Zapraszam do lektury !! :)
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Podczas gdy Naruto spędzał czas z Sasuke i
Sakurą, Hinata od powrotu z uczelni, siedziała sama w swoim pokoju. Jeszcze
rano, choć jej wcześniejsza postawa na to nie wskazywała, wierzyła w to, że
Naruto rzeczywiście był niewinny. Była skłonna nawet uwierzyć, że Kiba wymyślił
tą całą historię. Po tym co zobaczyła jednak dzisiaj na uczelni, ten atak
złości Uzumakiego, to jak się rzucił na Kibę, to wszystko wywoływało u niej
mętlik w głowie. Nie tylko szok, ale także i przerażenie towarzyszyły jej
podczas tej sceny.
Hinata
schowała twarz w dłoniach, starając się uspokoić myśli. Chciała wszystko sobie
jakoś to ułożyć i racjonalnie wyjaśnić, jednak ilość skumulowanych w niej
emocji sprawiały, że było to zadanie niewykonalne.
Ostatnie tygodnie były okropne. Cały czas
kłóciła się z Naruto. Rozstali się, a teraz to. I jak tu się skupić, aby to
wszystko poukładać? Na szczęście rodziców nie było jeszcze w domu, a Hanabi ma
dziś nocować u Konohamaru, toteż nikt nie zobaczy w jak opłakanym stanie,
znajduje się dziewczyna. Zawsze białe oczy, były teraz czerwone od łez. Włosy w
nieładzie, a smutek emanował od niej niczym ciemna aura.
Im dłużej tak siedziała, tym coraz bardziej
czuła się przytłoczona tym wszystkim. Dodatkowo duchota, która panowała w
pokoju, sprawiła, że dziewczyna postanowiła wyjść na krótki spacer po osiedlu.
Zejście na dół, założenie butów i płaszcza,
czynności te były tak automatyczne, że nim się obejrzała, była już na dworze. W
filozofii taki stan, gdy człowiek wykonuje regularnie powtarzające się czynności,
których jego pamięć nie odnotowuje, nazywa się „efektem zombi”. Hinata szła
przed siebie, jakby pozbawiona świadomości, a nogi same prowadziły ją na przód.
Myliła
się jednak ciemnowłosa, sądząc, że spacer na świeżym powietrzu poprawi jej
nastrój. Z każdą kolejną chwilą, krążąc samotnie po osiedlu, uświadamiała sobie
jak bardzo brakuje jej teraz Naruto. Umysł co chwila przywoływał wspomnienia
wspólnie spędzonych chwil i z każdym takim urywkiem kolejne łzy spływały po
policzkach dziewczyny. Była zła na siebie. Zła o to, że w trakcie tego całego
zamieszania nie dość, że nie wysłuchała najważniejszej dla siebie osoby, to
stanęła przeciwko niemu. Czy w miłości chodzi o tym, aby stawać po stronie tego
kto ma rację, czy po stronie tego kogo się kocha? Kiba oskarżał Naruto o to, że
ten go pobił. Co Hinata powinna wtedy zrobić? Po czyjej stronie stanąć? Jasne,
że powinna bronić ukochanego, dać mu wsparcie. Może i doszło do pobicia, ale to
nic pewnego, a nawet jeśli? Czy dobrze zrobiła atakując Naruto? A może to było
spowodowane ich wczesnymi kłótniami i zachowaniem chłopaka. To jak się rzucił
bezpodstawnie na Hidana. Ale nie ma wytłumaczenia. Tamta sytuacja, a ta, to
zupełnie dwie inne sprawy. Dopóki nie udowodniono Naruto winy, powinna stanąć w
jego obronie, a nawet jeśli by to zrobił, nie miała prawa, tak się do niego
zwracać. Ale jak w takim razie wyjaśnić zachowanie Uzumakiego na uczelni?
Hinata
stanęła nagle, dalej wpatrzona przed siebie. Z oczu ciągle spływały delikatne
stróżki łez. Zraniłam go – pomyślała.
Zraniła bardziej niż się mogło wydawać. Dopiero teraz uświadomiła sobie, jak
silne były jej ostatnie słowa i jak bardzo chłopak musiał je odczuć. Nie chodzi
o to, że nie stanęła w obronie blondyna, ale o słowa, które skierowała w jego
stronę. Serce zabiło jej mocniej, a gardło ścisnęła gula. Stała na środku
chodnika i tkwiąc w swojej bezsilności, płakała. Słońce znikało powoli za
horyzontem. Jego żółta tarcza ledwo przebijała swoje promienie przez ścianę
białych chmur. Serce, które biło teraz mocno i nierówno, tęskniło za swoim
towarzyszem. Tak samo Hinata tęskniła za Naruto.
Ciemnowłosa
stała by tak na coraz większym chłodzie jeszcze długo, gdyby nie czyjaś ręka,
którą ktoś położył na jej ramieniu. Dziewczyna w pierwszej chwili odskoczyła
przestraszona i szybko odwróciła się w kierunku tajemniczej osoby. Szybko
jednak się uspokoiła, gdy okazało się, że ów osobą był nie kto inny jak Hidan.
Stalowowłosy stał obok dziewczyny, opatulony w czarne palto. Głowa mężczyzny
schowana była pod kapturem tak, że Hinata ledwo rozpoznawała rysy jego twarzy.
-
Witaj, przepraszam, że cię wystraszyłem – rzekł ciepło mężczyzna i zdjął kaptur
– co tutaj robisz w taką zimnicę? Jeszcze się przeziębisz.
Hinata
nic nie odpowiedziała, tylko spuściła wzrok. Czuła się jak uczeń, który został
właśnie złapany przez nauczyciela na wagarowaniu.
-
Hinata... – Hidan podszedł bliżej, a widząc, że dziewczyna ma czerwone oczy od
łez, zapytał – Hinata. Płakałaś? Stało się coś?
Dziewczyna
dalej nic nie odpowiadała. Dreszcze przeszły jej po plecach na tyle silne, że
Hidan to zauważył.
-
Chodź do samochodu, akurat jadę do znajomych, ale możemy chwilę posiedzieć i
pogadać jak masz ochotę. Jest tam na pewno cieplej.
Mówiąc
to, mężczyzna wykonał zapraszający gest ręką. Faktycznie kilka kroków dalej,
stal dobrze znany Hinacie Opel z włączonym silnikiem.
-
Myślałem, że zapomniałem dokumentów i chciałem się szybko wrócić do domu. Na
szczęście okazało się, że je mam w kieszeni płaszcza – mężczyzna szybko starał
się wymyślić jakiś powód, dla którego samochód stoi włączony, a jego właściciel
chodzi na piechotę, aby dziewczynie nie wydało się to podejrzane. Na szczęście
Hinata miała zbyt duży mętlik w głowie, aby się nad tym zbiegiem okoliczności
zastanawiać i udała się za stalowowłosym.
Po
chwili oboje siedzieli w samochodzie. Hidan włączył nawiew i do kabiny pojazdu
zaczęło powoli wlatywać przyjemne, ciepłe powietrze. Hinata czuła jak dreszcze
powoli jej ustępują. Nagle zauważyła jak mężczyzna podaje jej kubek z parującą
cieczą w środku.
-
Napij się herbaty. Nigdy się z tym termosem nie rozstaję, zwłaszcza zimą –
rzekł spokojnie Hidan i uśmiechnął się do dziewczyny.
Dziewczyny
podziękowała cicho i drobnymi łykami sączyła napój, który smakował ja zielona
herbata. Czuła jak fala przyjemnego ciepłe, dosłownie wlewa się jej do środka i
całkowicie rozgrzewa. Dodatkowo przyjemny aromat sprawiał, że dziewczyna czuła
się nieco lepiej.
-
Dlaczego w taką zimnicę stoisz na mrozie? – spytał z troską w głosie Hidan –
chcesz dostać zapalenia płuc?
Hinata
popatrzyła na rozmówcę i pokręciła głową. Chciała coś powiedzieć, ale nie
wiedziała jak zacząć.
-
Stało się coś?
Hinata
spuściła wzrok i upiła łyk herbaty.
-
Hinata...
- Rozstaliśmy się…
- Słucham? – Hidan wydał się zaskoczony.
- Pokłóciliśmy się… powiedziałam mu kilka
okropnych rzeczy i… rozstaliśmy.
Hinata powoli opowiedziała Hidanowi o
kłótniach z Naruto, o bójce, o ostatnim incydencie z Kibą. Jashinista słuchał
uważnie. Mina jego wyrażała skupienie, jakby analizował każde słowo
wypowiedziane przez dziewczynę. W głębi duszy jednak, czuł nieopisaną radość.
Przez ostatnie dni zastanawiał się jak się odciągnąć od ciemnowłosej namolnego
chłopaka. Teraz gdy problem zniknął, mógł działać spokojnie. Niech tylko Jashin
da znak. Fala szaleństwa rozlała się w jego wnętrzu, czuł jak ogarnia go szał.
Z trudem się powstrzymywał, zupełnie jak wtedy gdy zabijał pierwszy raz podczas
służby w wojsku.
Dziewczyna skończyła swoją opowieść. Hidan
nic się nie odzywał tylko nalał jeszcze trochę napoju do kubka, który trzymała.
Jakie to proste – pomyślał. Tyle się
uczy dzieci, aby nie wsiadały do samochodu z obcymi, a tutaj dorosła dziewczyna
w ogóle nie podejrzewa niebezpieczeństwa.
- Nie wiem, co powiedzieć – rzekł w końcu
Hidan – marne pocieszenie, że każdy prawie kiedyś przeszedł zawód miłosny.
Człowiek chciałby, żeby było dobrze i nagle coś takiego.
- Chciałabym z nim porozmawiać, wszystko
wyjaśnić, ale…
- … nie wiesz czy będzie chciał?
- Tak.
- Myślę, że chce, ale po tym co mi powiedziałaś…
- Hidan przerwał na chwilę, jakby chcąc zebrać myśli – sądzę, że powinnaś dać
mu trochę czasu.
- Chciałabym z nim porozmawiać nawet teraz –
Hinata aż poruszyła się w fotelu.
- Nie, nie – Hidan zaprotestował – słuchaj,
on ma jeszcze w pamięci twoje ostatnio słowa. Nie jest dobrze rozmawiać z kimś,
kto pamięta coś takiego, gdyż podświadomie będzie czuł się źle w twojej
obecności.
- W takim razie co mam zrobić? Ile mam
poczekać?
- Widujecie się?
- Tak… na uczelni…
- No to słuchaj. Obserwuj go, rozmawiaj z
nim, ale się nie narzucaj. Musi na nowo ci zaufać i poczuć, że nie jesteś jego
wrogiem. Może cię tak nie traktuje, ale wszystko siedzi w podświadomości i
przez to będzie cię trochę trzymał na dystans. Ale jeśli będziesz cierpliwa,
znów się przed tobą otworzy, a wtedy kto wie.
Hinata słuchała uważnie, a każde słowo
wypowiedziane przez stalowowłosego, napełniało ją na nowo nadzieją.
- Jednak, jak mówię – kontynuował mężczyzna
– daj mu czas. Kilka dni, powiedzmy z tydzień.
Ciemnowłosa nawet nie zauważyła jak
przestała płakać. Była wdzięczna Hidanowi za słowa otuchy. Może faktycznie miał
rację. Może Naruto skończył ich związek pod wpływem impulsu. W takim właśnie
pozytywnym nastroju, odbyła się dalsza część rozmowy, aż Hinata stwierdziła, że
jest już późno i pożegnawszy się z Hidanem, wróciła do domu.
Mężczyzna jeszcze jakiś czas siedział w
samochodzie i obserwował, jak dziewczyna oddala się powolnym krokiem. Jego
twarz znów przyjęła kamienny wyraz, usta wypowiadały słowa modlitwy.
Jashinie, panie mój, teraz jest wspaniała
okazja, proszę daj mi znak, abym mógł zgnieść kolejnego bluźniercę. Jeszcze
tylko dwóch i będziesz mógł zejść na ziemię, wydać swój osąd.
* * *
Mimo
dużej niechęci, Naruto zjawił się tego dnia w pracy. Nie miał ochoty
przyjeżdżać z dwóch powodów. Raz, że ogólny nastrój nie nastrajał go do
jakiejkolwiek pracy, a dwa, Shion. Nie chodzi o to, że nie chciał jej widzieć,
bo nagle przestał darzyć ją sympatią. Ich ostatnie pożegnanie nie było jednak
czymś typowym i nie za bardzo wiedział, jak się dalej sprawy potoczą. Ciągle
się zastanawiał, jak do tego doszło. Nie przestał kochać Hinaty, a mimo nie
przerwał nagle pocałunku, który obdarowała go białowłosa. Czuł się podle, nie
byli już razem z Hinatą, a mimo to czuł, że się jakby ją zdradził.
-
O czym tak myślisz? – Z zamyślenia wyrwał go głos Sasuke, z którym miał dzisiaj
przejrzeć miesięczny bilans sprzedaży i porównać z fakturami. Jednym słowem,
nudy.
-
Ogólnie, Shion się do mnie nie odzywa.
-
No i co w związku z tym?
-
Nie wiem, dziwnie się czuję z tym wszystkim.
-
To, że z nią nie gadasz to pal licho, powinieneś się skupić na Hinacie.
-
Po co? – Naruto wyraźnie posmutniał – przecież to już skończone.
-
Przestań pierdolić! – Sasuke podniósł głos na tyle, że pozostali pracownicy,
przerwali swoją pracę i zwrócili głowy w kierunku chłopców.
Sasuke
popatrzył na zebranych i zdając sobie sprawę z sytuacji, dodał szybko:
-
Przestań pierdolić, że ten bilans się nie zgadza, skoro amortyzacja obniżona
przez składki, zaksięgowane na progresję produkcyjną wynosi pięc procent.
Wszyscy,
łącznie z Naruto patrzyli teraz na ciemnowłosego, który wyrzucał z siebie
bełkot niezrozumiałych słów. A ponieważ nikt nie chciał wyjść na nie obeznanego
w dziedzinie księgowości, wszyscy niemal jednocześnie wrócili bez słowa i
zbędnych pytań do dalszej pracy.
Sasuke
westchnął cicho i sprawdzając dalej dokumenty, kontynuował rozmowę z blondynem.
-
Czy ciebie do reszty popierdoliło stary? – spytał niemal szeptem ciemnowłosy.
-
Możesz dać mi spokój wreszcie? – warknął blondyn.
-
To zacznij myśleć. Co, chcesz powiedzieć, że już koniec? Odrzucasz Hinatę, nie
sorry, wpychasz ją dosłownie w ramiona innego?
-
Po pierwsze, to ona dała mi do zrozumienia, że nie jestem dla niej odpowiedni i
ma rację. Po drugie, sama wpadła w ramiona Kiby, ja nie musiałem nic robić. No
i po trzecie, sam mówiłeś, że to koniec. Zapomniałeś?
-
No dobra, ale może się pomyliłem, czasem nawet ja pierdolnę jakąś głupotę.
Przyznaję, że to zdarzenie w galerii było dość… niefortunne, ale może to było…
przyjacielskie… nie no, co ja pierdole?
Sasuke
machnął ręką i przez chwilę siedział w milczeniu. Podobnie Naruto, który
wertował kolejne faktury, jednak z każdą kolejną chwilą szło mu to coraz
wolniej.
-
Mimo wszystko, może powinieneś spróbować z nią porozmawiać? Ten ostatni raz, żebyś
potem nie żałował.
-
Myślałem o tym, ale…
-
Ale co?
-
Co jeśli… nie będzie chciała rozmawiać albo…
-
Cholera, przynajmniej będziesz wiedział na czym stoisz. A tak, miotasz się i
nie wiesz co z sobą zrobić. Określicie się raz, a dobrze, trochę pocierpicie, a
potem – Sasuke westchnął ciężko – żyć dalej.
Jakie
to proste. Raz porozmawiać i wszystko się wyjaśni. Niby nic skomplikowanego, a
jednak problem jest najpierw zacząć i potem kontynuować tego typu rozmowę. Bo
co takiej sytuacji powiedzieć? Cześć, może zaczniemy wszystko od nowa?
Uzumaki
przerwał pracę i nic nie mówiąc wyszedł z pokoju, zabierając ze sobą swoją
kurtkę. Sasuke nic nie odparł tylko odprowadził go spojrzeniem. U każdej innej
osoby takie zachowanie zdenerwowałoby młodego Uchihę. Wiedział jednak, jak
wiele Naruto w życiu przeszedł i mimo, że wielu osobom zawód sercowy wydałby
się sprawą błahą, to dla blondyna ten związek był oazą normalności i jako
takiej nadziej. Poza tym blondyn był jego jedyny przyjacielem.
Naruto
szybkim krokiem wyszedł przed budynek firmy i zatrzymał się dopiero przy
niewysokim murku okalającym parking. Serce było mu szybko. Ciepło, które
rozchodziło się po całym ciele, sprawiało, że w ogóle nie czuł zimna, mimo iż
mróz stawał się coraz większy.
-
Co ja takiego zrobiłem? – rzekł cicho do siebie – Dlaczego ludzie tak mnie
traktują? Nie jestem gorszy! Nie jestem!
Chłopak
zacisnął pięści i gdyby nie to, że poza murkiem, który sięgał mu do kolan, nie
było żadnego obiektu dookoła, najpewniej wyładowałby się na czymś. Zamiast tego
usiadł na ceglanej ściance i schował twarz w ciągle zaciśniętych dłoniach.
-
Jestem do niczego… do niczego… - powtarzał.
-
Nie jesteś – kobiecy głos momentalnie wyrwał go tej zadumy.
Naruto
podniósł głowę i ujrzał białowłosą dziewczynę, opatuloną w szary płaszcz, która
stała kilka kroków przed nim i przyglądała się ze współczuciem. Shion jeszcze
przez chwilę stała w miejscu, po czym dała kilka kroków do przodu i
przykucnęła. Jej twarz była teraz tylko kilkanaście centymetrów od twarzy Naruto.
Jej fioletowe oczy wpatrywały się w jego błękit. Ciepło, które od nich biło
sprawiało, że Naruto przechodziły przyjemne dreszcze.
-
Nie ważne co mówią inni, tobie nie wolno tak myśleć – rzekła cicho dziewczyna.
Białowłosa
momentalnie wyciągnęła ręce do przodu, objęła nimi zaskoczonego blondyna i
przytuliła do siebie. Naruto w jednej chwili osunął się z murku i teraz klęczał
przed dziewczyną, a jego głowa wsparta była o jej ramię. Delikatna ręką
dziewczyny gładziła jego blond czuprynę, dając ukojenie. Naruto czuł przyjemny
zapach jej włosów i ciepło jej policzka. Mimo wolnie i powoli podniósł ręce,
którymi objął Shion i delikatnie przycisnął do siebie. Zdawało mu się, że
słyszy bicie serca dziewczyny. Białowłosa delikatnie mierzwiła czuprynę
blondyna, który osiągnął granice swojej wytrzymałości i pozwolił spływać łzom
na ramię dziewczyny.
* * *
Do
pokoju, w którym znajdowały się dwie postacie, wpadały pojedyncze promienie
słońca, jako taką rozświetlając jego wnętrze. Dwie postacie, które się w nim
znajdowały, zdawały się w ogóle nie przejmować ograniczoną widocznością. Miały
bowiem o wiele ważniejsze sprawy do omówienie niż kwestię nasłonecznienia
pomieszczenia.
-
A więc na miejscu zdarzenia jak rozumiem, zjawił się jej znajomy?
-
Zgadza się.
-
Kim on jest?
-
Nigdy wcześniej go nie spotkałem. Nie widnieje także w żadnej kartotece
policyjnej, ale podjąłem już nieoficjalne kroki zidentyfikowania tego osobnika.
-
Rozumiem – mężczyzna o czerwonych włosach zamyślił się na chwilę, kierując
wzrok na biblioteczkę wypchaną książkami – jak on się nazywał?
-
Kamui Sharingan. Tak się przedstawił. Nie wydaje się szkodliwy, ale ostrożność…
-
Masz rację, lepiej nie ryzykować. Tak się zastanawiam, może ściągnąć jego
zdjęcie z zapisu kamer i…
-
Nie da rady – przerwał szybko Itachi – wyglądał na jednego z tych
hipochondryków, co to chodzą z maskami po dworze, żeby mikrobów nie złapać.
-
Może specjalnie ja przywdział albo faktycznie ma fobię – mężczyzna obrócił się
delikatnie na fotelu.
Itachi
siedział w milczeniu. Nagato zdawał się być teraz głęboko zamyślony. Jego palce
wystukiwały cichy rytm o blat biurka, który oddzielał obydwu mężczyzn.
-
List od zabójcy dotarł tam gdzie trzeba? – spytał po dłuższej chwili mimo iż
znał odpowiedź.
-
Tak jest. Wydaje się, że wszystko idzie po naszej myśli – odparł spokojnie
Itachi. Zastanawiało go, dlaczego Nagato pyta o list, skoro już chyba we
wszystkich krajowych wiadomościach była podawana ta informacja.
-
Bardzo dobrze.
-
Czy w takim razie będziemy korzystać z usług naszego zabójcy?
-
Nie wydaje mi się, aby na tą chwilę było to konieczne. Dlaczego pytasz?
-
Chciałbym wiedzieć, czy mam się nastawić na kolejne śledztwa…
-
My póki co nie będziemy korzystali z jego usług, jednak to nie znaczy, że nie
będzie zabójstw. Będzie co jakiś czas dokonywał kolejnych morderstw, jednakże
damy mu wolną rękę. Niech zabija przypadkowe ofiary, niepowiązane w żaden
sposób z nami, czy też naszą konkurencją. W końcu widmo podejrzeń całkowicie od
nas odejdzie.
-
Przyznasz, że jednak sporo ryzykowaliśmy, zabijając Nii. Ten list to wcale nie
taki mocny dowód…
-
Wiem, ale nie mieliśmy wyboru.
-
Rozumiem. Jeśli to wszystko, to pozwolisz, że wrócę do swoich obowiązków.
-
Tak to wszystko, ale przez najbliższe kilka dni będziemy w kontakcie… Itachi.
Uchiha
nic nie odpowiedział tylko kiwnął porozumiewawczo głową. Wolno wstał ze swojego
fotela i skierował się w kierunku wyjścia. Gdy opuszczał budynek korporacji,
jeszcze raz przeanalizował wszystko co działo się w ciągu ostatnich kilku dni.
Dotarłszy do swojego samochodu, przez dłuższy czas szukał kluczyków. Gdy
wreszcie je znalazł w kieszeni płaszcza, otworzył drzwi i wsiadł do środka.
Przez chwilę jeszcze siedział sam ze swoimi myślami, po czym włączył silnik i
odjechał.
* * *
Tego
dnia Kakashi i Gai analizowali wszystkie dowody jakie tylko udało im się
zgromadzić w sprawie zabójsta Nii Yugito. Siwowłosy co pewien czas okazywał
znaki zmęczenia. W końcu siedzieli już tak dwie doby bez snu.
-
Co jest Kakashi? Tylko mi nie mów, że usypiasz – rzekł żywo Gai.
-
Organizm ma swoje prawa. Moje lewe oko odmawia mi już posłuszeństwa. Jak ty
możesz tyle siedzieć?
-
Jesteśmy jeszcze młodzi! – odparł energicznie człowiek o krzaczastych brwiach –
kipi w nas energia! Grunt to ją wydobyć!
Mówiąc
to Gai wykonał kilka przysiadów z podskokami, po czym wyciągnął rękę z
zaciśniętą pięścią i uniesionym w górę kciukiem.
-
Damy radę mój odwieczny rywalu! Znajdziemy tego śmiecia i wsadzimy do pierdla!
Kakashi
uśmiechnął się lekko na słowa przyjaciela, jednak w głębi duszy czuł smutek z
powodu utraty przyjaciółki. Hatake odwrócił wzrok w kierunku okna. Powoli
zapadał zmierzch. Dwie doby wertują sterty papierów i ciągle nic nie znaleźli.
Żeby tak chociaż jedną małą poszlakę, cokolwiek co by ich naprowadziło na jakiś
trop. Mężczyzna westchnął cicho i wrócił do wertowania papierów.
* * *
-
Dziękuję – Naruto mówił cicho, niemal szeptem.
-
Nie musisz… - odparła Shion równie cicho.
Oboje
wchodzili właśnie do budynku. Blondyn po wspólnie spędzonej chwili z dziewczyną
poczuł się jakby lżej. Ciepły dotyk dziewczyny sprawił, że przeszły go miłe
dreszcze, jednak w tej chwili przypomniała mu się Hinata i znów wyrzuty
sumienia dały o sobie znać. Dlaczego tak się przejmował? Przecież nie są razem,
ona sama wybrała Kibę. Więc dlaczego?
-
Żałujesz? – spytała nieśmiało białowłosa.
-
Co? Ja? Czego? – spytał zdezorientowany blondyn.
-
Tego przed chwilą.
-
Co? Dlaczego? Nie, skąd ten pomysł? – Naruto nie bardzo wiedząc co
odpowiedzieć, wypowiadał słowa bez ładu i składu.
-
A więc nie żałujesz?
-
Nie.
Dziewczyna
zatrzymała się. To samo zrobił Naruto i odwrócił się w kierunku Shion.
-
Zapomniałaś czegoś?
-
A tego będziesz żałować?
-
Czego?
Nim
zdążył coś więcej powiedzieć, białowłosa podeszła bliżej i w jednej chwili
zatopiła swoje delikatne usta w jego wargach. Rękoma objęła szyję blondyn i z
każdą chwilą pocałunek stawał się coraz czulszy. Naruto w pierwszej chwili nie
zrobił nic, był tak zaskoczony. Gdy pocałunek stawał się pełniejszy delikatnie
uniósł swoje ręce i zdawało się, że zaraz obejmie dziewczynę. Zamiast tego,
chwycił ją delikatnie, ale stanowczo za ramiona i odsunął od siebie. Shion
wyrwana z tej przyjemności, spojrzała pytająco na chłopaka, który miał nie
wiedział co w tej chwili chce powiedzieć.
-
Naruto…
-
Przepraszam, ja…
-
Rozumiem – Shion nieznacznie się cofnęła, tym samym wyswobadzając się z jego
rąk – przeprasza, za bardzo się narzuciłam. Jestem podła, niedawno się rozstałeś
z dziewczyną, a ja to wykorzystałam…
-
Nie jestem z nią już…
-
… ale dalej coś do niej czujesz?
Naruto
nic nie odparł tylko spuścił wzrok. Było mu wstyd. W końcu sam doprowadził do
takiej sytuacji, że stoi teraz bezradny przed Shion. Gdyby postawił sprawę
jasno, że nic z tego, do niczego by nie doszło. Zamiast tego wygląda teraz na
kogoś, kto szuka pocieszenia w ramionach innej. Fakt, że Hinata była teraz
pewnie szczęśliwa z Kibą, jednak… Naruto nie potrafił opisać tego uczucia. Mógł
zacząć wszystko od nowa z kimś innym, ale cały czas kochał Hyugę.
-
Wracajmy – rzekł w końcu chłopak i oboje powolnym krokiem skierowali się w
kierunku windy.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Na dziś koniec, ale nie koniec naszej powieści. Hidan coraz pewniejszy, działa powoli. Wiem, że czasami może się to wydać przeciągające zanadto, ale przestudiowawszy lektury z zakresu działania tego typu ludzi, łatwo zauważyć, że tacy ludzie starannie przygotowują się do swojej "misji". Podobnie z zachowaniem Hinaty, która faktycznie trochę wydaje się zanadto dziecinna :P Niestety nie znam nikogo uzależnionego od prochów i tego typu używek toteż tutaj również posiłkuję się lekturą, więc mam nadzieje, że w jakimś stopniu oddałem zachowanie osoby uzależnionej :)
Następny rozdział tradycyjnie w sobotę (10 maja) za tydzień, a w nim: Co w wiadomościach przykuje uwagę Naruto? Kiba z wizytą u Hinaty? Co robi Hidan? I na koniec, rozważania Shikamaru.
Będzie się działo :P
Do zobaczenia za tydzień :)
"Co w wiadomościach przykuje uwagę Naruto?" Mam nadzieję, że "Znak Jashina" i w końcu zacznie jako tako kojarzyć cokolwiek. Rozważania Shikamaru? Powrót lenia jednego? :D No w sumie, dawno go nie było.
OdpowiedzUsuńNotka wspaniała czekam na to coś na co Naruto zwróci uwage i na to kiedy będą razem. Czekam na next i weny życze
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze fajny. Aż brak słów. Z jednej strony nie moge się doczekać końca a z drugiej nie chce go (tak samo jest z mangą i amine). Życze dużo weny
OdpowiedzUsuńz pozdrowieniami
Rei Ryuu
PS: Sorry za komentaż tydzień temu ale był on dlamnie cięszki i troczhe mnie poniosło.
rozdział no powiem w prost Zajebisy!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńNic tylko zabić tą głupią Shion... Hinata kurde przejrzyj na oczy kto wsiada z obcymi do samochodu i jeszcze pije sobie "herbatkę"? Jak zwykle za bardzo się wczuwam... rozdział super! czekam na kolejny. Pozdrawiam i życzę weny :)
OdpowiedzUsuńShion jednak się zdecydowała na frontalny atak. I jak można się było spodziewać - poległa na całej linii. Swoją drogą kto to widział, żeby szanująca się dziewczyna sama z własnej woli ładowała się w rolę "klina". Przecież chyba nie o to jej chodzi w tym wszystkim, żeby Naruto "leczył się" nią z Hinaty...
OdpowiedzUsuńNo ale ja mam przynajmniej tę przewagę nad innymi, że nie wiem, jaka jest Shion bo filmu z jej udziałem nie oglądałem.
Wspomnienie o Shikamaru zwiastuje, że wreszcie coś się zacznie na serio dziać. Taką przynajmniej mam nadzieję. Jeśli Shikamaru się nie domyśli co do czego i dlaczego, to nie wiem kto.
Kiba u Hinaty. Czyli albo się Kiba dalej będzie pogrążać w mule na totalnym dnie moralnym, albo się weźmie w garść i wreszcie powie Hinacie jak było. I dostanie od Hinaty opierdol, na co w pełni sobie zasłużył i zapewne będzie na niego przygotowany.
Ale to nadal Hinata, więc przynajmniej wiadomo, że Kiba ujdzie z życiem XD Gdyby wywinął ten sam numer Sakurze albo Ino, to nie byłoby to już takie oczywiste.
Trochę szkoda, że w twoim opowiadaniu nie ma Tenten i Nejiego. Ale deko za późno już na to, żeby ich wprowadzać. Karin też się pojawiła tak jakoś bez ładu i składu a potem zniknęła w niebycie. Tak samo jak Tobi i Deidara. Jest taka zasada fabularna, że jak coś nie na realnie żadnego znaczenia dla historii to się tego nie wprowadza do fabuły, żeby nie motać niepotrzebnie czytelnikowi w głowie.
Nie ma na razie żadnego powiązania pomiędzy Kakashim a Naruto i spółką. A nie ulega wątpliwości, że to na co wpadnie Shikamaru, Naruto czy kto tam jakąś drogą musi do Kakashiego trafić. Ale to mam nadzieję w swoim czasie wyklarujesz.
Ogólnie jest ciekawie. Dobrze też, że są jakieś oznaki normalizacji sytuacji pomiędzy Naruto a Hinatą, bo cała ta afera zaczynała mnie powoli męczyć. To w końcu opowiadanie NaruHina i to oparte na postaciach z mangi shounen, a nie z jakiejś haremówki. Rozbudowane zbiegi okoliczności wyciągane z kapelusza co i rusz tylko by w tym przypadku męczyły.
Super rozdział:) Hidan jako seryjny morderca jest świetny ( z jakich lektur korzystałeś tworząc tę postać? Bardzo mnie to ciekawi:) ) Jest moim zdaniem bardzo wiarygodny. Hinata też na swój sposób skoro jest pod wpływem tych prochów. Mam nadzieje, że Kakashi i Gai wpadną wreszcie na jakiś trop i powstrzymają Hidana.
OdpowiedzUsuńO matko.. Ta Shion.. ona dopiero miesza w głowie Naruto, ale co się dziwić, że na niego leci, przecież jest taki fajny;)
Nie mogę sie doczekać następnego rozdziału, bo zapowiada się świetnie:D Shikamaru postanawia ruszyć mózgownicą i powiąże może firmę z zabójstwami? Naruto też może coś oświeci z tymi wiadomościami. A Kiba niech się lepiej trzyma od Hinaty z daleka, chyba, że przyjdzie na kolanach by błagać o przebaczenie, że tak ja skrzywdził!
Pozdrawiam, życzę weny i czekam niecierpliwie na ciąg dalszy;)
Dziękuję za miłe słowa :) Co do lektur, to na szybko mogę wymienić "Klub Mefista" Tess Gerristen. To właśnie po lekturze tej książki postanowiłem wprowadzić Hidana jako mordercę. Kolejną pozycją Jest "Syndykat Zbrodni" Colina Forbes'a, który dał mi pomysł na Akatsuki. Do tego dochodzą książki Dana Browna "Anioły i Demony" i "Zaginiony Symbol", tamtejsze czarne charaktery również w jakimś stopniu przyczyniły się do stworzenia postaci Jashinisty :)
UsuńO "Aniołach i Demonach" słyszałam, ale nie miałam okazji przeczytać. Pozostałych nie znam, ale brzmią ciekawie, więc pewnie je sobie wypożyczę;) Lubię czytać szczególnie jeśli książka jest wciągająca:) Dzięki za podpowiedź czego szukać w bibliotece;)
UsuńNo wiec co by tu powiedzieć... Fajnie się czytało chodź mam wrażenie, że czegoś jakby brakowało.. Teraz jednak przyjdzie mi czekać na dalsze losy i mam nadzieje, że Naruto w końcu pogada z Hinatą. Mam takie dziwne wrażenie, że aż do porwania dziewczyny nic miedzy nimi nie zajdzie a blondyn będzie tym wielkim bohaterem i uwolni swą ukochaną z rąk szaleńca :P Nie wiem czy moja teoria jest prawdziwa, ale pewnie niebawem się przekonamy :D Powodzenia w pisaniu
OdpowiedzUsuńRozdział świetny jak zawsze.Czekam na następny mam nadzieje że Naruto i Hinata pogodzą się w końcu i wrócą do siebie bo nie wyobrażam sobie innej opcji. Życzę weny
OdpowiedzUsuńSiemka czytałem Twój blog kiedyś no ale później miałem brak neta noi pogubiłem się zapomniałem gdzie skończyłem więc chyba muszę zacząć od nowa. Wiem tyle że bardzo mi się podobał noi bardzo fajnie piszesz. Pytałem Cię kiedyś o motocykl jaki ma Naruto pamiętasz? Noi ostatnio założyłem swojego bloga naru-hina więc jak będziesz miał czas to wejdz i poczytaj narazie jest tylko prolog i możliwe że jeszcze dzisiaj jak wstanę to napiszę pierwszą notkę. Pozdrawiam gorąco Aki z http://naruto-and-hinata-real.blog.pl/
OdpowiedzUsuńNa wstępie wybacz,że tak z anonima,ale w tej chwili inaczej nie mogę :) Od niedawna czytuję twoje rozdziały i powiem Ci,że strasznie mnie wessały. Z niecierpliwością czekam na rozwój akcji na linii Hidan (misja) -> Hinata oraz ciekawi mnie główny wątek Naru/Hina. Mam nadzieję,że na 10 maja (moje urodzinki) przyszykujesz jakiś fajny rozdzialik.Może z tej okazji znalazłaby się jakaś dedykacja? :D Ja tym czasem Cię pozdrawiam i życzę weny.
OdpowiedzUsuńJakub S.