poniedziałek, 23 września 2013

ROZDZIAŁ XIV

        Witam kochani na drugiej części naszej powieści. Stwierdziłem, że nie będę zmieniał numeracji. Już teraz mogę powiedzieć, że każda część będzie charakteryzować się czymś innym i mogą stanowić samodzielne opowiadania. Na pytanie czy kolejne części będą na nowym blogu odpowiadam od razu, że wszystkie będą publikowane tutaj, gdyż wątek Naruto i Hinaty na uniwersytecie, jest motywem przewodnim opowiadania :)
       A teraz bez dalszego przeciągania, zapraszam do lektury dzisiejszego rozdziału, który jest dedykowany naszemu solenizantowi Minato - wszystkiego najlepszego!!

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

          W poniedziałek o godzinie piątej rano, wielu ludzi cieszy się jeszcze ostatnimi godzinami snu przed dniem pełnym pracy. Jednak pewna grupa osób nie oddawała się tej przyjemności. Zebrani w biurze swojej firmy, przy wielkim owalnym stole, debatowali. Jedyne oświetlenie jakie rozjaśniało pomieszczenie, stanowiły promienie budzącego się ze snu słońca.
            - Chciałbym z wami przedyskutować pewien temat – rzekł bez wstępnego słowa inicjator zebrania, który jako jedyny nie siedział. Stał przy wielkim oknie, plecami do towarzyszy i oglądał, śpiące jeszcze miasto – wiadomo już, że nie mamy przychylnej prasy, to raz. Drugie zagadnienie, kadrowe, w związku z przejęciem F&E, wzrosło nasze zapotrzebowanie na kadrę pracowniczą. O ile nie brak nam wykwalifikowanych i doświadczonych pracowników, o tyle brakuje ludzi młodych z odpowiednim wykształceniem, którzy mogliby zacząć od wykonywania prostych czynności, niezbędnych jednak do funkcjonowania firmy.
            - Po prostu powiedz, że brakuje nam osobistych niewolników – odparł z uśmiechem niebiesko-włosy mężczyzna, bawiący się składanym scyzorykiem.
            Reszta zebranych, poza kobietą siedzącą najbliżej prowadzącego zebrania, zachichotała.
            - Tak Kisame, myślę, że lepiej tego ująć nie można było – odparł lider i odwrócił lekko głowę, tak, że można było dostrzec błysk jego oka – zapominasz, że mamy przedsiębiorstwo do prowadzenia. A chcąc je poprowadzić dobrze, potrzebujemy świeżej krwi. Wykształconych, młodych ludzi, którzy pomogą nam dalej budować naszą silną pozycję.
            - Co proponujesz? – Spytał, jak zawsze opatulony w szal, Kakuzu. Wyraźnie się nudził, mimo iż zebranie dopiero się rozpoczęło i bawił się nieustannie monetą.
            - Oto, co zamierzam. Uniwersytet Konoha, jeden z najlepszych w tym kraju, każdego roku jego mury opuszcza wielu zdolnych absolwentów przeróżnych kierunków. Nas interesują kierunki typowo związane z finansami, ekonomią, analizą rynku i tym podobne. Ogłosimy, że prowadzimy nabór na płatne staże dla najzdolniejszych studentów poszczególnych kierunków.
            - Powiedziałeś, że szukamy w branży ekonomicznej – wtrącił nagle mężczyzna o czarnych długich włosach i białej skórze. Jego wężowe spojrzenie, dokładnie lustrowało rozmówcę – rozumiem, że w grę wchodzą kierunki wydziału ekonomii, ale jeśli mowa o analitykach to ja proponuję wydział matematyki. Ostatnie dane pokazują, że jego absolwenci mają doskonałe podstawy do pracy analityka.
            - Dobra myśl Orochimaru – lider odwrócił się w kierunku zebranych – sam brałem ten wydział pod uwagę, cieszę się, że myślimy podobnie. Za nieco ponad pół roku odbędą się egzaminy licencjackie. Wybierzmy kilku najzdolniejszych i zaoferujemy im pracę.
            - A dlaczego nie przyjmiemy od razu ludzi, którzy zostaną wkrótce magistrami? – spytał obojętnym głosem, ciągle znudzony Kakuzu.
            - Jak wspomniałem na początku, nie mamy zbyt dobrej prasy. Chciałbym ocieplić nasz wizerunek. Zatrudniając ludzi, nie tylko oferujemy pracę, ale także zapewniamy materialną pomoc w dalszej nauce, pod warunkiem, że będą ją kontynuowali. Firma daje zatrudnienie niedoświadczonym i opłaca dalszą naukę, nie brzmi… jakby to powiedzieć… sympatycznie?
            - Brzmi, ale wszyscy tego nie kupią – odparł Orochimaru.
            - Zgadza się, ale nie muszą. Niech łykną to brukowce. W oczach przeciętnego obywatela, mieszkańca miasta, młodzi ludzie mają coraz gorsze perspektywy. Będziemy niczym dar niebios. Po naszej stronie będzie policja, dzięki działaniom Zetsu i Itachiego oraz zwykli obywatele, a wszystko dzięki naszym brukowym gazetom. Te bardziej poważne trochę popiszą o swoich teoriach spiskowych, aż sprawa w końcu ucichnie. A gdy Hidan wpadnie i wszyscy dowiedzą się, że mordów dokonywał szaleniec, co jest prawdą, znów będziemy mieli czystą kartę.
            - Coraz bardziej mi się to podoba. Ale zapomniałeś chyba, że uniwersytet Konoha, słynie ostatnio z tego, że jego studentami jest głównie młodzież z zamożnych rodzin. Nawet niszowe gazety uznają, że to działanie nie ma zbytnio sensu. Po co dawać bogatemu jeszcze więcej?
            - Cieszę się, że jesteś zapobiegliwy Orochimaru.  Konan? – lider wskazał ręką na kobietę, która do tej pory siedziała cicho.
            Granatowo włosa wstała z fotela i podniosła walizkę, która leżała obok jej fotela. Otworzyła ją i wyjęła z zewnątrz kilka tekturowych teczek, które potem rozdała zebranym. Wszyscy powoli otwierali swój pakiet i zaczęli przeglądać zawarte w nim papiery.
            - Jak już zapewnie się domyślacie. Są to dane najzdolniejszych studentów interesujących nas kierunków. Dziewięćdziesiąt procent z nich to, uczniowie zwykłych rodzin, którzy nie zaznali luksusów. Z biedniejszymi jest o tyle lepiej, że wiedzą jak ciężko w życiu zdobyć coś więcej i doceniają to, co mają. Dlatego ryzyko, że oni będą coś podejrzewać, jest znikome.
            Wszyscy powoli przeglądali kartki z danymi studentów. Zwłaszcza Orochimaru przywiązywał uwagę do trójki wybranych z wydziału matematyki. Na jedną kartkę patrzył szczególnie długo, uśmiechając się pod nosem.
            - Kakuzu, kiedy Hidan ma dokonać kolejnego zabójstwa? – spytał inicjator zebrania, gdy pozostali przeglądali jeszcze papiery.
            - Przecież mieliśmy nie angażować go w zabójstwa – rzucił ten, którego nazywali Kisame.
            - My tego nie robimy. Tak samo jak nie szykujemy się do ewentualnego przejęcia, kolejnej firmy – odparł spokojnie lider.
            - Nie bardzo rozumiem, zatem sens tego działania.
            Lider odwrócił się znów w stronę okna. Słońce powoli wyłaniało się zza budynków, rozjaśniając coraz większą część miasta.
            - Czy słyszeliście o kompani „Brzask”?
            Wszyscy zebrani rozejrzeli się po sobie w milczeniu. Każdy z nich pokiwał przecząco głową. Znali wszystkie firmy duże firmy w mieście, ale tej akurat nie.
            - Podejrzewam, że nie ma takiej firmy – rzekł w końcu Orochimaru.
            - Mylicie się. Jest jak najbardziej – lider stał, milcząc przez chwilę – Ma wszystko, co potrzeba, adres, REGON, NIP, telefon, fax., status prawny, nawet stronę internetową i konto w banku. Działa już od miesiąca.
            - Co to za firma? Gdzie jest jej siedziba? – spytał w końcu Kisame.
            - Siedziba? Tutaj. – mówiąc to lider wskazał ręką na stojącą po jego prawej stronie szafkę.
            - No to nie dziwie się, że jej nie znałem. Nie mam w zwyczaju grzebać w twoich rzeczach Nagato – Odparł wesoło Kisame. Wszyscy zebrani, poza kobietą roześmiali się.
            - Ta firma i wszystkie jej dane – kontynuował Nagato, gdy śmiechy ustały – są tutaj i tylko tutaj, na papierze.
            - No dobrze. Załóżmy, że ta firma istnieje, co nam po tym?
            - Ta firma właśnie, będzie dokonywała kolejnych transakcji.
            - Zdajesz sobie sprawę, że potrzebny jest do tego spory kapitał, aby przejąć kolejną firmę. A jak wiadomo kompania działająca miesiąc, raczej takich środków nie posiada.
            - Ależ posiada. Raz, że dostała pokaźny kredyt w banku. Druga sprawa, że wygrała z nami proces sądowy.
            Wszyscy spojrzeli na Nagato z wielkim zdziwieniem. Jaki proces? O co chodzi? Akatsuki pozwało samą siebie?
            - Chwileczkę o czymś chyba nie wiemy. Przegraliśmy sprawę w sądzie? Z jakiego powództwa.
            - Działalność monopolowa. Usiłowanie pozbycia się nowej konkurencji na rynku metodami typowymi dla przedsiębiorstw monopolowych.
            - Spora kwota. Skarb państwa się bogaci, a firma konkurencyjna dostaje zadość uczynienie. To plus kredyt daje spory zastrzyk gotówki – dodała kobieta spoglądając ukradkiem na Nagato.
            - Należy dodać do tego dochody z działalności, które bank wziął pod uwagę podczas przyznawania kredytu.
            - Działalność? To ta firma nie dość, że nie istnieje fizycznie to zarabia na siebie? Istne perpetuum mobile - Kisame aż zagwizdał nie mogąc wyjść z podziwu.
            - Mówiąc dokładnie to Akatsuki zarabia, jednak przychody są zaniżane w oficjalnych księgach i część zysków przechodzi na poczet Brzasku. Oficjalny bilans jest oczywiście do wglądu dla każdego kontrolera finansowego. Te nieoficjalne księgi zaś są dobrze schowane. Korzyść jest podwójna. Oficjalnie, nasza konkurencja korzysta na zabójstwie członka rodziny właściciela interesującej nas kompani. Śledczy usiłują powiązać firmę Brzask z nami i docierają do pozwu sądowego przeciwko nam i do wyroku o gigantycznym odszkodowaniu. Oczywiście wszelkie odwołania są dla nas niekorzystne, w związku, z czym musieliśmy zapłacić żądaną sumę. Zatem zarzuty kierowane pod naszym adresem, tracą powoli rację bytu. To plus strategia współpracy z uniwersytetem i zapewnienie pracy młodym działa na naszą korzyść. Druga sprawa to mniejsze wpływy w oficjalnych księgach. Mniejsze wpływy to mniejsze podatki. W każdym punkcie zyskujemy.
            - No dobrze, a co dalej? Bo w końcu zaczną dobierać się do Brzasku. Co wtedy? – spytał Orochimaru, gdy tylko Nagato skończył przemowę.
            - Wniosek o upadłości firmy. Prezes bierze pieniądze i wyjeżdża gdzieś, gdzie nie obowiązuje ekstradycja. W tym czasie majątek idzie pod młotek i sprzedawany jest po zaniżonej cenie. Za zaoszczędzone pieniądze, zarobione przez Brzask, jesteśmy w stanie wykupić wszystkie udziały. Gdy przychodzi do nas kontrola, skąd posiadamy fundusze, pokazujemy nasze prawdziwe księgi z dochodami.
            - Pozostaje kwestia podatków, ukazujemy księgi i wyjdzie na jaw, że płaciliśmy mniej niż powinniśmy – wtrącił Kisame.
            - Prawo działa na naszą korzyść. Następuje zmiana całego charakteru spółki, od nazwy, aż po całą działalność. Zmienia się prezes, rada nadzorcza, księgowi. Wszyscy są nowi i czyści. Nigdzie nie widnieje ich podpis, więc nic nie zrobili. A ci, którzy zawinili naprawdę, któż może wiedzieć gdzie oni się znajdują. Firma została sprzedana za symboliczną garść miedziaków i działa dalej legalnie, a oszuści podatkowi, pewnie grzeją się gdzieś na Dominikanie. Prawo nie działa wstecz, więc firma Brzask wraz ze wszystkimi aktywami jest przejęta, a nowy zarząd ma szerokie pole do popisu. Ponieważ działa prawo domniemania niewinności, nowym udziałowcom trzeba udowodnić uczestnictwo w machlojkach. Niestety jakichkolwiek dowodów brak.
            Zebrani popatrzyli na siebie. Każdy miał uśmiech wymalowany na twarzy. Nie było wątpliwości, że tak działając w krótkim czasie, staną się jedną z większych firm wielobranżowych w kraju. Zebrani wesoło dyskutowali o planach rozwoju, podczas gdy Nagato dalej stał przy oknie i patrząc na budzące się miasto milczał.

* * *

            Ten sam dzień, kilka godzin później, w innym rejonie miasta. Ze snu budziła się powoli dwójka wtulonych w siebie osób. Naruto otworzył jeszcze zaspane oczy. Nie pamiętał, kiedy tak dobrze mu się spało. Przeciągnął się parę razy i dostrzegł, że wpatruje się w niego para białych, radosnych oczu. Chłopak uśmiechnął się do ciemnowłosej i pocałował delikatnie w czoło.
            - Jak ci się spało Słońce?
            - Dobrze – odparła dziewczyna i wtuliła się w pierś chłopaka.
            Naruto objął Hinatę i pewnie leżeliby jeszcze tak dłuższą chwilę, gdyby nie fakt, że trzeba było iść na zajęcia. Blondyn nie miał dzisiaj ochoty wstawać. Wolał przytulać do siebie swoją dziewczynę.
            Moja dziewczyna, ale to fajnie brzmi. Pomyślał radośnie. Nie przypuszczał, że spotka na swojej drodze kogoś takiego jak Hinata. Kogoś, kogo pokocha z wzajemnością.
            Dziewczyna odkleiła się od Naruto i pocałowała, po czym wstała przeciągając się leniwie. Chłopak podniósł się i przylgnął do jej pleców, obejmując w pasie i kładąc głowę na jej ramieniu.
            - Musimy iść? Nie chce mi się – rzekł smutnawym głosem.
            - Nie musimy, co prawda, ale dobrze by było.
            Naruto zmarszczył czoło i podniósł lekko głowę patrząc na dziewczynę. Ta spojrzała na niego z uśmiechem.
            - Jeśli to cię pocieszy, to wiedz, że mnie się również nie chce iść. Wolałabym pobyć z tobą…
            Blondyn pogładził dziewczynę po głowie, czesząc swoimi palcami jej ciemne włosy.
            - Naruto… - rzekła cicho – czy… jak tak będziemy bywać razem. To… czy ja ci się… nie znudzę?
            Chłopak spojrzał na Hinatę ze zdziwieniem w oczach. Przez chwilę zastanawiał się czy dobrze usłyszał. Dziewczyna odwróciła lekko głowę.
            - Przepraszam, palnęłam głupstwo – dodała po chwili.
            - No raczej, że głupstwo – odparł Naruto stanowczym tonem – skąd w ogóle u ciebie taki pomysł?
            Hinata nic nie odpowiedziała, tylko wzruszyła ramionami. Naruto wstał z łóżka i uklęknął przed nią, opierając się łokciami o jej kolana. Podniósł głowę i ich spojrzenia się spotkały.
            - Jesteś wyjątkowa. Dla mnie z pewnością, ale myślę, że każdy, kto cię poznał, tak uważa. Nudzą się rzeczy, a ty nie jesteś rzeczą. Jesteś dla mnie najważniejszą osobą na świecie i pamiętaj zawsze o tym.
            Po tych słowach lekko się podniósł i podarował Hinacie namiętny pocałunek, który ona odwzajemniła.
            - Dziękuję kochanie – odparła w końcu dziewczyna.
            - To ja dziękuję – rzekł chłopak, po czym wstał – no dobra to może coś zjemy przed wyjściem? Coś tam jeszcze jest w lodówce.
            Dziewczyna podniosła się z łóżka i poszła z Naruto do kuchni, gdzie przyrządzili skromne śniadanie.
            - Kochanie co robisz po zajęciach? – spytała Hinata smarując chleb masłem.
            - Idę na budowę, więc pewnie nawet nie będę wracał po zajęciach do domu tylko zjem na stołówce na kampusie. A czemu pytasz?
            - Pomyślałam, że może byś przyszedł do mnie po zajęciach – dziewczyna zarumieniła się, co nie umknęło uwadze Naruto – chciałam cię przedstawić rodzicom.
            - Przecież oni mnie już znają Hinata – odparł chłopak z lekkim zdziwieniem.
            - Tak, ale… oni znają cię jako mojego przyjaciela, a chciałabym aby cię poznali jako mojego chłopaka.
            Naruto popatrzył na dziewczynę, jednak nie można za bardzo było odczytać z jego twarzy, jakie teraz uczucie w nim się przewija.
            - Jesteś pewna, że chcesz? Nie zrozum mnie źle, bardzo ich lubię, ale dla nich jestem twoim kolegą. Jako chłopaka mogą nie zaakceptować.
            - Dlaczego niby? – Spytała mocno zdziwiona Hinata – Skąd taki pomysł w ogóle?
            - No, bo widzisz… no że ja… - chłopak jąkał się nie bardzo wiedząc, co powiedzieć, a raczej w jaki sposób przekazać swoje myśli.
            Hinata patrzyła na blondyna, z początku ze zdziwieniem, jednak po chwili wydawało się jej, że rozumie, o co mu chodzi. Odłożyła nóż do masła na bufet i podeszła do Naruto, przytulając go do siebie. Chłopak nic nie odrzekł i odwzajemnił jej gest pełen ciepła.
            - Naruto, ty naprawdę ciągle uważasz siebie za gorszego? – spytała przyciskając swoją skroń do skroni chłopaka.
            - Przez długi czas się tym nie przejmowałem, ale w pewnym momencie, gdy słyszysz te szepty za swoimi plecami, czujesz spojrzenia tych ludzi, pełne pogardy… - Naruto wziął głęboki oddech – zaczynasz wierzyć w to, co mówią. Przestajesz się opierać i…
            - Przestań – Hinata podniosła głowę i spojrzała chłopakowi w oczy. Uwielbiała ich błękitny kolor, który skrywał w sobie wiele dobra, ale i bolesnych emocji – Nie myśl o innych i o tym, co mówią. Teraz masz myśleć o mnie – dodała z uśmiechem i pocałowała Naruto w usta.
            Blondyn posłał dziewczynie ciepły uśmiech i nie miał ochoty nigdzie jej wypuszczać. Niestety trzeba było zbierać się na zajęcia. Dokończyli przyrządzanie śniadanie, które zniknęło z ich talerz równie szybko jak się pokazało. Szykowali się już do wyjścia, a ponieważ ubranie dziewczyny było jeszcze miejscami wilgotne, włożyła na siebie ciuchy Naruto. O dziwo ciemno granatowe dżinsy, czarna koszulka i pomarańczowa bluza, mimo iż za duże o jeden rozmiar, pasowały do niej. Po niedługim czasie byli już w drodze na uczelnię.

* * *

            Dwójka zakochanych wysiadła właśnie z autobusu i kierowała się na wydział, trzymając się za ręce. Byli coraz bliżej budynku, aż w pewnym momencie Naruto puścił rękę Hinaty i cofnął się parę kroków w tyłu. Dziewczyna zatrzymała się i spojrzała na niego pytająco.
            - Idź pierwsza, ja zaraz dołączę do ciebie – rzekła niepewnym głosem chłopak.
            - Coś się stało?
            - Nie tylko… - Naruto spuścił wzrok – wiem, że robię się irytujący w tej kwestii. O ile jednak jestem w stanie poradzić sobie z szyderstwami pod moim adresem, o tyle nie zniósłbym tego, że… - chłopak podrapał się nerwowo po głowie – no, że ty masz przeze mnie jakieś nieprzyjemności na uczelni. Zobaczą cię ze mną i w najlepszym wypadku wyśmieją i to będzie przeze mnie.
            Hinata stała spokojnie i słuchała, co jej chłopak ma do powiedzenia. Gdy skończył, podeszła do niego, złapała za rękę i spojrzała mu prosto w oczy.
            - Nie obchodzi mnie to, idziesz ze mną, jeśli komuś to przeszkadza to jest to jego problem – rzekła stanowczo.
            Naruto był w szoku, nie ze względu na same słowo, co na ton jej wypowiedzi.
            To jest ta nieśmiała Hinata? Podmienili ją w nocy czy jak?
            Dziewczyna odwróciła się i pociągnęła Naruto za sobą. Tak oboje weszli do budynku wydziału.
            Stało się to, czego Naruto się obawiał. Wszystkie oczy ludzi z ich roku, skierowane były na nich. Mijali kolejne osoby i czuł ich zdziwione spojrzenia, które wypalały mu dziurę na plecach. Słyszał ich szepty, pełne drwiny pod ich adresem.
            - Czy ja dobrze widzę? Ona się prowadzi z tym… kimś? – odezwał się cicho damski głos, pełen pogardy.
            - Biedna dziewczyna. Pewnie przegrała zakład – zawtórował męski, równie cichy głos.
            - W co ona jest ubrana. Nie dość, że chodzi z plebsem to jeszcze tak samo się ubiera.
            Mimo, że ludzie mówili szeptem, Naruto słyszał ich wyraźnie, a w jego głowie rozbrzmiewała istna kakofonia tych samych zdań, tylko sto razy głośniej. Spojrzał na Hinatę, która szła obok niego. Zdawało się, że nie słyszy tych głosów. Szła i uśmiechała się ściskając rękę chłopaka. Sprawiała wrażenie szczęśliwej.

Podążaj swoją drogą, a ludzie niech mówią, co chcą.

* * *

            Para dotarła do Sali, gdzie miały się odbyć zajęcia. Reszta grupy była już w środku i jak zwykle, część rozmawiała, część jadła, a jeszcze inni sprawiali wrażenie znudzonych. Gdy Naruto wszedł z Hinatą, wszyscy skierowali na nich swoje spojrzenia. Zdziwienie, jakie im towarzyszyło, sprawiło iż Naruto poczuł się nie swojo. Kiba patrzył na nich z mordem w oczach, jednak na szczęście dla niego, nikt tego nie dostrzegł. Jego wściekłości nie można opisać słowami. Nie dość, że Naruto był z jego „własnością”, to jeszcze wszyscy myśleli, że są pogodzeni. Sai i Shino nie zwracali uwagi na przyjaciela i również przyglądali się parze. Pierwszy z nich zdawał się nawet uśmiechać pod nosem.
            Do jasnej cholery czy to aż takie dziwne, że idę z dziewczyną? – pomyślał z irytacją blondyn.
            Oboje bez słowa usiedli w jednej ławce. Naruto znów poczuł te palące spojrzenia na plecach, a Hinata jakby nigdy nic zaczęła rozmowę.
            - Naruto. Bo nie skończyliśmy naszej rozmowy. Może dzisiaj nie będę cię już ciągała do siebie, ale bardzo bym chciała abyś kiedyś znalazł wolną chwilę i przyszedł do mnie – Popatrzyła na chłopaka, rumieniąc się lekko – bardzo mi na tym zależy.
            Chłopak przyglądał się ciemnowłosej. Podziwiał ją, on tu ma wrażenie, że zaraz spłonie na jakimś stosie za zbezczeszczenie świętej relikwii swoją osobą, a ona w ogóle nie zwraca na innych uwagi. Może ma rację, może faktycznie powinien tak jak dawniej, przestać się tym przejmować. W końcu, kim są dla niego, ci wszyscy prześmiewcy za jego plecami? Nikim. A kim jest dziewczyna, która siedziała przed nim i którą kochał? Wszystkim. Blondyn uśmiechnął się do dziewczyny.
            - Porozmawiam dzisiaj z szefem jak będę w pracy, czy dałby mi jakiś dzień wolny. Myślę, że nie będzie problemu.
            - To ja pójdę z tobą – rzekła wesoło dziewczyna.
            - No coś ty, przecież dam sobie radę. Umiem zadawać pytania – odparł wesoło.
            - No wiem, że umiesz, ale ja go poproszę ładniej – rzekła wesoło – no zgódź się Naruto, tylko spytam czy dałby ci wolne jutro i sobie pójdę. Muszę się kiedyś w domu pokazać.
            - Wiesz, że nie mogę ci zabronić – odparł z uśmiechem Naruto – ale to oznacza, że mi nie ufasz i sądzisz, że nie zapytam – dodał naburmuszony.
            - Myślę, że spytasz tak, aby tego wolnego nie dostać – dziewczyna zaśmiała się wypowiadając te słowa. Naruto udał naburmuszonego, ale Hinata jednym pocałunkiem, rozwiała chmury znad jego głowy.
            Reszta grupy przyglądała im się ze zdziwieniem. Nawet Shikamaru, który zwykle miał wszystko w głębokim poważaniu, sprawiał wrażenie lekko zainteresowanego.
            Nagle do sali wszedł prowadzący, a za nim dziekan wydziału, odziany w odświętną szatę, charakterystyczną dla wszelkiego rodzaju ważnych wydarzeń dla uczelni.
            - Moim drodzy – zaczął dziekan radosnym głosem – chciałbym was wszystkich zaprosić do głównej auli naszego wydziału, pragnę coś ogłosić.
            Wszyscy popatrzyli po sobie ze zdziwieniem, ale nie wyglądali na zawiedzionych. Grunt, że odpadają dzisiaj jedne zajęcia.
            - Oczywiście dzisiejsze zajęcia zostaną odrobione – dodał prowadzący, który jakby odczytał myśli całej grupy. Odpowiedziało mu tylko ciche westchnienie rozczarowanych studentów.
            Cała grupa udała się do auli. Gdy już dotarli na miejsce, okazało się, że zebrano cały ich rok, który już okupywał miejsca na sali wykładowej. Na auli znajdowało się około siedemdziesięciu osób, dość dużo jak na trzeci rok, zwykle odsiewy były bardziej „skuteczne”. Po sali rozchodził się szmer wielu rozmów, które zlewały się w jeden wielki szum. Naruto i Hinata usiedli w jednym ostatnich rzędów, wraz z resztą grupy. Mimo to, dzięki ukształtowaniu auli, które przypominało starożytne amfiteatry, widzieli doskonale podium, na który stał dziekan.
            - Drodzy studenci – zaczął nagle dziekan. Jego głos dobywał się z głośników zamontowanych pod sufitem, w każdym rogu sali – pragnę was powitać i podziękować za to, że przybyliście tutaj w tak licznym gronie.
            - Tak jakbyśmy mieli wyjście – rzekł ktoś szeptem, wywołując cichy śmiech u swoich towarzyszy.
            - Powodem, dla którego was tutaj zebrałem – kontynuował dziekan – jest współpraca, jakiej podjęło się kilka wydziałów uniwersytetu Konoha, w tym i nasz. Firma Akatsuki, której przedstawiciel jest tutaj z nami – mówiąc to dziekan wskazał na mężczyznę o ciemnych długich włosach, który stał obok. Ten ukłonił się lekko studentom, obserwując ich swoim wężowym spojrzeniem – w związku z poszerzeniem swojej działalności na rynku, zaoferowała naszemu uniwersytetowi współpracę, polegającą na przyjęciu kilkunastu studentów trzeciego roku kierunków ścisłych, na płatne starze w swojej firmie.
            W Sali lekko zaszumiało od szeptów. Ciekawe czy to będzie jakiś konkurs, czy decyzja odgórna. Gdy głosy na sali ucichły, dziekan kontynuował.
            - Z naszego wydziału, firma wyłoniła trzech studentów, którzy będą pracować w nowym dziale firmy. Kryterium, jakim się kierowaliśmy, to przede wszystkim wyniku w nauce. – mówca przyjął kartkę od jednego z profesorów, który stał obok. Nałożył na nos okulary i kontynuował – mam zaszczyt zakomunikować, że tymi, którzy podejmą staż, a jednocześnie posiadają najwyższą średnią na roku są – dziekan poprawił okulary i wyczytał nazwiska – Nara Shikamaru, Uchiha Sasuke oraz Uzumaki Naruto.
            Na auli znów zabrzmiały głosy. Przeważały oczywiście te negatywne, przepełnione zazdrością, choć znalazło się kilka pozytywnych.
            - Hinata słyszałaś? – rzekł rozradowany Naruto – mam pracę, a nawet nie zacząłem szukać.
            - Cieszę się kochanie – odparła Hinata uśmiechając się do blondyna – wiedziałam, że jesteś zdolny – przybliżyła się do niego i pocałowała w policzek – a to w nagrodę za twój trud.
            - Zdecydowanie muszę częściej dostawać pracę, za taką nagrodę – powiedział chłopak śmiejąc się do dziewczyny. Chwycił jej rękę i pocałował czule a dziewczyna zarumieniła się lekko. Był w lekkim szoku, wszystko zmieniło się tak nagle.
            - Sasuke moje gratulacje – rzekła Sakura, nie mogąc ukryć entuzjazmu. Była tak rozradowana, jakby to ona dostała to wyróżnienie.
            Ciemnowłosy nic nie odpowiedział tylko wzruszył ramionami. Podczas gdy jego… „dziewczyna?” nie kryła euforii, on spoglądał na jegomościa o długich czarnych włosach, stojącego obok dziekana.
            - To chyba żart – rzekł, Shikamaru, który w akcie swojej bezsilności, przyłożył lekko głową w blat ławki.
            Temari, która siedziała obok niego, popatrzyła zdziwiona na chłopaka.
            - A tobie co jest? Wiesz ile osób marzy o czymś takim? A ty zamiast się cieszyć, marudzisz jak stara baba – rzekła twardo dziewczyna.
            - To idź jak tak bardzo chcesz – odgryzł się Shikamaru, nie podnosząc głowy z blatu – nie dość, że uczelnia to teraz jeszcze praca po godzinach, ehhh życie jest męczące.
            Temari spojrzała w sufit w geście rezygnacji. Mimo, że był to najbardziej ślamazarny chłopak, jakiego znała, nie nadążała za jego tokiem myślenia.
            Cholera jasna nie dość, że praca to jeszcze z nimi – Shikamaru popatrzył w stronę, gdzie siedział rozradowany Uzumaki i jak zawsze ponury Uchiha – ze świrem gotowym obrócić w pył każdy system i socjopatą, którego powinni odizolować od reszty społeczeństwa. Ja to mam szczęście.
            - A teraz drodzy studenci, pragnę oddać głos naszemu gościowi. Członkowi rady nadzorczej kompani Akatsuki, odpowiedzialnemu za wdrażanie projektu współpracy, między naszymi instytucjami, w życie. Powitajcie pana Orochimaru.
            Na auli rozległy się ciche oklaski. Wielcy szczęśliwcy zostali już wytypowani, więc już nie trzeba okazywać entuzjazmu, ale wypada, choć trochę się postarać. Ciemnowłosy mężczyzna wszedł na mównicę i spokojnie rozejrzał się po twarzach zebranych. Doskonale wiedział, co myślą i jak wiele z nich jest rozczarowanych, że to nie oni, a ich koledzy dostają taki prezent na start.
            - Witam was wszystkich bardzo serdecznie i dziękuję za zaproszenie – zaczął – nie będzie to przemówienie z kartki, w którym wyrażę swoje wielkie zadowolenie o współpracy – tutaj zrobił, krótką pauzę i znów popatrzył na twarze zebranych, na których zaczęło malować się zaciekawienie – widzę na tej auli wielu wspaniałych studentów tak zacnego kierunku, jakim jest matematyka. Wiem jak trudny jest to przedmiot i jak wiele trzeba poświęcić sił na zgłębienie tajników wiedzy tej królowej nauk. Wiem to, bo sam ją studiowałem. Co prawda nie w murach tej zacnej uczelni, ale matematyka ma to do siebie, że wszędzie jest taka sama. W każdym miejscu na świecie jest równie wyjątkowa i dlatego ludzie, którzy podjęli się próby jej badania również zasługują na to miano.
            Na twarzach wielu osób, zaczął malować się jeden i ten sam uśmiech, przedstawiający dumę i poczucie wyjątkowości osoby, która go nosi.
            - Dlatego też stoję tu przed wami i proszę o wybaczenie, że tak mało etatów mogliśmy zapewnić. Z miejsca jednak pragnę obiecać, że w związku z rozszerzaniem się działalności firmy, wzrośnie zapotrzebowanie na wykwalifikowaną kadrę pracowniczą. Chcę abyście wiedzieli, że należycie do osób, którymi interesuje się nasza firma. Tak, więc na zakończenie, pragnę wam życzyć dalszych sukcesów w nauce, a w niedalekiej przyszłości, mam nadzieję spotkać was w naszej kompani.
            Zakończeniu przemowy towarzyszył gromki aplauz. Orochimaru wiedział jak przemawiać i jak manipulować ludźmi. Odpowiadał za PR firmy i teraz jego umiejętności, były najbardziej potrzebne.

* * *

            Minęło jeszcze dobre pół godziny nim wszyscy, którzy mieli coś do powiedzenia, uczynili to. Dodatkowe – symboliczne – wręczenie pamiątek uczelni, przedstawicielowi firmy, jeszcze trochę wydłużyło całe przedsięwzięcie. Gdy ceremonia dobiegła końca, rozentuzjazmowani studenci zaczęli powoli opuszczać aule i rozchodzić się po budynku, rozmawiając między sobą. Co prawda, znakomita większość młodzieży, miała dobrze sytuowanych rodziców, którzy mimo wysokiego bezrobocia w kraju, zapewniliby swoim pociechom dobre warunki bytowania. Jednak wiele osób z tego grona, nie była jeszcze na tyle zepsuta, aby być pozbawionym ambicji i nie próbować się usamodzielnić. Poprosi się najwyżej rodziców o wsparcie materialne na początek i może potem, jak kryzys zapuka do drzwi.
            Naruto szedł razem z Hinatą do pokoju dziekana. Profesor Sarutobi poprosił jego oraz Sasuke i Shikamaru na zamkniętą rozmowę z panem Orochimaru, co do uzgodnienia warunków pracy, wynagrodzenia itd. Blondyn ciągle nie mógł uwierzyć w to co się stało. Wiele razy rozważał, co będzie robił po studiach i maksimum jego wymagań okazywała się jakakolwiek praca biurowa, w jakiejś małej firmie, gdzie zatrudniony na stanowisku pomocnika księgowego będzie podawał kawę. Los jednak dał mu ogromną szansę, którą chłopak miał zamiar wykorzystać. Hinata cieszyła się razem z nim. Kochała go i życzyła mu jak najlepiej.
            Sakura również nie odstępowała swoje wybranka na krok. Gratulowała, gestykulowała, snuła wizje jego nowej pracy, zupełnie tak jakby to ona została wyróżniona. Młody Uchiha natomiast szedł spokojnym krokiem, wpatrując się przed siebie. Słowa dziewczyny zdawały się do niego nie docierać.
            Za wspomnianą dwójką wlókł się zrezygnowany chłopak o czarnych włosach upiętych w kitę. Im był bliżej pokoju dziekana, tym jego krok stawał się wolniejszy, czym drażnił swoją blond towarzyszkę.
            - Rusz się Shikamaru! Dziekan nie będzie na ciebie czekał – rzuciła zirytowanym głosem Temari.
            - No przecież ja mu nie każe na siebie czekać, tak w ogóle to nie wiem, o co ten cały wrzask – odparł chłopak wzruszając ramionami.
            - Jak tak dalej będziesz się zachowywał, to cię zostawię. Niech się jakaś inna z tobą użera – warknęła dziewczyna – albo nie to by było za dobre, pogadam z twoją matką o tym, jak zmarnowałeś intratną ofertę pracy.
            Chłopak nerwowo przełknął ślinę i przyspieszył kroku. Wizja kłótni z jego matką i, od niedawna dziewczyną, które były ze sobą w dobrych komitywach, napawała go przerażeniem. Bał się ich bardziej niż samego diabła. To już wolał pracować z Sasuke przy jednym biurku, ale nie mieć z tymi babami do czynienia.
            - Grzeczny chłopiec – odparła Temari z nutką szydery w głosie, widząc jak Nara przyspiesza kroku.
            Całą trójka, wraz ze swoimi partnerkami dotarła na miejsce. Naruto popatrzył na chłopaków ze zdziwieniem Chyba coś mnie ominęło. Od kiedy niby ci dwaj się umawiają z dziewczynami? Podobne myśli miał Shikamaru. Tylko Sasuke zdawał się mieć to wszystko gdzieś.
            Z pokoju wyszedł, przed którym stali, wyszedł dziekan i zaprosił chłopców do środka. Gdy już weszli, cała trójka została poproszona, aby usiadła na kanapie pod ścianą. Na wprost nich, oddzielony szklaną ławą, w głębokim fotelu siedział Orochimaru, który przyglądał się badawczo przybyłym. Dziekan zamknął drzwi, podszedł do biurka, które stało za plecami gościa i przez interkom poprosił, aby nie łączono go z nikim przez najbliższe dwadzieścia minut. Zaraz po tym usiadł w fotelu obok Orochimaru.
            - Tak więc panowie – zaczął dziekan – jak samopoczucie?
            - Super panie profesorze – wyrwał się Naruto z uśmiechem na ustach – szczerze to jeszcze nie doszedłem z tym do siebie.
            Dziekan pokiwał głową, uśmiechając się przy tym nieznacznie i spojrzał w kierunku pozostałej dwójki.
            - Ja mam takie pytanie, jeśli można – odezwał się Shikamaru.
            - Słucham? – spytał dziekan.
            - Właściwie, na jakie stanowisko zostaniemy przyjęci i od kiedy obowiązuje umowa?
            - Widzę, że młodzież aż rwie się do pracy, a przy tym lubią konkrety. To dobrze świadczy o ludziach – odparł Orochimaru i sięgnął do walizki, która stała obok jego fotela.
            - W związku z rozbudową naszej działalności, musieliśmy zwiększyć naszą powierzchnię biurową. Wiąże się to oczywiście z remontem i przygotowaniem biura do pracy, nie wspominając oczywiście o kwestiach formalnych – mężczyzna otworzył teczkę, wyjął z niej trzy pliki papierów i podał każdemu z chłopaków po jednym egzemplarzu – W związku z tym pracę będziecie mogli rozpocząć z początkiem nowego roku. Co do charakteru pracy, to na początek, aby się wdrożyć, będziecie odpowiedzialni za analizę danych finansowych. Każda sprzedaż, jak wiadomo, wiąże się z wystawieniem odpowiedniej dokumentacji. Wszystko musi być oczywiście w jak najlepszym porządku, nie ma miejsca nawet na najmniejszy błąd. Wasza praca będzie polegała na sprawdzaniu i wyłapywaniu wszelkich pomyłek. Będziecie pracowali pod moją jurysdykcją.
            Chłopcy przejrzeli papiery, które podał im Orochimaru. Była to treść umowy o przyjęciu na staż z dniem trzeciego stycznia przyszłego roku.
            - Zapoznajcie się proszę z umową i jeśli macie jakieś pytania, jestem do waszej dyspozycji – dodał spokojnie Orochimaru.

* * *

            Gdy tylko chłopcy weszli do pokoju dziekana, Sakura dosłownie dopadła Hinaty, zasypując ją pytaniami odnośnie jej związku z Naruto. Ciemnowłosa z początku zmieszana, nie miała ochoty odpowiadać. Widząc jednak nieustępliwość przyjaciółki, udzielała zdawkowych odpowiedzi, czym trochę zirytowała Sakurę.
            - No chyba możesz powiedzieć coś więcej? Mam cię tak za język ciągnąć?
            - Ale, o czym mam mówić? Po prostu jesteśmy razem… od wczoraj.
            - No to już wiem, ale może zechcesz mi łaskawie powiedzieć, co za ciuchy masz na sobie? Nie wmówisz mi, że nagle zmieniłaś garderobę – rzuciła Haruno puszczając oczko do Temari.
            Blondynka spokojnie przyglądała się całej sytuacji. Nie lubiła zbytnio Sakury, miała ją za różową lalunię. Darzyła natomiast sympatią Hinatę i samego Naruto, który pracował z jej braćmi, choć nigdy tego nie okazywała. Czasem jej było wstyd z tego powodu, byli z tego samego środowiska i widziała, jakie katusze przechodzi chłopak, snując się czasem po korytarzach jak zaraza, którą każdy wolał unikać.
            - Nie zmieniłam, to jego ubranie. Moje jest całe mokre od ulewy.
            - No, ale to nie miałaś innych? Przecież masz chyba u siebie w do… - Sakure zamurowało. Wnet pojęła, że jej przyjaciółka nie nocowała w swoim domu – ty chyba nie chcesz powiedzieć, że…
            Hinata zarumieniła się na twarzy. Było jej głupio, chciała, aby to się już skończyło, żeby Naruto wyszedł i zabrał ją gdzieś. Stała zakłopotana i czuła przygniatające spojrzenie przyjaciółki.
            - Daj jej spokój. Będzie chciała to sama powie – rzuciła Temari, widząc całą scenę.
            Dziewczyny popatrzyły na blondynkę. Sakura zapomniała na chwilę i Hinacie i wyzywającym tonem rzuciła w kierunku Temari.
            - A ciebie, co to interesuję?! Nie rozmawiam z tobą tylko z Hinatą, masz z tym jakiś problem?
            - Ty to nazywasz rozmową, a ja psychicznym molestowaniem – odparła spokojnie Temari zbliżając się do Sakury – nie widzisz, że ona nie chce o tym rozmawiać? Widać, że coś ją trapi.
            Sakura spojrzała na Hinatę. Ciemnowłosa stała wpatrzona w podłogę. Nie zrobiła przecież nic złego, ale źle się poczuła pod tą lawiną pytań.
            - Hinata przepraszam – rzekła Haruno, do której zaczęło docierać, to, że Hinata nie wydaje się do końca szczęśliwa – ja po prostu… cieszę się, że jesteście razem. Nie powinnam być taka napastliwa.
            Sakura podeszła do przyjaciółki i przytuliła do siebie. Czuła, że coś jest nie tak.
            - Nie będę pytała o wasz związek, jeśli nie chcesz, ale proszę powiedz mi, co się stało?
            Hinata długo milczała, próbując zebrać się na odwagę. Odsunęła się trochę od Sakury i popatrzyła nieśmiało w oczy.
            - Chodzi o to – zaczęła nieśmiało ciemnowłosa – dzisiaj jak weszliśmy na wydział razem. Te wszystkie spojrzenia, uwagi pod naszym adresem. Poczułam to, co Naruto przez te dwa lata nauki tutaj.
            - Hinata – Sakura spojrzała poważnie na koleżankę – powiedz, czy żałujesz tego, że jesteś teraz z nim?
            - Nigdy! – odparła żywo ciemnowłosa – po prostu, nie wiem jak to opisać. Nie rozumiem, jak ludzie mogą tak nienawidzić.
            - Bolą cię te słowa?
            - Mnie nie, ale jego na pewno, choć będzie próbował to ukryć.
            - Kochasz go?
            - Kocham. Bardzo mocno.
            - Więc skup się na tym. Teraz on jest dla ciebie najważniejszy. Naruto ma w pamięci te ostatnie dwa lata pełne szykan – Sakura zamilkła na chwilę i przypomniała sobie swoje zachowanie wobec niego. Znów poczuła wstyd - przeszłości nie wymażesz, ale możesz sprawić, że przyszłość będzie bardziej kolorowa. Twoje uczucie może sprawić, że zapomni o tych pierwszych dwóch latach, a będzie pamiętał trzeci rok. Rok, w którym wspaniała ciemnowłosa dziewczyna obdarzyła go prawdziwą miłością.
            Hinata patrzyła na przyjaciółkę. Uśmiech zagościł na jej twarzy. Słowa Sakury  sprawiły jej niesamowitą ulgę. Widziała, że może liczyć na swojego blondyna, ale także to, że ona zawsze będzie przy nim.
            Resztę czasu, dziewczyny spędziły rozmawiając na różne tematy. Każda z nich zastanawiała się jednak po cichu, co ich chłopakom zaproponuje ciemnowłosy jegomość.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
            Na dziś koniec. Jak obiecałem będzie sporo Akatsuki, nie licząc następnego rozdziału, każdy kolejny będzie tej grupie poświęcony mniej lub bardziej ;)
                  Poszedłem także za radą i starałem się "wyrównać" długość rozdziałów. Będą one nieco krótsze od tego dzisiejszego.
           Na zakończenie chciałem bardzo podziękować za bardzo ciepłe komentarze. Bardzo się cieszę, że trzynastka okazała się szczęśliwym i tak popularnym rozdziałem :)
                Padło pytanie o kontakt ze mną. Od razu mówię, że na gg nigdy mnie nie ma :P dlatego jeśli macie do mnie jakiekolwiek pytania piszcie na mojego maila dembowski.p@gmail.com w tytule maila najlepiej piszcie "NaruHina Uniwerek" albo coś takiego, wtedy będę wiedział, że to od was :)
                 Następny rozdział w poniedziałek 30 września a w nim troszkę spowolnimy akcję. Pokażemy życie naszej trójki, Sakura pozna swojego potencjalnego szwagra. Miłość Naruto i Hinaty kwitnie, fani ShikaTema także znajdą coś dla siebie ;)


13 komentarzy:

  1. W tekście jest mała literówka. Sakura nie dopadła hinaty tylko hinate. Chyba że się mylę.
    Rozdział zdecydowanie zbyt krótki, aż jest żal że tylko tyle. To akatsuki to śmiało z przekrętami może konkurować z polskim rządem.
    Co do Hinaty i NAruto spodziewałem się pobudki w stylu budzi się a tu ręka naruto na jej biuście albo coś tym stylu, tak na wesoło a tu proszę jak po dobrym numerku, spokojnie i czule.
    Do tego świetnie pokazane jest traktowanie naruto przez otoczenie. AH aż łezka się kręci.
    No i dziękuje za dedykacje.

    OdpowiedzUsuń
  2. Po prostu KOCHAM!!!!!! Chciałabym trochę więcej Naru-Hina, ale to jest moje zdanie i zachcianka xD Jestem ciągle nienasycona xD (świr hehe) Uwielbiam ww. parę <3 Uważam także, że jesteś wspaniałym pisarzem. :-) Pozdrawiam i życzę cudownej weny twórczej. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejka!
    Świetny rozdział, no (Naruto, Sasuke i) Shika dostał pracę
    .
    .
    .
    ale to kłopotliwe...
    tylko czy te ubrania nie powinny się już wysuszyć? ^^
    Szkoda, że tak mało Shiki...
    ale super, że dałeś Akasiów.
    Chakry!
    Aki

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział świetny!!! ;D czekam z niecierpliwością na następne bardzo fajne rozdziały (z naruhina w roli głównej oczywiście heh ;P), Pozdrawiam i życzę dużo weny!!! ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jezusiek!! Był MÓJ Nagato!!! Za co cię ubustwiam! Oczywiście skorzystam z gmaila i bój się :) Ale to żart.
    Jak były te koperty na początku to czułam i byłam pewna, że to będą oni!
    I nie myliłam się!
    Jak ja mam wielką ochotę tym ludzią dowalić! No po prostu to mnie wku**a! Jak można być tak powieszchownym!
    Wszystkiego naj Minato N!
    Ps. A dasz jakąś dziewczynę Nagato poza Konan? Jeśli tak to ja się zgłaszam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam KOCHAM NARUHINĘ heh mam nadzieję że ta cała akcja z akatsuki skonczy się bardzo dobrze dla NaruHiny (nienawidze dramatów czy jakis tragicznych historii) także sprawa z jego szykanowaniem skonczy się szczęśliwie podoba mi się pomysł że Naruto sam do wszystkiego dojdzie heh bardzo ale chciałbym tez zobaczyć wątek o jego rodzicach np po tym jak Naru dojdzie do wszystkiego dowie się że jego rodzice (brakuje mi tu Minato i Kushiny) byli bardzo ważnymi osobistościami dla tego świata opisanego przez ciebie to tak na osłode dla Naruto heh noi także wyrażam zdanie że powinno byc wiecej wątków NaruHina odrazu mówie że to opo straci w moich oczach jeśli NaruHina nie będą razem i szczęśliwi heh ale to tylko moje skromne zdanie zrobisz jak uważasz twój blog heh.
    Co do innych postaci to chciałbym żeby jednak Nagato i Itachi okazali się pozytywnymi postaciami byli dobrzy (może naruto się do tego przyczyni ) heh TO TYLE MAM NADZEJE ŻE PRZECZYTASZ TEN KOMENTARZ .JESTES GENIALNYM PISARZEM jak narazie heheh

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział genialny :3
    Mam nadzieję, że Naruto i Hinata będą ze sobą mimo wszystko, nawet jeśli po drodze mogą mieć pod górkę :D Ale to już pozostawiam Tobie ;)
    Powiem Ci, że szczerze znienawidziłam Kibe po przeczytaniu Twojego opowiadania :D Jak można być tak okropnym.. ble, fuj... :D
    Bardzo mnie ciekawi co dokładnie knują akatsuki i jaki ma to związek z naszymi głównymi bohaterami, no cóż zostaje mi tylko czekać z niecierpliwością na następny rozdział..
    Oczywiście również umieszczam Twojego bloga w moich linkach ;)
    Życzę duuuużo wenyyyyy! :))

    OdpowiedzUsuń
  8. Nudzą się rzeczy, a Ty nie jesteś rzeczą.
    ...
    Piękne. Po prostu.
    Rozdział bardzo sympatyczny, poprzedni też :)
    Ale jakoś mam wrażenie, że za szybko przeszli do "kochań", "skarbków" i rozmów tak poważnych jak czy ja Ci się się kiedyś nie znudzę.
    To tyle negatywnej krytyki :) Mam nadzieję, że się nie gniewasz ;*

    Jej... Martwię się trochę o Hinatkę... W sensie, czy nasze Czarne Płaszcze w Chmurzasty Deseń nic jej nie zrobią. Przecież jest dobra i tolerancyjna. Dla wszystkich. Fajnie by było, jakby zrobili coś w sumie niezabójczego Kibie i wpłynęli na jego przemianę wewnętrzną. Żal mi go. Przecież jego charakter jest wynikiem tego, jak został wychowany. Nie można aż tak winić. Zresztą, wszyscy w tego typu blogach go tak strasznie nienawidzą. To nieco przykre ;c
    Socjopata Sasuke? Wywołało to u mnie uśmiech i łzy, bo podświadomość ukazała Sherlocka i tęsknotę do długo oczekiwanego trzeciego sezonu... Nie ważne, nie przejmuj się. Nie zawsze trzeba mnie rozumieć ;)
    Och, och, och! Widzę,że coś się dzieje w tle (a może już się działo, ale jestem mało spostrzegawcza :] Bardzo prawdopodobne). :) Zdjęcie bardzo sympatyczne.

    Bardzo przepraszam, że komentuję dopiero teraz, ale brak czasu mam nadzieję, że zrozumiesz :)

    Pozdrawiam, życzę dużo weny i udanego dnia :*
    Ethne69

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta osoba, która w "Która postać z pierwszej części najbardziej przypadła Wam do gustu?" zaznaczyła Kibę, to ja. :]

      Gotowa na hejt

      Ethne69

      Usuń
  9. Dobra, pobij mnie, zabij, uderz doniczką. Rób co chcesz, bo nie skomentowałam, ale to dlatego, że za każdym razem jak pisałam trzy słowa, iPod się wyłanczał, a ja na nim pisałam. No i wkońcu się wkurzyłam i zapomniałam skomentować. GOMENSAI!

    A tak ogólnie, notka ciekawa, ale trochę nie ogarniałam tego z Akatsuki. Jedyne, co zapamiętałam to to, że Kisame nie szósta Nagato po szafkach xD I ja wiem, że w tych papierach jest między innymi Naruto xD

    Heh… Że nie skomentuję NaruHina, bo wyszłoby samo "AAA...", "EEE...", "OOO...". Ale bardzo fajne ;)

    Teraz szkoła. Wnerwiają mnie ci ludzie, którzy szeptali o Hinacie. I kojarzą mi się ze średniowieczem *logika Marty*.

    I… SHIKATEMA! I WANT SPME SHIKATEMA! I'M SHIKATEMA FAN! Pewnie już się domyśliłeś, że uwielbiam tą pare, nie? Nie no, ja przewidywalna.

    I ja się zastanawiam dlaczego Shice się nie chciało tej pracy wziąść. Czy co to było XDD

    I ta twoja Sakura mnie wnerwia. Chociaż nie, ona mnie wszędzie wnerwia ;-; Ale wolę już bardziej SasuSaku, niż SasuIno.

    Pozdrawiam i wiem, że czegoś zapomniałam napisać, ale nie wiem co.
    ~Weny!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ohayo ^^
    Wiem, wiem – spóźnienie, nie mam nic na swoje wytłumaczenie, po prostu lenistwo mnie dopadło i nie dałam rady czytać w skupieniu :( W każdym razie świetna notka, wiesz nie zmieniaj długości, skoro tylko ja marudzę :P Mnie można zignorować, nie obrażę się ^^ mam takie pytanie… co ty studiujesz? Bo po tylu biznesowych terminach nie wciśniesz mi kitu, że nie wiem… nie studiujesz xD Hm, szzkoda, że nie jesteś na GG :P Trudno, nie poznasz mnie :P
    Do rzeczy, ach Akatsuki, wiesz w sumie chyba żadnego bloga nie czytam, gdzie chłopaki otoczeni są taką poważną aurą :P ciężko mi się przestawić skoro ciągle widzę ich w roli takich idiotów XD i nawet taką ich wersje chyba wolę :P wracając… rany jakie te pomysły szczegółowe… a może sam coś takiego z kumplami planujesz, a potem w sądzie zaszydzisz, że cały plan opisałeś w internecie a czytelnicy ci pomagali zwracając uwagę na jakieś tam niedociągnięcia… ta, dobre O_O powstanie o tobie film XD XD (nie no, przepraszam, trochę mi odwala XD)
    Główna para, no jacy oni słodcy, Naruto chyba stracił pewność siebie, a Hinata ją zyskała ^^ chociaż to było podejrzane, że taka nie przejęta jest tym wszystkim :/ No boli coś takiego, a co! Tak, jak ja lubię takie wątki o bogaczach u ciebie, wprawiają mnie w takie silne emocję xD w sensie, że też tępie takie zachowanie, ale co taki plebs jak ja wie :P
    Ooo Naruto, Sasuke i Shikamaru – nawet całkiem fajne trio sobie wybrałeś, bo się wypełniają. Aż jestem ciekawa w jaki sposób będą niweczyć plany Brzasku :>
    Krótko, ale chcę jeszcze nadrobić bieżący rozdział :D
    Weny~

    OdpowiedzUsuń
  11. Ok, od teraz postanowiłem zrobić coś pożytecznego i wytykać ci błędy. Przynajmniej będziesz je mógł poprawić. Komentarze w stylu "ale super" poza bonusem do ego nic konkretnego autorowi nie dają. Wiem, bo sam od czasu do czasu coś tam piszę, choć ja generalnie piszę fantasy/sci-fi.

    > - Co proponujesz? – Spytał, jak zawsze opatulony w szal, Kakuzu.
    Dialog, więc "spytał" z małej litery.

    > - Dobra myśl Orochimaru
    "Dobra myśl, Orochimaru" - brak przecinka.

    >Wybierzmy kilku najzdolniejszych i zaoferujemy im pracę.
    Albo:
    "Wybierzmy kilku najzdolniejszych i zaoferujmy im pracę."
    albo:
    "Wybierzemy kilku najzdolniejszych i zaoferujemy im pracę."
    Jedno z dwóch. Nigdy dwie różne formy czasownika w tym samym zdaniu złożonym.

    >- No to nie dziwie się, że jej nie znałem. Nie mam w zwyczaju grzebać
    > w twoich rzeczach Nagato – Odparł wesoło Kisame. Wszyscy
    > zebrani, poza kobietą roześmiali się.
    Dialog, więc "odparł" z małej litery. W ostatnim zdaniu fraza "poza kobietą" powinna być otoczona przecinkami, a brak jednego.

    >Akatsuki, której przedstawiciel jest tutaj z nami – mówiąc to dziekan
    > wskazał na mężczyznę o ciemnych długich włosach, który stał obok.
    > Ten ukłonił się lekko studentom, obserwując ich swoim wężowym
    > spojrzeniem – w związku z poszerzeniem swojej działalności na
    > rynku, zaoferowała naszemu uniwersytetowi współpracę, polegającą
    > na przyjęciu kilkunastu studentów trzeciego roku kierunków ścisłych,
    > na płatne starze w swojej firmie.
    Namieszałeś. Nie wtrącaj całych dwóch zdań WEWNĄTRZ innego zdania. Gubisz w ten sposób czytelnika i wybijasz z transu. Wywalaj te wtrącone zdania ze środka, ale już. Zdanie opisujące Orochimaru wywal za kropkę.

    > - Hinata słyszałaś? – rzekł rozradowany Naruto – mam pracę, a
    > nawet nie zacząłem szukać.
    "Mam pracę" z dużej litery. Dialog, a poprzednia wypowiedź Naruto skończyła się znakiem zapytania. Ponadto po "rzekł rozradowany Naruto" powinna znaleźć się kropka.

    > - Cieszę się kochanie – odparła Hinata uśmiechając się do blondyna
    > – wiedziałam, że jesteś zdolny – przybliżyła się do niego i pocałowała
    > w policzek – a to w nagrodę za twój trud.
    Bezsensowne połączenie wielu ODRĘBNYCH wypowiedzi w jedno zdanie. To tylko zaciemnia obraz i psuje styl. Spróbuj tak:
    " - Cieszę się, kochanie – odparła Hinata uśmiechając się do blondyna. – Wiedziałam, że jesteś zdolny! A to w nagrodę za twój trud – przybliżyła się do niego i pocałowała w policzek."
    Prawda, że brzmi lepiej?

    > - Sasuke moje gratulacje
    Brak przecinka po wołaczu i aż prosi się wykrzyknik na końcu.


    W ramach rekompensaty za krytykę dodam trochę pochwał. Wytłumaczenie przekrętów Akatsuki powala na kolana. Doskonale to sobie wymyśliłeś. Zachowanie Naruto i Hinaty też jest bardzo realistyczne. Hinata wreszcie jest taka, jaka jest w Shippudenie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jenyy ^^
    Naprawdę cudowne to rozdziały.. ^^
    Czytając tak się wczuwam w bohaterów że szok ^^
    Zaraz zabieram się za dalsze rozdziały :)

    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń