sobota, 26 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ XLIII

         Witam serdecznie kochani w piątkowo-sobotni wieczór. Przed nami kolejny rozdział naszej powieści i zgodnie z zapowiedzią fabuła idzie powoli do przodu. Zapraszam do lektury :)
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
W poniedziałek z samego rana Naruto, jeszcze przed zajęciami udał się do dziekana z podaniem o rezygnację ze studiów. Co prawda nie musiał tego robić. Mógł po prostu rzucić wszystko i wyjechać, ale pomyślał, że może dzięki temu, że zachowa formalną ścieżkę, ktoś zajmie jego miejsce w Akatsuki. Niech sobie skorzysta. Pod pokojem dziekana nie było dzisiaj nikogo. W sumie to nic dziwnego, gdyż podania z prośbą o przedłużenie sesji czy innymi pismami, w których studenci ubolewają nad swoją egzystencją, składa się dopiero pod koniec lutego.
            Stojąc tak, starał się jeszcze raz wszystko na spokojnie przemyśleć. Dzwonił wczoraj do wujka, który nie był zbyt zadowolony, pomysłem chłopaka o rzuceniu studiów. Nie porozmawiali jednak za długo, gdyż ceny za połączenia międzynarodowe są dość wygórowane.
            Z zamyślenia wyrwał chłopaka głos dziekana.
            - Witam, przepraszam, że musiałeś czekać, ale miałem ważny telefon, zapraszam.
            Mężczyzna wykonał zapraszający gest ręką i po chwili blondyn był w pokoju dziekana. Profesor Sarutobi zamknął drzwi i wskazawszy Uzumakiemu krzesło, żeby usiadł, również spoczął w swoim fotelu.
            - W czym mogę ci pomóc? – spytał. Jego głos był ciepły i przyjazny. Co przeczy wszystkim stereotypom jakoby profesorowie, a zwłaszcza dziekani odnosili się lekceważąco do studentów.
            Naruto nic nie odparł, tylko wręczył podanie. Dziekan przyjął pismo i zaczął je uważnie czytać. Jego spokojna twarz, przez długi czas skupiona przybrała w pewnej chwili oznaki zdziwienia. Gdy skończył czytać, spojrzał na blondyna, który siedział przed nim ze spuszczonym wzrokiem.
            - Jesteś pewien, że tego chcesz? – spytał dziekan po dłuższej chwili.
            Blondyn nic nie odpowiedział, tylko nieznacznie kiwnął głową. Sarutobi westchnął ciężko i odłożył podanie na biurko.
            - Nie mam prawa cię zatrzymywać, jednak chciałbym, abyś przemyślał to jeszcze raz.
            Naruto siedział w milczeniu i nie podnosił wzroku. Dziekan wstał i powolnym krokiem podszedł do okna, za którym rozpościerał się widok na patio, okalane z czterech stron, przez poszczególne skrzydła wydziału, które tworzyły kwadrat.
            - Wiele się zmieniło od czasu, gdy pierwszy raz przekroczyłem progi tego wydziału – Sarutobi przemawiał spokojnie, stojąc cały czas plecami do chłopaka – wykładowcy byli inni, studenci byli inni, czasy też. Od początku wiedziałem, że chcę związać swoją przyszłość z tą uczelnią. Wiele osób tego pragnęło. Nie każdy miał ku temu predyspozycje, ale mimo wszystko było to marzeniem wielu ludzi. Przez te wszystkie lata upartego podążania za swoimi marzeniami, zdobywania wiedzy i umiejętności, byłem także świadkiem powolnych przemian, które zachodziły. Ludzie stawali się bardziej zamknięci w sobie, potem niechętni…
            Dziekan zamilkł na chwilę i westchnął ciężko.
            - Idea, której przyświecało założenie tego uniwersytetu, również uległa zmianie. Uczelnia ta powstała z myślą o najbiedniejszych. Podczas gdy w mieście, jak i całej okolicy, pełno było szkół dla nielicznych, dobrze sytuowanych, nasz uniwersytet powstał z myślą o tych, których nie stać na naukę w prywatnych szkołach. Była to swoista enklawa dla wykluczonych, która dawała szanse wybicia się. Niestety, ta szlachetna idea z biegiem czasu wyblakła niczym zużyty materiał. Cieszący się dobrą opinią uniwersytet, przyciągał studentów z bogatych domów. Rodzice tychże młodzieńców żądali utworzenia oddzielnych klas dla ich pociech i całej reszty. Był nawet pomysł, aby przekształcić tą uczelnie w szkołę dla elit. Na szczęście ówczesny dziekan, Senju Tobirama nie zgodził się na to. On także przeciwstawił się dzieleniu studentów ze względu na stan pochodzenia. Duża w tym także zasługa władz miasta, które wspierały rozwój edukacji wśród biednych. Wielka w tym zasługa brata dziekana, Senju Hashiramy, który dzierżył wtedy ster władzy w mieście. Obaj wiele mnie nauczyli.
            Dziekan znów zamilkł i odszedł od okna, siadając na wprost Naruto, który przez cały ten czas nie odezwał się ani słowem.
            - Niestety, dobry Hashirama odszedł, pozostawiając po sobie rozwiniętą strukturę uniwersytetu. Władza się zmieniła, nauka zeszła na dalszy plan. Uniwersytet potrzebował pieniędzy. Bogaci rodzice, których pociechy studiują w murach tej uczelni, zaoferowali swoje pieniądze w zamian za przywileje dla swoich potomków. Łatwo się domyśleć, że taki stan rzeczy, prędzej czy później doprowadzi do patologii i sytuacji, w której bogaci będą szykanować biednych, a profesorowie, doktorzy, elita edukacji wyższej, która powinna nie tylko stać na straży wiedzy ale i moralności, bezsilnie się temu przygląda. Obawiają się, że kurek z pieniędzmi zostanie zakręcony. Część z wykładowców znajdzie pracę, gdzie indziej, ale wiele z nich wyląduje na ulicy w kolejce w urzędzie pracy.    Dlatego też, gdy zostałem dziekanem, postanowiłem wprowadzić program, którego między innymi ty jesteś członkiem. Wszelkiego rodzaju firmy logistyczne, produkcyjne, finansowe chętnie wyłożą pieniądze na szkolenie specjalistów, którzy będą gotowi do podjęcia pracy. Ten zastrzyk gotówki, pozwoli nam odciąć się od wpływów bogatych. Będę mógł przywrócić naszej uczelni, dawną chwałę i ożywić na nowo jej ideę.
            Dziekan znów zamilkł na chwilę, z uwagą przypatrywał się młodzieńcowi, który siedział przed nim. Niebieskie oczy Naruto wyrażały smutek.
            - Wiem, że ci ciężko i żadne słowa pociechy nie zmienią twojego samopoczucia. Chciałbym jednak, abyś nie kończył uczelni teraz. Jesteś jednym z najlepszych studentów jakich widziałem w ciągu ostatniej dekady, nie marnuj tego.
            - Mam dość… - odparł cicho Naruto.
            - Wierzę ci. Jak już mówiłem, nie mogę cię zatrzymać, ale czuję się w obowiązku, zrobić to co do mnie należy, abyś zmienił decyzję.
            - Po co?! – Naruto wstał omal nie przewracając krzesła – W imię czego?! Ostatnie dwa lata męczyłem się jak nigdy przedtem. Patrzę na siebie i widzę jedynie samotnego człowieka, którym wszyscy gardzą! Dlaczego mam sobie nie odpuścić?! Nie zasłużyłem na taki los!
            Naruto czuł jak cała gromadzona w nim złość, uchodzi z niego. Sarutobi siedział spokojnie w swoim fotelu. Zdawać by się mogło, że słowa i zachowanie chłopaka powinny wywołać w nim nerwową reakcję. Zamiast tego słuchał z uwagą słów Naruto.
            Gdy Uzumaki wyrzucił z siebie cały ból, jaki odczuwał w tym momencie, opadł z powrotem na krzesło i z trudem hamował złość. Teraz to już na pewno wyleci z uczelni. I dobrze, w końcu po to tu przyszedł.
            Dziekan jednak, nie okazał żadnej złości czy niechęci do blondyna. Zamiast tego wstał i podszedł do młodzieńca.
            - Jest jeden sposób, abyś mógł uniknąć tego wszystkiego i mógł spokojnie skończyć naukę.
            Naruto podniósł nieśmiało wzrok.
            - Indywidualny tok nauczania. Co prawda mogą z niego korzystać studenci, tylko w specjalnych okolicznościach, podając stosowne uzasadnienie, które jest następnie rozpatrzone, ale nie będzie z tym problemu.
            Blondyn słuchał dziekana, przez moment zastanawiając się o czym mężczyzna mówi.
            - Nie jesteś zły na uczelnię. Tylko na swoich towarzyszy. To zrozumiałe, jednak jeśli rzucisz studia w tym momencie, stracisz pracę w Akatsuki. Rzucić wszystko jest bardzo łatwo, ale potem można tego żałować. Dlatego chciałbym abyś przemyślał moją propozycję i przyszedł do mnie za kilka dni. Jeśli nie zmienisz zdania, wówczas zaakceptuję twoje podanie, jednak jeśli zdecydowałbyś się pociągnąć studia jeszcze pół roku, obiecuję, że dołożę wszelkich starań, aby te ostatnie miesiące były dla ciebie o wiele lepsze niż ostatnie dwa lata.

* * *

            Gdy Naruto wychodził z pokoju dziekana, niemal natychmiast wpadł na Sasuke, który jak się okazało, czekał na niego.
            - Więc jednak złożyłeś to podanie? – spytał ciemnowłosy. Starał się zachować obojętność, jednak dało się odczuć, że szkoda mu będzie rozstawać się z przyjacielem.
            - Nie, nie złożyłem.
            - Zmieniłeś zdanie? – Sasuke wyglądał teraz na zaciekawionego.
            - Zaproponował mi indywidualny tok nauczania. Nie musiałbym chodzić na zajęcia tylko na dyżury do wykładowców.
            - Zawsze to jakieś rozwiązanie – Sasuke poczuł, jakby mu ulżyło – na pewno lepsze to, niż poprzednie.
            - Może masz rację. Zostało mi pół roku, przemęczę się, a Ameryka nie ucieknie.
            - Czyli wyjazd aktualny, tyle że przesunięty.
            - Tak, chyba tak.
            - Od kiedy zaczynasz ten nowy program?
            - Mam mu dać znać w przeciągu tygodnia.
            - Czyli dzisiaj idziesz z nami na zajęcia?
            - Nie, wracam do domu.
            - A to dlaczego?
            - Nie mam ochoty, poza tym muszę to wszystko przemyśleć.
            - A co tu do przemyśliwania? Skończ te studia, a potem osobiście cię wypierdolę do Afryki.
            - Chyba do Ameryki.
            - Do Afryki na Saharę żreć piasek. Nie wyślę cię do metropolii żadnej bo wstyd przynosisz.
            - Goń się leszczu – Naruto, jakby wymiana tych uszczypliwych uwag z Sasuke nieznacznie poprawiła humor.
            - Dobra, skoro tak ci się do domu spieszy, ale w robocie mam nadzieję się zjawisz?
            Naruto przez chwilę nic nie odpowiedział. Zupełnie zapomniał, że trzeba iść do pracy, a tam spotkać się z Shion twarzą w twarz. Od ich ostatniego spotkania, w ogóle nie rozmawiali. Blondyn zastanawiał się, jak teraz będą wyglądały relacje między nimi.
            - Nie pierdol tylko idziesz. Pocałowałeś się z Shion, wielkie mi halo – Sasuke wyrwał Naruto z zamyślenia – sądziłem, że jednak będziecie z Hinatą, ale po tym co ostatnio powiedziałeś… ciężko mi to mówić, ale skoro tak wybrała… może faktycznie zacząć wszystko od nowa…
            Naruto nic nie odparł, tylko ruszył wolnym krokiem na przód, wzdłuż korytarza. Zamyślony, nie zauważył nawet, jak kilka kroków od niego, jego grupa stoi pod salą i czeka na zajęcia. Kiba, Sai i Shino rozmawiali o czymś, choć zwykle rozmowny Inuzuka, teraz ograniczał swoje wypowiedzi do pojedynczych słów. Hinata stała oparta o ścianę i zdawała się jakby zamyślona. Sakura i Ino natomiast, stały obok przyjaciółki i także się nie odzywały.
            W pewnej chwili Haruno dojrzała zbliżających się Naruto i Sasuke.
            - Hej chłopaki! Naruto, Sasuke, tutaj! – krzyknęła wesoło i pomachała im.
            Kiba, na sam dźwięk imienia blondyna, poczuł nieprzyjemne ciarki na plecach i odruchowo dał krok w tył, starając się zejść blondynowi z pola widzenia.
            Hinata poczuła, jak serce zaczyna jej mocniej bić. Podniosła wzrok na Naruto, który zbliżał się powolnym krokiem. Minął właśnie nierozłączne trio Kiby i szedł w jej kierunku. Czuła jak policzki się jej rumienią, zupełnie jak wtedy, gdy jeszcze nie byli razem.
            - Naruto…
            Blondyn stał i odwrócił lekko głowę. Za nim stał Kiba, który z początku schowany między przyjaciół, teraz stał dwa kroki za blondynem.
            - Naruto… - powtórzył Kiba, jednak zdawało się, że sił starcz mu tylko na wypowiedzenie imienia Uzumakiego.
            Blondyn nic nie odparł. Stał w milczeniu odwrócony plecami do Kiby i podobnie jak reszta, nic nie mówił.
            - Naruto, ja… chciałem… żebyś podszedł na chwilę...
            Blondyn westchnął ciężko, zamknął na chwilę oczy i w jednej chwili, nie wiadomo jak, poczuł jak wypełnia go fala gniewu. W jednej chwili rzucił się na Kibę i chwyciwszy go za bluzkę, z całych sił przygniótł go do ściany. Gestem tym zaskoczył nie tylko wszystkich dookoła, ale także i siebie.
            - Czego ty kurwa chcesz ode mnie?! – Cała ta złość, która nagle skumulowała swoje olbrzymie pokłady, dawała upust w słowach, które wykrzykiwał Naruto – czego kurwa?! Co ja ci takiego zrobiłem?!
            Wypowiadając ostatnie słowa, przyciągnął Kibę do siebie i znów cisnął nim o ścianę. Sasuke, który stał najbliżej nich, doskoczył do blondyna, chcąc ich rozdzielić.
            - Czego kurwa chcesz?! Masz to czego chciałeś!! Odpierdol się wreszcie ode mnie!! Już mnie nie zobaczysz!! Słyszysz?! Nie zobaczysz mnie!! Nie zasyfię ci już twojego pierdolonego powietrza!!
            - Naruto dość! – Sasuke chwycił przyjaciela obiema rękoma za ręce i odciągnął od Kiby – wystarczy! Nie warto!
            - Sasuke… - Naruto poczuł jak jego ciało drży, a jego samego dopada rozpacz – co ja kurwa takiego zrobiłem?!
            Ciemnowłosy trzymał przyjaciela, lecz jego uścisk stawał się coraz słabszy, aż w końcu puścił blondyna, który teraz drżał. Reszta grupy podeszła bliżej. Wszyscy byli zszokowani sceną, która miała miejsce. Hinata poczuła dziwne ukłucie w sercu, a łzy powoli zaczęły napływać do jej oczu.
            Naruto odwrócił głowę i wzrokiem przebiegł po wszystkich, po czym zatrzymał się na ciemnowłosej. Jego oczy wyrażały tyle smutku, ile tylko można sobie w najgorszych scenariuszach wyobrazić. Oddychał ciężko. Fala złości, która przed chwilą w nim kipiała, nagle zniknęła.
            - Mam nadzieję, że będzie wam dobrze – rzekł po dłuższej chwili, patrząc na Hinatę, po czym spuścił wzrok i skierował swoje kroki w kierunku wyjścia.
            - Naruto… - Hinacie drżał głos. Chciała coś powiedzieć, zatrzymać go, ale nie potrafiła.
            Kiba, który dopiero teraz doszedł do siebie, podszedł do Sasuke.
            - Dzięki za pomoc, gdyby nie ty, ten świr pewnie…
            Nie dokończył, gdyż nagle silne uderzenie pięścią w brzuch pozbawiło Inuzukę całego powietrza. Szatyn jeszcze nie do końca wiedząc co się dzieje, poczuł silną dłoń na swojej szyi, która momentalnie go prostuje i po chwili chłopak znów stał w gnieciony w ścianę.
            - Ty pierdolony śmieciu, jeszcze raz powiesz coś takiego, a cię zabiję! – Sasuke wzmocnił uścisk i Kiba, który ciągle odczuwał skutki ciosu w brzuch, zaczął się dusić.
            - Sasuke zostaw! Zrobisz mu krzywdę! – Sakura doskoczyła do chłopaka, jednak widząc wzrok Uchihy, zaniechała dalszych działań.
            Ciemnowłosy nic nie odparł. Puścił Kibę, który opadł na ziemie niczym worek kartofli, trzymając się za brzuch.
            - Nic mu nie zrobię. Zabiłbym śmiecia, a poszedłbym siedzieć jak za człowieka.
            Sasuke popatrzył za przyjacielem i już miał ruszyć za nim, gdy nagle jego wzrok zwrócił się w kierunku Hinaty. Ciemnowłosa dziewczyna stała i nie hamowała łez, które jej napływały do oczu. Uchiha chciał coś powiedzieć, ale powstrzymał się. Nie ma to wszystko sensu. Bez słowa udał się za przyjacielem, który właśnie wychodził z budynku uczelni.

* * *
           
Naruto od kilku godzin siedział w swoim mieszkaniu, przy stole i wpatrywał się w podanie o skreślenie z listy studentów. Ciągle rozmyślał nad słowami dziekana, jednak od czasu do czasu, mimowolnie, wracał myślami do sceny z Kibą. Właściwie tego zdarzenia, niezbyt dobrze pamiętał. Uczucie złości, które nim wtedy owładnęło, zdawać by się mogło, wyparło wszystkie inne rzeczy z umysłu chłopaka, pozostawiając nienawiść. Naruto przeszedł dreszcz po plecach, który wyrwał go z zamyślenia. Spojrzał na zegarek, na którym widniała godzina czternasta. Jeszcze dwie godzinki do wyjścia.
            Przeciągnął się na krześle i wstał. Aby nie myśleć o tym wszystkim postanowił wziąć się za jakąś, nie rozrywkę. Podszedł do konsoli i włożył do czytnika Tekkena 5. Przez chwilę słychać było jak laser pracuje, aż na ekranie telewizora, pojawiła się tytułowa plansza. Nie zdążył jednak rozegrać pierwszej walki, gdy usłyszał dzwonek do drzwi.
            - Kurwa mać! Kogo licho niesie?
            Blondyn rzucił pada na fotel i skierował się w kierunku drzwi, które natychmiast otworzył.
            - Powiedziałem, że nie mam ochoty rozmawiać z wamiii...
            Chłopak miał już wygłosić swoja litanię na natarczywość kolejnych domokrążców, którzy pragną wcisnąć ludziom swoje towary. W porę jednak się powstrzymał, gdyż zamiast spodziewanych naciągaczy, stali przed nim jego przyjaciele: Sasuke i Sakura.
            - Jeśli mamy sobie iść, to powiedz – rzekł spokojnie Sasuke, bez typowej dla siebie ironii w głosie.
            - Nie, spoko, myślałem, że to ktoś inny – odparł szybko blondyn – nie spodziewałem się was, myślałem, że jesteście na zajęciach.
            - Postanowiliśmy się urwać i zobaczyć jak się miewasz – odparła Sakura. Podobnie jak Sasuke, czuła współczucie dla Naruto, zwłaszcza że podobnie jak jej towarzyszowi, cała ta sytuacja z Kibą, wydawała się podejrzana.
            - Normalnie – Naruto wzruszył ramionami i zaprosił przyjaciół do środka.
            Sakura i Sasuke weszli do mieszkania i zostawiwszy swoje okrycia w przedpokoju udali się do pokoju chłopaka. Sasuke od razu usiadł w fotelu, bawiąc się padem, Sakura zaś rozejrzała się po pomieszczeniu, w którym panował delikatny nieład. Łóżko stało nie pościelone, na stole stał niedomyty talerz po kanapkach, a piżama chłopaka walała się po podłodze.
            - Przepraszam za bałagan, jakoś nie miałem kiedy ogarnąć – rzekł blondyn, widząc grymas twarzy Sakury, która lubiła porządek.
            Naruto szybko sprzątnął piżamę i pościelił łóżko. W tym czasie Sasuke stoczył jedną walkę w Tekkena, za co został zrugany przez Sakurę. Gdy blondyn skończył cała trójka usiadła na łóżku i oparła się plecami o ścianę.
            - Dzięki, że wpadliście – powiedział pierwszy Naruto, któremy faktycznie zrobiło się lżej na sercu na myśl, że ma z kim pogadać.
            - Nie musisz – odparła Sakura – martwiliśmy się trochę o ciebie.
            - Chyba nie sądziliście, że sobie żyły podetnę – Naruto, jakby się lekko uśmiechnął, wypowiadając te słowa.
            - Nie, ale tak nagle zaatakowałeś Kibę i trochę... – Haruno nie wiedziała jak dokończyć.
            - Rozumiem – twarz Naruto, w jednej chwili przybrała poważny wyraz.
            - W sumie nawet żałuję, że mu nie przypierdoliłeś zanim cię powstrzymałem – dodał Sasuke wpatrując się w okno.
            - Sasuke! – Sakura omal nie podskoczyła.
            - Tylko dlatego powstrzymałem Naruto, aby chłopak nie miał problemów potem za pobicie, ale sama musisz przyznać, że temu dupkowi należy się wpierdol.
            - No nie wiem. Naruto, czy ty wtedy, naprawdę nic...
            - Pytasz czy mu nie spuściłem wpierdol?
            - No, tak, właściwie tak można to ująć.
            - Nie. W ogóle go nie spotkałem, a nawet jakbym spotkał, to co? Przecież od dwóch miesięcy był spokój, nawet rozmawiał ze mną normalnie. Po co miałbym to robić?
            - Ja mu wierzę – odparł szybko Sasuke.
            Sakura przez dłuższą chwilę się wahała. Wzięła kilka głębszych oddechów i w końcu odparła;
            - Ja również ci wierzę, ale te ślady pobicia...
            - A co się dziwisz? – znów wtrącił się Sasuke – sam mówił, że szlajał się po tej okolicy, która jest jedną z gorszych w mieście. Na co liczył? Że go tu ciepło przywitają chlebem i solą?
            Sakura znów nic nie odpowiedziała. Miała coraz większy mętlik w głowie, ale jednocześnie, duży kamień spadł jej z serca. Nie miała dowodów, ale coraz bardziej wierzyła w to, że Naruto nie jest winny. A skoro sama w to wierzy, to może się jej uda przekonać o tym Hinatę. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie jeden szczegół. Dlaczego Naruto tak dzisiaj naskoczył na Kibę? Czy aż tak go rozwścieczyło to kłamstwo? Ale w takim razie, dlaczego nie zrobił takiej awantury wcześniej?
            - Naru... – zaczęła nieśmiało Sakura – rozmawiałeś z Hinatą?
            - Nie.
            - Może spróbujesz?
            - Nie ma sensu.
            - Naruto! Co ty gadasz?!
            - Nie mówiłeś jej Sasuke?
            - Nic. Jeśli ktoś ma o tym mówić to tylko ty.
            - Co miałeś powiedzieć? Chłopaki! O co chodzi?! – Sakura wydawała się wyraźnie poirytowana faktem, że czegoś nie wie – Nie bądźcie świnie, powiedzcie.
            Naruto westchnął ciężko i opowiedział Sakurze, jak umiał najdokładniej o tym jak widział Hinatę z Kibą w galerii handlowej. Opowiedział także epizod z Shion. Haruno z każdą kolejną chwilą otwierała coraz szerzej oczy, a twarz w żaden sposób nie potrafiła ukryć zdziwienia. W końcu gdy Naruto doszedł do pocałunku z białowłosą, przez co Sakura omal nie spadła z łóżka.
            Gdy Naruto skończył opowiadać, w pokoju zapanowała cisza. Sakura ciągle nie mogła dojść do siebie po tym co usłyszała. Bo jak uwierzyć w to, że dziewczyna, która poza tym jednym jedynym chłopakiem świata nie widziała, nagle wpada w objęcia innego? Nie, tu musi być coś nie tak. To przecież nie możliwe.
            - Na...ru.. czy ty – Sakura z trudem dobierała słowa – czy ty, na pewno... znaczy jesteś pewien, że to była Hinata?
            Naruto nic nie odparł. Siedział nieruchomo, oparty o ścianę, podkuliwszy nogi, oparł łokcie na kolanach, w wzrok skierował w podłogę. Dziewczyna mogła odebrać milczenie chłopaka, jako odpowiedź twierdzącą. W myśli zganiła się za to. Co to za głupie pytanie? Przecież on ją wszędzie pozna i do tego Kiba. Różowowłosej nagle powoli wszystko zaczęło się układać. Nie pasujące do siebie w pierwszej chwili klocki, nagle zaczęły tworzyć spójną całość.  W jednej chwili przypomniało się jej co kiedyś mówił Sasuke o imprezie u Kiby, o zalotach Inuzuki względem Hinaty. Teraz ta kłótnia, rozstanie i finał tej historii, który jest wszystkim doskonale znany.
            - To parszywa gnida! – Sakura poczuła, że momentalnie w niej zawrzało – parszywy pchlarz, cholerny dupek, ja mu kurwa nogi z dupy powyrywam!
            Sasuke spojrzał na dziewczynę, która aż się trzęsła ze złości. Naruto z kolei siedział dalej wpatrzony przed siebie, jakby nigdy nic.
            - O czym ty mówisz?
            - Jak to o czym?! To oczywiste, ale ja jestem głupia!
            - Tyle to i ja wiem, ale o co ci chodzi?
            Sakura syknęła ze złości na kąśliwa docinkę Uchihy i nie pozostała dłużna:
            - Tyle wiesz, ale tyłek to cię kręci co? Niby głupia, ale władzę nad tobą posiadam.
            Sasuke prychnął i nic już nie odpowiedział. Sakura natomiast podjęła przerwany wątek.
            - Kiba, ten dupek, wszystko ukartował. Ta niby bójka i ta scena w galerii! Tak bardzo chciał być z Hinatą, że okłamał wszystkich, nawet ją! Co za pieprzona menda. Dwa miesiące strugał takiego grzecznego, spokojnego, że niby się zmienił, a tu proszę!
            - Nie zmienia to faktu, że mu się udało – odparł Sasuke i spojrzał na Naruto, który dalej siedział cicho.
            - Trzeba się spotkać z Hinatą! – Sakura aż wstała z łóżka – spotkać i powiedzieć, co o tym myślimy. Powiedzieć jakim dupkiem jest Kiba! Nie jest za późno, przecież ślubu nie brali! Wiem! Zadzwonię do niej, żeby przyjechała!
            Sakura z miejsca doskoczyła do stołu, na którym leżała jej torebka. Chwilę w niej gmerała, po czym wyjęła swoją komórkę.
            - Niech przyjeżdża i sama jej powiem o tym wszystkim. Uwierzy mi, a potem napierdolimy Kibie – rzekła, szukając w telefonie numery ciemnowłosej.
            - Nie – Naruto cichym, lecz stanowczym głosem ostudził zapał Sakury. Dziewczyna popatrzyła na niego zdziwiona.
            - Co nie? O co ci chodzi? Przecież wystarczy, że z nią pogada i...
            - Powiedziałem nie!
            Naruto wstał z łóżka i powolnym krokiem podszedł do Sakury. Gdy stał tuż obok, wziął od niej komórkę i wyłączył ją.
            - Co ty robisz?! Odbija ci?! – Sakura omal nie rzuciła się na chłopaka, chcąc mu zabrać telefon – o co ci chodzi?!
            - To nie ma sensu – odparł blondyn, nie patrząc w stronę dziewczyny.
            - Co nie ma sensu?! Odbiło ci czy co?!
            - Sakura! – Sasuke również wstał – zostaw go.
            - Co?! Ty też?! No nie wierze! Ja się poddaję! – Sakura machnęła ręką i opadła na fotel, który stał obok stołu, po czym zwróciła się do Naruto – możesz mi to wytłumaczyć, dlaczego robisz z siebie takiego męczennika? Przecież możesz być szczęśliwy z nią, a ty... ty...
            - Mam dość – odparł cicho chłopak, odwrócony plecami do Sakury – mam dość! Rozumiesz?!
            Sakura zamilkła i ciarki przeszły po jej plecach. Takiego zdenerwowanego Naruto widziała drugi raz w życiu. Pierwszy raz dziś rano. Haruno jakby wbiła się głębiej w fotel, nie chcąc rozwścieczyć Naruto.
            - Mam dość tego cholernego miasta! Mam dość ludzi, którzy tu żyją! Mam dość, że prawie wszyscy traktują mnie jak śmiecia! Mam dość tego nieustającego przeczucia, że jestem kimś gorszym! Dość mam Kiby, Shino, Saia i reszty tej bandy! Dość mam złudzeń, że może coś się zmieni!

            Naruto z każdym kolejnym słowem podnosił głos, a oczy powoli wypełniały się łzami. Gdy skończył, cieniutkie strugi słonej wody spływały mu po policzkach. Ciężko oddychając, niemal dosłownie oklapł na podłogę, gdzie siedząc, oparł głowę o zaciśnięte pięści i dał upust swojemu bólowi, który przez tyle lat gromadzony w najgłębszych czeluściach serca, wychodził teraz na zewnątrz, rozrywając jego ściany na strzępy.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------        Tak jak przewidywaliście, tak łatwo Naruto nie wysłałem do USA, ale kto wie co będzie potem :P Jak zawsze dziękuję za wasze komentarze i cieszę się, że opowiadanie spełnia wasze oczekiwania :)
          Następny rozdział tradycyjnie w sobotę za tydzień (3 maja), a w nim: Rozterki Hinaty  i rozmowa - kim jest jej przyjaciel? Jak będą teraz wyglądały relacje Naruto z Shion? Akatsuki znów powraca - z kim spotkał się Nagato? Czy nasi bohaterowie zaczynają układać sobie życie na nowo? O tym wszystkim już w następnym rozdziale za tydzień.
          Do zobaczenia !!

sobota, 19 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ XLII

      Witam kochani. Przed nami kolejny rozdział powieści, w którym mogę powiedzieć tylko, że się trochę będzie działo :)
      Nie będę zatem przeciągał, wiedząc, że czekacie, dlatego już teraz zapraszam do lektury.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Naruto szedł wpatrzony przed siebie. Czuł, że właśnie zrzucił z siebie ogromny ciężar, który przygniatał jego serce. Śnieg delikatnie prószył, odbijając światła latarń, które właśnie zaczęły oświetlać miasto. Wszystko dookoła sprawiało wrażenie jakby uśpionego. Shion szła obok chłopaka i również milczała, jednak w przeciwieństwie do blondyna, jej nie nękały smutne myśli. Gdy dzisiaj po południu Naruto zadzwonił do niej i poprosił o spotkanie, była zdziwiona i zaskoczona. Później, gdy Uzumaki powoli i dokładnie opowiadał co się stało, poczuła współczucie dla blondyna. Co prawda Naruto się jej podobał, ale nie radowało jej, jak komuś znajomemu nie układa się w sprawach sercowych. Pod tym względem była przeciwieństwem Kiby.
            - Przepraszam Shion – rzekł nagle blondyn.
            - No coś ty, za co?
            - Że musiałaś tego słuchać. Tak nagle zadzwoniłem. Po prostu nie wiedziałem co zrobić.
            - Nie przepraszaj – odparła cicho dziewczyna – przechodziłam przez coś takiego i wiem jak bardzo człowiek potrzebuje wtedy kogoś, kto go wysłucha.
            Naruto popatrzył zdziwiony na Shion. Jej pogodna i pełna energii twarz przybrała teraz zamyślony wyraz. Czuł się głupio, że wyciągnął ją w ten zimny dzień na dwór, przeciągnął przez pół miasta – jak się później okazało, przeszli całą drogę od domu dziewczyny do osiedla, na którym mieszkał chłopak – i przywołał przykre wspomnienia.
            - Jednak mam za co przepraszać – odparł cicho blondyn – postąpiłem jak egoista, chciałem się wypłakać i nie pomyślałem, że mogę ci sprawić przykrość.
            - To nie ty ją sprawiłeś. Niestety nie wszyscy faceci nadają się na partnerów.
            - Chyba tak… nie nadaję się do związku…
            - Nie mów tak. Pamiętam jak się poznaliśmy, jak opowiadałeś o Hinacie. Właściwie nie było dnia, żebyś o niej nie wspominał. Przyznam, że jej zazdrościłam, bo nie spodziewam się, żeby, któryś z moich byłych tak o mnie opowiadał. Wprost przeciwnie.
            Naruto przez chwilę poczuł ukłucie w sercu na dźwięk imienia ciemnowłosej. Przed jego oczami znów pojawił się obraz Hinaty zatopionej w objęciach Kiby.
            - Najważniejsze, to starać się myśleć o tym jak najmniej – rzekła Shion, jakby odgadując, o czym myśli chłopak – to tylko rani jeszcze bardziej. Wiem, że na początku nie jest łatwo, ale jeśli przetrzymasz początki, to później jest lepiej.
            - Nie myśleć o Hinacie…
            - Masz ciągle wrażenie, że to się jednak ułoży prawda?
            Naruto nic nie odpowiedział tylko spuścił wzrok. Białowłosa czytała w nim jak w otwartej księdze. Czasem nachodziła go myśl, żeby porozmawiać z Hinatą, może to wszystko tylko głupie nieporozumienie, ale nie bardzo wiedział jak miałby zacząć.
            - Nie rób sobie nadziei.
            Słowa dziewczyny trafiły blondyna niczym piorun.
            - Lepiej nic nie myśleć o tym i pozwolić sprawom się samym ułożyć. Jeśli zrobisz sobie nadzieję i nie daj co, coś się nie uda, będziesz cierpiał jeszcze bardziej.
            - Tęsknie za nią…
            - Wiem.
            - Przywykłem do tego, że nawet jak się budzę rano, a jej nie ma, to zawsze mogę napisać do niej i się przywitać albo zadzwonić.
            Naruto zatrzymał się nie podnosząc wzroku.
            - Teraz jest pustka, którą nie wiesz jak zapełnić – dokończyła dziewczyna.
            Blondyn nic nie odpowiedział, tylko pokiwał wolno głową. Czuł jak serce bije mu mocniej, a gardło ściska gula. Zamknął oczy, i wziął kilka głębszych oddechów. Nie chciał się przypadkiem rozpłakać przy dziewczynie, jakby to wtedy wyglądało? W pewnej chwili poczuł ciepły, delikatny uścisk na swoje dłoni. Otworzył oczy i ujrzał uśmiechniętą twarz Shion, a jej oczy wpatrywały się w niego. Spojrzenie jej było takie znajome; ciepłe, przyjazne.
            - Mam pomysł – rzekła wesoło – mieszkasz tu niedaleko prawda?
            - Tak, wyciągnąłem cię, ale spokojnie odwiozę cię, poproszę Sasuke…
            - Nie gadaj głupot, musimy się zająć tobą, abyś choć na chwilę nie myślał o tym wszystkim.
            Mówiąc to dziewczyna pociągnęła Naruto za sobą i tak oto byli w drodze do mieszkania chłopaka.

* * *

            Kiba jeszcze długo krążył po galerii handlowej, po tym jak rozstał się z Hinatą. Takie obrotu spraw się nie spodziewał. Wstał z postanowieniem, że przyzna się do wszystkiego, zraniłby przyjaciółkę i prawdopodobnie by ją stracił, ale chociaż tak mógł naprawić to co zrobił. Sprawy się jednak pokomplikowały, a jemu samemu nie starczyło odwagi, aby to wszystko odkręcić.
            Siedział wyraźnie przygnębiony, przy jednym ze stolików i popijał Colę. Przed oczami miał ciągle smutną twarz Hinaty, jej delikatny dotyk jeszcze ciągle odczuwany przez jego ciało. Miał ją tak blisko siebie, a jednocześnie czuł, że dawno nie byli oddaleni od siebie tak bardzo. Westchnął cicho i poczuł, jak dała o sobie znać znikająca opuchlizna pod okiem. Przyłożył rękę do twarzy, chcąc rozmasować bolące miejsce. Masz za swoje dupku – pomyślał i przytulił twarz do zimnej szklanki.
            Nie starał się nawet myśleć o tym, jak odkręcić to wszystko. Hinata mówiła, że chce porozmawiać z Naruto. Szatyn mimowolnie, na samą myśl o tym drżał. W końcu wyda się, że kłamał. Nawet nie chciał pomyśleć o tym, co wtedy mu naprawdę zrobi Naruto.
            Kiba westchnął ciężko i dopiwszy swój napój do końca, udał się na parking, gdzie stał jego samochód.

* * *

            Naruto wprowadził Shion do mieszkania, choć bardziej prawdziwe byłoby stwierdzenie, że to dziewczyna go tutaj ściągnęła. Białowłosa sciągnęła swój płaszcz oraz buty i energicznym krokiem weszła do kuchni.
            - Naruś! Masz jakiś alkohol?
            - W lodówce powinny być dwie flaszki po ostatniej imprezie – odparł chłopak wieszając swoją kurtkę na wieszaku.
            - O super! Masz też soki i lód w zamrażarce!
            - Co ty kombinujesz? – Naruto zdziwiony wszedł do kuchni, gdzie Shion krzątała się przy bufecie, nalewając do szklanej wódkę i sok.
            - Kuracja alkoholowa to chyba nie jest za dobry pomysł – rzekł Naruto niepewnie.
            - Nie bój się, nie upiję cię – odparła wesoło dziewczyna, podając blondynowi gotowego drinka – trzymaj i wypij wszystko na raz.
            - Szczerze, wolę gorącą herbatę po tym spacerze.
            - To rozgrzewa o wiele lepiej. Tylko pamiętaj, na raz.
            Naruto wzruszył ramionami i jednym haustem wypił pokaźnych rozmiarów drinka. Przełyk w jednej chwili zalała fala zimna, a zaraz potem druga, palącej goryczy. Blondyn skrzywił nieznacznie twarz i wziął kilka oddechów. Shion w tym momencie upijała powoli swój napój drobnymi łykami.
            - Hej! Miało być na raz! Oszukałaś mnie! Omal mi przełyku nie wypaliło, coś ty tu dodała?!
            - Przepraszam, nie mogłam się powstrzymać - dziewczyna zaśmiała się – szkoda, że nie widziałeś swojej miny, ale spoko, każdy tak reaguje na mieszankę alkoholu z dużą ilością pieprzu.
            - Niezły kwas – odparł chłopak wykrzywiając się przy tym.
            Shion zaśmiała się i sama wypiła do końca swojego drinka, skrzywiła się i upiła parę łyków soku.
            - W ramach solidarności marudo, poświęciłam się dla ciebie.
            - Wielkie mi halo, powinnaś wypić na raz moją porcję.
            - Jestem dziewczynką, więc mogę wypić mniej.
            - A podobno chciałyście równouprawnienia – odparł cicho chłopak bardziej do siebie niż do dziewczyny.
            Białowłosa wzięła szklankę od Naruto, nalała im po jeszcze jednym drinku i zabrała je do pokoju.
            - Tylko weź butelkę – krzyknęła wychodząc z kuchni.
            Blondyn pokręcił głową i zabrawszy ze sobą flaszkę, podążył w ślad za dziewczyną. W pokoju, Shion postawiła drinki na stoliku, po czym podeszła do kredensu i zaczęła przeglądać wideotekę, która zdobiła jedną z półek. Przez długi czas stała w milczeniu. Jej twarz wydawała się niezwykle skupiona, jakby nie przeglądała filmów, a szukała jakiegoś klasyku literackiego. Po chwili wyciągnęła rękę i dobyła jeden z filmów.
            - To będzie dobre – odparła, odwracając się do blondyna.
            Naruto podszedł zaciekawiony, aby przyjrzeć się wyborowi koleżanki, którym okazała się jedna z jego ulubionych komedii „Naga broń”.
            - Nieśmiertelna klasyka.
            - Jeden z moich ulubionych, dawno go nie oglądałem – odparł Naruto.
            - Zatem czas go odkurzyć – rzekła z uśmiechem dziewczyna.
            Chłopak wziął film od dziewczyny i podszedł do stolika, na którym stała konsola. Włączył telewizor, włożył płytę z filmem do czytnika i po chwili oboje siedzieli na kanapie. Co chwila wybuchali śmiechem podziwiając kunszt jednego z mistrzów komedii Leslyego Nielsena. W przerwach między tymi chichotami, popijali kolejne drinki, od czasu do czasu komentując wydarzenia, które miały miejsca w filmie.
            Czas leciał, gdy skończył się jeden film, Naruto zaproponował drugi, na co Shion przystała. Kolejne alkoholowe napoje wywoływały powoli, coraz to większe szumienie w głowie. Naruto, który jeszcze parę godzin temu był przybity i którego ogarnęło to znane człowiekowi zawiedzionemu sercowymi sprawami, uczucie bezradności i zagubienia, momentami sprawiał wrażenie wesołego. Przez chwilę nawet zapomniał i Hinacie, jednak wspomnienie o niej wracało. W takich chwilach powracał także smutek i poczucie samotności. Chęć bycia z ukochaną osobą kuła jego serce, a im bardziej to uczucie go ogarniało, tym chętnie oddawał się rozmowom z Shion. Czuł, że białowłosa doskonale rozumie jego uczucia. Mógł się jej wyżalić, a ona nie dość, że słuchała to siedziałą przy nim i pocieszała jak mogła. Mogła przecież spotkać się ze znajomymi, wyskoczyć na miasto i dobrze się bawić. Zamiast tego siedziała w to sobotnie popołudnie z nim i podtrzymywała go na duchu.

* * *

            Hinata po powrocie do domu czuła się słabo. Już w trakcie jazdy autobusem, zbierało się jej na mdłości i gdyby jechała kilka minut dłużej, niechybnie by zwymiotowała. Nie wiedziała co spowodowało takie samopoczucie i była wyraźnie zła. Chciała się jeszcze dzisiaj spotkać z Naruto, jednak zamiast tego z zawrotami głowy, położyła się na łóżku i zapadła w krótką drzemkę. Nie dane jej było jednak długo odpoczywać, gdyż ze snu wyrwał ją dzwonek telefonu.
            Gdy tylko ciemnowłosa się obudziłą, jej serce zabiło mocniej. Sądząc, że to Naruto, nie patrząc na to kto dzwoni, odebrała połączenie.
            - Halo – jej głos drżał.
            - Cześć Hinata! – głos po drugiej stronie słuchawki świadczył o tym, że to nie Naruto, a Sakura.
            - Cześć… - przywitała się ciemnowłosa, wyraźnie zawiedziona.
            - Hinata, stało się coś?
            - Nie, spałam i taka śnięta jestem…
            - Dobra nieważne, słuchaj, widziałaś się może dzisiaj z Naruto?
            - Nie – odparła dziewczyna zdziwiona – a dlaczego pytasz?
            - Nie? – Sakura sprawiała wrażenie zaskoczonej – to ja już nic nie rozumiem.
            - Ale co się stało?
            - Byłam dzisiaj u Sasuke i jak stałam na balkonie to widziałam Naruto jak spacerował z jakąś dziewczyną, myślałam, że to ty i zadzwoniłam, bo chciałam wiedzieć jak wam się rozmowa ułożyła.
            Hinacie serce zabiło mocniej. Szeroko otwarte oczy wpatrywały się przed siebie, a drobna dłoń zacisnęła na słuchawce.
            - J…jesteś pewna, że to był Naruto.
            - Tak, ten chód i ubranie wszędzie poznam. Szedł z jakąś dziewczyną, tak mi się zdaję bo w płaszczu typowo kobiecym, nie widziałam jednak dokładnie, kto to był, bo miała kaptur na głowie no i trochę daleko byli ode mnie, ale jestem pewna, że to była dziewczyna… - Sakura zamilkła na chwilę – zaraz, chwila, coś mi tu nie gra. Jeśli to nie byłaś ty, to z kim on się szlajał?!
            Hinata nie odpowiedziała. Zdawało się jej, że już wiem z kim spotkał się Naruto.
            - Halo, Hinata! Jesteś tam?
            - Tak, jestem… przepraszam…
            - Jakby wiedziała, że ta laska to nie ty, to bym zaraz tam zbiegła i sukę zlustrowała. No nic pewnie jakaś koleżanka, chodź dziwne, bo z tego co wiem, z żadnymi się nie widywał do tej pory.
            - Może ktoś z pracy… - odparła niepewnie Hinata – z resztą…
            - Co takiego?
            - Z resztą to nie ważne. Nie jesteśmy już razem – odparła Hinata. Głos jej drżał, gdy wypowiadała te słowa.
            - Hinata, co ty…
            - To koniec Sakura – przerwała przyjaciółce ciemnowłosa – koniec…
            - Hina…
            Ciemnowłosa rozłączyła połączenie i odłożyła telefon na biurku i po chwili komórka znów zabrzęczała. Sakura, usiłowała znów się dodzwonić do przyjaciółki, jednak Hinata nie odbierała. Dziewczyna siedziała smutna na łóżku. Po pewnym czasie telefon zamilkł i w pokoju zapanowała cisza, przerywana płaczem Hinaty.

* * *

            Powoli zbliżał się wieczór. Naruto i Shion godzinę temu skończyli oglądać film i teraz siedzieli na łóżku, rozmawiając i kończąc butelkę wódki. Oboje czuli już lekkie zamroczenie spowodowane przez alkohol i jak to bywa w takim stanie, rozmowa trwała w najlepsze. Naruto akurat opowiadał, o swoich wariackich pomysłach z czasów liceów, gdy nagle oboje usłyszeli bicie kościelnych dzwonów. Blondyn spojrzał zdziwiony wpierw za okno, potem na zegarek.
            - O kurcze! Dziewiąta już – rzekł i czuł, że język mu się plącze.
            - Już ta godzina? – Shion wydała się równie zaskoczona i również pod wpływem alkoholu – przepraszam, zabrałam ci tyle czasu…
            - No co ty gadasz, to ja cię tyle trzymałem, teraz mam wyrzuty sumienia – odparł szybko Naruto i szybko wstał. W tym momencie w głowie lekko mu zawirowało i gdyby nie krzesło, którego w ostatniej chwili się chwycił, runąłby niechybnie na podłogę.
            - To ja już pójdę – odparła Shion i również wstała niepewnie.
            Dziewczyna dała krok do przodu i potknęła się o pantofle, które dał jej chłopak. Jako, że na drodze jej lotu stał blondyn, łatwo przewidzieć, że wpadła prosto na niego. Na szczęście dla obojga, chłopak stał już mocno na nogach i w porę uchwycił dziewczynę. Na chwilę ich twarze zbliżyły się znacznie do siebie. Jej blada skóra oblała się czerwonym rumieńcem, pewnie w skutek alkoholu, który krążył w jej żyłach. Ich spojrzenia się spotkały. Ona zahipnotyzowana błękitem jego oczu, on jej ciepłym spojrzeniem. Ciepło dziewczyny, którą trzymał w ramionach, powoli rozchodziło się po jego ciele. W końcu Naruto otrząsnął się i nieznacznie odsunął od dziewczyny. Shion, jakby również zdała sobie sprawę z tego co się stało, także się odsunęła.
            - Przepraszam, niezdara ze mnie – rzekła cicho.
            - Nic się nie stało – odparł blondyn z lekkim zakłopotaniem.
            - Pójdę już.
            - Odprowadzę cię.
* * *

            Gdy szli w kierunku postoju taksówek. Z powodu awarii sieci elektrycznie odpowiadającej za prawidłowe funkcjonowanie latarni, panowała większa niż zwykle ciemność. Co druga lub co trzecia lampa dawała światło, rozjaśniając drogę dwójce spacerowiczów. Oboje szli w milczeniu, mając w głowach jeszcze nie tak dawną scenę w domu chłopaka. Ona w jego ramionach, wpatrzona w niego. On, czujący jej ciepło. Shion czuła się nie swojo i jednocześnie było jej miło na sercu. Poczuła dziwną falę ciepła, gdy stała tak lekko wtulona w chłopaka. W Naruto z kolei walczyły ze sobą dwa skrajne uczucia. Hinata, po ich rozstaniu, znalazła bardzo szybko pocieszenie w ramionach innego. Skoro tak, to dlaczego on nie może? Może to wcale nie było takie głupie? Co prawda rozstali się parę dni temu i wciąż kochał Hyugę, jednak z każdą kolejną godziną od momentu, gdy zobaczył ją razem z Kibą w galerii, czuł z coraz większym przekonaniem, że to koniec. Może Shion ma rację. Trzeba wycierpieć swoje i jak najszybciej zapomnieć, idąc dalej na przód? Plan wydawał się doskonały, był jednak pewien problem. Kochał Hinatę całym sercem. Za każdym razem, gdy o niej myślał, wywoływało to u niego smutek. Sama myśl o tym, że już nie są razem, sprawiała, że czuł się fatalnie. Przez te parę dni zatęsknił do niej bardziej, niż gdyby byli razem i trwali w rozłące w wyniku głupiego zbiegu okoliczności, wiedząc, że potem i tak się spotkają. Tęsknił, wiedząc, że tym razem już nie wpadną sobie w ramiona, że już nie poczuję jej przyjemnego zapachu, jej ciepła, nie spojrzy w jej białe oczy. Ta myśl powoli, acz sukcesywnie wierciła dziurę w jego sercu, aż utworzyła wyrwę, przez którą się teraz wylewała.
            Blondyn przystanął na chwilę i nie podnosząc, wpatrywał się w chodnik. Shion również przystanęła i spojrzała na Naruto, którego twarz sprawiała wrażenie zamyślonej. Mimo iż alkohol wciąż szumiał w jej głowie, widziała ból w jego oczach. Ile razy sama musiała tak wyglądać? Zamyślona, rozczarowana, samotna. Wolnym krokiem podeszła do chłopaka i chwyciła go za rękę. Naruto drgnął i podniósł wzrok na białowłosą. Ich spojrzenia znów się spotkały i znów jakaś niewidzialna nić sprawiła, że utkwiły wpatrzone w siebie na dużej.
            - Wracaj do domu Naruś, pójdę dalej sama. A ty wracaj i nie postaraj się o tym nie myśleć – rzekła ciepłym głosem.
            Naruto pokręcił głową i dał kilka kroków na przód.
            - Odprowadzę cię tylko – rzekł w końcu.
            Dziewczyna ruszyła za chłopakiem i znów szli w milczeniu.
            Po kilku minutach dotarli na postój taksówek, na którym stało kilka taryf, gotowych za nieco gotówki, podwieźć strudzonych wędrowców.
            Shion spojrzała znów na blondyna, który miał ten sam, nieobecny wzrok. Dopiero teraz sobie uświadomiła, że przez całą drogę trzymali się za ręce.
            - Naruto.
            Blondyn spojrzał na dziewczynę.
            - Dziękuję, że mnie odprowadziłeś, ale teraz wracaj już, dobrze?
            Chłopak pokiwał głową od niechcenia.
            - I nie łaź już nigdzie. Wiem, że nie masz ochoty siedzieć w domu, ale jest późno. Obiecasz mi, że wrócisz szybciutko do siebie.
            Naruto zadrżał, ciepły głos dziewczyny jakimś tajemniczym sposobem, przebijał się do serca przez ścianę bólu, łagodząc go.
            - Daj znać jak wrócisz. Zobaczysz, jutro będzie nowy dzień, a po nim kolejny i wszystko znów zacznie się układać – rzekła Shion, lekko się przy tym uśmiechając.
            - Dziękuję – odparł cicho blondyn.
            - Nie musisz dziękować. Nie ma za co.
            - Uwierz mi jest…
            Nie dokończył, gdyż poczuł delikatny pocałunek, który dziewczyna złożyła na jego ustach. Czuły, wrażliwy, ale nie namiętny. Naruto zaskoczony, w przeciwieństwie do białowłosej miał otwarte szeroko oczy ze zdziwienia. Z czasem jednak powoli je zamykał i jakby mimowolnie oddawał się tej chwili. Ich usta jeszcze przez chwilę złączone w pocałunku, w końcu się rozstały.
            Chłopak wpatrywał się ciągle zszokowany w dziewczynę. Ta w pierwszej chwili jakby wystraszyła się swojej reakcji, wyciągnęła rękę i pogładziła Naruto po policzku i spuściła wzrok.
            - Przepraszam, poczułam, że chcę to zrobić… - znów podniosła wzrok na blondyna i dodała – proszę, wracaj do domu i daj znać jak wrócisz.
            Po tych słowach, puściła jego rękę i odwróciwszy się, udała się do jednej z taksówek. Po chwili czarny Opel z Shion w środku odjechał, zostawiając blondyna z niemałym mętlikiem w głowie i wspomnieniem ciepłego, przyjemnego pocałunku na ustach.

* * *

            Gdyby chcieć ująć w słowach wyraz twarzy Sasuke, który w tym momencie ją wykrzywił, żaden, nawet najlepszy pisarz nie potrafiłby znaleźć słów, aby to opisać. Naruto w pewnej chwili zamilkł i popatrzył na przyjaciela, którego nigdy w życiu nie widział w takim stanie. Faktycznie, ciemnowłosy pierwszy raz od czasu swoich narodzin doznał szoku, a wywołała go dopiero co odbyta rozmowa z blondynem.
            - Coś ty kurwa zrobił?! – Właściwie z tego pytania, nie można było zrozumieć, czy Sasuke zwraca się do Uzumakiego z pretensjami, że ten zrobił coś całkowicie amoralnego, czy też dalej nie mógł uwierzyć, w to co usłyszał.
            - Nic nie zrobiłem, to ona… - odparł cicho Naruto.
            - Ty jesteś kretyn!!
            - Dlaczego niby?
            - Pytasz dlaczego?! Przecież jak się Hinata dowie, to wtedy będzie ewidentny koniec między wami! – Sasuke łaził po pokoju ni to wkurzony, ni to zdezorientowany. Zupełnie jakby to wszystko dotyczyło jego samego.
            - Już jest koniec – odparł zrezygnowany Naruto.
            - No, teraz to już na pewno! – Sasuke zatrzymał się i popatrzył na przyjaciela.
            - To jeszcze nie koniec, nie powiedziałem ci najważniejszego.
            - Co?! Może chcesz mi powiedzieć, że ją jeszcze przeleciałeś?!
            - Odpierdoliło ci?!
            Sasuke miał coś odpowiedzieć, gdy nagle do pokoju wszedł jego brat.
            - Hej chłopaki, czym się tak podniecacie?
            - Ten debil przeleciał Shion! – odparł Sasuke wskazując na Naruto.
            - Shion? - Itachi wyglądał na wyraźnie zdezorientowanego.
            - Spierdalaj! Nie przeleciałem jej!
            - Ale przelizałeś!
            - No i chuj!
            Podczas gdy Naruto i Sasuke kłócili się o prawdziwą wersje wydarzeń, Itachi przyglądał się tej scenie, nie za bardzo wiedząc co powiedzieć. Znał Naruto bardzo dobrze i nie raz słyszał ich przepychanki słowne, które potem i tak kończyły się wyjściem na piwo.
            - Chłopaki, kto to jest Shion? Tak nazywacie Hinatę?
            - Nie! – odparli obaj równocześnie.
            - To jest dziewczyna, którą Naruto chce wydymać – dodał Sasuke.
            - Ciebie zaraz wydymam, jak się kurwa nie zamkniesz!
            - Won od mojej dupy pedale!
            - Dobra! Już spokój! – Itachi wszedł między chłopców.
            Naruto i Sasuke zamilkli i popatrzyli na siebie. Dopiero teraz dotarło do nich, jak bardzo dali się, po raz kolejny, ponieść emocjom.
            - Przykro mi, że nie jesteście razem z Hinatą – Itachi spokojnym głosem zwrócił się do blondyna.
            Naruto nic nie odparł, tylko jakby posmutniał. Odwrócił wzrok i popatrzył za okno, gdzie popołudniowe, niedzielne słońce wisiało nisko na niebie.
            - Dobra, poniosło mnie, wybacz – rzekł w końcu Sasuke – po prostu nie pojmuję, tyle razy ci mówiłem, abyś nie robił tej lasce nadziei i tera takie coś…
            - Hinata jest z Kibą – przerwał Naruto. Jego słowa musiały wywołać niemałe zdziwienie u ciemnowłosego, który momentalnie zamilkł.
            Uzumaki korzystając z chwili spokoju opowiedział po kolei wydarzenie sobotniego dnia. Zaczynając od tego co zobaczył w galerii, a kończąc na spotkaniu z Shion, które Sasuke już znał. Itachi w tym czasie usiadł na łóżku brata i również przysłuchiwał się opowieści blondyna. Lubił Naruto. Chłopak – jego zdaniem - trochę zwariowany, ale sympatyczny i łatwo przekonuje ludzi do siebie. Tym bardziej było mu szkoda blondyna, który wyraźnie przeżył rozstanie ze swoją dziewczyną. Nie znał jej zbytnio, tyle co z opowieści, ale  wywnioskował z nich, że pasowała do Uzumakiego. Stanowiła jego uzupełnienie.
            Gdy Naruto skończył opowiadać, w pokoju panowała cisza. Sasuke sprawiał wrażenie głęboko zamyślonego i trochę czasu minęło, zanim się odezwał.
            - Sprawy się popierdoliły. Jesteś pewien, że Hinata to zrobiła? – spytał spokojnie ciemnowłosy.
            - Tak – Naruto usiadł na krześle obok – stali dosłownie kilkanaście metrów ode mnie.
            - Nic z tego nie rozumiem – Sasuke usiadł obok brata – zakochana w tobie po uszy dziewczyna, nagle wyrzuca ci wszystko co najgorsze i potem leci do innego? Nie pasuje mi to zupełnie.
            - Może i dziwne, ale to koniec…
            - Co teraz zrobisz?
            - Nic. Pójdę za radą Shion i będę próbował zapomnieć.
            - Ciężko ci będzie, zwłaszcza, że będziecie się widywać na uczelni.
            - Zrezygnuję…
            - Co?! – Sasuke momentalnie wstał – odpierdoliło ci?! Rzucasz studia i to teraz?! Przecież zaraz…
            Nie dokończył, gdyż w tej chwili Itachi wyciągnął rękę, uciszając brata.
            - Daj mu skończyć.
            Sasuke z trudem, ale zatrzymał potok słów, który mu się cisnął na usta i popatrzył na blondyna.
            - Już kiedyś o tym myślałem – zaczął spokojnie Naruto, wpatrzony w podłogę – po ostatnich dwóch latach miałem naprawdę dość, ale powiedziałem sobie, jeszcze ten rok i koniec. Potem myślałem, że z Hinatą będzie się układać i naprawdę, przestałem się czuć obco, jednak sam siebie okłamywałem.
            - Masz już jakiś pomysł? – spytał spokojnie Itachi.

            - Mam wujka w Stanach. Przesłał mi kiedyś zaproszenie do kraju i chyba nadszedł czas, aby z niego skorzystać.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
              Na dziś koniec. Obiecałem, że będzie się działo i mam nadzieję, że słowa dotrzymałem :P Jak zawsze dziękuję za wasze komentarze i uwagi :)
            Następny rozdział, tradycyjnie w sobotę po północy (26 kwietnia), a w nim: Naruto u dziekana, jak zakończy się ta wizyta? Spotkanie na uczelni, jak się skończy? Sasuke i Sakura odwiedzają Naruto.
             Cóż mogę powiedzieć, będzie (mam taką nadzieję) równie ciekawie :)
             A teraz kochani z okazji zbliżających się Świąt, życzę wam wszystkiego najlepszego. Wielkanocnej uczty w gronie rodzinnym, smacznego jajka i lekko mokrego dyngusa :)
           Do zobaczenia za tydzień!!