sobota, 3 maja 2014

ROZDZIAŁ XLIV

       Witam kochani w ten majówkowy weekend. Co prawda pogoda nie dopisuje, dlatego też mam nadzieję umilić wam ten deszczowy wieczór, kolejnym rozdziałem naszej powieści :)
      Zapraszam do lektury !! :)
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Podczas gdy Naruto spędzał czas z Sasuke i Sakurą, Hinata od powrotu z uczelni, siedziała sama w swoim pokoju. Jeszcze rano, choć jej wcześniejsza postawa na to nie wskazywała, wierzyła w to, że Naruto rzeczywiście był niewinny. Była skłonna nawet uwierzyć, że Kiba wymyślił tą całą historię. Po tym co zobaczyła jednak dzisiaj na uczelni, ten atak złości Uzumakiego, to jak się rzucił na Kibę, to wszystko wywoływało u niej mętlik w głowie. Nie tylko szok, ale także i przerażenie towarzyszyły jej podczas tej sceny.
            Hinata schowała twarz w dłoniach, starając się uspokoić myśli. Chciała wszystko sobie jakoś to ułożyć i racjonalnie wyjaśnić, jednak ilość skumulowanych w niej emocji sprawiały, że było to zadanie niewykonalne.
Ostatnie tygodnie były okropne. Cały czas kłóciła się z Naruto. Rozstali się, a teraz to. I jak tu się skupić, aby to wszystko poukładać? Na szczęście rodziców nie było jeszcze w domu, a Hanabi ma dziś nocować u Konohamaru, toteż nikt nie zobaczy w jak opłakanym stanie, znajduje się dziewczyna. Zawsze białe oczy, były teraz czerwone od łez. Włosy w nieładzie, a smutek emanował od niej niczym ciemna aura.
Im dłużej tak siedziała, tym coraz bardziej czuła się przytłoczona tym wszystkim. Dodatkowo duchota, która panowała w pokoju, sprawiła, że dziewczyna postanowiła wyjść na krótki spacer po osiedlu.
Zejście na dół, założenie butów i płaszcza, czynności te były tak automatyczne, że nim się obejrzała, była już na dworze. W filozofii taki stan, gdy człowiek wykonuje regularnie powtarzające się czynności, których jego pamięć nie odnotowuje, nazywa się „efektem zombi”. Hinata szła przed siebie, jakby pozbawiona świadomości, a nogi same prowadziły ją na przód.
            Myliła się jednak ciemnowłosa, sądząc, że spacer na świeżym powietrzu poprawi jej nastrój. Z każdą kolejną chwilą, krążąc samotnie po osiedlu, uświadamiała sobie jak bardzo brakuje jej teraz Naruto. Umysł co chwila przywoływał wspomnienia wspólnie spędzonych chwil i z każdym takim urywkiem kolejne łzy spływały po policzkach dziewczyny. Była zła na siebie. Zła o to, że w trakcie tego całego zamieszania nie dość, że nie wysłuchała najważniejszej dla siebie osoby, to stanęła przeciwko niemu. Czy w miłości chodzi o tym, aby stawać po stronie tego kto ma rację, czy po stronie tego kogo się kocha? Kiba oskarżał Naruto o to, że ten go pobił. Co Hinata powinna wtedy zrobić? Po czyjej stronie stanąć? Jasne, że powinna bronić ukochanego, dać mu wsparcie. Może i doszło do pobicia, ale to nic pewnego, a nawet jeśli? Czy dobrze zrobiła atakując Naruto? A może to było spowodowane ich wczesnymi kłótniami i zachowaniem chłopaka. To jak się rzucił bezpodstawnie na Hidana. Ale nie ma wytłumaczenia. Tamta sytuacja, a ta, to zupełnie dwie inne sprawy. Dopóki nie udowodniono Naruto winy, powinna stanąć w jego obronie, a nawet jeśli by to zrobił, nie miała prawa, tak się do niego zwracać. Ale jak w takim razie wyjaśnić zachowanie Uzumakiego na uczelni?
            Hinata stanęła nagle, dalej wpatrzona przed siebie. Z oczu ciągle spływały delikatne stróżki łez. Zraniłam go – pomyślała. Zraniła bardziej niż się mogło wydawać. Dopiero teraz uświadomiła sobie, jak silne były jej ostatnie słowa i jak bardzo chłopak musiał je odczuć. Nie chodzi o to, że nie stanęła w obronie blondyna, ale o słowa, które skierowała w jego stronę. Serce zabiło jej mocniej, a gardło ścisnęła gula. Stała na środku chodnika i tkwiąc w swojej bezsilności, płakała. Słońce znikało powoli za horyzontem. Jego żółta tarcza ledwo przebijała swoje promienie przez ścianę białych chmur. Serce, które biło teraz mocno i nierówno, tęskniło za swoim towarzyszem. Tak samo Hinata tęskniła za Naruto.
            Ciemnowłosa stała by tak na coraz większym chłodzie jeszcze długo, gdyby nie czyjaś ręka, którą ktoś położył na jej ramieniu. Dziewczyna w pierwszej chwili odskoczyła przestraszona i szybko odwróciła się w kierunku tajemniczej osoby. Szybko jednak się uspokoiła, gdy okazało się, że ów osobą był nie kto inny jak Hidan. Stalowowłosy stał obok dziewczyny, opatulony w czarne palto. Głowa mężczyzny schowana była pod kapturem tak, że Hinata ledwo rozpoznawała rysy jego twarzy.
            - Witaj, przepraszam, że cię wystraszyłem – rzekł ciepło mężczyzna i zdjął kaptur – co tutaj robisz w taką zimnicę? Jeszcze się przeziębisz.
            Hinata nic nie odpowiedziała, tylko spuściła wzrok. Czuła się jak uczeń, który został właśnie złapany przez nauczyciela na wagarowaniu.
            - Hinata... – Hidan podszedł bliżej, a widząc, że dziewczyna ma czerwone oczy od łez, zapytał – Hinata. Płakałaś? Stało się coś?
            Dziewczyna dalej nic nie odpowiadała. Dreszcze przeszły jej po plecach na tyle silne, że Hidan to zauważył.
            - Chodź do samochodu, akurat jadę do znajomych, ale możemy chwilę posiedzieć i pogadać jak masz ochotę. Jest tam na pewno cieplej.
            Mówiąc to, mężczyzna wykonał zapraszający gest ręką. Faktycznie kilka kroków dalej, stal dobrze znany Hinacie Opel z włączonym silnikiem.
            - Myślałem, że zapomniałem dokumentów i chciałem się szybko wrócić do domu. Na szczęście okazało się, że je mam w kieszeni płaszcza – mężczyzna szybko starał się wymyślić jakiś powód, dla którego samochód stoi włączony, a jego właściciel chodzi na piechotę, aby dziewczynie nie wydało się to podejrzane. Na szczęście Hinata miała zbyt duży mętlik w głowie, aby się nad tym zbiegiem okoliczności zastanawiać i udała się za stalowowłosym.
            Po chwili oboje siedzieli w samochodzie. Hidan włączył nawiew i do kabiny pojazdu zaczęło powoli wlatywać przyjemne, ciepłe powietrze. Hinata czuła jak dreszcze powoli jej ustępują. Nagle zauważyła jak mężczyzna podaje jej kubek z parującą cieczą w środku.
            - Napij się herbaty. Nigdy się z tym termosem nie rozstaję, zwłaszcza zimą – rzekł spokojnie Hidan i uśmiechnął się do dziewczyny.
            Dziewczyny podziękowała cicho i drobnymi łykami sączyła napój, który smakował ja zielona herbata. Czuła jak fala przyjemnego ciepłe, dosłownie wlewa się jej do środka i całkowicie rozgrzewa. Dodatkowo przyjemny aromat sprawiał, że dziewczyna czuła się nieco lepiej.
            - Dlaczego w taką zimnicę stoisz na mrozie? – spytał z troską w głosie Hidan – chcesz dostać zapalenia płuc?
            Hinata popatrzyła na rozmówcę i pokręciła głową. Chciała coś powiedzieć, ale nie wiedziała jak zacząć.
            - Stało się coś?
            Hinata spuściła wzrok i upiła łyk herbaty.
            - Hinata...
- Rozstaliśmy się…
- Słucham? – Hidan wydał się zaskoczony.
- Pokłóciliśmy się… powiedziałam mu kilka okropnych rzeczy i… rozstaliśmy.
Hinata powoli opowiedziała Hidanowi o kłótniach z Naruto, o bójce, o ostatnim incydencie z Kibą. Jashinista słuchał uważnie. Mina jego wyrażała skupienie, jakby analizował każde słowo wypowiedziane przez dziewczynę. W głębi duszy jednak, czuł nieopisaną radość. Przez ostatnie dni zastanawiał się jak się odciągnąć od ciemnowłosej namolnego chłopaka. Teraz gdy problem zniknął, mógł działać spokojnie. Niech tylko Jashin da znak. Fala szaleństwa rozlała się w jego wnętrzu, czuł jak ogarnia go szał. Z trudem się powstrzymywał, zupełnie jak wtedy gdy zabijał pierwszy raz podczas służby w wojsku.
Dziewczyna skończyła swoją opowieść. Hidan nic się nie odzywał tylko nalał jeszcze trochę napoju do kubka, który trzymała. Jakie to proste – pomyślał. Tyle się uczy dzieci, aby nie wsiadały do samochodu z obcymi, a tutaj dorosła dziewczyna w ogóle nie podejrzewa niebezpieczeństwa.
- Nie wiem, co powiedzieć – rzekł w końcu Hidan – marne pocieszenie, że każdy prawie kiedyś przeszedł zawód miłosny. Człowiek chciałby, żeby było dobrze i nagle coś takiego.
- Chciałabym z nim porozmawiać, wszystko wyjaśnić, ale…
- … nie wiesz czy będzie chciał?
- Tak.
- Myślę, że chce, ale po tym co mi powiedziałaś… - Hidan przerwał na chwilę, jakby chcąc zebrać myśli – sądzę, że powinnaś dać mu trochę czasu.
- Chciałabym z nim porozmawiać nawet teraz – Hinata aż poruszyła się w fotelu.
- Nie, nie – Hidan zaprotestował – słuchaj, on ma jeszcze w pamięci twoje ostatnio słowa. Nie jest dobrze rozmawiać z kimś, kto pamięta coś takiego, gdyż podświadomie będzie czuł się źle w twojej obecności.
- W takim razie co mam zrobić? Ile mam poczekać?
- Widujecie się?
- Tak… na uczelni…
- No to słuchaj. Obserwuj go, rozmawiaj z nim, ale się nie narzucaj. Musi na nowo ci zaufać i poczuć, że nie jesteś jego wrogiem. Może cię tak nie traktuje, ale wszystko siedzi w podświadomości i przez to będzie cię trochę trzymał na dystans. Ale jeśli będziesz cierpliwa, znów się przed tobą otworzy, a wtedy kto wie.
Hinata słuchała uważnie, a każde słowo wypowiedziane przez stalowowłosego, napełniało ją na nowo nadzieją.
- Jednak, jak mówię – kontynuował mężczyzna – daj mu czas. Kilka dni, powiedzmy z tydzień.
Ciemnowłosa nawet nie zauważyła jak przestała płakać. Była wdzięczna Hidanowi za słowa otuchy. Może faktycznie miał rację. Może Naruto skończył ich związek pod wpływem impulsu. W takim właśnie pozytywnym nastroju, odbyła się dalsza część rozmowy, aż Hinata stwierdziła, że jest już późno i pożegnawszy się z Hidanem, wróciła do domu.
Mężczyzna jeszcze jakiś czas siedział w samochodzie i obserwował, jak dziewczyna oddala się powolnym krokiem. Jego twarz znów przyjęła kamienny wyraz, usta wypowiadały słowa modlitwy.
            Jashinie, panie mój, teraz jest wspaniała okazja, proszę daj mi znak, abym mógł zgnieść kolejnego bluźniercę. Jeszcze tylko dwóch i będziesz mógł zejść na ziemię, wydać swój osąd.

* * *

            Mimo dużej niechęci, Naruto zjawił się tego dnia w pracy. Nie miał ochoty przyjeżdżać z dwóch powodów. Raz, że ogólny nastrój nie nastrajał go do jakiejkolwiek pracy, a dwa, Shion. Nie chodzi o to, że nie chciał jej widzieć, bo nagle przestał darzyć ją sympatią. Ich ostatnie pożegnanie nie było jednak czymś typowym i nie za bardzo wiedział, jak się dalej sprawy potoczą. Ciągle się zastanawiał, jak do tego doszło. Nie przestał kochać Hinaty, a mimo nie przerwał nagle pocałunku, który obdarowała go białowłosa. Czuł się podle, nie byli już razem z Hinatą, a mimo to czuł, że się jakby ją zdradził.
            - O czym tak myślisz? – Z zamyślenia wyrwał go głos Sasuke, z którym miał dzisiaj przejrzeć miesięczny bilans sprzedaży i porównać z fakturami. Jednym słowem, nudy.
            - Ogólnie, Shion się do mnie nie odzywa.
            - No i co w związku z tym?
            - Nie wiem, dziwnie się czuję z tym wszystkim.
            - To, że z nią nie gadasz to pal licho, powinieneś się skupić na Hinacie.
            - Po co? – Naruto wyraźnie posmutniał – przecież to już skończone.
            - Przestań pierdolić! – Sasuke podniósł głos na tyle, że pozostali pracownicy, przerwali swoją pracę i zwrócili głowy w kierunku chłopców.
            Sasuke popatrzył na zebranych i zdając sobie sprawę z sytuacji, dodał szybko:
            - Przestań pierdolić, że ten bilans się nie zgadza, skoro amortyzacja obniżona przez składki, zaksięgowane na progresję produkcyjną wynosi pięc procent.
            Wszyscy, łącznie z Naruto patrzyli teraz na ciemnowłosego, który wyrzucał z siebie bełkot niezrozumiałych słów. A ponieważ nikt nie chciał wyjść na nie obeznanego w dziedzinie księgowości, wszyscy niemal jednocześnie wrócili bez słowa i zbędnych pytań do dalszej pracy.
            Sasuke westchnął cicho i sprawdzając dalej dokumenty, kontynuował rozmowę z blondynem.
            - Czy ciebie do reszty popierdoliło stary? – spytał niemal szeptem ciemnowłosy.
            - Możesz dać mi spokój wreszcie? – warknął blondyn.
            - To zacznij myśleć. Co, chcesz powiedzieć, że już koniec? Odrzucasz Hinatę, nie sorry, wpychasz ją dosłownie w ramiona innego?
            - Po pierwsze, to ona dała mi do zrozumienia, że nie jestem dla niej odpowiedni i ma rację. Po drugie, sama wpadła w ramiona Kiby, ja nie musiałem nic robić. No i po trzecie, sam mówiłeś, że to koniec. Zapomniałeś?
            - No dobra, ale może się pomyliłem, czasem nawet ja pierdolnę jakąś głupotę. Przyznaję, że to zdarzenie w galerii było dość… niefortunne, ale może to było… przyjacielskie… nie no, co ja pierdole?
            Sasuke machnął ręką i przez chwilę siedział w milczeniu. Podobnie Naruto, który wertował kolejne faktury, jednak z każdą kolejną chwilą szło mu to coraz wolniej.
            - Mimo wszystko, może powinieneś spróbować z nią porozmawiać? Ten ostatni raz, żebyś potem nie żałował.
            - Myślałem o tym, ale…
            - Ale co?
            - Co jeśli… nie będzie chciała rozmawiać albo…
            - Cholera, przynajmniej będziesz wiedział na czym stoisz. A tak, miotasz się i nie wiesz co z sobą zrobić. Określicie się raz, a dobrze, trochę pocierpicie, a potem – Sasuke westchnął ciężko – żyć dalej.
            Jakie to proste. Raz porozmawiać i wszystko się wyjaśni. Niby nic skomplikowanego, a jednak problem jest najpierw zacząć i potem kontynuować tego typu rozmowę. Bo co takiej sytuacji powiedzieć? Cześć, może zaczniemy wszystko od nowa?
            Uzumaki przerwał pracę i nic nie mówiąc wyszedł z pokoju, zabierając ze sobą swoją kurtkę. Sasuke nic nie odparł tylko odprowadził go spojrzeniem. U każdej innej osoby takie zachowanie zdenerwowałoby młodego Uchihę. Wiedział jednak, jak wiele Naruto w życiu przeszedł i mimo, że wielu osobom zawód sercowy wydałby się sprawą błahą, to dla blondyna ten związek był oazą normalności i jako takiej nadziej. Poza tym blondyn był jego jedyny przyjacielem.
            Naruto szybkim krokiem wyszedł przed budynek firmy i zatrzymał się dopiero przy niewysokim murku okalającym parking. Serce było mu szybko. Ciepło, które rozchodziło się po całym ciele, sprawiało, że w ogóle nie czuł zimna, mimo iż mróz stawał się coraz większy.
            - Co ja takiego zrobiłem? – rzekł cicho do siebie – Dlaczego ludzie tak mnie traktują? Nie jestem gorszy! Nie jestem!
            Chłopak zacisnął pięści i gdyby nie to, że poza murkiem, który sięgał mu do kolan, nie było żadnego obiektu dookoła, najpewniej wyładowałby się na czymś. Zamiast tego usiadł na ceglanej ściance i schował twarz w ciągle zaciśniętych dłoniach.
            - Jestem do niczego… do niczego… - powtarzał.
            - Nie jesteś – kobiecy głos momentalnie wyrwał go tej zadumy.
            Naruto podniósł głowę i ujrzał białowłosą dziewczynę, opatuloną w szary płaszcz, która stała kilka kroków przed nim i przyglądała się ze współczuciem. Shion jeszcze przez chwilę stała w miejscu, po czym dała kilka kroków do przodu i przykucnęła. Jej twarz była teraz tylko kilkanaście centymetrów od twarzy Naruto. Jej fioletowe oczy wpatrywały się w jego błękit. Ciepło, które od nich biło sprawiało, że Naruto przechodziły przyjemne dreszcze.
            - Nie ważne co mówią inni, tobie nie wolno tak myśleć – rzekła cicho dziewczyna.
            Białowłosa momentalnie wyciągnęła ręce do przodu, objęła nimi zaskoczonego blondyna i przytuliła do siebie. Naruto w jednej chwili osunął się z murku i teraz klęczał przed dziewczyną, a jego głowa wsparta była o jej ramię. Delikatna ręką dziewczyny gładziła jego blond czuprynę, dając ukojenie. Naruto czuł przyjemny zapach jej włosów i ciepło jej policzka. Mimo wolnie i powoli podniósł ręce, którymi objął Shion i delikatnie przycisnął do siebie. Zdawało mu się, że słyszy bicie serca dziewczyny. Białowłosa delikatnie mierzwiła czuprynę blondyna, który osiągnął granice swojej wytrzymałości i pozwolił spływać łzom na ramię dziewczyny.


* * *

            Do pokoju, w którym znajdowały się dwie postacie, wpadały pojedyncze promienie słońca, jako taką rozświetlając jego wnętrze. Dwie postacie, które się w nim znajdowały, zdawały się w ogóle nie przejmować ograniczoną widocznością. Miały bowiem o wiele ważniejsze sprawy do omówienie niż kwestię nasłonecznienia pomieszczenia.
            - A więc na miejscu zdarzenia jak rozumiem, zjawił się jej znajomy?
            - Zgadza się.
            - Kim on jest?
            - Nigdy wcześniej go nie spotkałem. Nie widnieje także w żadnej kartotece policyjnej, ale podjąłem już nieoficjalne kroki zidentyfikowania tego osobnika.
            - Rozumiem – mężczyzna o czerwonych włosach zamyślił się na chwilę, kierując wzrok na biblioteczkę wypchaną książkami – jak on się nazywał?
            - Kamui Sharingan. Tak się przedstawił. Nie wydaje się szkodliwy, ale ostrożność…
            - Masz rację, lepiej nie ryzykować. Tak się zastanawiam, może ściągnąć jego zdjęcie z zapisu kamer i…
            - Nie da rady – przerwał szybko Itachi – wyglądał na jednego z tych hipochondryków, co to chodzą z maskami po dworze, żeby mikrobów nie złapać.
            - Może specjalnie ja przywdział albo faktycznie ma fobię – mężczyzna obrócił się delikatnie na fotelu.
            Itachi siedział w milczeniu. Nagato zdawał się być teraz głęboko zamyślony. Jego palce wystukiwały cichy rytm o blat biurka, który oddzielał obydwu mężczyzn.
            - List od zabójcy dotarł tam gdzie trzeba? – spytał po dłuższej chwili mimo iż znał odpowiedź.
            - Tak jest. Wydaje się, że wszystko idzie po naszej myśli – odparł spokojnie Itachi. Zastanawiało go, dlaczego Nagato pyta o list, skoro już chyba we wszystkich krajowych wiadomościach była podawana ta informacja.
            - Bardzo dobrze.
            - Czy w takim razie będziemy korzystać z usług naszego zabójcy?
            - Nie wydaje mi się, aby na tą chwilę było to konieczne. Dlaczego pytasz?
            - Chciałbym wiedzieć, czy mam się nastawić na kolejne śledztwa…
            - My póki co nie będziemy korzystali z jego usług, jednak to nie znaczy, że nie będzie zabójstw. Będzie co jakiś czas dokonywał kolejnych morderstw, jednakże damy mu wolną rękę. Niech zabija przypadkowe ofiary, niepowiązane w żaden sposób z nami, czy też naszą konkurencją. W końcu widmo podejrzeń całkowicie od nas odejdzie.
            - Przyznasz, że jednak sporo ryzykowaliśmy, zabijając Nii. Ten list to wcale nie taki mocny dowód…
            - Wiem, ale nie mieliśmy wyboru.
            - Rozumiem. Jeśli to wszystko, to pozwolisz, że wrócę do swoich obowiązków.
            - Tak to wszystko, ale przez najbliższe kilka dni będziemy w kontakcie… Itachi.
            Uchiha nic nie odpowiedział tylko kiwnął porozumiewawczo głową. Wolno wstał ze swojego fotela i skierował się w kierunku wyjścia. Gdy opuszczał budynek korporacji, jeszcze raz przeanalizował wszystko co działo się w ciągu ostatnich kilku dni. Dotarłszy do swojego samochodu, przez dłuższy czas szukał kluczyków. Gdy wreszcie je znalazł w kieszeni płaszcza, otworzył drzwi i wsiadł do środka. Przez chwilę jeszcze siedział sam ze swoimi myślami, po czym włączył silnik i odjechał.

* * *

            Tego dnia Kakashi i Gai analizowali wszystkie dowody jakie tylko udało im się zgromadzić w sprawie zabójsta Nii Yugito. Siwowłosy co pewien czas okazywał znaki zmęczenia. W końcu siedzieli już tak dwie doby bez snu.
            - Co jest Kakashi? Tylko mi nie mów, że usypiasz – rzekł żywo Gai.
            - Organizm ma swoje prawa. Moje lewe oko odmawia mi już posłuszeństwa. Jak ty możesz tyle siedzieć?
            - Jesteśmy jeszcze młodzi! – odparł energicznie człowiek o krzaczastych brwiach – kipi w nas energia! Grunt to ją wydobyć!
            Mówiąc to Gai wykonał kilka przysiadów z podskokami, po czym wyciągnął rękę z zaciśniętą pięścią i uniesionym w górę kciukiem.
            - Damy radę mój odwieczny rywalu! Znajdziemy tego śmiecia i wsadzimy do pierdla!
            Kakashi uśmiechnął się lekko na słowa przyjaciela, jednak w głębi duszy czuł smutek z powodu utraty przyjaciółki. Hatake odwrócił wzrok w kierunku okna. Powoli zapadał zmierzch. Dwie doby wertują sterty papierów i ciągle nic nie znaleźli. Żeby tak chociaż jedną małą poszlakę, cokolwiek co by ich naprowadziło na jakiś trop. Mężczyzna westchnął cicho i wrócił do wertowania papierów.

* * *

            - Dziękuję – Naruto mówił cicho, niemal szeptem.
            - Nie musisz… - odparła Shion równie cicho.
            Oboje wchodzili właśnie do budynku. Blondyn po wspólnie spędzonej chwili z dziewczyną poczuł się jakby lżej. Ciepły dotyk dziewczyny sprawił, że przeszły go miłe dreszcze, jednak w tej chwili przypomniała mu się Hinata i znów wyrzuty sumienia dały o sobie znać. Dlaczego tak się przejmował? Przecież nie są razem, ona sama wybrała Kibę. Więc dlaczego?
            - Żałujesz? – spytała nieśmiało białowłosa.
            - Co? Ja? Czego? – spytał zdezorientowany blondyn.
            - Tego przed chwilą.
            - Co? Dlaczego? Nie, skąd ten pomysł? – Naruto nie bardzo wiedząc co odpowiedzieć, wypowiadał słowa bez ładu i składu.
            - A więc nie żałujesz?
            - Nie.
            Dziewczyna zatrzymała się. To samo zrobił Naruto i odwrócił się w kierunku Shion.
            - Zapomniałaś czegoś?
            - A tego będziesz żałować?
            - Czego?
            Nim zdążył coś więcej powiedzieć, białowłosa podeszła bliżej i w jednej chwili zatopiła swoje delikatne usta w jego wargach. Rękoma objęła szyję blondyn i z każdą chwilą pocałunek stawał się coraz czulszy. Naruto w pierwszej chwili nie zrobił nic, był tak zaskoczony. Gdy pocałunek stawał się pełniejszy delikatnie uniósł swoje ręce i zdawało się, że zaraz obejmie dziewczynę. Zamiast tego, chwycił ją delikatnie, ale stanowczo za ramiona i odsunął od siebie. Shion wyrwana z tej przyjemności, spojrzała pytająco na chłopaka, który miał nie wiedział co w tej chwili chce powiedzieć.
            - Naruto…
            - Przepraszam, ja…
            - Rozumiem – Shion nieznacznie się cofnęła, tym samym wyswobadzając się z jego rąk – przeprasza, za bardzo się narzuciłam. Jestem podła, niedawno się rozstałeś z dziewczyną, a ja to wykorzystałam…
            - Nie jestem z nią już…
            - … ale dalej coś do niej czujesz?
            Naruto nic nie odparł tylko spuścił wzrok. Było mu wstyd. W końcu sam doprowadził do takiej sytuacji, że stoi teraz bezradny przed Shion. Gdyby postawił sprawę jasno, że nic z tego, do niczego by nie doszło. Zamiast tego wygląda teraz na kogoś, kto szuka pocieszenia w ramionach innej. Fakt, że Hinata była teraz pewnie szczęśliwa z Kibą, jednak… Naruto nie potrafił opisać tego uczucia. Mógł zacząć wszystko od nowa z kimś innym, ale cały czas kochał Hyugę.

            - Wracajmy – rzekł w końcu chłopak i oboje powolnym krokiem skierowali się w kierunku windy.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
               Na dziś koniec, ale nie koniec naszej powieści. Hidan coraz pewniejszy, działa powoli. Wiem, że czasami może się to wydać przeciągające zanadto, ale przestudiowawszy lektury z zakresu działania tego typu ludzi, łatwo zauważyć, że tacy ludzie starannie przygotowują się do swojej "misji". Podobnie z zachowaniem Hinaty, która faktycznie trochę wydaje się zanadto dziecinna :P Niestety nie znam nikogo uzależnionego od prochów i tego typu używek toteż tutaj również posiłkuję się lekturą, więc mam nadzieje, że w jakimś stopniu oddałem zachowanie osoby uzależnionej :)
           Następny rozdział tradycyjnie w sobotę (10 maja) za tydzień, a w nim: Co w wiadomościach przykuje uwagę Naruto? Kiba z wizytą u Hinaty? Co robi Hidan? I na koniec, rozważania Shikamaru.
                  Będzie się działo :P
                 Do zobaczenia za tydzień :)

13 komentarzy:

  1. "Co w wiadomościach przykuje uwagę Naruto?" Mam nadzieję, że "Znak Jashina" i w końcu zacznie jako tako kojarzyć cokolwiek. Rozważania Shikamaru? Powrót lenia jednego? :D No w sumie, dawno go nie było.

    OdpowiedzUsuń
  2. Notka wspaniała czekam na to coś na co Naruto zwróci uwage i na to kiedy będą razem. Czekam na next i weny życze

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jak zawsze fajny. Aż brak słów. Z jednej strony nie moge się doczekać końca a z drugiej nie chce go (tak samo jest z mangą i amine). Życze dużo weny

    z pozdrowieniami
    Rei Ryuu
    PS: Sorry za komentaż tydzień temu ale był on dlamnie cięszki i troczhe mnie poniosło.

    OdpowiedzUsuń
  4. rozdział no powiem w prost Zajebisy!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nic tylko zabić tą głupią Shion... Hinata kurde przejrzyj na oczy kto wsiada z obcymi do samochodu i jeszcze pije sobie "herbatkę"? Jak zwykle za bardzo się wczuwam... rozdział super! czekam na kolejny. Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Shion jednak się zdecydowała na frontalny atak. I jak można się było spodziewać - poległa na całej linii. Swoją drogą kto to widział, żeby szanująca się dziewczyna sama z własnej woli ładowała się w rolę "klina". Przecież chyba nie o to jej chodzi w tym wszystkim, żeby Naruto "leczył się" nią z Hinaty...

    No ale ja mam przynajmniej tę przewagę nad innymi, że nie wiem, jaka jest Shion bo filmu z jej udziałem nie oglądałem.

    Wspomnienie o Shikamaru zwiastuje, że wreszcie coś się zacznie na serio dziać. Taką przynajmniej mam nadzieję. Jeśli Shikamaru się nie domyśli co do czego i dlaczego, to nie wiem kto.

    Kiba u Hinaty. Czyli albo się Kiba dalej będzie pogrążać w mule na totalnym dnie moralnym, albo się weźmie w garść i wreszcie powie Hinacie jak było. I dostanie od Hinaty opierdol, na co w pełni sobie zasłużył i zapewne będzie na niego przygotowany.

    Ale to nadal Hinata, więc przynajmniej wiadomo, że Kiba ujdzie z życiem XD Gdyby wywinął ten sam numer Sakurze albo Ino, to nie byłoby to już takie oczywiste.

    Trochę szkoda, że w twoim opowiadaniu nie ma Tenten i Nejiego. Ale deko za późno już na to, żeby ich wprowadzać. Karin też się pojawiła tak jakoś bez ładu i składu a potem zniknęła w niebycie. Tak samo jak Tobi i Deidara. Jest taka zasada fabularna, że jak coś nie na realnie żadnego znaczenia dla historii to się tego nie wprowadza do fabuły, żeby nie motać niepotrzebnie czytelnikowi w głowie.

    Nie ma na razie żadnego powiązania pomiędzy Kakashim a Naruto i spółką. A nie ulega wątpliwości, że to na co wpadnie Shikamaru, Naruto czy kto tam jakąś drogą musi do Kakashiego trafić. Ale to mam nadzieję w swoim czasie wyklarujesz.

    Ogólnie jest ciekawie. Dobrze też, że są jakieś oznaki normalizacji sytuacji pomiędzy Naruto a Hinatą, bo cała ta afera zaczynała mnie powoli męczyć. To w końcu opowiadanie NaruHina i to oparte na postaciach z mangi shounen, a nie z jakiejś haremówki. Rozbudowane zbiegi okoliczności wyciągane z kapelusza co i rusz tylko by w tym przypadku męczyły.

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział:) Hidan jako seryjny morderca jest świetny ( z jakich lektur korzystałeś tworząc tę postać? Bardzo mnie to ciekawi:) ) Jest moim zdaniem bardzo wiarygodny. Hinata też na swój sposób skoro jest pod wpływem tych prochów. Mam nadzieje, że Kakashi i Gai wpadną wreszcie na jakiś trop i powstrzymają Hidana.
    O matko.. Ta Shion.. ona dopiero miesza w głowie Naruto, ale co się dziwić, że na niego leci, przecież jest taki fajny;)
    Nie mogę sie doczekać następnego rozdziału, bo zapowiada się świetnie:D Shikamaru postanawia ruszyć mózgownicą i powiąże może firmę z zabójstwami? Naruto też może coś oświeci z tymi wiadomościami. A Kiba niech się lepiej trzyma od Hinaty z daleka, chyba, że przyjdzie na kolanach by błagać o przebaczenie, że tak ja skrzywdził!
    Pozdrawiam, życzę weny i czekam niecierpliwie na ciąg dalszy;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa :) Co do lektur, to na szybko mogę wymienić "Klub Mefista" Tess Gerristen. To właśnie po lekturze tej książki postanowiłem wprowadzić Hidana jako mordercę. Kolejną pozycją Jest "Syndykat Zbrodni" Colina Forbes'a, który dał mi pomysł na Akatsuki. Do tego dochodzą książki Dana Browna "Anioły i Demony" i "Zaginiony Symbol", tamtejsze czarne charaktery również w jakimś stopniu przyczyniły się do stworzenia postaci Jashinisty :)

      Usuń
    2. O "Aniołach i Demonach" słyszałam, ale nie miałam okazji przeczytać. Pozostałych nie znam, ale brzmią ciekawie, więc pewnie je sobie wypożyczę;) Lubię czytać szczególnie jeśli książka jest wciągająca:) Dzięki za podpowiedź czego szukać w bibliotece;)

      Usuń
  8. No wiec co by tu powiedzieć... Fajnie się czytało chodź mam wrażenie, że czegoś jakby brakowało.. Teraz jednak przyjdzie mi czekać na dalsze losy i mam nadzieje, że Naruto w końcu pogada z Hinatą. Mam takie dziwne wrażenie, że aż do porwania dziewczyny nic miedzy nimi nie zajdzie a blondyn będzie tym wielkim bohaterem i uwolni swą ukochaną z rąk szaleńca :P Nie wiem czy moja teoria jest prawdziwa, ale pewnie niebawem się przekonamy :D Powodzenia w pisaniu

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział świetny jak zawsze.Czekam na następny mam nadzieje że Naruto i Hinata pogodzą się w końcu i wrócą do siebie bo nie wyobrażam sobie innej opcji. Życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  10. Siemka czytałem Twój blog kiedyś no ale później miałem brak neta noi pogubiłem się zapomniałem gdzie skończyłem więc chyba muszę zacząć od nowa. Wiem tyle że bardzo mi się podobał noi bardzo fajnie piszesz. Pytałem Cię kiedyś o motocykl jaki ma Naruto pamiętasz? Noi ostatnio założyłem swojego bloga naru-hina więc jak będziesz miał czas to wejdz i poczytaj narazie jest tylko prolog i możliwe że jeszcze dzisiaj jak wstanę to napiszę pierwszą notkę. Pozdrawiam gorąco Aki z http://naruto-and-hinata-real.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  11. Na wstępie wybacz,że tak z anonima,ale w tej chwili inaczej nie mogę :) Od niedawna czytuję twoje rozdziały i powiem Ci,że strasznie mnie wessały. Z niecierpliwością czekam na rozwój akcji na linii Hidan (misja) -> Hinata oraz ciekawi mnie główny wątek Naru/Hina. Mam nadzieję,że na 10 maja (moje urodzinki) przyszykujesz jakiś fajny rozdzialik.Może z tej okazji znalazłaby się jakaś dedykacja? :D Ja tym czasem Cię pozdrawiam i życzę weny.
    Jakub S.

    OdpowiedzUsuń