piątek, 20 grudnia 2013

ROZDZIAŁ XXVII

      Witam wszystkich na kolejnym rozdziale naszej powieści. Jak zauważyłem ostatni rozdział wzbudził spore zainteresowanie, zwłaszcza co do końcówki Hentaia. Od razu mówię, że nie miałem w planach doprowadzenia Hinaty do ciąży. Jednakże pisząc to opowiadanie, nie miałem w planach wprowadzenia Akatsuki, więc jak to będzie dalej, sam jeszcze nie wiem :D
       Dziś trochę na wesoło i mam nadzieję, że wam się spodoba. Zapraszam do lektury! :)
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Sylwestrowy poranek w Konoha, podobnie jak w każdym innym dużym mieście, to okres wzmożonego ruchu na drogach. Większość mieszkańców, w przeciwieństwie do tych, którzy byli na tyle obrotni, aby wybrać się w miejsce gdzie spędza się ostatnie chwile starego roku, stała w korkach, bądź ściśnięta na dworcach autobusowych i kolejowych. Jak na złość w takich przypadkach, ani ruch autokarów nie był specjalnie zwiększony, a i wagonów pociągowych było jakby mniej. Łatwo się domyśleć iż podróż w takich warunkach do przyjemności należy.
Naruto i Hinata, którzy zgodzili się pomoc rodzeństwu Sabaku w organizacji zabawy sylwestrowej, również kisiła się w jednym z wielu tysięcy aut, chcąc dostać się jedynie do zachodniej części miasta, gdzie znajdowała się szkoła, w której była organizowana impreza. Kankuro, którego autem jechali, zgrzytał przez całą drogę zębami. Prędkość, którą się przemieszczali była wprost zawrotna. Najlepiej tą wycieczkę znosił Gaara, który najzwyczajniej w świecie zasnął, pochrapując spokojnie.
            Naruto, który nie znosił dłuższego siedzenia w jednym miejscu, w stanie bezczynności, co chwila bujał się to do przodu to do tyłu.
            - Szyb - ciej – sylabizował co chwila.
            Hinata, która siedziała obok blondyna z tyłu samochodu, co chwila uspokajała go i pocieszała, że za chwilę dojadą na miejsce.
            - Ja tu umrę, przecież my dojedziemy na sylwestra, ale dopiero następnego – narzekał Uzumaki.
            - Kochanie nie marudź tyle, wszyscy siedzimy w tym aucie – zganiła go ciemnowłosa.
            - Ja chciałem iść piechotę, byłbym już na miejscu.
            - Zostawiłbyś mnie samą? Kto by mi towarzystwa dotrzymał? – Zapytała Hinata udawanym, smutnym głosem.
            - Oni – Odparł szybko blondyn i wskazał na Gaarę, który chrapnął głośniej.
            Pomysł udania się na miejsce o własnych siłach nie byłby najgorszy, gdyby nie fakt, że należało przewieźć nieco procentowego asortymentu, na dzisiejszą imprezę. Mimo iż zabawa miała się odbyć w szkole, gdzie alkoholu ustawowo nie wolno podawać, za wyjątkiem szampana, Kankuro stwierdził, że zbiją dodatkową kasę na sprzedawaniu gościom wódki spod lady.

* * *

            Po wielkich męczarniach, zwłaszcza Naruto, który od czasu do czasu wysiadał z samochodu i krążył wokół pojazdu, gdy ruch uliczny praktycznie zamierał, dotarli na miejsce. Chłopcy od razy zabrali się za rozładunek auta i przenoszeniu kartonów pełnych przepalanki, do środka. Jak się okazało na miejscu byli już Shikamaru i Temari, którzy kończyli właśnie nakrywać stoły serwetami plamo odpornymi i plastikowymi talerzami oraz kubkami odpornymi na stłuczenia. Zastawa może nie pod lokal kategorii „S”, czy nawet dla hotelu jedno-gwiazdkowego, ale jak Temari stwierdziła – Na motłoch w sam raz. Blondynka nakrywała ostatnie stoliki, podczas gdy Shikamaru pomagał, przy rozładunku towaru.
            - Chłopaki wy naprawdę sądzicie, że to się zwróci? Trochę tego jest – rzekł Nara, taszcząc jeden z kartonów, w którym wesoło brzęczało szkło.
            - Spoko, najwyżej dla nas zostanie, napijesz się chyba ze swoimi szwagrami? – odparł Kankuro ze złowieszczym uśmiechem na ustach.
            Shikamaru przełknął tylko nerwowo ślinę. Jego żołądek dopiero wczoraj zapomniał którąś z kolei zapoznawczą popijawę z braćmi swojej ukochanej. Pamiętał tylko do końca pierwszej butelki co się dzieje, a potem obudził się w wannie z bólem głowy, który go prześladował przez dwa następne dni. O perturbacjach żołądkowych nie wspominając.
            Po paru minutach wszystko było gotowe. Kankuro zebrał wszystkich i rozdzielił obowiązki.
            - Dobra, to wy dziewczyny będziecie kelnerkami – zwrócił się do Temari, Hinaty i dwóch innych, które do tej pory pomagały w kuchni. Były dość atrakcyjne, toteż Kankuro zakładał, że jeśli żarcie nie zasmakuje to przynajmniej męska część gości, będzie w miarę miło wspominać ten wieczór – Naruto, ty obsługujesz bar, gdyby dziewczyny się nie wyrabiały to im pomożesz – ja urzęduję w kuchni razem z Shikamaru – tutaj dało się słyszeć ciche westchnienie młodego Nara – Gaara, ty obsługujesz szatnię – Starszy z braci Sabaku zwrócił się do czerwono-włosego – opracuj sobie jakiś system, żebyś kurtek nie pogubił i nie popierniczył numerków. Gaara pokiwał twierdząco głowa na znak, że rozumiem.
Do przyjścia gości pozostała godzina. Na szczęście wszystko było gotowe. Każdy przebrany w strój „roboczy”, stoły nakryte, wódka pod blatem. Można zaczynać.
Korzystając z wolnej chwili Naruto i Hinata postanowili pobyć przez chwilę razem. Krążyli spokojnie między stolikami, teraz pustymi, ale za niecałą godzinę zwali się tutaj tabun ludzi. Chłopak co chwila zerkał okiem na ciemnowłosą. Uniform kelnerki, który miała na sobie, co prawda nie wyzywający, to jednak leżał idealnie na dziewczynie podkreślając jej kształty. Blondynowi samoistnie pojawił się uśmiech na ustach, lecz po chwili potrząsnął głową, odganiając od siebie kosmate myśli. Hinacie nie umknęło jednak to spojrzenie chłopaka, zatrzymała się i teraz stała tak blisko niego, że końcówki ich nosów prawie się stykały.
- A co tak patrzysz za mną? – spytała zadziornie dziewczyna.
- A co? Nie mogę się na moją piękność popatrzeć? – odparł pytaniem chłopak, uśmiechają się złowieszczo.
- Popatrzeć? Skoro uważasz, że to ci wystarcza – odparła dziewczyna i odwróciła się zalotnie, tak szybko że końcówkami włosów musnęła twarz Uzumakiego.
- Nie powiedziałbym, że wystarcza, ale... – nie dokończył, gdyż Hinata znów wykonała obrót i jej usta wpiły się w jego.
Naruto odruchowo objął dziewczynę w pasie i przyciągnął do siebie. Przez chwilę spleceni w pocałunku, po czym Hinata odchyliła się lekko, rozejrzała się dookoła i dostrzegła lekko uchylone drzwi do jednej z sal. Dziewczyna lekko odskoczyła od chłopaka i pociągnęła go za jego czerwony krawat wprost do sali. Gdy byli już w środku zamknęli drzwi i oddali się w pełni sobie.

* * *

            Dochodziła godzina dziewiąta wieczór. Goście zaczęli się powoli zjeżdżać. Kankuro postanowił jeszcze szybko sprawdzić czy wszystko w porządku, niestety nie mógł za żadne skarby znaleźć Naruto i Hinaty. Chłopak chodził nerwowo po całej szkole, jednak ani jednego ani drugiego nie znalazł.
            Jasna cholera gdzie się pałętają, goście się już zjeżdżają.
            Krążył tak jeszcze przez chwilę i nawet nie zorientował się jak stał przy jednych drzwiach, za którymi słychać było jak ktoś się krząta. Szatyn przybliżył się nieco, chcąc lepiej słyszeć. Po chwili drzwi otworzyły się i na zdezorientowanego chłopaka wpadł blondyn, u którego spod rozpiętej marynarki wyglądała biała koszula lekko pomięta i niedbale zawiązany krawat.
            Kankuro upadł na podłogę, w tym czasie Naruto wpuścił koszulę w spodnie i szybko doprowadził się do porządku. Szatyn spojrzał na przyjaciela i szybko wstał.
            - Do jasnej cholery szukam cię po całym budynku! – krzyczał zdenerwowany – leć szybko do baru goście się schodzą. Gaara ledwo się obrabia. Gdzie Hinata?! – Chłopak rozejrzał się nerwowo dookoła.
            W tym momencie zza pleców Naruto wyłoniła się postać Hyugi. Włosy jej w dość sporym nieładzie i przekrzywiony uniform, świadczyły o tym, że ubierała się w ogromnym pośpiechu. Kankuro dopiero teraz zrozumiał co miało miejsce i wywrócił oczami.
            - Na wszystkie ciernie i wodorosty, akurat teraz wam się zachciało?! – krzyknął zrezygnowany.
            Hinata lekko się zarumieniła i szybkimi ruchami starała się doprowadzić do porządku. Po chwili oboje byli gotowi do pracy. Stali przed Kankuro i uśmiechali się lekko.
            - Dobra nie ważne, lećcie błagam was. Niech na początek nie będzie lipy, a potem dymajcie się do woli.
            - Tak jest – odparli chórem i pobiegli dając sobie szybkiego buziaka na pożegnanie.
            Hinata niemal wbiegła do kuchni, gdzie Temari i dwie pozostałe dziewczyny, spokojnie układała przystawki na tackach. Gdy dostrzegła ciemnowłosą, chciała już spytać gdzie się podziewała, jednak rumieniec, który przyozdobił lico Hyugi mówił wszystko. Blondynka tylko zaśmiała się pod nosem i po chwili wszystkie cztery dziewczyny nakładały dania.
Naruto w tym czasie stanął za barem, który znajdował się pod jedną ze ścian, na głównej sali. Do je zadań należało, nalewanie drinków, informowanie co po niektórych o dodatkowym asortymencie oraz dbanie o to, aby na stole z przekąskami niczego nie zabrakło.

* * *

            Wszyscy goście, którzy zapłacili za imprezę, siedzieli już przy swoich stolikach. Akurat podawano przystawki, a w tle orkiestra grała spokojną muzykę. Dziewczyny, mimo iż gości było sporo, nie spieszyły się ze zanadto ze swoją robotą, a mimo to każdy dostał szybko swój przydział żywności na ten okres czasu. Więcej roboty miał Naruto, który co chwila znikał w kuchni, aby zjawić się z kolejną flaszką dla klienta.
            Gaara, który odpowiadał za szatnie, nie miał chwilowo nic do roboty toteż wpadł do blondyna, aby pogadać i od czasu do czasu Uzumaki nalewał mu kieliszka. Naruto był tak zajęty gośćmi, że nie zauważył, jak Gaara opróżnia któryś kieliszek z kolei. Gdy zwrócił się do młodego Sabaku, zorientował się, że chłopaka już nie ma. Zniknęła także flaszką, z której polewał gościom, toteż ciężko wzdychając udał się po następną.

* * *

            Dochodziła północ. Szatnia przeżywała teraz istne oblężenie. Wszyscy goście, rzucili się prawie natychmiast na swoje kurtki i płaszcze. Gaara, który stwierdził, że ma to w dupie, otwarł wszystkie drzwi na oścież, żeby się ludzie sami obsłużyli. Rozgardiasz, jaki temu towarzyszył jest nie do opisania, toteż nawet nie będę się starał tego przedstawić. W końcu wszyscy ubrani, zaopatrzeni w petardy, udali się na szkolne boisko, gdzie dyrekcja zezwoliła na wystrzelenie petard pod warunkiem, że w nowy rok wszystko będzie uprzątnięte.
            Prawie stuosobowy tłum stał zbity w jedną masę na dworze i każdy spoglądał na zegarek. Naruto, jako że nie miał chwilowo zajęcia, z racji iż wszyscy opuścili budynek szkoły, odnalazł w kuchni Hinatę i zabrał szybko ze sobą. Po drodze zabrał ich płaszcze z jednego ze stołów oraz butelkę szampana wraz z plastikowymi kubkami i po chwili oboje byli już na zewnątrz.
            - Kochanie co tutaj robimy? – spytała nieśmiało dziewczyna.
            - Jak to co? Witamy nowy rok – odparł z uśmiechem blondyn i przytulił do siebie dziewczynę – goście i tak teraz mają teraz inne zajęcie niż jedzenie – dodał i przytulił ciemnowłosą do siebie.
            Blondyn prowadził dziewczynę, która z początku myślała, że dołączą do innych. Chłopak miał jednak inny pomysł, udali się w całkiem przeciwną stronę, w kierunku parku. Niemal na samym środku, znajdowała się niewielka górka, na której zebrała się duża liczba ludzi, również gotowa do pożegnania starego i powitania nowego. Spokojnie przechodząc między kolejnymi postaciami, znaleźli się na samym szczycie, skąd pomimo ciemności roztaczającej się nad miastem, widać było cały park, budynek szkoły oraz przyległe bloki. Tłumy ludzi kłębiły się poniżej, odznaczając się czarnymi plamami na białym śniegu. Naruto wyciągnął komórkę i spojrzał na zegarek. Jeszcze tylko kilka sekund. Nagle tłum zgromadzony dookoła nich rozpoczął odliczanie. 10…9…8…………….3…2…1…0!!
            Jak na komendę, zarówno spod górki jak i w pozostałych rejonów miasta rozpoczął się festiwal kolorowych ogni. Każdemu wybuchowi towarzyszyły gromkie okrzyki radości, a co dla ładniejszych fajerwerków, zachwytu. Naruto podziwiał ten taniec barw jak zahipnotyzowany, gdy poczuł jak jakaś siła przyciąga go w jego prawą stronę. Po chwili jego usta napotkały ciepły, przyjemny dotyk kobiecych warg. Przyjemny zapach dotarł do jego nozdrzy. Trzymając ciągle butelkę i kubki przycisnął do siebie Hinatę i odwzajemnił jej przejaw czułości.
            - Szczęśliwego nowego roku – rzekła cicho Hinata. W jej białych oczach co chwila odbijały się błyski sztucznych ogni, których huk roznosił się po całym mieście. Uśmiechnęła się nieznacznie do chłopaka i po chwili wtuliła się w niego, kładąc głowę na jego ramieniu, tak że czuł jej ciepły oddech na swoim policzku.
            Naruto, nie zastanawiając się ani chwili, upuścił butelkę szampana, która delikatnie uderzyła w śnieg. Po chwili kubeczki podzieliły jej los i blondyn gładząc po włosach dziewczynę szeptał do niej czule:
            - Szczęśliwego nowego roku. Kocham cię.
            Dziewczyna lekko zadrżała na te słowa i odpowiedziała mu tym samym, a delikatny pocałunek, który mu złożyła, stanowił potwierdzenie jej słów.
            Oboje teraz stali szczęśliwi i wpatrzeni w sylwestrowe niebo, którego czarny całun co chwila rozjaśniały kolejne wybuchy. Naruto podniósł w końcu butelkę z ziemi, odpieczętował i zaczął nalewać jej zawartość do plastikowych kubków, które trzymała ciemnowłosa. Gdy te były pełne, Naruto odstawił znów butelkę na ziemię. Mieli już wznieść toast, gdy podeszła do nich jakaś dziewczyna, pijana nie tyle od alkoholu co od euforii, która jej towarzyszyła.
            - Wszystkiego najlepszego moi drodzy! – rzekła, niemal krzycząc – i obyście cały rok kochali się tak, jak teraz – dodała i odeszła dalej, zaczepiając kolejnych ludzi.
            Oboje przez chwilę popatrzyli za nią i zaśmiali się. Naruto spojrzał na Hinatę, która w jego mniemaniu była najpiękniejszą dziewczyną jaką widział.
            - Tak właściwie, zgadzam się z nią. Nie potrzebuję niczego więcej, dopóki jesteś przy mnie słońce – rzekł spokojnie chłopak, a jego usta malowały ciepły uśmiech.
            Hinata zarumieniła się w taki sposób jaki tylko ona umiała. Urocza, mała, zawstydzona dziewczynka, zakochana w swoim księciu. Wypili swojego szampana i wtuleni w siebie obserwowali niebo.

* * *

            Dochodziła godzina pierwsza, a goście bawili się w najlepsze. Kankuro pomagał w kuchni przy przygotowywaniu ciepłych posiłków, a potem razem z Naruto pomagał dziewczynom, przy rozdawaniu zup. Później, gdy goście bądź to się bawili, bądź rozmawiali, Szatyna coś tknęło i postanowił udać się do swojego brata, aby zobaczyć jak ten sobie radzi w szatni. Od czasu do czasu, jakiś gość wychodził na papierosa, toteż dobrze by było, aby w szatni był ktoś. Gdy Kankuro opuścił salę balową, skierował się krótkim korytarzem do miejsca, gdzie były szatnie, które na co dzień służyły uczniom. Mimo iż od miejsca pracy Gaary dzieliło go jeszcze kilka metrów już stąd słyszał, jakby ktoś się awanturował.
            Gdy dobiegł na miejsce spostrzegł, że jakiś starszy jegomość w towarzystwie jakiejś kobiety, chyba małżonki, kłócił się właśnie z Gaarą. Kankuro poprawił swój garnitur i podszedł bliżej, starając się zachować powagę.
            - Dobry wieczór jestem kierownikiem tej szatni, w czym mogę pomóc? – rzekł spokojnie Kankuro.
            Starszy pan odwrócił się w kierunku szatyna. Był grubawy, niskiego wzrostu, siwy i łysiejący. Ubrany w czarny garnitur, który zdawał się być o numer za mały. Twarz jego była lekko poczerwieniała, to chyba z tych nerwów. W ręku trzymał jasny płaszcz, którym wymachiwał Gaarze przed nosem.
            - Kierownik?! – odparł głośnym, zdawałoby się zdziwionym głosem – to i kierownika mamy w tym burdelu?!
            - Ależ Henryk opanuj się – rzuciła starsza kobieta o farbowanych czerwonych włosach, upiętych w kok, postury bardzo podobnej do mężczyzny. Ubrana w równie czerwoną sukienkę.
            - Jakże mam się uspokoić, skoro nie mogę otrzymać swojego płaszcza?!
            - Spokojnie proszę państwa – Kankuro starał się załagodzić sytuację – co się stało.
            - Co się stało?! Ja panu powiem co się stało! – gość aż się gorączkował – ten oto tutaj pan – wskazał na Gaare – nie chce wydać mi płaszcza!
            - Gaara! – Kankuro krzyknął na brata, który do tej pory stał cicho i jakby niczym się nie przejmował – możesz mi to łaskawie wyjaśnić?
            - No więc – zaczął spokojnie chłopak – pan daje numerek, ja ów numerek przyjmuję, odwieszam na miejsce, jednocześnie biorę odzież, która pod tym numerkiem wisiała i oddaje byłemu już właścicielowi numerka.
            - Nooo tak – Kankuro chwilę pomyślał nim przetrawił to co powiedział jego brat – Ale w czym problem? Przecież ma pan płaszcz – zwrócił się do gościa.
            - Ale to nie jest mój płaszcz!!
            Kankuro ciężko westchnął
            - Rozumiem, przepraszam za mojego pracownika jest trochę powolny. Garaa – znów zwrócił się do brata – możesz podać panu jego płaszcz?
            - Nie.
            Kankuro otworzył szeroko oczy ze zdumienia.
            - Dlaczego nie?!
            - Bo nie mam płaszcza tego pana.
            - Jak to kurwa nie masz?! – wrzasnął Kankuro, to skąd żeś wziął ten?! – wskazał na odzież, trzymaną przez mężczyznę.
            - Dostałem numerek i poszedłem po wieszak. Ponieważ pod tym numerkiem, nie było żadnego płaszcza, to wziąłem ten, który wisiał obok.
            Kankuro, gdy tylko jego brat skończył wypowiedź, nie wiedział czy najpierw strzelić sobie w łeb, czy może wpierw ubić Gaarę. Podszedł bliżej do czerwono-włosego, złapał za poły marynarki i zaczął nim trząść.
            - Jak kurwa nie ma płaszcza!! Masz go znaleźć!!
            - Ale nie ma – odparł spokojnie Gaara, który szybko uwolnił się z uścisku brata – jak jesteś taki mądry to sobie szukaj – dodał i rzucił numerek na blat stołu, który stał obok.
            Kankuro szybko wziął numerek i przyjrzał mu się uważnie. Po chwili już chyba wiedział w czym problem.
            - Powiedz mi idioto, jaki pan ci dał numerek?
            - Numer dziewięć – odparł Gaara zdziwiony tak głupim pytaniem.
            - A nie przyszło ci na myśl, że to nie koniecznie była dziewiątka, a może szóstka? – mówiąc to Kankuro wysunął rękę z numerkiem do przodu i kilka razy obrócił go na oczach chłopaka, tak że raz widniała szóstka, a raz dziewiątka.
            Koniec końców mężczyzna, który do tej pory przyglądał się z coraz większym zdziwieniem, kłótni dwóch idiotów, odzyskał swój płaszcz i szczęśliwy udał się na papierosa.

* * *

            Naruto ledwo wyrabiał się za barem, co chwila napełnia komuś kubek bądź dzbanek soku. Temari widząc to, kopnęła w tyłek swojego ukochanego, aby zamiast obijać się na tyłach w kuchni, pomógł Uzumakiemu. Shikamaru stanął więc obok Naruto i popalając powoli papierosa, również obsługiwał gości.
            - Shikamaru powiedz mi coś – zaczął spokojnie Naruto.
            - Co tam? – Shikamaru sprawiał wrażenie sennego.
            - To już twój piąty czy szósty papieros, a nigdzie nie widzę petów po poprzednich. Gdzie ty je wyrzucasz? Przecież nie mamy kosza.
            - Zaraz skończę tego, wtedy się przekonasz – odparł spokojnie Shikamaru, siląc się na uśmiech podczas nalewania kolejnej porcji soku.
            - Chyba mi nie powiesz, że je wpychasz do jakichś dziur. Kankuro powiedział, że nam dyrektorka jaja pourywa, jak znajdzie choćby jednego peta na terenie budynku.
            - Nie znajdzie, nie bądź upierdliwy.
            Naruto miał juz coś odpowiedzieć, gdy dostrzegł, że w ich kierunku zbliża się szczupła postać kobiety. Długie blond włosy upięte w kok, dość popularna fryzura u kobiet w średnim wieku, były już w lekkim nieładzie. Jej fioletowa sukienka była lekko przydługa, toteż idąc, wycierała nią cały parkiet.
            - Tylko nie ona – Naruto aż wzdrygnął na jej widok.
            Shikamaru podniósł wzrok i spojrzał na kobietę zmierzającą w ich kierunku z dużym dzbanem.
            - Co z nią nie tak? – spytał spokojnie Nara.
            - Jest upierdliwa i niezdecydowana i ogólnie działa mi na nerwy. Ma brzydki nawyk pierdolenia o swojej rodzinie, jakby mnie to interesowało – odparł Naruto przez zaciśnięte zęby, siląc się na uśmiech do kobiety. Ich spojrzenia się spotkały, zaraz się zacznie.
            - Ja się nią zajmę – odparł spokojnie Shikamaru – witam, w czym mogę pomóc? – spytał kobietę, grzecznym tonem.
            - O witaj młodzieńcze, wiesz w zasadzie to chciała soku, ale nie wiem, może coś innego. No bo wiesz mój syn by chciał coś mocniejszego, ale no sama nie wiem, ja wole słabsze – kobieta miotała się niemiłosiernie. Naruto tylko składał błagalne modlitwy, aby już sobie poszła.
            Shikamaru spokojnie przysłuchiwał się kobiecie, która objęła wzrokiem dwa duże garnki przed nimi odpowiednio z sokami pomarańczowym i jabłkowym.
            - Wie pan co? To może ja poproszę soku... – odparła w końcu niezdecydowana kobieta.
            Zaraz się zaczną jaja – pomyślał Naruto – do jutro będzie go wybierać.
            Shikamaru wciągnął powietrze, sprawiając że papieros w jego ustach żarzył się niczym łuczywo w kominie. Następnie wyjął papierosa z ust, spokojnie wypuścił dym, po czym ku zdziwieniu zarówno Naruto jak i kobiety, wrzucił niedopałek do garnka, w którym znajdował się sok pomarańczowy. Skrawek papierosa zaskwierczał tylko i po chwili dryfował spokojnie w kadzi pełnej cieczy.
            - Którego soku mam nalać? – Spytał spokojnie chłopak.
            Naruto i kobieta stali jakby ich zamurowało i wpatrywali się w bruneta, który spokojnie mieszał dużą chochlą sok jabłkowy. Nara wziął od kobiety dzbanek i nalał do niej napoju. Ta, gdy tylko otrzymała napełnione naczynie, bez słowa oddaliła się szybkim krokiem.
            - Pytałeś się co robię z petami – rzekł po chwili do blondyna, spokojnie odpalając kolejnego papierosa.

* * *

            W okolicach godziny drugiej, do baru gdzie urzędowali Naruto i Shikamaru, podeszła Hinata. Była wyraźnie zdenerwowana, co od razu rzuciło się blondynowi w oczy.
            - Co się stało słońce? – zapytał blondyn podchodząc do dziewczyny.
            - Jeden gość robi mi awanturę – odparła Hinata drżącym ze zdenerwowania głosem.
            - Spokojnie – Naruto starał się załagodzić sytuację – pójdę tam i pogadam z nim.
            Hinata pokiwała głową na znak, że się zgadza i zaprowadziła chłopaka na miejsce. Tam Naruto nawet nie musiał pytać, który z gości robi takie awantury. Tęgi, wysoki mężczyzna stał przed jednym ze stolików i wymachując widelcem, krzyczał jedno i to samo słowo: Skandal, skandal. Inni goście o dziwo nie zwracali na niego uwagi, może ze względu na to, że odgłosy muzyki dobywające się z głośników, zagłuszały jego krzyki. Naruto podszedł do mężczyzny.
            - Słucham pana, w czym mogę pomóc?
            Mężczyzna spojrzał na blondyna. Miał przekrwione oczy, a spojrzenie wskazywało na to, że był już mocno wstawiony i raczej średnio kojarzył co się dzieje dookoła. Naruto westchnął tylko - sami wariaci dzisiaj - i położył mężczyźnie rękę na ramieniu.
            - Spokojnie, proszę usiąść i powiedzieć o co chodzi.
            Mężczyzna za namową chłopaka oklapł na krześle i wykonał parę głębszych wdechów.
            - Dobrze, to teraz niech pan powie o co chodzi.
            - No bo widzi pan – grubas podniósł swoją głowę, chcąc uchwycić spojrzenie Naruto – ten kurczak, którego dostałem od tej pani – wskazał na Hinatę, stojącą za blondynem – był spieczony.
            - Ma pan na myśli, za bardzo przypalony?
            - Nie, nie królu złoty – mężczyzna poprawił się na krześle – był gorący.
            - Za gorący? To trzeba było troszkę poczekać, nie musiał pan robić awantury – odparł Naruto, coraz bardziej zirytowany.
            - Nie, pan mnie nie zrozumiał – obruszył się jegomość – był no…ciepły.
            - A jaki pana zdaniem powinien być? – spytał Naruto tym razem z ironią w głosie.
            - No chłodny chyba, letni – odparł niepewnie mężczyzna – taki jak świeższy.
            Naruto westchnął ciężko, już wiedział że rozmowa z tym człowiekiem nie ma sensu, dlatego przestał się nawet silić na uprzejmości.
            - Chłodny i świeży, może od razy zażyczy sobie pan żywego? – odrzekł z sarkazmem po chwili namysłu blondyn – niestety żywe wyszły.
            - Jak to wyszły?! Co? Kury? – mężczyzna prawie wstał słysząc chłopaka.
            - No normalnie, wykonały taktyczny odwrót – odparł rozbawiony blondyn.
            - Jaki odwrót? O czym pan bredzi?
            - To znaczy, że spierdoliły spod topora, aby nie wylądować na talerzu – rzekł dobitnie blondyn siląc się na powagę, ale w głębi duszy miał ochotę zaśmiać się mężczyźnie w twarz.
            Gdy mężczyzna analizował, a przynajmniej starał się zrozumieć co Naruto do niego powiedział, ten odwrócił się do Hinaty i objąwszy ją w pasie, pociągnął za sobą, zostawiając zdezorientowanego gościa samego ze swoimi myślami. Ciemnowłosa z początku zdenerwowana, chichotała teraz przysłuchując się dialogowi jej chłopaka z mężczyzną.

* * *

            Zabawa sylwestrowa trwała w najlepsze do godziny czwartej rano. Wtedy to goście zaczęli się masowo zbierać do wyjścia. Gaara, który jak się okazało był niemal całkowicie pijany, drzemał spokojnie na krzesełku, nieświadomy tego, że w szatni po raz kolejny rozgorzała wojna o kurtki, płaszcze, kapelusze i czapki. Kankuro, jako organizator imprezy już liczył zyski. Po opłaceniu całego personelu okazało się, iż pomimo paru wpadek i niedociągnięć, organizowanie sylwestra jest opłacalnym przedsięwzięciem.

            Podczas gdy wynajęta przez szatyna ekipa sprzątała pobojowisko, które zostawili goście, reszta zaczęła się powoli zbierać do domu. To była długa i męcząca noc. Szczególnie Hinata, która wracała z Naruto do jego mieszkania, odczuwała w nogach trudy zawodu kelnerki. Oboje opatuleni w płaszcze i zawinięci w szaliki, szli powolnym krokiem, przez ciche teraz miasto. Wszędzie dookoła walały się pozostałości po petardach, puste butelki od szampana, puszki po piwach i wiele innych śmieci. Naruto czuł jak powieki mu się zamykają, jedynie o czym teraz marzył to o tym, aby przytulić się do Hinaty pod ciepłą kołdrą i tak usnąć. Dziewczyna szła obok blondyna trzymając go za rękę. Ona również z każdą chwilą robiła się coraz bardziej senna. Na szczęście sylwester był organizowany na osiedlu gdzie mieszkał Naruto, toteż po niespełna dwudziestu minutach, oboje byli na miejscu. Gdy tylko weszli do mieszkania, Naruto zamknął drzwi. Oboje zrzucili z siebie wszystko co mieli na sobie i prawie natychmiast wskoczyli pod ciepłą pościel, każde z nich przytulało nagie ciało drugiej osoby. Przez chwilę oddawali się namiętnemu pocałunkowi, jednak w końcu zmęczenie wzięło górę i po chwili dwójka wtulonych w siebie zakochanych spała spokojnie, nie świadoma tego co przyniesie im nowy rok.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
          I tak oto koniec kolejnego rozdziału i zarazem koniec części drugiej naszej powieści. Rozdział dedykuję moim przyjaciołom, którzy stanowili dla mnie inspirację do jego napisania. Wszystkie te dialogi i zdarzenia (poza sceną w szatni, która została zaczerpnięta z jednego z moich ulubionych filmów) są autentyczne i prawdziwe, a ich bohaterami są właśnie moi przyjaciele, którym dedykuję ten rozdział :)))))
       Dziękuję wam za to, że tak długo towarzyszycie mojemu opowiadaniu i mam nadzieję, że dalej będziecie tutaj zaglądać.
        Następny rozdział, a zarazem początek nowej części, zostanie opublikowany już po nowym roku w piątek: 3 stycznia 2014.
         Czego można oczekiwać od części trzeciej?
1) Naruto, Sasuke i Shikamaru podejmują pracę w Akatsuki.
2) Więcej NaruHina, ale już nie będzie tak słodko.
3) Więcej Hidana, który już nie będzie bierną postacią w stosunku do naszych bohaterów.
Jednym słowem będzie się działo.
       Na zakończenie chciałem wszystkim wam bardzo podziękować za odwiedziny oraz komentarze i w związku ze zbliżającymi się świętami, życzyć aby były one zdrowe, radosne i spokojne, spędzone w gronie najbliższych wam osób, a także szczęśliwego nowego roku i mam nadzieję, że zawitacie tutaj po nowym roku :))))

WSZYSTKIEGO CO NAJLEPSZE Z OKAZJI ŚWIĄT I NOWEGO ROKU !!!!!!

sobota, 14 grudnia 2013

ROZDZIAŁ XXVI

      Witam wszystkich. Od razu przepraszam za małe spóźnienie, wiem że przyzwyczaiłem was, że już o północy był rozdział, ale wczoraj miałem niewielką imprezę i mówiąc szczerze, nie byłem w stanie po niej nic już zrobić :P
          Także teraz bez zbędnego przeciągania, zapraszam do lektury :)

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Ponieważ drugi dzień świąt Hinata spędzała u rodziny brata swojego ojca, toteż Naruto mógł dokończyć to, co zaczął jeszcze przed świętami. Uwijał się niezwykle szybko, gdyż na dokończenie spraw miał tylko jeden dzień. Patrząc na jego poczynania, odnieść by można wrażenie, że spodziewa się przynajmniej wizyty samego prezydenta. Pucował mieszkanie tak dokładnie jak tylko umiał i po paru godzinach można było powiedzieć, że u chłopaka pachnie nowością.
            Naruto stał na środku swojego pokoju, dumny ze swojej pracy i rozglądał się jeszcze, starając się doszukać jakichś niedociągnięć. Gdy był już całkowicie pewien, że wszystko jest w porządku, postanowił, że zmieni nieco położenie, niektórych mebli. Dosunął niewysoki stoli do łóżka i rozłożył blat, tak że teraz wzdłuż mogły usiąść spokojnie cztery osoby. Dwa fotele powędrowały, jeden na przeciwległą stronę kanapy, drugi znalazł się przy krótszej krawędzi stołu, przodem do drzwi. Po przeciwległej stronie ustawił krzesło i dwa dodatkowe po przeciwnej stronie kanapy, obok drugiego fotelu. Musiał je pożyczyć od Konohamaru, a właściwie jego rodziców, jednak ci użyczyli mu mebli bez najmniejszych problemów.
            Dobra, to jest powiedzmy w miarę dobrze. Konsolka niech sobie stoi, będzie źródłem muzyki. Naruto analizował każdy szczegół. Na szczęście do konsoli dało się podłączyć głośniki, toteż muzyka na jutrzejszy dzień była zapewniona.
            Gdy tak stał, usłyszał dzwonek do drzwi. Chłopak rzucił się do przedpokoju i jednym ruchem odblokował zamek i nacisnął klamkę.
            - Cześć Sakura i… o cześć Sasuke! – rzucił rozradowany Naruto – wpadłeś nam pomóc?
            - A ty myślisz, że miałem jakiś wybór? – odparł ciemnowłosy, wyraźnie zrezygnowanym głosem.
            - Nie marudź – odparła szybko Sakura – dostałeś dupy, to teraz przydaj się na coś – dodała szybko i weszła do mieszkania, witając się z zszokowanym blondynem.
            Podczas gdy obaj chłopcy stali jak wryci: Naruto ciągle w szoku, Sasuke czerwony z zażenowania, Sakura od raz przystąpiła do oceny wnętrza.
            - No ładnie, ale trzeba to troszkę przyozdobić – zwróciła się do chłopaków – będziecie tak stać, czy mi pomożecie?
            Sasuke tylko wywrócił ze zrezygnowaniem oczami i wszedł do mieszkania. Naruto dopiero teraz dostrzegł, że para przyniosła ze sobą duże naramienne torby.
            - Co w nich macie? – spytał blondyn wskazując na pakunki.
            - Przynieśliśmy już dzisiaj trochę jedzenia, no i Sakura uparła się, aby kupić te baloniki i jakieś tam inne pierdoły.
            - Nie pierdoły! – krzyknęła Sakura, wypakowując wspomniane rzeczy – przecież urodziny ma się raz w roku, niech Hinata zapamięta je jako kolorowe i wesołe.
            - Spoko, w każdym razie na moich nie chcę żadnych baloników.
            - Jak nie przestaniesz pieprzyć bez sensu, to możesz ich nie dożyć i wówczas baloniki nie będą twoim zmartwieniem.
            Naruto wywrócił oczami. Chyba szybciej by było, gdybym jednak robił to sam.
            - Dobra później będziecie się gzić, szkoda czasu – zarządził blondyn.
            Sasuke wyraźnie odetchnął z ulgą, nie miał ochoty na kolejną głupią grę słowną ze swoją dziewczyną. Kochał ją, ale ta momentami wyprowadzała go z równowagi. Szybko rozpakowali wszystkie torby, po czym Sakura zabrała część spożywczą i udała się do kuchni, gdzie rozpoczęła oporządzanie. Chłopcy zaś byli odpowiedzialni za nadmuchanie kilku balonów i udekorowania pokoju w urodzinowy klimat.
            - Masz coś ostrego? – spytał Sasuke, który mocował się z torbą na balony – oni to chyba z metalu robią te foliówki. Przecież te balony nie są kurwa ze złota.
            Naruto, który akurat montował na kredensie napis „Wszystkiego co najlepsze” odparł, żeby poszedł do kuchni, tam jest kilka ostrzy. Po chwili jego uszu dobiegły krzyki.
            - Odpierdol się! Nie widzisz, ze kroję!? Weź sobie inny.
            - Przymknij się, przecież ci go nie zjem! Mówię, że na chwile. Daj mi!
            - Ale ty namolny jesteś. Masz!
            Naruto już miał iść do kuchni i rozdzielić towarzystwo, gdy nagle znów usłyszał dzwonek. Ciężko wzdychając, zmienił trasę wędrówki i otworzył drzwi.
            - Cześć Naruto, przepraszam za spóźnienie. Co prawda Sai mnie podwiózł, bo sam jedzie po prezent, ale korki i w ogóle – Ino stała i gorączkowo się tłumaczyła – a co to za krzyki? – spytała, słysząc jak zza pleców chłopaka para znów się kłóci.
            - A… to… nic takiego. Sakura daje Sasuke coś tam i mam kłopot z ich rozdzieleniem – odparł szybko Naruto. Nie za bardzo zdając sobie sprawę z dwuznaczności swojej wypowiedzi.
            - Co takiego? Gdzie mu daje?
            - No w kuchni.
            - Ała Sasuke i patrz co zrobiłeś, krew mi teraz leci! – Wrzasnęła Sakura.
            - Istny krwotok. Podczas okresu krwawisz bardziej i jakoś nie umierasz – dodał z ironią chłopak.
            Ino szybkim krokiem weszła do mieszkania, mijając zdezorientowanego blondyna, dla którego dzień zapowiadał się na pełen wrażeń. Blondynka skierowała kroki do kuchni gdzie jak się okazało Sasuke opatrywał palec Sakury.
            - Cześć wam. Nie przeszkadzam? – przywitała się nieśmiało Ino.
            - Cześć – odpowiedzieli zgodnie – nie spoko, tylko Sasuke jak zwykle jest brutalny – dodała szybko Sakura.
            - Shut up – odparł chłopak, który zakleił ranę plastrem – no dobra, nie wykrwawisz się już.
            Ino spadł kamień z serca. Właściwie co ona sobie wyobrażała, że ta dwójka w kuchni Naruto, który jest w pokoju obok? Freud miał chyba rację, wszystko sprowadza się do jednego.
            Po chwili do kuchni wszedł sam gospodarz:
            - Dobra kochani, koniec wygłupów – rzekł stanowczym głosem.
            Cała trójka spojrzała na blondyna.
            - A co ty taki nerwowy, spokojnie, zdążymy ze wszystkim – rzuciła szybko Sakura.
            - Dokładnie – dodała Ino – Hinata tak cię kocha z tak naiwną miłością, że mógłbyś nic nie zrobić, a ona i tak będzie szaleć za tobą – po tych słowach obie dziewczyny zaśmiały się.
            Naruto przybrał naburmuszoną minę, ale już nic nie odparł, tylko machnął ręką i wyszedł z kuchni, chcąc dokończyć dekorowanie.
            - No już nie bocz się tak, pomożemy ci – krzyknęła Sakura za plecami chłopaka.
            Po godzinie wszystko było gotowe. Zarówno posiłki jak i pokój. Pozostało tylko następnego dnia dokonać ostatnich zakupów. Sasuke spoglądał na wszystko z charakterystycznym dla siebie spokojem. Z początku uważał, że to głupi pomysł, bo takie dekoracje to dobre dla dzieci. Widząc jednak że wystrój w finalnej, nie przesadzonej formie i wiedząc że Hinata lubi gdy wokół jest dużo kolorów, stwierdził, że blondyn pierwszy raz od dawna miał dobry pomysł.

* * *

            Następnego dnia, Naruto dokonał wspomnianych już zakupów i wykonawszy kilka telefonów udał się do domu Sasuke, któremu zostawił zapasowe klucze do swojego mieszkania. Jego zadaniem było dopilnować, aby goście wstrzymali się z pałaszowaniem jedzenie do przybycia blondyna ze swoją ukochaną.
            Naruto po wizycie w domu Uchihy, skierował się wprost na przystanek i po chwili jechał już do posiadłości rodziny Hyuga. Dawno nie pamiętał, żeby się tak przejmował, właściwie nigdy tak mu nie zależało. Hinata dała mu tyle ciepła, chciał jej to wynagrodzić, chociaż w taki sposób. Zebrać jej przyjaciół w jednym miejscu, zorganizować wspólną imprezę. Na początku planował wynająć lokal, jednak te które oferowały wynajem, oferowały cenę lekko mówiąc, zaporową. Z tego też powodu, postanowił że zamiast bawić się w kluby, zorganizuje imprezę u siebie. Bał się, że zaproszeni odmówią, ale wszyscy przyjęli zaproszenie. Nawet Kiba, z którym co prawda relacje uległy zmianie, ale pewne blizny zostały i czy kiedyś znikną, tego sam Naruto nie wiedział. Powiedział sobie jednak, że dla Hinaty przysłoni je kawałkiem materiału i zapomni o nich.
            Tak rozmyślając, dojechał do domu ciemnowłosej. Wysiadłszy z autobusu, podszedł do bramy i nacisnął przycisk domofonu. Przez dłuższą chwilę nikt nie odbierał, aż w końcu usłyszał znajomy głos w głośniku:
            - Słucham.
            - Cześć piękna, zabieram cię z domu na długo, więc niech rodzice nie czekają – odparł wesoło chłopak.
            Hinata zachichotała cicho i poprosiła Naruto, aby ten wszedł do środka, jednak on stwierdził, że poczeka na zewnątrz.
            Gdy tak stał i czekał na dziewczynę, dopiero teraz zorientował się, że jak na tą porę, jest niezwykle ciepło. Dzień 27 grudnia, jakby specjalnie na tę okazje, jaką były urodziny niebieskowłosej, postanowił obdarować solenizantkę i jej przyjaciół, ciepłymi promieniami słońca, które powoli topiły śnieżną pierzynę. Gdyby nie to, że jeszcze duże pokłady śniegu spoczywały tam gdzie zwykle jest trwanik, zalegały przy chodnikach oraz w ogródkach, można było odnieść wrażenie, że powoli zbliża się wiosna. Niestety do niej jeszcze daleko.
            Naruto z tej zadumy wyrwało objęcie wokół jego szyi i delikatny zapach perfum, które tak dobrze znał. Chłopak odwrócił się do Hinaty i gdy tylko ujrzał jej białe oczy, obdarował ją pocałunkiem na powitanie.
            - No nareszcie – rzucił złośliwie – ile można się malować?
            - Jakie nareszcie? – spytała naburmuszona Hinata – a ty uważasz, że ja się stroję dla kogo?
            - A kto cię tam wie – zaśmiał się chłopak – mało to się kręci wokół ciebie?
            - I na pewno bardziej docenią moje starania – rzuciła z grymasem Hinata.
            - Jeśli lubisz bezzębnych… – odparł spokojnie Naruto.
            Hinata nic nie odparła tylko przylgnęła do Naruto. Lubiła się z nim droczyć choć niezbyt długo. Siedząc na przystanku w oczekiwaniu na autobus umilali sobie czas rozmową. Naruto co jakiś czas spoglądał ukradkiem na zegarek. Dochodziła godzina siedemnasta.
        Mam nadzieję, że wszystko będzie ok. Myślał w duchu Naruto. Nic nie podejrzewająca Hinata, była przekonana, że chłopak zabiera ją na urodzinową kolację, w końcu zabronił jej cokolwiek jeść tego dnia. Jakby po świętach w ogóle jeszcze myślał o jedzeniu.
Po długich oczekiwaniach nadjechał autobus, który zawiózł oboje na osiedle gdzie mieszkał blondyn. Gdy wysiedli i zaczęli się kierować w stronę bloku chłopaka, Hinata spojrzała pytająco na niego. Naruto jak to zwykle w takich sytuacjach, zrobił głupią minę i plącząc się w zeznaniach, powiedział w końcu, że zapomniał portfela z domu. Ciemnowłosa uśmiechnęła się ciepło:
- Moj głuptasek. Czasem mam wrażenie, że jakbyś miał odkręcaną głowę to też byś jej zapomniał – zaśmiała się dziewczyna.
- Tak chyba tak, na szczęście trzyma się solidnie na karku – odparł z uśmiechem chłopak, klepiąc się po szyi – wejdźmy na chwilę, zabiorę portfel i obiecuję już zero wpadek.
Dziewczyna przytaknęła, a ciepły uśmiech nie schodził z jej twarzy. Była szczęśliwa, w końcu spędzi swoje urodziny z osobą, którą kocha.
Para szybko dotarła do mieszkania chłopaka. Naruto szukał kluczy do drzwi, jednak był tak podekscytowany, że ręce trzęsły mu się niesamowicie. W końcu dobył pęk, z wewnętrznej kieszeni płaszcza i otworzył drzwi, przepuszczając dziewczynę pierwszą. W przedpokoju było ciemno, jedyne światło jakie docierało, miało źródło w kuchennych okien, które wpuszczały słabe promienie słońca. Drzwi do pokoju były zamknięte, stąd taka ciemność w przedpokoju. Naruto wszedł za dziewczyną i zamknął za sobą drzwi.
- Kochanie, to wejdź do pokoju, ja popatrzę czy w kuchni nie leży, bo się trochę spieszyłem – rzucił Naruto pospiesznie.
Hinata kiwnęła głową i otworzyła drzwi. Gdy tylko skrzydło się uchyliło i ciemnowłosa weszła nieco do środka, została natychmiast otoczona przez kilka osób, którzy chórem wykrzyczeli.
- Wszystkiego najlepszego Hinata!!
Dziewczyna stanęła jak wryta. Była tak zszokowana, że na początku nie wiedziała co się dzieje, dopiero gdy zaczęła rozpoznawać poszczególne twarze, a dodatkowo w oczy rzucił jej się teraz, wiszący na szafie napis (ten który Naruto wywieszał wczoraj rano) dotarło do niej co się właśnie wydarzyło. Mimo, że ciągle w lekkim szoku poczuła jak jej serce wypełnia radość. Byli tutaj wszyscy jej najbliżsi przyjaciele: Sakura, Ino, Sai, Shino, Sasuke i nawet Kiba. Nagle poczuła jak, ktoś obejmuję ją w talii od tyłu i przyciska do siebie.
- To jeszcze raz wszystkiego najlepszego skarbie – usłyszała cichy, ciepły głos swojego ukochanego, który przytulał się do niej.           
- Hinatka moje ty skarbie – pierwsza wyrwała się Sakura, która podskoczyła do Hinaty, gdy tylko blondyn się od niej odkleił i uściskała przyjaciółkę.
- Dziekuję Sakura i... – rzekła jeszcze nie pewnie Hinata – i wam również dziękuję, że pamiętaliście.
- Uwierz mi, nawet gdybyśmy chcieli, ten młokos za tobą nie pozwoliłby nam zapomnieć – rzucił spokojnie Sasuke, na co reszta roześmiała się serdecznie.
Każdy po kolei podszedł do solenizantki, żeby złożyć życzenia i oczywiście wręczyć prezent. Na końcu kolejki stał młody Inuzuka. Gdy podszedł do ciemnowłosej:
- Co ja ci mogę życzyć Hinata – zaczął niepewnie Kiba – niech ci się wiedzie tak jak do tej pory – dodał z uśmiechem wręczając dziewczynie, niewielki pakunek.
- Dziękuję Kiba – odparła dziewczyna i uściskała po przyjacielsku młodego Inuzukę.
Gdy wszyscy już złożyli swoje życzenia Hinata odłożyła prezenty na miejsce pod oknem. Gdy się odwróciła od razu odnalazła wzrokiem Naruto, który stał oparty o ścianę i przyglądał się jej z uśmiechem. Ciemnowłosa podeszła do niego i bez zastanowienia przytuliła najmocniej jak potrafiła. Była mu wdzięczna i żadnym opisem nie odda się tego, jak bardzo. W tym czasie Sakura, Sasuke oraz Shino, poszli do kuchni, skąd poprzynosili tacki z jedzeniem. Dania były przeróżne, począwszy od zwykłych przekąsek w postaci kanapek, a skończywszy na ciepłych posiłkach. Nie zabrakło oczywiście, jak zawsze na tego typu imprezach, alkoholu. Przodowało wino, ale fani mocniejszych trunków również znaleźli coś dla siebie.
            Naruto uruchomił konsole i po chwili w pokoju grała muzyka. Z początku cicho brzmiały jazzowe i bluesowe utwory, nadając klimat dla konwersacji, które od czasu do czasu były przerywane salwami śmiechu. Tematy były równie przeróżne jak jedzenie.
Naruto siedział w fotelu i trzymał na swoich kolanach Hinatę, która upiwszy nieco wina, zrobiła się bardziej otwarta i rozmowna. Sasuke z Sakura od czasu do czasu sprzeczali się o drobne pierdoły czym rozbawiali resztę. Sai, jak to określiła Ino, niczym prawdziwy gentleman usługiwał swojej kobiecie, która wynagradzała go pocałunkami w policzek. Nawet spokojny do tej pory Shino, włączał się często do rozmowy, sypiąc ciekawymi, tudzież wesołymi anegdotami. Jedyną osobą, która sprawić mogła wrażenie, będącej myślami gdzieś na uboczu, był oczywiście Kiba.
Inuzuka sprawiał momentami wrażenie nieobecnego. Nie był obrażony czy zniesmaczony, że tu musi przebywać. W jego umyśle ciągle toczyła się walka – stare spojrzenie na wszystko kontra nowe. Co chwilę zerkał na swoją przyjaciółkę i Naruto, którzy śmiali się razem z innymi. Nie czuł zazdrości o nią, pogodził się już z tym, że nie będą razem, ciągle jednak nie mógł pojąć co ona w nim widzi. Kiba sprawiał wrażenie jakby zagubionego. Przez całe życie miał to czego chciał. Wystarczyło, że poprosił rodziców, a oni spełniali jego zachcianki. Myślał wtedy, że jest szczęśliwy. Teraz spogląda na blondyna, który całe życie nie miał prawie nic, o wszystko musiał się starać. Mimo to wydawał się szczęśliwy. A więc czym takim jest szczęście?
Inuzuka poczuł, że musi za potrzebą toteż wyszedł na chwile do łazienki. Gdy wrócił z powrotem do, towarzystwo dalej wesoło dyskutowało. Sakura opieprzeła właśnie Sasuke, że pije za dużo i przez to w nocy mu nie stanie, czym drugi raz dzisiejszego dnia oraz ogólnie w życiu zawstydziła ciemnowłosego. Kiba uśmiechnął się na tą scenę i podszedł do konsoli, która wydobywała z wirującego w niej krążka, dźwięki muzyki. Obok niej leżało kilka innych albumów, które Kiba zaczął leniwie przeglądać. W pewnej chwili w oko wpadła mu jedna z płyt LED-Zeppelin. Bardzo lubił ten zespół to też zaczął się przyglądać tej płycie i zatanawiać, dlaczego nie ma jej w swojej kolekcji:
- Lubisz Zeppelinów? – zabrzmiał głos za jego plecami.
Kiba odwrócił się i ujrzał jak para niebieskich oczu wpatruje się w niego. Jednak nie było w nich nienawiści ani niechęci. Właściwie trudno powiedzieć, jakie uczucia skrywały oczy. Jakby zwykłą sympatię. Szatyn spojrzał znów na płytę i odłożył ją na stolik. Czuł się dziwnie stojąc tak przed Uzumakim w jego domu.
- Tak nawet bardzo, akurat wpadła mi ta płyta w oko. Będę ją musiał kupić przy najbliższej okazji – odparł niepewnie chłopak, pokazując na pudełko z krążkiem.
- Mogę ci pożyczyć jeśli chcesz. Co prawda dzisiaj w pół godziny można pobrać każdy album, ale niektóre zespoły słucha się lepiej na oryginałach – rzekł Naruto uśmiechając się przy tym i podchodząc bliżej.
- Na przykład to – dodał wyjmując ze niewielkiej sterty, klasyk jeśli chodzi o muzykę lat 60-tych The Animals – pamiętam jak się z gościem w komisie targowałem o nią dobre pieć minut, aby mi ja sprzedał.
Kiba popatrzył na Naruto. On wystarczyło, że wszedł do sklepu i miał płytę jaką chciał. To samo z innymi rzeczami, dla niego było to naturalne. Uzumakiemu, zdawało się, sprawiała radość zwykły zakup, jakby to było jakieś wielkie wydarzenie. Inuzuka mógł sobie nawet dzisiaj iść sklepu i kupić co chciał, Naruto musiał najpierw zarobić. Stąd ta radość? Wszystko co osiągnął z takim trudem traktował jak swój mały sukces. Wie jak ciężko coś zdobyć, dlatego cieszy się tym jeszcze bardziej... Dlatego dba o to. Czy to w nim pokochała Hinata? Tą radość z życia i zaradność?
            Obaj stali kontynuując dyskusję na temat muzyki, w tym samym czasie Hinata dyskutowała z Ino i Sakurą. Sasuke, Shino i Sai – trójka panów S – siedzieli w milczeniu i powoli opróżniali kolejne kieliszki. W pewnym momencie ciemnowłosa, popijając wino rozejrzała się za swoim chłopakiem i ujrzała, jak ten rozmawia z Inuzuką. Obaj śmiali się od czasu do czasu i serce dziewczyny wypełniała radość na ten widok.
Więc to nareszcie koniec. Pomyślała i kamień spadł jej z serca, a twarz przyozdobił ciepły uśmiech. Naruto jest naprawdę niesamowity.
W pewnej chwili Sakura zerwała się ze swojego miejsca i podbiegła do Uzumakiego.
- Ty Naruś, może puść nam coś do tańczenia! Co ty na to?! Pokaż co tam masz! – nie czekając na odpowiedź, zaczęła grzebać w dyskografii chłopaka. Po chwili wyjęła krążek, na którym czarnym markerem było napisane „Imprezowe MP3”. Cóż za ambitny tytuł, ale może się nada. Pomyślała dziewczyna i niemal natychmiast, zastąpiła jedną płytę drugą. Przez chwilę słychać było jak czytnik dostraja się do nowej zawartości kieszonki napędu, a po chwili z głośników popłynęła klubowa muzyka, popularna w sobotnie wieczory. Ino i Sakura od razu zaczęły wyginać się na środku pokoju, przykuwając spojrzenia wszystkich chłopaków. Hinata podeszła do Naruto, który nawet jej nie zauważył.
- Możesz mi łaskawie powiedzieć, na co się tak patrzysz? – spytała naburmuszona.
- No na te… no… jak im tam – odparł nie odrywając wzroku od dziewczyn.
- Jak im tam? A moje imię chociaż pamiętasz, czy też wyleciało ci z głowy?
- Co za pytanie oczywiście, że pamiętam – odparł Naruto, ciągle wpatrzony w dziewczyny.
- No więc?
- No ta… no… ten.
Hinata przybrała złą minę, już miała coś powiedzieć, ale nie zdążyła gdyż przerwał jej pocałunek, który Naruto złożył na jej ustach.
- Naprawdę myślisz, że mógłbym kiedykolwiek o tobie zapomnieć? – spytał, patrząc jej prosto w oczy. Kochała ten jego ciepły błękit, który sprawiał, że czuła się tak dobrze przy nim.
Hinata objęła chłopaka za szyję i pociągnęła na środek pokoju.
- W takim razie tańcz ze mną – zarządziła i po chwili dołączyli do tańczących dziewczyn.
Pokój chłopaka przypominał teraz klub nocny. Goście jedli, pili bawili się. Nawet Kiba, który do tej pory trzymał się na uboczu, bawił się z resztą w odbijanego. Wszyscy tańczyli do jednej muzyki, ale każdy prezentował swój odmienny styl. Naruto typowy Freestyle, jedynie co go hamowało to mała przestrzeń. Sasuke wykonywał spokojne ruchy co dziwne najlepiej wkomponował się w rytm muzyki. Shino ze swoim tańcem robota rozbawił Ino. Sai swoimi ruchami przypominał bardziej kobietę, ale jemu to w ogóle nie przeszkadzało. Kiba natomiast wariował, podskakiwał. U dziewczyn natomiast taniec odzwierciedlał ich osobowość, Hinata wykonywała spokojne acz zmysłowe ruchy, Sakura szalała niczym dzika pantera, a Ino na przemian, to wolno to szybko zmienna zarówno w życiu jak i na parkiecie.      Wszyscy bawili się wesoło do późnej nocy. Na szczęście sąsiedzi, którzy mieszkali pod podłogą blondyna wyjechali, toteż impreza obyła się bez awantur o naruszenie ciszy nocnej.
Dochodziła godzina trzecia w nocy. Goście zaczęli się powoli zbierać. Postanowili, jednak że wpierw pomogą trochę gospodarzowi w porządkach. Gdy mieszkanie było już jako tako ogarnięte, wszyscy zaczęli powoli zbierać się do wyjścia. Naruto razem z Hinatą, która dzisiaj nocowała u chłopaka żegnali po kolei przyjaciół. Sakura, która sprawiała wrażenie nie wyżytej dała jednoznacznie do zrozumienia Sasuke, aby szykował się na dalszą zabawę u niego w domu.
- Zaraz, zaraz jak to u mnie?!
- Bo u mnie są cienkie ściany, a ja lubię krzyczeć – odparła stanowczo Haruno.
- To sobie pokrzycz w lesie – Sasuke odpowiedział w swoim stylu.
- Dobrze, ale pod warunkiem, że będziesz na dole.
Sasuke nic nie odpowiedział, modlił się tylko, aby jego brat był dziś w pracy na nocnej zmianie. Naruto i Hinata zachichotali tylko, słysząc ich rozmowę. Sai postanowił zamówić taksówkę, która miała odwieźć Ino, ta jednak zaoponowała. Chciała, aby chłopak wrócił z nią i przy okazji zabiorą ze sobą Shino, który mieszka po drodze. Ostatni wychodził Kiba, po którego miał przyjechać ojciec. Uściskał na pożegnanie Hinatę, życząc jej jeszcze raz wszystkiego. Później pożegnał się z Naruto uściskiem dłoni i zdawało się, że lekki uśmiech zagościł na jego twarzy.
Po chwili wszyscy opuścili mieszkanie chłopaka. Jeszcze przez moment słychać było ich śmiechy na klatce schodowej, aż w końcu zapanowała cisza. Naruto zamknął drzwi od mieszkania i wrócił do Hinaty, która sprzątała kieliszki ze stołu. Blondyn podszedł do niej i objął ją w pasie.
- Zostaw słońce, ja jutro to posprzątam, to twoje urodziny przecież – powiedział i pocałował dziewczynę w skroń.
- Dobrze, ale sam nie będziesz sprzątał, bo urodziny miałam wczoraj – odparła z uśmiechem – tylko się trochę opłuczę.
Hinata zabrała kieliszki i udała się do kuchni gdzie odłożyła tylko naczynia do zlewu i po chwili była już w łazience. Naruto w tym czasie pościelił im łóżko. Akurat skończył jak dziewczyna wróciła do niego, zawinięta tylko w duży biały ręcznik. Naruto popatrzył na nią ukradkiem. Dziewczyna wydała mu się naprawdę atrakcyjna. Już jakiś czas mu się podobała, ale teraz jakoś inaczej, pożądliwie. Odganiając brzydkie myśli od siebie udał się do łazienki, aby również opłukać z siebie pozostałości dzisiejszego dnia. Prysznic działał na niego orzeźwiająco, początkowe zmęczenie minęło prawie natychmiast. Gdy skończył swój zabieg higieniczny, zawinął się w ręcznik i wyszedł z łazienki, kierując się wprost do pokoju. Hinata jeszcze nie spała, stała w oknie ciemnego teraz pomieszczenia i oparta łokciami o parapet wyglądała przez okno. Miasto wydawało się dzisiaj takie spokojne. W żadnym oknie nie paliło się żadne światło, wszyscy widać spokojnie drzemali. Naruto podszedł do dziewczyny i przylgnął od tyłu do jej ciała. Poczuł jej ciepło i przyjemny zapach. Dziewczyna wyprostowała się i przylgnęła do niego, pochylając głowę do tyłu i kładąc ją na ramieniu Uzumakiego. Jej drobne dłonie, oplotły jego palce i czuła jak przechodzą ją przyjemne dreszcze. Może to alkohol tak na nią działał. Może co innego, jedna poczuła jak jej serce zaczęło mocniej bić, a oddech stał się nierówny.

HENTAI (+18)

            Gdy dziewczyna oparła głowę na jego ramieniu, Naruto delikatnie musnął ustami jej szyję. Z początku nieśmiało całował ją, przesuwając się w górę i potem w dół. Słyszał jak oddech dziewczyny nieznacznie przyspiesza. Nie przestawał, całował szyję dziewczyny od czasu do czasu kąsając ją delikatnie. Schodził z pieszczotami niżej, do obojczyka dziewczyny, któremu także poświęcił uwagę. Jednocześnie wyswobodził ręce i delikatnie gładził nimi ramiona dziewczyny. Wędrował nimi w górę i w dół. Hinata rozkoszowała się tą chwilą i sama nie wiedząc kiedy zaczęła wykonywać delikatne, acz pełne ruchy biodrami, przylegając co jakiś czas bardziej do męskości Naruto, która twardniała z każdą chwilą. Ręce chłopaka powędrowała do tyłu i po chwili ręcznik dziewczyny opadł odsłaniając jej nagie ciało. Ciemnowłosa wyciągnęła ręce do tyłu i ułożyła je na biodrach Uzumakiego, przybliżając je do siebie. Poczuła jak jego twardy już penis, lekko ją uwiera. Szybkim ruchem zdjęła jego ręcznik i teraz oboje stali nadzy. Naruto przylgnął bardziej do dziewczyny. Nie ustawał w pieszczotach, dodatkowo posunął się nieco dalej i po chwili jego ręce krążyły po całym ciele dziewczyny. Po brzuchu, talii, ramionach, krągłych jędrnych piersiach. Czuł jak dziewczyna dostaje powoli gęsiej skórki, a jej sutki twardnieją. Delikatnie masował i ugniatał jej piersi. Po chwili dziewczyna odwróciła się twarzą do niego. Ich spojrzenia się spotkały, było w nich widać pożądanie, tak wielkie że nic nie mogło ich już zatrzymać. Po chwili ich usta złączyły się w długim namiętnym pocałunku. Dłonie tańczyły po ciele partnera, dostarczając kolejnych bodźców. Hinata stawała się coraz odważniejsza, zupełnie jakby nie była sobą. Jedną ręką zjechała nisko, do jego penisa. Z początku delikatnie muskała go opuszkami palców, potem coraz śmielej gładziła, aż w końcu ostrożnie go chwyciła i wykonywała powolne ruchy ręką.
            Nie zauważyli nawet jak zaczęli się przybliżać do łóżka, na które po chwili opadli, nie przerywając pocałunku. Hinata leżała na plecach. Naruto zszedł z pocałunkami niżej, do szyi, na której zatrzymał się na dłużej. Ciemnowłosa przymknęła oczy i gładziła chłopaka po głowie jedną ręką, a drugą po plecach. Naruto zszedł niżej. Ugniatając delikatnie jej piersi, drażnił językiem sutki. Sprawiał, że twardniały a skóra dziewczyny, pokrywa się gęsią skórką. Blondyn schodził coraz niżej, obdarowywał pocałunkami brzuch dziewczyny. Jednocześnie gładził dłońmi uda dziewczyny, powoli acz sukcesywnie zbliżając się do jej łechtaczki. Już nie tylko ręce, ale i usta pieściły okolice łona dziewczyny, która zaczęła delikatnie drżeć. Naruto wykonywał nieśmiałe powolne ruchy, najpierw dookoła, a potem Hinata poczuła jak jej łono jest poddawane pieszczotom. Uzumaki wykonywał powolne, delikatne ruchy językiem, z każdą kolejną minutą nieznacznie przyspieszał i nabierał pewności w swoich działaniach. Czuł jak dziewczyna drży coraz bardziej. Wczepiła swoje delikatne dłonie w jego włosy i mierzwiła je nieustannie.
            - Proszę wejdź we mnie… – rzekła cicho, ledwo słyszalnym głosem.
            Naruto podniósł głowę i po chwili zrównał się spojrzeniem z Hinatą. Jego penis delikatnie podrażniał jej łechtaczkę. Miał już wejść w nią, gdy Hinata lekko się zawachała.
            - Proszę, bądź delikatny… - chciała jeszcze coś powiedzieć, ale Naruto pocałował ją w usta.
            Najdelikatniej jak mógł wszedł swoim nabrzmiałym penisem w łono dziewczyny, która cicho jęknęła z bólu, a jej ciało wygięło się do tyłu. Naruto nie chcąc sprawiać jej bólu, poczekał aż pierwsze uczucie minie i tkwił bez ruchu. Po chwili ciemnowłosa zaczęła sama poruszać biodrami. Naruto wznowił ruch, powoli wchodził i wychodził z dziewczyny, wykonując płynne ruchy. Hinata z każdą kolejną chwilą odczuwała coraz mniejszy ból, a coraz większą przyjemność.
            Ich oddechy przyspieszyły. Hinata objęła rękoma chłopaka i przytuliła do siebie. Pragnęła go teraz całą sobą. Blondyn każdym kolejnym ruchem bioder dostarczał jej wspaniałych doznań. Po pewnym czasie postanowiła, że teraz ona będzie dominowała. Jednym ruchem położyła Naruto na plecach. Jego penis sterczał, a Hinata potęgowała podniecenie pieszcząc go ręką, po czym bez wahania wskoczyła na niego, wbijając go w siebie. Znów jęknęła, tym razem z rozkoszy. Dziewczyna zaczęła wykonywać powolne ruchy w górę i w dół. Z początku powolne, a potem coraz szybsze. Jej piersi delikatnie podskakiwały. Widok ten jeszcze bardziej działał na chłopaka. Oparła się rękoma o jego klatkę piersiową i wykonywała teraz szybkie pełne ruchy, chciała go czuć w sobie, chcieli aby ta chwila trwała wiecznie. Naruto pieścił jej piersi, które podskakiwały coraz bardziej. Jedną ręką powędrował w dół i zaczął pieścić łechtaczkę dziewczyny. Hinata czuła jak podniecenie w niej narasta. Przyspieszała coraz bardziej, Naruto również wykonywał pewniejsze i szybsze ruchy, dając jej dodatkową rozkosz.
            Ciemnowłosą ogarniała dzika rządza i pożądanie. Nie liczyło się nic. Byli tylko oni. Jej oddech był coraz szybszy, nierównomierny, ciało jej drżało coraz bardziej. W pewnym momencie z jej ust dobył się głośny jęk rozkoszy, w oczach jej pociemniało a serce omal nie wyskoczyło z piersi, ciało wygięło się w łuk. Skórę pokryła gęsia skórka. Dziewczyna opadła prawie natychmiast na chłopaka. Była cała zdyszana i zgrzana. Naruto obdarowywał ją pocałunkami, jednak nie miał zamiaru dać jej odetchnąć. Po chwili znów przejął inicjatywę. Dziewczyna leżała na plecach, a on wykonywał ruchy biodrami penetrując ją, jednak tym razem jego ruchy były szybsze niż poprzednio. Bardziej pewne. Piersi jej znów poruszały się w rytm jej ciała. Hinata jęczała cicho, czuła jak rozkosz rozchodzi się po całym jej ciele. Jak ona go pragnęła. Naruto jeszcze bardziej przyspieszył, jego penis był już nabrzmiały do granic. Hinata czuła go w sobie, pragnęła go. Teraz jego oddech stawał się coraz szybszy i nierówny. Wiedział, że zaraz będzie szczytować. Chciał już wyjść z dziewczyny, ale ona objęła go nogami, nie pozwalając mu na to.
            - Dojdź we mnie… - jęknęła cicho.
            - Jesteś pewna…?
            Hinata nic nie odpowiedziała tylko kiwnęła głową. Jeszcze bardziej objęła go nogami. Ruchy jego były szybkie i pewne, ciało powoli się napinało. W końcu jakby przebiegł przez niego silny impuls. Ciało wygięło się w łuk, jęk rozkoszy rozniósł się po pokoju. Wypełnił swoją ukochaną, całym sobą. Po chwili opadł, opierając się łokciami na łóżku. Hinata cały czas obejmowała go nogami. Poczuła jak głowa chłopaka delikatnie spoczywa na jej piersiach, czuła jego ciepłych oddech na swojej skórze. Wplotła ręce w jego włosy, gładząc je delikatnie. W końcu Naruto doszedł do siebie. Podniósł wzrok i napotkał to spojrzenie białookiej, które tak bardzo kochał. Ciepłe pełnej miłości, ale i pożądania. Ich usta znów się spotkały, tym razem na dłużej.
            Ciągle gorące ciała po upojnej nocy, leżały spokojnie, nagie, wtulone w siebie. Naruto tej nocy dał Hinacie najwspanialszy prezent. Dał jej całego siebie.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------

             Takim oto miłym akcentem zakończyliśmy kolejny rozdział naszej powieści :) Mam nadzieję, że dalej spełniam wasze oczekiwania i oczywiście zapraszam za tydzień na kolejny rozdział.
              Następny rozdział 21 grudnia (sobota): a w nim sylwestrowa noc Naruto i Hinaty w pracy :)
              Do zobaczenia za tydzień :)