sobota, 26 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ XLIII

         Witam serdecznie kochani w piątkowo-sobotni wieczór. Przed nami kolejny rozdział naszej powieści i zgodnie z zapowiedzią fabuła idzie powoli do przodu. Zapraszam do lektury :)
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
W poniedziałek z samego rana Naruto, jeszcze przed zajęciami udał się do dziekana z podaniem o rezygnację ze studiów. Co prawda nie musiał tego robić. Mógł po prostu rzucić wszystko i wyjechać, ale pomyślał, że może dzięki temu, że zachowa formalną ścieżkę, ktoś zajmie jego miejsce w Akatsuki. Niech sobie skorzysta. Pod pokojem dziekana nie było dzisiaj nikogo. W sumie to nic dziwnego, gdyż podania z prośbą o przedłużenie sesji czy innymi pismami, w których studenci ubolewają nad swoją egzystencją, składa się dopiero pod koniec lutego.
            Stojąc tak, starał się jeszcze raz wszystko na spokojnie przemyśleć. Dzwonił wczoraj do wujka, który nie był zbyt zadowolony, pomysłem chłopaka o rzuceniu studiów. Nie porozmawiali jednak za długo, gdyż ceny za połączenia międzynarodowe są dość wygórowane.
            Z zamyślenia wyrwał chłopaka głos dziekana.
            - Witam, przepraszam, że musiałeś czekać, ale miałem ważny telefon, zapraszam.
            Mężczyzna wykonał zapraszający gest ręką i po chwili blondyn był w pokoju dziekana. Profesor Sarutobi zamknął drzwi i wskazawszy Uzumakiemu krzesło, żeby usiadł, również spoczął w swoim fotelu.
            - W czym mogę ci pomóc? – spytał. Jego głos był ciepły i przyjazny. Co przeczy wszystkim stereotypom jakoby profesorowie, a zwłaszcza dziekani odnosili się lekceważąco do studentów.
            Naruto nic nie odparł, tylko wręczył podanie. Dziekan przyjął pismo i zaczął je uważnie czytać. Jego spokojna twarz, przez długi czas skupiona przybrała w pewnej chwili oznaki zdziwienia. Gdy skończył czytać, spojrzał na blondyna, który siedział przed nim ze spuszczonym wzrokiem.
            - Jesteś pewien, że tego chcesz? – spytał dziekan po dłuższej chwili.
            Blondyn nic nie odpowiedział, tylko nieznacznie kiwnął głową. Sarutobi westchnął ciężko i odłożył podanie na biurko.
            - Nie mam prawa cię zatrzymywać, jednak chciałbym, abyś przemyślał to jeszcze raz.
            Naruto siedział w milczeniu i nie podnosił wzroku. Dziekan wstał i powolnym krokiem podszedł do okna, za którym rozpościerał się widok na patio, okalane z czterech stron, przez poszczególne skrzydła wydziału, które tworzyły kwadrat.
            - Wiele się zmieniło od czasu, gdy pierwszy raz przekroczyłem progi tego wydziału – Sarutobi przemawiał spokojnie, stojąc cały czas plecami do chłopaka – wykładowcy byli inni, studenci byli inni, czasy też. Od początku wiedziałem, że chcę związać swoją przyszłość z tą uczelnią. Wiele osób tego pragnęło. Nie każdy miał ku temu predyspozycje, ale mimo wszystko było to marzeniem wielu ludzi. Przez te wszystkie lata upartego podążania za swoimi marzeniami, zdobywania wiedzy i umiejętności, byłem także świadkiem powolnych przemian, które zachodziły. Ludzie stawali się bardziej zamknięci w sobie, potem niechętni…
            Dziekan zamilkł na chwilę i westchnął ciężko.
            - Idea, której przyświecało założenie tego uniwersytetu, również uległa zmianie. Uczelnia ta powstała z myślą o najbiedniejszych. Podczas gdy w mieście, jak i całej okolicy, pełno było szkół dla nielicznych, dobrze sytuowanych, nasz uniwersytet powstał z myślą o tych, których nie stać na naukę w prywatnych szkołach. Była to swoista enklawa dla wykluczonych, która dawała szanse wybicia się. Niestety, ta szlachetna idea z biegiem czasu wyblakła niczym zużyty materiał. Cieszący się dobrą opinią uniwersytet, przyciągał studentów z bogatych domów. Rodzice tychże młodzieńców żądali utworzenia oddzielnych klas dla ich pociech i całej reszty. Był nawet pomysł, aby przekształcić tą uczelnie w szkołę dla elit. Na szczęście ówczesny dziekan, Senju Tobirama nie zgodził się na to. On także przeciwstawił się dzieleniu studentów ze względu na stan pochodzenia. Duża w tym także zasługa władz miasta, które wspierały rozwój edukacji wśród biednych. Wielka w tym zasługa brata dziekana, Senju Hashiramy, który dzierżył wtedy ster władzy w mieście. Obaj wiele mnie nauczyli.
            Dziekan znów zamilkł i odszedł od okna, siadając na wprost Naruto, który przez cały ten czas nie odezwał się ani słowem.
            - Niestety, dobry Hashirama odszedł, pozostawiając po sobie rozwiniętą strukturę uniwersytetu. Władza się zmieniła, nauka zeszła na dalszy plan. Uniwersytet potrzebował pieniędzy. Bogaci rodzice, których pociechy studiują w murach tej uczelni, zaoferowali swoje pieniądze w zamian za przywileje dla swoich potomków. Łatwo się domyśleć, że taki stan rzeczy, prędzej czy później doprowadzi do patologii i sytuacji, w której bogaci będą szykanować biednych, a profesorowie, doktorzy, elita edukacji wyższej, która powinna nie tylko stać na straży wiedzy ale i moralności, bezsilnie się temu przygląda. Obawiają się, że kurek z pieniędzmi zostanie zakręcony. Część z wykładowców znajdzie pracę, gdzie indziej, ale wiele z nich wyląduje na ulicy w kolejce w urzędzie pracy.    Dlatego też, gdy zostałem dziekanem, postanowiłem wprowadzić program, którego między innymi ty jesteś członkiem. Wszelkiego rodzaju firmy logistyczne, produkcyjne, finansowe chętnie wyłożą pieniądze na szkolenie specjalistów, którzy będą gotowi do podjęcia pracy. Ten zastrzyk gotówki, pozwoli nam odciąć się od wpływów bogatych. Będę mógł przywrócić naszej uczelni, dawną chwałę i ożywić na nowo jej ideę.
            Dziekan znów zamilkł na chwilę, z uwagą przypatrywał się młodzieńcowi, który siedział przed nim. Niebieskie oczy Naruto wyrażały smutek.
            - Wiem, że ci ciężko i żadne słowa pociechy nie zmienią twojego samopoczucia. Chciałbym jednak, abyś nie kończył uczelni teraz. Jesteś jednym z najlepszych studentów jakich widziałem w ciągu ostatniej dekady, nie marnuj tego.
            - Mam dość… - odparł cicho Naruto.
            - Wierzę ci. Jak już mówiłem, nie mogę cię zatrzymać, ale czuję się w obowiązku, zrobić to co do mnie należy, abyś zmienił decyzję.
            - Po co?! – Naruto wstał omal nie przewracając krzesła – W imię czego?! Ostatnie dwa lata męczyłem się jak nigdy przedtem. Patrzę na siebie i widzę jedynie samotnego człowieka, którym wszyscy gardzą! Dlaczego mam sobie nie odpuścić?! Nie zasłużyłem na taki los!
            Naruto czuł jak cała gromadzona w nim złość, uchodzi z niego. Sarutobi siedział spokojnie w swoim fotelu. Zdawać by się mogło, że słowa i zachowanie chłopaka powinny wywołać w nim nerwową reakcję. Zamiast tego słuchał z uwagą słów Naruto.
            Gdy Uzumaki wyrzucił z siebie cały ból, jaki odczuwał w tym momencie, opadł z powrotem na krzesło i z trudem hamował złość. Teraz to już na pewno wyleci z uczelni. I dobrze, w końcu po to tu przyszedł.
            Dziekan jednak, nie okazał żadnej złości czy niechęci do blondyna. Zamiast tego wstał i podszedł do młodzieńca.
            - Jest jeden sposób, abyś mógł uniknąć tego wszystkiego i mógł spokojnie skończyć naukę.
            Naruto podniósł nieśmiało wzrok.
            - Indywidualny tok nauczania. Co prawda mogą z niego korzystać studenci, tylko w specjalnych okolicznościach, podając stosowne uzasadnienie, które jest następnie rozpatrzone, ale nie będzie z tym problemu.
            Blondyn słuchał dziekana, przez moment zastanawiając się o czym mężczyzna mówi.
            - Nie jesteś zły na uczelnię. Tylko na swoich towarzyszy. To zrozumiałe, jednak jeśli rzucisz studia w tym momencie, stracisz pracę w Akatsuki. Rzucić wszystko jest bardzo łatwo, ale potem można tego żałować. Dlatego chciałbym abyś przemyślał moją propozycję i przyszedł do mnie za kilka dni. Jeśli nie zmienisz zdania, wówczas zaakceptuję twoje podanie, jednak jeśli zdecydowałbyś się pociągnąć studia jeszcze pół roku, obiecuję, że dołożę wszelkich starań, aby te ostatnie miesiące były dla ciebie o wiele lepsze niż ostatnie dwa lata.

* * *

            Gdy Naruto wychodził z pokoju dziekana, niemal natychmiast wpadł na Sasuke, który jak się okazało, czekał na niego.
            - Więc jednak złożyłeś to podanie? – spytał ciemnowłosy. Starał się zachować obojętność, jednak dało się odczuć, że szkoda mu będzie rozstawać się z przyjacielem.
            - Nie, nie złożyłem.
            - Zmieniłeś zdanie? – Sasuke wyglądał teraz na zaciekawionego.
            - Zaproponował mi indywidualny tok nauczania. Nie musiałbym chodzić na zajęcia tylko na dyżury do wykładowców.
            - Zawsze to jakieś rozwiązanie – Sasuke poczuł, jakby mu ulżyło – na pewno lepsze to, niż poprzednie.
            - Może masz rację. Zostało mi pół roku, przemęczę się, a Ameryka nie ucieknie.
            - Czyli wyjazd aktualny, tyle że przesunięty.
            - Tak, chyba tak.
            - Od kiedy zaczynasz ten nowy program?
            - Mam mu dać znać w przeciągu tygodnia.
            - Czyli dzisiaj idziesz z nami na zajęcia?
            - Nie, wracam do domu.
            - A to dlaczego?
            - Nie mam ochoty, poza tym muszę to wszystko przemyśleć.
            - A co tu do przemyśliwania? Skończ te studia, a potem osobiście cię wypierdolę do Afryki.
            - Chyba do Ameryki.
            - Do Afryki na Saharę żreć piasek. Nie wyślę cię do metropolii żadnej bo wstyd przynosisz.
            - Goń się leszczu – Naruto, jakby wymiana tych uszczypliwych uwag z Sasuke nieznacznie poprawiła humor.
            - Dobra, skoro tak ci się do domu spieszy, ale w robocie mam nadzieję się zjawisz?
            Naruto przez chwilę nic nie odpowiedział. Zupełnie zapomniał, że trzeba iść do pracy, a tam spotkać się z Shion twarzą w twarz. Od ich ostatniego spotkania, w ogóle nie rozmawiali. Blondyn zastanawiał się, jak teraz będą wyglądały relacje między nimi.
            - Nie pierdol tylko idziesz. Pocałowałeś się z Shion, wielkie mi halo – Sasuke wyrwał Naruto z zamyślenia – sądziłem, że jednak będziecie z Hinatą, ale po tym co ostatnio powiedziałeś… ciężko mi to mówić, ale skoro tak wybrała… może faktycznie zacząć wszystko od nowa…
            Naruto nic nie odparł, tylko ruszył wolnym krokiem na przód, wzdłuż korytarza. Zamyślony, nie zauważył nawet, jak kilka kroków od niego, jego grupa stoi pod salą i czeka na zajęcia. Kiba, Sai i Shino rozmawiali o czymś, choć zwykle rozmowny Inuzuka, teraz ograniczał swoje wypowiedzi do pojedynczych słów. Hinata stała oparta o ścianę i zdawała się jakby zamyślona. Sakura i Ino natomiast, stały obok przyjaciółki i także się nie odzywały.
            W pewnej chwili Haruno dojrzała zbliżających się Naruto i Sasuke.
            - Hej chłopaki! Naruto, Sasuke, tutaj! – krzyknęła wesoło i pomachała im.
            Kiba, na sam dźwięk imienia blondyna, poczuł nieprzyjemne ciarki na plecach i odruchowo dał krok w tył, starając się zejść blondynowi z pola widzenia.
            Hinata poczuła, jak serce zaczyna jej mocniej bić. Podniosła wzrok na Naruto, który zbliżał się powolnym krokiem. Minął właśnie nierozłączne trio Kiby i szedł w jej kierunku. Czuła jak policzki się jej rumienią, zupełnie jak wtedy, gdy jeszcze nie byli razem.
            - Naruto…
            Blondyn stał i odwrócił lekko głowę. Za nim stał Kiba, który z początku schowany między przyjaciół, teraz stał dwa kroki za blondynem.
            - Naruto… - powtórzył Kiba, jednak zdawało się, że sił starcz mu tylko na wypowiedzenie imienia Uzumakiego.
            Blondyn nic nie odparł. Stał w milczeniu odwrócony plecami do Kiby i podobnie jak reszta, nic nie mówił.
            - Naruto, ja… chciałem… żebyś podszedł na chwilę...
            Blondyn westchnął ciężko, zamknął na chwilę oczy i w jednej chwili, nie wiadomo jak, poczuł jak wypełnia go fala gniewu. W jednej chwili rzucił się na Kibę i chwyciwszy go za bluzkę, z całych sił przygniótł go do ściany. Gestem tym zaskoczył nie tylko wszystkich dookoła, ale także i siebie.
            - Czego ty kurwa chcesz ode mnie?! – Cała ta złość, która nagle skumulowała swoje olbrzymie pokłady, dawała upust w słowach, które wykrzykiwał Naruto – czego kurwa?! Co ja ci takiego zrobiłem?!
            Wypowiadając ostatnie słowa, przyciągnął Kibę do siebie i znów cisnął nim o ścianę. Sasuke, który stał najbliżej nich, doskoczył do blondyna, chcąc ich rozdzielić.
            - Czego kurwa chcesz?! Masz to czego chciałeś!! Odpierdol się wreszcie ode mnie!! Już mnie nie zobaczysz!! Słyszysz?! Nie zobaczysz mnie!! Nie zasyfię ci już twojego pierdolonego powietrza!!
            - Naruto dość! – Sasuke chwycił przyjaciela obiema rękoma za ręce i odciągnął od Kiby – wystarczy! Nie warto!
            - Sasuke… - Naruto poczuł jak jego ciało drży, a jego samego dopada rozpacz – co ja kurwa takiego zrobiłem?!
            Ciemnowłosy trzymał przyjaciela, lecz jego uścisk stawał się coraz słabszy, aż w końcu puścił blondyna, który teraz drżał. Reszta grupy podeszła bliżej. Wszyscy byli zszokowani sceną, która miała miejsce. Hinata poczuła dziwne ukłucie w sercu, a łzy powoli zaczęły napływać do jej oczu.
            Naruto odwrócił głowę i wzrokiem przebiegł po wszystkich, po czym zatrzymał się na ciemnowłosej. Jego oczy wyrażały tyle smutku, ile tylko można sobie w najgorszych scenariuszach wyobrazić. Oddychał ciężko. Fala złości, która przed chwilą w nim kipiała, nagle zniknęła.
            - Mam nadzieję, że będzie wam dobrze – rzekł po dłuższej chwili, patrząc na Hinatę, po czym spuścił wzrok i skierował swoje kroki w kierunku wyjścia.
            - Naruto… - Hinacie drżał głos. Chciała coś powiedzieć, zatrzymać go, ale nie potrafiła.
            Kiba, który dopiero teraz doszedł do siebie, podszedł do Sasuke.
            - Dzięki za pomoc, gdyby nie ty, ten świr pewnie…
            Nie dokończył, gdyż nagle silne uderzenie pięścią w brzuch pozbawiło Inuzukę całego powietrza. Szatyn jeszcze nie do końca wiedząc co się dzieje, poczuł silną dłoń na swojej szyi, która momentalnie go prostuje i po chwili chłopak znów stał w gnieciony w ścianę.
            - Ty pierdolony śmieciu, jeszcze raz powiesz coś takiego, a cię zabiję! – Sasuke wzmocnił uścisk i Kiba, który ciągle odczuwał skutki ciosu w brzuch, zaczął się dusić.
            - Sasuke zostaw! Zrobisz mu krzywdę! – Sakura doskoczyła do chłopaka, jednak widząc wzrok Uchihy, zaniechała dalszych działań.
            Ciemnowłosy nic nie odparł. Puścił Kibę, który opadł na ziemie niczym worek kartofli, trzymając się za brzuch.
            - Nic mu nie zrobię. Zabiłbym śmiecia, a poszedłbym siedzieć jak za człowieka.
            Sasuke popatrzył za przyjacielem i już miał ruszyć za nim, gdy nagle jego wzrok zwrócił się w kierunku Hinaty. Ciemnowłosa dziewczyna stała i nie hamowała łez, które jej napływały do oczu. Uchiha chciał coś powiedzieć, ale powstrzymał się. Nie ma to wszystko sensu. Bez słowa udał się za przyjacielem, który właśnie wychodził z budynku uczelni.

* * *
           
Naruto od kilku godzin siedział w swoim mieszkaniu, przy stole i wpatrywał się w podanie o skreślenie z listy studentów. Ciągle rozmyślał nad słowami dziekana, jednak od czasu do czasu, mimowolnie, wracał myślami do sceny z Kibą. Właściwie tego zdarzenia, niezbyt dobrze pamiętał. Uczucie złości, które nim wtedy owładnęło, zdawać by się mogło, wyparło wszystkie inne rzeczy z umysłu chłopaka, pozostawiając nienawiść. Naruto przeszedł dreszcz po plecach, który wyrwał go z zamyślenia. Spojrzał na zegarek, na którym widniała godzina czternasta. Jeszcze dwie godzinki do wyjścia.
            Przeciągnął się na krześle i wstał. Aby nie myśleć o tym wszystkim postanowił wziąć się za jakąś, nie rozrywkę. Podszedł do konsoli i włożył do czytnika Tekkena 5. Przez chwilę słychać było jak laser pracuje, aż na ekranie telewizora, pojawiła się tytułowa plansza. Nie zdążył jednak rozegrać pierwszej walki, gdy usłyszał dzwonek do drzwi.
            - Kurwa mać! Kogo licho niesie?
            Blondyn rzucił pada na fotel i skierował się w kierunku drzwi, które natychmiast otworzył.
            - Powiedziałem, że nie mam ochoty rozmawiać z wamiii...
            Chłopak miał już wygłosić swoja litanię na natarczywość kolejnych domokrążców, którzy pragną wcisnąć ludziom swoje towary. W porę jednak się powstrzymał, gdyż zamiast spodziewanych naciągaczy, stali przed nim jego przyjaciele: Sasuke i Sakura.
            - Jeśli mamy sobie iść, to powiedz – rzekł spokojnie Sasuke, bez typowej dla siebie ironii w głosie.
            - Nie, spoko, myślałem, że to ktoś inny – odparł szybko blondyn – nie spodziewałem się was, myślałem, że jesteście na zajęciach.
            - Postanowiliśmy się urwać i zobaczyć jak się miewasz – odparła Sakura. Podobnie jak Sasuke, czuła współczucie dla Naruto, zwłaszcza że podobnie jak jej towarzyszowi, cała ta sytuacja z Kibą, wydawała się podejrzana.
            - Normalnie – Naruto wzruszył ramionami i zaprosił przyjaciół do środka.
            Sakura i Sasuke weszli do mieszkania i zostawiwszy swoje okrycia w przedpokoju udali się do pokoju chłopaka. Sasuke od razu usiadł w fotelu, bawiąc się padem, Sakura zaś rozejrzała się po pomieszczeniu, w którym panował delikatny nieład. Łóżko stało nie pościelone, na stole stał niedomyty talerz po kanapkach, a piżama chłopaka walała się po podłodze.
            - Przepraszam za bałagan, jakoś nie miałem kiedy ogarnąć – rzekł blondyn, widząc grymas twarzy Sakury, która lubiła porządek.
            Naruto szybko sprzątnął piżamę i pościelił łóżko. W tym czasie Sasuke stoczył jedną walkę w Tekkena, za co został zrugany przez Sakurę. Gdy blondyn skończył cała trójka usiadła na łóżku i oparła się plecami o ścianę.
            - Dzięki, że wpadliście – powiedział pierwszy Naruto, któremy faktycznie zrobiło się lżej na sercu na myśl, że ma z kim pogadać.
            - Nie musisz – odparła Sakura – martwiliśmy się trochę o ciebie.
            - Chyba nie sądziliście, że sobie żyły podetnę – Naruto, jakby się lekko uśmiechnął, wypowiadając te słowa.
            - Nie, ale tak nagle zaatakowałeś Kibę i trochę... – Haruno nie wiedziała jak dokończyć.
            - Rozumiem – twarz Naruto, w jednej chwili przybrała poważny wyraz.
            - W sumie nawet żałuję, że mu nie przypierdoliłeś zanim cię powstrzymałem – dodał Sasuke wpatrując się w okno.
            - Sasuke! – Sakura omal nie podskoczyła.
            - Tylko dlatego powstrzymałem Naruto, aby chłopak nie miał problemów potem za pobicie, ale sama musisz przyznać, że temu dupkowi należy się wpierdol.
            - No nie wiem. Naruto, czy ty wtedy, naprawdę nic...
            - Pytasz czy mu nie spuściłem wpierdol?
            - No, tak, właściwie tak można to ująć.
            - Nie. W ogóle go nie spotkałem, a nawet jakbym spotkał, to co? Przecież od dwóch miesięcy był spokój, nawet rozmawiał ze mną normalnie. Po co miałbym to robić?
            - Ja mu wierzę – odparł szybko Sasuke.
            Sakura przez dłuższą chwilę się wahała. Wzięła kilka głębszych oddechów i w końcu odparła;
            - Ja również ci wierzę, ale te ślady pobicia...
            - A co się dziwisz? – znów wtrącił się Sasuke – sam mówił, że szlajał się po tej okolicy, która jest jedną z gorszych w mieście. Na co liczył? Że go tu ciepło przywitają chlebem i solą?
            Sakura znów nic nie odpowiedziała. Miała coraz większy mętlik w głowie, ale jednocześnie, duży kamień spadł jej z serca. Nie miała dowodów, ale coraz bardziej wierzyła w to, że Naruto nie jest winny. A skoro sama w to wierzy, to może się jej uda przekonać o tym Hinatę. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie jeden szczegół. Dlaczego Naruto tak dzisiaj naskoczył na Kibę? Czy aż tak go rozwścieczyło to kłamstwo? Ale w takim razie, dlaczego nie zrobił takiej awantury wcześniej?
            - Naru... – zaczęła nieśmiało Sakura – rozmawiałeś z Hinatą?
            - Nie.
            - Może spróbujesz?
            - Nie ma sensu.
            - Naruto! Co ty gadasz?!
            - Nie mówiłeś jej Sasuke?
            - Nic. Jeśli ktoś ma o tym mówić to tylko ty.
            - Co miałeś powiedzieć? Chłopaki! O co chodzi?! – Sakura wydawała się wyraźnie poirytowana faktem, że czegoś nie wie – Nie bądźcie świnie, powiedzcie.
            Naruto westchnął ciężko i opowiedział Sakurze, jak umiał najdokładniej o tym jak widział Hinatę z Kibą w galerii handlowej. Opowiedział także epizod z Shion. Haruno z każdą kolejną chwilą otwierała coraz szerzej oczy, a twarz w żaden sposób nie potrafiła ukryć zdziwienia. W końcu gdy Naruto doszedł do pocałunku z białowłosą, przez co Sakura omal nie spadła z łóżka.
            Gdy Naruto skończył opowiadać, w pokoju zapanowała cisza. Sakura ciągle nie mogła dojść do siebie po tym co usłyszała. Bo jak uwierzyć w to, że dziewczyna, która poza tym jednym jedynym chłopakiem świata nie widziała, nagle wpada w objęcia innego? Nie, tu musi być coś nie tak. To przecież nie możliwe.
            - Na...ru.. czy ty – Sakura z trudem dobierała słowa – czy ty, na pewno... znaczy jesteś pewien, że to była Hinata?
            Naruto nic nie odparł. Siedział nieruchomo, oparty o ścianę, podkuliwszy nogi, oparł łokcie na kolanach, w wzrok skierował w podłogę. Dziewczyna mogła odebrać milczenie chłopaka, jako odpowiedź twierdzącą. W myśli zganiła się za to. Co to za głupie pytanie? Przecież on ją wszędzie pozna i do tego Kiba. Różowowłosej nagle powoli wszystko zaczęło się układać. Nie pasujące do siebie w pierwszej chwili klocki, nagle zaczęły tworzyć spójną całość.  W jednej chwili przypomniało się jej co kiedyś mówił Sasuke o imprezie u Kiby, o zalotach Inuzuki względem Hinaty. Teraz ta kłótnia, rozstanie i finał tej historii, który jest wszystkim doskonale znany.
            - To parszywa gnida! – Sakura poczuła, że momentalnie w niej zawrzało – parszywy pchlarz, cholerny dupek, ja mu kurwa nogi z dupy powyrywam!
            Sasuke spojrzał na dziewczynę, która aż się trzęsła ze złości. Naruto z kolei siedział dalej wpatrzony przed siebie, jakby nigdy nic.
            - O czym ty mówisz?
            - Jak to o czym?! To oczywiste, ale ja jestem głupia!
            - Tyle to i ja wiem, ale o co ci chodzi?
            Sakura syknęła ze złości na kąśliwa docinkę Uchihy i nie pozostała dłużna:
            - Tyle wiesz, ale tyłek to cię kręci co? Niby głupia, ale władzę nad tobą posiadam.
            Sasuke prychnął i nic już nie odpowiedział. Sakura natomiast podjęła przerwany wątek.
            - Kiba, ten dupek, wszystko ukartował. Ta niby bójka i ta scena w galerii! Tak bardzo chciał być z Hinatą, że okłamał wszystkich, nawet ją! Co za pieprzona menda. Dwa miesiące strugał takiego grzecznego, spokojnego, że niby się zmienił, a tu proszę!
            - Nie zmienia to faktu, że mu się udało – odparł Sasuke i spojrzał na Naruto, który dalej siedział cicho.
            - Trzeba się spotkać z Hinatą! – Sakura aż wstała z łóżka – spotkać i powiedzieć, co o tym myślimy. Powiedzieć jakim dupkiem jest Kiba! Nie jest za późno, przecież ślubu nie brali! Wiem! Zadzwonię do niej, żeby przyjechała!
            Sakura z miejsca doskoczyła do stołu, na którym leżała jej torebka. Chwilę w niej gmerała, po czym wyjęła swoją komórkę.
            - Niech przyjeżdża i sama jej powiem o tym wszystkim. Uwierzy mi, a potem napierdolimy Kibie – rzekła, szukając w telefonie numery ciemnowłosej.
            - Nie – Naruto cichym, lecz stanowczym głosem ostudził zapał Sakury. Dziewczyna popatrzyła na niego zdziwiona.
            - Co nie? O co ci chodzi? Przecież wystarczy, że z nią pogada i...
            - Powiedziałem nie!
            Naruto wstał z łóżka i powolnym krokiem podszedł do Sakury. Gdy stał tuż obok, wziął od niej komórkę i wyłączył ją.
            - Co ty robisz?! Odbija ci?! – Sakura omal nie rzuciła się na chłopaka, chcąc mu zabrać telefon – o co ci chodzi?!
            - To nie ma sensu – odparł blondyn, nie patrząc w stronę dziewczyny.
            - Co nie ma sensu?! Odbiło ci czy co?!
            - Sakura! – Sasuke również wstał – zostaw go.
            - Co?! Ty też?! No nie wierze! Ja się poddaję! – Sakura machnęła ręką i opadła na fotel, który stał obok stołu, po czym zwróciła się do Naruto – możesz mi to wytłumaczyć, dlaczego robisz z siebie takiego męczennika? Przecież możesz być szczęśliwy z nią, a ty... ty...
            - Mam dość – odparł cicho chłopak, odwrócony plecami do Sakury – mam dość! Rozumiesz?!
            Sakura zamilkła i ciarki przeszły po jej plecach. Takiego zdenerwowanego Naruto widziała drugi raz w życiu. Pierwszy raz dziś rano. Haruno jakby wbiła się głębiej w fotel, nie chcąc rozwścieczyć Naruto.
            - Mam dość tego cholernego miasta! Mam dość ludzi, którzy tu żyją! Mam dość, że prawie wszyscy traktują mnie jak śmiecia! Mam dość tego nieustającego przeczucia, że jestem kimś gorszym! Dość mam Kiby, Shino, Saia i reszty tej bandy! Dość mam złudzeń, że może coś się zmieni!

            Naruto z każdym kolejnym słowem podnosił głos, a oczy powoli wypełniały się łzami. Gdy skończył, cieniutkie strugi słonej wody spływały mu po policzkach. Ciężko oddychając, niemal dosłownie oklapł na podłogę, gdzie siedząc, oparł głowę o zaciśnięte pięści i dał upust swojemu bólowi, który przez tyle lat gromadzony w najgłębszych czeluściach serca, wychodził teraz na zewnątrz, rozrywając jego ściany na strzępy.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------        Tak jak przewidywaliście, tak łatwo Naruto nie wysłałem do USA, ale kto wie co będzie potem :P Jak zawsze dziękuję za wasze komentarze i cieszę się, że opowiadanie spełnia wasze oczekiwania :)
          Następny rozdział tradycyjnie w sobotę za tydzień (3 maja), a w nim: Rozterki Hinaty  i rozmowa - kim jest jej przyjaciel? Jak będą teraz wyglądały relacje Naruto z Shion? Akatsuki znów powraca - z kim spotkał się Nagato? Czy nasi bohaterowie zaczynają układać sobie życie na nowo? O tym wszystkim już w następnym rozdziale za tydzień.
          Do zobaczenia !!

15 komentarzy:

  1. Wiedz, że przeczytałam. :3 Więcej nie nam nic do dodania.
    Pozdrawiam ^₩^

    OdpowiedzUsuń
  2. Prawie się poryczałam pod koniec... chyba za bardzo przeżywam... Rozdział jak zawsze super! Nie myślałam, że Naruto tak wybuchnie i jeszcze Sasuke poprawił, dobrze tak Kibie, ma za swoje. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam i życzę weny chociaż widać, że Tobie jej nie brakuje :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Notka mistrzowska. Miałem nadzieje że Naruto nawali Kibie... Ale to że zrobił yo Sasek też mi pasuje. Końcówka notki smutna i to bardzo (aż powiem że łezka mi sie w oku zakręciła) Mega niecierpliwie czekam na nexta i mam nadzieje że będzie on jeszcze ciekawszy od tego odcinka ( choć chyba nic ciekawszego od dzisiejszego odcinka nie znajdziesz)
    Pozdramiam Grzegorz.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ludzie, to opowiadanie tak wciąga że nie zauwarzyłam kiedy skończyłam czytać. zaczynam czytać jest 00:11 a kończe 00:38 a myślałam że zajeło m to z 5 mnut.
    A co do samego opowiadania. Naruto nie jedzie do USA ("narazie"), to było do przewidzenia. Bo kto by uratował Hinate? Napewno nie Kiba. A jak byś spróbował tak zrobić to ostrzegam ZNAJDE CIĘ NAWET JAK BY MUSIAŁA CAŁY ŚWIAT PRZEMIERZYĆ!!!!! Ale wiem że tego ne zrobisz, tylko się upewniam. A co do Hinaty to ona strasznie naiwna jest. Woli wierzyć temu Baka yaro (głupi drań czyl Kiba) niż Naruto bo ten pchlarz jest jej "przyjacelem" z dzieciństwa czy jakoś tak. Naruto, bedaczysko. jest to jedna z moich 5 ulubionych postaci. TYLKO NIECH M SPRÓBÓJE COŚ KOMBINOWAĆ Z TĄ SHION!!!! Akatsuki znowu w akcj!! W pewnym sensie tenskniłam za Hidanem, wprowadział do tej hstori napięci. Czy zabije Hinate czy nie? Oto jest pytanie. Koniec końców raczej nie. Chyba że zamiast Happy End planujesz Sad End (tak głupio brzmi -.-"). Mojim skromnym zdaniem on będzie rozmawiał z Hinatą. A tak wogule kiedy Naruto poskłada fakty dotyczące wisiorka Hidana? Pewne w ostatniej chwili. Ajajajaj... niby mądry a głupi jak but. teraz ne wymyśle z km będzie rozmawał Nagato bo jest zapóżno (ledwo docera domnie to co pisze) a musze jeszcze w stać dziś o 7:30 (bo mam festiwal piosenki harcerskiej) taaa... zaraz zaczne się tu wam wyrzalać z mojich problemów. I dlatego powinno się spać o tej godzinie!!! Dobra kończe i ide spać. Ogulnie notka jak zawsze super. Czekam na nową. Życze weny.

    Rei Ryuu
    ps. jagby gdzieś brakowało "i" to klawiatu ra mi zacina i musze walić w ten klawisz. Kusu!!! pszeten komentarz od ponat 25minut!!! Pa!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. ale jestem ciekawy co się w następnym rozdziale!?

    OdpowiedzUsuń
  6. Siema. Mam pytanie dlaczego nie mogę przeczytać HENTAI na 19 i 26 rozdziale chodziarz że mam 19 lat .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Siema. Wystarczy, że podświetlisz tekst. Niestety prawo jest takie, że sceny dla dorosłych muszą być zasłonięte albo blog musi być oznaczony jako dla dorosłych (ta opcja sprawia jednak, że nie na wszystkich kompach załącza się strona), stąd taki zabieg.

      Usuń
    2. Dzięki zaraz sprawdzę.

      Usuń
  7. Ale mnie wciągnęło to opowiadanie:) przeczytałam jednym tchem ten rozdział ;) i wytęsknieniem czekam następnego. Nie mogę się doczekać co będzie dalej..
    Cieszę się, że Naru zostaje, mam nadzieje, że Hinata wreszcie przejrzy na oczy albo ktoś nią potrząśnie i wrócą do siebie. Tak mi szkoda Naruto tyle się wycierpi nie dziwie się, że wybuchł kiedy Kiba do niego zagadał, chociaż Inuzuka chyba stara się naprawić błąd, ale po tym co zrobił będzie mu trudno. I dobrze mu tak, że mu Sasuke przywalił, przynajmniej tyle..
    To Hinata znowu pójdzie się wyżalić Hidanowi? I znowu ją otumani tymi prochami i będzie wierzyła każdemu co powie jak Kibie, niech ktoś wreszcie zainterweniuje w tej sprawie.. Mam nadzieje, że Sakura jako jej przyjaciółka powie o swoich podejrzeniach co do Kiby. Hinata i Naruto dobrze na tym by wyszli. I niech Naru nie waży się romansować z Shion!! Niech dziewczyna znajdzie sobie kogoś innego
    I Akatsuki wraca w przyszłym rozdziale:D Super!! Jakoś stęskniłam się za tymi "złymi" ;) Nie mogę się doczekać co to będzie:)

    OdpowiedzUsuń
  8. NIEEEE Ja chce NaruHina spowrotem to nie może się tak skończyć Hinata miażdży Shion jestem za NaruHiną

    OdpowiedzUsuń
  9. Wczoraj znalazłam tego bloga i nie spałam przez noc bo czytałam wszystkie wcześniejsze rozdziały xD
    Szczerze to mi jakoś bardziej pasuje taki smutny klimat niż same romansidło. Gdyby wciąż było happy między nimi to raczej ten blog byłby nudny :p
    A kiedy czytałam ten rozdział to aż się popłakałam. Co jest ogromnym plusem dla Ciebie, bo sprawić, żeby mnie coś wzruszyło to sztuka ;-;
    Hinata strasznie mnie wkurza z tym, że nie wierzy w wersję Naruto tylko tego pojebanego Kiby >.<

    A Shion niech się nie zbliża do Naru !! I lepiej, żeby on wyjechał do tej Ameryki, niż miałby się do niej zbliżyć czy coś :p
    Pozdrawiam i czekam z mega wielką niecierpliwością ;3

    OdpowiedzUsuń
  10. Kilka drobnych poprawek.

    >- Goń się leszczu – Naruto, jakby wymiana tych uszczypliwych uwag
    >z Sasuke nieznacznie poprawiła humor.

    Niby poprawnie, ale jakoś tak nie po polsku. Imię Naruto się nie odmienia i przez to sens całego zdania w jednej chwili wyjeżdża na wakacje. W przypadku odmieniającego się imienia bramiałoby to normalnie ("Stefanowi jakby wymiana...") a tak wygląda to po prostu łyso.

    IMO lepiej by to wyglądało tak:
    "- Goń się leszczu – odciął się Naruto, któremu wymiana tych uszczypliwych uwag z Sasuke nieznacznie poprawiła humor."

    > - Czego ty kurwa chcesz ode mnie?! – Cała ta złość, która nagle
    > skumulowała swoje olbrzymie pokłady, dawała upust w słowach,
    >które wykrzykiwał Naruto – czego kurwa?! Co ja ci takiego zrobiłem?!

    Kropka po "Naruto". "Czego" z wielkiej litery. A panienki lekkich obyczajów powinny być oddzielone przecinkami od reszty zdania. :P

    >- Czego kurwa chcesz?! Masz to czego chciałeś!! Odpierdol się
    >wreszcie ode mnie!! Już mnie nie zobaczysz!! Słyszysz?! Nie
    > zobaczysz mnie!! Nie zasyfię ci już twojego pierdolonego powietrza!!

    Tak jak powyżej, kurwa powinna być oddzielona przecinkami. To jest wtrącenie.

    >- Naruto dość! – Sasuke chwycił przyjaciela obiema rękoma za ręce
    >i odciągnął od Kiby – wystarczy! Nie warto!

    Przecinek po "Naruto". Kropka po "Kiby". "Wystarczy" z wielkiej litery. W paru innych miejscach dokładnie ten sam błąd. Myślę, że sam znajdziesz.


    Sasuke trochę się za bardzo gwałtowny zrobił jak na mój gust. Moim zdaniem wychodzisz out of character, zwłaszcza scena w której Sasuke przywalił Kibie jest nie do końca zgodna z charakterem Uchihy. Sasuke nie jest typem gościa, który daje oponentowi po ryju. Sasuke jest takim typem człowieka, który wystarczy, że spojrzy przeciwnikowi w oczy - a wtedy przeciwnik już wie, że albo się natychmiast podda, albo zostanie zabity na miejscu.

    Dlatego ja bym konfrontację Sasuke z Kibą rozegrał inaczej. Sasuke by po prostu złapał Kibę za fraki i spojrzałby mu w oczy - i tyle. To jedno by wystarczyło. Bo ostatecznie to jest Sasuke Uchiha.
    TEN Sasuke Uchiha :P

    Ale fakt, trudno orzekać, które podejście byłoby lepsze.

    Sakura domyśliła się wszystkiego. No, prawie wszystkiego. Tylko rzecz jasna nikt w najmniejszym nawet stopniu nie zastanawia się nad tematem Hidana, od którego się przecież nieporozumienia pomiędzy Naruto a Hinatą zaczęły.

    Trochę dziwne jest widzieć Hinatę na powrót w wersji supernieśmiałej. Ostatecznie Naruto to ten sam chłopak, z którym nie dość, że się przespała, to jeszcze potrafili wyskakiwać na "numerek" ot tak, w środku dnia. A tu nagle rumieniec, jakby do tej pory nie zamieniła z nim ani słowa.
    No, ale to ostatecznie Hinata. Zastanawiam się tylko, kiedy ona do choroby w twoim opowiadaniu dorośnie. Bo mam takie niemiłe wrażenie, że Hinata z mangi obecnie twoją wersję bije dorosłością na głowę. A w mandze przecież Hinata ma dopiero 16 lat.

    Z drugiej strony w tym momencie pojawia się plot device - narkotyk Hidana. Przyznaje, całe to nieustanne eksploatowanie tematu tego narkotyku na potrzeby sprawienie by Hinata nie zachowywała się jak Hinata zaczyna być nudnawe.

    OdpowiedzUsuń
  11. W końcu udało mi się dotrwać do końca. Historyjka pomysłowa i fajnie się czyta ale ten moment gdy naru i Hina byłi szczesliwa parą normalnie mnie nużył. Dobrze ze akcja znów się kręci :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OMGGG! Ten rozdział był taki epicki! Smutny ale zajebiaszczy! Pod koniec mi się łezka w oku zakręciła! Emocje, że szok!!!!!!!
      Tak trzymaj, bo jesteś w tym mega mega mega zajebi%ty! Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału!!!! <3 <3 <3 UZALEŻNIENIE!! <3 <3 Uwielbiam!

      Usuń
  12. Świetny rozdział! Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń