sobota, 22 lutego 2014

ROZDZIAŁ XXXV

      Witam wszystkich w ten ciepły jak na luty wieczór. Przed nami kolejna część naszej opowieści. Prezentowany dzisiaj rozdział, jest - można powiedzieć - nieco przełomowym, gdyż stanowi małe preludium do kolejnych wydarzeń. Tak więc zapraszam serdecznie do lektury :)

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Pierwsze promienie słońca zaczęły wpadać do pokoju ciemnowłosej dziewczyny. Mimo to Hinata nie mogła się dobudzić i na dodatek miała silne bóle głowy. Najchętniej przeleżałaby ten dzień w łóżku i pewnie by to zrobiła, gdyby nie fakt, że umówiła się dziś z Naruto. Niechętnie wstała z ciepłej pościeli i jej ciało przeszły dreszcze. Było jej strasznie zimno. Podeszła do kaloryfera, który odkręcony był na maksymalne ogrzewanie. Założyła ciepłe bambosze i zabrała swoje ubranie, po czym udała się do łazienki, licząc na to, że ciepły prysznic ją rozgrzeje.
Ciepłe strumienie wody opadały na jej ciało, powoli wybudzając z letargu, w jakim się znajdowała. Nie miała bladego pojęcia, skąd u niej takie słabe samopoczucie, i ta noc, te dziwne sny. Może była przemęczona?
W końcu wyszła z łazienki i odświeżona oraz ubrana zeszła do kuchni. Na dole zorientowała się, że jest już dziesiąta. Rodzice już dawno byli w pracy, a Hanabi w szkole. Ciemnowłosa przyrządziła sobie lekkie śniadanie, składające się z płatków i mleka, jednak ledwo co je skończyła.
Gdy tylko zmyła naczynia, miała już udać się na górę i przygotować do wyjścia, gdy nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Hinata ziewając jeszcze, podeszła do nich i bez zastanowienia otworzyła je. W tym momencie jej oczom ukazała się zmierzwiona blond czupryna i znajomy ciepły uśmiech.
- Cześć słońce – przywitał się ciepło Naruto – nie przeszkadzam?
Hinata dopiero teraz dostrzegła, że chłopak trzyma w ręku bukiet jej ulubionych białych róż, który nieśmiało wysunął przed siebie.
- To dla Ciebie. Przepraszam za wczoraj. Głupio wyszło… nie chciałem, żeby się tak to potoczyło. W ogóle dziwny dzień był wczoraj i…
Nie dokończył, gdyż poczuł jak dziewczyna natychmiast przylgnęła do niego i objęła tak mocno jak tylko potrafiła.
- To ja przepraszam, że cię tak zostawiłam… masz rację, to był dziwny dzień.
Wolną ręką blondyn przytulił do siebie dziewczynę. Jej ciepło rozeszło się teraz po jego ciele. Po chwili oboje weszli do domu. Hinata wzięła kwiaty od chłopaka i odwdzięczywszy się pocałunkiem, zaniosła je do kuchni i ustawiła w wazonie. Naruto w tym czasie położył plecak na ziemi i ściągnął wierzchnie ubranie. Dziewczyna akurat wróciła, gdy Naruto ściągał buty i po chwili oboje udali się na górę, do pokoju dziewczyny. Tam Hinata znów przylgnęła do blondyna. Czuła jego ciepło, bicie jego serca i za nic nie chciała się od niego uwalniać, jednak po chwili szybko odchyliła głowę.
- Co ze mnie za gospodyni. Nawet ci nic do picia nie zaproponowałam.
- Dziękuję Hinata, nie chcę mi się pić – odparł chłopak uśmiechając się i pociągnął dziewczynę na łóżko.
Teraz dostrzegł, że było ono pościelone, co nie pasowało do Hinaty, która w domowych sprawach potrafiła być pedantką.
- No proszę, moje słońce niedawno wstało, co? – zaśmiał się cicho Naruto, opatulając ich oboje kołdrą.
- No wiem, ale tak mi się spać wczoraj chciało. W ogóle dzisiaj ledwo się dobudziłam. Teraz też trochę taka śnięta jestem.
- Znam jeden sposób, aby cię rozbudzić – Na twarzy blondyna zagościł duży uśmiech.
Hinata otworzyła szerzej oczy i poczerwieniała. Serce zabiło jej mocniej, tak z rana? W sumie czemu nie?
- Spacer po świeżym powietrzu – dodał szybko blondyn widząc, jak ciemnowłosa czerwienieje.
- Spacer…?
- Tak, a coś ty myślała? – odparł z poważną miną chłopak.
- No ja… no wiesz.
- Najpierw spacer kochanie, a potem, kto wie – dodał szybko chłopak i rzucił się na dziewczynę, tak że teraz leżała na plecach, a twarz Naruto, znajdowała się tuż nad jej licem. Po chwili ich usta złączyły się w romantycznym pocałunku i po dłuższym czasie takiej przyjemności, oboje zeszli na dół, gdzie ubrali szybko swoje kurtki i wyszli dwór.
Zimne powietrze od razu uderzyło w twarz Hinatę, zabierając całkowicie pozostałości porannego złego samopoczucia. Czuła jak siły jej wracają i ból głowy także ustąpił. Od razu poczuła się lepiej, co nie umknęło uwadze Naruto.
- Miałem rację, że świeże powietrze dobrze ci zrobi.
- Oj tak – przytaknęła dziewczyna – jeszcze rano czułam się naprawdę fatalnie. Bałam się, że mnie jakaś paskuda wzięła wczoraj, jak wracałam. Niedługo sesja i w ogóle…
- No tak sesja – Naruto zamyślił się – ja tutaj już licencjatem żyję, a tu jeszcze te pomniejsze egzaminy trzeba pozdawać.
- Kto jak to, ale ty dasz radę – odparła dziewczyna przylegając do blondyna.
- Nie wiem, mam nadzieję, że tak.
Oboje szli wtuleni w siebie, a pogoda jakby specjalnie na tę okazję uspokoiła się i zimowa aura złagodniała, chcąc urozmaicić dwójce zakochanych ten czas, który mieli dla siebie. Niestety, czy to figiel losu, czy sprawka złych sił, które rywalizowały z dobrymi o ludzki los, coś sprawiło, że akurat tym samym momencie pewna postać wyszła na wprost naszej dwójce. Stalowe włosy połyskiwały lekko w złotym słońcu. Czerwone oczy świdrowały znajome sylwetki już z daleka, a usta drgały wypowiadając bezdźwięczne słowa.
Hidan, który już nie ma co ukrywać, za jeden ze swoich celów obrał sobie Hinatę, stał się istnym cieniem dziewczyny. W każdej wolnej chwili, starał się być jak najbliżej dziewczyny. Tak naprawdę miał już dziesiątki okazji, aby ją zabić bez świadków i bez ryzyka wpadki. Jashiniscie jednak nie chodziło bynajmniej o pospolite zabójstwo. Ciemnowłosa miała być ofiarą, złożoną na ołtarzu jego Pana. Jednak o ile miejsce poświęcenia zostało już wybrane, o tyle czas jeszcze nie. Teraz bowiem Jashin, chciał swojego sługę poddać testowi wiary. Testowi, o którym nie będziemy już mówić, jako że jest on czytelnikowi doskonale znany.
Stalowo-włosy, który obserwował dom dziewczyny, zwrócił uwagę na blondyna, który kręcił się przy niej. Wiedział, że będą z nim problemy, przeczuwał to od ich pierwszego spotkania. Chłopak mu nie ufał i Hidan o tym wiedział. Mógłby go zabić w każdej chwili, ale za to jego Pan by go ukarał. Chłopak wychował się w biednej dzielnicy, bez rodziców – skąd Hidan o tym wie? Pieniądz w dzisiejszym świecie ma wielką władzę, a sąsiedzi blondyna, także chwytają się wszelkiego sposobu, aby zarobić dodatkowy grosz. Blondyn nie był jego celem. To był przedstawiciel tych, których Jashin ma zbawić.
Hidan spokojnym krokiem zmierzał na spotkanie parze. W pewnej chwili, gdy Jashinista był już bliskiej odległości, Naruto poznał go niemal od razu i zimny dreszcz przeszedł blondynowi po plecach. Hinata w pierwszym momencie nie poznała, dopiero gdy Hidan podszedł bliżej, dziewczyna zaskoczona przywitała się ze znajomym.
- Ojej! Hidan! Witaj. Nie poznałam cię – rzekła dziewczyna.
- Będę bogaty – zaśmiał się stalowo-włosy – witajcie kochani, co to? Wagarujemy?
- Nie, dziś nie mamy zajęć i postanowiliśmy się spotkać, bo Naruto później jedzie do pracy.
Hidan spojrzał teraz na blondyna z większą uwaga. Blondyn wbił w niego swoje niebieskie oczy, a jego twarz momentalnie spoważniała. Ciągle nie mógł zrozumieć, co to za dziwne uczucie mu towarzyszy, gdy ten człowiek jest obok.
Jashinista uśmiechnął się tajemniczo do chłopaka i jego czerwone oczy zdawały się przeszywać blondyna na wskroś. Tej próby spojrzeń Naruto nie podołał i po chwili odwrócił wzrok na bok. Znów nieprzyjemne, tym razem silniejsze dreszcze przeszły chłopakowi po plecach. Teraz Hidan wiedział na pewno, że ma przewagę.
- Kto by pomyślał – rzekł w końcu Hidan, patrząc w górę – taka ładna pogoda, a mimo to chłodno, pozwolicie że się trochę rozgrzeję?
Oboje popatrzyli na mężczyznę z lekkim zdziwieniem. Hidan w tym czasie rozpiął lekko płaszcz i zza jego klapy wyjął niewielkiej wielkości termos. Jednym ruchem ręki odkręcił zewnętrzną pokrywkę, która robiła za kubek, a po chwili nacisnął przycisk na samym wierzchołku naczynia i przechylił go na bok. Po chwili parujący, gorący napój zapełnił kubek. Hidan upił z niego dwa łyki.
- Od razu lepiej – rzekł radośnie – oj przepraszam, gdzie moje maniery, może macie ochotę. Przepraszam, że z jednego kubka, od razu mówię, że nie jestem nosicielem żadnych chorób – Mówiąc to wysunął naczynie z napojem do przodu, podając je parze.
- Ja dziękuję – odparł spokojnie Naruto, znów wbijając wzrok w mężczyznę.
- Właściwie trochę zmarzłam, ale czy to nie będzie kłopot? – spytała nieśmiało Hinata.
- Haha, no nie żartuj, mam pełny termos, poza tym mieszkam niedaleko jak wiesz, więc zamarznięcie na kość mi chyba nie grozi – zaśmiał się Hidan i podał kubek ciemnowłosej – tylko ostrożnie, gorąca.
Hinata upiła kilka mniejszych łyków i przyjemne ciepło zaczęło się jej rozchodzić po ciele. Napój z każdym łykiem smakował jej coraz bardziej, toteż po chwili wypiła cały kubek. Poczuła, że niemal natychmiast wróciły jej wszystkie siły.
- Dziękuję Hidan, tego mi było potrzeba – powiedziała dziewczyna oddając mężczyźnie jego własność.
- Zawsze do usług. Na pewno się nie skusisz… Naruto? – mężczyzna zwrócił się tym razem do chłopaka, który nieprzerwanie mu się przyglądał.
- Na pewno, dziękuję – odrzekł szorstko chłopak.
- Naruto! – Hinata zganiła blondyna.
- O co chodzi? – spytał lekko zdezorientowany chłopak.
- Mógłbyś być miły dla Hidana, zwłaszcza, że on dla ciebie jest – rzekła stanowczo dziewczyna.
- Hinata, no co ty daj mu spokój – zaśmiał się Hidan – nic się takiego nie stało, zazdrośni chłopcy tak mają – mówiąc to, twarz mężczyzny przybrała szyderczy grymas.
- Zamkniesz się wreszcie?! – Dziwne uczucie, które nie opuszczało Naruto, kumulowało w sobie coraz większe pokłady niepewności, które w takich sytuacjach, pobudzają umysł, a ten z kolej zaczyna działać na zwiększonych obrotach. Duża dawka adrenaliny, wywołana niepewnością, stanowi mieszankę wybuchową, która w pewnym momencie znajduje swoje ujście. Tłumiona, powoduje po pewnym czasie stany lękowe.
Taki wybuch miał miejsce u Naruto, który dał krok do przodu i szybkim ruchem chwycił zaskoczonego Hidana za poły płaszcza.
- Naruto! Co ty robisz?! Puść go! – Hinata w pewnej chwili, równie zszokowana co mężczyzna, chwyciła swojego ukochanego za rękę i próbowała odciągnąć go od Hidana – puść go słyszysz?!
- Ej koleś spokojnie! O co ci chodzi?! – krzyczał Hidan, starając się jednocześnie nie stracić równowagi i nie upuścić termosu.
- Więc się odwal łaskawie – warknął blondyn i potrząsnął mężczyzną lekko.
Hinacie w końcu udało się odciągnąć blondyna. Podczas tej szarpaniny, Naruto zahaczył palcami o metalowy łańcuszek, który Hidan miał na szyi. Zapięcie puściło i po chwili naszyjnik leżał na śniegu pod nogami mężczyzny.
Przez chwilę panowała niezręczna cisza. Hinata trzymała Naruto, który oddychał szybko i nieregularnie. Ręce mu się trzęsły. Wzrok nie schodził z twarzy Hidana. Ten o dziwo nic nie odparł, uśmiechnął się jedynie pod nosem i schylił po leżący na ziemi łańcuszek. Blondyn powoli się uspokajał. Strzał adrenalin ustępował i nieznacznie rozjaśniał umysł chłopaka, który dopiero teraz zauważył w dłoni mężczyzny srebrny wisiorek. Przedstawiał on dwie figury geometryczne, trójkąt wpisany w koło. Prosty, niby nic nie znaczący symbol, zdawał się zaabsorbować całą uwagę chłopaka.
- Naruto?! Co się z tobą dzieje?! – Hinata krzykiem starała dotrzeć do blondyna – zobacz co narobiłeś!
Naruto nie od razu zrozumiał, o co dziewczynie chodzi, toteż tylko spojrzał na nią, jednak nic nie odpowiedział.
- Przepraszam Hidan za to – ciemnowłosa zwróciła się do mężczyzny – nie wiem co się z nim dzieje ostatnio.
- Nie, spokojnie – odparł spokojnie mężczyzna – nic się nie stało, ten wisiorek nie ma dla mnie specjalnej wartości, od jedna z wielu chińskich produkcji.
- Mimo wszystko przepraszam – Hinata ukłoniła się Hidanowi – naprawdę mi przykro.
- Nic się nie stało – odparł mężczyzna z uśmiechem i znów spojrzał na Naruto – naprawdę nic…
Blondyn aż zacisnął pięści i gdyby nie to, że Hinata złapała go pod rękę, rzuciłby się na Hidana ponownie. Ciemnowłosa trzymała kurczowo chłopaka, a w jej umyśle mieszało się uczucie strachu i złości. Bała się, że Naruto zaraz wywoła bójkę i była na niego zła o to.
Hidan jakby nigdy nic, poprawił płaszcz, który miał na sobie, schował termos z herbatą i zwrócił się do dziewczyny:
- No nic, na mnie już czas, obiecałem mojej miłej, że jej pomogę w porządkach skoro mam wolne – rzekł i lekko się ukłonił dziewczynie – trzymajcie się ciepło moi drodzy.
Po tych słowach stalowo-włosy odwrócił się i spokojnie oddalił, zostawiając parę samą. Gdy tylko zniknął za najbliższym zakrętem, Hinata puściła Naruto, który najwyraźniej się uspokoił.
- Możesz mi powiedzieć, co to miało znaczyć?! – Krzyknęła Hinata, zaskakując tym nie tylko blondyna, ale i siebie.
- Już ci mówiłem nie podoba mi się ten gość – odparł Naruto, jednak głos mu drżał i czuł się dość niezręcznie.
- Co ci się nie podoba?! Że mam znajomych? Przecież słyszałeś ma dziewczynę, mieszka z nią! Dobrze rozumiem, chcesz pokazać, że ty też jesteś zazdrosny i chcesz się odegrać za tą wczorajszą scenę, ale na miłość boską…
- To nie jest zazdrość – odparł spokojnie chłopak.
- Nie?! To w takim razie jak to nazwać?! Wywołujesz bójkę na ulicach z gościem, którego nie znasz i o którego nawet nie jesteś zazdrosny?! Możesz mi łaskawie powiedzieć zatem, o co ci chodzi?
- Po prostu mi się ten gość nie podoba! – rzekł tym razem stanowczo chłopak – nie ufam mu, nie wiem czemu, nie umiem wyjaśnić! – Naruto przerwał na chwilę i wziął kilka głębszych oddechów – po prostu wolałbym, gdybyś się z nim nie widywała.
- Nie masz prawa mi mówić z kim się mam widywać! – Hinata czuła jak w niej się gotuje.
- Nie mówię ci! Ale w tym wypadku mogłabyś mi chociaż zaufać!
Hinata nic nie odparła. Oboje stali wpatrzeni w siebie, a między nimi panowała głucha cisza. Jedynie lekki wiaterek od czasu do czasu przerywał swoim świstem ten bezgłos.
- Dobra, nie ważne – odparł już spokojnie chłopak – zapomnij proszę o tym, przepraszam…
Hinata, która na chwilę opuściła wzrok, wzięła kilka głębszych oddechów.
-… nie chciałem, żeby tak wyszło…
- Przestań – dziewczyna nie podnosiła wzroku.
- Hinata…
- Lepiej będzie jak już sobie pójdziesz – rzekła cicho dziewczyna.
Naruto otworzył szerzej oczy i wielkie zdumienie wymalowało mu się na twarzy.
- Hinata, ale…
- Nie. Naruto, po prostu chcę być dzisiaj sama… proszę idź już…
Naruto nic nie odpowiedział, tylko westchnął ciężko. Nigdy by nie przypuszczał, że jakakolwiek jego rozmowa z Hinatą skończy się w taki sposób.
- Nie chcę abyśmy się kłócili, a wiem, że jak zostaniesz to na pewno coś sobie jeszcze powiemy, a… - dziewczyna podniosła wzrok i teraz Naruto ujrzał, że oczy dziewczyny, są niczym szklane kulki – nie chcę się z tobą kłócić. Kocham cię i boli mnie to, co się stało ostatnio. Dlatego proszę, idź już. Spotkamy się jutro, a dziś chcę pobyć sama.
- Rozumiem… - Naruto poczuł jak olbrzymia gula ścisnęło mu gardło, a jego samego ogarnęły wyrzuty. Mieli spędzić wspólnie przyjemne chwile, a zrobił głupią awanturę gościowi, którego faktycznie nie zna.
Dziewczyna podeszła do chłopaka i wtuliła się delikatnie w niego, po czym delikatnie pocałowała.
- Do zobaczenia Naruś – rzekła i nim chłopak zdążył cokolwiek odpowiedzieć, dziewczyna odwróciła się i zaczęła odchodzić powolnym krokiem.

* * *

Szła coraz szybszym krokiem do swojego domu. W oczach pojawiały się jej łzy. Nie wiedziała za bardzo co się dzieje. Ostatnie kilkanaście minut pamięta jak przez mgłę. Najpierw olbrzymia euforia, potem nagłe przebiegunowanie i beznadziejność zagościła w jej umyśle.
Dotarła do swojego domu, drżącymi rękoma znalazła klucze, które brzęczały w kieszeni. Otworzyła furtkę, potem drzwi i już po chwili stała w przedpokoju. Było ciepło, jednak dziewczyna trzęsła się niczym osika. Zdjęła buty i kurtkę i szybko pobiegła na górę. Będąc już w swoim pokoju, opatuliła się w koc i położyła na łóżku. Jej ciało co chwila przeszywały dreszcze. Czuła się fatalnie, jednak nie odczuwała dolegliwości fizycznych tak mocno, jak psychicznych. Niepokój przeradzający się momentami w lęk, co i rusz nawiedzał jej umysł. Jej oddech był nierówny, serce łopotało w piersi. Co chwila zmieniała pozycję na łóżku. Nagle temperatura w pomieszczeniu jakby wzrosła i dziewczynie zaczęło się robić gorąco. Odrzuciła koc, jednak wciąż czuła, że jej duszno. Miała wrażenie, że leży w saunie. Zamknęła oczy i starała się uspokoić, jednak ciało dawało znaczne sygnały, że coś jest nie tak. Ciemnowłosa wierciła się, przewracała, zmieniała pozycję aż w końcu zmęczona pogrążyła się w głębokim śnie.

* * *

            - Ile można na ciebie czekać? Kto to był? – Kakuzu wyglądał na wyraźnie poirytowanego tym, że jego towarzysz nie dość, że się spóźnij, to wcale nie poczuwał się do tego, aby przeprosić za zwłokę.
            - Nikt, tak jak wszyscy złożeni w ofierze Jashinowi, niedługo jej egzystencja zostanie zakończona…
            - Dobrze rozumiem, ale po diabła gadasz z nią i z tym jej chłoptasiem? Jeszcze sobie kłopotów narobisz. A jak cię złapią? Jego trzeba będzie także sprzątnąć.
            - Nie ma mowy! – rzekła stanowczo Hidan, czym zdziwił Kakuzu.
            - A to niby dlaczego?
            - To jest ten, dla których Jashin tu przyjdzie i wynagrodzi za swój purytanizm.
            - Co proszę? Myślałem, że Jashin chce ofiar z ludzi.
            - Z bogatych ludzi, a gdy zejdzie na ziemię wynagrodzi biednych za ich męki i cierpienia życia w ubóstwie…
            Podczas gdy Hidan się produkował, Kakuzu stwierdził, że nie ma zamiaru słuchać dalej tego bełkotu. Zapuścił silnik i po chwili dwójka mężczyzn, jechała w stronę centrum.

* * *

            Naruto w marnym nastroju jechał tego dnia do pracy. Najchętniej zostałby w domu. Te parę ostatnich dni między nim, a Hinatą w ogóle nie może zaliczyć do szczęśliwych. Gdy tak analizował w drodze do pracy te ich kłótnie i uznał, że właściwie były one o nic, poczuł złość na siebie. Głupie sprzeczki, przez które zamiast spędzić mile czas, musieli obejść się bez siebie.
            Im dłużej o tym myślał, tym coraz częściej mózg znudzony tą monotonią, schodził powoli na inne tory. Naruto nawet nie zauważył, jak po jego głowie zamiast przemyślenia samych kłótni, pojawiają się wspomnienia dotyczące samego zachowania dziewczyny i dziwnego symbolu na naszyjniku Hidana. Faktycznie dziewczyna zachowywała się jakoś dziwnie, nigdy nie widział jej takiej pobudzonej i ten symbol. Chłopak miał to dziwne wrażenie, że gdzieś go już widział, jednak nie mógł sobie przypomnieć gdzie.
            Tak zamyślona omal nie przegapił po raz kolejny swojego przystanku. Szybko zerwał się ze swojego miejsca i wysiadł w ostatniej chwili, gdy drzwi pojazdu właśnie się zamykały. Stojąc tak na przystanku, niemal natychmiast poczuł powiew zimnego powietrza. Chłopak schował głowę w kołnierz płaszcza i zrezygnowany udał się w kierunku biurowca.

* * *

            Naruto wszedł do pokoju, w którym pracował. Był jednak tak zamyślona, że omal nie wpadł na Shion, która właśnie wychodziła. W ostatniej chwili dziewczyna uskoczyła i popatrzyła zdziwiona na blondyna.
            - Hej Naruto, czy coś się stało?
            Chłopak odwrócił się w kierunku dziewczyny i przez moment wpatrywał się w nią pustym wzrokiem. Dopiero po chwili dotarło do niego na kogo spogląda.
            - Cześć Shion. Nie nic…. Zamyśliłem się tylko – mówiąc to, położył swój plecak przy biurku i odwiesił płaszcz na krzesło.
            Białowłosa przyglądała się przez chwilę Naruto, po czym wyszła z pomieszczenia.
            Przez niemal cały ten czas w pracy, Naruto sprawiał wrażenie nieobecnego. Wykonywał machinalnie swoje obowiązki od czasu do czasu bazgrząc coś na kartce papieru, która leżała na jego biurku.
            - Te Picasso, bo dziurę w stole wyrysujesz – Naruto usłyszał znajomy głos za swoimi plecami. Zadarł najdalej jak tylko umiał głowę do tyłu i ujrzał Sasuke, który wpatrywał się w niego.
            - Co jest? – spytał zaskoczony blondyn.
            - Koniec pracy, chyba że robisz nadgodziny.
            - Mowy nie ma.
            - To rusz swój jędrny tyłeczek i chodź, Shikamaru już pewnie czeka na dole.

            Po tych słowach ciemnowłosy zabrał swoje rzeczy i wyszedł z pokoju. Naruto dopiero teraz zorientował się, że wszyscy wokoło powoli szykowali się do wyjścia. Miał już wstać gdy spojrzał jeszcze raz na rysunek, który pieczołowicie robił przez bite cztery godziny. Był mocno zdziwiony, gdyż sądził, że rysuje jakieś figury bez żadnego logicznego sensu. Tym czasem naszkicowany ołówkiem szkic, przedstawiał, symbol, o którym Naryto myślał od momentu rozstania się z Hinata. Trójkąt równoboczny wpisany w okrąg.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------

        I tak oto dotrwaliście do końca dzisiejszego rozdziału. Mam nadzieję, że wywołał u was pozytywne odczucia :)
         Dziękuję rip LunarBird CLH za ciągłe poprawki i wyłapywanie błędów. Jest to naprawdę pomocne i mimo iż przedtem nie pisałem bezpośrednio, to doceniam wkład w jaki ma w moją pracę :) 
           Niestety jest tak, że dysponuję małą ilością czasu. Staram się aby rozdziały były regularnie co tydzień, więc trzy do czterech dni poświęcam na pisanie i  bardzo mało czasu, bo tylko piątek wieczór zostaje mi na poprawki. Zatem wszelkie błędy nie są z niedbalstwa. Ciężko sprawdza się swój tekst w krótkim czasie. Mógłbym oczywiście przeciągać termin wydawania rozdziałów, ale bez takie wewnętrznego postanowienia obawiam się, że kolejne notki wychodziłyby bardzo rzadko, co nie byłby fair w stosunku do moich czytelników. Niemniej staram się pracować nad błędami.
            Zapraszam oczywiście na kolejny rozdział za tydzień 1 marca, w którym: Hidan i Kakuzu zmierzają do swojej ofiary, jak to się skończy? Kim jest tajemniczy mężczyzna, który zjawi się w mieszkaniu dziennikarki? Czy Hinata zachowuje się dziwnie? O czym dowiedział się Kiba?
           O tym wszystkim już w następnym rozdziale za tydzień :) Do zobaczenia! :)

sobota, 15 lutego 2014

ROZDZIAŁ XXXIV

      Witaj moi mili w ten po-walentynkowy wieczór :) Dziś kolejny rozdział naszej powieści. Na wstępie jak zawsze dziękuję moim wiernym czytelnikom za wpisy :) Staram się pracować nad swoimi błędami i jeśli mówicie, że są postępu to pozostaje mi się tylko cieszyć :)
      A teraz bez zbędnego przeciągania, zapraszam do lektury :)
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Podczas gdy Naruto był w drodze do pracy, Hinata wracała do siebie do domu. Jej myśli znów wskoczyły na tor prowadzący do stacji o imieniu „Shion”. Była całkowicie zmieszana i w kółko zadawała sobie jedno i to samo pytanie: Po co odbierałam tego sms-a? Ale przecież z drugiej strony, Naruto ją kocha i pokazał, że ta jego koleżanka go nie interesuje. Na tą myśl Hinata jakby się uspokajała, ale tylko na chwilę, bo zaraz po tym nachodziła ją druga, już nie tak optymistyczna. W końcu przy niej może zachowywać się obojętnie w stosunku do Shion, a gdy się już widzą w pracy, to ta jego obojętność przeradza się w coś innego...
            Hinata potrząsnęła głową, jakby to miało sprawić, że owe myśli same wylecą. Tak się jednak nie stało. Po chwili znów naszły ją bardziej optymistyczne przemyślenia. W końcu ją kocha, a poza tym Sasuke i Shikamaru są z nim. W końcu nie robiłby nic głupiego, żeby tamci sobie czegoś nie pomyśleli. A co jeśli z tą Shion siedzą sami w jednym pokoju? Z takim oto mętlikiem w głowie, ciemnowłosa jechała autobusem i nie zauważyła, jak obok niej usiadł znajomy mężczyzna o stalowych włosach, zaczesanych do tyłu. Gdyby nie to, że postać ów odezwała się pierwsza, Hinata dalej byłaby pogrążona w swoich myślach.
            - Witaj cóż za zbieg okoliczności – w jej uszach zabrzmiał znajomy głos. Dziewczyna odwróciła głowę i pierwsze co ujrzała, to czerwone oczy mężczyzny. W pierwszej chwili nie poznała tego, który się przysiadł, dopiero gdy cofnęła głowę, ujrzała znajomą twarz Hidana.
            - Ojej Hidan....witaj – odparła nieśmiało dziewczyna.
            - Zupełnie jakbyś zobaczyła ducha, aż tak źle wyglądam? – mężczyzna zaśmiał się i odwrócił głowę przodem do jazdy. Wyjął z kieszeni płaszcza telefon komórkowy, który podniósł na wysokości twarzy. Ekran był wygaszony i tak zrobiony, że można się było w nim przejrzeć – faktycznie może trochę, za dużo wina – dodał i schował telefon z powrotem do kieszeni – te rozmowy biznesowe to nie dla mnie, mam za słaba głowę.
            - Właśnie...czy nie mówiłeś, że dziś się masz spotkać z kimś? – spytała ciągle jeszcze nieśmiało, Hinata.
            - Tak, już jestem po spotkaniu. Szybko poszło, ale oczywiście trzeba było opróżnić w rekordowym czasie dwie butelki wina.
            - To samochód musiałeś zostawić, nie lepiej by Ci było taksówką wrócić?
            - Proponował mi podwiezienie nawet, ale postanowiłem, że wrócę autobusem i trochę wytrzeźwieje. Moja dziewczyna nie przepada gdy czuć ode mnie alkohol – mówiąc to Hidan zaśmiał się cicho.
            Hinata odwzajemniła uśmiech. Może jednak on nie jest taki zły, jak twierdzi Naruto? Wydaje się sympatyczny. Ciemnowłosa miała coraz większy mętlik w głowie. Już sama nie wiedziała co ma myśleć. Czuła, że potrzebuje z kimś porozmawiać. Może spotka się dziś z Sakurą i podzieli się z nią swoimi obawami. W końcu to młoda Haruno od początku doradzała jej jak postępować z Naruto. Z kolejnego zamyślenia wyrwał jej ponownie głos Hidana.
            - Chcesz się poczęstować?
            Hinata znów spojrzała na stalowowłosego, który trzymał teraz w ręku niewielką torebkę z cukierkami, wesoło przy tym mlaszcząc.
            - Dziękuję – odparła i mimowolnie wyciągnęła rękę.
            Ciemnowłosa wzięła cukierek, który nawet jej zasmakował. Nie zauważyła nawet nieskrywanej satysfakcji, która malowała się teraz na twarzy Hidana. Resztę drogi oboje spędzili na miłej rozmowie i tak, aż do chwili gdy autobus zatrzymał się na przystanku Hidana. Mężczyzna wstał i pożegnawszy się serdecznie z dziewczyną, która jechała jeden przystanek dalej, opuścił autobus.
            Gdy tylko oddalił się o parę kroków, jego twarz tak zdawałoby się ludzka do tej pory, znów przybrała ten zimny wyraz, aby po chwili zagościł na niej złowieszczy uśmiech, a wespół z nim śmiech wydobywał się z jego gardła. Śmiech, który każdego przyprawił by o dreszcze. Idąc tak wpatrzony przed siebie swoimi czerwonymi oczami, nie zauważył nawet jak upuścił na chodnik pustą torebkę po cukierkach, którą po chwili wiatr porwał w sobie tylko znanym kierunku.

* * *

            Hinata wysiadła z autobusu i nagle poczuła jak wszystko dookoła niej zaczyna wirować. Wyciągnąwszy rękę, usiłowała instynktownie złapać się czegokolwiek, zanim całkowicie straci równowagę i upadnie. Traf chciał, że jej dłoń trafiła na metalowy słupek, na którym zawieszone były rozkłady jazdy. Przez chwilę dziewczyna stała oparta o metalowy drąg, starając się nie upaść i uspokoić oddech. Pomimo iż na dworze było bardzo zimno i wiał lekki, acz lodowaty wiatr, Hinata poczuła, że jest jej gorąco. Ciężko oddychając, drugą ręką rozpięła swój płaszcz do połowy i poczuła na ciele przyjemny chłód, który powoli wracał jej siły i świadomość tego co się dzieje dookoła. Przyłożyła rękę do swojej piersi. Czuła jak jej serce łomocze w klatce piersiowej, jakby miało za chwilę wyskoczyć. Ciemnowłosa jeszcze kilka minut stała na przystanku, wsparta o słupek, aż w końcu wolnym krokiem ruszyła w kierunku domu. Droga, którą zazwyczaj pokonywała w parę minut, zajęła jej tych minut ponad dwadzieścia, jednak ona sama czuła się jakby szła kilka godzin. Ciężko oddychała i co chwila musiała się zatrzymywać, aby zaczerpnąć tchu, po czym szła dalej. Każdy krok był ciężki. Jej nogi były jak z ołowiu, ledwo odrywała je od ziemi.
            Wreszcie dotarła do bramy swojego domu i po dłuższym czasie znalazła klucze do furtki i drzwi. Do środka weszła najciszej jak tylko potrafiła, żywiąc nadzieję, że ani jej rodzice, ani Hanabi jeszcze nie wrócili. Nie chciała, aby ktokolwiek widział ją w takim stanie. Ciemnowłosa pamiętała tylko, że zamknęła drzwi wejściowe domu, ale drogi na górę, po schodach do jej pokoju, już nie. Tam zdjęła tylko płaszcz i odrzuciwszy torbę na bok, padła na łóżko i niemal natychmiast usnęła.

* * *

            Znajdowała się w jakimś pomieszczeniu, chyba biurowym, w którym jest pewna, że nigdy nie była. Siedziała przy biurku, na którym stał komputer, plastikowe szufladki na dokumenty, przybory do pisania i kilka innych przedmiotów typowych dla tego stanowiska pracy. Dziewczyna rozejrzała się po pomieszczeniu. Obok niej znajdował się drugie biurko, tak samo urządzone, z dodatkowo ustawionym wazonikiem, z którego sterczała piękna, zdawało się dopiero co ścięta, biała róża. Biurka stały obok siebie w ten sposób, że ich użytkownicy mieli za plecami wielkie okno, z którego rozpościerał się widok na miasto. Po lewej stronie od biurek znajdowały się duże szafy bez drzwiczek, których półki uginały się od ułożonych na nich dokumentów. Z drugiej strony znajdowały się przeszklone drzwi, za którymi Hinata widziała przemieszczających się w jedną i drugą stronę ludzi. Ciemnowłosa wstała z krzesła i podeszła do okna. Nie pamiętała jak się tu znalazła, ani gdzie jest, dlatego też sądziła, że widok za oknem w czymś jej pomoże. Niestety na dworze szalała śnieżyca, a unosząca się dodatkowo mgła, ograniczała widoczność prawie do zera, toteż dziewczyna zamiast spodziewanych ulic i budynków widziała tylko białą kurtynę zasłaniającą wszystko.
            Hinata przez chwilę stała przy oknie i pomimo fatalnej wręcz widoczności, starała się dostrzec cokolwiek, co pomoże jej w określeniu swojego położenia. Niestety mgła była niezwykle gęsta. Dodatkowo odniosła wrażenie, że im bardziej skupia wzrok, tym śnieżyca robi się większa i jeszcze bardziej skraca widoczność.
            Uznawszy, że dłuższe wpatrywanie się w okno nie ma sensu, odwróciła się w kierunku drzwi. Postanowiła, że po prostu wyjdzie i spyta pierwszą napotkaną osobę, co to za miejsce. Nie zdążyła dać dwóch kroków, gdy za szklanym skrzydłem pojawiła się tak dobrze znajoma postać. Naruto, który znajdował się po przeciwnej stronie nadusił na klamkę i otworzył drzwi, jednak nie wszedł od razu. Zamiast tego odsunął się, jakby chciał ustąpić przejścia.
            - Proszę kochanie – rzekł ciepło. Hinata już miała podejść do niego i paść mu w ramiona, gdy nagle znieruchomiała, a twarz jej wyraziła ogromne zdziwienie, które pojawiło się niemal natychmiast.
            Do pomieszczenia, w którym się znajdowali weszła dziewczyna o jasnych włosach i zgrabnej figurze. Nie wiedzieć czemu Hinata nie widziała twarzy dziewczyny, jakby była zamazana. Chciała się odezwać, ale nie mogła wydusić z siebie ani słowa. Naruto wszedł za nieznajomą i zamknął drzwi.
            - Męczące te spotkania – rzekł po chwili chłopak, siadając na fotelu przy swoim biurku.
            Oboje zachowywali się tak jakby ciemnowłosej nie było w pokoju. Rozmawiali, śmiali się, flirtowali. Białooka poczuła nieprzyjemne ciarki na plecach. W pewnej chwili Shion – tak do niej zwracał się Naruto – usiadła blondynowi na kolanach. Jedną ręką objęła go za szyję, drugą gładziła po policzku i mierzwiła jego włosy.
            - To co skarbek, wpadniesz dzisiaj do mnie?
            - Wiesz, że chętnie, ale umówiłem się dzisiaj.
            - Z tą Hinatą? – spytała dziewczyna, jakby z żalem w głosie.
            - Taa – odparł niechętnie.
            - Kiedy wreszcie z nią zerwiesz. Nie rozumiem po co się jej trzymasz. Jest nudna i taka bezosobowa.
            Hinata poczuła jak olbrzymia gula ściska ją w gardle. Naruto nie dość, że nie wyglądał na kogoś, komu nie przeszkadza zachowanie dziewczyny, to na dodatek mu się to podobało.
            - Nie jest taka zła jak mówisz – odparł niepewnym głosem.
            - Nie mówię, że jest zła, ale nie zasługuje na Ciebie. Chyba będę musiała pomóc ci podjąć decyzję.
            Mówiąc to dziewczyna nachyliła się nad Naruto i zatopiła swoje usta w jego. Chłopak momentalnie objął Shion w talii i z całą namiętnością odwzajemnił pocałunek. Hinata stała osłupiona, wpatrzona w tą dwójkę, a łzy powoli napływały do jej oczu, a z nich drążyły dróżkę po jej policzkach i skapywały na podłogę.
            - Naruto... – rzekła szeptem i wyciągnęła rękę w kierunku całującej się pary.
            Ci w ogóle nie wiedzieli o tym, że ktoś stoi tuz obok nich. Zadając sobie coraz śmielsze pieszczoty, czuli spełnienie i pożądanie. Oba te uczucie wypełniły ich tak bardzo, że nie poczuli bólu serca, z którym stojąca obok osoba musiała sobie poradzić.
            Hinata dała krok do przodu, łzy kapały jej po policzkach. W pewnej chwili gdy kolejna słona kropla spadła jej pod nogi, cała podłoga zamieniła się w wodę. Nogi dziewczyny straciwszy grunt pod nogami, zapadły się pociągając za sobą całe ciało, pod taflę wzburzonej wody. Szamocząc się i miotając rękoma oraz nogami, ciemnowłosa starała się wypłynąć na powierzchnię, jednak wszystkie jej wysiłki spełzały na niczym. Szła na dno niczym kamień, coraz głębiej i głębiej w ciemną otchłań. Czuła, że powoli traci oddech. Ręce odmawiają posłuszeństwa. Energiczne z początku ruchy, teraz były niemrawe i jakby wykonywane od niechcenia. Hinata otworzyła lekko usta wypuszczając powoli ostatnie bąbelki powietrza. Spojrzała w górę i widziała dwie sylwetki postaci, które kochały się na tafli wody. Oddalała się od nich, nie czuła juz strachu przed tym, że utonie. Z każdą chwilą, gdy tylko oddalała się od nich w głąb ciemności, czuła coraz większą ulgę.
            Hinata zamknęła oczy i na chwilę zapanowała ciemność. Wszystko co ją otaczało zniknęło. Nie czuła już wody dookoła, znów mogła swobodnie oddychać. Gdy otworzyła oczy, spostrzegła, że leży z powrotem na swoim łóżku. Podniosła się nieznacznie, lecz silny ból głowy, który nagle się pojawił, sprawił, że znów się ułożyła. Przez chwilę spoczywała na swojej pościeli. Ból głowy powoli ustępował i gdy już zrobił się znośny, znów się podniosła. Za oknem było już ciemno. Hinata spojrzała na zegarek i niemal podskoczyła. Dochodziła druga w nocy. Wstała z łóżka i chwiejnym krokiem podeszła do szafy, z której wyciągnęła swoją piżamę, w którą się szybko przebrała. Do swojego posłania znów wracała chwiejnym krokiem: Co się ze mną dzieje? Czuła się jakby przez kilka dni nie spała. Usiadła na brzegu łóżka i sięgnęła do swojej torby po telefon, aby nastawić budzik. Wyświetlacz rozbłysnął białym światłem, rażąc dziewczynę w oczy. Gdy jej wzrok przyzwyczaił się już do tego blasku, zauważyła, że ma trzy nieodebrane połączenia oraz jakieś wiadomości. Wcisnęła zieloną słuchawkę i jak się okazało wszystkie trzy były od Naruto. Ostatnie było tuż przed północą. Teraz pewnie śpi. Hinacie przypomniał się jej sen. Jej ukochany i ta dziewczyna. Serce zabiło jej mocniej i znów to niemiłe uczucie ją nawiedziło. Westchnęła ciężko i postanowiła odczytać wiadomości. Jak się okazało było ich tyle samo co połączeń i wszystkie były od jednego nadawcy: Naruto. Hinata drżąc lekko załadowała pierwszą wiadomość, a czarne myśli osiadły na niej niczym kruk na ramieniu.
„Cześć słońce, mam nadzieję, że wróciłaś prosto do domku i nie zmarzłaś. U nas trochę roboty, ale dajemy radę. Sasuke jak zwykle zgrywa ważniaka, a Shikamaru wszystko olewa. Czyli po staremu. Całuję Cię mocno :*”
            Po przeczytaniu tej wiadomości dziewczyna poczuła jakby ciężki głaz spadł z jej serca. Tym razem z większym spokojem zaczęła odczytywać drugą wiadomość.
„Nie odbierasz, pewnie się gniewasz jeszcze za dziś. Przepraszam, nie chciałem Cię urazić. Nie poruszajmy już tego tematu. Kocham Cię i tęsknię za Tobą już”
            Hinata uśmiechnęła się nieśmiało i przez jeszcze kilka razy przeczytała ostatnie zdanie, zanim załadowała ostatnią wiadomość.
„Musisz być dalej zła na mnie :( Mam nadzieję, że pogadamy o tym jutro, a póki co słodkich snów skarbie. Ja sobie jeszcze trochę posiedzę, a potem dołączę w snach do Ciebie :*”
            Dziewczynie zaszkliły się oczy. Znów pojawiło się u niej to poczucie winy. Żałowała nie tylko tego, co było rano, ale tej awantury później i tego chłodnego rozstania. Przecież on by nie mógł... Znów przed jej oczami pojawiła się scena, gdy Naruto był zatopiony w pocałunku z tą dziewczyną. Hinata potrząsnęła głową, starają się odgonić wszystkie mary. Nastawiła budzik na rano. Co prawda nie mieli jutro zajęć, ale chciała wstać wcześniej i się pouczyć, żeby potem spotkać się z Naruto. Miała już odłożyć komórkę na biurko, ale coś ją tknęło i nim się położyła napisała wiadomość, którą niemal natychmiast wysłała. Naruto pewnie już śpi, ale czuła, że musi to napisać:
„Ty nawet nie wiesz, jak ja Ciebie kocham i wcale ale to wcale nie jestem zła na Ciebie. A to, że ze mną wytrzymujesz, sprawia, że jeszcze bardziej Cię kocham. Całuję Cię mocno i jeśli nie masz mnie dość, to spotkajmy się jutro przed Twoją pracą :*”
            Odłożyła telefon i położywszy się spać, starała się usnąć. Po chwili odezwał się dźwięk telefonu. Hinata wstała i wzięła telefon do ręki spojrzawszy kto dzwoni, natychmiast odebrała połączenie.
            - Naruto...
            - Cześć kochanie, nie śpisz jeszcze?
            - Nie... – Zaczęła niepewnie Hinata – ja...spałam... jak wróciłam do domu to usnęłam, dlatego nie odbierałam, bo nie słyszałam...przepraszam.
            - Nic się nie stało słońce – odparł Naruto, jakby z ulgą w głosie.
            - A ty czemu jeszcze nie śpisz? Mam nadzieję, że cię nie obudziłam.
            - Co? Nie, nie, wróciłem z pracy i od tego momentu nie chce mi się spać. Dlatego tak siedzę i gram na konsoli.
            - Dużo pracy mieliście?
            - Trochę zwłaszcza pod koniec. Z Sasuke żeśmy klęli, że Shion i taki Kim to aż wyszli, bo słuchać nie mogli.
            Hinata zaśmiała się cicho. Sama nie wiedziała poczuła się lepiej. Ufała Naruto, ale fakt, że Sasuke był tam z nim, sprawiał, że czuła się jeszcze pewniej. Jeszcze przez jakiś czas rozmawiali, aż w końcu oboje pożegnali się ciepło i rozłączyli. Hinata odłożyła telefon na biurko i ułożyła się z powrotem w swojej miękkiej pościeli i usnęła.

* * *

            Naruto siedział w autobusie wiozącym go do pracy i rozmyślał trochę o dzisiejszym dniu. Nie opuszczała go kłótnia i świeże jeszcze wspomnienie tego, jak rozstał się z Hinatą na przystanku.
            Nie był dzieckiem i wiedział, że kłótnia zdarza się w każdym związku, w końcu i u nich musiała takowa mieć miejsce. Po każdej jednak sprzeczce pozostaje jednak lekki smutek i takie ziarno niepewności. Analiza całej sytuacji oraz swojego zachowania, czy aby nie można było postąpić inaczej. Czy ta kłótnia mogła nie mieć miejsca. Robi tak każdy komu bardzo zależy na drugiej osobie i poważnie traktował związek, a Naruto do tych osób należał.
            Nie bardzo jednak rozumiał, jak Hinata mogła się poczuć zazdrosna o jego koleżankę z pracy, którą sam ledwo znał. Jeszcze by zrozumiał, gdyby ta zazdrość była okazana w dyskretny sposób, ale od ciemnowłosej emanował wręcz chłód. Nawet jeśli była bardziej zazdrosna niż, zdawałoby się, być powinna, to co to spowodowało? Ani nie widziała tej dziewczyny, ani nie przyłapała ich na jakimś flircie, którego przecież i tak nie było. Naruto jakoś specjalnie dużo o niej nie mówił. Faktem jest, że Shion bywa trochę upierdliwa, ale przecież nie powie jej, żeby się waliła. Ma nie rozmawiać z nią w ogóle? No to w takim razie, Hinata niech nie rozmawia z tym całym… jak mu tam… Hidanem. Na samą myśl o tym człowieku, blondyn poczuł nieprzyjemne dreszcze. Stalowowłosy od początku mu się nie podobał. Nie ze względu na to, że wydawał się zafascynowany Hinatą. Chłopak czuł się dziwnie nieswojo w obecności mężczyzny. Jakby atmosfera dookoła nagle zgęstniała i pokryto ją ciemnym całunem. Głos miał niby spokojny, jednak te czerwone oczy, które Naruto widział tylko przez ułamki sekund. Chwila ta jednak wystarczyła, aby dostrzec w nich szaleństwo.

* * *

            Siedząc tak i rozmyślając, Naruto przegapił swój przystanek i wysiadł dopiero na następnym. Musiał się przez swoją nieuwagę, wracać ładny kawałek, klnąc przy tym pod nosem jak szewc. Dodatkowo coraz silniejszy mróz wcale, ale to wcale nie poprawiał jego nastroju.
Pomimo tej wpadki z przystankami, blondyn zdążył do pracy kilka minut przed czasem. Szybkim krokiem wszedł do pokoju, w którym pracował. Po drodze zdjął swój płaszcz i rzucił niedbale na krzesło. Dopiero gdy włączył wreszcie swój komputer przywitał się z Shion, która siedziała obok i wertowała jakieś papiery. Dziewczyna popatrzyła na blondyna i odpowiedziała przyjemnym uśmiechem.
- Dobrze, że jesteś i że cię ten mróz nie zatrzymał – rzekła po chwili białowłosa – jest trochę pracy niestety.
- Spoko – odparł chłopak, jeszcze lekko dysząc – co takie przyszło?
- Sporo faktur do sprawdzenia i zarchiwizowania, ogólnie masakra. Wziąłbyś ode mnie połowę? Jakbyś się nie wyrobił, to potem postaram ci się pomóc.
- Dobra, połóż mi je na biurku, ja tylko skoczę do kuchni po herbatę, bo trochę zmarzłem.
Dziewczyna nie zdążyła jeszcze nic odpowiedzieć, gdy Naruto porwał swój niebieski kubek z biurka i powędrował w kierunku drzwi. Po drodze zauważył jak Sasuke siedzi zawalony stosem teczek i wertując każdą dokładnie, klnie cicho pod nosem. Może lepiej go nie wkurwiać… na razie – pomyślał blondyn i zaśmiał się w duchu. Uchiha podniósł wzrok na blondyna i miał już powiedzieć coś w stylu: wypierdalaj, ale tylko wywrócił oczami na znak, że ma dość tego cholernego dnia i wrócił do pracy.
Blondyn pchnął szklane drzwi i skierował się w kierunku kuchni, gdzie stał automat z kawą i herbatą. Będąc na miejscu, wstawił kubek do otworu w automacie i przyciskiem wybrał odpowiednią funkcję. Jednocześnie wyjął z kieszeni spodni telefon i wybrał numer do Hinaty. Postanowił, że spróbuje z nią jeszcze raz pogadać Przyłożył telefon do ucha w oczekiwaniu aż dziewczyna odbierze, jednak nic takiego nie miało miejsca. Chłopak rozłączył się i jakby posmutniał. Czyli jest na niego zła i nawet nie ma ochoty rozmawiać. W tym momencie zapiszczał automat, obwieszczając tym samym, że herbata jest gotowa. Naruto sięgnął odruchowo po kubek, jednak postawił go na bufecie i jeszcze raz podniósł telefon do oczu. Tym razem jednak nie zadzwonił, a napisał krótką wiadomość sms, którą następnie wysłał.
            Gdy już skończył, westchnął ciężko. To nie był jego dzień. Najpierw ta głupia kłótnia, a teraz stos makulatury na jego biurku, który trzeba uporządkować. Blondyn pokręcił ze zrezygnowaniem głową, schował telefon do kieszeni i zabrawszy kubek, wrócił wolnym krokiem do swojego biurka.

* * *

            - Naruto…Naruto! – dziewczęcy głos wyrwał go z zamyślenia. Odwrócił głowę w kierunku Shio, która patrzyła na niego zniecierpliwionym wzrokiem – coś się stało? – zapytała po chwili.
            Minęło kilka sekund nim blondyn zorientował się o co chodzi i odparł:
            - Nie, wszystko w porządku, a co?
            - Bo co jakiś czas gapisz się na swój telefon. Wiem, że to może nie wymarzone zajęcie, ale zróbmy to dzisiaj i będziemy mieli spokój – odparła już łagodniejszym głosem dziewczyna.
            - Tak przepraszam, zamyśliłem się – Naruto mimowolnie odwrócił głowę – skoczę tylko do kuchni po herbatę.
            - Kolejną? Wiesz, nie chcę ci liczyć, ale to chyba piąta w ciągu ostatnich dwóch godzin. To nie jest zbyt zdrowe, a poza tym ta herbata u nas to prawdziwa lura. Lepiej mieć swoją.
            Mówiąc to dziewczyna otworzyła dolną szufladę swojego biurka i wyjęła z niej niewielkie pudełko z herbatą w torebkach, które następnie podsunęła chłopakowi.
            - Częstuj się – dodała z uśmiechem – zielona co prawda, ale sądzę, że ci zasmakuje.
            Naruto podziękował za herbatę, sięgnął po jeden z woreczków i po chwili znów był w kuchni. Zauważył, że tym razem nie jest sam. Tuż przy stole, na którym znajdował się czajnik, siedział Sasuke, który właśnie gotował wodę. Ciemnowłosy popatrzył na przyjaciela i kiwnął głową aby ten usiadł obok.
            - Krążysz dzisiaj jak meserszmit w jedną i w drugą. Masz robaki w dupie czy co? – spytał na powitanie Uchiha.
            - Mojej dupy to ty się zboczeńcu nie czepiaj – odszczeknął Naruto i wyjął telefon z kieszeni.
            Blondyn chwilę patrzył na wyświetlacz, po czym wybrał numer do Hinaty. Stał przez chwilę z słuchawką przy uchu, jednak i tym razem, zamiast jej głosu usłyszał dźwięk nawiązywanego połączenia. Naruto rozłączył się i cicho zaklął pod nosem. Usiadłszy obok Sasuke, zaczął skrobać kolejnego sms-a. Uchiha przyglądał się przyjacielowi z zaciekawieniem.
            - Kłopoty w raju? – spytał zaraz tylko gdy Naruto skończył pisać. Akurat zagotowała się woda w czajniku toteż zalał im obu kubki.
            - Kłopoty… nie… może trochę – blondyn ledwo sklecał zdania. Nie wiedział właściwie jak zacząć.
            - Minę masz jakby się coś stało. Pożarliście się z Hinatą? – spytał spokojnie Sasuke, obracając swój kubek wokół własnej osi.
            - Tak jakby… znaczy nie pożarliśmy, ale – Naruto przekręcił się na stołku – nie chce ze mną rozmawiać.
            - Heh baby… - Sasuke prychnął i również obrócił się na stołku, tak że teraz był oparty o ścianę – co żeś przeskrobał?
            - Właśnie… ciężko stwierdzić… - Naruto również oparł się o ścianę. Przez chwilę zabrał myśli i pokrótce opowiedział Sasuke wszystko, co zaszło dzisiejszego dnia. Sasuke przysłuchiwał mu się uważnie, delikatnymi podmuchami studząc swoją herbatę.
            Gdy blondyn skończył opowiadać, ciemnowłosy przez chwilę nic się nie odzywał, jakby się zamyślił. Naruto wpatrywał się w przyjaciela z coraz większym zniecierpliwieniem, jakby ten miał mu wyjawić rozwiązanie tej sytuacji.
            - Powiem ci w ten sposób – Sasuke upił łyk herbaty – baby są dziwne.
            - Kurwa, tylko tyle masz mi do powiedzenia?! – Naruto wydawał się poirytowany odpowiedzią przyjaciela. Opowiedział co mu siedzi na duszy, a ten mu z takim tekstem.
            - A co chcesz, żebym ci powiedział? Nieważne jak bardzo laski różnią się od siebie, pod pewnymi względami są do siebie tak podobne, jakby je ulepiono z jednej gliny. Hinata, choć trudno w to uwierzyć, jest podobna do Sakury i też się złości o byle co.
            - Baby są upierdliwe – zabrzmiał nagle od strony drzwi, spokojny męski głos, dobrze znajomy Naruto i Sasuke.
            Shikamaru wchodził w tym momencie do kuchni i powolnym krokiem zbliżył się do automatu z colą. Przeglądając niezbyt bogatą ofertę, wrzucił monetę i wybrał interesujący go napój. Jak na złość, maszyna albo się zacięła albo po prostu nie działała i zamiast napoju Shikamaru otrzymał wielkie nic.
            - Kurwa mać z tym automatem – warknął młody Nara.
            Miał już machnąć ręką i wrzucić kolejną monetę, gdy poczuł nagle jak czyjaś ręka odsuwa go od maszyny. Gdy tylko Naruto upewnił się, że Shikamaru stoi w odpowiedniej odległości, skręcił lekko biodrami po czym wyprowadził silne, proste kopnięcie w tablicę rozdzielczą automatu. Rozległ się głośny huk i po chwili w otworze maszyny pojawiła się puszka coli. Blondyn schyliwszy się, sięgnął po napój i następnie podał go zdziwionemu Shikamaru.
            - Nieźle – odparł młody Nara, otwierając puszkę – z Hinatą też tak rozmawiasz? Nic dziwnego, że jest wkurwiona na ciebie.
            - Bardzo śmieszne – odparł zirytowany Naruto i wziął od Shikamaru puszkę. Upił łyka i oddał ją z powrotem, po czym usiadł na sowim miejscu.
            - Proszę częstuj się – odparł Nara i dosiadł się do dwójki.
            - Wracając do tematu – kontynuował Sasuke – baby po prostu lubią się torturować i dokonują tego masochizmu poprzez zazdrość.
            - Że co takiego? – Naruto popatrzył zdziwiony na Sasuke.
            - Mówię tylko, że Hinata jest zazdrosna.
            - No tyle to ja wiem Scherlocku – blondyn wywrócił oczami – ale przecież nie ma podstaw.
            - Nie musi. Baby będą zazdrosne nawet o to, że jakaś inna laska oddycha tym samym powietrzem niż ty, a nie daj co spojrzeć na nią, awantura murowana.
            - Awantury to robią i bez tego – wtrącił Shikamaru od niechcenia – z powodu nie pozmywanych naczyń, skarpetek nie od pary, nawet z tak głupiego powodu jak odpoczynek po męczącym dniu.
            Przyjaciele popatrzyli na Shikamaru, który chyba wreszcie znalazł towarzyszy, którym może się wyżalić. Toteż nie zwracając na to, że go nie słuchają, wymieniał kolejne powody swoich kłótni z Temari tylko po to, aby na końcu stwierdzić, że jednak ona nie jest taka zła.
            Przyjaciele popatrzyli na Nare, który spokojnie popijał napój z puszki. Naruto sięgnął po telefon i przez chwilę wpatrywał się w niego.
            - Co chcesz zrobić? – spytał Sasuke.
            - Zadzwonić – odparł Naruto nie podnosząc wzroku na przyjaciela i miał już wybierać połączenie, gdy ciemnowłosy go zatrzymał.
            - Nie rób tego – odparł szybko Uchiha, a blondyn spojrzał na niego pytająco – Dzwoniłeś już, nie odbiera, więc albo nie chce rozmawiać albo… - Sasuke wziął głęboki oddech – albo jesteś przewrażliwiony. Dziewczyna poza tobą, ma chyba jakieś życie prywatne i może gada z koleżanką albo rodzicami i nie słyszy jak dzwonisz.
            Naruto i Shikamaru popatrzyli zdziwieni na Sasuke.
            - Po prostu wiem jak to u Sakury wygląda i myślę, że Hinata jest taka sama pod pewnymi względami. Powiem ci więcej. Znam nieco Hinatę i wiem, że ona świata poza tobą nie widzi, także jestem skłonny uwierzyć mojej drugiej teorii, która mówi o tym, że jesteś przewrażliwiony. Zostaw ten telefon i niech sobie dziewczyna potęskni trochę. Zadzwonisz na dobranoc czy tam kiedy i będzie po sprawie.
            - Nie wiedziałem, że z ciebie taki znawca kobiet – odparł z ironią Shikamaru, który ciągle miał w pamięci ich rozmowę na korytarzu uczelni.
            - Shut up! – odparł ciemnowłosy i wstał od stołu – pora wracać do pracy, a ty mazgaju może byś się pozbierał i przestał z tą Shion gadać tyle, bo jeszcze się zakocha w tobie. Uda to już jej parują, jak cię widzi.
            Naruto nic nie odparł tylko wstał i udał się za przyjacielem, to samo zrobił Shikamaru, który jednak zatrzymał się w pół drogi, szukając czegoś w kieszeniach.
            - Hej chłopaki, macie może jakieś drobniaki pożyczyć. Skoro mam tam siedzieć, to przynajmniej nie o suchym pysku.
            Uzumaki zaczął odruchowo szukać po kieszeniach, tym czasem Sasuke cofnął się w kierunku Shikamaru i stanął obok automatu, twarzą do młodego Nary. Prawą nogę, która była bliżej maszyny podniósł lekko i wymierzył silne kopnięcie bokiem w panel sterujący. Rozległ się charakterystyczny huk po czym uszu przyjaciół dobiegło brzęczenie monet spadających do kieszeni maszyny.
            - Wybierz sobie, nie musisz oddawać – rzekł spokojnie Sasuke i wyszedł z kuchni.
            - Nie dość, że Casanova, to do tego złota rączka – zaśmiał się cicho Shikamaru. Wziął jedną z monet, wrzucił do otworu i po chwili on i Naruto wracali z puszkami zimnej Coli do pracy.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
          To już koniec na dziś. Zapraszam oczywiście do komentowania i na kolejny rozdział już za tydzień 22 lutego, w którym: Kolejne spotkanie naszej pary z Hidanem, jak ono się skończy? Co się dzieje z Hinatą? Akcja nabiera tempa?
          O tym wszystkim już za tydzień, w każdym razie każdy kolejny rozdział - mam nadzieję - będzie zaskakujący.