Witam wszystkich w ten ciepły jak na luty wieczór. Przed nami kolejna część naszej opowieści. Prezentowany dzisiaj rozdział, jest - można powiedzieć - nieco przełomowym, gdyż stanowi małe preludium do kolejnych wydarzeń. Tak więc zapraszam serdecznie do lektury :)
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pierwsze promienie słońca zaczęły wpadać do
pokoju ciemnowłosej dziewczyny. Mimo to Hinata nie mogła się dobudzić i na
dodatek miała silne bóle głowy. Najchętniej przeleżałaby ten dzień w łóżku i
pewnie by to zrobiła, gdyby nie fakt, że umówiła się dziś z Naruto. Niechętnie
wstała z ciepłej pościeli i jej ciało przeszły dreszcze. Było jej strasznie
zimno. Podeszła do kaloryfera, który odkręcony był na maksymalne ogrzewanie.
Założyła ciepłe bambosze i zabrała swoje ubranie, po czym udała się do
łazienki, licząc na to, że ciepły prysznic ją rozgrzeje.
Ciepłe strumienie wody opadały na jej ciało,
powoli wybudzając z letargu, w jakim się znajdowała. Nie miała bladego pojęcia,
skąd u niej takie słabe samopoczucie, i ta noc, te dziwne sny. Może była
przemęczona?
W końcu wyszła z łazienki i odświeżona oraz
ubrana zeszła do kuchni. Na dole zorientowała się, że jest już dziesiąta.
Rodzice już dawno byli w pracy, a Hanabi w szkole. Ciemnowłosa przyrządziła
sobie lekkie śniadanie, składające się z płatków i mleka, jednak ledwo co je
skończyła.
Gdy tylko zmyła naczynia, miała już udać się
na górę i przygotować do wyjścia, gdy nagle rozległ się dzwonek do drzwi.
Hinata ziewając jeszcze, podeszła do nich i bez zastanowienia otworzyła je. W
tym momencie jej oczom ukazała się zmierzwiona blond czupryna i znajomy ciepły
uśmiech.
- Cześć słońce – przywitał się ciepło Naruto
– nie przeszkadzam?
Hinata dopiero teraz dostrzegła, że chłopak
trzyma w ręku bukiet jej ulubionych białych róż, który nieśmiało wysunął przed
siebie.
- To dla Ciebie. Przepraszam za wczoraj.
Głupio wyszło… nie chciałem, żeby się tak to potoczyło. W ogóle dziwny dzień
był wczoraj i…
Nie dokończył, gdyż poczuł jak dziewczyna
natychmiast przylgnęła do niego i objęła tak mocno jak tylko potrafiła.
- To ja przepraszam, że cię tak zostawiłam…
masz rację, to był dziwny dzień.
Wolną ręką blondyn przytulił do siebie
dziewczynę. Jej ciepło rozeszło się teraz po jego ciele. Po chwili oboje weszli
do domu. Hinata wzięła kwiaty od chłopaka i odwdzięczywszy się pocałunkiem,
zaniosła je do kuchni i ustawiła w wazonie. Naruto w tym czasie położył plecak
na ziemi i ściągnął wierzchnie ubranie. Dziewczyna akurat wróciła, gdy Naruto
ściągał buty i po chwili oboje udali się na górę, do pokoju dziewczyny. Tam
Hinata znów przylgnęła do blondyna. Czuła jego ciepło, bicie jego serca i za
nic nie chciała się od niego uwalniać, jednak po chwili szybko odchyliła głowę.
- Co ze mnie za gospodyni. Nawet ci nic do
picia nie zaproponowałam.
- Dziękuję Hinata, nie chcę mi się pić –
odparł chłopak uśmiechając się i pociągnął dziewczynę na łóżko.
Teraz dostrzegł, że było ono pościelone, co
nie pasowało do Hinaty, która w domowych sprawach potrafiła być pedantką.
- No proszę, moje słońce niedawno wstało,
co? – zaśmiał się cicho Naruto, opatulając ich oboje kołdrą.
- No wiem, ale tak mi się spać wczoraj
chciało. W ogóle dzisiaj ledwo się dobudziłam. Teraz też trochę taka śnięta
jestem.
- Znam jeden sposób, aby cię rozbudzić – Na
twarzy blondyna zagościł duży uśmiech.
Hinata otworzyła szerzej oczy i poczerwieniała.
Serce zabiło jej mocniej, tak z rana? W sumie czemu nie?
- Spacer po świeżym powietrzu – dodał szybko
blondyn widząc, jak ciemnowłosa czerwienieje.
- Spacer…?
- Tak, a coś ty myślała? – odparł z poważną
miną chłopak.
- No ja… no wiesz.
- Najpierw spacer kochanie, a potem, kto wie
– dodał szybko chłopak i rzucił się na dziewczynę, tak że teraz leżała na
plecach, a twarz Naruto, znajdowała się tuż nad jej licem. Po chwili ich usta
złączyły się w romantycznym pocałunku i po dłuższym czasie takiej przyjemności,
oboje zeszli na dół, gdzie ubrali szybko swoje kurtki i wyszli dwór.
Zimne powietrze od razu uderzyło w twarz
Hinatę, zabierając całkowicie pozostałości porannego złego samopoczucia. Czuła
jak siły jej wracają i ból głowy także ustąpił. Od razu poczuła się lepiej, co
nie umknęło uwadze Naruto.
- Miałem rację, że świeże powietrze dobrze
ci zrobi.
- Oj tak – przytaknęła dziewczyna – jeszcze
rano czułam się naprawdę fatalnie. Bałam się, że mnie jakaś paskuda wzięła
wczoraj, jak wracałam. Niedługo sesja i w ogóle…
- No tak sesja – Naruto zamyślił się – ja
tutaj już licencjatem żyję, a tu jeszcze te pomniejsze egzaminy trzeba
pozdawać.
- Kto jak to, ale ty dasz radę – odparła
dziewczyna przylegając do blondyna.
- Nie wiem, mam nadzieję, że tak.
Oboje szli wtuleni w siebie, a pogoda jakby
specjalnie na tę okazję uspokoiła się i zimowa aura złagodniała, chcąc urozmaicić
dwójce zakochanych ten czas, który mieli dla siebie. Niestety, czy to figiel
losu, czy sprawka złych sił, które rywalizowały z dobrymi o ludzki los, coś
sprawiło, że akurat tym samym momencie pewna postać wyszła na wprost naszej
dwójce. Stalowe włosy połyskiwały lekko w złotym słońcu. Czerwone oczy
świdrowały znajome sylwetki już z daleka, a usta drgały wypowiadając bezdźwięczne
słowa.
Hidan, który już nie ma co ukrywać, za jeden
ze swoich celów obrał sobie Hinatę, stał się istnym cieniem dziewczyny. W
każdej wolnej chwili, starał się być jak najbliżej dziewczyny. Tak naprawdę
miał już dziesiątki okazji, aby ją zabić bez świadków i bez ryzyka wpadki.
Jashiniscie jednak nie chodziło bynajmniej o pospolite zabójstwo. Ciemnowłosa
miała być ofiarą, złożoną na ołtarzu jego Pana. Jednak o ile miejsce
poświęcenia zostało już wybrane, o tyle czas jeszcze nie. Teraz bowiem Jashin,
chciał swojego sługę poddać testowi wiary. Testowi, o którym nie będziemy już
mówić, jako że jest on czytelnikowi doskonale znany.
Stalowo-włosy,
który obserwował dom dziewczyny, zwrócił uwagę na blondyna, który kręcił się
przy niej. Wiedział, że będą z nim problemy, przeczuwał to od ich pierwszego
spotkania. Chłopak mu nie ufał i Hidan o tym wiedział. Mógłby go zabić w każdej
chwili, ale za to jego Pan by go ukarał. Chłopak wychował się w biednej
dzielnicy, bez rodziców – skąd Hidan o tym wie? Pieniądz w dzisiejszym świecie
ma wielką władzę, a sąsiedzi blondyna, także chwytają się wszelkiego sposobu,
aby zarobić dodatkowy grosz. Blondyn nie był jego celem. To był przedstawiciel
tych, których Jashin ma zbawić.
Hidan spokojnym
krokiem zmierzał na spotkanie parze. W pewnej chwili, gdy Jashinista był już
bliskiej odległości, Naruto poznał go niemal od razu i zimny dreszcz przeszedł
blondynowi po plecach. Hinata w pierwszym momencie nie poznała, dopiero gdy
Hidan podszedł bliżej, dziewczyna zaskoczona przywitała się ze znajomym.
- Ojej! Hidan! Witaj.
Nie poznałam cię – rzekła dziewczyna.
- Będę bogaty –
zaśmiał się stalowo-włosy – witajcie kochani, co to? Wagarujemy?
- Nie, dziś nie
mamy zajęć i postanowiliśmy się spotkać, bo Naruto później jedzie do pracy.
Hidan spojrzał
teraz na blondyna z większą uwaga. Blondyn wbił w niego swoje niebieskie oczy, a
jego twarz momentalnie spoważniała. Ciągle nie mógł zrozumieć, co to za dziwne
uczucie mu towarzyszy, gdy ten człowiek jest obok.
Jashinista
uśmiechnął się tajemniczo do chłopaka i jego czerwone oczy zdawały się
przeszywać blondyna na wskroś. Tej próby spojrzeń Naruto nie podołał i po
chwili odwrócił wzrok na bok. Znów nieprzyjemne, tym razem silniejsze dreszcze
przeszły chłopakowi po plecach. Teraz Hidan wiedział na pewno, że ma przewagę.
- Kto by pomyślał
– rzekł w końcu Hidan, patrząc w górę – taka ładna pogoda, a mimo to chłodno,
pozwolicie że się trochę rozgrzeję?
Oboje popatrzyli
na mężczyznę z lekkim zdziwieniem. Hidan w tym czasie rozpiął lekko płaszcz i
zza jego klapy wyjął niewielkiej wielkości termos. Jednym ruchem ręki odkręcił
zewnętrzną pokrywkę, która robiła za kubek, a po chwili nacisnął przycisk na
samym wierzchołku naczynia i przechylił go na bok. Po chwili parujący, gorący
napój zapełnił kubek. Hidan upił z niego dwa łyki.
- Od razu lepiej –
rzekł radośnie – oj przepraszam, gdzie moje maniery, może macie ochotę.
Przepraszam, że z jednego kubka, od razu mówię, że nie jestem nosicielem
żadnych chorób – Mówiąc to wysunął naczynie z napojem do przodu, podając je
parze.
- Ja dziękuję –
odparł spokojnie Naruto, znów wbijając wzrok w mężczyznę.
- Właściwie trochę
zmarzłam, ale czy to nie będzie kłopot? – spytała nieśmiało Hinata.
- Haha, no nie
żartuj, mam pełny termos, poza tym mieszkam niedaleko jak wiesz, więc
zamarznięcie na kość mi chyba nie grozi – zaśmiał się Hidan i podał kubek
ciemnowłosej – tylko ostrożnie, gorąca.
Hinata upiła kilka
mniejszych łyków i przyjemne ciepło zaczęło się jej rozchodzić po ciele. Napój
z każdym łykiem smakował jej coraz bardziej, toteż po chwili wypiła cały kubek.
Poczuła, że niemal natychmiast wróciły jej wszystkie siły.
- Dziękuję Hidan,
tego mi było potrzeba – powiedziała dziewczyna oddając mężczyźnie jego
własność.
- Zawsze do usług.
Na pewno się nie skusisz… Naruto? – mężczyzna zwrócił się tym razem do
chłopaka, który nieprzerwanie mu się przyglądał.
- Na pewno,
dziękuję – odrzekł szorstko chłopak.
- Naruto! – Hinata
zganiła blondyna.
- O co chodzi? –
spytał lekko zdezorientowany chłopak.
- Mógłbyś być miły
dla Hidana, zwłaszcza, że on dla ciebie jest – rzekła stanowczo dziewczyna.
- Hinata, no co ty
daj mu spokój – zaśmiał się Hidan – nic się takiego nie stało, zazdrośni
chłopcy tak mają – mówiąc to, twarz mężczyzny przybrała szyderczy grymas.
- Zamkniesz się
wreszcie?! – Dziwne uczucie, które nie opuszczało Naruto, kumulowało w sobie
coraz większe pokłady niepewności, które w takich sytuacjach, pobudzają umysł,
a ten z kolej zaczyna działać na zwiększonych obrotach. Duża dawka adrenaliny,
wywołana niepewnością, stanowi mieszankę wybuchową, która w pewnym momencie
znajduje swoje ujście. Tłumiona, powoduje po pewnym czasie stany lękowe.
Taki wybuch miał
miejsce u Naruto, który dał krok do przodu i szybkim ruchem chwycił
zaskoczonego Hidana za poły płaszcza.
- Naruto! Co ty
robisz?! Puść go! – Hinata w pewnej chwili, równie zszokowana co mężczyzna,
chwyciła swojego ukochanego za rękę i próbowała odciągnąć go od Hidana – puść
go słyszysz?!
- Ej koleś
spokojnie! O co ci chodzi?! – krzyczał Hidan, starając się jednocześnie nie
stracić równowagi i nie upuścić termosu.
- Więc się odwal
łaskawie – warknął blondyn i potrząsnął mężczyzną lekko.
Hinacie w końcu
udało się odciągnąć blondyna. Podczas tej szarpaniny, Naruto zahaczył palcami o
metalowy łańcuszek, który Hidan miał na szyi. Zapięcie puściło i po chwili
naszyjnik leżał na śniegu pod nogami mężczyzny.
Przez chwilę
panowała niezręczna cisza. Hinata trzymała Naruto, który oddychał szybko i
nieregularnie. Ręce mu się trzęsły. Wzrok nie schodził z twarzy Hidana. Ten o
dziwo nic nie odparł, uśmiechnął się jedynie pod nosem i schylił po leżący na
ziemi łańcuszek. Blondyn powoli się uspokajał. Strzał adrenalin ustępował i
nieznacznie rozjaśniał umysł chłopaka, który dopiero teraz zauważył w dłoni
mężczyzny srebrny wisiorek. Przedstawiał on dwie figury geometryczne, trójkąt
wpisany w koło. Prosty, niby nic nie znaczący symbol, zdawał się zaabsorbować
całą uwagę chłopaka.
- Naruto?! Co się
z tobą dzieje?! – Hinata krzykiem starała dotrzeć do blondyna – zobacz co
narobiłeś!
Naruto nie od razu
zrozumiał, o co dziewczynie chodzi, toteż tylko spojrzał na nią, jednak nic nie
odpowiedział.
- Przepraszam
Hidan za to – ciemnowłosa zwróciła się do mężczyzny – nie wiem co się z nim
dzieje ostatnio.
- Nie, spokojnie –
odparł spokojnie mężczyzna – nic się nie stało, ten wisiorek nie ma dla mnie
specjalnej wartości, od jedna z wielu chińskich produkcji.
- Mimo wszystko
przepraszam – Hinata ukłoniła się Hidanowi – naprawdę mi przykro.
- Nic się nie
stało – odparł mężczyzna z uśmiechem i znów spojrzał na Naruto – naprawdę nic…
Blondyn aż
zacisnął pięści i gdyby nie to, że Hinata złapała go pod rękę, rzuciłby się na
Hidana ponownie. Ciemnowłosa trzymała kurczowo chłopaka, a w jej umyśle
mieszało się uczucie strachu i złości. Bała się, że Naruto zaraz wywoła bójkę i
była na niego zła o to.
Hidan jakby nigdy
nic, poprawił płaszcz, który miał na sobie, schował termos z herbatą i zwrócił
się do dziewczyny:
- No nic, na mnie
już czas, obiecałem mojej miłej, że jej pomogę w porządkach skoro mam wolne –
rzekł i lekko się ukłonił dziewczynie – trzymajcie się ciepło moi drodzy.
Po tych słowach
stalowo-włosy odwrócił się i spokojnie oddalił, zostawiając parę samą. Gdy
tylko zniknął za najbliższym zakrętem, Hinata puściła Naruto, który
najwyraźniej się uspokoił.
- Możesz mi
powiedzieć, co to miało znaczyć?! – Krzyknęła Hinata, zaskakując tym nie tylko
blondyna, ale i siebie.
- Już ci mówiłem
nie podoba mi się ten gość – odparł Naruto, jednak głos mu drżał i czuł się
dość niezręcznie.
- Co ci się nie
podoba?! Że mam znajomych? Przecież słyszałeś ma dziewczynę, mieszka z nią!
Dobrze rozumiem, chcesz pokazać, że ty też jesteś zazdrosny i chcesz się
odegrać za tą wczorajszą scenę, ale na miłość boską…
- To nie jest
zazdrość – odparł spokojnie chłopak.
- Nie?! To w takim
razie jak to nazwać?! Wywołujesz bójkę na ulicach z gościem, którego nie znasz
i o którego nawet nie jesteś zazdrosny?! Możesz mi łaskawie powiedzieć zatem, o
co ci chodzi?
- Po prostu mi się
ten gość nie podoba! – rzekł tym razem stanowczo chłopak – nie ufam mu, nie
wiem czemu, nie umiem wyjaśnić! – Naruto przerwał na chwilę i wziął kilka
głębszych oddechów – po prostu wolałbym, gdybyś się z nim nie widywała.
- Nie masz prawa
mi mówić z kim się mam widywać! – Hinata czuła jak w niej się gotuje.
- Nie mówię ci!
Ale w tym wypadku mogłabyś mi chociaż zaufać!
Hinata nic nie
odparła. Oboje stali wpatrzeni w siebie, a między nimi panowała głucha cisza.
Jedynie lekki wiaterek od czasu do czasu przerywał swoim świstem ten bezgłos.
- Dobra, nie ważne
– odparł już spokojnie chłopak – zapomnij proszę o tym, przepraszam…
Hinata, która na
chwilę opuściła wzrok, wzięła kilka głębszych oddechów.
-… nie chciałem,
żeby tak wyszło…
- Przestań –
dziewczyna nie podnosiła wzroku.
- Hinata…
- Lepiej będzie
jak już sobie pójdziesz – rzekła cicho dziewczyna.
Naruto otworzył
szerzej oczy i wielkie zdumienie wymalowało mu się na twarzy.
- Hinata, ale…
- Nie. Naruto, po
prostu chcę być dzisiaj sama… proszę idź już…
Naruto nic nie
odpowiedział, tylko westchnął ciężko. Nigdy by nie przypuszczał, że jakakolwiek
jego rozmowa z Hinatą skończy się w taki sposób.
- Nie chcę abyśmy
się kłócili, a wiem, że jak zostaniesz to na pewno coś sobie jeszcze powiemy,
a… - dziewczyna podniosła wzrok i teraz Naruto ujrzał, że oczy dziewczyny, są
niczym szklane kulki – nie chcę się z tobą kłócić. Kocham cię i boli mnie to,
co się stało ostatnio. Dlatego proszę, idź już. Spotkamy się jutro, a dziś chcę
pobyć sama.
- Rozumiem… -
Naruto poczuł jak olbrzymia gula ścisnęło mu gardło, a jego samego ogarnęły
wyrzuty. Mieli spędzić wspólnie przyjemne chwile, a zrobił głupią awanturę
gościowi, którego faktycznie nie zna.
Dziewczyna podeszła
do chłopaka i wtuliła się delikatnie w niego, po czym delikatnie pocałowała.
- Do zobaczenia
Naruś – rzekła i nim chłopak zdążył cokolwiek odpowiedzieć, dziewczyna
odwróciła się i zaczęła odchodzić powolnym krokiem.
* * *
Szła coraz szybszym
krokiem do swojego domu. W oczach pojawiały się jej łzy. Nie wiedziała za
bardzo co się dzieje. Ostatnie kilkanaście minut pamięta jak przez mgłę.
Najpierw olbrzymia euforia, potem nagłe przebiegunowanie i beznadziejność
zagościła w jej umyśle.
Dotarła do swojego
domu, drżącymi rękoma znalazła klucze, które brzęczały w kieszeni. Otworzyła
furtkę, potem drzwi i już po chwili stała w przedpokoju. Było ciepło, jednak
dziewczyna trzęsła się niczym osika. Zdjęła buty i kurtkę i szybko pobiegła na
górę. Będąc już w swoim pokoju, opatuliła się w koc i położyła na łóżku. Jej
ciało co chwila przeszywały dreszcze. Czuła się fatalnie, jednak nie odczuwała
dolegliwości fizycznych tak mocno, jak psychicznych. Niepokój przeradzający się
momentami w lęk, co i rusz nawiedzał jej umysł. Jej oddech był nierówny, serce
łopotało w piersi. Co chwila zmieniała pozycję na łóżku. Nagle temperatura w
pomieszczeniu jakby wzrosła i dziewczynie zaczęło się robić gorąco. Odrzuciła
koc, jednak wciąż czuła, że jej duszno. Miała wrażenie, że leży w saunie.
Zamknęła oczy i starała się uspokoić, jednak ciało dawało znaczne sygnały, że coś
jest nie tak. Ciemnowłosa wierciła się, przewracała, zmieniała pozycję aż w
końcu zmęczona pogrążyła się w głębokim śnie.
* * *
-
Ile można na ciebie czekać? Kto to był? – Kakuzu wyglądał na wyraźnie
poirytowanego tym, że jego towarzysz nie dość, że się spóźnij, to wcale nie
poczuwał się do tego, aby przeprosić za zwłokę.
-
Nikt, tak jak wszyscy złożeni w ofierze Jashinowi, niedługo jej egzystencja
zostanie zakończona…
-
Dobrze rozumiem, ale po diabła gadasz z nią i z tym jej chłoptasiem? Jeszcze
sobie kłopotów narobisz. A jak cię złapią? Jego trzeba będzie także sprzątnąć.
-
Nie ma mowy! – rzekła stanowczo Hidan, czym zdziwił Kakuzu.
-
A to niby dlaczego?
-
To jest ten, dla których Jashin tu przyjdzie i wynagrodzi za swój purytanizm.
-
Co proszę? Myślałem, że Jashin chce ofiar z ludzi.
-
Z bogatych ludzi, a gdy zejdzie na ziemię wynagrodzi biednych za ich męki i
cierpienia życia w ubóstwie…
Podczas
gdy Hidan się produkował, Kakuzu stwierdził, że nie ma zamiaru słuchać dalej
tego bełkotu. Zapuścił silnik i po chwili dwójka mężczyzn, jechała w stronę
centrum.
* * *
Naruto
w marnym nastroju jechał tego dnia do pracy. Najchętniej zostałby w domu. Te
parę ostatnich dni między nim, a Hinatą w ogóle nie może zaliczyć do
szczęśliwych. Gdy tak analizował w drodze do pracy te ich kłótnie i uznał, że
właściwie były one o nic, poczuł złość na siebie. Głupie sprzeczki, przez które
zamiast spędzić mile czas, musieli obejść się bez siebie.
Im
dłużej o tym myślał, tym coraz częściej mózg znudzony tą monotonią, schodził
powoli na inne tory. Naruto nawet nie zauważył, jak po jego głowie zamiast
przemyślenia samych kłótni, pojawiają się wspomnienia dotyczące samego
zachowania dziewczyny i dziwnego symbolu na naszyjniku Hidana. Faktycznie
dziewczyna zachowywała się jakoś dziwnie, nigdy nie widział jej takiej
pobudzonej i ten symbol. Chłopak miał to dziwne wrażenie, że gdzieś go już
widział, jednak nie mógł sobie przypomnieć gdzie.
Tak
zamyślona omal nie przegapił po raz kolejny swojego przystanku. Szybko zerwał
się ze swojego miejsca i wysiadł w ostatniej chwili, gdy drzwi pojazdu właśnie
się zamykały. Stojąc tak na przystanku, niemal natychmiast poczuł powiew
zimnego powietrza. Chłopak schował głowę w kołnierz płaszcza i zrezygnowany
udał się w kierunku biurowca.
* * *
Naruto
wszedł do pokoju, w którym pracował. Był jednak tak zamyślona, że omal nie
wpadł na Shion, która właśnie wychodziła. W ostatniej chwili dziewczyna
uskoczyła i popatrzyła zdziwiona na blondyna.
-
Hej Naruto, czy coś się stało?
Chłopak
odwrócił się w kierunku dziewczyny i przez moment wpatrywał się w nią pustym
wzrokiem. Dopiero po chwili dotarło do niego na kogo spogląda.
-
Cześć Shion. Nie nic…. Zamyśliłem się tylko – mówiąc to, położył swój plecak
przy biurku i odwiesił płaszcz na krzesło.
Białowłosa
przyglądała się przez chwilę Naruto, po czym wyszła z pomieszczenia.
Przez
niemal cały ten czas w pracy, Naruto sprawiał wrażenie nieobecnego. Wykonywał
machinalnie swoje obowiązki od czasu do czasu bazgrząc coś na kartce papieru,
która leżała na jego biurku.
-
Te Picasso, bo dziurę w stole wyrysujesz – Naruto usłyszał znajomy głos za
swoimi plecami. Zadarł najdalej jak tylko umiał głowę do tyłu i ujrzał Sasuke,
który wpatrywał się w niego.
-
Co jest? – spytał zaskoczony blondyn.
-
Koniec pracy, chyba że robisz nadgodziny.
-
Mowy nie ma.
-
To rusz swój jędrny tyłeczek i chodź, Shikamaru już pewnie czeka na dole.
Po tych słowach ciemnowłosy zabrał
swoje rzeczy i wyszedł z pokoju. Naruto dopiero teraz zorientował się, że
wszyscy wokoło powoli szykowali się do wyjścia. Miał już wstać gdy spojrzał
jeszcze raz na rysunek, który pieczołowicie robił przez bite cztery godziny.
Był mocno zdziwiony, gdyż sądził, że rysuje jakieś figury bez żadnego
logicznego sensu. Tym czasem naszkicowany ołówkiem szkic, przedstawiał, symbol,
o którym Naryto myślał od momentu rozstania się z Hinata. Trójkąt równoboczny
wpisany w okrąg.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I tak oto dotrwaliście do końca dzisiejszego rozdziału. Mam nadzieję, że wywołał u was pozytywne odczucia :)
Dziękuję rip LunarBird CLH za ciągłe poprawki i wyłapywanie błędów. Jest to naprawdę pomocne i mimo iż przedtem nie pisałem bezpośrednio, to doceniam wkład w jaki ma w moją pracę :)
Niestety jest tak, że dysponuję małą ilością czasu. Staram się aby rozdziały były regularnie co tydzień, więc trzy do czterech dni poświęcam na pisanie i bardzo mało czasu, bo tylko piątek wieczór zostaje mi na poprawki. Zatem wszelkie błędy nie są z niedbalstwa. Ciężko sprawdza się swój tekst w krótkim czasie. Mógłbym oczywiście przeciągać termin wydawania rozdziałów, ale bez takie wewnętrznego postanowienia obawiam się, że kolejne notki wychodziłyby bardzo rzadko, co nie byłby fair w stosunku do moich czytelników. Niemniej staram się pracować nad błędami.
Zapraszam oczywiście na kolejny rozdział za tydzień 1 marca, w którym: Hidan i Kakuzu zmierzają do swojej ofiary, jak to się skończy? Kim jest tajemniczy mężczyzna, który zjawi się w mieszkaniu dziennikarki? Czy Hinata zachowuje się dziwnie? O czym dowiedział się Kiba?
O tym wszystkim już w następnym rozdziale za tydzień :) Do zobaczenia! :)