poniedziałek, 30 września 2013

ROZDZIAŁ XV

         Witam was kochani na kolejnym odcinku naszej powieści. Rozdział spokojny i mam nadzieję, że każdy, a przynajmniej większość, znajdzie coś dla siebie. Z góry przepraszam za interpunkcję, z którą walczę od początku tego Bloga, raz na wozie raz pod wozem ;)

           Zapraszam do lektury :)      
------------------------------------------------------------------------------------------------------------

          Gdy nasza trójka wychodziła z pokoju dziekana, ich dziewczyny akurat dyskutowały o jakiejś kolejne wyprzedaży. Naruto, zaraz tylko gdy się pożegnał się z profesorem i jego gościem, podbiegł do Hinaty i objąwszy w pasie podniósł do góry, kręcąc nią piruety w powietrzu.
            - Naruto przestań, bo mnie upuścisz! – krzyczała wesoło dziewczyna.
            - Za lekka jesteś, aby cię upuścić – odparł wesoło blondyn.
            Sasuke i Shikamaru również podeszli do swoich dziewczyn, chociaż bez zbytniego entuzjazmu.
            - Widzisz jak on ją traktuje? – rzuciła Temari w kierunku chłopaka – może ty byś się też tak czasem pocieszył na mój widok?
            - Ja z pewnością bym cię upuścił i dopiero byłby dym. Wolę cię potrzymać za rękę – odparł spokojnie chłopak i złapał blondynkę za dłoń – chodź mamy akurat okienko, to się przejdziemy po kampusie, zmęczył mnie ten cyrk.
            Temari przewróciła oczami i pożegnawszy się z resztą, udali się w swoją stronę. Sakura sama złapała Sasuke pod rękę i kazała się zaprowadzić do pobliskiej restauracyjki. Naruto w tym czasie postawił Hinatę z powrotem na ziemi i roześmiany podszedł do Sasuke klepiąc go w plecy. Wyraził swoje zadowolenie, że będą pracować w jednym dziale, na co młody Uchiha kazał mu spadać na drzewo. Rozstając się w przyjacielskiej atmosferze z przyjaciółmi, Naruto i Hinata również udali się na spacer.

* * *

            Przez jakiś czas blondyn opowiadał o przebiegu rozmowy. Był jednak tak roztrzepany, że Hinata tego i owego musiała się dopytywać, aby uzyskać pewien obraz całości. Chłopak musiał jeszcze poinformować pana Tazunę o tym fakcie. Co prawda do stycznia pozostało trochę czasu, ale nie chciał tego odkładać na ostatnią chwilę, aby szef miał czas na znalezienie kogoś na jego miejsce.
            - Hinata. Wspominałaś coś o obiedzie u twoich rodziców dzisiaj. Może przełóżmy to, powiedzmy na jutro. Z tego, co pamiętam twoi rodzice dziś wracają z Suny, więc może nie będą mieli ochoty gościć kogokolwiek – rzekł blondyn.
            - Masz rację. Zapomniałam na śmierć. Ale tak jakoś, chciałabym żeby wiedzieli jak ważną jesteś dla mnie osobą – mówiąc to, dziewczyna chwyciła go pod rękę i wtuliła się w niego – wiesz, co kochanie?
            - Co takiego?
            - Nie dociera jeszcze do mnie tak całkiem do końca, to, że jesteśmy razem.
            Naruto zatrzymał się i popatrzył na dziewczynę, która odwróciła głowę chcąc ukryć rumieniec, który objął jej twarz.
            - To może w takim razie to pozwoli ci bardziej uwierzyć.
            Naruto delikatnie dotknął dłonią podbródka dziewczyny. Ich spojrzenia spotkały się na chwilę, po czym Naruto zamknął oczy i podarował, Hinacie namiętny pocałunek. Dziewczyna również opuściła powieki i obejmując szyję chłopaka, oddawała pocałunek z równie wielką czułością. Stali tak wtuleni w siebie na środku chodnika, oddając się słodkiej przyjemności.

* * *

            Jedna osoba na wydziale, z pewnością nie zaliczy tego dnia do udanych. Dla Kiby była to istna katastrofa. Od momentu, gdy ujrzał Hinatę i Naruto wchodzących razem do sali, trzymających się za ręce, siadających razem, czuł, że ma ochotę kogoś zabić. Jego dwaj nieodłączni towarzysze; Sai i Shino, siedzieli razem z nim na ławce pod wydziałem. Pierwszy z nich zajęty był pisaniem wiadomości z Ino, drugi z kolei siedział spokojnie, wpatrzony w przed siebie. Nie można było odgadnąć czy śpi czy nie, bo jego ciemne okulary całkowicie zasłaniały mu oczy.
            Kiba siedział na ławce pochylony do przodu, z rękoma opartymi na kolanach, zaciskając nerwowo pięści.
            - Pieprzyć to wszystko – rzekł w końcu szatyn prostując się i opierając o oparcie ławki.
            Sai wysłał właśnie kolejną wiadomość do Ino i po chwili otrzymał odpowiedź.
            - Mógłbyś przestać na chwilę?! – rzekł rozjuszony szatyn.
            - O co ci chodzi? – spytał spokojnie, Sai.
            - Wnerwia mnie to twoje pisanie.
            - Nie to cię denerwuje a fakt, że Hinata jest z… - wtrącił, Shino ale nie zdążył dokończyć.
            - Nawet nie wypowiadaj tego imienia!
            - Kiba przestań zachowywać się jak dziecko – rzekł ostro Shino.
            - Nie będziesz mnie pouczał!
            - Nie mam zamiaru, ale mam też dość twojego biadolenia.
            - To, po jaką cholerę tu siedzisz? Jak chcesz, żebym przestał to pomóż mi coś wymyślić.
            - Nie pomogę.
            - A to dlaczego?! –Kiba wydawał się coraz bardziej rozgoryczony.
            - Bo to już nie ma sensu – odparł spokojnie Shino – to było dobre na początek, jak nie byli razem, ale teraz?
            - A tobie, o co chodzi znowu? – spytał rozeźlony szatyn – podobno cię to nie interesuje.
            - Kiba, ile lat się znamy?
            - Co to ma do rzeczy?
            - Odpowiedz.
            - Dwanaście, coś koło tego. Z resztą, co to za głupie pytanie, znamy się od podstawówki ty, ja, Sai i Hinata.
            - Powiedz mi teraz, co byś zrobił na moim miejscu?
            - Możesz mówić jaśniej? – rzekł zirytowany zachowaniem przyjaciela, Kiba.
            - Znam was wszystkich tyle lat. Nasza czwórka przyjaźni się prawie od piaskownicy. Nagle jeden z moich przyjaciół, próbuje zniszczyć szczęście drugiego z nich.
            - Popieprzyło cię?! – szatyn słysząc te słowa, omal nie zerwał się z ławki.
            - Hinata jest szczęśliwa, nie widzisz tego? Od początku dnia bez przerwy chodzi uśmiechnięta. Może towarzystwo tego całego Naruto jej odpowiada? Nie przepadam za nim, ale jako jej przyjaciel cieszę się, jej szczęściem. Z drugiej strony ty także nim jesteś i fajnie by było jakbyście oboje byli szczęśliwi. A skoro nie możecie być razem, to może najwyższy czas odpuścić?
            - Że co proszę?! – Kiba myślał, że źle słyszy – skoro chcesz, żebym był szczęśliwy to mi pomóż się pozbyć tego śmiecia!
            - Twoje szczęście kosztem Hinaty? Taka według ciebie jest cena naszej przyjaźni? Zniszczyć szczęście jednego, aby zadowolić drugie? A może przyjaźń Hinaty nic dla ciebie nie znaczy?
            - Jak śmiesz?! Oczywiście, że znaczy. Przecież razem się bawiliśmy, dorastaliśmy…
            - I nie chcesz, aby była szczęśliwa?
            - No oczywiście, że chcę!
            - To jej pozwól na to. Bo właśnie dzisiaj pierwszy raz ujrzałem naprawdę szczęśliwą Hinatę.
            Kiba nic nie odpowiedział. Przez chwilę trójka przyjaciół siedziała w milczeniu. Sai odłożył już jakiś czas temu telefon, chcąc przysłuchać się dokładniej rozmowie tej dwójki.
            - Jeśli każesz mi wybierać między wami – kontynuował Shino – to będzie to dla mnie trudne, ale nie wybiorę nikogo. Oboje znaczycie dla mnie bardzo dużo.
            Mówiąc to Shino wstał z ławki i dał dwa kroki. Odwrócił się w stronę zszokowanego Kiby.
            - Dlatego proszę, nie stawiaj mnie w takiej sytuacji i odpuść – gdy tylko powiedział ostatnie słowo odszedł.
            Kiba patrzył zdezorientowany za oddalającym się przyjacielem. Sai siedział spokojnie na ławce i również patrzył za Shino.
            - Ma rację – rzekł cicho brunet.
            - Że w niby czym?
            - Hinata naprawdę jest szczęśliwa – przypomniał sobie moment, gdy odwiedził Ino następnego dnia po imprezie.
Hinata i Sakura przyszły niedługo po nim i pamięta jak wychodziły z pokoju nie chcąc mu przeszkadzać w dosypianiu. On jednak wtedy nie spał. Wyrwany brutalnie ze snu przez Sakurę, leżał chwilę, po czym wstał. Postanowił, że wróci już do domu i wpadnie później. Chciał się tylko udać do salonu pożegnać z dziewczynami. Przypadkiem usłyszał jak mówią właśnie o Naruto. Sai stał za zamkniętymi drzwiami, ale słyszał wszystko bardzo wyraźnie. Co prawda nie znał się za bardzo na miłości, ale wystarczyło widzieć jak Hinata zachowuje się przy blondynie i posłuchać rozmowy dziewczyn, aby się zorientować, co biało-oka ma w sercu. Wtedy też zaczął trochę inaczej patrzeć na relacje Naruto z Hinatą, a także na samego Uzumakiego. O dziwo, im więcej o tym myślał, tym mniej podzielał zdanie Kiby. W oczach Saia Naruto przestał być groźnym elementem wypuszczonym z klatki, a coraz bardziej był człowiekiem takim samym jak reszta, z tą różnicą, że pomimo swojej biedy i poczucia wyobcowania, on dalej potrafił się śmiać. Podczas gdy reszta bogatych i wpływowych traciła tą cechę.
            Sai podejrzewał, że Shino nie mówi całej prawdy. Prawdą jest, że Kiba i Hinata są jego przyjaciółmi i gdyby miał między nimi wybierać, to stanąłby po stronie nikogo. Jednak jego poglądy na temat Naruto również powoli ewoluowały, może trochę wolniej, ale jednak.
            Czarnowłosy chłopak wyjął komórkę, która zabrzęczała wesoło w jego kieszeni. Przeczytawszy wiadomość wstał i pożegnał Kibę, który siedział teraz sam przed wydziałem ze swoimi myślami.

* * *

            Sakura wraz z Sasuke dotarli do osiedla domów studenckich, gdzie znajdowała się popularna wśród żaków restauracja. Poza oczywiście pizzą, lokal oferował zapiekanki, frytki, hamburgery i inne, popularne wśród młodzieży dania. Zaczęło mocniej wiać, więc weszli do środka i zajęli jeden ze stolików tuż przy oknie. Sakura od razu zaczęła studiować kartę.
            - Wybierz coś dla nas, a ja pójdę po coś do picia – zaproponował spokojnie Sasuke – co ci przynieść?
            - Dużą colę. Dziękuję – odparła radośnie dziewczyna i wróciła do interesującej lektury.
            Chłopak podszedł do lady, za którą pracował młody chłopak, wyglądał na rówieśnika młodego Uchihy. Jasnowłosy, uśmiechnięty barman od razu zagadnął klienta.
            - Co podać? Coś zimnego czy może jednak na odwrót.
            - Jedną dużą colę i jedno piwo butelkowe z lodówki – odparł beznamiętnie czarnowłosy.
            Młody barman z wielkim entuzjazmem wziął się za wykonywanie swojego zadania. Wydawał się tym tak zafascynowany, że nie przeszkadzało mu chłodne zachowanie Sasuke, który nie miał ochotę na żadne rozmowy z tym osobnikiem. Po chwili, wrócił do stolika trzymając napoje.
            - Już nam zamówiłam jedną duża Sparare – rzekła wesoło, po czym od razu spojrzała na złocisty napój, który niósł chłopak – Sasuke czy to piwo?
            - Tak – odparł patrząc pytająco na Sakurę – coś z nim nie tak?
            - Będziesz pijany na zajęciach – zaśmiała się dziewczyna i pociągnęła łyka coli przez słomkę.
            - Najwyżej nie pójdę – odparł beznamiętnie.
            - No coś ty, jesteś w pierwszej trójce, powinieneś świecić przykładem.
            - Mam to gdzieś.
            - Wiesz co? Nie rozumiem cię – rzuciła lekko poirytowana zachowaniem chłopaka – masz jedną z lepszych średni i nie dość, że dzięki temu otrzymałeś stypendium, to jeszcze dostałeś pracę i to nie byle, jaką. A ty masz wszystko w głębokim poważaniu.
            - Mogę ci ją oddać, jeśli chcesz – Sasuke pociągnął solidny łyk piwa i spojrzał za okno. Pogoda powoli się psuła, chmury coraz bardziej kłębiły się nad akademikami.
            - O co ci chodzi? – spytała poirytowana Sakura.
            - Po prostu nie podoba mi się ta firma – Sasuke popatrzył na dziewczynę swoim chłodnym spojrzeniem – za dużo wokół niej syfu się zrobiło ostatnio.
            - Masz na myśli domysły tej pseudo-reporterki?
            - Dla ciebie nie wydaje się to dziwne?
            - Nie, chociażby dlatego, że nie wszystkie zabójstwa miały z tym związek, jak sam wiesz.
            - Więcej niż dwa, a to już nie jest przypadek. Za małe prawdopodobieństwo – dodał po chwili namysłu i znów upił łyk.
            - Ehh, ty to lubisz analizować. Powinieneś w policji pracować – rzuciła dziewczyna, bardziej kąśliwie, niż dlatego, że faktycznie tak uważała.
            Sasuke nic nie odpowiedział na tą uwagę.
            - Czy my przypadkiem nie mamy pojutrze kolokwium? – spytała Sakura, chcąc zmienić niewygodny dla jej chłopaka temat.
            - Tak. A czemu pytasz? – spytał spoglądając na dziewczynę już nie zimnym, a obojętnym wzrokiem.
            - Obiecałeś mi, że jeszcze przed samym zaliczeniem mi pomożesz.
            - Prawda. Może…
            - Tak, więc jeśli mamy nie iść na zajęcia, pójdziemy do ciebie i się pouczymy – rzekła radośnie, nie pozostawiając zdezorientowanemu Sasuke za wielkiego pola manewru.
            Sasuke chciał jeszcze coś odpowiedzieć, ale właśnie nadszedł kelner z ich pizzą i chłopak odpuścił sobie jakikolwiek sprzeciw.

* * *

            - Temari przecież nie powiedziałem, że w ogóle nie pójdę, ale perspektywa dodatkowych obowiązków z tymi dwoma świrami, nie przemawia do mnie – Shikamaru siedział na ławce z głową pochyloną do tyłu i obserwował szare niebo oraz kołyszące się od wiatru wierzchołki drzew.
            - Mówisz o Naruto i Sasuke? – spytała spokojnie Temari – Naruto jest w porządku, a Sasuke też nie jest szkodliwy. Owszem obaj są dziwni na swój sposób, ale ogólnie są w porządku.
            Shikamaru nic nie odpowiedział tylko popatrzył kątem oka na dziewczynę. Ta jasne, oni i spokój.
            - Miałeś powiedzieć mi, co będziesz robił w tej swojej pracy.
Shikamaru podniósł głowę i lekko westchnął. Jedną rękę schował do kieszeni kurtki.
- Będę pracował w dziale kontrolingu czy jakoś tak. W każdym razie mam sprawdzać, czy kwoty faktur zgadzają się z kwotami w księgach. Ma to ambitną nazwę „analityk”.
Chłopak wyjął z kieszeni paczkę papierosów. Otworzył pudełeczko, wyjął jedną z fajek i włożywszy do ust odpalił zapalniczką.
- Cholera, mógłbyś chociaż przy mnie nie palić? Wiesz, że tego nie lubię – rzekła stanowczo Temari, odganiając od siebie kłęby dymu.
- Wiem o tym, ale palenie mnie uspokaja – odparł spokojnie chłopak.
- Uspokaja? W życiu nie widziałam, abyś ty kiedykolwiek chodził zdenerwowany!
- No widzisz? Już działa.

* * *

Niektórzy na uczelni ciągle jeszcze komentowali dzisiejsze wydarzenie na uczelni, z niekrytą zazdrością wspominając o szczęśliwej trójce. Ale czego tu zazdrościć? Nie wygrali losu na loterii, a osiągnęli to swoją ciężką pracą.
O ile Naruto i Shikamaru pojawili się z powrotem na wydziale, o tyle Sasuke i Sakura postanowili sobie odpuścić dalsze wykłady. Udali się do domu chłopaka, powtórzyć z materiał. Przy okazji obiecał przedstawić Sakurę swojemu bratu. Sam nie wiedział po co, ale Sakura bywa uparta, więc zrobi to dla samego spokoju.
Całą drogę autobusem, przejechali w milczeniu. Dopiero, gdy dotarli na miejsce Sakura zaczęła nieśmiało rozmowę.
- Sasuke? Właściwie nie opowiadałeś mi nigdy o swoim bracie. Byłam u ciebie parę razy, ale jego nigdy nie było. Czym on się zajmuje.
- Pracuje w policji – odparł beznamiętnie brunet.
- Kurcze nieźle. Zwykły patrol czy coś więcej?
Sasuke długo zastanawiał się, co odpowiedzieć. Właściwie sam nie wiedział dokładnie, w jakim dziale teraz pracuje jego brat. Dawno nie rozmawiali o tym. Wiedział, że od śmierci rodziców pracował to w jednym to w drugim dziale, ale gdzie był teraz?
- Wydział zabójstw chyba, ale nic wielkiego. On tylko zabezpiecza ślady – odparł w końcu – z resztą spotkasz się z nim zaraz, to sama go zapytasz.
Dziewczyna nic nie odpowiedziała, tylko pokiwała z zadowoleniem głową. Dochodzili właśnie do klatki. Sasuke nacisnął przycisk domofonu i rozległ się ledwo słyszalny dzwonek, a zaraz po nim spokojny, męski głos.
- Kto tam?
- Komornik otwierać.
- Nie zamawiałem – rzekł wesoło głos.
- Otwieraj, bo wywalę te drzwi – odparł lekko zirytowany Sasuke, na co dziewczyna zachichotała.
- No już nie bocz się tak, wchodź.
Zabrzęczał elektryczny zamek w drzwiach i Sasuke szybkim ruchem otworzył drzwi. Po chwili oboje byli już na górze witani przez starszego z braci Uchiha, który chyba kończył zmywanie, bo stał w przedpokoju ze ścierką i mokrym talerzem w rękach.
- Witaj moja droga – rzekł przyjaźnie do dziewczyny – ty pewnie jesteś Sakura?
- Tak. Sakura Haruna bardzo mi miło – odparła szybko dziewczyna.
- Jestem Itachi miło cię widzieć. Wchodź śmiało i nie zwracaj na pomruki tego tutaj jegomościa – rzekł wskazując talerze na brata – on tak czasem ma, jak się pewnie już przekonałaś.
Sasuke zgromił brata swoim spojrzeniem, ale ten tylko uśmiechnął się do niego i wrócił do kuchni. Młodszy Uchiha zabrał Sakurę do swojego pokoju. Dziewczyna pamięta, gdy pierwszy raz przyszła do ciemnowłosego. Myślała, że będzie to nie pokój, ale komnata z pomalowanymi na czarno ścianami, ozdobiona plakatami z satanistycznymi zespołami itp. Tymczasem było to przytulne miejsce, umeblowane na modłę lat 70-tych. Do pokoju Sasuke przechodziło się przez duży pokój, który robił jednocześnie za przedpokój. Stąd także można było udać się do kuchni. Drzwi do pokoju znajdowały się blisko prawej ściany. Zaraz po lewo, pod ścianą, stało łóżko, a tuż przy nim nocny stoliczek. Dalej stała biblioteczka, która ciągnęła się aż do końca pokoju. Na wprost drzwi, pod oknem stało biurko, a z prawej strony komoda i szafa na ubrania. Na podłodze leżał ładny dywan w tureckie wzory.
Oboje weszli do pomieszczenie i chłopak zamknął drzwi. Sakura od razu rzuciła się na łóżko chłopaka i plecami oparła się o ścianę. Było przyjemnie miękkie. Sasuke odłożył plecak i podszedł do biblioteczki, z której wyjął jakąś książkę, po czym wrócił do dziewczyny i usiadł obok niej. Ona wyjęła z torby swoje notatki i tak spędzili parę godzin na powtórkach i rozmowach podczas przerw.
Gdy zegar wybił godzinę szesnastą, do pokoju wszedł Itachi z radosną miną.
- To co moi drodzy? Macie ochotę na obiad?
- W sumie. Czemu nie? A co zrobiłeś? – spytał Sasuke, odrywając wzrok od notatek dziewczyny.
- Specjalność zakładu. Burito.
- O rety moje ulubione danie! – rzekła rozpromieniona Sakura, która natychmiast poderwała się z łóżka.
- No cieszę się, że ktoś wreszcie z żywym entuzjazmem traktuje moją kuchnie, nie to, co ten mruk tutaj – odparł wesoło Itachi – w takim razie zapraszam – mówiąc ukłonił się przed Sakurą.
Dziewczyna zachichotała i wyszła z pokoju, a Itachi zaraz za nią. Sasuke tylko westchnął ciężko i wstawszy z łóżka, poszedł za nimi.
Cała trójka siedziała przy stole wesoło rozmawiając. Najwięcej mówił Itachi, ale o dziwo i Sasuke był nawet rozmowny. Nie wiedzieć, czemu, obecność brata wywierała na niego pozytywny wpływ. Sakura natomiast wzmacniała jego otwartość do ludzi, nieznacznie, ale jednak.
Po obiedzie Sasuke zaofiarował się, że pójdzie pozmywać, chociaż i tak nie miał wyboru. Itachi powiedział, że on stoi pół dnia w kuchni i dziś już palcem nawet nie kiwnie.
Ciemnowłosy stał przy zlewie i zmywał po kolei talerze i gary. Gotować to on może i umie, ale robi przy tym taki burdel, że mózg staje. Sakura weszła do kuchni i widząc jego poczynania postanowiła mu pomóc. On zmywał, a ona wycierała. Od czasu do czasu chłopak ochlapywał Sakurę lekko wodą. Ta w pewnym momencie nie wytrzymała, nabrała niewielką ilość wody do garnka, który akurat trzymała w ręku i chlusnęła chłopakowi w twarz. Widok mokrego, zirytowanego Sasuke tak rozbawił dziewczynę, że omal nie upuściła naczynia. Po chwili także i on zaczął się śmiać. Pierwszy raz Sakura widziała uśmiechniętego Sasuke. Podeszła do niego i objęła jego szyję, a on długo się nie zastanawiając pocałował ją w usta. Akurat Itachi wchodził do kuchni, jednak, gdy zobaczył całującą się parę, uśmiechnął się w duchu i cicho wycofał z pomieszczenia.

* * *

Dla pozostałych studentów, którzy postanowili wrócić na zajęcia po okienku, dzień minął może nie ta atrakcyjnie, ale w miarę spokojnie. Shikamaru i Temari wyszli prawie natychmiast z budynku i udali się w swoją stronę. Podobnie Kiba i jego dwaj przyjaciele, szybko opuścili mury wydziału. Szatyn przez resztę dnia był nie do poznania. Siedział cicho pod oknem, na końcu sali i cały czas patrzył przez okno, a podczas przerw z nikim nie rozmawiał, nawet z Shino i Saiem.
Naruto i Hinata udali się do stołówki na terenie kampusu. Chłopak miał iść potem do pracy, ale nie chcąc rozstawać się jeszcze z dziewczyną, zaprosił ją na skromny obiad, na który Hinat przystała od razu. Ponieważ jej rodzice mieli wrócić dzisiaj późno, postanowiła, że potowarzyszy swojemu chłopakowi także w pracy. Przy okazji pouczy się do kolokwium.
Wyszli z budynku trzymając się za ręce i obojgu jakby kamień spadł z serca. Każde z nich odczuwało zdziwione lub szydercze spojrzenia innych ludzi na swoich plecach. Każde z nich także, odbierało to na swój sposób. Dlatego też, gdy byli już na zewnątrz, odetchnęli z ulgą. Nie słyszeli wreszcie złośliwych szeptów na swój temat. Każdy, kto ich teraz mijał na ulicy, nie widział człowieka z marginesu zadającego się z bogatą cnotką, ale parę zakochanych w sobie ludzi.
Po kilku minutach byli już na miejscu. Gdy weszli do środka, dostrzegli, że prawie wszystkie stoliki stoją puste, tylko przy paru z nich siedzą jakieś pojedyncze osoby. Hinata usiadła na jednym z miejsc, a Naruto poszedł zamówić im obiad. Po chwili wrócił, a zaraz za nim zjawiła się pani z obsługi z ciepłą zupą i drugim daniem. Podczas obiadu rozmawiali, głównie o kolokwium, które nie dawało dziewczynie spokoju, ale także o planach na weekend.
- Hinata. Jesteś pewna, że twoim rodzice nie będą mieli nic przeciwko mnie? – spytał nagle blondyn. Ta myśl nie dawała mu spokoju.
- Nie będą. Uwierz mi – odparła spokojnie dziewczyna – poznali cię i mają o tobie bardzo dobre zdanie.
- No wiem. Oni są naprawdę super i w ogóle…
- Kochanie nie martw się. Mój ojciec wygląda na surowego, ale taki nie jest. Po prostu on nie lubi okazywać emocji.
- Czym twoim rodzice się w ogóle zajmują?
- Ojciec prowadzi biuro rachunkowe, z którego usług korzysta wiele firm z całego kraju. Wiąże się to z częstymi wyjazdami. Mama z kolei jest projektantką w firmie odzieżowej. Przedtem pracowała jako inżynier w przemyśle włókienniczym, ale gdy fabryki upadły to postanowiła się przekwalifikować.
- Fajnie. W sumie mieć swój własny biznes jak twój tata, fajna rzecz. Sama jesteś sobie szefem – odparł Naruto.
- Naruto… - rzekła nieśmiało Hinata
- Słucham? – chłopak popatrzył na dziewczynę
- A… a kim byli… twoim rodzice?
Naruto oparł się o krzesło i wpatrywał przez chwilę w pusty talerz.
- Przepraszam…, jeśli nie chcesz o tym mówić…
- Nic się nie stało. Po prostu staram się sobie przypomnieć, co mi wujek kiedyś opowiadał – chłopak podniósł głowę w kierunku sufitu, starając sobie przypomnieć to i owo – z tego, co pamiętam oboje pracowali w magazynach maszyn włókienniczych, czy jakoś tak. Mama pracowała w dziale projektów, a tata na magazynie. Tam się zresztą poznali.
Hinata patrzyła na chłopaka i była zła na siebie. Po co zadawała to pytanie? Wiedziała dobrze, że nie żyją. Po co rozgrzebuje stare rany?
- Nie zamartwiaj się tym. Oswoiłem się z myślą, że ich nie ma – Naruto spoglądał teraz na zaskoczoną dziewczynę – możesz, więc śmiało pytać. Jak coś będę wiedział to ci odpowiem.
- Naruto, ale ja wcale… - dziewczyna sprawiała wrażenie zakłopotanej.
- Widzę to w twoich oczach – odparł z uśmiechem chłopak – a nawiasem mówiąc, są bardzo śliczne.
Dziewczyna zarumieniła się, a jej usta przybrały lekki uśmiech.
Gdy oboje skończyli obiad, udali się prosto do miejsca gdzie pracował Naruto. Tam już z daleka dostrzegł ich Kankuro, który natychmiast podbiegł i przywitał się radośnie.
- Siemka moi mili przyszliście popracować?
- Ja tak, a ona nas będzie poganiać – zaśmiał się Naruto pokazując na Hinatę, która zachichotała cicho.
- Ja jestem za – odparł radośnie Kankuro – chodźcie, Gaara właśnie wynosi narzędzia z szopy.
Para udała się za szatynem w kierunku niewielkiego blaszanego magazynu, w którym trzymali narzędzia do pracy. Czerwono-włosy chłopak wydobywał z niego właśnie taczkę, gdy cała trójka właśnie doszła.
- Cześć Gaara – przywitał się Naruto.
- Cześć wam – odparł spokojnie chłopak.
- Chłopaki – rzekł nagle blondyn – pozwólcie, że wam przedstawię, oto Hinata – mówiąc to wskazał na ciemnowłosą.
Obaj chłopcy popatrzyli na niego ze zdziwieniem. Hinata podobnie spojrzała pytająco na Naruto.
- Ćpałeś? – spytał Kankuro – przecież już ją nam przedstawiałeś.
- Tak wiem, ale – zaczął spokojnie Naruto – przedtem przedstawiałem wam ją jako moją przyjaciółkę – blondyn spojrzał na dziewczynę, która patrzyła ciągle zdumiona na niego – a teraz przedstawiam wam ją jako moją dziewczynę.
Zarówno Kankuro i Gaara przez dłuższą chwilę, patrzyli oniemiali to raz na radosną twarz Naruto, to znów na zawstydzoną twarz Hinaty. Pierwszy z osłupienia wyrwał się Kankuro.
- No moje gratulacje! Normalnie zrobiłeś to tak, znaczy przedstawiłeś ją, jakby była twoją narzeczoną – szatyn zaśmiał się wypowiadając ostatnie słowa.
- N… narzeczoną? – Hinata ledwo wydobywała z siebie słowa.
- Aż ją zawstydziłeś – dodał Gaara, który wreszcie doszedł do siebie – ona chociaż wie, że jesteście razem? – dodał uszczypliwie pokazując na Hinatę.
Naruto zakrył twarz ręką w geście rezygnacji.
            - No jasne, że wie przecież powiedziałem jej o tym – blondyn odwrócił się w kierunku Hinaty – kochanie no powiedz im coś.
            Hinata poczerwieniała jeszcze bardziej, oczy zaś otworzyła do granic możliwości. Widząc to Naruto podszedł do niej i delikatnie pocałował w usta. Dopiero wtedy dziewczyna doszła do siebie, ale rumieniec dalej nie schodził z jej twarzy.
            Kankuro podszedł do pary i objął oboje, zakładając im ręce na ramiona.
            - No, ale super wyglądacie razem – rzekł radośnie.
            - To fakt, ale niestety Hinata musimy ci zabrać twojego Naruto na jakiś czas robota czeka – dodał Gaara spokojnym głosem, wskazując głową na zbliżającą się postać pana Tazuny.
            - Witajcie chłopcy – przywitał się mężczyzna – i ciebie panienko również miło widzieć – skłonił się w kierunku Hinaty.
            - Dzień dobry – odparła cała czwórka chórem.
            - Dzisiaj będziemy robili wylewkę, więc weźcie proszę betoniarkę. Zaczniemy z tamtej strony – odparł Tazuna i pokazał chłopakom miejsce, na drugim końcu placu, po czym zwrócił się do dziewczyny wesoło – a ty panienko popilnuj ich.
            - Ja nie potrzebuję batoga nad głową – rzucił Naruto naburmuszony.
            - A kto mówi o biciu, ona was tylko przypilnuje – zaśmiał się mężczyzna.
            Chłopcy po chwili wzięli się do pracy, a Hinata usiadła niedaleko nich i wyjęła notatki. Gdy cement się mieszał, Naruto podchodził od czasu do czas i tłumaczył jej na szybko to, czego nie wiedziała.
            Pracowali w trójkę, czasem w czwórkę z pomocą Tazuny. Podczas gdy etatowi pracownicy wykonywali główne zadania od rana do godziny czwartej, chłopcy przychodzili o siedemnastej i wykonywali proste czynności jak rozładunek albo, tak jak dzisiaj, wylewkę betonu. Dzięki temu następnego dnia, budowlańcy nie marnowali czasu na te wszystkie czynności, tylko mogli od razu wziąć się do najważniejszej części pracy.
           
* * *

            Dochodziła godzina dziesiąta wieczorem. Chłopcy skończyli pracę i chowali ostatnie narzędzia do szopy. Hinata, która przestudiowała dwa razy materiał, pomagała przy porządkach. Została potem nagrodzona za to, namiętnym pocałunkiem przez blondyna i słowami uznania przez Gaarę i Kankuro.
            Tazuna zamknął szopę i miał już się pożegnać z chłopcami, gdy nagle zatrzymał go Naruto.
            - Panie Tazuna.
            - Słucham Naruto?
            - Chciałem tylko poinformować, że mogę pracować u pana tylko do nowego roku.
            - Ooo. A czemuż to – spytał zaciekawiony mężczyzna.
            Naruto opowiedział pokrótce, jak dostał pracę za wyniki na uczelni, co będzie robił i że zaczyna od nowego roku. Gdy skończył Tazuna szczerze pogratulował chłopakowi i wyraził żal, że traci takiego dobrego pracownika. Chwilę jeszcze porozmawiali, po czym mężczyzna skierował się do wyjścia.
            - Ty to ładnie żeś trafił – rzucił wesoło Kankuro, gdy tylko szef się oddalił – moje gratulację – dodał i uścisnął rękę blondynowi.
            - Ale chyba nie zapomnisz o nas i wpadniesz tu od czasu do czasu na jakieś piwo po pracy – dodał nieśmiało Gaara. Cieszył się, że jego przyjaciel znalazł normalną pracę, ale jednocześnie czuł smutek. Było nie było pracują i kumplują się już dwa lata, a że Gaara nie nawiązuje tak łatwo znajomości, tym bardziej zrobiło mu się żal.
            - Żartujesz? Jak mógłbym was zapomnieć! – odparł Naruto. Także poczuł się nieswojo. Przez cały okres studiów, poza Sasuke to byli jego jedyni przyjaciele – jeszcze nie raz się upijemy.
            - A twoja dziewczyna ci pozwoli? – spytał cicho Kankuro.
            - Jak obieca, że będzie grzeczny to mu czasem pozwolę. Sama chętnie przyjdę – rzekła radośnie Hinata, która podeszła do blondyna i złapała go za rękę.
            Naruto popatrzył na dziewczynę, w jej białe oczy i wplótł swoje palce w jej. Poczuł znów jej ciepło i przez chwilę zapomniał o wszystkim. Właśnie teraz poczuł nagły przypływ szczęścia. Nie wiedział skąd. Był szczęśliwy odkąd ją pierwszy raz pocałował, a teraz poczuł jak to uczucie się umacnia.
            - No to zaprosimy jeszcze Temari i będzie wesoło – rzekł Kankuro – w każdym razie, jeszcze raz gratuluję – rzekł, po czym dodał szybko – pracy też oczywiście.
            Cała czwórka roześmiała się wesoło i powoli zaczęli się rozchodzić. Kankuro i Gaara udali się w swoją stronę, a Naruto poszedł odprowadzić Hinatę na przystanek.
            Para szła chodnikiem oświetlanym blaskiem latarni. Niebo było już całkiem ciemne i przez chmury gdzieniegdzie przebijały się drobne punkciki gwiazd. Księżyc był natomiast całkowicie przesłonięty przez biały puch na niebie. Oboje dotarli na przystanek. Czekając na autobus, Hinata wtuliła się w chłopaka, który ją objął i położyła głowę na jego ramieniu.
            - Kocham cię Hinata – rzekł Naruto cichym, ciepłym głosem.
            - Ja ciebie też kocham Naruto – odpowiedziała, całując chłopaka w szyję. Naruto przeszły po plecach przyjemne ciarki od jej pocałunku.
            - Hinata?
            - Tak kochanie?
            - Może dzisiaj też zostaniesz u mnie?
            - Wiesz, że bardzo chcę – Hinata podniosła głowę – ale wypadałoby się kiedyś z rodzicami spotkać – dodała radośnie.
            - Fakt. Jeszcze gotowi pomyśleć, że cię porwałem czy coś – odparł wesoło Naruto.
            - Ciekawe co tam w Sunie. Jakby tak pomyśleć, to ostatnio rzadko gdzie wyjeżdżają w interesach.
            - Martwi cię to?
            - Nie. Lubię jak są w domu. Kiedyś ojciec dużo wyjeżdżał i prawie w ogóle go nie widywałam. Był bardzo zapracowany i często go brakowało.
            - Ciężko pracował, żeby wam zapewnić dobre warunki.
            - Wiem, ale wolałabym żeby się tak nie forsował. Dla mnie nie musi przynosić, nie wiadomo jak wielkich pieniędzy i tak zawsze będzie moim tatą.
            Naruto pogładził dziewczynę po głowie. Ona jest naprawdę niesamowita.
            Po kilku minutach przyjechał autobus dziewczyny. Pożegnawszy się czule z Naruto wsiadła i zajęła miejsce tuż przy oknie, chcąc pomachać chłopakowi na pożegnanie.
Autobus był prawie pusty. Oprócz Hinaty, jechała nim jakaś starsza kobieta i mężczyzna o stalowych włosach, ubrany na czarno. Jego czerwone oczy przez moment obserwowały blondyna, a potem przerzuciły się na dziewczynę. Naruto odmachał ciemnowłosej i udał się na swój przystanek.

* * *

            Gdy Naruto wrócił do domu było już po jedenastej. Zdążył zamknąć za sobą drzwi, gdy zabrzęczała jego komórka. Chłopak wyjął telefon z kieszeni i zobaczył, że Hinata była tą osobą, która napisała do niego. Wybrał opcję odczytywania wiadomości i z radością w sercu przeleciał wzrokiem po wiadomości:

„Wróciłam cała i zdrowa. Zaraz idę spać i śnić o tobie. Słodkich snów skarbie i pamiętaj o jednym. Kocham Cię :*”

            Naruto przeczytał wiadomość kilka razy, po czym odpisał do dziewczyny
„To ja będę śnił o Tobie i spotkamy się gdzieś po środku naszych snów, ale to, że Cię kocham nie jest już snem. Śpij dobrze Słońce:*”

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

          I kolejny rozdział za nami z takim małym smaczkiem na końcu. Nie mogłem się powstrzymać :P
         Jak już pewnie zauważyliście blog nieznacznie zmienił wygląd. Nie jestem wirtuozem jeśli chodzi o malunki itp. dlatego tak skromnie, ale przynajmniej widać, że to Blog poświęcony NaruHina. Dodałem także ankietę, która jest trochę zabawą, a trochę informacją dla mnie, które postacie na pewno utrzymać w swojej postaci, a które nieco zmienić :)
         Oczywiście dziękuję moim czytelnikom za komentarze i zapraszam nowe osoby do komentowania, uwag itp. :)
         Następny rozdział 6 października (Niedziela) a w nim: Kim są tajemnicze postacie w samochodzie zaparkowanym na obrzeżach miasta? Rozmowa Hinaty z rodzicami, jak przyjmą jej związek z Naruto? Czy tym razem to Sakura jest tą, która ma rywalkę? Kiby rozmowa od serca z Hinatą, w jakim duchu przebiegnie?
        O tym wszystkim i troszkę więcej w następnym rozdziale!!
        Pozdrawiam gorąco :)

10 komentarzy:

  1. Żygałam przy tych rozmowach NaruHina. "Kochanie", "słonko"... ._.

    Ale mi się podobało. A zwłaszcza ShikaTema :) Nie no, SxS też może być ;P

    I jeszcze ten menel (Hidan) obserwujący naszych zakochanych.

    Pozdrawiam i czekam do niedzieli ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejka!
    Cieszę się, że znalazłam czas pomiędzy zajęciami, żeby móc przeczytać. Naprawdę nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, który jak zauważyłam będzie w moje urodziny.^^
    Fajnie, że jest tu też wątek ShikaTema i muszę przyznać, że trochę mi szkoda Kiby.
    Niech Naruto pójdzie sobie z Gaarą i Kankuro na piwo i niech przy okazji wezmą ze sobą Temari, a ona może wziąć Shikę.
    Ciekawe jak pójdzie tej trójce w nowej pracy.
    Pozdrawiam i życzę dużo Chakry!
    Aki

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezu! Żygałam tęczą! Ale to dobrzr :)
    Fajne zdjęcie NaruHina <3
    Co do rozdziału to....
    Bardzo podobała mi się rozmowa ShinoKibaSai
    Albo....
    No po prostu NaruHina!
    I Itachi!!
    Czekam do niedzieli
    Papa i całuski

    OdpowiedzUsuń
  4. *.* Rozdział BOSKI! Ja też troszkę żygam, ale ja uwielbiam taki typ opowiadania >.> Najbardziej podobała mi się rozmowa Shino, Kiby i Sai'a :) Jak NaruHina, no wszystko.... Ale ja ci słodzę :D XD No coż nie mam innego wyboru :P

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak by to skomentować hm rozmowy Naszej parki są na poziomie gimnazjalnych przyjaciółek które sobie słodzą na nk czy czy innym bzdecie.
    Milsze dla oka były by rozmowy jakie są np. u wrednej Soli. No bo nie oszukujmy się ale takie słodkie rozmowy to nie na studiach.
    Ale rozdział ratuje rozmowa Kiby i jego ekipy oraz pokazania jak Hinata traktuje Naruto.
    Co do Hidana to pewnie będzie polował na Hinate, wkoncu jest z tych bogatszych, no i na pewno wpadła mu w oko jako ofiara.
    A ci trzej muszkieterowie (Naruto,Sasuke i shika) pewnie wykryją machlojki firmy będąc na tych stanowiskach. O ile się mylę w tym?

    OdpowiedzUsuń
  6. I nadrobiłam :D Teraz tylko się modlić, bym była na bieżąco :P
    O jejku *__* Tyle słodziutkich scen, pieszczotliwych określeń :D Ja nie wiem czego oni chcą, przecież to się tak fajnie czyta! Nasi czytelnicy to są podli, NaruHina się kocha – źle, kłóci się – źle xD xD polakom nie dogodzisz, w złym kraju tworzymy :P
    W ogóle sorry, ale apel do komentujących „Rzygamy tęczą”, a nie „Żygamy” no ludzie! Jak chcecie hejcić to chociaż poprawnie ;___; nie moje opo, a serce mi krwawi, jak kaleczycie nasz zajebisty język!
    Wracając, bardzo fajny rozdział, kilkaset (żart :P) literówek lub źle odmienionych wyrazów – masz zemsta za czepianie się u mnie xD nie no, tak szczerze to nie chciało mi się ostatniego rozdziału nawet poprawiać – tak bardzo leniwa Soli xD
    Do rzeczy, jakby tu skomentować ten rozdział, aby niczego nie pominąć…
    ShikaTema – rany, para, której stosunek do siebie uwielbiam, taki z dystansem, chociaż oni też tu taką słodkością emanują :P Temari nie jest taka zimna, znaczy bo mi się wydaję osobą, która nie lubi publicznie okazywać uczuć przy kimś, a tu widzę jest bardziej dziewczęca, śmiem orzec ^^ jednakże fajnie manipuluję swoim chłopakiem, mógłbyś zrobić one-shot’a jak to z nimi było :)
    SasuSaku – Sasuke pantofel hyhyhy xD nie żeby coś, lubię się z niego śmiać, co pewnie widać w mojej jego lalusiowatej wersji xD niemniej jednak… powiem ci, że ta para ci fajnie wyszła, znaczy pewnie tylko w świecie Sakury on jest jej chłopakiem xD relacje z bratem, no jeny czemu ja nie mam fajnych relacji z bratem… znaczy braćnmi :P zapomniałam o jednym xD tak czy siak, Itachi wydaję się ba rdzo fajny, ciekawe co go pchnęło do brzasku :D
    NaruHina – soł słit xD cieplutko jak się o nich czyta, choć przyznam, że taki typ związku mi by nie leżał – za mało i zbyt delikatnie się ze sobą droczą :P ale oni dopiero ze sobą zaczynają, musi minąć ten ich miesiąc miodowy :P heh, no to skoro Hinata zaznała uczucia zażenowania przy przedstawieniu kumpli to niech pomyśli co poczuję Naruto przyznając się do tego przed jej rodzicami xD może będzie taki podenerwowany, że wyjawi iż spała u niego xD będzie śmiesznie xD
    W ogóle ten koleś w busie to Hidan? Tak pomyślałam po włosach, ale kolor oczu się nie zgadza ^^”
    Dobrze, kończę xD czekam na następny rozdział ;D
    Życzę weny i pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  7. I kontynuujemy wytykanie błędów. Chociaż z interpunkcją już lepiej, poprawiasz się. Wyrobisz się, kwestia czasu. Uwierz mi, wiem coś o tym. Moja interpunkcja też kiedyś leżała na obie łopatki i błagała o zmiłowanie.

    >- Bo to już nie ma sensu – odparł spokojnie Shino – to było dobre na
    > początek, jak nie byli razem, ale teraz?
    Kropka po "Shino". "To" z wielkiej litery.

    > - A tobie, o co chodzi znowu? – spytał rozeźlony szatyn – podobno
    > cię to nie interesuje.
    Ten sam błąd co powyżej.

    >- Że co proszę?! – Kiba myślał, że źle słyszy – skoro chcesz, żebym
    > był szczęśliwy to mi pomóż się pozbyć tego śmiecia!
    Jak wyżej.


    Shino u ciebie ma taki styl, że czapki z głów. Daleko lepiej wypada niż w mandze. Podobało mi się jak spuścił bombę wodorową prosto na głowę Kiby.

    Z początku Shino nie budził w moim odczuciu sympatii ale teraz wyrasta na jedną z najbardziej stylowych postaci tego opowiadania. Byłby bardzo dobrym przyjacielem i naprawdę straszliwym wrogiem. Gość potrafi rozłożyć cię na obie łopatki niemal od niechcenia, zrujnować wszystkie twoje plany i to w taki sposób, że nic kompletnie nic nie będziesz mógł mu zarzucić. Przecież to właśnie Shino świadomie sprowokował zbliżenie się do siebie Naruto i Hinaty używając do tego nie kogo innego jak Kibę. A potem to właśnie Shino dał Sasuke do ręki narzędzia potrzebne do uratowania skóry Naruto. A Kiba do tej pory nawet nie podejrzewa jak sromotnie został przez Shino wywiedziony w pole.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie wierze, że to pisze ale....... w twoim wydaniu lubie SxS ;o co jest strasznym szokiem bo w anime nie lubie ani sakury ani sasuke xd

    OdpowiedzUsuń