sobota, 22 marca 2014

ROZDZIAŁ XXXIX

        Witam kochani w drugi dzień wiosny. Przed nami kolejny rozdział naszej powieści. Dziś trochę dłuższy niż zazwyczaj, no i nie ukrywam, że się dzieje, ale o tym sami się przekonacie podczas lektury :)
        Zapraszam serdecznie!! :)
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hidan odwiózł Hinatę pod sam dom. Dziewczyna przez długi czas nie wysiadała, a na jej twarzy malowało się coś, co stalowowłosy odczytał jako smutek. Doskonale znał ludzką psychikę. Dziewczyna czuła się w tej chwili bardzo samotna. Idealny wręcz moment, aby uderzyć. Nikt nie widział, jeśli by dobrze potoczył rozmowę, to ciemnowłosa poszłaby z nim wszędzie. Każdy pierwszy lepszy zabójca, wykorzystałby okazję, ale nie Hidan. Zabójstwa nie można dokonać od tak. Potrzebny jest odpowiednie przygotowanie, rytuał, modlitwa. Cały ten obrządek jest niezbędny, by Jashin mógł się nakarmić krwią ofiary. Bez tego cały wysiłek jest daremny. Hidan miał jeszcze trochę czasu. Ledwo ostygłe ciało heretyczki, które spoczywało teraz w policyjnej kostnicy, stanowiło idealną pożywkę dla jego pana.
            Mężczyzna spojrzał na dziewczynę, która ciągle nie wysiadała. Jej białe oczy, jakby przygasły, a ciało opanowywały powoli, delikatne dreszcze. Narkotyk działa.
            - Hinata – zaczął spokojnie mężczyzna – stało się coś?
            Ciemnowłosa nic nie odpowiedziała. Nawet nie zwróciła twarzy w kierunku rozmówcy. Było jej smutno, ale co miała powiedzieć? Że widziała, jak jej chłopak idzie pod rękę z jakąś inna dziewczyną, zamiast z nią? Nawet nie zadzwonił, nie napisał. Hinata poczuła jak dreszcze są coraz silniejsze, jak jej nastrój zmienia się momentalnie od złości do smutku i z powrotem. Hidan obserwował uważnie dziewczynę i jej reakcję. Niezauważalnie uśmiechał się pod nosem. Wiedział, że narkotyk w jej organizmie wywołuje tzw. głód. Huśtawka nastrojów, której jest teraz poddana, sprawia, że wszelkie racjonalne myślenie, ustępuje emocjom.
Hidan sięgnął powoli pod swój fotel i otworzył niewielką szufladkę, z której wyjął metalowy termos. Odkręcił górne wieczko, do którego po chwili nalał ciepłego napoju. Spojrzał jeszcze raz na dziewczynę, która teraz była bliska niepohamowanego wybuchu złości.
- Hinata – jego głos brzmiał łagodnie i ciepło, co sprawiło, że dziewczyna zaczęła się uspokajać – cała drżysz z zimna napij się.
Ciemnowłosa nie spojrzała na mężczyznę i wzięła kubek z napojem do ręki. Chwilę siedziała wpatrując się jak ciecz parowała i upiła kilka łyków. Ciepło herbaty rozeszło się przyjemnie po całym ciele. Kolejne łyki sprawiały, że poprawiało się także samopoczucie dziewczyny.
- Dziękuję – odparła po dłuższej chwili ciemnowłosa, oddając puste naczynie Hidanowi.
- Nie ma o czym mówić – odparł mężczyzna, odbierając kubek i spoglądając na dziewczynę.
Narkotyk zaczął działać szybciej niż się spodziewał. Dziewczyna znów była spokojna. Jej nastrój również uległ nieznacznej poprawie. Pierwszy raz tego wieczoru, ciemnowłosa spojrzała na Hidana, a na jej ustach zawitał lekko widoczny uśmiech.
- Dziękuję, za wszystko... szkoda, że mój chłopak... – zwiesiła głos i nie dokończyła.
- Wszystko się ułoży, to nie jest zły chłopak – odparł wesoło Hidan.
- Masz rację... – przytaknęła Hinata – już późno, będę się zbierać. Jeszcze raz dziękuję, za podwiezienie.
- Nie ma problemu, polecam się w ramach sąsiedzkiej pomocy – odparł radośnie Jashinista.
Dziewczyna otworzyła drzwi i wysiadła z samochodu. Po chwili była juz w swoim domu, gdzie przywitała się z rodzicami i poszła na górę do pokoju. Tam położyła się na łóżku. Jej ciało zalewała fala ciepła. Mięsnie były rozluźnione. Umysł w stanie zbliżonym do stanu błogości. Tak rozluźniona i odprężona, Hinata po kilku minutach zasnęła.

* * *

            Budzik dzwonił w najlepsze, jednak Naruto wcale nie miał zamiaru wstawać. Odruchowo sięgnął po komórkę, wyłączył tryb pobudki i położył się dalej spać.
Gdy się w końcu ocknął, z przerażeniem odkrył, że zbliżała się godzina jedenasta, a to znaczy, że zaspał na zajęcia. Szybko zerwał się z łóżka i odział w ubranie, które akurat wisiało na krześle – nawet nie wiedział co zakłada – chwycił plecak i wybiegł z domu. Biegnąc na przystanek, co chwila tracił równowagę na śliskim chodniku, jednak cudem udało mu się nie zaliczyć upadku. Przeklinał w myślach Sasuke, który wrobił go w odprowadzanie Shion, jakby ciemnowłosy sam nie mógł tego zrobić. Naruto planował zaprosić dzisiejszego dnia Hinatę do siebie, toteż chciał jeszcze jako tako doprowadzić dom do stanu używalności po wczorajszej imprezie, niestety knowania młodego Uchihy, znacznie przesunęły wykonanie przez blondyna jego planu w czasie i Uzumaki położył się spać dopiero po trzeciej w nocy. Teraz na – jak to sam nazywał – autopilocie, na wpół przytomny pędził na przystanek.
            Dobiegł na miejsce dosłownie w ostatniej chwili, gdyż kierowca akurat zamykał drzwi. Blondyn długim susem wcisnął się miedzy zasuwane skrzydła. Na jego szczęście autobus był prawie cały pusty, toteż korzystając z okazji, ciężko sapiąc Naruto opadł na jedno z krzeseł. Sprint, który sobie zafundował i zimne powietrze, które teraz wiało w autobusie, sprawiły, że chłopak oprzytomniał do reszty. Prawa ręką zapulsowała i Naruto zasyczał cicho z bólu. Spojrzał na rękę. Prawie zapomniał już o tym jak wczoraj rozciął sobie skórę na kostkach. Miał ją sobie opatrzyć w domu, jednak goście zjawili się na tyle szybko, że jedyne co zdążył to obmyć ranę. Blondyn przez chwilę siedział wpatrzony w podłogę, po czym wyciągnął się leniwie na krześle i spojrzał załamany na swoje buty. Duża, ciemno-purpurowa plama zdobiła cały niemal przód prawego buta.
            - Nosz kurwa mać, co za dzień zjebany – rzekł chłopak, na tyle głośno, że kilka osób jadących autobusem, spojrzało na zrezygnowanego blondyna z dezaprobatą.
            Naruto schylił zawstydzony głowę i wyjął telefon z kieszeni i spojrzał, która godzina. Zaspał na pierwsze zajęcia i na drugie także będzie spóźniony. Chłopak miał już schować komórkę, gdy nagle rozległ się dzwonek. To Sasuke. Naruto przez moment zastanawiał się, dlaczego ten dzwoni do niego w trakcie trwania zajęć, po czym szybko odebrał.
            - Siema, co tam – przywitał się zmęczonym głosem blondyn.
            - Nic takiego, chciałem tylko powiedzieć, że mnie dziś nie będzie na zajęciach, więc nie czekajcie z Shika. Dojadę do pracy sam, jakby co.
            - Aha – Naruto w tym momencie zaczął zazdrościć Sasuke. Gdyby nie to, że chciał się spotkać z Hinatą i umówić na wieczór, sam leżałby właśnie w ciepłym łóżeczku – spoko, ja trochę zaspałem, więc ci wszystkich notatek nie dam, bo dopiero teraz jadę na zajęcia.
            - Olać notatki, ale że ci się chce jechać.
            - Nie chce mi się, ale chciałem się z Hinatą zobaczyć.
            - No chyba, że tak. Dobra stary pogadamy w firmie, a póki co wracam do mojego legowiska, trzymaj się.
            - Ty też, na razie ziomek.
            Naruto rozłączył się, schował telefon do kieszeni i przeciągnął się jeszcze raz na niewygodnym krześle. Droga, którą zazwyczaj autobus pokonywał w pół godziny, zdawała mu się dłużyć w nieskończoność.

* * *

            Gdy Hinata się obudziła, dochodziła godzina szósta rano, jednak to nie budzik sprawił, że dziewczyna tak wcześnie przerwała swój sen, a zimno, które teraz rozchodziło się po całym jej ciele. Chciała wstać, ale nagle poczuła jak w głowie jej wiruje i omal nie upadła na podłogę. Chwyciwszy się oparcia krzesła, poczekała aż zawroty głowy choć trochę zelżą. Po chwili tak też się stało, jednak mimo to dziewczyna czuła się fatalnie. Naszły ją mdłości, dodatkowo jej ciałem znów wstrząsały dreszcze.
            - Co się ze mną dzieje? – spytała samą siebie, mimo iż doskonale wiedziała, że w ten sposób nie otrzyma odpowiedzi.
            Drżąc z zimna zebrała swoje ubranie i udała się do łazienki, gdzie ciepły prysznic dawał jej ukojenie. Po tej orzeźwiającej kąpieli, ubrała się i wyszykowała, po czym zeszła na dół do kuchni, gdzie byli już jej rodzice.
            - Dzień dobry – przywitała się z rodzicami.
            - Witaj kochanie – odparła matka – jak się dziś czujesz?
            - Dziękuję, dobrze – skłamała Hinata. W rzeczywistości czuła się słabo. Co prawda ciepły natrysk, poprawił jej samopoczucie, ale ciągle czuła delikatne dreszcze, które starała się ukryć przed rodzicami, aby ich nie martwić.
            - Może lepiej zostaniesz dzisiaj w domu? – spytała znów kobieta – nie masz gorączki? Bo masz takie wypieki na twarzy.
            - Nic mi nie jest – odparła chłodno Hinata i zabrała się do przyrządzania śniadania.
            Hiashi, który do tej pory zajęty był czytaniem gazety i popijaniem porannej kawy, spojrzał zdziwiony na córkę. Nie to co odpowiedziała, ale ton jakim się odezwała. U Hanabi takie zachowanie było na porządku dziennym, ale nie u Hinaty.
            - Jesteś pewna kochanie? – spytał tym razem ojciec dziewczyny – jeśli chcesz możemy zadzwonić do doktor Tsunade i…
            - Nie tato, wszystko dobrze – odparła ciemnowłosa tym samym, chłodnym tonem.
            Dziewczyna skończyła przyrządzać sobie kanapki i nie odzywając się do rodziców, udała się na z powrotem na górę, gdzie zaczęła się pakować na uczelnię.
            - Co się z nią dzieje ostatnio? – spytała kobieta, bardziej do siebie niż do męża.
            - Nie wiem, ale coś mi się wydaje, że… – odparł Hiashi zamyślony, jednak nie dokończył.
            - Co takiego skarbie? – spytała z zainteresowaniem kobieta.
            - Nie, nic takiego, po prostu Hinata ostatnio nie jest jakby sobą.
            - Też to zauważyłam. Jest jakaś nerwowa i jakby nieobecna. Z początku myślałam, że się denerwuje egzaminami, ale to chyba nie tylko to.
            - Masz jakąś sugestię?
            - Może się pokłóciła z Naruto.
            - Skąd taki pomysł kochanie? – mężczyzna wyglądał teraz na mocno zdziwionego.
            - Wczoraj miała jechać do niego i zostać na noc, ale dość szybko wróciła i wyglądała na przybitą.
            Hiashi zamyślił się. Wielu ojców w takiej sytuacji poszłoby po prostu zrobić awanturę chłopakowi ich córki. Głowa rodu Hyuga, był jednak innym rodzajem człowieka. Przede wszystkim nie robił awantur, a już na pewno nie w przypadku, gdy nie wiedział o co chodzi.
            - Może powinnaś z nią porozmawiać – odparł w końcu mężczyzna – co prawda to są już dorośli ludzie i pewnie nie jedna przed nimi tego typu sytuacja, którą powinni nauczyć się rozwiązywać sami, ale…
            - … to wciąż nasza córka i bardzo chętnie jej doradzę – dokończyła z uśmiechem kobieta.
            Mężczyzna nic nie odparł tylko odwzajemnił uśmiech i dopił swoją kawę.

* * *
            W momencie, gdy rodzice Hinaty skończyli rozmowę, dziewczyna zeszła z powrotem na dół wyszykowana na uczelnię. W przedpokoju zaczęła ubierać płaszcza i buty:
            - Uciekam na uczelnię, będę po szesnastej – pożegnała się szybko z rodzicami i wyszła z domu.
            Przez całą drogę na wydział, mózg mimo jej woli pracował na najwyższych obrotach, przywołując i odtwarzając wszystkie wspomnienia z ostatnich dni tak wyraźnie, jakby ciemnowłosa przeżywała to wszystko jeszcze raz. Z każdą kolejną projekcją, z każdym kolejnym epizodem jej emocje przybierały różne formy od radości po smutek, od złości po całkowity spokój. Dodatkowo te dreszcze i fatalne samopoczucie z rana. Ta głupia lekarka nawet dobrych leków nie potrafi przepisać. Hinata nagle zesztywniała. Czy przed chwilą tak pomyślała? Ciemnowłosa spuściła nieco głowę, chowając twarz w dłoniach. Czuła, jak w tej chwili dopada ją uczucie beznadziejności. Miała dość wszystkiego i czuła się fatalnie. Postanowiła, że jak wróci do domu, to poprosi rodziców, aby znów zadzwonili po lekarza.

* * *

            Tego poranka Kibę przeszywały fale, niewielkiego, ale uporczywego bólu. Skutki wczorajszego napadu dawały o sobie znać przez całą noc, toteż był dodatkowo niewyspany. Leżał na łóżku chwytając resztki snu, jednak ból nie dawało sobie zapomnieć. W końcu wstał i poczuł w prawej nodze tak silny ból, jakby nie dostał wczoraj, a właśnie przed chwilą. Odruchowo chwycił krzesło, którego oparcia się przytrzymał. Twarz wygięła się w grymasie bólu, a że sama była dość mocno obita, dostarczyła kolejnych niemiłych wrażeń. Tak obolały udał się do łazienki. Stał przed lustrem i przyglądając się sobie, ledwo siebie poznawał. Jedno oko było podbite, warga rozcięta, to samo ze skórą na skroni. Nos na szczęście nie złamany, ale napuchł u nasady. Szatyn odkręcił zimną wodę, wziął kilka głębszych oddechów i zanurzył twarz w lodowatym strumieniu. Cienkie igły kuły go w twarz, jednak starał się to wytrzymać, licząc na to, że opuchlizna, która zdobiła jego lico, choć trochę zejdzie. W końcu zakręcił kurek i wytarł twarz ręcznikiem. Znów spojrzał lustro, jednak zimną kąpiel nie dała oczekiwanych efektów.
            Zakląwszy pod nosem, wyszedł z łazienki i udał się do pokoju, gdzie przebrał się w codzienne ubranie. Nie miał najmniejszej ochoty iść dzisiaj na uczelnie, ale niestety wykorzystał już wszystkie nieobecności i nie było rady. Na szczęście rodziców nie było już w domu. Nie miał ochoty tłumaczyć się ze swoich nocnych przygód i słuchać biadolenia matki z jej słynnym „A nie mówiłam?”.
            Ubrany, bez śniadania wyszedł przed dom, gdzie Akamaru wesoło tarzał się w śniegu. Jego białe futro idealnie zlewało się z białym puchem, toteż Kiba musiał się trochę natrudzić, aby znaleźć swojego czworonoga, który najwyraźniej wolał zabawę w zaspach niż ze swoim panem. Szatyn chwilę tylko poczochrał swojego ulubieńca po czym wsiadł do samochodu, zapuścił silnik i po chwili był już w drodze na wydział.
* * *

            Młody Inuzuka dość szybko dotarł na uczelnie. Zaparkował samochód pod wydziałem i opatulony szalikiem szedł w kierunku budynku swojego wydziału. Na miejscu dostrzegł już kilka znajomych twarzy. Shino i Sai dyskutowali o czymś, Hinata siedziała przy kaloryferze starając się ogrzać. Shikamaru wysłuchiwał narzekań Choujiego na temat wysokich cen żywności w wydziałowym sklepiku, Sakura natomiast kłóciła się o coś z Ino.
Kiba przez chwilę zastanawiał się czy do nich podchodzić, jednak stwierdził, że ukrywanie się nie ma sensu, w końcu i tak go zobaczą i tak, choć w te chwili żałował, że nie udał się do swojego lekarza, z próbą wydębienia jakiegoś zwolnienia.
            Już z daleka Kibę dostrzegł Sai, który podszedł do przyjaciela, chcąc się przywitać.
            - Cześć Kiba, jak żyjesz po wieczorze?
            Inuzuka wciąż opatulony w szalik odpowiedział, jednak na tyle cicho, że ciemnowłosy nic nie usłyszał.
            - Co mówiłeś? Nie słyszałem. Zdejmij ten szalik, bo coś mamroczesz.
            Mówiąc to szybkim ruchem zerwał odzież z szyi i twarzy Kiby i momentalnie znieruchomiał.
            - O kurwa! Co ci się stało?!
            Szatyn stał teraz na wprost przyjaciela i ciskał w niego gromami z oczu. Po chwili do ich dwójki dołączyła reszta grupy.
            - Boże co ci się stało?! – krzyknęła przeprażona Ino.
            - Kto ci to zrobił?! – dołączyła się Sakura.
            Męska część widowni również wyglądała na zaskoczoną i także zadawali krępujące pytania, na które Kiba wcale nie miał zamiaru odpowiadać.
            - Kiba… - Hinata, która do tej pory siedziała na uboczu, także podeszła, a gdy ujrzała przyjaciela w opłakanym stanie, zadrżała - …co się stało?
            - Dajcie mi spokój – warknął szatyn – pobitego faceta nie widziałyście, ot parę siniaków, wielkie mi co.
            Szatyn machnął ręką i usiadł na pobliskiej ławce. Znajomy z grupy, jednak ani myśleli dać mu spokój. Otoczony ze wszystkich stron, musiał znosić spojrzenia i pytania przyjaciół.
            - Mówiłem, dajcie mi spokój! To nic takiego.
            - Jak nic takiego? – spytał nerwowo Sai, który wciąż trzymał w ręku szalik Kiby – twarz masz przerobioną na tatar. Kiedy to się stało?
            - Wczoraj…
            - Po naszym spotkaniu?
            - No raczej… mówiłem, żeby nie iść do tego baru, że to beznadziejna dzielnica. Jak debil szukałem taksówki i przy okazji oberwałem.
            - Gdzie wczoraj byliście? – zapytała gorączkowo Sakura.
            - W takim barze… - zaczął Sai – Menma bodajże się nazywał, ale tam było spoko.
            - Menma? Nie znam – odparła Sakura.
            - Bo to nie w centrum, a przy ulicy Madary.
            - Aha, no to faktycznie sobie dzielnice wybraliście – odparła Ino – cud, że wy też po gębach nie dostaliście.
            - Mój ojciec nas podwiózł – odparł spokojnie Shino.
            - Ja nie wiem, to miasto schodzi na psy, a ten rejon to już w ogóle – rzekła rozgorączkowana Haruno – ja nie wiem, jak Naruto i Sasuke tam wytrzymują, przecież menelstwa tam jest od groma.
            Kiba otworzy szerzej oczy na sam dźwięk imienia blondyna. Poczuł jak serce zabiło mu mocniej, ale nie wiedział dlaczego.
            - Kiba… - rzekła cicho Hinata.
            Szatyn podniósł wzrok na ciemnowłosą, która stała po jego prawej stronie, wyraźnie przejęta.
            - Pamiętasz kto ci to zrobił? Może powinieneś iść na policję…
            - Też wymyśliłaś – prychnęła Sakura – i co im zrobią, jak ich znajdą? Naszej policji gwizdnęłabyś komisariat i by tego nie zauważyli.
            - Ale powinien coś z tym zrobić – odparła nieśmiało ciemnowłosa.
            - Hinata ma rację – zawtórował Shikamaru – jeśli pamięta rysopis sprawcy, powinien chociaż spróbować. Ten kto to zrobił, na pewno powtórzy swój czyn na kimś innym, wiedząc, że jest bezkarny. Pamiętasz wygląd tego kogoś?
            Kiba niepewnie pokiwał głową.
            - No więc powinieneś się udać na policję, jest jaka jest, ale sami też niczego nie zrobią, jak ludzie nie będą przychodzić.
            - Ja tam uważam, że to i tak bez sensu, ale jak uważacie – odparła Sakura zrezygnowanym tonem.
            - Jak cię zgwałcą kiedyś, to będziesz inaczej śpiewać – odparł zirytowany Shikamaru.
            - Phi, mnie nigdy czegoś takiego nie spotka – odparła pewnie Haruno.
            - W sumie racja, kto by cię tam tknął…
            - Coś ty powiedział?! – Gdyby w tym momencie Ino nie zatrzymała rozzłoszczonej do granic Sakury, to wielce prawdopodobne, że Shikamaru, o ile nie zostałby zamieniony w mokrą plamę, na pewno wyglądałby gorzej od Kiby.
            - Puśćcie mnie!! – Sakura miotała się na prawo i lewo, starając się wyrwać z uścisku Ino i Hinaty, która postanowiła pomóc blondynce.
            - Sakura uspokój się! – krzyknęła Ino – daj spokój, później to zrobisz. Pomóżmy Kibie przypomnieć sobie wszystkie szczegóły.
            - Dziewczyny mają rację – wtrącił cichy do tej pory Choucji – może opisz nam tego gościa, tak jakbyś opisywał go policji. Może przypomni ci się coś jeszcze.
            - Ma rację – zawtórował mu Shikamaru.
            Dziewczyny, trochę się już uspokoiły – choć Sakura, w dalszych ciągu miała ochotę zatłuc młodego Narę – i teraz wszyscy patrzyli na zamyślonego Kibę.
            - No więc… - zaczęła zniecierpliwiona Sakura – kim ten ktoś był?
            - Naruto…

* * *

            Wszystkich zebranych zamurowało na słowa Kiby. Po chwili jednak, stan szoku, jakiego doznali, przeszedł w niedowierzanie.
            - Co ty pierdzielisz Kiba?! – wrzasnęła Sakura, która omal nie wybuchła.
            - K…Kiba, co ty mówisz – Hinata wyglądała na najbardziej zszokowaną. Nie mogła zrozumieć dlaczego jej przyjaciel, tak oczernia Naruto.
            - No tośmy się pośmiali – odparł spokojnie Shikamaru – a teraz na poważnie, kto ci to zrobił?
            Szatyn przez dłuższą chwilę siedział cicho. Słowa, które wypowiedział, wywołały u niego równie wielkie zdziwienie co u innych. Ja to powiedziałem? Podniósł wzrok na zabranych dookoła. Wszyscy przypatrywali mu się z niedowierzania, a Haruno dodawała do tego rządze mordu w oczach.
            Kiba przełknął nerwowo ślinę i jeszcze raz przejechał wzrokiem po zebranych. W końcu jego oczy zatrzymały się na Hinacie. Wzrok ciemnowłosej wyrażał tak duży smutek, że szatyn w pierwszej chwili chciał wycofać swoje słowa. Jednak uczucie pogardy do blondyna, do tej pory uśpione, teraz na nowo zapłonęło dużym płomieniem. Gdy tak patrzył na Hinatę i widział jak to przeżywa, zrozumiał, że teraz nie może się wycofać. To może być ten moment, w którym może zrobić wyłom w uczuciu jakim dziewczyna darzy tego bękarta. Przecież tego chciał. Być z Hinatą i pokazać Naruto, gdzie jego miejsce. Chciał? Kiedyś na pewno, ale czy teraz ta chęć posiadania była równie wielka co trzy miesiące temu?
            - Kiba… - rzekła cicho Hinata. Nawet nie przypuszczała, że jej przyjaciel może kłamać i to w taki sposób. Modliła się, żeby tym razem to nie była prawda, żeby słowa Kiby były tylko okrutnym żartem.
            - Cholera Kiba, ogłuchłeś czy co?! – Sakura podeszła do szatyna i załapała go za połeć koszuli, potrząsając nim energicznie – cofnij te słowa albo ci przetrącę kark.
            Mógł się jeszcze wycofać, zacząć się śmiać. Powiedzieć prawdę. Różowowłosa przestała potrząsać chłopakiem, który niespodziewanie przeszedł parę kroków, wymijając przyjaciół.
            - Myślicie, że to żart? – odparł w końcu stojąc tyłem do reszty – a niby czemu mi tak ciężko o tym mówić?
            Reszta grupy wpatrywała się w szatyna, a ich niedowierzanie mieszało się ze zdziwieniem.
            - Widzieliście, że się starałem… te ostatnie miesiące… nie kłóciłem się – kontynuował Kiba – zmieniłem swoje podejście do niego. Wczoraj jednak, nie wiem nawet dlaczego, doszło do tego.
            - Ale… - Hinata chciała coś powiedzieć, jednak słowa grzęzły w jej gardle.
            - Nie chciałem tego mówić, ze względu na Hinatę. Jest moją przyjaciółką i wiedziałem, że będzie jej naprawdę przykro, jak pozna prawdę. Mnie też jest ciężko.  Owszem nie byłem fair w stosunku do Naruto, ale… mógł mi to powiedzieć…, że ma do mnie jakieś wąty.
            - Jak to się stało? – spytał nieoczekiwanie Shino.
            Kiba milczał dłuższą chwilę, po czym odwrócił się przodem do reszty.
            - Wczoraj jak wracałem z baru. Szukałem postoju taksówek i się natknąłem na niego. Ciężko opisać co obaj czuliśmy. W końcu nie jesteśmy najlepszymi kumplami. Zaczęliśmy nieśmiało rozmawiać i… - szatyn zwiesił głos – …i zaczął nagle przeklinać, że nie może mi zapomnieć tych dwóch lat, że mnie nienawidzi. Chciałem coś odpowiedzieć, ale w tym momencie on mnie popchnął. Trochę się zdenerwowałem i chciałem mu oddać… po chwili zaczęliśmy się szarpać i…
            - Dość! – krzyknęła Hinata, zakrywając przy tym uszy – dość! Przestań! To nie prawda! Naruto nie jest taki!
            Ciemnowłosa trzęsła się z nerwów, a Sakura, która stała najbliżej Hyugi, objęła ją i starał się uspokoić.
            - Już spokojnie, nie słuchaj go. Naruto nie jest taki – po chwili zwróciła się do Kiby – popieprzyło cię zupełnie?! Jesteś z siebie zadowolony?! Po co tak kłamiesz?!
            - Nie kłamię!! – Wrzasnął Kiba, samego siebie zaskakując tym nagłym wybuchem złości. Kłamstwo powtarzane tysiąc razy staje się prawdą, na tyle realną, że nawet ten który kłamie, zaczyna w nie wierzyć – po co miałbym zmyślać?! Po cholerę mnie pytaliście?! Chcieliście znać prawdę?! To ją znacie!! Odwalcie się teraz ode mnie!!
            Mówiąc to Kiba odwrócił się na pięcie i odszedł, zostawiając zdezorientowanych przyjaciół za sobą.

* * *

            Kończyły się właśnie drugie zajęcia. Przez cały ten czas Kiba nie odezwał się do nikogo ani słowem. W grupie ogólnie panowała atmosfera tak gęsta, że można wieczoru. Dodatkowo wszystkich dziwiło, że Naruto nie zjawił się na uczelni. Jak to często bywa w takich sytuacjach, w imię zasady „nieobecni nie mają racji” każdy mimowolnie przestał brać słowa Inuzuki za głupi żart.
            Hinata siedziała w ostatniej ławce z trudem hamując łzy i gdyby nie obecność Sakury, pewnie rozpłakała by się rzewnymi łzami.
            Prowadzący w końcu skończył zajęcia i cała grupa w milczeniu wylała się na korytarz. Kiba wyszedł jako jeden z pierwszych. Szedł z pochyloną głową, z rękoma schowanymi w kieszeniach. Jego wygląd przykuwał uwagę co po niektórych osób, jednak on zdawał się nie zwracać na to uwagi. Umysł miał zajęty rozmyślaniami, bo dopiero teraz do niego dotarło jak wielkiego bigosu narobił. Niech tylko przyjdzie teraz Naruto. Jak się blondyn dowie o wszystkich to wtedy naprawdę z Inuzuki zostanie mokra plama. Do tego straci w oczach Hinaty. Nie było jednak już odwrotu, klamka zapadła i trzeba iść w zaparte.
            Szatyn podniósł na chwilę wzrok i w jednej chwili zbladł. Oto do budynku wydziału wchodził, a raczej wbiegał, zduszany Naruto, potrącając po drodze kilka osób. Hinata oraz inni, którzy szli parę kroków za Inuzuką, również dostrzegli blondyna.
            - Cześć wam! – krzyknął wesoło blondyn i podbiegł do grupy.
            Kiba momentalnie znieruchomiał i dał się wyprzedzić innym.
            - Zaspało mi się – rzekł Naruto dusząc ciężko. Uśmiech nie schodził z jego twarzy.
            Nikt nic nie odpowiedział. Wszyscy wpatrywali się w blondyna, jakby na coś oczekiwali.
            - Hej, co wam się stało? – spytał zdziwiony blondyn – mam coś na twarzy? – mówiąc to uniósł prawą dłoń do ust.
            Grupa milczała dalej, ale wszyscy w tym samym momencie dostrzegli rozcięcie, które Naruto miał na dłoni.
            - Co ci się stało w rękę? – spytał Shino.
            - Co? A to… - Naruto popatrzył na dłoń – mały wypadek wczoraj wieczorem zaliczyłem, ślisko i…
            - Ale masz buty uwalone – rzekł nagle Sai – gdzieś ty łaził?
            Blondyn nie zdążył nic odpowiedzieć, gdy nagle odezwała się Ino.
            - Czy to krew?!
            Naruto popatrzył w dół. Zupełnie zapomniał, gdy tu biegł, że jego but zdobi purpurowa plama.
            - Tak… chyba tak. Nie wiem, wczoraj wieczorem…
            - Naruto… - odezwała się w końcu Hinata. Jej białe oczy były szkliste. Łzy, której się tam zbierały, hamowała resztkami sił – czy wy się biliście wczoraj z Kibą?
            Wszyscy w milczeniu zaczęli przyglądać się zdrowo zaskoczonemu Naruto. Dookoła ich robiło się pusto, gdy zaczynały się kolejne zajęcia.
            - Co zrobiłem?! – Naruto dosłownie wykrzyczał pytanie.
            - Czy ty i Kiba…
            - Zaraz, czegoś nie kumam. Co niby zrobiłem?
            - Pobiłeś wczoraj Kibę – odparła Hinata. Chciała zadać pytanie, jednak jej wypowiedź brzmiała bardzie jak stwierdzenie.
            - Hinata, o co ci chodzi? To ma być żart?
            Kiba stał na uboczu i przyglądał się zaistniałem sytuacji. Pot wystąpił mu na czoło. Zaraz wszystko się wyda. Ciarki przeszły mu po plecach i jedno pytanie wędrowało mu w kółko po głowie: co robić? Co robić?
            - Ludzie, co z wami? – Naruto wyglądał teraz na zdenerwowanego. Z początku myślał, że to kiepski żart, jednak spojrzenia przyjaciół mówiły co innego.
            - Naruto nie musisz się denerwować – odparł spokojnie Shino – chcemy tylko wiedzieć, czy to prawda.
            Blondyn omiótł swoim zszokowanym wzrokiem wszystkich. Naprawdę wybrali sobie dzień na żarty. Tego dowcipnisia Kibę, to wytarza w smole chyba.
            - To prawda! – krzyknął Kiba zza placów zebranych.
            Wszyscy odwrócili się w stronę szatyna, który stał teraz pewnie, z zaciśniętymi pięściami.
            - To prawda! Wszystko co powiedziałem, jest prawdą!
            - Kiba! Co ty kurwa pierdolisz?! – wrzasnął Naruto.
            - Napadłeś mnie wczoraj. Nie pamiętasz?! Co?! Może zaprzeczysz!
            - Pojebało cię człowieku?! O co ci chodzi?!
            - Możesz kłamać, ale twoja rana na ręku i krew na bucie mówią co innego! – mówiąc to Kiba wysunął palec wskazujący do przodu i wskazał na dłoń chłopaka.
            - No powiedz, jak żeś się rzucił na mnie! Jak potem leżałem na ziemi i zamiast dać mi spokój to jeszcze mnie skopałeś!
            - Kurwa mać!! Kiba!!! – Naruto rzucił plecak na ziemie i dał kilka kroków do przodu, zaciskając przy tym pięści.
            Szatyn odruchowo cofnął się w tyłu. Teraz Uzumaki wkurzył się nie na żarty i Kiba już zaczął się zastanawiać, czy nie zwiać stąd.
            - Zatłukę cię bydlaku!! – wrzasnął Naruto.
             To jest chyba odpowiedni moment. Trzeba wiać, ratować skórę. Kiba miał już wcielać plan w życie, gdy nagle między nim, a Naruto stanęła Hinata.
            - Dość tego! – krzyknęła stanowczo.
            - Hinata nie wtrącaj się! Zatłukę go jak psa!
            - Przestań! – ciemnowłosa nie ustąpiła.
            Naruto zatrzymał się tuż przed dziewczyną. W jego oczach szalała furia. Miał autentyczną ochotę zatłuc Inuzukę.
            - Hinata! Chyba mu nie wierzysz?!
            Ciemnowłosa nie odezwała się ani słowem, wprawiając tym samym blondyna w zakłopotanie.
            - Hinata…
            - Przestań – w oczach Hinaty pojawiły się łzy – przestań… co się z tobą dzieje?
            - Jak co się dzieje? Nic się nie dzieje! Przecież nic nie zrobiłem! – Naruto jakby zapomniał o swojej rządzy mordu i teraz stał, przed Hinatą, nie tyle zaskoczony, co wręcz przerażony zaistniałą sytuacją.
            - Przestań!
            - Co mam przestać?! Niby kiedy miałem go sprać, skoro cały wieczór byłem u siebie na osiedlu?!
            - Byliśmy wieczorem w twoich rejonach – odparł spokojne Shino – w barze Menma.
            - W tej spelunie? Że też nie macie gdzie łazić – odparł zaskoczony Naruto – zresztą czort z wami, Hinata ja naprawdę nic nie zrobiłem! Nie spotkałem go wczoraj. Miałem imprezę firmową u siebie, a potem razem z Sasuke odprowadziliśmy Shion na postój taksówek i…
            - Shion… - Hinata ściszyła głos – dużo z nią ostatnio przebywasz prawda?
            - O co ci znów chodzi? – spytał poirytowany Naruto.
            - Tak po prostu mówię. Shion to, Shion tamto…
            - Cholera jasna, Hinata! Czy ciebie Budda opuścił?! Odprowadziliśmy ją z Sasuke na przystanek, nie wierzysz? To go spytaj!
            - A co Sasuke z tobą robił? – spytała nieoczekiwanie Sakura.
            - No przecież mówię, że zorganizowaliśmy wczoraj u mnie imprezę firmową i byli ludzie z naszego działu. Potem odstawiliśmy Shion do taksówek. Po drodze wdepnąłem w to gówno, które mam teraz na nodze i uwaliłem sobie buta – mówiąc ostatnie słowa, Naruto wskazał ręką na obuwie.
            - Jasne kurwa! – wrzasnął Kiba – i mamy w to uwierzyć? To może powierz mi teraz przy wszystkich, co twoja noga robiła przedtem na mojej twarzy?!
            - Przyrzekam, że jeśli nie zamkniesz ryja, to moja noga tym razem naprawdę zdemoluje ci facjatę!
            - Naruto dość! – Hinata aż pisnęła.
            - Chyba mu nie wierzysz?! Tej gnidzie!?
            - Nie wiem! Skąd mogę wiedzieć, że go nie pobiłeś?!
            - A chociaż by stąd, że jak na gościa, któremu rzekomo spuściłem wpierdol, za dobrze wygląda!
            - Naruto dość!
            Naruto zamilkł. Przez moment trawił, dwa ostatnie słowa, ich kłótni.
            - Nie wiem co mam myśleć o tym! Ale nie poznaję cię ostatnio. Nie chodzi o Kibę nawet. Może bym i tobie uwierzyła. Chciałabym ci wierzyć! Ale ty ostatnio stałeś się agresywny!
            Wszyscy popatrzyli zszokowani na Naruto, który wyglądał jakby go ktoś wbił właśnie w ziemie.
            - Że co niby?!
            - Mówię, że ostatnio strasznie ci moi znajomi przeszkadzają!
            - A niby kto taki?!
            - Chociażby Hidan, mój sąsiad!
            Zebrani co chwila spoglądali to na Naruto, to na Hinatę, coraz mnie z tego wszystkiego rozumiejąc.
            - Hidan?! Jaki to twój znajomy?! Gość starszy od ciebie i w dodatku ledwo go znasz!
            - Znam bardzo dobrze i to mój przyjaciel i powinieneś go szanować! A ty zamiast tego, wszczynasz z nim bójki!
            - Bo mnie wkurza!
            - Przestań powiedziałam! To mój przyjaciel!
            - To może z nim się powinnaś zacząć umawiać, a nie ze mną!
            - A może i powinnam! Będziesz miał więcej czasu dla tej swojej Shion!
            - Nie ma problemu! Masz od dzisiaj święty spokój ode mnie! Będziesz mogła sobie obgadywać z tym debilem Hidanem i żalić mu się jaki to ja straszny byłem! Do pakietu możesz sobie wziąć, tą zakłamaną świnię! – wykrzykując ostatnie słowa, Naruto wskazał na Kibę.
            - Przestań! Mam dość! Dlaczego nie możesz się zachowywać jak Hidan właśnie?! Jest starszy i mógłbyś się wiele od niego nauczyć, chociażby kultury! Zamiast tego zachowujesz się jak, jak…
            - … jak margines? – Naruto omal nie załamał się głos – to chciałaś powiedzieć?!
Zapanowała cisza. Hinata nic nie odpowiedziała, a jedynie zadrżała. Kto widział teraz jej spojrzenie, zorientowałby się, że dziewczyna właśnie zdała sobie sprawę z tego, co się stało.
            - Ja…ja… - ciemnowłosa również ściszyła głos. Starała się coś powiedzieć, jednak Naruto nie dał jej dokończyć.
            - Nie jestem taki jak reszta twoich znajomych – blondyn spuścił wzrok – wiem, że jestem inny niż oni. Przez ostatnie dwa lata, dawano mi to do zrozumienia.
            Uzumaki dał kilka kroków w tyłu, jednak jego głowa była dalej spuszczona. Wzrok jego wpatrzony w podłogę, zaczął się wypełniać smutkiem.
            - Może ludzie mają rację, mówiąc, że ja nie pasuję do tego świata… Bo w końcu co mam do zaoferowania? Jestem porywczy, chaotyczny, ostatnio nawet nie umiem sobie zorganizować życia. Przy tym całym Hidanie jestem nikim.
            Wszyscy stali i w milczeniu przysłuchiwali się słowom Naruto. Każdy z nich, mimo że ich ta kłótnia nie dotyczyła, czuł się nieswojo.
            - Wiem, że źle się zachowałem w stosunku do twojego znajomego. Nie wiem sam czemu. Może mu zazdrościłem tego, kim jest? Ktoś taki może dać ci więcej. Może właśnie kogoś takiego potrzebujesz?
            Uzumaki wziął głęboki oddech. Z trudem potrafił teraz dobrać słowa. Spojrzał w kierunku Kiby, jednak wzrok jego nie wyrażał chęci mordy czy nienawiści.
            - Może rację mają ci, którzy twierdzą, że ktoś tak beznadziejny jak ja, nie zasługuje na ciebie. Jestem marginesem. Może tego nie powiedziałaś, ale tak myślisz. Ze mną nie będziesz szczęśliwa.
            - Dlatego lepiej będzie, jak się rozstaniemy.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
           Cóż mogę powiedzieć. Tym smutnym akcentem, kończymy kolejny rozdział i zarazem III część naszej powieści.
          Pierwszy rozdział IV części za dwa tygodnie, tj. 4 kwietnia. Co w IV części?
          1) Naruto i Hinata, jak będzie wyglądało teraz ich życie?
          2) Więcej Shion, Kiby, Hidana!
          3) Akatsuki - czy nasi bohaterowie dowiedzą się z czym mają do czynienia?
        To wszystko i jeszcze więcej w następnej części. Już za dwa tygodnie.
        Pozdrawiam wszystkich gorąco!!!

21 komentarzy:

  1. Notka mistrzostwo. Historia Kiby niepotrzebna. tylko bigosu narobił, przez co naruto podjął chyba najgorszą lub najlepszą ( zależy jak na to spojrzysz) decyzje. Czekam niecierpliwie na next. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Serce mi stanęło... Nie wiem co napisać... Mam ochotę sprać Kibe... Z niecierpliwośćią czekam na kolejny świetny rozdział. Pozdrawiam i życzę weny ~żelka

    OdpowiedzUsuń
  3. akcja nabiera tempa a rozdział zajebisty czekam z dwa tygodnie

    OdpowiedzUsuń
  4. A już myślałem że Kiba się "nawrócił" i teraz razem z Naruto upolują Hidana czy coś.. a tu takim błotem go obsmarowałeś... Szkoda mi Kiby po prostu bo gościa lubiłem. Ale z drugiej strony niezły wstrząs. Efektywnie zakończyłeś tą część i spowodowałeś że te 2 tygodnie będą dłuższe niż zwykle dwa wielu czytelników ;) Trzymaj tak dalej a historia mam nadzieę sie nie rozsypie.

    OdpowiedzUsuń
  5. No nie ;-; Anime w tym tygodniu nie będzie, notki też. No i przecież, myślałem, że Kiba już będzie w miarę dobrą postacią, a tu takie cuś O_o

    OdpowiedzUsuń
  6. kusu! Mam ochote zabić Kibe! zrobił takie zamieszanie! A wszyscy mu uwierzyli! A tak wogule czemu Shikamaru nic nie powiedział? Wogule jestem ciekawa jak Sasuke i o tym opowie, że to wszystko prawda i to że on namówił Naruto by odprowadzić tą całą Shion. To Hinata i reszta będzie miała zdiwko. A podsumowując rozdział super. Skoda że Naruto i Hinata "narazie" zerwali. caekam na następną.
    Liska20005

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bo shikamaru jak to on stwierdził ze to zbyt upierdliwe

      Usuń
    2. Co racja to racja -.-
      Liska20005

      Usuń
  7. Świetny rozdział. Nareszcie jakiś powiew świeżości jestem ciekaw jak teraz Naruto i Hinata będą sobie radzić bez siebie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Boże... znowu ten Kiba to już się robi nudne a myślałem że tym razem zobaczę Kibe z jego nowej dobrej strony a nie znowu to samo ehh mimo tej sytuacji z Kibą to CHAP nawet dobry :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nieee dlaczego! Kiba ty ch%^# pie#$%^ony! Przez niego Naruto zerwał z Hinatą! Ja się chyba zastrzelę >.< :( :(

    OdpowiedzUsuń
  10. Jedyny błąd jaki dostrzegłem to wypowiedź Naruto bezsensownie rozdzielona na dwa akapity bez najmniejszego wyjaśnienia, sensu i składu. Miałoby to sens tylko jeślibyś wtrącił uwagę, co Naruto robi w przerwie między wypowiedziami. Na przykład, że na chwilę zamilkł, albo nabrał oddechu (przy stwierdzeniu tej wagi byłoby to naturalne).

    Anyway.

    Kiba faktycznie się skundlił, choć dla kogoś z klanu Inuzuka to może być komplement. I sam nie wie czego chce, ale to akurat łatwo zrozumieć. Raz się facet orientuje, że mu nie zależy już tak bardzo na Hinacie - a za moment wyskakuje z tak żałosnym kłamstwem, że tylko niechęć kolegów z wydziału do Naruto usprawiedliwia to, że dali się nabrać.

    Sasuke akurat nie ma, przez co Kiba ma nieziemskiego fuksa. Bo Sasuke by się raczej konwenansami nie przejął i pewna białooka by się przekonała, że przy rozzłoszczonym Sasuke to Naruto jest akurat łagodny jak baranek. Ale coś nie widać Shikamaru. A kto jak kto, Shikamaru powinien przejrzeć Kibę na wylot. Shino też milczy, ale byłoby dziwne, gdyby już sobie czegoś nie planował. Z pozoru potwierdza wersję Kiby, ale już pokazałeś, że Shino nie wolno sądzić po pozorach.

    Bardzo ciekawe, od kogo wpieprz dostał w rzeczywistości Kiba. Stawiałbym na Hidana albo Kakuzu. Sasuke był u Naruto. Mógł to być też jakiś losowy kolo, ale wtedy nie byłoby większego sensu wtrącać tego zdarzenia do opowieści, bo powodów do sprowokowania Naruto do zerwania i tak było od groma i trochę.

    Mama Hinaty się rzecz jasna niczego od niej nie dowie, możliwe natomiast, że coś zauważy. Jej ojciec coś podejrzewa i nie zdziwiłbym się, gdyby się skonsultował z Naruto. Szczególnie gdy się dowie, że Naruto nagle i z pozoru bez większego powodu zerwał z Hinatą (Hinata rzecz jasna powie, że Naruto pobił Kibę - a jej ojciec rzecz jasna nie jest ani Hinatą ani kolegami Naruto z wydziału i w tak oczywiste pierdoły nie uwierzy).

    Shikamaru i Sasuke gdy się o wszystkim dowiedzą, ostro dobiorą się Kibie do skóry. Obaj wiedzą doskonale, że Naruto jest niewinny. I obu zależy bardzo na tym, by Naruto był szczęśliwy. Prorokuję, że Kiba się bardzo prędko dowie, do czego jest zdolny wkurwiony Sasuke. Bo że będzie wkurwiony, to nie ulega wątpliwości. Naruto czepiający się Hidana też może Sasuke w końcu zastanowić, zwłaszcza jeśli to Hidan tak urządził Kibę. Okoliczności nietrudno sobie wyobrazić, Hidan i Kiba mogli się spotkać choćby przypadkiem, obaj mogli sobie upatrzyć tę samą laskę. Kiba wyskoczył do Hidana i dostał wpierdol. Dzień jak codzień, ale Sasuke natychmiast by się zorientował, że Hidan spuszczający Kibie manto to całkiem inna osoba niż rzekomy sympatyczny znajomy Hinaty. Ilu biznesmenów z dzielnicy Hinaty umie się bić na tyle dobrze by sprać gościa sporo młodszego od siebie i w lepszej wydawałoby się kondycji fizycznej gołymi rękami?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznać jednak trzeba, że Naruto ma dobry powód by rzucić Hinatę. Gdyby jakaś dziewczyna uwierzyła komuś kto mnie oskarża - zerwałbym z nią bez chwili wahania. Jeśli mi nie wierzy, nie ma sensu się z nią spotykać.
      Część winy ponosi też Shion, która jak ostatnia lafirynda plątała się przy Naruto i zachowywała się dwuznacznie wiedząc przecież doskonale, że Naruto MA DZIEWCZYNĘ. Hinata przesadza. Bardzo. I wiemy, z jakiego powodu. Ale tego, co robi Shion, po prostu się nie robi nigdy i w żadnej sytuacji. Nie ma znaczenia, jak bardzo chciałaby być z Naruto - wpakowała swoim zachowaniem chłopaka w trudną do wyjaśnienia sytuację. I to jest jej wina, wina niezaprzeczalna. Powinna więc poczuwać się do minimum odpowiedzialności za wyjaśnienie sytuacji. Jeśli nie Hinacie, to jej rodzicom. W końcu swoim zachowaniem sprowokowała nieporozumienia niezależnie od tego czy tego chciała czy nie.

      Co do Kiby to w sumie teraz jest dobry moment na to by Kiba się wreszcie opamiętał. Nawet on musi widzieć, że coś w zachowaniu Hinaty zdecydowanie nie gra i że Hinata nie powinna tak szybko mu uwierzyć i oskarżyć Naruto bez najmniejszych dowodów. A jeśli to Hidan pobił Kibę, to wiadomość o tym, że Hidan interesuje się Hinatą powinna Kibą wstrząsnąć do głębi. Bo Kiba jest sukinsynem, ale sukinsynem LOJALNYM WOBEC HINATY. On nie ścierpi, by Hinata znalazła się w choćby teoretycznym niebezpieczeństwie. Chęć zemsty na tym kto go pobił tylko to by spotęgowała. A wiadomość, że Naruto przez cały ten czas był nieubłaganym wrogiem tego, kto podejrzanie często kręci się wokoło Hinaty tylko by Kibę zmotywowała do tego, by się z Naruto raz a dobrze pogodzić. Bo Naruto może i pochodzi z nizin społecznych, ale zależy mu na Hinacie - i z tego powodu Kiba może mu zaufać w tej sprawie.

      Wspomnienie o tajemnicy Akatsuki też jest ciekawe. Co w rzeczywistości planuje Nagato? Na ile to jest podobne do jego planów z anime? I czy tak jak w anime, ma za plecami Obito i Madarę? Okaże się w swoim czasie.

      Bardzo liczę na to, że rodzice Hinaty dojdą do wniosku, że sytuacja wymyka się spod kontroli i w sposób zdecydowany wtrącą swoje trzy grosze. Tym bardziej, że jak się matka Hinaty dowie o tym całym Hidanie, to na pewno będzie przerażona. Matka to matka, będzie wiedziała natychmiast, że żaden Hidan nie zrobiłby się miły wobec Hinaty tak bez powodu i że nie częstowałby jej z dobroci serca. Co więcej rodzice Hinaty bez wątpienia natychmiast powiązaliby ten poczęstunek z dziwnym zachowaniem Hinaty. A spotęgowałby ich niepokój fakt, że Naruto nie znosi tego całego Hidana. Naruto nie jest chłopakiem, który by kogoś nie lubił ot tak, bez najmniejszego powodu.

      Usuń
    2. Bardzo mnie ciekawi jaką drogą znajomi i przyjaciele Hinaty dojdą do sedna sprawy i jak skoordynują działania. Bo że Sasuke i Shikamaru się domyślą prędzej czy później to jest raczej oczywiste. Dobrze by było, gdyby Kiba też się w końcu ogarnął i się zmienił - a Hinata w niebezpieczeństwie jest doskonałym powodem do tego, by Kiba zmusił się nawet do szczerego przeproszenia Naruto. Ostatecznie gdyby nie Naruto, Hidanowi byłoby dużo łatwiej zbliżyć się do Hinaty.

      Co do Naruto to mam nadzieję, że Shion okaże się w miarę porządna i nie zacznie brutalnie wykorzystywać sytuacji. Nie byłbym zaskoczony gdyby Shion przy okazji rozmowy z Hinatą albo z jej rodzicami nagle oświeciło, co się tak naprawdę szykuje. Kobieca intuicja ma swoje prawa. Mówiąc o kobiecej intuicji to Sakura wykazała się jej całkowitym brakiem skoro po wszystkim co odwalał Kiba uwierzyła mu teraz tak naprawdę na słowo. W dzielnicy w jakiej mieszka Naruto krew na bucie to przecież żaden dowód, tam co i rusz ktoś obrywa i wdepnięcie w kałużę krwi raczej nie jest wielkim nieprawdopodobieństwem. A gdyby Naruto chciał obić Kibie ryja, miał wcześniej od cholery doskonałych okazji i powody na tyle dobre, że nikt by mu nawet nie miał tego specjalnie za złe.

      Tak czy owak sytuacja jest ciekawa, a "zdjęcie eskorty" Naruto w przypadku Hinaty mocno sugeruje, że niezadługo możemy się spodziewać ostrego przyśpieszenia wydarzeń. Jak mówiłem, Sasuke i Shikamaru na pewno się domyślą co się szykuje, a bardzo by im w tym pomogło gdyby to Hidan pobił Kibę. Ale pozostaje pytanie, czy zdążą na czes by udaremnić plany Hidana. Biorąc pod uwagę jak daleko jashinista zaszedł bez budzenia czyichkolwiek podejrzeń, może być bardzo nieciekawie.

      Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy.

      Usuń
    3. czy wy czytać nie umiecie, wyraźnie jest napisane że to deidara i tobi skopali psiarza

      Usuń
  11. ''Bardzo ciekawe, od
    kogo wpieprz dostał
    w rzeczywistości
    Kiba.'' chyba niedokładnie czytałeś bo było w poprzednim rozdziale :) ''- Deidara – odezwał się spokojnie chłopak w kapturze – ten gówniarz ma coś do naszego osiedla. - Nie pierdol Tobi, tylko mu wyjebmy – odparł nerwowo blondyn i podszedł do Kiby.'' pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, tego fragmentu nie zauważyłem. Ale Deidara i Tobi też są w Akatsuki w anime, a Tobi nawet jest głównym mącicielem. Więc w sumie chyba nie byłem tak daleko od prawdy. Od Deidary i Tobiego nie powinno być jakoś specjalnie daleko do Hidana.

      Usuń
  12. kurde najpierw rozwale kibe potem hidana a potem spale ich ciala ale naprawde zerwanie naruto i hinaty jak przez 4 rozdzialy para nie wróci to skreślam bloga !!! :D :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "zerwanie naruto i hinaty jak przez 4 rozdzialy para nie wróci to skreślam bloga" Popieram!

      Usuń
  13. Ejże, a od kiedyż to para która nie jest ze sobą oficjalnie przestaje istnieć? Bo ja nie znam takiej zasady.

    Zerwali ze sobą czy nie zerwali, Naruto nadal kocha Hinatę, a ona kocha jego. Blog jest nadal o NaruHina.

    OdpowiedzUsuń
  14. Dobrze piszesz.. lubię wpadać na twojego bloga, kiedy byłam tu pierwszy raz to czytałam twoje noty jak szalona, są naprawdę dobre ! Jest to pierwszy blog, w którym nie przeszkadza mi związek Hinaty z Naruto.. choć mimo wszystko wolę Sasuke.

    Czekam z niecierpliwością do soboty.. : )

    OdpowiedzUsuń