sobota, 31 maja 2014

ROZDZIAŁ XLVIII

     Witam wszystkich w ostatni majowy dzień. Dla niektórych powoli zbliżają się wakacje i co prawda pogoda nie rozpieszcza, ale mam nadzieję, że zrobi to dzisiejszy rozdział :)
      Zapraszam do lektury!
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Zanim Sasuke dotarł pod swój blok, Naruto czekał już na niego pod klatką. Mina blondyna świadczyła o tym, że tego wieczoru wszelkie żarty nie wchodzą w grę. Sasuke, który lepiej panował nad emocjami, tym razem również nie potrafił ukryć uczuć, toteż gdy tylko jeden spojrzał na drugiego, od razu było jasne, że rozmowa nie będzie wesoła.
            - Długo czekasz? – spytał Sasuke, gdy tylko podszedł bliżej do Naruto.
            - Kilka minut, nie dłużej – odparł blondyn. Czuł jak zęby mu delikatnie dzownią i bynajmniej nie z zimna.
            - Idziemy do ciebie – Sasuke rzucił szybko nim blondyn zdążył cokolwiek dodać.
            - Jak do mnie? Przecież mieliśmy u ciebie.
            - Tak, ale zmieniłem zdanie.
            - No jak uważasz – Naruto wzruszył ramionami i poprawił plecak – chodźmy zatem.
            Chłopcy całą drogę przebyli w milczeniu. Naruto co chwila spoglądał na przyjaciela, który wyglądał na zamyślonego. Ciekawe co się stało – pomyślał blondyn, jednak nie odważył się spytać. Po kilku minutach byli juz na miejscu. Naruto zamknął drzwi do mieszkania i zdjąwszy buty weszli do salonu. Blondyn nie czekając, podszedł do kredensu, z którego wyjął dwie butelki piwa. Jedną postawił przed Uchihą. Sasuke przez chwilę wpatrywał się w stojącą przed nim butelkę. Naruto w tym czasie usiadł po przeciwległej stronie stołu. Zdjął kapsel i podał otwieracz Sasuke, który wziął go do ręki, jednak nic nie zrobił.
            - Sasuke. Co się stało? – Naruto popatrzył uważnie na przyjaciela. Do tej pory sądził, że to ona ma problem, jednak widział teraz, że Sasuke wygląda na... przybitego.
            Uzumaki upił łyk piwa i popatrzył na swój plecak, w którym spoczywały przemycone z firmy dokumenty. Nie wiedział dlaczego, ale miał coraz gorsze przeczucia, gdy o nich myślał.
            - Mój brat nie jest w policji – odparł w końcu Sasuke.
            Wzrok Uchihy był skierowany w stół. Można by pomyśleć, że patrzy na butelkę, niczym spragniony na wodę. On jednak, jakby jej nie dostrzegał. Wzrok jego był pusty, a sam sprawiał wrażenie nieobecnego.
            - Itachi? Odszedł ze służby? – Naruto wyglądał na lekko zdziwionego. Czy to wprawiło Sasuke w taki stan?
            - Nie wiem…
            - Jak nie wiesz? To skąd takie przypuszczenie?
            - Mój brat, jest zamieszany w morderstwa.
            - Co kurwa?! – Naruto wstał tak energicznie, że omal nie przewrócił butelki z piwem.
            - Mój brat ma jakiś związek z zabójstwami. Nie wiem dokładnie, ale boje się, że to on stoi za tym fanatykiem, który grasuje po mieście.
            Naruto znieruchomiał. Wargi ust mu drgały i chciał coś powiedzieć, jednak nie potrafił wydusić z siebie słowa. Długi czas chłopcy tkwili w milczeniu. Sasuke patrzył martwym spojrzeniem na stół, Naruto natomiast stał i przyglądał się przyjacielowi z niedowierzaniem.
            - Jak to możliwe? Jesteś pewien? Znam Itackiego, on by…
            - Słyszałem jego rozmowę.
            - Jak to? Kiedy?
            Sasuke westchnął ciężko i po krótkiej chwili opowiedział Naruto dokładnie przebieg podsłuchanej rozmowy. Z każdą kolejną minutą, blondyn, który już siedział w fotelu, z coraz większym niedowierzaniem patrzył na przyjaciela. Gdy Sasuke skończył, Uzumaki siedział dosłownie wbity w fotel. Teraz naprawdę sytuacja się skomplikowała. To już nie jest jakiś masowy błąd w księgach, tu chodzi o coś o wiele poważniejszego.
            - Sasuke… ja – Naruto starał się cokolwiek powiedzieć – ja… nie wiem co powiedzieć.
            Ciemnowłosy westchnął ponownie i usadowił się głębiej w fotelu. Zdawałby się mogło, że tego nie przeżywa, jednak czuł, że w środku aż się gotuje.
            - Nie wiem, naprawdę nie wiem – rzekł w końcu Sasuke.
            - Co takiego?
            - Co o tym wszystkim myśleć, przecież to nie możliwe.
            Naruto milczał i jeszcze raz rzucił okiem na swój plecak. Nagle w jego umyśle zagościło dziwne przeczucie. Może te dokumenty, które dzisiaj znalazł, te wszystkie faktury, wcale nie są dziełem przypadku? Jeśli to co mówił Sasuke miało miejsce i zarząd firmy Akatsuki robi takie okropieństwa jak wynajmowanie zabójcy, to i przed fałszerstwem się nie cofną?
            Blondyn miał coraz większy mętlik w głowie. Podobnie siedzący naprzeciwko niego Sasuke, który w końcu otworzył swoją butelkę i zaczął upijać drobne łyki. Ciągle jeszcze miał wrażenie, że to co usłyszał, to jakiś omam nic więcej. W takich sytuacjach, kiedy to człowiek doznaje wielkiego szoku, dopiero po pewnym czasie dochodzi do niego, co się stało.
            - Sasuke… - odezwał się cicho Naruto.
            - Co? – w tym krótkim słowie, wyczuć można było jak ogromne emocje targają teraz młodym Uchihą.
            - Boję się, że to nie koniec…
            Sasuke podniósł zdziwiony wzrok na przyjaciela.
            - O czym ty mówisz?
            Naruto nic nie odpowiedział, zamiast tego wstał z fotela i podszedł do swojego plecaka, który cały ten czas leżał na ziemi. Chwilę w nim pogrzebał i wyjął dwie teczki, które następnie położył przed Sasuke.
            - Co to jest? – Sasuke popatrzył lekko zaskoczony na teczki.
            - Dokumenty kupna i sprzedaży.
            - Co takiego? – Sasuke otworzył szerzej oczy i spojrzał na blondyna, który siedział teraz na fotelu z poważną miną.
            Naruto nie czekając opowiedział ciemnowłosemu swoją dzisiejszą przygodę, podczas której natrafił na swoje znalezisko. Później podzielił się swoimi spostrzeżeniami, zarówno wcześniejszymi – o pomyłce – jak i tymi, które naszły go kilka minut temu. Gdy skończył, po raz kolejny tego wieczoru zapanowała cisza. Obaj chyba stwierdzili, że dzisiejsze nowiny to zbyt dużo, nawet jak dla nich.
            - Ja pierdolę… – Sasuke odchylił głowę do tyłu, a ręce przycisnął do twarzy – to jakiś pierdolony koszmar.
            Naruto siedział dalej w milczeniu. Rzeczywiście sprawa była bardzo poważna. W najgorszym wypadku okazać się mogło, że firma, w której pracują, nie dość, że dokonuje malwersacji finansowych, to jeszcze jest zamieszana w zabójstwa. Na dodatek uczestniczy w tym brat Sasuke.
            - Kurwa, co teraz zrobić? – Sasuke wydawał się skołowany.
            - Może powinniśmy pójść na policję?
            - Kurwa! – Sasuke wstał z fotela i zaczął krążyć po pokoju – bez sensu! Po pierwsze nikt nam nie uwierzy, a jeśli pokażemy im teczki, to mogą nas dodatkowo oskarżyć o kradzież, mówmy o przestępstwie finansowym, a wątpię by zwykły policjant znał się na tym. Poza tym nie mamy dowodów na to, że księgi są sfałszowane. Dodatkowo jeśli mój brat jest w to zamieszany, to cholera wie czy jest wtyką czy kimś innym. Kurwa! Jak nie staniesz dupa z przodu!
            Wraz z ostatnimi słowami, Sasuke kopnął swój plecak, który leżał na ziemi. Torba przetoczyła się pół metra i trafiła w łóżko.
            - Powinniśmy jednak coś zrobić – Naruto w dalszym ciągu siedział w fotelu i obserwował przyjaciela.
            Dziwna zamiana ról miała miejsce w mieszkaniu Naruto. Zwykle porywczy blondyn starał się zachować trzeźwość umysłu. Sasuke natomiast miotał się po pokoju jak szalony, gdyby mógł rozniósłby to miejsce na kawałki.
            - Zrobić, zrobić! Kurwa wiem, ale co?!
            - Policja odpada. Może urząd skarbowy? Bo wątpię, aby ktoś uwierzył w wersję o twoim bracie, zwłaszcza jeśli on dalej jest w policji.
            - Urząd skarbowy?! A co to kurwa za pomysł?!
            - Kurwa nie wiem! – Naruto wstał. Twarz jego wyrażała narastające zdenerwowanie – próbuje coś racjonalnego wymyślić, ale mi nie pomagasz! Nie mamy iść na policję, ogólnie organy ścigania odpadają! Ale mamy te teczki, nie wszystkie malwersacje podatkowe ot tak da się ukryć!
            - Tak! Ale zanim urzędasy rusza dupy, to Akatsuki cię sprzątnie! Pomyśl! Przecież jeśli złożysz anonimowy donos do US, to nikt go nawet nie rozpatrzy. Będziesz musiał podać swoje dane, a ty uważasz, że firma się o tym nie dowie? Podasz dane obcej osoby, niech nawet będą prawdziwe. Przyjdzie inspektor, spyta czy wysyłał takie pismo, ten powie nie i chuj, po sprawie! Jeśli Akatsuki jest zamieszana w te zabójstwa, to dla nich sprzątnąć nas, nie będzie problemem!
            Sasuke wypowiedział ostatnie zdania jednym tchem, po czym usiadł energicznie na łóżku, aż sprężyny strzeliły.
            - A więc nie zrobimy nic – odparł spokojnie Naruto i usiadł obok Sasuke.
            - Najbardziej logicznym by było nic nie robić – odparł już spokojnie Sasuke, po dłuższej chwili – póki będziemy udawać, że nic nie wiemy, to nic nam nie grozi. Nie podoba mi się to, ale nie mam pomysłu.
            - Ten zabójca, o którym rozmawiali. Mówili coś więcej?
            - Tylko tyle co ci mówiłem. Brachol ma przekazać kasę temu Kisame czy jak on tam się wabi, ten ma ją przekazać dalej. Taka pierdolona zabawa w ciuciubabkę, aż walizka trafi do zabójcy.
            - Jeden z tego łańcucha zna zabójcę w taki razie. Jeden i tylko jeden – rzekł Naruto jakby do siebie.
            - Skąd niby taki wniosek?
            - No bo każdy przekazuje każdemu teczkę. Któryś z nich musi ją w końcu przekazać zabójcy. Jeśli każdy z nich znałby zabójcę, to takie przekazywanie kasy z reki do ręki, byłoby bez sensu. To samo jeśli zabójcy nie znałby tylko jeden. Najbardziej logiczną wydaje się sytuacja, w góra dwie osoby znają zabójcę. Cały ten szef musiałby tak ułożyć przekazywanie kasy, aby te dwie osoby nie przekazały sobie teczki bezpośrednio z ręki do ręki. Bardziej jednak składam się ku teorii, że tylko jeden z nich wszystkich wie kim jest zabójca.
            - Ciekawe, ale zapomniałeś o szefie tej bandy. Zakładasz, że on nie wie kim jest zabójca?
            - Jego nie brałem pod uwagę. Jeśli by wiedział, to sam by dawał kasę i nie robiłby tego cyrku z teczką. Bo załóżmy, że tylko on wie kim jest zabójca, wówczas teczka i tak musi trafić do niego, w końcu ktoś się zorientuje w tym. Podejrzewam, że to ktoś z podwładnych wie kim jest zabójca i to on w końcu daje walizkę. Szef wie, który to, ale samego zabójcy nie zna.
            - Podejrzany jest każdy. Masz jakiś typ?
            - Nie. A ty?
            - Mam jeden, ale niestety to tylko przypuszczenia.
            - Sasuke. Ktokolwiek by to nie był, mamy do czynienia już nie z korporacją, a organizacją przestępczą.

* * *

            Gdy Sasuke wychodził od Naruto, dochodziła północ. Blondyn siedział w swoim fotelu i rozmyślał. Na stoliku obok, stały cztery butelki po piwie oraz owe nieszczęsne teczki. Chłopcy stwierdzili, że na chwilę obecną nie będą ich odnosić, aby nie ryzykować, tylko poczekają na stosowną okazję. Obaj nawet nie chcieli myśleć, co by z nimi zrobiono, gdyby się wydało, że je wynieśli.
            Na chuj mi to wszystko, kurwa mać! – chłopak miotał się ze swoimi myślami. Powoli żałował, że posłuchał dziekana i nie wyjechał od razu, tylko zgodził się na ten indywidualny tok nauczania, żeby dokończyć licencjat. Po cholerę mu on, po diabła mu te praktyki w firmie, to wszystko, po diabła mu... W pewnej chwili jego myśli jakby się urwały, a miejsce w nich pojawiła się jedna, nowa myśl – Hinata. Na samo wspomnienie o niej, Naruto poczuł ukłucie w sercu. Próbował się parę razy oszukiwać się, że trzeba zapomnieć, żyć na nowo, ale nie potrafił. Tak bardzo mu brakowało ciemnowłosej. Jej ciepła, dotyku, jej pocałunku.
Blondyn westchnął ciężko. Mimowolnie zaczął się zastanawiać, co dziewczyna teraz porabia. Na pewno jest szczęśliwa z Kibą. Jak to się wszystko dziwnie toczy. Po raz kolejny jego myśli nagle się urwały i przed oczami pojawiła się nowa postać, na której widok Naruto cierpła skóra – Hidan. Stalowowłosy o czerwonych oczach, to od niego się wszystko zaczęło. Kłótnie z Hinatą, jej dziwne zachowanie.
Naruto w pewnym momencie naszła myśl, czy to nie od tamtego spotkania, ciemnowłosa nie stała się taka chorowita. Szybko jednak wyrzucił te przemyślenia z głowy. To już zakrawało na paranoję. Hidan był wkurwiający, ale żeby go zaraz oskarżać o wszystko? Nie zmienia to jednak faktu, że gdy Naruto zaczął to na spokojnie analizować, dochodził nieubłaganie do wniosku, że przez parę ostatnich tygodni, Hinata momentami zachowywała się naprawdę dziwnie i zbiegło się to dziwnie z pojawieniem się tego siwego świra.

* * *

            Sasuke wchodząc do mieszkania, zauważył, że na wieszaku wisi płaszcz brata, a w kuchni jest zapalone światło. Chłopak cicho zamknął drzwi za sobą i chciał już udać się do swojego pokoju, gdy zatrzymał go głos brata.   
            - Późno wróciłeś. Dużo roboty?
            Sasuke odwrócił się i dostrzegł brata siedzącego przy stole, popijającego herbatę i czytającego gazetę. Z radia, które stało obok, dobywały się odgłosy muzyki. Młody Uchiha czuł jak się w nim gotuje. W jednej chwili przypomniał sobie dzisiejszą scenę, której głównym aktorem był jego brat.
            - Stało się coś? – spytał Itachi, spoglądając na brata.
            - Nie. Dużo pracy, potem jeszcze wpadłem do Naruto.
            - Jak tam u niego? Pogodził się z Hinatą?
            - Nie.
            - Powinien z nią pogadać.
            - Powinien.
            Itachi zaczął się uważniej przyglądać bratu, który nie potrafił ukryć niechęci do niego.
            - O co chodzi? – spytał w końcu starszy brat.
            - Nic. Po prostu zmęczony jestem.
            Itachi nie naciskał dalej. Jego brata coś wyraźnie rozdrażniło, jednak nie chciał go naciskać. Jak będzie chciał, to przyjdzie i sam powie.
            - Dobra, leź spać. Też się kładę, bo jutro od rana patroluję.
            - Myślałem, że już nie pracujesz na ulicy.
            - Bo nie pracuję, jednak komendant bierze każdego, kogo tylko może do pilnowania ulic. Zabójca szaleje i wbrew pozorom w mieście nietrudno o panikę, więc trzeba jakoś ludzi uspokoić.
            Sasuke na wieści o zabójcy zacisnął pieści. Przypomniała mu się niedawna rozmowa z Naruto. Świr biega z nożem po mieście i zabija, a policja jest bezradna. Na dodatek wynajmuje go firma, w której pracuje, a on mieszka pod jednym dachem z osobą, która jest w to zamieszana.
            Itachi przeciągnął się leniwie na stołku, po czym wstał. Następnie wyłączył radio i zabrawszy kubek z niedopitą herbata udał się do swojego pokoju, targając brata po włosach.
            - Nie siedź za długo – rzekł cicho.
            Sasuke jeszcze przez chwilę wpatrywał się w drzwi, za którymi zniknął jego brat. Kurwa. To nie możliwe. On nie może... On by nigdy... Mętlik, który miał w głowie, doprowadzał ciemnowłosego do szału. Po chwili i on udał się na swojego pokoju, gdzie zaraz jak tylko rzucił się na łóżku, zasnął.

* * *

            Podczas, gdy Naruto i Sasuke usiłowali rozwiązać problem, który mimowolnie stał się częścią ich życia, w innej części miasta Kiba jechał swoim autem w kierunku dzielnicy Hinaty. Ciemnowłosa poprosiła go notatki, gdyż po raz kolejny choroba dała o sobie znać. Przez cała drogę szatyn zastanawiał się, co tak naprawdę dzieje się z Hinatą. Każdy widząc dziewczynę, uważał że ta jest delikatna, jednak pomimo swojej kruchości nigdy nie była chorowita. Wprost przeciwnie, pod tym względem, nie licząc drobnych przeziębień, była oznaką zdrowia.
            Samochód Inuzuki skręcił właśnie w uliczkę, na której znajdował się dom dziewczyny. Znalazłszy się przy bramie, dostrzegł postać – chyba mężczyzną – która stała nieopodal. Kibie od razu rzuciła się w oczy, gdyż na całej ulicy nie było nikogo innego. Chłopak zaparkował przed bramą i zamknął samochód. Miał już zadzwonić domofonem, gdy nieświadomie odwrócił wzrok w kierunku postaci i ujrzał znajomą postać. Stalowowłosy mężczyzna o czerwonych oczach wpatrywał się właśnie w młodego Inuzuke, wywołując u niego ciarki na plecach.
            - Witaj Kiba – przywitał się mężczyzna. Jego głos był jakiś dziwny. Bezbarwny, jakby sam właściciel był pozbawiony jakichkolwiek emocji.
            - Dobry wieczór – Kiba czuł jak mu głos drżał.
            - Późna pora jak na randkę z dziewczyną – mężczyzna uśmiechnął się zawadiacko.
            - Chuj ci do tego – pomyślał Kiba, po czym dodał na głos – to nie randka, przywożę notatki do koleżanki.
            W pewnej chwili Kiba zaczął się zastanawiać, dlaczego tłumaczy się temu osobnikowi. To nie jego sprawa w końcu. Co to ma być?
            - A, to chora znowu?
            - Tak, chora.
            - No trudno. Pozdrów ją ode mnie – odparł cicho mężczyzna, po czym odwrócił się i udał w sobie tylko znanym kierunku.
            Kiba jeszcze przez chwilę odprowadzał go wzrokiem. Gdy Hidan zniknął za rogiem, szatyn nacisnął przycisk do domofonu i po chwili był już w posiadłości rodziny Hyuga.

* * *

            Gdy tylko Sasuke zasnął, Itachi korzystając z okazji, wymknął się z domu. Gdy był już na dworze, odruchowo rozejrzał się dookoła i szybkim krokiem udał się do swojego samochodu. Po chwili był już w drodze. Dokładnie za dziesięć minut miał być w umówionym miejscu, gdzie czekały na niego dalsze instrukcje. Już w drodze czuł, że coś się znowu szykuje. Skoro Nagato zmienił nagle zamiary co do korzystania usług zabójcy, to oznacza koniec zabójstw. Zatem w pewnym momencie trop się urwie, a to oznacza tylko jedno. Policja zacznie jeszcze raz wertować wszystkie dowody, kartka po kartce, zdjęcie po zdjęciu. Pracując jako wtyczka, trzeba z jednej strony mylić tropy, ale z drugiej robić to w taki sposób, aby nikt się nie domyślił, że ktoś fabrykował dowody. Czasu było mało.

* * *

            Dochodziła godzina pierwsza, gdy Naruto stwierdził, że pora wreszcie się położyć. Adrenalina, która działała i trzymała go na nogach, powoli ustępowała i blondyn powoli zaczął odczuwać potrzebę snu.
            Posprzątał butelki po swoim niedawnym gościu. Gdy miał to samo zrobić z teczkami, przez chwilę przyglądał się im, po czym podszedł z nimi do kredensu. Otworzył jedną z szuflad, w której znajdowały się piżamy i położył teczkę na samym dnie. Gdy zasuwał szufladę, poczuł nieznaczną ulgę. Niewielką, ale zawsze coś.
            Następnie pościelił łóżko i udał się do łazienki, gdzie wykonał wieczorną toaletę. Przebrany w piżamę, kładł się właśnie do łóżka, gdy nagle zadzwonił jego telefon. Że też ludzie wiedzą kiedy mają zadzwonić. Blondyn westchnął i wziąwszy komórkę do ręki spojrzał na wyświetlacz. Gdy tylko zorientował się, że to Sasuke, odebrał połączenia.
            - Co się stało?
            - Itachi wyszedł z domu.
            - Jak wyszedł? – Spytał zdziwiony Naruto.
            - No kurwa chyba normalnie, to znaczy przez drzwi.
            - Dla mnie mógł nawet oknem, wyszedł i co?
            - No nic, nie wiem…
            - Sasuke, nie wiem co ci powiedzieć. Wiem co ci chodzi po głowie, ale nie chcę wyciągać pochopnych wniosków. Może ma dyżur albo coś.
            - Możliwe, ale wyszedł tak bez zapowiedzi. To do niego nie podobne.
            - Nic nie wymyślimy na razie. Ty i ja musimy się z tym przespać i jutro omówić temat na nowo. Wpadnę na uczelnię jak coś, to pogadamy.
            - U kogo masz dyżur?
            - U pani Hitler o czternastej.
            - Dobra to będę czekał pod jej pokojem. Trzymaj się.
            - Ty też się nie puszczaj i pamiętaj, nie wariuj.
            - Postaram się, na razie.
            - Na razie.
            Naruto rozłączył połączenie. Zdawałby się mogło, że jeszcze nie docierało do niego to, że Itachi może być szpiclem. Wydawało mu się to wręcz nierealne. Znał go od bardzo dawna, tyle samo lat co Sasuke. Mówią, że człowieka poznaje się całe życie, każdy o tym wiem, a mimo to i tak jest się potem zaskoczonym.
            Blondyn odłożył telefon i już miał się kłaść, gdy komórka znowu zawibrowała.
            - Kurwa mać! Zmówiliście się na mnie czy co?
            Zrezygnowany chłopak podniósł znowu telefon i choć najchętniej trzepnąłby nim o ścianę, odebrał połączenie, nie patrząc nawet kto dzwonił.
            - Dom pogrzebowy słucham?- spytał z dozą ironii w głosie.
            W słuchawce przez chwilę panowała cisza.
            - Halo jest tam kto? A może umarłeś i chcesz zamówić pochówek?
            - Naruto? – w słuchawce zabrzmiał kobiecy głos.
            Naruto w tym momencie zrobił się czerwony – ale wtopa.
            - Cześć Shion.
            - Cześć, przepraszam, że tak późno, nie powinnam, ale chciałam tylko wiedzieć, jak się czujesz.
            - Nie najgorzej, dziękuję. Nie mogłem zasnąć i tak siedzę po nocy.
            - Wiesz – Shion nieznacznie ściszyła głos - chciałam cię przeprosić jeszcze raz.
            - Za co niby?
            - No za to, że taka nachalna byłam. Nie powinnam, rozstałeś się, a ja zachowałam się jak czekająca na okazję. W sumie nie zdziwiłabym się, jakbyś tak pomyślał.
            - Nie musisz przepraszać – Naruto usiadł na łóżku i cicho westchnął – to nawet miłe, że taka dziewczyna, interesuje się kimś takim jak ja.
            - Naru, co ty mówisz?
            - Tak myślę. Nie jestem jakiś wyjątkowy. Od taki zwykły, w dodatku nie potrafię ogarnąć swojego życia. Kocham dziewczynę, która tak naprawdę zasługuje na kogoś lepszego.
            - Naru…
            - Taka jest prawda. Proszę nie potępiaj jej. To naprawdę dobra osoba i chcę, aby była szczęśliwa. Ja…
            Naruto na chwilę zamilkł, chcąc zahamować łzy. Dziewczyna również milczała.
            - Ja… nie umiem o niej zapomnieć… nie chcę…
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
          Tym smutnym trochę akcentem kończymy na dziś. Przyszłość naszych bohaterów, która na początku malowała się w kolorowych barwach, teraz przybiera wszelkie odcienie szarości.
         Następny rozdział już za tydzień (7 czerwca), a w nim: Trochę normalności w życiu niektórych bohaterów. Kiba coraz bardziej zaniepokojony. Powrócimy do starych magazynów. A na koniec.... niespodzianka :)
        Do zobaczenia za tydzień :)

8 komentarzy:

  1. Yo. Rozdział jak zawsze super. w końcu Naruto i Sasek się pokapowali że coś nie tak. Ta pani Hitler mnie rozwaliła, przeczytałam to z 3 razy by się upewnić co tam pisze. Co tu pisać.. nie mogę doczekać się ciągu dalszego.

    Pozdrawiam
    Rei Ryuu

    OdpowiedzUsuń
  2. no no ale co dalej kurde. rozdział jak zawsze genialny!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. O tak bardzo poważnie dzisiaj ... Pani Hitler.. Skąd ten pomysł by tak dać na nazwisko postaci ? Może też taką miałeś, co ? :3 Już myślałam, że do Naruto zadzwoniła Hina, a Ty mi tu dajesz Shion .-. Troszku jej za dużo, przecież to NaruHina, a nie NaruShio.. Hidan taki Stalker :D Co mu to daje, tak patrzeć na jej dom ? Kina i ta jego myśl, gdy Hidan się go spytał czy na randkę. " Chuj ci do tego " xD Ja bym to powiedziała niż pomyślała. I pomyliłeś się w dacie następnej notki.. 7 MAJ Nie wiedziałam, że się cofa w czasie ;o
    To wszystko, życzę miłego dnia ~ !

    OdpowiedzUsuń
  4. Akcja nabiera coraz większego tempa, teraz tylko czekać jak się zakończy...
    Czy będzie "happyend"...
    No nic do napisania!

    OdpowiedzUsuń
  5. Widze że akcja się rozkręca. Nie mogę się doczekać zakończenia ;) Rozdział jak zwykle świetny i z niecierpliwością czekam na koleny.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jest świetny... Naruto i Sasuke wreszcie zauważyli że pracują w przestępczej firmie i że brat Sasuke ma w tym dużo wspólnego, nie dziwie się że byli w szoku, mam nadzieję że coś wymyślą i będą próbować coś z tym zrobić. Już tylko nie mogę doczekać się jak Naruto wreszcie połapie się że Hidan jest tym morderco i że Hinacie grozi niebezpieczeństwo. Dziwię się że jeszczę nikt nie zauważył tego że Hidan często stoi niedaleko mieszkania Hinaty i go obserwuje (jak sęp czekający na swoją zwierzynę), przecież już jest to podejrzane... mam nadzieję że ktoś zacznie to dostrzegać i działać w tej sprawie.


    Pozdrawiam i życzę weny oraz czekam na next, jak zawsze.

    OdpowiedzUsuń
  7. No ładnie to wszystko idzie, w końcu bo dotąd było trochę nudno ;) "dom pogrzebowy" to mnie rozwaliło xD
    Jestem ciekawa czy Kakashi i Gai wpadną na trop z tą firmą. Niezła zagadka kryminalna się tu tworzy. Coraz ciekawej i oby tak dalej ^ ^

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział. Porobiło się z tą pracą u chłopaków, oby nikt nie odkrył, że wiedzą, bo będzie naprawdę z nimi krucho. Niech Sasuke pogada na poważnie z bratem, przecież nic mu nie zrobi, chyba.. w rodzinie powinno się darzyć zaufaniem, a nie jakieś tajemnice, ech.. A swoją drogą to tą kasę dostanie Kakuzu, bo tylko on wie, kto jest zabójcom. Czy Itachi prowadzi własne śledztwo by to odkryć, czy wykonuje polecenia Nagato? Wydaje mi się, że za postępowaniem Itachiego coś głębszego się kryje. A może tak mi się wydaje przez sentyment do tej postaci?
    Nie mogę się doczekać przyszłego tygodnia :D Co za niespodziankę szykujesz? Potrafisz trzymać w niepewności, w dodatku kiedy akcja w opowiadaniu robi się coraz bardziej napięta. To oczekiwanie, aż Hidan wykona swój plany i zaatakuje, rzeczywiście jest niczym przyczajone zwierze. Mam nadzieje, że wszystko dobrze się skończy.
    Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń