Witam was kochani na kolejnym odcinku naszej powieści. Rozdział spokojny i mam nadzieję, że każdy, a przynajmniej większość, znajdzie coś dla siebie. Z góry przepraszam za interpunkcję, z którą walczę od początku tego Bloga, raz na wozie raz pod wozem ;)
Zapraszam do lektury :)
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Gdy nasza trójka wychodziła z pokoju
dziekana, ich dziewczyny akurat dyskutowały o jakiejś kolejne wyprzedaży.
Naruto, zaraz tylko gdy się pożegnał się z profesorem i jego gościem, podbiegł
do Hinaty i objąwszy w pasie podniósł do góry, kręcąc nią piruety w powietrzu.
-
Naruto przestań, bo mnie upuścisz! – krzyczała wesoło dziewczyna.
-
Za lekka jesteś, aby cię upuścić – odparł wesoło blondyn.
Sasuke
i Shikamaru również podeszli do swoich dziewczyn, chociaż bez zbytniego
entuzjazmu.
-
Widzisz jak on ją traktuje? – rzuciła Temari w kierunku chłopaka – może ty byś
się też tak czasem pocieszył na mój widok?
-
Ja z pewnością bym cię upuścił i dopiero byłby dym. Wolę cię potrzymać za rękę
– odparł spokojnie chłopak i złapał blondynkę za dłoń – chodź mamy akurat
okienko, to się przejdziemy po kampusie, zmęczył mnie ten cyrk.
Temari
przewróciła oczami i pożegnawszy się z resztą, udali się w swoją stronę. Sakura
sama złapała Sasuke pod rękę i kazała się zaprowadzić do pobliskiej
restauracyjki. Naruto w tym czasie postawił Hinatę z powrotem na ziemi i
roześmiany podszedł do Sasuke klepiąc go w plecy. Wyraził swoje zadowolenie, że
będą pracować w jednym dziale, na co młody Uchiha kazał mu spadać na drzewo.
Rozstając się w przyjacielskiej atmosferze z przyjaciółmi, Naruto i Hinata również
udali się na spacer.
* * *
Przez
jakiś czas blondyn opowiadał o przebiegu rozmowy. Był jednak tak roztrzepany,
że Hinata tego i owego musiała się dopytywać, aby uzyskać pewien obraz całości.
Chłopak musiał jeszcze poinformować pana Tazunę o tym fakcie. Co prawda do
stycznia pozostało trochę czasu, ale nie chciał tego odkładać na ostatnią
chwilę, aby szef miał czas na znalezienie kogoś na jego miejsce.
-
Hinata. Wspominałaś coś o obiedzie u twoich rodziców dzisiaj. Może przełóżmy
to, powiedzmy na jutro. Z tego, co pamiętam twoi rodzice dziś wracają z Suny,
więc może nie będą mieli ochoty gościć kogokolwiek – rzekł blondyn.
-
Masz rację. Zapomniałam na śmierć. Ale tak jakoś, chciałabym żeby wiedzieli jak
ważną jesteś dla mnie osobą – mówiąc to, dziewczyna chwyciła go pod rękę i
wtuliła się w niego – wiesz, co kochanie?
-
Co takiego?
-
Nie dociera jeszcze do mnie tak całkiem do końca, to, że jesteśmy razem.
Naruto
zatrzymał się i popatrzył na dziewczynę, która odwróciła głowę chcąc ukryć
rumieniec, który objął jej twarz.
-
To może w takim razie to pozwoli ci bardziej uwierzyć.
Naruto
delikatnie dotknął dłonią podbródka dziewczyny. Ich spojrzenia spotkały się na
chwilę, po czym Naruto zamknął oczy i podarował, Hinacie namiętny pocałunek.
Dziewczyna również opuściła powieki i obejmując szyję chłopaka, oddawała
pocałunek z równie wielką czułością. Stali tak wtuleni w siebie na środku
chodnika, oddając się słodkiej przyjemności.
* * *
Jedna
osoba na wydziale, z pewnością nie zaliczy tego dnia do udanych. Dla Kiby była
to istna katastrofa. Od momentu, gdy ujrzał Hinatę i Naruto wchodzących razem
do sali, trzymających się za ręce, siadających razem, czuł, że ma ochotę kogoś
zabić. Jego dwaj nieodłączni towarzysze; Sai i Shino, siedzieli razem z nim na
ławce pod wydziałem. Pierwszy z nich zajęty był pisaniem wiadomości z Ino,
drugi z kolei siedział spokojnie, wpatrzony w przed siebie. Nie można było odgadnąć
czy śpi czy nie, bo jego ciemne okulary całkowicie zasłaniały mu oczy.
Kiba
siedział na ławce pochylony do przodu, z rękoma opartymi na kolanach,
zaciskając nerwowo pięści.
-
Pieprzyć to wszystko – rzekł w końcu szatyn prostując się i opierając o oparcie
ławki.
Sai
wysłał właśnie kolejną wiadomość do Ino i po chwili otrzymał odpowiedź.
-
Mógłbyś przestać na chwilę?! – rzekł rozjuszony szatyn.
-
O co ci chodzi? – spytał spokojnie, Sai.
-
Wnerwia mnie to twoje pisanie.
-
Nie to cię denerwuje a fakt, że Hinata jest z… - wtrącił, Shino ale nie zdążył
dokończyć.
-
Nawet nie wypowiadaj tego imienia!
-
Kiba przestań zachowywać się jak dziecko – rzekł ostro Shino.
-
Nie będziesz mnie pouczał!
-
Nie mam zamiaru, ale mam też dość twojego biadolenia.
-
To, po jaką cholerę tu siedzisz? Jak chcesz, żebym przestał to pomóż mi coś wymyślić.
-
Nie pomogę.
-
A to dlaczego?! –Kiba wydawał się coraz bardziej rozgoryczony.
-
Bo to już nie ma sensu – odparł spokojnie Shino – to było dobre na początek,
jak nie byli razem, ale teraz?
-
A tobie, o co chodzi znowu? – spytał rozeźlony szatyn – podobno cię to nie interesuje.
-
Kiba, ile lat się znamy?
-
Co to ma do rzeczy?
-
Odpowiedz.
-
Dwanaście, coś koło tego. Z resztą, co to za głupie pytanie, znamy się od
podstawówki ty, ja, Sai i Hinata.
-
Powiedz mi teraz, co byś zrobił na moim miejscu?
-
Możesz mówić jaśniej? – rzekł zirytowany zachowaniem przyjaciela, Kiba.
-
Znam was wszystkich tyle lat. Nasza czwórka przyjaźni się prawie od
piaskownicy. Nagle jeden z moich przyjaciół, próbuje zniszczyć szczęście
drugiego z nich.
-
Popieprzyło cię?! – szatyn słysząc te słowa, omal nie zerwał się z ławki.
-
Hinata jest szczęśliwa, nie widzisz tego? Od początku dnia bez przerwy chodzi
uśmiechnięta. Może towarzystwo tego całego Naruto jej odpowiada? Nie przepadam
za nim, ale jako jej przyjaciel cieszę się, jej szczęściem. Z drugiej strony ty
także nim jesteś i fajnie by było jakbyście oboje byli szczęśliwi. A skoro nie
możecie być razem, to może najwyższy czas odpuścić?
-
Że co proszę?! – Kiba myślał, że źle słyszy – skoro chcesz, żebym był
szczęśliwy to mi pomóż się pozbyć tego śmiecia!
-
Twoje szczęście kosztem Hinaty? Taka według ciebie jest cena naszej przyjaźni?
Zniszczyć szczęście jednego, aby zadowolić drugie? A może przyjaźń Hinaty nic
dla ciebie nie znaczy?
-
Jak śmiesz?! Oczywiście, że znaczy. Przecież razem się bawiliśmy, dorastaliśmy…
-
I nie chcesz, aby była szczęśliwa?
-
No oczywiście, że chcę!
-
To jej pozwól na to. Bo właśnie dzisiaj pierwszy raz ujrzałem naprawdę
szczęśliwą Hinatę.
Kiba
nic nie odpowiedział. Przez chwilę trójka przyjaciół siedziała w milczeniu. Sai
odłożył już jakiś czas temu telefon, chcąc przysłuchać się dokładniej rozmowie tej
dwójki.
-
Jeśli każesz mi wybierać między wami – kontynuował Shino – to będzie to dla
mnie trudne, ale nie wybiorę nikogo. Oboje znaczycie dla mnie bardzo dużo.
Mówiąc
to Shino wstał z ławki i dał dwa kroki. Odwrócił się w stronę zszokowanego
Kiby.
-
Dlatego proszę, nie stawiaj mnie w takiej sytuacji i odpuść – gdy tylko
powiedział ostatnie słowo odszedł.
Kiba
patrzył zdezorientowany za oddalającym się przyjacielem. Sai siedział spokojnie
na ławce i również patrzył za Shino.
-
Ma rację – rzekł cicho brunet.
-
Że w niby czym?
-
Hinata naprawdę jest szczęśliwa – przypomniał sobie moment, gdy odwiedził Ino następnego
dnia po imprezie.
Hinata i Sakura przyszły niedługo po nim i
pamięta jak wychodziły z pokoju nie chcąc mu przeszkadzać w dosypianiu. On
jednak wtedy nie spał. Wyrwany brutalnie ze snu przez Sakurę, leżał chwilę, po
czym wstał. Postanowił, że wróci już do domu i wpadnie później. Chciał się
tylko udać do salonu pożegnać z dziewczynami. Przypadkiem usłyszał jak mówią
właśnie o Naruto. Sai stał za zamkniętymi drzwiami, ale słyszał wszystko bardzo
wyraźnie. Co prawda nie znał się za bardzo na miłości, ale wystarczyło widzieć
jak Hinata zachowuje się przy blondynie i posłuchać rozmowy dziewczyn, aby się zorientować,
co biało-oka ma w sercu. Wtedy też zaczął trochę inaczej patrzeć na relacje
Naruto z Hinatą, a także na samego Uzumakiego. O dziwo, im więcej o tym myślał,
tym mniej podzielał zdanie Kiby. W oczach Saia Naruto przestał być groźnym
elementem wypuszczonym z klatki, a coraz bardziej był człowiekiem takim samym
jak reszta, z tą różnicą, że pomimo swojej biedy i poczucia wyobcowania, on
dalej potrafił się śmiać. Podczas gdy reszta bogatych i wpływowych traciła tą
cechę.
Sai
podejrzewał, że Shino nie mówi całej prawdy. Prawdą jest, że Kiba i Hinata są
jego przyjaciółmi i gdyby miał między nimi wybierać, to stanąłby po stronie
nikogo. Jednak jego poglądy na temat Naruto również powoli ewoluowały, może
trochę wolniej, ale jednak.
Czarnowłosy
chłopak wyjął komórkę, która zabrzęczała wesoło w jego kieszeni. Przeczytawszy
wiadomość wstał i pożegnał Kibę, który siedział teraz sam przed wydziałem ze
swoimi myślami.
* * *
Sakura
wraz z Sasuke dotarli do osiedla domów studenckich, gdzie znajdowała się popularna
wśród żaków restauracja. Poza oczywiście pizzą, lokal oferował zapiekanki,
frytki, hamburgery i inne, popularne wśród młodzieży dania. Zaczęło mocniej
wiać, więc weszli do środka i zajęli jeden ze stolików tuż przy oknie. Sakura
od razu zaczęła studiować kartę.
-
Wybierz coś dla nas, a ja pójdę po coś do picia – zaproponował spokojnie Sasuke
– co ci przynieść?
-
Dużą colę. Dziękuję – odparła radośnie dziewczyna i wróciła do interesującej
lektury.
Chłopak
podszedł do lady, za którą pracował młody chłopak, wyglądał na rówieśnika
młodego Uchihy. Jasnowłosy, uśmiechnięty barman od razu zagadnął klienta.
-
Co podać? Coś zimnego czy może jednak na odwrót.
-
Jedną dużą colę i jedno piwo butelkowe z lodówki – odparł beznamiętnie
czarnowłosy.
Młody
barman z wielkim entuzjazmem wziął się za wykonywanie swojego zadania. Wydawał
się tym tak zafascynowany, że nie przeszkadzało mu chłodne zachowanie Sasuke,
który nie miał ochotę na żadne rozmowy z tym osobnikiem. Po chwili, wrócił do
stolika trzymając napoje.
-
Już nam zamówiłam jedną duża Sparare – rzekła wesoło, po czym od razu spojrzała
na złocisty napój, który niósł chłopak – Sasuke czy to piwo?
-
Tak – odparł patrząc pytająco na Sakurę – coś z nim nie tak?
-
Będziesz pijany na zajęciach – zaśmiała się dziewczyna i pociągnęła łyka coli
przez słomkę.
-
Najwyżej nie pójdę – odparł beznamiętnie.
-
No coś ty, jesteś w pierwszej trójce, powinieneś świecić przykładem.
-
Mam to gdzieś.
-
Wiesz co? Nie rozumiem cię – rzuciła lekko poirytowana zachowaniem chłopaka –
masz jedną z lepszych średni i nie dość, że dzięki temu otrzymałeś stypendium,
to jeszcze dostałeś pracę i to nie byle, jaką. A ty masz wszystko w głębokim
poważaniu.
-
Mogę ci ją oddać, jeśli chcesz – Sasuke pociągnął solidny łyk piwa i spojrzał
za okno. Pogoda powoli się psuła, chmury coraz bardziej kłębiły się nad
akademikami.
-
O co ci chodzi? – spytała poirytowana Sakura.
-
Po prostu nie podoba mi się ta firma – Sasuke popatrzył na dziewczynę swoim chłodnym
spojrzeniem – za dużo wokół niej syfu się zrobiło ostatnio.
-
Masz na myśli domysły tej pseudo-reporterki?
-
Dla ciebie nie wydaje się to dziwne?
-
Nie, chociażby dlatego, że nie wszystkie zabójstwa miały z tym związek, jak sam
wiesz.
-
Więcej niż dwa, a to już nie jest przypadek. Za małe prawdopodobieństwo – dodał
po chwili namysłu i znów upił łyk.
-
Ehh, ty to lubisz analizować. Powinieneś w policji pracować – rzuciła
dziewczyna, bardziej kąśliwie, niż dlatego, że faktycznie tak uważała.
Sasuke
nic nie odpowiedział na tą uwagę.
-
Czy my przypadkiem nie mamy pojutrze kolokwium? – spytała Sakura, chcąc zmienić
niewygodny dla jej chłopaka temat.
-
Tak. A czemu pytasz? – spytał spoglądając na dziewczynę już nie zimnym, a
obojętnym wzrokiem.
-
Obiecałeś mi, że jeszcze przed samym zaliczeniem mi pomożesz.
-
Prawda. Może…
-
Tak, więc jeśli mamy nie iść na zajęcia, pójdziemy do ciebie i się pouczymy –
rzekła radośnie, nie pozostawiając zdezorientowanemu Sasuke za wielkiego pola
manewru.
Sasuke
chciał jeszcze coś odpowiedzieć, ale właśnie nadszedł kelner z ich pizzą i
chłopak odpuścił sobie jakikolwiek sprzeciw.
* * *
-
Temari przecież nie powiedziałem, że w ogóle nie pójdę, ale perspektywa
dodatkowych obowiązków z tymi dwoma świrami, nie przemawia do mnie – Shikamaru
siedział na ławce z głową pochyloną do tyłu i obserwował szare niebo oraz
kołyszące się od wiatru wierzchołki drzew.
-
Mówisz o Naruto i Sasuke? – spytała spokojnie Temari – Naruto jest w porządku,
a Sasuke też nie jest szkodliwy. Owszem obaj są dziwni na swój sposób, ale
ogólnie są w porządku.
Shikamaru
nic nie odpowiedział tylko popatrzył kątem oka na dziewczynę. Ta jasne, oni i spokój.
-
Miałeś powiedzieć mi, co będziesz robił w tej swojej pracy.
Shikamaru podniósł głowę i lekko westchnął.
Jedną rękę schował do kieszeni kurtki.
- Będę pracował w dziale kontrolingu czy
jakoś tak. W każdym razie mam sprawdzać, czy kwoty faktur zgadzają się z
kwotami w księgach. Ma to ambitną nazwę „analityk”.
Chłopak wyjął z kieszeni paczkę papierosów.
Otworzył pudełeczko, wyjął jedną z fajek i włożywszy do ust odpalił
zapalniczką.
- Cholera, mógłbyś chociaż przy mnie nie
palić? Wiesz, że tego nie lubię – rzekła stanowczo Temari, odganiając od siebie
kłęby dymu.
- Wiem o tym, ale palenie mnie uspokaja –
odparł spokojnie chłopak.
- Uspokaja? W życiu nie widziałam, abyś ty
kiedykolwiek chodził zdenerwowany!
- No widzisz? Już działa.
* * *
Niektórzy na uczelni ciągle jeszcze
komentowali dzisiejsze wydarzenie na uczelni, z niekrytą zazdrością wspominając
o szczęśliwej trójce. Ale czego tu zazdrościć? Nie wygrali losu na loterii, a
osiągnęli to swoją ciężką pracą.
O ile Naruto i Shikamaru pojawili się z
powrotem na wydziale, o tyle Sasuke i Sakura postanowili sobie odpuścić dalsze
wykłady. Udali się do domu chłopaka, powtórzyć z materiał. Przy okazji obiecał
przedstawić Sakurę swojemu bratu. Sam nie wiedział po co, ale Sakura bywa
uparta, więc zrobi to dla samego spokoju.
Całą drogę autobusem, przejechali w
milczeniu. Dopiero, gdy dotarli na miejsce Sakura zaczęła nieśmiało rozmowę.
- Sasuke? Właściwie nie opowiadałeś mi nigdy
o swoim bracie. Byłam u ciebie parę razy, ale jego nigdy nie było. Czym on się
zajmuje.
- Pracuje w policji – odparł beznamiętnie
brunet.
- Kurcze nieźle. Zwykły patrol czy coś
więcej?
Sasuke długo zastanawiał się, co
odpowiedzieć. Właściwie sam nie wiedział dokładnie, w jakim dziale teraz
pracuje jego brat. Dawno nie rozmawiali o tym. Wiedział, że od śmierci rodziców
pracował to w jednym to w drugim dziale, ale gdzie był teraz?
- Wydział zabójstw chyba, ale nic wielkiego.
On tylko zabezpiecza ślady – odparł w końcu – z resztą spotkasz się z nim zaraz,
to sama go zapytasz.
Dziewczyna nic nie odpowiedziała, tylko
pokiwała z zadowoleniem głową. Dochodzili właśnie do klatki. Sasuke nacisnął
przycisk domofonu i rozległ się ledwo słyszalny dzwonek, a zaraz po nim
spokojny, męski głos.
- Kto tam?
- Komornik otwierać.
- Nie zamawiałem – rzekł wesoło głos.
- Otwieraj, bo wywalę te drzwi – odparł
lekko zirytowany Sasuke, na co dziewczyna zachichotała.
- No już nie bocz się tak, wchodź.
Zabrzęczał elektryczny zamek w drzwiach i
Sasuke szybkim ruchem otworzył drzwi. Po chwili oboje byli już na górze witani
przez starszego z braci Uchiha, który chyba kończył zmywanie, bo stał w
przedpokoju ze ścierką i mokrym talerzem w rękach.
- Witaj moja droga – rzekł przyjaźnie do
dziewczyny – ty pewnie jesteś Sakura?
- Tak. Sakura Haruna bardzo mi miło –
odparła szybko dziewczyna.
- Jestem Itachi miło cię widzieć. Wchodź
śmiało i nie zwracaj na pomruki tego tutaj jegomościa – rzekł wskazując talerze
na brata – on tak czasem ma, jak się pewnie już przekonałaś.
Sasuke zgromił brata swoim spojrzeniem, ale
ten tylko uśmiechnął się do niego i wrócił do kuchni. Młodszy Uchiha zabrał
Sakurę do swojego pokoju. Dziewczyna pamięta, gdy pierwszy raz przyszła do
ciemnowłosego. Myślała, że będzie to nie pokój, ale komnata z pomalowanymi na
czarno ścianami, ozdobiona plakatami z satanistycznymi zespołami itp. Tymczasem
było to przytulne miejsce, umeblowane na modłę lat 70-tych. Do pokoju Sasuke
przechodziło się przez duży pokój, który robił jednocześnie za przedpokój. Stąd
także można było udać się do kuchni. Drzwi do pokoju znajdowały się blisko
prawej ściany. Zaraz po lewo, pod ścianą, stało łóżko, a tuż przy nim nocny
stoliczek. Dalej stała biblioteczka, która ciągnęła się aż do końca pokoju. Na wprost
drzwi, pod oknem stało biurko, a z prawej strony komoda i szafa na ubrania. Na
podłodze leżał ładny dywan w tureckie wzory.
Oboje weszli do pomieszczenie i chłopak zamknął
drzwi. Sakura od razu rzuciła się na łóżko chłopaka i plecami oparła się o
ścianę. Było przyjemnie miękkie. Sasuke odłożył plecak i podszedł do
biblioteczki, z której wyjął jakąś książkę, po czym wrócił do dziewczyny i
usiadł obok niej. Ona wyjęła z torby swoje notatki i tak spędzili parę godzin
na powtórkach i rozmowach podczas przerw.
Gdy zegar wybił godzinę szesnastą, do pokoju
wszedł Itachi z radosną miną.
- To co moi drodzy? Macie ochotę na obiad?
- W sumie. Czemu nie? A co zrobiłeś? –
spytał Sasuke, odrywając wzrok od notatek dziewczyny.
- Specjalność zakładu. Burito.
- O rety moje ulubione danie! – rzekła
rozpromieniona Sakura, która natychmiast poderwała się z łóżka.
- No cieszę się, że ktoś wreszcie z żywym
entuzjazmem traktuje moją kuchnie, nie to, co ten mruk tutaj – odparł wesoło
Itachi – w takim razie zapraszam – mówiąc ukłonił się przed Sakurą.
Dziewczyna zachichotała i wyszła z pokoju, a
Itachi zaraz za nią. Sasuke tylko westchnął ciężko i wstawszy z łóżka, poszedł
za nimi.
Cała trójka siedziała przy stole wesoło
rozmawiając. Najwięcej mówił Itachi, ale o dziwo i Sasuke był nawet rozmowny.
Nie wiedzieć, czemu, obecność brata wywierała na niego pozytywny wpływ. Sakura
natomiast wzmacniała jego otwartość do ludzi, nieznacznie, ale jednak.
Po obiedzie Sasuke zaofiarował się, że
pójdzie pozmywać, chociaż i tak nie miał wyboru. Itachi powiedział, że on stoi
pół dnia w kuchni i dziś już palcem nawet nie kiwnie.
Ciemnowłosy stał przy zlewie i zmywał po
kolei talerze i gary. Gotować to on może
i umie, ale robi przy tym taki burdel, że mózg staje. Sakura weszła do
kuchni i widząc jego poczynania postanowiła mu pomóc. On zmywał, a ona
wycierała. Od czasu do czasu chłopak ochlapywał Sakurę lekko wodą. Ta w pewnym
momencie nie wytrzymała, nabrała niewielką ilość wody do garnka, który akurat
trzymała w ręku i chlusnęła chłopakowi w twarz. Widok mokrego, zirytowanego
Sasuke tak rozbawił dziewczynę, że omal nie upuściła naczynia. Po chwili także
i on zaczął się śmiać. Pierwszy raz Sakura widziała uśmiechniętego Sasuke.
Podeszła do niego i objęła jego szyję, a on długo się nie zastanawiając
pocałował ją w usta. Akurat Itachi wchodził do kuchni, jednak, gdy zobaczył
całującą się parę, uśmiechnął się w duchu i cicho wycofał z pomieszczenia.
* * *
Dla pozostałych studentów, którzy
postanowili wrócić na zajęcia po okienku, dzień minął może nie ta atrakcyjnie,
ale w miarę spokojnie. Shikamaru i Temari wyszli prawie natychmiast z budynku i
udali się w swoją stronę. Podobnie Kiba i jego dwaj przyjaciele, szybko opuścili
mury wydziału. Szatyn przez resztę dnia był nie do poznania. Siedział cicho pod
oknem, na końcu sali i cały czas patrzył przez okno, a podczas przerw z nikim
nie rozmawiał, nawet z Shino i Saiem.
Naruto i Hinata udali się do stołówki na
terenie kampusu. Chłopak miał iść potem do pracy, ale nie chcąc rozstawać się
jeszcze z dziewczyną, zaprosił ją na skromny obiad, na który Hinat przystała od
razu. Ponieważ jej rodzice mieli wrócić dzisiaj późno, postanowiła, że
potowarzyszy swojemu chłopakowi także w pracy. Przy okazji pouczy się do
kolokwium.
Wyszli z budynku trzymając się za ręce i
obojgu jakby kamień spadł z serca. Każde z nich odczuwało zdziwione lub
szydercze spojrzenia innych ludzi na swoich plecach. Każde z nich także,
odbierało to na swój sposób. Dlatego też, gdy byli już na zewnątrz, odetchnęli
z ulgą. Nie słyszeli wreszcie złośliwych szeptów na swój temat. Każdy, kto ich
teraz mijał na ulicy, nie widział człowieka z marginesu zadającego się z bogatą
cnotką, ale parę zakochanych w sobie ludzi.
Po kilku minutach byli już na miejscu. Gdy
weszli do środka, dostrzegli, że prawie wszystkie stoliki stoją puste, tylko
przy paru z nich siedzą jakieś pojedyncze osoby. Hinata usiadła na jednym z
miejsc, a Naruto poszedł zamówić im obiad. Po chwili wrócił, a zaraz za nim
zjawiła się pani z obsługi z ciepłą zupą i drugim daniem. Podczas obiadu
rozmawiali, głównie o kolokwium, które nie dawało dziewczynie spokoju, ale
także o planach na weekend.
- Hinata. Jesteś pewna, że twoim rodzice nie
będą mieli nic przeciwko mnie? – spytał nagle blondyn. Ta myśl nie dawała mu
spokoju.
- Nie będą. Uwierz mi – odparła spokojnie
dziewczyna – poznali cię i mają o tobie bardzo dobre zdanie.
- No wiem. Oni są naprawdę super i w ogóle…
- Kochanie nie martw się. Mój ojciec wygląda
na surowego, ale taki nie jest. Po prostu on nie lubi okazywać emocji.
- Czym twoim rodzice się w ogóle zajmują?
- Ojciec prowadzi biuro rachunkowe, z
którego usług korzysta wiele firm z całego kraju. Wiąże się to z częstymi
wyjazdami. Mama z kolei jest projektantką w firmie odzieżowej. Przedtem
pracowała jako inżynier w przemyśle włókienniczym, ale gdy fabryki upadły to
postanowiła się przekwalifikować.
- Fajnie. W sumie mieć swój własny biznes
jak twój tata, fajna rzecz. Sama jesteś sobie szefem – odparł Naruto.
- Naruto… - rzekła nieśmiało Hinata
- Słucham? – chłopak popatrzył na dziewczynę
- A… a kim byli… twoim rodzice?
Naruto oparł się o krzesło i wpatrywał przez
chwilę w pusty talerz.
- Przepraszam…, jeśli nie chcesz o tym
mówić…
- Nic się nie stało. Po prostu staram się
sobie przypomnieć, co mi wujek kiedyś opowiadał – chłopak podniósł głowę w
kierunku sufitu, starając sobie przypomnieć to i owo – z tego, co pamiętam
oboje pracowali w magazynach maszyn włókienniczych, czy jakoś tak. Mama pracowała
w dziale projektów, a tata na magazynie. Tam się zresztą poznali.
Hinata patrzyła na chłopaka i była zła na
siebie. Po co zadawała to pytanie? Wiedziała dobrze, że nie żyją. Po co
rozgrzebuje stare rany?
- Nie zamartwiaj się tym. Oswoiłem się z
myślą, że ich nie ma – Naruto spoglądał teraz na zaskoczoną dziewczynę – możesz,
więc śmiało pytać. Jak coś będę wiedział to ci odpowiem.
- Naruto, ale ja wcale… - dziewczyna
sprawiała wrażenie zakłopotanej.
- Widzę to w twoich oczach – odparł z
uśmiechem chłopak – a nawiasem mówiąc, są bardzo śliczne.
Dziewczyna zarumieniła się, a jej usta
przybrały lekki uśmiech.
Gdy oboje skończyli obiad, udali się prosto
do miejsca gdzie pracował Naruto. Tam już z daleka dostrzegł ich Kankuro, który
natychmiast podbiegł i przywitał się radośnie.
- Siemka moi mili przyszliście popracować?
- Ja tak, a ona nas będzie poganiać –
zaśmiał się Naruto pokazując na Hinatę, która zachichotała cicho.
- Ja jestem za – odparł radośnie Kankuro –
chodźcie, Gaara właśnie wynosi narzędzia z szopy.
Para udała się za szatynem w kierunku
niewielkiego blaszanego magazynu, w którym trzymali narzędzia do pracy.
Czerwono-włosy chłopak wydobywał z niego właśnie taczkę, gdy cała trójka
właśnie doszła.
- Cześć Gaara – przywitał się Naruto.
- Cześć wam – odparł spokojnie chłopak.
- Chłopaki – rzekł nagle blondyn –
pozwólcie, że wam przedstawię, oto Hinata – mówiąc to wskazał na ciemnowłosą.
Obaj chłopcy popatrzyli na niego ze
zdziwieniem. Hinata podobnie spojrzała pytająco na Naruto.
- Ćpałeś? – spytał Kankuro – przecież już ją
nam przedstawiałeś.
- Tak wiem, ale – zaczął spokojnie Naruto –
przedtem przedstawiałem wam ją jako moją przyjaciółkę – blondyn spojrzał na
dziewczynę, która patrzyła ciągle zdumiona na niego – a teraz przedstawiam wam
ją jako moją dziewczynę.
Zarówno Kankuro i Gaara przez dłuższą
chwilę, patrzyli oniemiali to raz na radosną twarz Naruto, to znów na
zawstydzoną twarz Hinaty. Pierwszy z osłupienia wyrwał się Kankuro.
- No moje gratulacje! Normalnie zrobiłeś to
tak, znaczy przedstawiłeś ją, jakby była twoją narzeczoną – szatyn zaśmiał się
wypowiadając ostatnie słowa.
- N… narzeczoną? – Hinata ledwo wydobywała z
siebie słowa.
- Aż ją zawstydziłeś – dodał Gaara, który
wreszcie doszedł do siebie – ona chociaż wie, że jesteście razem? – dodał uszczypliwie
pokazując na Hinatę.
Naruto zakrył twarz ręką w geście
rezygnacji.
-
No jasne, że wie przecież powiedziałem jej o tym – blondyn odwrócił się w
kierunku Hinaty – kochanie no powiedz im coś.
Hinata
poczerwieniała jeszcze bardziej, oczy zaś otworzyła do granic możliwości.
Widząc to Naruto podszedł do niej i delikatnie pocałował w usta. Dopiero wtedy
dziewczyna doszła do siebie, ale rumieniec dalej nie schodził z jej twarzy.
Kankuro
podszedł do pary i objął oboje, zakładając im ręce na ramiona.
-
No, ale super wyglądacie razem – rzekł radośnie.
-
To fakt, ale niestety Hinata musimy ci zabrać twojego Naruto na jakiś czas
robota czeka – dodał Gaara spokojnym głosem, wskazując głową na zbliżającą się
postać pana Tazuny.
-
Witajcie chłopcy – przywitał się mężczyzna – i ciebie panienko również miło
widzieć – skłonił się w kierunku Hinaty.
-
Dzień dobry – odparła cała czwórka chórem.
-
Dzisiaj będziemy robili wylewkę, więc weźcie proszę betoniarkę. Zaczniemy z
tamtej strony – odparł Tazuna i pokazał chłopakom miejsce, na drugim końcu
placu, po czym zwrócił się do dziewczyny wesoło – a ty panienko popilnuj ich.
-
Ja nie potrzebuję batoga nad głową – rzucił Naruto naburmuszony.
-
A kto mówi o biciu, ona was tylko przypilnuje – zaśmiał się mężczyzna.
Chłopcy
po chwili wzięli się do pracy, a Hinata usiadła niedaleko nich i wyjęła
notatki. Gdy cement się mieszał, Naruto podchodził od czasu do czas i tłumaczył
jej na szybko to, czego nie wiedziała.
Pracowali
w trójkę, czasem w czwórkę z pomocą Tazuny. Podczas gdy etatowi pracownicy
wykonywali główne zadania od rana do godziny czwartej, chłopcy przychodzili o
siedemnastej i wykonywali proste czynności jak rozładunek albo, tak jak dzisiaj,
wylewkę betonu. Dzięki temu następnego dnia, budowlańcy nie marnowali czasu na
te wszystkie czynności, tylko mogli od razu wziąć się do najważniejszej części
pracy.
* * *
Dochodziła godzina dziesiąta
wieczorem. Chłopcy skończyli pracę i chowali ostatnie narzędzia do szopy.
Hinata, która przestudiowała dwa razy materiał, pomagała przy porządkach.
Została potem nagrodzona za to, namiętnym pocałunkiem przez blondyna i słowami
uznania przez Gaarę i Kankuro.
Tazuna
zamknął szopę i miał już się pożegnać z chłopcami, gdy nagle zatrzymał go
Naruto.
-
Panie Tazuna.
-
Słucham Naruto?
-
Chciałem tylko poinformować, że mogę pracować u pana tylko do nowego roku.
-
Ooo. A czemuż to – spytał zaciekawiony mężczyzna.
Naruto
opowiedział pokrótce, jak dostał pracę za wyniki na uczelni, co będzie robił i
że zaczyna od nowego roku. Gdy skończył Tazuna szczerze pogratulował chłopakowi
i wyraził żal, że traci takiego dobrego pracownika. Chwilę jeszcze
porozmawiali, po czym mężczyzna skierował się do wyjścia.
-
Ty to ładnie żeś trafił – rzucił wesoło Kankuro, gdy tylko szef się oddalił –
moje gratulację – dodał i uścisnął rękę blondynowi.
-
Ale chyba nie zapomnisz o nas i wpadniesz tu od czasu do czasu na jakieś piwo
po pracy – dodał nieśmiało Gaara. Cieszył się, że jego przyjaciel znalazł
normalną pracę, ale jednocześnie czuł smutek. Było nie było pracują i kumplują
się już dwa lata, a że Gaara nie nawiązuje tak łatwo znajomości, tym bardziej
zrobiło mu się żal.
-
Żartujesz? Jak mógłbym was zapomnieć! – odparł Naruto. Także poczuł się
nieswojo. Przez cały okres studiów, poza Sasuke to byli jego jedyni przyjaciele
– jeszcze nie raz się upijemy.
-
A twoja dziewczyna ci pozwoli? – spytał cicho Kankuro.
-
Jak obieca, że będzie grzeczny to mu czasem pozwolę. Sama chętnie przyjdę –
rzekła radośnie Hinata, która podeszła do blondyna i złapała go za rękę.
Naruto
popatrzył na dziewczynę, w jej białe oczy i wplótł swoje palce w jej. Poczuł
znów jej ciepło i przez chwilę zapomniał o wszystkim. Właśnie teraz poczuł
nagły przypływ szczęścia. Nie wiedział skąd. Był szczęśliwy odkąd ją pierwszy
raz pocałował, a teraz poczuł jak to uczucie się umacnia.
-
No to zaprosimy jeszcze Temari i będzie wesoło – rzekł Kankuro – w każdym
razie, jeszcze raz gratuluję – rzekł, po czym dodał szybko – pracy też
oczywiście.
Cała
czwórka roześmiała się wesoło i powoli zaczęli się rozchodzić. Kankuro i Gaara
udali się w swoją stronę, a Naruto poszedł odprowadzić Hinatę na przystanek.
Para
szła chodnikiem oświetlanym blaskiem latarni. Niebo było już całkiem ciemne i
przez chmury gdzieniegdzie przebijały się drobne punkciki gwiazd. Księżyc był
natomiast całkowicie przesłonięty przez biały puch na niebie. Oboje dotarli na
przystanek. Czekając na autobus, Hinata wtuliła się w chłopaka, który ją objął
i położyła głowę na jego ramieniu.
-
Kocham cię Hinata – rzekł Naruto cichym, ciepłym głosem.
-
Ja ciebie też kocham Naruto – odpowiedziała, całując chłopaka w szyję. Naruto
przeszły po plecach przyjemne ciarki od jej pocałunku.
-
Hinata?
-
Tak kochanie?
-
Może dzisiaj też zostaniesz u mnie?
-
Wiesz, że bardzo chcę – Hinata podniosła głowę – ale wypadałoby się kiedyś z
rodzicami spotkać – dodała radośnie.
-
Fakt. Jeszcze gotowi pomyśleć, że cię porwałem czy coś – odparł wesoło Naruto.
-
Ciekawe co tam w Sunie. Jakby tak pomyśleć, to ostatnio rzadko gdzie wyjeżdżają
w interesach.
-
Martwi cię to?
-
Nie. Lubię jak są w domu. Kiedyś ojciec dużo wyjeżdżał i prawie w ogóle go nie
widywałam. Był bardzo zapracowany i często go brakowało.
-
Ciężko pracował, żeby wam zapewnić dobre warunki.
-
Wiem, ale wolałabym żeby się tak nie forsował. Dla mnie nie musi przynosić,
nie wiadomo jak wielkich pieniędzy i tak zawsze będzie moim tatą.
Naruto
pogładził dziewczynę po głowie. Ona jest
naprawdę niesamowita.
Po
kilku minutach przyjechał autobus dziewczyny. Pożegnawszy się czule z Naruto
wsiadła i zajęła miejsce tuż przy oknie, chcąc pomachać chłopakowi na
pożegnanie.
Autobus był prawie pusty. Oprócz Hinaty,
jechała nim jakaś starsza kobieta i mężczyzna o stalowych włosach, ubrany na
czarno. Jego czerwone oczy przez moment obserwowały blondyna, a potem
przerzuciły się na dziewczynę. Naruto odmachał ciemnowłosej i udał się na swój
przystanek.
* * *
Gdy
Naruto wrócił do domu było już po jedenastej. Zdążył zamknąć za sobą drzwi, gdy
zabrzęczała jego komórka. Chłopak wyjął telefon z kieszeni i zobaczył, że
Hinata była tą osobą, która napisała do niego. Wybrał opcję odczytywania
wiadomości i z radością w sercu przeleciał wzrokiem po wiadomości:
„Wróciłam cała i zdrowa. Zaraz idę spać i
śnić o tobie. Słodkich snów skarbie i pamiętaj o jednym. Kocham Cię :*”
Naruto
przeczytał wiadomość kilka razy, po czym odpisał do dziewczyny
„To ja będę śnił o Tobie i
spotkamy się gdzieś po środku naszych snów, ale to, że Cię kocham nie jest już
snem. Śpij dobrze Słońce:*”
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I kolejny rozdział za nami z takim małym smaczkiem na końcu. Nie mogłem się powstrzymać :P
Jak już pewnie zauważyliście blog nieznacznie zmienił wygląd. Nie jestem wirtuozem jeśli chodzi o malunki itp. dlatego tak skromnie, ale przynajmniej widać, że to Blog poświęcony NaruHina. Dodałem także ankietę, która jest trochę zabawą, a trochę informacją dla mnie, które postacie na pewno utrzymać w swojej postaci, a które nieco zmienić :)
Oczywiście dziękuję moim czytelnikom za komentarze i zapraszam nowe osoby do komentowania, uwag itp. :)
Następny rozdział 6 października (Niedziela) a w nim: Kim są tajemnicze postacie w samochodzie zaparkowanym na obrzeżach miasta? Rozmowa Hinaty z rodzicami, jak przyjmą jej związek z Naruto? Czy tym razem to Sakura jest tą, która ma rywalkę? Kiby rozmowa od serca z Hinatą, w jakim duchu przebiegnie?
O tym wszystkim i troszkę więcej w następnym rozdziale!!
Pozdrawiam gorąco :)