piątek, 17 października 2014

ROZDZIAŁ LXVI

      Kochani! Połowa października, jesień w najlepsze za oknem rozpoczyna swoje żniwa. Dla urozmaicenia i ubarwienia tej szarzyzny, zapraszam na kolejny rozdział naszej powieści. Przed nami kolejna dawka emocji, ale i nie tylko.
          Zapraszam do lektury!! :)
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
            Z informacji podanych przez straż pożarną okazało się, że alarm był fałszywy. Jak to ujął jeden z funkcjonariuszy, jakiś dowcipniś zbił szybkę – specjalnie bądź to przypadkiem – i stąd całe to zamieszania. Ponieważ wszystkie przyciski alarmowe są na klatce schodowej, gdzie nie ma kamer, toteż ujęcie sprawcy było niemożliwe. No chyba, że sam by się przyznał, ale w to akurat nikt nie wierzył.
            Po około pół godziny dowódca brygady straży upewniwszy się, że nie ma żadnego niebezpieczeństwa, ogłosił, że wszyscy mogą wrócić do pracy. Naruto ruszył powolnym krokiem w kierunku wejścia. Za nim podążali Sasuke i Shikamaru. Gdy mijali drzwi wejściowe, Uchiha zauważył, że tuż obok nich stał oparty o filar Orochimaru i uważnie przyglądał się wchodzącym. Sasuke szybko odwrócił wzrok, jednak czuł na sobie spojrzenie wężo-okiego.
            Konan, która weszła do budynku razem z pozostałymi, gdy tylko dostrzegła Orochimaru podeszła do niego.
            - Czemu tutaj stoisz? Nie powinniśmy iść na górę?
            - Tak się zastanawiam... ktoś nam chciał zrobić psikusa – odparł mężczyzna bardziej do siebie niż do kobiety.
            - Jesteś przewrażliwiony. Strażacy powiedzieli, że alarm został uruchomiony na korytarzu, tam gdzie często zbierają się palacze. Pewnie któryś z nich nieopatrznie uruchomił alarm.
            - Może masz rację – odparł Orochimaru i ruszył powolnym krokiem z pozostałymi – może nie.

* * *
           
            Nim wszyscy wrócili na swoje miejsca, upłynęło kolejne pół godziny. Chłopcy przez ten czas prawie w ogóle ze sobą nie rozmawiali. Każdy z nich starał się wytrzymać wojnę nerwów do końca zmiany. Trzeba było w końcu wynieść jeszcze kopie dokumentów z biura. Dopiero wtedy będzie można odetchnąć z ulgą.
            Naruto sporządzając raport w arkuszu kalkulacyjnym, co chwila spoglądał na zegarek. Czas wlókł się niemiłosiernie. Nie zauważył nawet, jak w nerwowym odruchu ściskał między nogami swój plecak. Nie zorientował się także, że Shion która siedziała obok, obserwowała go bardzo uważnie. Jego dziwne zachowanie pare godzin temu. Jego oraz dwóch jego kolegów. Nagły atak ze strony Sasuke, po czym cała trójka opuściła biuro, następnie ten alarm. Co prawda Sasuke był już wtedy na swoim miejscu, ale gdzie podziewał się Naruto?
            Cios, który zadał jej Sasuke swoimi słowami sprawił, że dziewczyna wyłączyła się na chwilę ze społecznego życia w firmie. Przykre wspomnienia, które Uchiha nieświadomie przywołał, długi czas kołatały się w jej głowie. Nie było to jednak na tyle silne doznanie, żeby Shion nie wiedziała co się dzieje dookoła. Widziała jak cała trójka pospiesznie udaje się na korytarz. Pamiętała, że długi czas ich nie było. Gdy potem Sasuke wrócił, zaczęła zadawać sobie pytanie, gdzie jest Naruto. Potem Uchiha nagle opuścił pokój, no i ten alarm. To wszystko nie miało sensu, ale jak każdy człowiek w przypadku nietypowych zdarzeń musiała zareagować. A żeby cokolwiek zrobić musiała wiedzieć co się dzieje.
            Długo musiała czekać na odpowiedni moment. Naruto w pewnej chwili wstał i chwyciwszy swój plecak podszedł z nim do Sasuke i położył torbę obok jego biurka, po czym sam wyszedł z pokoju. Teraz była już niemal pewna, że Naruto i jego koledzy coś kombinują. Wstała i udała się za chłopakiem, który wchodził właśnie do ubikacji.
            Naruto długi czas stał drżącymi rękoma opartymi o umywalkę. Czuł jak w jednej chwili zaschło mu w gardle. Odkręcił kurek z zimną wodą i nachylił się nad strumieniem. Nabrał kilka łyków i przepłukał usta. Woda miała metaliczny posmak, charakterystyczny dla kranówki. Chwile później nabrał trochę płynu w dłonie i parę razy ochlapał twarz. Zimna ciecz dawał otrzeźwienie i chłopak zaczął się uspokajać.
            Blondyn wyprostował się i zakręcił kurek. Sięgnął po papierowy ręcznik, który znajdował się w pojemniku na ścianie i wytarł twarz oraz ręce, po czym wyszedł z łazienki. Na korytarzu niemal natychmiast trafił na Shion, która wyraźnie na niego czekała.
            - O! Shion... – nie potrafił wydusić z siebie słowa. W jednej chwili przypomniała mu się sytuacja, gdy Sasuke posłał w jej kierunku niemiłą kombinację słów.
            - Naruto... – rzekła cicho dziewczyna – co wy robicie?
            Chłopak przełknął głośno ślinę – Ona wie – pomyślał, jednak musi iść w zaparte. Wyprze się wszystkiego.
            - A... a co mamy robić? – spytał po dłuższej chwili.
            - Nie udawaj. Zachowujecie się dziwnie.
            - Moment, moment – Naruto wyprostował się i wypowiedział słowa z taką siłą, że dziewczyna jakby straciła rezon – o co ci chodzi? Po pierwsze z kim niby się zachowuję dziwnie?
            - No ty, Sasuke, Shikamaru...
            - Nie bardzo kumam. Powiedz wprost o co ci chodzi?
            - Wtedy jak... jak... was spotkała na korytarzu...
            - Wtedy gdy Sasuke ci to wszystko powiedział? – Naruto głos jakby złagodniał.
            - Tak... co wy robiliście?
            - Jak to co? Chcieliśmy się przejść. Myślisz, że tak łatwo wysiedzieć na tyłku przez te kilka godzin, zwłaszcza, że od rana gniliśmy na uczelni?
            - Sasuke nie musiał mnie tak atakować – odparła.
- Faktem jest, że zareagował trochę... nerwowo, ale rozumiem go trochę - Naruto wyczuł, że dziewczyna czuje się coraz mniej pewnie. Było mu jej szkoda, ale dla dobra sprawy musiał wykorzystać okazję i odepchnąć od siebie i reszty wszelkie podejrzenie, jeśli ktoś je miał w stosunku do nich – rozstał się ze swoją dziewczyną i chciał wyjść pogadać z nami. Mówię ci to w tajemnicy. To i tak cud, że w ogóle chciał o tym z kimś pogadać.
Kłamał jak najęty, ale robił to z takim zaangażowanie, że w pewnym momencie sam zaczął wierzyć, w to co mówi. Shion stała i słuchała w milczeniu słów chłopaka. Powoli się uspokajała, że jednak jej podejrzenia co do Naruto były bezpodstawne.
- Także... teges... no tak to wygląda – Uzumaki skończył opowiadać – Tylko błagam nie mów Sasuke, że wiesz, bo mnie za jaja powiesi.
- W porządku, przepraszam że cię podejrzewałam... ja po prostu...
- Podejrzewałaś mnie? – Naruto poczuł jak w jednej chwili serce podskakuje mu do gardła.
- Tak... głupota moja... wy tak się zachowywaliście dziwnie, a potem ten alarm...
- O jasna cholera – Naruto w tej chwili zdał sobie sprawę, jak było blisko, aby cały plan się wydał.
- Nie wiem, nie ważne, przepraszam.
- Spoko, nic się nie stało. Ale, że nas miałaś za takich łobuzów, to nie wiedziałem – odparł chłopak, siląc się na uśmiech.
- Naprawdę, strasznie cię przepraszam. Jestem głupia!
- Nie gadaj tak, w sumie cię rozumiem. Fakt, że zrobiliśmy z tego taką tajemnicę, mogło się wydać dziwne, ale jak sama widzisz, trzeba było.
Naruto uspokajał dziewczynę, a przy okazji samego siebie. Nie byłby jednak taki spokojny, gdyby wiedział, że ich rozmowie przysłuchiwał się mężczyzna o wężowych oczach, który stał róż za rogiem. Orochimaru stał oparty o ścianę i analizował to, co do tej pory usłyszał. Shion nieświadomie zwróciła uwagę jednego z kierowników na trójkę przyjaciół.
            Shion i Naruto udali się do z powrotem do swojego pokoju. Dziewczyna weszła pierwsza i nieoczekiwanie podeszła do Sasuke, który siedział wpatrzony w ekran monitora.
            - Nie zamartwiaj się tyle, będzie dobrze – poklepała, zdziwionego chłopaka po plecach i udała się do swojego biurka.
            - Czy ona coś ćpała? – spytał ciemnowłosy Uzumakiego, który właśnie go mijała.
            - Współczuje ci, że rozstałeś się z Sakurą.
            Uchiha chciał już zadać jakieś pytanie, nie bardzo jednak wiedział, w jaki sposób sformułować swoje myśli. Naruto dał mu znak, aby o nic więcej nie pytał, i wrócił na swoje miejsce.

* * *
           
Godziny pracy dobiegły końca. Sasuke i Naruto szybko zebrali swoje rzeczy i wyszli na korytarz, gdzie czekał na nich Shikamaru. Mieli już opuszczać biuro, gdy gruby męski głos zatrzymał ich nagle.
            - Czy mogę was prosić na chwilę?
            Cała trójka momentalnie zamarła. Od razu poznali głos Orochimaru. Mężczyzna wyglądał na poważnego i raczej nie skorego do żartów, mimo iż sama twarz nie zdradzała żadnych emocji. To w jego postawie i ruchach było coś, co zaniepokoiło chłopców. A może to dzisiejsza przygoda tak na nich wpłynęła.
            - Czy coś się stało? – odparł pierwszy Shikamaru.
            - To nic poważnego, chcieliśmy z wami porozmawiać tylko – odparł spokojnie Orochimaru, zapraszając gestem chłopców.
            Kolejne osoby opuszczały pokój i kierowały się do wyjścia. Przez głowę Naruto przeszła myśl. A może by tak teraz prysnąć? Czego ten gość mógł od nich chcieć?
            - Rusz się głąbie, bo chcę wrócić szybko do domu – Sasuke jakby wyczuł napięcie, które paraliżowało Naruto i pchnął chłopaka ręką po przyjacielsku. On także rozważał ucieczkę, jednak wiedział, że nie ma to najmniejszego sensu.
            Cała trojka minęła mężczyznę i skierowała się prosto do gabinetu dyrektora. Pokój, który odwiedzali nie raz, nie dwa, przyprawiał ich teraz o ciarki. Naruto mimowolnie popatrzył na stół, pod którym jeszcze parę godzin temu się chowali.
            - Witajcie – z zadumy wyrwał blondyna kobiecy głos.
            Chłopak podniósł głowę i dopiero teraz dojrzał Konan, która siedziała na jednym z krzeseł. Chyba na tym samym, na którym blondyn trzymał dzisiaj nogi. Serce zabiło Naruto mocniej. Niepokój całkowicie opanował jego umysł i ledwie panował nad zdenerwowaniem.
            - Spokojnie, to nic takiego – rzekł w końcu mężczyzna – Zaprosiliśmy was tutaj, ponieważ pracujecie u nas jakiś czas i chcieliśmy z wami porozmawiać.
            - Na jaki temat? – spytał spokojnie Shikamaru.
            Naruto popatrzył na Nare i podziwiał jego spokój, który był jednak pozorny. W rzeczywistości chłopak denerwował się równie mocno co on.
            - Co jakiś czas wybieramy grupkę pracowników i prowadzimy z nimi zwyczajową rozmowę, podczas której pytamy o to, jakie plany ma taki pracownik, jak mu się pracuje. Chcemy po prostu wiedzieć czy wszystko jest w porządku. Jest także szansa, że podczas takiej rozmowy wyniknie, iż któryś z naszych pracowników ma jakieś umiejętności, które mógłby wykorzystać w swojej pracy.
            Mężczyzna mówił spokojnie i zdawałoby się przekonywująco. Chłopcy jednak ani na trochę się nie uspokoili. Żaden z nich nie dopuszczał do siebie świadomości o sile zbiegu okoliczności.
            - Chcieliśmy tą rozmowę przeprowadzić tutaj – Konan zabrała głos – jednak stwierdziliśmy, że możecie się czuć niekomfortowo, dlatego też przejdziemy do pokoju obok. Zostawcie rzeczy i idźcie proszę za Orochimaru.
            Więc to takie buty. Shikamru drgnął. Wszystko zadziało się tak szybko, że nie było czasu zareagować. Położył swój plecak obok. To samo zrobili Sasuke i Naruto. Blondyn niespecjalnie chciał się z nim rozstawać, ale nie było rady.
            - Wygląda na to, że wasz pokój jest już pusty, może więc przejdziemy do niego? – chłopcy nawet nie zauważyli, jak Orochimaru niepostrzeżenie przemknął do drugich drzwi i dyskretnie za nie wyglądał.
            Mężczyzna uchylił drzwi i chłopcy po chwili znaleźli się z powrotem w pokoju, gdzie pracowali Naruto i Sasuke. Orochimaru poprosił, aby chłopcy usiedli gdzie im wygodnie, a sam usadowił się na jednym z krzeseł, które stało pod oknem.
            Cała trójka usiadła blisko siebie. Zapadła długa cisza, podczas której Orochimaru wyglądał spokojnie przez okno, jakby zapomniał o tym, że nie jest sam w pomieszczeniu. Chłopcy siedzieli i oczekiwali w napięciu. Naruto z trudem powstrzymywał drżenie rąk.  Kobieta została w gabinecie wraz z ich plecakami. Zaraz Konan do nich zajrzy i wszystko się wyda. Zawiadomią resztę, o ile już tego nie zrobili, a teraz ich trzymają tylko po to żeby zyskać na czasie.
            - I jak wam się pracuje u nas? – Nieoczekiwane pytanie, przerwało panująca ciszę.
            Chłopcy spojrzeli po sobie. Żaden z nich nie bardzo wiedział, co ma powiedzieć.
            - Śmiało. Jeżeli macie jakieś uwagi, to również możecie powiedzieć, po to prowadzimy tą rozmowę.
            - W sumie... – pierwszy zabrał głos Naruto – to... nie jest źle. Jest całkiem spoko... chciałem powiedzieć, że bardzo dobrze.
            Chłopak jąkał się i z trudem dobierał słowa. Na szczęście Shikamaru również zabrał głos.
            - Nie mogę powiedzieć, żeby było mi tu źle. Może tylko jedno ale.
            - Słucham? – Orochimaru wydał się zainteresowany.
            - Czasem za długo trzeba czekać na pewno rzeczy. Jak na przykład dostępy do aplikacji, czy jak są wprowadzane jakieś aktualizacje. Za wolno następuje przesył tego typu danych, co hamuje naszą pracę, powodując jej nawarstwianie się.
            - Tak. Faktycznie, zdaję sobie sprawę z tego, że to może być problematyczne – mężczyzna do tej pory oparty na krześle, teraz nagle się wyprostował – staramy się jak możemy, niestety jest to specyfika dużej firmy. Pracuje tu tyle ludzi, że nadążenie ze wszystkim dla wszystkich często graniczy z cudem.
            - Rozumiem. Tak tylko pomyślałem, że skoro już rozmawiamy, to pozwolę sobie na taką uwagę, bo tak to nie mogę powiedzieć, że mi tu źle czy coś.
            - Nie no, jasne. Jestem otwarty na krytykę. Sam uważam, że takie sztuczne słodzenie, w żadnym wypadku nie pomaga naszej firmie. Jeżeli jest problem należy o nim rozmawiać.
            - Ciężko jednak też znaleźć coś, co naprawdę przeszkadza. Bo wiadomo ludzie są różni i różne rzeczy im przeszkadzają, a też nie chciałbym z byle pierdołą lecieć do was i się żalić.
            Orochimaru zaśmiał się na uwagę Shikamaru.
            - W porządku, rozumiem, ale jak mówię, lepiej powiedzieć, niż dusić w środku.
            - Tak próbuje coś jeszcze sobie przypomnieć, ale nic nie przychodzi mi do głowy. Jak mówię, nie mogę narzekać na warunki pracy, współpracowników. Zdaję sobie sprawę z tego, że na tyle ludzi ile tu pracuje, utrzymanie tego wszystkiego w harmonii jest naprawdę trudne i będą się zdarzać błędy. Tylko te dostępy, to czasem mimo wszystko przeszkadza. Tak to nie mam zastrzeżeń.
            - Rozumiem. Pochylę się nad tą uwagą i porozmawiam z Kisame. On odpowiada za wszelkie sprawy organizacyjne wewnątrz firmy – odparł mężczyzna i zwrócił się do pozostałych – a czy wy macie może jakieś uwagi?
            - W zasadzie, to Shikamaru już wszystko powiedział – odparł Naruto, któremu postawa Nara dodała odwagi – te dostępy to jest faktycznie problem i przez to dużo potem pracy. Nie żeby mi to przeszkadzało, bo dobrze jak jest praca, ale czasem... no... Shikamaru pomóż....
            - Kolega chce powiedzieć, że te wahania gdy raz jest mało do zrobienia, a raz nie wiadomo w co włożyć ręce, bywają męczące – dokończył Nara.
            - O tak, właśnie o to mi chodziło – odparł Naruto i przybrał głupkowaty uśmiech.
            Orochimaru znów się zaśmiał.
            - Rozumiem. A ty? – zwrócił się do Sasuke, który siedział cicho – masz może jakieś uwagi?
            - Nie mam, moi koledzy już wszystko powiedzieli – odparł spokojnie Uchiha.
            - W porządku – mężczyzna zrobił pauzę w tym miejscu i przyjrzał się uważnie ciemnowłosemu – a skoro już rozmawiamy o firmie, to gdzie byście widzieli się tutaj za pięć lat, o ile oczywiście wiążecie przyszłość z naszą kompanią.
            Chyba cię popierdoliło – pomyślał Sasuke, jednak nie dał po sobie nic poznać.
            - Za pięć lat...hmmm – Naruto przybrał zamyślony wyraz twarzy – ciężko stwierdzić. Na początku myślałem o stanowisku kierowniczym albo czymś w podobie, ale teraz tak myślę, że może coś związanego z moim kierunkiem. Jakieś analizy, księgowość albo coś w tym stylu.
            - Interesujące. Przyznam, że mnie zaskoczyłeś – odparł spokojnie Orochimaru – do tej pory każdy bez wyjątku zarzekali się, że ich celem są stanowiska kierownicze, team-leader. Ambicje wielkie, ale zacięcie małe i umiejętności nieadekwatne do aspirowanych stanowisk. Cieszę się, że idziesz inna ścieżką. Najważniejsze to robić to, w czym się jest dobrym, a kariera potem sama się zacznie rozwijać.
            Rozmowa trwała jeszcze dobre pól godziny. W tym czasie każdy z nich na swój sposób, podzielił się swoimi spostrzeżeniami i planami na przyszłość. Chłopcy nie zauważyli nawet jak całe napięcie, który im towarzyszyło, uszło. W końcu Orochimaru zaprowadził ich do gabinetu, skąd zabrali swoje plecaki. Pożegnawszy się z kadrą kierowniczą udali się w kierunku wyjścia.
            Gdy tylko drzwi do gabinetu się zamknęły, sztuczny uśmiech zniknął z twarzy obojga.
            - Znalazłaś coś? – spytał mężczyzna. Jego twarz wyrażała zniecierpliwienie.
            - Nic, a nic – odparła beznamiętnie kobieta.
            - To niemożliwe...
            - Mówiłam ci, że jesteś przewrażliwiony – odparła, po czym szybko dodała – ale na wszelki wypadek lepiej mieć ich na oku.

* * *
           
Podczas gdy Orochimaru i Konan debatowali jeszcze w biurze, trojka przyjaciół schodziła właśnie do pomieszczenia, gdzie znajdowało się ksero. Shikamaru swoim kluczem otworzył drzwi i weszli do środka.
            - Otwierać plecaki, trzeba się streszczać – rzucił Shikamaru, który zrzucił swój tornister na ziemię i dopadł do jednej z szafek.
            Chwile w niej grzebał, po czym wyjął z jej wnętrza kopie dokumentów, które dzisiaj kserowali. Porozdzielał na trzy równe kupki i po jednej włożył do plecaka.
            Gdy kilka godzin temu Shikamaru zaproponował pomysł, aby na wszelki wypadek zostawić te dokumenty ukryte w szafce dla papierów przeznaczonych do archiwum, nie mógł przypuszczać, że ten zabieg może im uratować życie. Podczas gdy on i Naruto mieli odłożyć oryginały na miejsce, Sasuke skrzętnie ukrył kopie, po czym zamknął pokój i wrócił do swojego pokoju, jak gdyby nigdy nic. W momencie gdy Orochimaru poprosił akurat ich trójkę na rozmowę, chłopcy z początku byli zdenerwowani, gdyż myśleli, że ktoś znalazł kopie dokumentów na dole. Gdy jednak okazało się, że mieli zostawić plecaki w gabinecie, a potem udać się z Orochimaru do drugiego pokoju, tylko nieznacznie odetchnęli z ulgą.
            Skończyli właśnie pakowanie dokumentów. Szybko opuścili pomieszczenie, pozostawiając je w taki stanie w jakim je zastali. Przez całą drogę na dół nie odezwali się ani słowem. Dopiero gdy już wyszli z budynku, wsiedli do samochodu i Shikamaru uruchomił samochód, Naruto odetchnął z ulgą.
            - Gorąco było – rzekł wypuszczając nie tylko całe powietrze z siebie, ale także cały stres, który towarzyszył mu przez cały dzień. Blondyn rozłożył się na tylnym siedzeniu i poklepał swój plecak.
            - Ale się udało – odparł Sasuke.
            - Najgorszy moment, to było jak nas zawołali na tą rozmowę. Ja normalnie myślałem, że już cos odkryli.
            - Podejrzewali coś – odparł Sasuke – przez tą idiotkę Shion, cała sprawa by się wydała. Musiało któreś z nich usłyszeć waszą rozmowę na korytarzu. Trzeba było ją zbyć.
            - Naruto dobrze zrobił – wtrącił się do rozmowy Shikamaru – przyłapała nas wtedy na wynoszeniu dokumentów. Już wtedy wydało się to jej dziwne. Gdyby nie wcisnął jej kitu o tym, że rozstałeś się z Sakurą i chciałeś pogadać, diabli wiedzą, co by wtedy zrobiła.
            Ciemnowłosy nic nie odparł, tylko westchnął cicho.
            - Myślicie, że ta babka grzebała nam w plecakach, gdy my siedzieliśmy z Orochimaru?
            - Tak – odparł Shikamaru bez chwili wahania – zanim weszliśmy do ich gabinetu, rozsunąłem zapięcia w plecaku na grubość palca.
            - I co? – Naruto pochylił się do przodu.
            - Gdy potem wróciliśmy po plecaki, oba suwaki były już ze sobą zetknięte.

* * *

            Naruto powolnym krokiem wszedł na swoje piętro. Nie pamiętał kiedy ostatni raz był tak zmęczony. Miał wrażenie, że dzisiejszy dzień był złym snem, z którego miał nadzieję się obudzić. Stanął przy drzwiach do swojego mieszkania. Długo szukał kluczyków, aż w końcu zaszczekał cicho bębenek w zamku. Blondyn przekręcił klucz i po chwili był już w swoim mieszkaniu. Starannie zamknął drzwi i zdjął buty. Chciał już ściągnąć plecak, jednak przypomniał sobie, że oddał go wraz z zawartością Sasuke, który miał przekazać dokumenty bratu. Chłopak powiesił kurtkę na wieszaku i wkroczył do swojego pokoju.
            W mieszkaniu panowała ciemność. Naruto siedział teraz na kanapie i starał się z całych sił zatrzymać drżenie rąk. Chciał zadzwonić do Hinaty, jednak czuł, że nie potrafiłby wydusić z siebie słowa.
            Oddech jego także był nerwowy, nieregularny, co potęgowało nierównomierne bicie serca. W pewnej chwili wstał i zaczął chodzić po pokoju. W ciemnościach wpadł parę razy na fotel bądź stół, jednak zdawał się tego nie zauważać. Krążył od kanapy do okna i z powrotem, jednak napięcie, które nim miotało, nie ustępowało.
            Nagle dzwonek do drzwi wybił go z długiego transu. Zatrzymał się. Dźwięk dzwonka dalej rozbrzmiewał w jego głowie, jednak nie był pewien, czy był prawdziwy, czy tylko mu się wydawało, ze ktoś dzwonił. Chwilę stał, otoczony przez ciemność. Już miał usiąść na łóżku przekonany, że to był jednak tylko omam słuchowy, gdy znów rozbrzmiał wysoki ton dzwonka.
            Chłopak zadrżał. Kto mógł o tej porze się dobijać? Przełknął nerwowo ślinę i podszedł do drzwi. Drżąc, spojrzał przez wziernik. Dzwonek rozbrzmiał po raz trzeci. Naruto pod wpływem nagłego impulsu odbezpieczył i otworzył drzwi. W progu stała Hinata. Dziewczyna była ubrana w ciemną, zimową kurtkę, dżinsy, a do tego wysokie buty zimowe. Włosy jej były lekko wilgotne. Na zewnątrz prószył gęsty śnieg, który topniał na jej głowie, mocząc ciemną grzywkę. Twarz jej wyrażała zatroskanie. Do Naruto, który wyglądał teraz jak jeden wielki kłębek nerwów, jeszcze nie do końca docierało, czy widzi Hinatę, czy może to kolejny omam. Dopiero gdy poczuł ciepło jej pocałunków na swojej twarzy i przyjemny zapach jej włosów, przylgnął do dziewczyny i zamknął oczy, z których poleciały mu łzy.

* * *
           
Dziewczyna zamknęła za sobą drzwi i powędrowała za chłopakiem do pokoju. Tam zrzuciła z siebie kurtkę, pod którą miała swoja ulubioną granatowo-białą bluzę. Oboje usiedli na kanapie, a ponieważ Naruto nie chciał zapalać światła, siedzieli w ciemnościach.
            - Co... co tu robisz? – spytał niepewnym głosem chłopak.
            - Martwiłam się. Dzwoniłam, ale nie odbierałeś. Wzięłam taksówkę i przyjechałam – odparła cicho dziewczyna i pogładziła blondyna po policzku.
            - Nie słyszałem dzwonka... chyba... – Naruto wstał i udał się do przedpokoju, skąd wrócił z komórką w ręku.
            Jak się okazało dziewczyna dzwoniła pięć razy, a ponieważ chłopak miał wyciszone dźwięki w komórce, nic nie słyszał. Naruto usiadł z powrotem obok ciemnowłosej i położył telefon obok. Nic się nie odzywał, tylko siedział pochylony do przodu. Co chwila zaciskał i rozprostowywał palce dłoni, mając nadzieję że może w ten sposób powstrzyma ich drżenie.
            Hinata wstała i podeszła do stojącej w rogu lampy, którą zapaliła. Słabe, żółte światło rozlało się po pokoju, rozjaśniając nieznacznie panujący pól mrok. Naruto odruchowo podniósł rękę do góry, zasłaniając oczy, które raził słaby blask. Dziewczyna podeszła do chłopaka i usiadłszy obok, przyłożyła czoło do jego skroni. Czuł jej ciepły oddech na swojej szyj. Delikatna dłoń dziewczyny ujęła jego palce i lekko ścisnęła. Drugą dłonią delikatnie gładziła jego czuprynę.
            - Jestem przy tobie – szeptała – jestem i zawsze będę.
            Oddech chłopaka powoli się uspokajał. Dziewczyna przylgnęła do Naruto.
            - Wszystko dobrze, jesteśmy tutaj razem – szeptała.
            - Hinata...
            - Słucham?
            - Udało się nam...
            - Co takiego?
            - W firmie... udało się nam... wynieśliśmy to i...
            - Naruto. Nie mów o tym teraz – dziewczyna złożyła delikatny pocałunek na jego policzku – później mi opowiesz. Teraz nie myśl o tym. Już nie musisz się denerwować. To się niedługo skończy.
            Hinata delikatnie mierzwiła włosy chłopaka, który nie zauważył momentu, gdy ręce przestały mu drżeć. Całe zdenerwowanie, powoli ustąpiło i w serce chłopaka wlewał się spokój. Długi czas siedzieli w milczeniu. Gdy Uzumaki całkowicie się uspokoił wstał z łóżka i wziął kilka głębszych oddechów, po czym zwrócił się do dziewczyny.
            - Przepraszam, tak bardzo zająłem się sobą, że zapomniałem o tobie.
            - Głuptas! – dziewczyna wstała i podeszła do niego – nie możesz myśleć tylko o innych. Pomyśl także o sobie.
            - Ajjj, wiem, ale tak jakoś... – Naruto nie za bardzo wiedząc co powiedzieć, zamilkł.
            Hinata obdarowała go po raz kolejny delikatnym pocałunkiem i znów zmierzwiła jego blond czuprynę.
            - Mam pomysł – rzekła nagle dziewczyna.
            - Jaki?
            - Weźmiesz ciepłą kąpiel. Tego ci teraz potrzeba. Musisz się odprężyć po tym wszystkim. Wiem, że to nie łatwe, ale powinieneś spróbować.
            - Tak myślisz? A kto się zajmie tobą?
            - Umiem o siebie zadbać.
            To mówiąc, udała się do łazienki. Zapaliła światło, zatkała ujście wody w wannie i odkręciła wodę. Ciepły strumień zaczął powoli wypełniać wannę.
            - Naruto.
            Chłopak przyszedł do dziewczyny.
            - Wskakuj do wanny, a ja w tym czasie ci coś przyszykuję – rzekła, po czym wyszła z łazienki, zamykając za sobą drzwi.
            Chłopak został sam. Szum wody spływającej do wanny, działał na niego kojąco. Świadomość, że dziewczyna, którą kochał jest tuż za ścianą, jeszcze bardziej potęgowało to uczucie. W końcu zrzucił z siebie całe ubranie, które wydawało mu się, że przesiąknięte trudami tego dnia, waży tonę.
            Woda wypełniła wannę. Naruto zakręcił kurki i powoli zaczął się zanurzać. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, jak bardzo jest zmarznięty. Ułożył się w wannie, oparł głowę na jej brzegu i zamknął oczy. Przyjemne ciepło zaczęło rozchodzić się po całym ciele.
            W pewnej chwili jego uszu dobiegł dźwięk otwieranych drzwi. Serce na moment zabiło mocniej. Otworzył oczy i zdumiony ujrzał nad sobą Hinatę. Dziewczyna była całkiem naga. Ciało jej kusiło pełnymi kształtami, a jej wzrok, zwykle nieśmiały teraz hipnotyzował tajemniczą iskierką. Naruto po raz trzeci tego wieczoru myślał, że to omam.
            - Hinata... – nie zdążył dokończyć.
            Dziewczyna pochyliła się nad nim i położyła palec na jego ustach. Ich spojrzenia spotkały się. Chłopak poczuł jak serce bije mu mocniej, ale nie tak jak zwykle. Tym razem z każdym kolejnym uderzeniem po jego ciele rozchodziło się przyjemne uczucie ciepła.
            - Wiem, że miałam ci coś przygotować, ale zmieniłam zamysł. Najpierw muszę się zająć tobą.
            Po tych słowach złożyła na jego ustach namiętny pocałunek. Chłopak zamknął oczy i w jednym momencie oddał się tej pieszczocie. Po chwili poczuł jak ciało dziewczyny zanurza się w wodzie i przylega do niego. Pocałunek staje się coraz bardziej głęboki i namiętny. Dłonie chłopaka samoistnie zaczęły wędrować po ciele dziewczyny. Usta ich nawet na moment nie oderwały się od siebie. Przyjemny dotyk dziewczyny sprawił, że pomimo gorącej wody Naruto przeszły ciarki. Ich pocałunek pogłębił się jeszcze bardziej, a ciała złączyły w jedno.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
          Tym przyjemnym akcentem kończymy najcięższy dla naszych przyjaciół dzień w życiu. Długo zastanawiałem się nad formą tego rozdziału i zdecydowałem się na jeszcze trochę dawki napięcia, za co mam nadzieję nie ukrzyżujecie mnie :)
          Następny rozdział za tydzień (25 października), a w nim: Coś dla fanów ShikaTema. Coś dla Fanów SasuSaku. Coś dla fanów NaruHina. Jednym słowem trochę spokoju, przed kolejnymi rozdziałami :)
          Do zobaczenia za tydzień i pozdrawiam gorąco!!!!

6 komentarzy:

  1. Bardzo dobry rozdział jednak niezwykle krótki, to do Ciebie nie podobne :D
    Powiem szczerze, że ta dawka emocji udzieliła się również mi.Kolejny raz czytałem twój rozdział z zapartym tchem.Z rozdziału na rozdział idzie Ci coraz lepiej ;) Powodzenia w pisaniu kolejnych rozdziałów :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział trzymający w napięciu bardzo dobrze oby tak dalej pozdrowienia i veny!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. >jesień w najlepsze za oknem rozpoczyna swoje żniwa.

    Nie jesień, tylko grypa ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnimi czasy jesień i grypa to dla mnie synonimy ;) Wracaj szybko do zdrowia :)

      Usuń
  4. Rozdział świetny :) Znów nie będę sapać po nocach czekając na następny rozdział wprowadzasz tyle napięcia że człowiek nic innego nie robi tylko myśli co będzie dalej i co nowego wymyślisz nie spodziewałam się takiego zakończenia :) Świetny naprawdę Świetny rozdział :) Życzę dużoooooo veny :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie powiem ostatnie rozdziały trzymały w napięciu :D aż się nie mogę doczekać dalej. A zakończenie bomba XD

    OdpowiedzUsuń