Witam kochani na drugiej części naszej powieści. Stwierdziłem, że
nie będę zmieniał numeracji. Już teraz mogę powiedzieć, że każda część będzie
charakteryzować się czymś innym i mogą stanowić samodzielne opowiadania. Na
pytanie czy kolejne części będą na nowym blogu odpowiadam od razu, że wszystkie
będą publikowane tutaj, gdyż wątek Naruto i Hinaty na uniwersytecie, jest
motywem przewodnim opowiadania :)
A teraz bez dalszego przeciągania, zapraszam do lektury
dzisiejszego rozdziału, który jest dedykowany naszemu solenizantowi Minato -
wszystkiego najlepszego!!
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
W poniedziałek o godzinie piątej rano, wielu ludzi cieszy
się jeszcze ostatnimi godzinami snu przed dniem pełnym pracy. Jednak pewna
grupa osób nie oddawała się tej przyjemności. Zebrani w biurze swojej firmy,
przy wielkim owalnym stole, debatowali. Jedyne oświetlenie jakie rozjaśniało
pomieszczenie, stanowiły promienie budzącego się ze snu słońca.
- Chciałbym z wami przedyskutować
pewien temat – rzekł bez wstępnego słowa inicjator zebrania, który jako jedyny
nie siedział. Stał przy wielkim oknie, plecami do towarzyszy i oglądał, śpiące
jeszcze miasto – wiadomo już, że nie mamy przychylnej prasy, to raz. Drugie
zagadnienie, kadrowe, w związku z przejęciem F&E, wzrosło nasze
zapotrzebowanie na kadrę pracowniczą. O ile nie brak nam wykwalifikowanych i
doświadczonych pracowników, o tyle brakuje ludzi młodych z odpowiednim
wykształceniem, którzy mogliby zacząć od wykonywania prostych czynności,
niezbędnych jednak do funkcjonowania firmy.
- Po prostu powiedz, że brakuje nam
osobistych niewolników – odparł z uśmiechem niebiesko-włosy mężczyzna, bawiący
się składanym scyzorykiem.
Reszta zebranych, poza kobietą
siedzącą najbliżej prowadzącego zebrania, zachichotała.
- Tak Kisame, myślę, że lepiej tego
ująć nie można było – odparł lider i odwrócił lekko głowę, tak, że można było
dostrzec błysk jego oka – zapominasz, że mamy przedsiębiorstwo do prowadzenia.
A chcąc je poprowadzić dobrze, potrzebujemy świeżej krwi. Wykształconych,
młodych ludzi, którzy pomogą nam dalej budować naszą silną pozycję.
- Co proponujesz? – Spytał, jak zawsze
opatulony w szal, Kakuzu. Wyraźnie się nudził, mimo iż zebranie dopiero się
rozpoczęło i bawił się nieustannie monetą.
- Oto, co zamierzam. Uniwersytet
Konoha, jeden z najlepszych w tym kraju, każdego roku jego mury opuszcza wielu
zdolnych absolwentów przeróżnych kierunków. Nas interesują kierunki typowo
związane z finansami, ekonomią, analizą rynku i tym podobne. Ogłosimy, że
prowadzimy nabór na płatne staże dla najzdolniejszych studentów poszczególnych
kierunków.
- Powiedziałeś, że szukamy w branży
ekonomicznej – wtrącił nagle mężczyzna o czarnych długich włosach i białej
skórze. Jego wężowe spojrzenie, dokładnie lustrowało rozmówcę – rozumiem, że w
grę wchodzą kierunki wydziału ekonomii, ale jeśli mowa o analitykach to ja
proponuję wydział matematyki. Ostatnie dane pokazują, że jego absolwenci mają
doskonałe podstawy do pracy analityka.
- Dobra myśl Orochimaru – lider
odwrócił się w kierunku zebranych – sam brałem ten wydział pod uwagę, cieszę
się, że myślimy podobnie. Za nieco ponad pół roku odbędą się egzaminy
licencjackie. Wybierzmy kilku najzdolniejszych i zaoferujemy im pracę.
- A dlaczego nie przyjmiemy od razu
ludzi, którzy zostaną wkrótce magistrami? – spytał obojętnym głosem, ciągle
znudzony Kakuzu.
- Jak wspomniałem na początku, nie
mamy zbyt dobrej prasy. Chciałbym ocieplić nasz wizerunek. Zatrudniając ludzi,
nie tylko oferujemy pracę, ale także zapewniamy materialną pomoc w dalszej
nauce, pod warunkiem, że będą ją kontynuowali. Firma daje zatrudnienie
niedoświadczonym i opłaca dalszą naukę, nie brzmi… jakby to powiedzieć…
sympatycznie?
- Brzmi, ale wszyscy tego nie kupią –
odparł Orochimaru.
- Zgadza się, ale nie muszą. Niech
łykną to brukowce. W oczach przeciętnego obywatela, mieszkańca miasta, młodzi
ludzie mają coraz gorsze perspektywy. Będziemy niczym dar niebios. Po naszej
stronie będzie policja, dzięki działaniom Zetsu i Itachiego oraz zwykli
obywatele, a wszystko dzięki naszym brukowym gazetom. Te bardziej poważne
trochę popiszą o swoich teoriach spiskowych, aż sprawa w końcu ucichnie. A gdy
Hidan wpadnie i wszyscy dowiedzą się, że mordów dokonywał szaleniec, co jest
prawdą, znów będziemy mieli czystą kartę.
- Coraz bardziej mi się to podoba. Ale
zapomniałeś chyba, że uniwersytet Konoha, słynie ostatnio z tego, że jego
studentami jest głównie młodzież z zamożnych rodzin. Nawet niszowe gazety
uznają, że to działanie nie ma zbytnio sensu. Po co dawać bogatemu jeszcze
więcej?
- Cieszę się, że jesteś zapobiegliwy
Orochimaru. Konan? – lider
wskazał ręką na kobietę, która do tej pory siedziała cicho.
Granatowo włosa wstała z fotela i
podniosła walizkę, która leżała obok jej fotela. Otworzyła ją i wyjęła z
zewnątrz kilka tekturowych teczek, które potem rozdała zebranym. Wszyscy powoli
otwierali swój pakiet i zaczęli przeglądać zawarte w nim papiery.
- Jak już zapewnie się domyślacie. Są
to dane najzdolniejszych studentów interesujących nas kierunków. Dziewięćdziesiąt
procent z nich to, uczniowie zwykłych rodzin, którzy nie zaznali luksusów. Z
biedniejszymi jest o tyle lepiej, że wiedzą jak ciężko w życiu zdobyć coś
więcej i doceniają to, co mają. Dlatego ryzyko, że oni będą coś podejrzewać,
jest znikome.
Wszyscy powoli przeglądali kartki z
danymi studentów. Zwłaszcza Orochimaru przywiązywał uwagę do trójki wybranych z
wydziału matematyki. Na jedną kartkę patrzył szczególnie długo, uśmiechając się
pod nosem.
- Kakuzu, kiedy Hidan ma dokonać kolejnego
zabójstwa? – spytał inicjator zebrania, gdy pozostali przeglądali jeszcze
papiery.
- Przecież mieliśmy nie angażować go w
zabójstwa – rzucił ten, którego nazywali Kisame.
- My tego nie robimy. Tak samo jak nie
szykujemy się do ewentualnego przejęcia, kolejnej firmy – odparł spokojnie
lider.
- Nie bardzo rozumiem, zatem sens tego
działania.
Lider odwrócił się znów w stronę okna.
Słońce powoli wyłaniało się zza budynków, rozjaśniając coraz większą część
miasta.
- Czy słyszeliście o kompani „Brzask”?
Wszyscy zebrani rozejrzeli się po
sobie w milczeniu. Każdy z nich pokiwał przecząco głową. Znali wszystkie firmy
duże firmy w mieście, ale tej akurat nie.
- Podejrzewam, że nie ma takiej firmy
– rzekł w końcu Orochimaru.
- Mylicie się. Jest jak najbardziej –
lider stał, milcząc przez chwilę – Ma wszystko, co potrzeba, adres, REGON, NIP,
telefon, fax., status prawny, nawet stronę internetową i konto w banku. Działa
już od miesiąca.
- Co to za firma? Gdzie jest jej
siedziba? – spytał w końcu Kisame.
- Siedziba? Tutaj. – mówiąc to lider
wskazał ręką na stojącą po jego prawej stronie szafkę.
- No to nie dziwie się, że jej nie
znałem. Nie mam w zwyczaju grzebać w twoich rzeczach Nagato – Odparł wesoło
Kisame. Wszyscy zebrani, poza kobietą roześmiali się.
- Ta firma i wszystkie jej dane –
kontynuował Nagato, gdy śmiechy ustały – są tutaj i tylko tutaj, na papierze.
- No dobrze. Załóżmy, że ta firma
istnieje, co nam po tym?
- Ta firma właśnie, będzie dokonywała
kolejnych transakcji.
- Zdajesz sobie sprawę, że potrzebny
jest do tego spory kapitał, aby przejąć kolejną firmę. A jak wiadomo kompania
działająca miesiąc, raczej takich środków nie posiada.
- Ależ posiada. Raz, że dostała
pokaźny kredyt w banku. Druga sprawa, że wygrała z nami proces sądowy.
Wszyscy spojrzeli na Nagato z wielkim
zdziwieniem. Jaki proces? O co chodzi? Akatsuki pozwało samą siebie?
- Chwileczkę o czymś chyba nie wiemy.
Przegraliśmy sprawę w sądzie? Z jakiego powództwa.
- Działalność monopolowa. Usiłowanie
pozbycia się nowej konkurencji na rynku metodami typowymi dla przedsiębiorstw
monopolowych.
- Spora kwota. Skarb państwa się
bogaci, a firma konkurencyjna dostaje zadość uczynienie. To plus kredyt daje
spory zastrzyk gotówki – dodała kobieta spoglądając ukradkiem na Nagato.
- Należy dodać do tego dochody z
działalności, które bank wziął pod uwagę podczas przyznawania kredytu.
- Działalność? To ta firma nie dość,
że nie istnieje fizycznie to zarabia na siebie? Istne perpetuum mobile - Kisame
aż zagwizdał nie mogąc wyjść z podziwu.
- Mówiąc dokładnie to Akatsuki
zarabia, jednak przychody są zaniżane w oficjalnych księgach i część zysków
przechodzi na poczet Brzasku. Oficjalny bilans jest oczywiście do wglądu dla
każdego kontrolera finansowego. Te nieoficjalne księgi zaś są dobrze schowane.
Korzyść jest podwójna. Oficjalnie, nasza konkurencja korzysta na zabójstwie
członka rodziny właściciela interesującej nas kompani. Śledczy usiłują powiązać
firmę Brzask z nami i docierają do pozwu sądowego przeciwko nam i do wyroku o
gigantycznym odszkodowaniu. Oczywiście wszelkie odwołania są dla nas
niekorzystne, w związku, z czym musieliśmy zapłacić żądaną sumę. Zatem zarzuty
kierowane pod naszym adresem, tracą powoli rację bytu. To plus strategia
współpracy z uniwersytetem i zapewnienie pracy młodym działa na naszą korzyść.
Druga sprawa to mniejsze wpływy w oficjalnych księgach. Mniejsze wpływy to
mniejsze podatki. W każdym punkcie zyskujemy.
- No dobrze, a co dalej? Bo w końcu
zaczną dobierać się do Brzasku. Co wtedy? – spytał Orochimaru, gdy tylko Nagato
skończył przemowę.
- Wniosek o upadłości firmy. Prezes
bierze pieniądze i wyjeżdża gdzieś, gdzie nie obowiązuje ekstradycja. W tym
czasie majątek idzie pod młotek i sprzedawany jest po zaniżonej cenie. Za
zaoszczędzone pieniądze, zarobione przez Brzask, jesteśmy w stanie wykupić
wszystkie udziały. Gdy przychodzi do nas kontrola, skąd posiadamy fundusze,
pokazujemy nasze prawdziwe księgi z dochodami.
- Pozostaje kwestia podatków,
ukazujemy księgi i wyjdzie na jaw, że płaciliśmy mniej niż powinniśmy – wtrącił
Kisame.
- Prawo działa na naszą korzyść.
Następuje zmiana całego charakteru spółki, od nazwy, aż po całą działalność.
Zmienia się prezes, rada nadzorcza, księgowi. Wszyscy są nowi i czyści. Nigdzie
nie widnieje ich podpis, więc nic nie zrobili. A ci, którzy zawinili naprawdę,
któż może wiedzieć gdzie oni się znajdują. Firma została sprzedana za
symboliczną garść miedziaków i działa dalej legalnie, a oszuści podatkowi,
pewnie grzeją się gdzieś na Dominikanie. Prawo nie działa wstecz, więc firma
Brzask wraz ze wszystkimi aktywami jest przejęta, a nowy zarząd ma szerokie
pole do popisu. Ponieważ działa prawo domniemania niewinności, nowym
udziałowcom trzeba udowodnić uczestnictwo w machlojkach. Niestety jakichkolwiek
dowodów brak.
Zebrani popatrzyli na siebie. Każdy
miał uśmiech wymalowany na twarzy. Nie było wątpliwości, że tak działając w
krótkim czasie, staną się jedną z większych firm wielobranżowych w kraju.
Zebrani wesoło dyskutowali o planach rozwoju, podczas gdy Nagato dalej stał
przy oknie i patrząc na budzące się miasto milczał.
* * *
Ten sam dzień, kilka godzin później, w
innym rejonie miasta. Ze snu budziła się powoli dwójka wtulonych w siebie osób.
Naruto otworzył jeszcze zaspane oczy. Nie pamiętał, kiedy tak dobrze mu się
spało. Przeciągnął się parę razy i dostrzegł, że wpatruje się w niego para
białych, radosnych oczu. Chłopak uśmiechnął się do ciemnowłosej i pocałował
delikatnie w czoło.
- Jak ci się spało Słońce?
- Dobrze – odparła dziewczyna i
wtuliła się w pierś chłopaka.
Naruto objął Hinatę i pewnie leżeliby
jeszcze tak dłuższą chwilę, gdyby nie fakt, że trzeba było iść na zajęcia.
Blondyn nie miał dzisiaj ochoty wstawać. Wolał przytulać do siebie swoją
dziewczynę.
Moja dziewczyna, ale to fajnie
brzmi. Pomyślał radośnie. Nie
przypuszczał, że spotka na swojej drodze kogoś takiego jak Hinata. Kogoś, kogo
pokocha z wzajemnością.
Dziewczyna odkleiła się od Naruto i
pocałowała, po czym wstała przeciągając się leniwie. Chłopak podniósł się i
przylgnął do jej pleców, obejmując w pasie i kładąc głowę na jej ramieniu.
- Musimy iść? Nie chce mi się – rzekł
smutnawym głosem.
- Nie musimy, co prawda, ale dobrze by
było.
Naruto zmarszczył czoło i podniósł
lekko głowę patrząc na dziewczynę. Ta spojrzała na niego z uśmiechem.
- Jeśli to cię pocieszy, to wiedz, że
mnie się również nie chce iść. Wolałabym pobyć z tobą…
Blondyn pogładził dziewczynę po
głowie, czesząc swoimi palcami jej ciemne włosy.
- Naruto… - rzekła cicho – czy… jak
tak będziemy bywać razem. To… czy ja ci się… nie znudzę?
Chłopak spojrzał na Hinatę ze
zdziwieniem w oczach. Przez chwilę zastanawiał się czy dobrze usłyszał.
Dziewczyna odwróciła lekko głowę.
- Przepraszam, palnęłam głupstwo –
dodała po chwili.
- No raczej, że głupstwo – odparł
Naruto stanowczym tonem – skąd w ogóle u ciebie taki pomysł?
Hinata nic nie odpowiedziała, tylko
wzruszyła ramionami. Naruto wstał z łóżka i uklęknął przed nią, opierając się
łokciami o jej kolana. Podniósł głowę i ich spojrzenia się spotkały.
- Jesteś wyjątkowa. Dla mnie z
pewnością, ale myślę, że każdy, kto cię poznał, tak uważa. Nudzą się rzeczy, a
ty nie jesteś rzeczą. Jesteś dla mnie najważniejszą osobą na świecie i pamiętaj
zawsze o tym.
Po tych słowach lekko się podniósł i
podarował Hinacie namiętny pocałunek, który ona odwzajemniła.
- Dziękuję kochanie – odparła w końcu
dziewczyna.
- To ja dziękuję – rzekł chłopak, po
czym wstał – no dobra to może coś zjemy przed wyjściem? Coś tam jeszcze jest w
lodówce.
Dziewczyna podniosła się z łóżka i
poszła z Naruto do kuchni, gdzie przyrządzili skromne śniadanie.
- Kochanie co robisz po zajęciach? –
spytała Hinata smarując chleb masłem.
- Idę na budowę, więc pewnie nawet nie
będę wracał po zajęciach do domu tylko zjem na stołówce na kampusie. A czemu
pytasz?
- Pomyślałam, że może byś przyszedł do
mnie po zajęciach – dziewczyna zarumieniła się, co nie umknęło uwadze Naruto –
chciałam cię przedstawić rodzicom.
- Przecież oni mnie już znają Hinata –
odparł chłopak z lekkim zdziwieniem.
- Tak, ale… oni znają cię jako mojego
przyjaciela, a chciałabym aby cię poznali jako mojego chłopaka.
Naruto popatrzył na dziewczynę, jednak
nie można za bardzo było odczytać z jego twarzy, jakie teraz uczucie w nim się
przewija.
- Jesteś pewna, że chcesz? Nie zrozum
mnie źle, bardzo ich lubię, ale dla nich jestem twoim kolegą. Jako chłopaka
mogą nie zaakceptować.
- Dlaczego niby? – Spytała mocno
zdziwiona Hinata – Skąd taki pomysł w ogóle?
- No, bo widzisz… no że ja… - chłopak
jąkał się nie bardzo wiedząc, co powiedzieć, a raczej w jaki sposób przekazać
swoje myśli.
Hinata patrzyła na blondyna, z
początku ze zdziwieniem, jednak po chwili wydawało się jej, że rozumie, o co mu
chodzi. Odłożyła nóż do masła na bufet i podeszła do Naruto, przytulając go do
siebie. Chłopak nic nie odrzekł i odwzajemnił jej gest pełen ciepła.
- Naruto, ty naprawdę ciągle uważasz
siebie za gorszego? – spytała przyciskając swoją skroń do skroni chłopaka.
- Przez długi czas się tym nie
przejmowałem, ale w pewnym momencie, gdy słyszysz te szepty za swoimi plecami,
czujesz spojrzenia tych ludzi, pełne pogardy… - Naruto wziął głęboki oddech –
zaczynasz wierzyć w to, co mówią. Przestajesz się opierać i…
- Przestań – Hinata podniosła głowę i
spojrzała chłopakowi w oczy. Uwielbiała ich błękitny kolor, który skrywał w
sobie wiele dobra, ale i bolesnych emocji – Nie myśl o innych i o tym, co
mówią. Teraz masz myśleć o mnie – dodała z uśmiechem i pocałowała Naruto w
usta.
Blondyn posłał dziewczynie ciepły
uśmiech i nie miał ochoty nigdzie jej wypuszczać. Niestety trzeba było zbierać
się na zajęcia. Dokończyli przyrządzanie śniadanie, które zniknęło z ich talerz
równie szybko jak się pokazało. Szykowali się już do wyjścia, a ponieważ
ubranie dziewczyny było jeszcze miejscami wilgotne, włożyła na siebie ciuchy
Naruto. O dziwo ciemno granatowe dżinsy, czarna koszulka i pomarańczowa bluza,
mimo iż za duże o jeden rozmiar, pasowały do niej. Po niedługim czasie byli już
w drodze na uczelnię.
* * *
Dwójka zakochanych wysiadła właśnie z
autobusu i kierowała się na wydział, trzymając się za ręce. Byli coraz bliżej
budynku, aż w pewnym momencie Naruto puścił rękę Hinaty i cofnął się parę
kroków w tyłu. Dziewczyna zatrzymała się i spojrzała na niego pytająco.
- Idź pierwsza, ja zaraz dołączę do
ciebie – rzekła niepewnym głosem chłopak.
- Coś się stało?
- Nie tylko… - Naruto spuścił wzrok –
wiem, że robię się irytujący w tej kwestii. O ile jednak jestem w stanie
poradzić sobie z szyderstwami pod moim adresem, o tyle nie zniósłbym tego, że…
- chłopak podrapał się nerwowo po głowie – no, że ty masz przeze mnie jakieś
nieprzyjemności na uczelni. Zobaczą cię ze mną i w najlepszym wypadku wyśmieją
i to będzie przeze mnie.
Hinata stała spokojnie i słuchała, co
jej chłopak ma do powiedzenia. Gdy skończył, podeszła do niego, złapała za rękę
i spojrzała mu prosto w oczy.
- Nie obchodzi mnie to, idziesz ze
mną, jeśli komuś to przeszkadza to jest to jego problem – rzekła stanowczo.
Naruto był w szoku, nie ze względu na
same słowo, co na ton jej wypowiedzi.
To jest ta nieśmiała Hinata?
Podmienili ją w nocy czy jak?
Dziewczyna odwróciła się i
pociągnęła Naruto za sobą. Tak oboje weszli do budynku wydziału.
Stało się to, czego Naruto się
obawiał. Wszystkie oczy ludzi z ich roku, skierowane były na nich. Mijali
kolejne osoby i czuł ich zdziwione spojrzenia, które wypalały mu dziurę na
plecach. Słyszał ich szepty, pełne drwiny pod ich adresem.
- Czy ja dobrze widzę? Ona się
prowadzi z tym… kimś? – odezwał się cicho damski głos, pełen pogardy.
- Biedna dziewczyna. Pewnie przegrała
zakład – zawtórował męski, równie cichy głos.
- W co ona jest ubrana. Nie dość, że
chodzi z plebsem to jeszcze tak samo się ubiera.
Mimo, że ludzie mówili szeptem, Naruto
słyszał ich wyraźnie, a w jego głowie rozbrzmiewała istna kakofonia tych samych
zdań, tylko sto razy głośniej. Spojrzał na Hinatę, która szła obok niego.
Zdawało się, że nie słyszy tych głosów. Szła i uśmiechała się ściskając rękę
chłopaka. Sprawiała wrażenie szczęśliwej.
Podążaj swoją
drogą, a ludzie niech mówią, co chcą.
* * *
Para dotarła do Sali, gdzie miały się
odbyć zajęcia. Reszta grupy była już w środku i jak zwykle, część rozmawiała,
część jadła, a jeszcze inni sprawiali wrażenie znudzonych. Gdy Naruto wszedł z
Hinatą, wszyscy skierowali na nich swoje spojrzenia. Zdziwienie, jakie im
towarzyszyło, sprawiło iż Naruto poczuł się nie swojo. Kiba patrzył na nich z
mordem w oczach, jednak na szczęście dla niego, nikt tego nie dostrzegł. Jego
wściekłości nie można opisać słowami. Nie dość, że Naruto był z jego
„własnością”, to jeszcze wszyscy myśleli, że są pogodzeni. Sai i Shino nie
zwracali uwagi na przyjaciela i również przyglądali się parze. Pierwszy z nich
zdawał się nawet uśmiechać pod nosem.
Do jasnej cholery czy to aż takie
dziwne, że idę z dziewczyną? – pomyślał
z irytacją blondyn.
Oboje bez słowa usiedli w jednej
ławce. Naruto znów poczuł te palące spojrzenia na plecach, a Hinata jakby nigdy
nic zaczęła rozmowę.
- Naruto. Bo nie skończyliśmy naszej
rozmowy. Może dzisiaj nie będę cię już ciągała do siebie, ale bardzo bym
chciała abyś kiedyś znalazł wolną chwilę i przyszedł do mnie – Popatrzyła na
chłopaka, rumieniąc się lekko – bardzo mi na tym zależy.
Chłopak przyglądał się ciemnowłosej.
Podziwiał ją, on tu ma wrażenie, że zaraz spłonie na jakimś stosie za
zbezczeszczenie świętej relikwii swoją osobą, a ona w ogóle nie zwraca na
innych uwagi. Może ma rację, może faktycznie powinien tak jak dawniej, przestać
się tym przejmować. W końcu, kim są dla niego, ci wszyscy prześmiewcy za jego
plecami? Nikim. A kim jest dziewczyna, która siedziała przed nim i którą
kochał? Wszystkim. Blondyn uśmiechnął się do dziewczyny.
- Porozmawiam dzisiaj z szefem jak
będę w pracy, czy dałby mi jakiś dzień wolny. Myślę, że nie będzie problemu.
- To ja pójdę z tobą – rzekła wesoło
dziewczyna.
- No coś ty, przecież dam sobie radę.
Umiem zadawać pytania – odparł wesoło.
- No wiem, że umiesz, ale ja go
poproszę ładniej – rzekła wesoło – no zgódź się Naruto, tylko spytam czy dałby
ci wolne jutro i sobie pójdę. Muszę się kiedyś w domu pokazać.
- Wiesz, że nie mogę ci zabronić –
odparł z uśmiechem Naruto – ale to oznacza, że mi nie ufasz i sądzisz, że nie
zapytam – dodał naburmuszony.
- Myślę, że spytasz tak, aby tego
wolnego nie dostać – dziewczyna zaśmiała się wypowiadając te słowa. Naruto udał
naburmuszonego, ale Hinata jednym pocałunkiem, rozwiała chmury znad jego głowy.
Reszta grupy przyglądała im się ze
zdziwieniem. Nawet Shikamaru, który zwykle miał wszystko w głębokim poważaniu,
sprawiał wrażenie lekko zainteresowanego.
Nagle do sali wszedł prowadzący, a za
nim dziekan wydziału, odziany w odświętną szatę, charakterystyczną dla
wszelkiego rodzaju ważnych wydarzeń dla uczelni.
- Moim drodzy – zaczął dziekan
radosnym głosem – chciałbym was wszystkich zaprosić do głównej auli naszego
wydziału, pragnę coś ogłosić.
Wszyscy popatrzyli po sobie ze
zdziwieniem, ale nie wyglądali na zawiedzionych. Grunt, że odpadają dzisiaj
jedne zajęcia.
- Oczywiście dzisiejsze zajęcia
zostaną odrobione – dodał prowadzący, który jakby odczytał myśli całej grupy.
Odpowiedziało mu tylko ciche westchnienie rozczarowanych studentów.
Cała grupa udała się do auli. Gdy już
dotarli na miejsce, okazało się, że zebrano cały ich rok, który już okupywał
miejsca na sali wykładowej. Na auli znajdowało się około siedemdziesięciu osób,
dość dużo jak na trzeci rok, zwykle odsiewy były bardziej „skuteczne”. Po sali
rozchodził się szmer wielu rozmów, które zlewały się w jeden wielki szum.
Naruto i Hinata usiedli w jednym ostatnich rzędów, wraz z resztą grupy. Mimo
to, dzięki ukształtowaniu auli, które przypominało starożytne amfiteatry,
widzieli doskonale podium, na który stał dziekan.
- Drodzy studenci – zaczął nagle
dziekan. Jego głos dobywał się z głośników zamontowanych pod sufitem, w każdym
rogu sali – pragnę was powitać i podziękować za to, że przybyliście tutaj w tak
licznym gronie.
- Tak jakbyśmy mieli wyjście – rzekł
ktoś szeptem, wywołując cichy śmiech u swoich towarzyszy.
- Powodem, dla którego was tutaj
zebrałem – kontynuował dziekan – jest współpraca, jakiej podjęło się kilka
wydziałów uniwersytetu Konoha, w tym i nasz. Firma Akatsuki, której
przedstawiciel jest tutaj z nami – mówiąc to dziekan wskazał na mężczyznę o
ciemnych długich włosach, który stał obok. Ten ukłonił się lekko studentom,
obserwując ich swoim wężowym spojrzeniem – w związku z poszerzeniem swojej
działalności na rynku, zaoferowała naszemu uniwersytetowi współpracę,
polegającą na przyjęciu kilkunastu studentów trzeciego roku kierunków ścisłych,
na płatne starze w swojej firmie.
W Sali lekko zaszumiało od szeptów.
Ciekawe czy to będzie jakiś konkurs, czy decyzja odgórna. Gdy głosy na sali
ucichły, dziekan kontynuował.
- Z naszego wydziału, firma wyłoniła
trzech studentów, którzy będą pracować w nowym dziale firmy. Kryterium, jakim
się kierowaliśmy, to przede wszystkim wyniku w nauce. – mówca przyjął kartkę od
jednego z profesorów, który stał obok. Nałożył na nos okulary i kontynuował –
mam zaszczyt zakomunikować, że tymi, którzy podejmą staż, a jednocześnie
posiadają najwyższą średnią na roku są – dziekan poprawił okulary i wyczytał
nazwiska – Nara Shikamaru, Uchiha Sasuke oraz Uzumaki Naruto.
Na auli znów zabrzmiały głosy.
Przeważały oczywiście te negatywne, przepełnione zazdrością, choć znalazło się
kilka pozytywnych.
- Hinata słyszałaś? – rzekł
rozradowany Naruto – mam pracę, a nawet nie zacząłem szukać.
- Cieszę się kochanie – odparła Hinata
uśmiechając się do blondyna – wiedziałam, że jesteś zdolny – przybliżyła się do
niego i pocałowała w policzek – a to w nagrodę za twój trud.
- Zdecydowanie muszę częściej dostawać
pracę, za taką nagrodę – powiedział chłopak śmiejąc się do dziewczyny. Chwycił
jej rękę i pocałował czule a dziewczyna zarumieniła się lekko. Był w lekkim
szoku, wszystko zmieniło się tak nagle.
- Sasuke moje gratulacje – rzekła
Sakura, nie mogąc ukryć entuzjazmu. Była tak rozradowana, jakby to ona dostała
to wyróżnienie.
Ciemnowłosy nic nie odpowiedział tylko
wzruszył ramionami. Podczas gdy jego… „dziewczyna?” nie kryła euforii, on
spoglądał na jegomościa o długich czarnych włosach, stojącego obok dziekana.
- To chyba żart – rzekł, Shikamaru,
który w akcie swojej bezsilności, przyłożył lekko głową w blat ławki.
Temari, która siedziała obok niego,
popatrzyła zdziwiona na chłopaka.
- A tobie co jest? Wiesz ile osób
marzy o czymś takim? A ty zamiast się cieszyć, marudzisz jak stara baba –
rzekła twardo dziewczyna.
- To idź jak tak bardzo chcesz –
odgryzł się Shikamaru, nie podnosząc głowy z blatu – nie dość, że uczelnia to
teraz jeszcze praca po godzinach, ehhh życie jest męczące.
Temari spojrzała w sufit w geście
rezygnacji. Mimo, że był to najbardziej ślamazarny chłopak, jakiego znała, nie
nadążała za jego tokiem myślenia.
Cholera jasna nie dość, że praca to
jeszcze z nimi – Shikamaru
popatrzył w stronę, gdzie siedział rozradowany Uzumaki i jak zawsze ponury
Uchiha – ze świrem gotowym
obrócić w pył każdy system i socjopatą, którego powinni odizolować od reszty
społeczeństwa. Ja to mam szczęście.
- A teraz drodzy studenci,
pragnę oddać głos naszemu gościowi. Członkowi rady nadzorczej kompani Akatsuki,
odpowiedzialnemu za wdrażanie projektu współpracy, między naszymi instytucjami,
w życie. Powitajcie pana Orochimaru.
Na auli rozległy się ciche oklaski.
Wielcy szczęśliwcy zostali już wytypowani, więc już nie trzeba okazywać
entuzjazmu, ale wypada, choć trochę się postarać. Ciemnowłosy mężczyzna wszedł
na mównicę i spokojnie rozejrzał się po twarzach zebranych. Doskonale wiedział,
co myślą i jak wiele z nich jest rozczarowanych, że to nie oni, a ich koledzy
dostają taki prezent na start.
- Witam was wszystkich bardzo
serdecznie i dziękuję za zaproszenie – zaczął – nie będzie to przemówienie z
kartki, w którym wyrażę swoje wielkie zadowolenie o współpracy – tutaj zrobił,
krótką pauzę i znów popatrzył na twarze zebranych, na których zaczęło malować
się zaciekawienie – widzę na tej auli wielu wspaniałych studentów tak zacnego
kierunku, jakim jest matematyka. Wiem jak trudny jest to przedmiot i jak wiele
trzeba poświęcić sił na zgłębienie tajników wiedzy tej królowej nauk. Wiem to,
bo sam ją studiowałem. Co prawda nie w murach tej zacnej uczelni, ale
matematyka ma to do siebie, że wszędzie jest taka sama. W każdym miejscu na
świecie jest równie wyjątkowa i dlatego ludzie, którzy podjęli się próby jej
badania również zasługują na to miano.
Na twarzach wielu osób, zaczął malować
się jeden i ten sam uśmiech, przedstawiający dumę i poczucie wyjątkowości
osoby, która go nosi.
- Dlatego też stoję tu przed wami i
proszę o wybaczenie, że tak mało etatów mogliśmy zapewnić. Z miejsca jednak
pragnę obiecać, że w związku z rozszerzaniem się działalności firmy, wzrośnie
zapotrzebowanie na wykwalifikowaną kadrę pracowniczą. Chcę abyście wiedzieli,
że należycie do osób, którymi interesuje się nasza firma. Tak, więc na
zakończenie, pragnę wam życzyć dalszych sukcesów w nauce, a w niedalekiej
przyszłości, mam nadzieję spotkać was w naszej kompani.
Zakończeniu przemowy towarzyszył
gromki aplauz. Orochimaru wiedział jak przemawiać i jak manipulować ludźmi.
Odpowiadał za PR firmy i teraz jego umiejętności, były najbardziej potrzebne.
* * *
Minęło jeszcze dobre pół godziny nim
wszyscy, którzy mieli coś do powiedzenia, uczynili to. Dodatkowe – symboliczne
– wręczenie pamiątek uczelni, przedstawicielowi firmy, jeszcze trochę wydłużyło
całe przedsięwzięcie. Gdy ceremonia dobiegła końca, rozentuzjazmowani studenci
zaczęli powoli opuszczać aule i rozchodzić się po budynku, rozmawiając między
sobą. Co prawda, znakomita większość młodzieży, miała dobrze sytuowanych
rodziców, którzy mimo wysokiego bezrobocia w kraju, zapewniliby swoim pociechom
dobre warunki bytowania. Jednak wiele osób z tego grona, nie była jeszcze na
tyle zepsuta, aby być pozbawionym ambicji i nie próbować się usamodzielnić.
Poprosi się najwyżej rodziców o wsparcie materialne na początek i może potem,
jak kryzys zapuka do drzwi.
Naruto szedł razem z Hinatą do pokoju
dziekana. Profesor Sarutobi poprosił jego oraz Sasuke i Shikamaru na zamkniętą
rozmowę z panem Orochimaru, co do uzgodnienia warunków pracy, wynagrodzenia
itd. Blondyn ciągle nie mógł uwierzyć w to co się stało. Wiele razy rozważał,
co będzie robił po studiach i maksimum jego wymagań okazywała się jakakolwiek
praca biurowa, w jakiejś małej firmie, gdzie zatrudniony na stanowisku
pomocnika księgowego będzie podawał kawę. Los jednak dał mu ogromną szansę,
którą chłopak miał zamiar wykorzystać. Hinata cieszyła się razem z nim. Kochała
go i życzyła mu jak najlepiej.
Sakura również nie odstępowała swoje
wybranka na krok. Gratulowała, gestykulowała, snuła wizje jego nowej pracy,
zupełnie tak jakby to ona została wyróżniona. Młody Uchiha natomiast szedł
spokojnym krokiem, wpatrując się przed siebie. Słowa dziewczyny zdawały się do
niego nie docierać.
Za wspomnianą dwójką wlókł się
zrezygnowany chłopak o czarnych włosach upiętych w kitę. Im był bliżej pokoju
dziekana, tym jego krok stawał się wolniejszy, czym drażnił swoją blond
towarzyszkę.
- Rusz się Shikamaru! Dziekan nie
będzie na ciebie czekał – rzuciła zirytowanym głosem Temari.
- No przecież ja mu nie każe na siebie
czekać, tak w ogóle to nie wiem, o co ten cały wrzask – odparł chłopak
wzruszając ramionami.
- Jak tak dalej będziesz się
zachowywał, to cię zostawię. Niech się jakaś inna z tobą użera – warknęła dziewczyna
– albo nie to by było za dobre, pogadam z twoją matką o tym, jak zmarnowałeś
intratną ofertę pracy.
Chłopak nerwowo przełknął ślinę i
przyspieszył kroku. Wizja kłótni z jego matką i, od niedawna dziewczyną, które
były ze sobą w dobrych komitywach, napawała go przerażeniem. Bał się ich
bardziej niż samego diabła. To już wolał pracować z Sasuke przy jednym biurku,
ale nie mieć z tymi babami do czynienia.
- Grzeczny chłopiec – odparła Temari z
nutką szydery w głosie, widząc jak Nara przyspiesza kroku.
Całą trójka, wraz ze swoimi
partnerkami dotarła na miejsce. Naruto popatrzył na chłopaków ze zdziwieniem Chyba coś mnie ominęło. Od kiedy
niby ci dwaj się umawiają z dziewczynami? Podobne
myśli miał Shikamaru. Tylko Sasuke zdawał się mieć to wszystko gdzieś.
Z pokoju wyszedł, przed którym stali,
wyszedł dziekan i zaprosił chłopców do środka. Gdy już weszli, cała trójka
została poproszona, aby usiadła na kanapie pod ścianą. Na wprost nich,
oddzielony szklaną ławą, w głębokim fotelu siedział Orochimaru, który
przyglądał się badawczo przybyłym. Dziekan zamknął drzwi, podszedł do biurka,
które stało za plecami gościa i przez interkom poprosił, aby nie łączono go z
nikim przez najbliższe dwadzieścia minut. Zaraz po tym usiadł w fotelu obok
Orochimaru.
- Tak więc panowie – zaczął dziekan –
jak samopoczucie?
- Super panie profesorze – wyrwał się
Naruto z uśmiechem na ustach – szczerze to jeszcze nie doszedłem z tym do
siebie.
Dziekan pokiwał głową, uśmiechając się
przy tym nieznacznie i spojrzał w kierunku pozostałej dwójki.
- Ja mam takie pytanie, jeśli można –
odezwał się Shikamaru.
- Słucham? – spytał dziekan.
- Właściwie, na jakie stanowisko zostaniemy
przyjęci i od kiedy obowiązuje umowa?
- Widzę, że młodzież aż rwie się do
pracy, a przy tym lubią konkrety. To dobrze świadczy o ludziach – odparł
Orochimaru i sięgnął do walizki, która stała obok jego fotela.
- W związku z rozbudową naszej
działalności, musieliśmy zwiększyć naszą powierzchnię biurową. Wiąże się to
oczywiście z remontem i przygotowaniem biura do pracy, nie wspominając
oczywiście o kwestiach formalnych – mężczyzna otworzył teczkę, wyjął z niej
trzy pliki papierów i podał każdemu z chłopaków po jednym egzemplarzu – W
związku z tym pracę będziecie mogli rozpocząć z początkiem nowego roku. Co do
charakteru pracy, to na początek, aby się wdrożyć, będziecie odpowiedzialni za
analizę danych finansowych. Każda sprzedaż, jak wiadomo, wiąże się z
wystawieniem odpowiedniej dokumentacji. Wszystko musi być oczywiście w jak
najlepszym porządku, nie ma miejsca nawet na najmniejszy błąd. Wasza praca
będzie polegała na sprawdzaniu i wyłapywaniu wszelkich pomyłek. Będziecie pracowali
pod moją jurysdykcją.
Chłopcy przejrzeli papiery, które
podał im Orochimaru. Była to treść umowy o przyjęciu na staż z dniem trzeciego
stycznia przyszłego roku.
- Zapoznajcie się proszę z umową i
jeśli macie jakieś pytania, jestem do waszej dyspozycji – dodał spokojnie
Orochimaru.
* * *
Gdy tylko chłopcy weszli do pokoju
dziekana, Sakura dosłownie dopadła Hinaty, zasypując ją pytaniami odnośnie jej
związku z Naruto. Ciemnowłosa z początku zmieszana, nie miała ochoty
odpowiadać. Widząc jednak nieustępliwość przyjaciółki, udzielała zdawkowych
odpowiedzi, czym trochę zirytowała Sakurę.
- No chyba możesz powiedzieć coś
więcej? Mam cię tak za język ciągnąć?
- Ale, o czym mam mówić? Po prostu jesteśmy
razem… od wczoraj.
- No to już wiem, ale może zechcesz mi
łaskawie powiedzieć, co za ciuchy masz na sobie? Nie wmówisz mi, że nagle
zmieniłaś garderobę – rzuciła Haruno puszczając oczko do Temari.
Blondynka spokojnie przyglądała się
całej sytuacji. Nie lubiła zbytnio Sakury, miała ją za różową lalunię. Darzyła
natomiast sympatią Hinatę i samego Naruto, który pracował z jej braćmi, choć
nigdy tego nie okazywała. Czasem jej było wstyd z tego powodu, byli z tego
samego środowiska i widziała, jakie katusze przechodzi chłopak, snując się
czasem po korytarzach jak zaraza, którą każdy wolał unikać.
- Nie zmieniłam, to jego ubranie. Moje
jest całe mokre od ulewy.
- No, ale to nie miałaś innych?
Przecież masz chyba u siebie w do… - Sakure zamurowało. Wnet pojęła, że jej
przyjaciółka nie nocowała w swoim domu – ty chyba nie chcesz powiedzieć, że…
Hinata zarumieniła się na twarzy. Było
jej głupio, chciała, aby to się już skończyło, żeby Naruto wyszedł i zabrał ją
gdzieś. Stała zakłopotana i czuła przygniatające spojrzenie przyjaciółki.
- Daj jej spokój. Będzie chciała to
sama powie – rzuciła Temari, widząc całą scenę.
Dziewczyny popatrzyły na blondynkę.
Sakura zapomniała na chwilę i Hinacie i wyzywającym tonem rzuciła w kierunku
Temari.
- A ciebie, co to interesuję?! Nie
rozmawiam z tobą tylko z Hinatą, masz z tym jakiś problem?
- Ty to nazywasz rozmową, a ja
psychicznym molestowaniem – odparła spokojnie Temari zbliżając się do Sakury –
nie widzisz, że ona nie chce o tym rozmawiać? Widać, że coś ją trapi.
Sakura spojrzała na Hinatę.
Ciemnowłosa stała wpatrzona w podłogę. Nie zrobiła przecież nic złego, ale źle
się poczuła pod tą lawiną pytań.
- Hinata przepraszam – rzekła Haruno,
do której zaczęło docierać, to, że Hinata nie wydaje się do końca szczęśliwa –
ja po prostu… cieszę się, że jesteście razem. Nie powinnam być taka napastliwa.
Sakura podeszła do przyjaciółki i
przytuliła do siebie. Czuła, że coś jest nie tak.
- Nie będę pytała o wasz związek,
jeśli nie chcesz, ale proszę powiedz mi, co się stało?
Hinata długo milczała, próbując zebrać
się na odwagę. Odsunęła się trochę od Sakury i popatrzyła nieśmiało w oczy.
- Chodzi o to – zaczęła nieśmiało
ciemnowłosa – dzisiaj jak weszliśmy na wydział razem. Te wszystkie spojrzenia,
uwagi pod naszym adresem. Poczułam to, co Naruto przez te dwa lata nauki tutaj.
- Hinata – Sakura spojrzała poważnie
na koleżankę – powiedz, czy żałujesz tego, że jesteś teraz z nim?
- Nigdy! – odparła żywo ciemnowłosa –
po prostu, nie wiem jak to opisać. Nie rozumiem, jak ludzie mogą tak
nienawidzić.
- Bolą cię te słowa?
- Mnie nie, ale jego na pewno, choć
będzie próbował to ukryć.
- Kochasz go?
- Kocham. Bardzo mocno.
- Więc skup się na tym. Teraz on jest
dla ciebie najważniejszy. Naruto ma w pamięci te ostatnie dwa lata pełne szykan
– Sakura zamilkła na chwilę i przypomniała sobie swoje zachowanie wobec niego.
Znów poczuła wstyd - przeszłości nie wymażesz, ale możesz sprawić, że
przyszłość będzie bardziej kolorowa. Twoje uczucie może sprawić, że zapomni o
tych pierwszych dwóch latach, a będzie pamiętał trzeci rok. Rok, w którym
wspaniała ciemnowłosa dziewczyna obdarzyła go prawdziwą miłością.
Hinata patrzyła na przyjaciółkę.
Uśmiech zagościł na jej twarzy. Słowa Sakury sprawiły
jej niesamowitą ulgę. Widziała, że może liczyć na swojego blondyna, ale także
to, że ona zawsze będzie przy nim.
Resztę czasu, dziewczyny spędziły
rozmawiając na różne tematy. Każda z nich zastanawiała się jednak po cichu, co
ich chłopakom zaproponuje ciemnowłosy jegomość.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Na dziś koniec. Jak obiecałem będzie sporo Akatsuki, nie licząc
następnego rozdziału, każdy kolejny będzie tej grupie poświęcony mniej lub
bardziej ;)
Poszedłem także za radą i starałem się
"wyrównać" długość rozdziałów. Będą one nieco krótsze od tego
dzisiejszego.
Na zakończenie chciałem bardzo
podziękować za bardzo ciepłe komentarze. Bardzo się cieszę, że trzynastka
okazała się szczęśliwym i tak popularnym rozdziałem :)
Padło pytanie o kontakt ze mną.
Od razu mówię, że na gg nigdy mnie nie ma :P dlatego jeśli macie do mnie
jakiekolwiek pytania piszcie na mojego maila dembowski.p@gmail.com w tytule
maila najlepiej piszcie "NaruHina Uniwerek" albo coś takiego, wtedy
będę wiedział, że to od was :)
Następny rozdział w
poniedziałek 30 września a w nim troszkę spowolnimy akcję. Pokażemy życie
naszej trójki, Sakura pozna swojego potencjalnego szwagra. Miłość Naruto i
Hinaty kwitnie, fani ShikaTema także znajdą coś dla siebie ;)
W tekście jest mała literówka. Sakura nie dopadła hinaty tylko hinate. Chyba że się mylę.
OdpowiedzUsuńRozdział zdecydowanie zbyt krótki, aż jest żal że tylko tyle. To akatsuki to śmiało z przekrętami może konkurować z polskim rządem.
Co do Hinaty i NAruto spodziewałem się pobudki w stylu budzi się a tu ręka naruto na jej biuście albo coś tym stylu, tak na wesoło a tu proszę jak po dobrym numerku, spokojnie i czule.
Do tego świetnie pokazane jest traktowanie naruto przez otoczenie. AH aż łezka się kręci.
No i dziękuje za dedykacje.
Po prostu KOCHAM!!!!!! Chciałabym trochę więcej Naru-Hina, ale to jest moje zdanie i zachcianka xD Jestem ciągle nienasycona xD (świr hehe) Uwielbiam ww. parę <3 Uważam także, że jesteś wspaniałym pisarzem. :-) Pozdrawiam i życzę cudownej weny twórczej. ;-)
OdpowiedzUsuńHejka!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, no (Naruto, Sasuke i) Shika dostał pracę
.
.
.
ale to kłopotliwe...
tylko czy te ubrania nie powinny się już wysuszyć? ^^
Szkoda, że tak mało Shiki...
ale super, że dałeś Akasiów.
Chakry!
Aki
Rozdział świetny!!! ;D czekam z niecierpliwością na następne bardzo fajne rozdziały (z naruhina w roli głównej oczywiście heh ;P), Pozdrawiam i życzę dużo weny!!! ;)
OdpowiedzUsuńJezusiek!! Był MÓJ Nagato!!! Za co cię ubustwiam! Oczywiście skorzystam z gmaila i bój się :) Ale to żart.
OdpowiedzUsuńJak były te koperty na początku to czułam i byłam pewna, że to będą oni!
I nie myliłam się!
Jak ja mam wielką ochotę tym ludzią dowalić! No po prostu to mnie wku**a! Jak można być tak powieszchownym!
Wszystkiego naj Minato N!
Ps. A dasz jakąś dziewczynę Nagato poza Konan? Jeśli tak to ja się zgłaszam :)
Uwielbiam KOCHAM NARUHINĘ heh mam nadzieję że ta cała akcja z akatsuki skonczy się bardzo dobrze dla NaruHiny (nienawidze dramatów czy jakis tragicznych historii) także sprawa z jego szykanowaniem skonczy się szczęśliwie podoba mi się pomysł że Naruto sam do wszystkiego dojdzie heh bardzo ale chciałbym tez zobaczyć wątek o jego rodzicach np po tym jak Naru dojdzie do wszystkiego dowie się że jego rodzice (brakuje mi tu Minato i Kushiny) byli bardzo ważnymi osobistościami dla tego świata opisanego przez ciebie to tak na osłode dla Naruto heh noi także wyrażam zdanie że powinno byc wiecej wątków NaruHina odrazu mówie że to opo straci w moich oczach jeśli NaruHina nie będą razem i szczęśliwi heh ale to tylko moje skromne zdanie zrobisz jak uważasz twój blog heh.
OdpowiedzUsuńCo do innych postaci to chciałbym żeby jednak Nagato i Itachi okazali się pozytywnymi postaciami byli dobrzy (może naruto się do tego przyczyni ) heh TO TYLE MAM NADZEJE ŻE PRZECZYTASZ TEN KOMENTARZ .JESTES GENIALNYM PISARZEM jak narazie heheh
Rozdział genialny :3
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Naruto i Hinata będą ze sobą mimo wszystko, nawet jeśli po drodze mogą mieć pod górkę :D Ale to już pozostawiam Tobie ;)
Powiem Ci, że szczerze znienawidziłam Kibe po przeczytaniu Twojego opowiadania :D Jak można być tak okropnym.. ble, fuj... :D
Bardzo mnie ciekawi co dokładnie knują akatsuki i jaki ma to związek z naszymi głównymi bohaterami, no cóż zostaje mi tylko czekać z niecierpliwością na następny rozdział..
Oczywiście również umieszczam Twojego bloga w moich linkach ;)
Życzę duuuużo wenyyyyy! :))
Nudzą się rzeczy, a Ty nie jesteś rzeczą.
OdpowiedzUsuń...
Piękne. Po prostu.
Rozdział bardzo sympatyczny, poprzedni też :)
Ale jakoś mam wrażenie, że za szybko przeszli do "kochań", "skarbków" i rozmów tak poważnych jak czy ja Ci się się kiedyś nie znudzę.
To tyle negatywnej krytyki :) Mam nadzieję, że się nie gniewasz ;*
Jej... Martwię się trochę o Hinatkę... W sensie, czy nasze Czarne Płaszcze w Chmurzasty Deseń nic jej nie zrobią. Przecież jest dobra i tolerancyjna. Dla wszystkich. Fajnie by było, jakby zrobili coś w sumie niezabójczego Kibie i wpłynęli na jego przemianę wewnętrzną. Żal mi go. Przecież jego charakter jest wynikiem tego, jak został wychowany. Nie można aż tak winić. Zresztą, wszyscy w tego typu blogach go tak strasznie nienawidzą. To nieco przykre ;c
Socjopata Sasuke? Wywołało to u mnie uśmiech i łzy, bo podświadomość ukazała Sherlocka i tęsknotę do długo oczekiwanego trzeciego sezonu... Nie ważne, nie przejmuj się. Nie zawsze trzeba mnie rozumieć ;)
Och, och, och! Widzę,że coś się dzieje w tle (a może już się działo, ale jestem mało spostrzegawcza :] Bardzo prawdopodobne). :) Zdjęcie bardzo sympatyczne.
Bardzo przepraszam, że komentuję dopiero teraz, ale brak czasu mam nadzieję, że zrozumiesz :)
Pozdrawiam, życzę dużo weny i udanego dnia :*
Ethne69
Ta osoba, która w "Która postać z pierwszej części najbardziej przypadła Wam do gustu?" zaznaczyła Kibę, to ja. :]
UsuńGotowa na hejt
Ethne69
Dobra, pobij mnie, zabij, uderz doniczką. Rób co chcesz, bo nie skomentowałam, ale to dlatego, że za każdym razem jak pisałam trzy słowa, iPod się wyłanczał, a ja na nim pisałam. No i wkońcu się wkurzyłam i zapomniałam skomentować. GOMENSAI!
OdpowiedzUsuńA tak ogólnie, notka ciekawa, ale trochę nie ogarniałam tego z Akatsuki. Jedyne, co zapamiętałam to to, że Kisame nie szósta Nagato po szafkach xD I ja wiem, że w tych papierach jest między innymi Naruto xD
Heh… Że nie skomentuję NaruHina, bo wyszłoby samo "AAA...", "EEE...", "OOO...". Ale bardzo fajne ;)
Teraz szkoła. Wnerwiają mnie ci ludzie, którzy szeptali o Hinacie. I kojarzą mi się ze średniowieczem *logika Marty*.
I… SHIKATEMA! I WANT SPME SHIKATEMA! I'M SHIKATEMA FAN! Pewnie już się domyśliłeś, że uwielbiam tą pare, nie? Nie no, ja przewidywalna.
I ja się zastanawiam dlaczego Shice się nie chciało tej pracy wziąść. Czy co to było XDD
I ta twoja Sakura mnie wnerwia. Chociaż nie, ona mnie wszędzie wnerwia ;-; Ale wolę już bardziej SasuSaku, niż SasuIno.
Pozdrawiam i wiem, że czegoś zapomniałam napisać, ale nie wiem co.
~Weny!
Ohayo ^^
OdpowiedzUsuńWiem, wiem – spóźnienie, nie mam nic na swoje wytłumaczenie, po prostu lenistwo mnie dopadło i nie dałam rady czytać w skupieniu :( W każdym razie świetna notka, wiesz nie zmieniaj długości, skoro tylko ja marudzę :P Mnie można zignorować, nie obrażę się ^^ mam takie pytanie… co ty studiujesz? Bo po tylu biznesowych terminach nie wciśniesz mi kitu, że nie wiem… nie studiujesz xD Hm, szzkoda, że nie jesteś na GG :P Trudno, nie poznasz mnie :P
Do rzeczy, ach Akatsuki, wiesz w sumie chyba żadnego bloga nie czytam, gdzie chłopaki otoczeni są taką poważną aurą :P ciężko mi się przestawić skoro ciągle widzę ich w roli takich idiotów XD i nawet taką ich wersje chyba wolę :P wracając… rany jakie te pomysły szczegółowe… a może sam coś takiego z kumplami planujesz, a potem w sądzie zaszydzisz, że cały plan opisałeś w internecie a czytelnicy ci pomagali zwracając uwagę na jakieś tam niedociągnięcia… ta, dobre O_O powstanie o tobie film XD XD (nie no, przepraszam, trochę mi odwala XD)
Główna para, no jacy oni słodcy, Naruto chyba stracił pewność siebie, a Hinata ją zyskała ^^ chociaż to było podejrzane, że taka nie przejęta jest tym wszystkim :/ No boli coś takiego, a co! Tak, jak ja lubię takie wątki o bogaczach u ciebie, wprawiają mnie w takie silne emocję xD w sensie, że też tępie takie zachowanie, ale co taki plebs jak ja wie :P
Ooo Naruto, Sasuke i Shikamaru – nawet całkiem fajne trio sobie wybrałeś, bo się wypełniają. Aż jestem ciekawa w jaki sposób będą niweczyć plany Brzasku :>
Krótko, ale chcę jeszcze nadrobić bieżący rozdział :D
Weny~
Ok, od teraz postanowiłem zrobić coś pożytecznego i wytykać ci błędy. Przynajmniej będziesz je mógł poprawić. Komentarze w stylu "ale super" poza bonusem do ego nic konkretnego autorowi nie dają. Wiem, bo sam od czasu do czasu coś tam piszę, choć ja generalnie piszę fantasy/sci-fi.
OdpowiedzUsuń> - Co proponujesz? – Spytał, jak zawsze opatulony w szal, Kakuzu.
Dialog, więc "spytał" z małej litery.
> - Dobra myśl Orochimaru
"Dobra myśl, Orochimaru" - brak przecinka.
>Wybierzmy kilku najzdolniejszych i zaoferujemy im pracę.
Albo:
"Wybierzmy kilku najzdolniejszych i zaoferujmy im pracę."
albo:
"Wybierzemy kilku najzdolniejszych i zaoferujemy im pracę."
Jedno z dwóch. Nigdy dwie różne formy czasownika w tym samym zdaniu złożonym.
>- No to nie dziwie się, że jej nie znałem. Nie mam w zwyczaju grzebać
> w twoich rzeczach Nagato – Odparł wesoło Kisame. Wszyscy
> zebrani, poza kobietą roześmiali się.
Dialog, więc "odparł" z małej litery. W ostatnim zdaniu fraza "poza kobietą" powinna być otoczona przecinkami, a brak jednego.
>Akatsuki, której przedstawiciel jest tutaj z nami – mówiąc to dziekan
> wskazał na mężczyznę o ciemnych długich włosach, który stał obok.
> Ten ukłonił się lekko studentom, obserwując ich swoim wężowym
> spojrzeniem – w związku z poszerzeniem swojej działalności na
> rynku, zaoferowała naszemu uniwersytetowi współpracę, polegającą
> na przyjęciu kilkunastu studentów trzeciego roku kierunków ścisłych,
> na płatne starze w swojej firmie.
Namieszałeś. Nie wtrącaj całych dwóch zdań WEWNĄTRZ innego zdania. Gubisz w ten sposób czytelnika i wybijasz z transu. Wywalaj te wtrącone zdania ze środka, ale już. Zdanie opisujące Orochimaru wywal za kropkę.
> - Hinata słyszałaś? – rzekł rozradowany Naruto – mam pracę, a
> nawet nie zacząłem szukać.
"Mam pracę" z dużej litery. Dialog, a poprzednia wypowiedź Naruto skończyła się znakiem zapytania. Ponadto po "rzekł rozradowany Naruto" powinna znaleźć się kropka.
> - Cieszę się kochanie – odparła Hinata uśmiechając się do blondyna
> – wiedziałam, że jesteś zdolny – przybliżyła się do niego i pocałowała
> w policzek – a to w nagrodę za twój trud.
Bezsensowne połączenie wielu ODRĘBNYCH wypowiedzi w jedno zdanie. To tylko zaciemnia obraz i psuje styl. Spróbuj tak:
" - Cieszę się, kochanie – odparła Hinata uśmiechając się do blondyna. – Wiedziałam, że jesteś zdolny! A to w nagrodę za twój trud – przybliżyła się do niego i pocałowała w policzek."
Prawda, że brzmi lepiej?
> - Sasuke moje gratulacje
Brak przecinka po wołaczu i aż prosi się wykrzyknik na końcu.
W ramach rekompensaty za krytykę dodam trochę pochwał. Wytłumaczenie przekrętów Akatsuki powala na kolana. Doskonale to sobie wymyśliłeś. Zachowanie Naruto i Hinaty też jest bardzo realistyczne. Hinata wreszcie jest taka, jaka jest w Shippudenie.
Jenyy ^^
OdpowiedzUsuńNaprawdę cudowne to rozdziały.. ^^
Czytając tak się wczuwam w bohaterów że szok ^^
Zaraz zabieram się za dalsze rozdziały :)
Pozdrawiam !