Zapraszam do lektury!
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Trójka przyjaciół wychodziła właśnie z
budynku wydziału i kierowała się w stronę parkingu. Kiba, który obiecał odwieźć
Shino i Saia do ich domów, szedł przodem w milczeniu. Po chwili dotarli na
miejsce i chłopcy wsiedli do czarnego Chevrolleta Inuzuki. Również tego dnia
Naruto nie zjawił się na uczelni, Hinata natomiast sprawiała wrażenie przybitej
i jakby nieobecnej.
Kiba patrzył przed siebie, starając się
maksymalnie skupić na drodze, jednak jego myśli co chwila wymykały się spod
kontroli i leciały swoim torem. Nie trzeba pisać, że chłopak rozpamiętywał
ostatnie, burzliwe wydarzenia. Za każdym razem teraz, gdy widział Hinatę,
gnębiły go wyrzuty sumienia. Jest w końcu tak jak chciał, nie jest z Naruto,
nie odzywają się do siebie, powinien być szczęśliwy. Jednak widok załamanej
przyjaciółki sprawia, że nie potrafił się cieszyć.
-
Biedna Hinatka – westchnął cicho Sai, który tradycyjnie siedział z tyłu.
Kiba
poczuł nieprzyjemne dreszcze.
-
To prawda, nie ma czego jej zazdrościć – zawtórował Shino.
-
W ogóle się nie spodziewałem, że zerwą.
-
Zerwanie nie było najgorsze – odparł spokojnie Shino, poprawiając swoje ciemne
okulary.
-
Jak to nie? – spytał zaciekawiony Sai.
-
Musiała dokonać trudnego wyboru.
Shino
zamilkł na dłuższą chwilę pozostawiając chłopców w niepewności, Kiba dodatkowo
czuł się coraz mnie swobodnie. Miał ochotę wyskoczyć z auta i pobiec do domu.
-
Dwie bliskie jej osoby żyły w konflikcie i po chwili spokoju doszło do tego, że
musiała stanąć po jednej ze stron.
Shino zamknij się wreszcie – pomyślał
Kiba, jednocześnie starając się z całych sił zachować spokój na twarzy.
-
Nie sądziłem, że do tego dojdzie – kontynuował Shino.
-
Tak szczerze, to ciężko mi było uwierzyć w to, że Naruto się rzucił na ciebie –
dodał szybko Sai, zwracając się do Kiby.
Kiba
westchnął ciężko. Resztkami sil trzymał w ryzach swoje nerwy.
-
Co się nic nie odzywasz? – spytał Sai. Shino przyglądał się przyjacielowi kątem
oka.
-
A czemu mam się odzywać? – odparł po dłuższej chwili szatyn – myślisz, że mam
ochotę o tym rozmawiać?
-
Mówisz tak, jakbyś czuł się winny – odparł Sai, przeciągając się na fotelu –
fakt, że trochę nas to zaskoczyło, jednak z drugiej strony, Naruto zawsze był w
gorącej wodzie kąpany. Shikamaru opowiadał ostatnio, jak pierwszego dnia w
pracy on i Sasuke wdali się w bójkę. Hinata jak o tym usłyszała, wyprawiła mu
kazanie.
-
Co zrobił? – Kiba wydał się zaciekawiony – Pobił się w pracy?
-
Nie słyszałeś o tym?
-
Nie. Kiedy to było?
-
Pierwszego dnia jak poszli do roboty. Jakiś typek do nich przyburzał to mu Naru
nos złamał czy coś tam.
-
Nieźle – odparł spokojnie Kiba, czując jak kamień spada mu z serca. Nie znał
tej historyjki, a dzięki niej mneijsze prawdopodobieństwo, że go będą
podejżewać o kłamstwo.
-
Gdzie się pobiliście? –spytał nieoczekiwanie Shino.
Kiba
spojrzał niechętnie na przyjaciela – a co
ci kurwa do tego?
-
Niedaleko tego baru, w którym byliśmy ostatnio. Wy żeście pojechali, a mnie się
zachciało szukać taksówek. Jakbym nie mógł zadzwonić od razu – ostatnie zdanie
powiedział bardziej do siebie niż do przyjaciół.
-
Z Naru to jednak niezły zawadiaka, ale i tak nie przypuszczałem, że Hinata
uwierzy tobie – mówiąc to Sai stuknął palcami w tylnią część siedzenia Kiby.
-
Sądzę, że chciałaby wierzyć im obu – odparł spokojnie Shino – ale najbardziej,
żeby to zdarzenie nie miało miejsca. Jakkolwiek by nie wybrała, byłoby źle. Nie
zazdroszczę jej. Jeśli nie zdarzyłoby się to wtedy, to kiedy indziej. Może tak
miało być.
Przyjaciele
zdumieni słowami Aburame, popatrzyli na przyjaciela, który przez resztę drogi
już nic się nie odezwał.
* * *
-
No już myślałem, że z pracy też zrezygnowałeś – odparł Sasuke, który stał przed
wejściem do biurowca.
Naruto
podniósł wzrok na ciemnowłosego, ale nie odniósł się do jego wypowiedzi.
-
Co ty tu robisz? Gdzie Shikamaru – spytał blondyn.
-
Czekam na ciebie, Shika jest już na górze. Poprosiłem go, aby ogarnął trochę
twoją robotę – odparł Sasuke, który nie miał najwyraźniej ochoty na typowe
docinki z przyjacielem. Naruto nie wyglądał na bardzo załamanego, niemniej
takie nagle rozstanie z Hinatą niejako wstrząsnęło jego światem i Uchiha dobrze
wiedział, że chłopak nie ma ochoty na żarty.
-
Nasza opiekunka pytała o ciebie – rzekł po chwili Sasuke, gdy chłopcy wjeżdżali
windą na swoje piętro – chyba nie planujesz rzucić studiów?
-
Nie planuję.
-
No to dobrze, dawaj robota czeka. Nie możesz ciągle o tym myśleć. A z Hinatą
się niedługo pogodzicie. Powiedz mi tylko jedno, ale między nami – Sasuke
zatrzymał się i popatrzył poważną miną na przyjaciela – wpierdoliłeś wtedy
Kibie?
-
Nie – odparł po dłuższej chwili blondyn, ze wzrokiem wbitym w podłogę.
Sasuke
nic nie odparł, tylko pokiwał porozumiewawczo głową. Wierzył mu. Klepnął
przyjaciela w ramię i udali się do pokoju gdzie pracowali.
Na
miejscu przywitała ich Shion.
-
No nareszcie jesteście – powiedziała ze złą miną – wiecie ile jest roboty? A wy
sobie po prostu nie przychodzicie.
-
Dupy nie zawracaj – odparł spokojnie Sasuke i minął dziewczynę.
-
Hej, nie skończyłam jeszcze! W ogóle jak ty się do mnie zwracasz?! – białowłosa
odwróciła się za chłopakiem. Oczy zapłonęły jej żywym gniewem. Jak on śmiał się
tak do niej zwracać?
-
To skończ, bo ja nawet nie mam zamiaru zaczynać. Skoro jest tyle do zrobienia,
to zamiast gdakać weź się do roboty.
Gdy
Sasuke skończył mówić, dało się słyszeć ciche parsknięcie. Dziewczyna
przeleciela złym wzrokiem po pokoju.
-
Komu tak wesoło?! – krzyknęła wściekła.
Jak
na komendę kilka osób wybuchło głębokim śmiechem, pokładając się na biurkach.
Po chwili cały pokój rechotał, poza trzema osobami. Shion, która wściekła
wróciła na swoje miejsce, Sasuke - całkowicie olał sprawę i Naruto, który
przyglądał się wszystkiemu w milczeniu ze smutną miną.
Blondyn
zawędrował do swojego biurka. Cichy w pokoju umilkły i znów panowała cisza,
przerywana stukaniem palcami w klawiaturę. Shion złość nie mijała. Jakby mogła,
to zatłukłaby Sasuke monitorem, ale szkoda sprzętu, jak sama potem stwierdziła.
-
Ja nie wiem, jak ty z tym gburem wytrzymujesz? Ile wy się znacie? – spytała
blondyna, a gdy nie uzyskała odpowiedzi, odwróciła głowę w jego kierunku.
-
Halo, co się dzisiaj z wami dzieje? Piliście wczoraj i macie kaca czy co?
-
A co się miało stać?
-
No właśnie chciałabym wiedzieć. Jak macie obaj nieprzytomni tak tu siedzieć, to
ja sobie z Shikamaru ogarnę waszą pracę, a wy weźmiecie sobie wolne czy co...
-
Zerwałem z Hinatą – Naruto odparł mimowolnie, jakby nie panował nad tym co mówi.
Wyrwało mu się z ust samoistnie i dopiero po chwili zdał sobie sprawę z tego,
co powiedział.
Shion
zamilkła i zaskoczona przyglądała się teraz chłopakowi, który smutnym wzrokiem
spoglądał na monitor.
-
Przepraszam – rzekła cicho – nie wiedziałam.
Naruto
nic nie odparł, jakby nie usłyszał wypowiedzi jasnowłosej i zabrał się za swoja
pracę, która wszystkim poza nim wlokła się w nieskończoność. Chłopcy byli
nieobecni tylko jeden dzień, a roboty mieli tyle, że gdy się już ze wszystkim uwinęli ich czas
pracy na dziś dobiegł końca.
Naruto i Sasuke powoli pakowali swoje
rzeczy. Blondyn przez cały ten czas nie odezwał się do nikogo. Shion, która
siedziała obok, również nic nie mówiła, gdyż nadmiar pracy sprawiła, że nie
miała prawie w ogóle chwili wolnego. Dziewczyna spojrzała ukradkiem na Naruto,
który zamykał swój plecak i zakładał kurtkę. Zastanawiała się co takiego mogło
się stać. Jeszcze parę dni temu Naruto tryskał energią i opowiadał o Hinacie.
Teraz nic z tego ni z owego mówi, że zerwali. Mimo, że w takich sytuacjach
ciekawość zżera człowieka od środka, Shion nie naciskała. Wiedziała jak to
drażliwy temat. Sama kiedyś musiała zakończyć związek, po tym jak chłopak
zdradził ją z jej koleżanką. Długo po tym jeszcze, gdy jasnowłosa wspominała,
że to ona ich właśnie poznawał ze sobą, zbierało się jej na płacz. Kiedyś jedna
z lepszych koleżanek, teraz nawet nie wie czy dalej jest z tym chłopakiem.
Znając jego, pewnie nie, ale Shion już to nie interesowało. Pewnie z tego powodu Naruto nie było wczoraj
w pracy – pomyślała.
Dziewczyna
szybko zebrała swoje rzeczy i miała już odejść, gdy jeszcze raz spojrzała na
blondyna, który czekał na Sasuke. Ciemnowłosy odpisywał w pośpiechu na jakiegoś
maila – prawdopodobnie dawał adresatowi w dyplomatyczny sposób do zrozumienia,
aby ten się walił – toteż podeszła do Uzumakiego i położyła mu rękę na
ramieniu. Naruto nieznacznie drgnął i spojrzał na dziewczynę. Przez moment
odniósł wrażenie, że w jej fioletowych oczach znalazł współczucie i
zrozumienie.
-
Do jutra Naruś – rzekła cicho – jak będziesz chciał pogadać, to chętnie cię
wysłucham.
Po
tych słowach podarowała blondynowi delikatny pocałunek w policzek i szybko
wyszła., zostawiając Naruto samego ze swoimi myślami.
* * *
-
Kochanie możemy wejść? – matka Hinaty zapukała do drzwi pokoju dziewczyny.
-
Tak mamo, proszę – odparła Hinata wstając z łóżka. Dziewczyna starała się choć
na chwile nie myśleć o wydarzeniach z ostatnich dni i usiłowała się pouczyć,
jednak ze średnim rezultatem.
Kobieta
weszła do pokoju, a tuż za nią wkroczył Hiashi. Oboje mieli zatroskane miny.
Podeszli do córki. Kobieta usiadła na łóżku obok Hinaty, ojciec zaś przysunął
sobie bliżej krzesło, które stało przy biurku i również spoczął.
-
Kochanie – zaczęła kobieta – nie będę ukrywała, że się martwimy trochę o
ciebie.
Hinata
nic nie odpowiedziała, tylko patrzyła smutnym wzrokiem w podłogę. Rodzice
dziewczyny popatrzyli na siebie pytająco i po chwili matka kontynuowała.
-
Rozumiem, że zbliżają się egzaminy i się nimi denerwujesz, jednak twoje
problemy ze zdrowie i to że nas unikasz, jesteś smutna. Proszę powiedz nam, czy
cos się stało?
Ciemnowłosa
siedziała dalej w milczeniu. Delikatne dłonie zacisnęła w piąstki. Kobieta
delikatnym ruchem ręki pogładziła głowę dziewczyny, która w pewnym momencie
zaczęła cicho szlochać. Łzy spływały jej po policzku. Hinata mimowolnie
przylgnęła do matki. Nie potrafiła już dłużej udawać, ani tego ukrywać.
-
Rozstaliśmy się z Naruto – odparła, a łzy dalej drążyły drogę na jej
policzkach.
Kobieta
przytuliła dziewczynę i spojrzała na męża. Oboje mieli zaskoczony wyraz twarzy.
Czekali, aż Hinata się trochę uspokoi i matka dziewczyny spytała:
-
Dlaczego? Co się stało? Przecież wyglądaliście razem na szczęśliwych. Jeszcze
niedawno był tutaj i wszystko było w porządku.
Hinata
spojrzała na matkę, po czym usiadła jak poprzednio i jeszcze trochę płacząc
opowiedziała o kłótniach z Naruto, o zdarzeniu, o Hidanie, w końcu o
wydarzeniu, które miały miejsce ostatnio. Gdy skończyła w pokoju przez długi
czas panowała cisza.
-
Wierzysz, że on to zrobił? – spytał w końcu Hiashi.
Dziewczyna
podniosła głowę i popatrzyła na ojca, który siedział z poważną miną.
-
Chcę tylko wiedzieć czy wierzysz, że ta sytuacja miała miejsce.
-
Nie tato – odparła drżącym głosem.
Hiashi
pokiwał głową i spojrzał na żonę, która siedziała obok jego córki.
-
Naruto jest chłopakiem ulicy – zaczął spokojnie Hiashi – wychował się sam, w
bardzo młodym wieku musiał się nauczyć jak radzić sobie w życiu, i niestety
czasem tak jest, że trzeba umieć zawalczyć o swoje. Naruto jest taką osoba i za
to go szanuję. Wiem jednak także, że mimo iż na pewno zaprawiony w tego typu sytuacjach,
to nie podniósłby ręki na słabszego i
bezbronnego. Wiem, że Kiba to twój przyjaciel, znałem jeszcze jego rodziców, i
że decyzja, którą musiałaś podjąć, była najtrudniejszą z jaką miałaś się okazję
do tej pory zmierzyć. Musisz jednak przemyśleć na spokojnie to wszystko jeszcze
raz. To trudne ja wiem, ale jeśli ufasz Naruto i wierzysz, że on tego nie zrobił,
to mu o tym powiedz.
Hinata
patrzyła na ojca, a z każdym jego słowem, czuła jak ciężki głaz spada jej z
serca.
-
Dla niego nie ważne jest – zaczęła teraz matka dziewczyny – czy wierzy mu Kiba,
Sakura, czy ktoś inny. Dla niego najważniejsze jest twoje zdanie. Jeśli
pokażesz mu co do niego czujesz i że mu ufasz, to możesz mi wierzyć, że reszta
nie będzie miała znaczenia.
-
Musicie po prostu porozmawiać – dodał Hiashi – to nie pierwsza i niestety nie
ostatnia wasza kłótnia. My z twoją mamą też się kłóciliśmy i czasem nawet teraz
są jakieś niesnaski. Ale najważniejsze to umieć się pogodzić.
Hinata
poczuła jakby jej było lżej na sercu. Była szczęśliwa, że ma takich rodziców,
którzy potrafią ją wesprzeć, nieważne od tego w jakiej sprawie. Przez dłuższą
chwilę jeszcze rozmawiali, aż w końcu wszyscy domownicy postanowili, udać się
na spoczynek.
* * *
Tego
dnia coś tknęło Naruto, żeby się udać do galerii handlowej. Już dawno miał się
tam wybrać na zakup nowych spodni, gry na konsolę oraz czegoś do czytania. Mimo
iż był weekend wstał wcześnie rano. Szybko się ubrał, zjadł lekkie śniadanie i
udał się na przystanek, klnąc pod nosem na śnieg, który wydawał się leżeć od
wieków. Dość uciążliwe jest bycie zdanym na komunikacje miejską, podczas gdy w
garażu wierne Suzuki czeka na cieplejsze dni.
Nie
trzeba wspominać o tym, że przez całą drogę chłopak myślał o Hinacie. Mimo, że
zdawał się być wpatrzony przed siebie, w ogóle nie wiedział co się dzieje, tak
bardzo był pochłonięty przez swoje myśli. Jak to bywa w takich sytuacjach,
także i teraz przegapił swój przystanek i musiał się wracać dobre trzysta metrów.
Galeria
Handlowa o dziwo nie była specjalnie wypchana ludźmi, wręcz przeciwnie, można
by odnieść wrażenie, że handel detaliczny w tych okolicach to nie jest
popularna gałąź gospodarki. Tak jak zwykle korytarzami przewalały się tłumy
ludzi, tak teraz Naruto od czasu do czasu mijał pojedyncze osoby. W sumie nie
ma co się dziwić, promocje skończyły się w zeszłą sobotę, a nowy towar miał
wejść dopiero w lutym, toteż wystawy sklepowe nie wyglądały zbyt atrakcyjnie
dla potencjalnych klientów.
Blondyn
krążył po galerii, oglądając witryny sklepowe. Przyszedł tutaj w konkretnym
celu, a snuł się niczym duch bez idei i pomysłu. Co jakiś czas zwracał na
siebie uwagę poirytowanych ludzi, na których w chwilach zamyślenia, wpadał.
Zwiedzenie dwóch dolnych pięter zajęło mu prawie dwie godziny, czym sam siebie
zaskoczył. Zostało mu jeszcze jedno, toteż postanowił, że szybko je obleci, a
potem uda się na jakiegoś fastfooda, których jest pełno tutaj.
Gdy
ruchome schody wyniosły jego postać na najwyższe piętro galerii, postanowił
udać się do sklepu elektronicznego, który znajdował się na wprost niego. Szedł
powolnym krokiem, jak poprzednio oglądając wystawy, gdy nagle zatrzymał się i
długi czas stał jak osłupiały.
* * *
Hinatę
obudził dzwonek telefonu. Dziewczyna sądząc, że to Naruto szybko się podniosła
i niemal rzuciła do komórki. Szybko jednak emocje opadly, gdyż tym, który się
dobijał nie był blondyn, a Kiba. Ciemnowłosa chwilę się wahała, po czym
odebrała połączenie.
-
Cześć Hinata, przepraszam, że tak wcześnie – rzekł Kiba nie tak pewnym głosem,
jak zwykle.
-
Cześć Kiba, nic się nie stało i tak miała już wstawać. Jak się miewasz?
-
Dziękuje w miarę dobrze. Tak dzwonię, bo chciałem się spotkać. Masz może
dzisiaj czas?
-
Nie bardzo, chciałam się po południu pouczyć i…
-
A teraz? – spytał nagle Kiba.
-
Teraz?
-
Tak, chciałem z kimś pogadać… zależy mi na tym…
-
Kiba, stało się coś? – dziewczyna odpędziła od siebie resztki snu.
-
Ogólnie… potrzebuję z kimś porozmawiać, ale zrozumiem jeśli nie masz czasu.
-
Nie, poczekaj, możemy się spotkać teraz, ale gdzie?
-
W galerii handlowej, potem cię odwiozę nie ma problemu.
-
Nie musisz, będę za godzinę.
-
Ale i tak to zrobię, dziękuję…
-
Nie ma za co, w końcu jesteś moim przyjacielem.
Kiba
nic nie odpowiedział. Przez chwilę w słuchawce panowała cisza.
-
Dziękuję, do zobaczenia za godzinę, będę pod elektronicznym.
-
Dobrze, do zobaczenia.
Hinata
się rozłączyła. Szybko udała się do łazienki, gdzie obmyła twarz i założyła
wyjściowe ubranie. Nie zjadłszy śniadania, wybiegła z domu, nie chcąc się
spóźnić na spotkanie. Chciała dzisiaj, idąc za radą rodziców, porozmawiać z
Naruto, ale telefon Kiby ją tak zaskoczył i zafrasował, że postanowiła pojechać
do blondyna wieczorem.
Miała
szczęście, gdyż jej autobus nadjechał niemal od razu, toteż na miejscu
spotkania była kilka minut przed czasem. W trakcie drogi, miliony myśli
przewijały się jej prze z głowę. Z jednej strony mająca nadejść rozmowa z
Naruto, z drugiej dziwne zachowanie Kiby i nagła prośba o spotkanie. Dodatkowo jego
głos. Jakby był przestraszony albo podłamany, co nie pasowało do Inuzuki.
Gdy wjechała ruchomymi schodami na górę, już
z daleka dostrzegła Kibę, który czekał na nią pod sklepem. Sądząc po ruchach
był wyraźnie zdenerwowany. Ciemnowłosa zastanawiała się co też takiego mogło
się stać. Powoli zbliżała się do przyjaciela, który gdy tylko ją dostrzegł,
podbiegł do niej.
-
Cześć Hinata, dziękuję, że przyszłaś – rzekł szybko. Głos jego wyraźnie drżał,
zdradzając zdenerwowanie.
Hinata
przez chwilę przyglądała się przyjacielowi. Opuchlizna prawie całkowicie zeszła
z jego twarzy. Ostały się jedynie zadrapania i niewielki siniak pod okiem.
-
Cześć Kiba – odparła Hinata, ledwo ukrywając ciekawość.
-
Wiem, że to trochę dziwne… ten mój telefon i w ogóle, ale… - Kiba sprawiał
wrażenie, wyraźnie zakłopotanego.
-
Spokojnie – Hinata starała się uspokoić przyjaciela – Nie musisz mówić od razu,
zacznij po kolei. Przyznaję, że mnie zaskoczyłeś, ale w końcu jesteśmy
przyjaciółmi.
Kiba
na dźwięk ostatnich słów wyraźnie posmutniał. Zabolały go nie słowa, a to jakim
„przyjacielem” się okazał. Hinata przyjechała tu specjalnie dla niego, aby mu
pomóc w potrzebie, a on jeszcze parę dni temu, dosłownie rozpieprzył jej
związek z Naruto. W imię czego? Przecież i tak nie będą razem, a nawet jeśli.
Przyjaciele powinni robić wszystko, aby się uszczęśliwiać, wspierać siebie. W
swoich własnych oczach, Kiba pierwszy raz w życiu miał siebie za totalnego
dupka.
-
Wiem, że tobie także nie jest łatwo – zaczął szatyn po dłuższej chwili – w
zasadzie chciałem się spotkać w związku z tym, co zaszło ostatnio.
Hinata
otworzyła szerzej oczy ze zdumienia.
-
Kiba, co się stało? – spytała drżącym głosem. Z początku zaciekawiona, tym
razem naprawdę się martwiła.
-
Przepraszam, jestem egoistą – Kiba westchnął ciężko – jedziesz tu przez całe
miasto, a nawet nie spytałem jak się czujesz.
Hinata
nic nie odpowiedziała tylko wyraźnie spuściła głowę.
-
Rozmawiałaś z nim? – Kibie wyraźnie drżał głos.
Ciemnowłosa
nie odpowiedziała, tylko pokręciła przecząco głową.
-
Beznadziejne to wszystko – parsknął szatyn. Wyglądał jakby chciał coś
powiedzieć, jednak nie za bardzo wiedział co.
Hinata
dalej nic nie odpowiadała, tylko patrzyła pustym spojrzeniem w podłogę.
Ostatkiem sił hamowała łzy, które napływały jej do oczy.
-
Chciałem cię przeprosić – rzekł cicho Kiba.
Dziewczyna
podniosła wzrok i popatrzyła na przyjaciela, który stał przed nią z miną
winowajcy.
-
To wszystko moja wina, przeze mnie się rozstaliście…
-
Kiba – Hinata podeszła do szatyna i położyła mu dłoń na ramieniu – co ty
mówisz?
-
No bo widzisz, to wszystko… ta bójka, to…
-
To nie twoja wina – odparła cicho Hinata. Kiba zaskoczony umilkł – pobiliście
się, w zasadzie to on ciebie. Boli mnie to, bo jesteś moim przyjacielem, a on…
jego…
Białe
oczy Hinaty powoli zaczęły napełniać się łzami. Szatyn stał wpatrzony w
przyjaciółkę. Chciał coś powiedzieć, jednak słowa tkwiły mu w gardle i nie
chciały wyjść.
-
…kocham go – rzekła w końcu Hinata, a w raz ze słowami wylała kilka łez –
naprawdę mnie boli to, co się stało… nawet nie masz pojęcia… ale wiedz, że cię
nie winię.
Wypowiadając
ostatnie słowa, ciemnowłosa rozpłakała się. Kiba stał jak zaczarowany, a
poczucie winy rosło w nim w zaskakującym tempie. Myślał, że rano kiedy podjął
decyzję, o tym aby wyznać dziewczynie prawdę, czuł się fatalnie. Jednak to
uczucie nijak się miało do tego co czuł teraz. Wstyd i zażenowanie własną osobą
to najcieplejsze uczucia jakimi można by opisać teraz jego stan. Wstyd nie
tylko tym co zrobił wtedy, ale także i przez to, że teraz, on zawsze dumny i
odważny, nie potrafił wyznać prawdy. Słowa, które cisnęły mu się do gardła, nie
znajdowały ujścia. Mimowolnie wyciągnął obie ręce i przyciągnąwszy do siebie
dziewczynę, przytulił ją. Hinata nie oponowała, zamiast tego przylgnęła do jego
ciała i ułożywszy głowę na jego ramieniu, pozwalała lecieć swoim łzom.
Chłopak
był teraz tak blisko niej. Czuł jej dotyk, jej zapach. Miękkie włosy dziewczyny
delikatnie wplatały się w jego palce. On jednak nie był szczęśliwy, każda
kolejna minuta, którą Hinata spędziła w jego ramionach, była dla niego torturą.
* * *
Naruto
widząc przytulającą się parę, przez długi czas patrzył oszołomiony. Z początku
nie bardzo chciał uwierzyć w to co widzi, niestety rzeczywistość w
przeciwieństwie do snu nie rozpływa się nagle, a trwa niezależnie od tego jak
bolesna bywa. Blondyn czuł coraz większy smutek. Jego niebieskie oczy, zawsze
pełne życia, powoli gasły. W końcu nie wytrzymał i szybkim krokiem zaczął się
oddalać. Chciał być jak najdalej, aby ich nie widzieć. Daleko od nich, od tego
miejsca, od tego miasta. Czuł jak łzy napływają mu do oczu i jak trąca po drodze
kolejne osoby. On jednak nie zwracał uwagi na skargi tychże ludzi. Chciał wyjść
z tego budynku i jak najszybciej dotrzeć do swojego domu.
Gdy
już był w autobusie, ku swojej rozpaczy zorientował się, że ból nie ustąpił, że
przekonanie iż oddalenie się od tego przeklętego miejsca, spowoduje częściową
ulgę, jest błędne. Zimny szpikulec tkwił w jego sercu i nie miał zamiaru wyjść.
Siedział na jednym z foteli, nie zwracając uwagi na ludzi dookoła i pewnie
gdyby nie pewna kobieta, która siedziała obok od strony okna, która chcąc
wysiąść, szturchnęła blondyna pod żebro, pewnie by dojechał do samej zajezdni.
* * *
Będąc
w swoim mieszkaniu, zamknął drzwi i zostawiwszy buty i kurtkę w przedpokoju,
usiadł obok swojego łóżka. Przed oczami ciągle miał widok Hinaty i Kiby
wtulonych w siebie. Myśl ta napełniała go smutkiem i jednocześnie złością.
Kilka razy z całej siły uderzył pięścią w podłogę, jednak zdając sobie sprawę z
bezsensowności tego gestu, schował twarz w dłoniach. Starał się za wszelką cenę
wyrzucić obraz tej dwójki z głowy. Wstał i kilka razy przebiegł się po pokoju,
po czym usiadł na łóżku. Serce waliło mu jak oszalałe. Uczucie pustki wzbierało
na sile, a on nie wiedział, co ma z tym zrobić. W końcu sięgnął do kieszeni
spodni, z której wyjął telefon. Przez długi czas obracał komórkę w ręku, po
czym wszedł do księgi kontaktów. Zatrzymał wskaźnik na numerze do Sasuke,
jednak przez długi czas nie wybierał numeru. Wpatrywał się w wyświetlacz
komórki, aż ten w końcu zgasł. Znów kilka razy obrócił telefon w palcach i znów
telefon rozbłysnął jasnym światłem. Przez chwilę wpatrywał się w imię
przyjaciela na wyświetlaczu, po czym parę razy wcisnął strzałkę do dołu i
natrafiwszy na odpowiedni numer wybrał połączenie. Przez chwilę w słuchawce
brzmiał dźwięk dzwonka, aż w końcu zabrzmiał ciepły głos.
-
Hej, jak się miewasz?
- Cześć Shion. Masz może chwilę?
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Na dziś to już koniec. Dziękuję wszystkim jak zawsze za komentarze :)
Przyznam się wam szczerze, że pisząc ten rozdział, sam nie do końca wiedziałem, jak go zakończyć. W końcu stwierdziłem, że rozmowa z Sasuke byłaby typowa, a i chcę was potrzymać troszkę w niepewności :)
Następny rozdział tradycyjnie w sobotę 19 kwietnia, a w nim: Spotkanie Naruto z Shion, jak potoczy się rozmowa? Co takiego Sakura powiedziała Hinacie? Rozmowa dwóch przyjaciół i jaki jest pomysł Naruto na przyszłość?
O tym wszystkim już w następnym rozdziale. Do zobaczenia! :)
Bardzo smutno w tym rozdziale. Ale tego (niestety) wymaga sytuacja. Kiba zaczyna rozumieć, że źle zrobił. Szkoda tylko, że się nie przyznał do kłamstwa. I jeszcze widok, jaki zastał Naruto w centrum.
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo dobry, tylko trochę brakuje mi Hidana.
czekam na nastepny rozdział
OdpowiedzUsuńrozdział bardzo dobry jak zawsze ale w nie których momentach okropnie smutny nie moge sie doczekać następnego rozdziału i życzę dużo weny ^_^
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się Twój styl pisania. Wg mnie jest to jeden z najlepszych blogów w całym internecie. Wiesz jak zaciekawić, rozśmieszyć i zasmucić czytelnika. Naprawde wielkie brawa! Nie myślałeś o wydaniu książki? :)
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału.. Jak każdy inny genialny! Szkoda, że Kiba się nie przyznał :( I mam nadzieję, że Naruto nie zrobi nic głupiego z Shion.. ;)
Od jakiegoś czasu zaczęłam czytać Twojego bloga. Powiem, że jest naprawdę świetny i z niecierplowością będę wyczekiwać kolejnego. :)
OdpowiedzUsuńNiech go (Kibe) szlag a już myślałam że się przyzna... Naru błagam tylko nie Shion... Masakra co się porobiło. Mam nadzieje że wszystko szybko się wyjaśni. Ciekawość mnie zrzera co będzie dalej. Pozdrawiam i życze weny. ~żelka
OdpowiedzUsuńCo ten Naruto ?! Niech on mi się nie waży nawet spotykać z Shion bo się załamę no ;__;
OdpowiedzUsuńPowiem jedno. No toś namieszał. ;)
OdpowiedzUsuńPlany na przyszłość Naru, a może będzie chciał do Jiraiy'i do USA ? Tam mieszka Jiraiya ? God, tylko nie Shion. Coś ty człowieku narobił najlepszego. Shion bèdzie pewnie podbijała do Naru.
OdpowiedzUsuńSpokojnie. Przecięrz to blog o NaruHinie więc oni koniec końców będą razem. Choć ciekawie by było gdyby Naryto wyjechał do USA tak bez porzegnania a potem takie spotkanie po latach w którym okarze się że Hinata dowiedziała się prawdy i po rostaniu ze sobą już z nikim nie byli. Taki pomysł co przyszedł mi po przeczytaniu tego komentarza.
UsuńRei Ryuu
Powiem szczerze, że świetnie piszesz.Twoja historia jest tak dobrze i "lekko" napisana, że na początku wydawałeś mi się dziewczyną.Nie zrozum mnie źle, to jest jedyny fanfick który przeczytałem od początku do końca i tak mnie wciągnął.Ogólnie nie czytam takich rzeczy bo kijowo wypadają na tle prawdziwej mangi ale to co Ty prezentujesz jest świetne.Zacząłem na senpuu aż dotarłem do twojej strony.Nie mogę się doczekać dalszej części i czuję, że zostanę tutaj do końca tej opowieści.Pisz dalej bo masz do tego talent.
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać kolejnych części! Twój fanfick tak mnie wciągnął, normalnie nie wytrzymam! Masz mega talent! Pisz dalej, chyba że chcesz mnie mieć na sumieniu. :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Rzucających się w oczy błędów brak.
OdpowiedzUsuńKiba wreszcie zaczyna dostrzegać, jakim był (za przeproszeniem) pier***onym, w d**ę j**anym sk***ysynem. Że nie miał odwagi tego powiedzieć Hinacie i to jeszcze w chwili gdy ona akurat jest załamana i właśnie on jest tą osobą do której się zwróciła może nie jest wielce szlachetne, ale zrozumiałe i to z kilku powodów.
Po pierwsze nikomu nie przychodzi łatwo przyznanie się do skurwysyństwa.
Po drugie Hinata potrzebuje teraz przyjaciela. Gdyby Kiba przyznał się, że nie jest takowym - nie wiadomo, co by zrobiła. Mogłaby popaść w depresję i całkowicie zamknąć w sobie, a to raczej nikomu by nie pomogło.
Po trzecie Kiba to zawsze Kiba, nie wymagajmy od niego bycia rycerzem w lśniącej zbroi szlachetnie przyznającym się do błędu doskonale wiedząc, że wtedy konkurencja spije całą śmietankę. Nawet jeśli zainteresowanie Kiby Hinatą nie jest tak obsesyjne jak było - nadal jest nią zainteresowany.
W każdym razie sprawnie to rozegrałeś. Scena z Naruto przypadkowo widzącym Hinatę przytuloną do Kiby jest co prawda sztampowa jak cholera, ale co tam. Ten poziom schematów jeszcze można wybaczyć.