sobota, 15 marca 2014

ROZDZIAŁ XXXVIII

         Witam wszystkich! Na początek pragnę podziękować wszystkim za to, że tak chętnie odwiedzacie mojego bloga :) Szczególnie miło jest widzieć nowe twarze :)
Przed nami kolejny rozdział naszej powieści i co tu dużo mówić. Zapraszam do lektury :)
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
            Wtorkowy poranek Hinata przywitała, ku zadowoleniu jej rodziców, pełna energii. Najchętniej już dzisiaj poszłaby na uczelnie, spotkać się ze swoim ukochanym, ale postanowiła, że na wszelki wypadek, jeszcze ten jeden dzień zostanie w domu. Nie wyobrażała sobie jednak tego, że wysiedzi tak całą dobę w czterech ścianach, toteż zaraz po śniadaniu postanowiła udać się na spacer po osiedlu. Biały puch pokrywał całą dzielnicę, jednak gdy człowiek patrzył w górę, miał wrażenie, że nie zima, a lato gości nad całym miastem. Niebieskie bezchmurne niebo rozpościerało się aż po horyzont. Słońce takie jasne i takie radosne zdaniem dziewczyny. Hinata miała wrażenie, że nawet pogoda podziela jej wspaniałe samopoczucie.
            Spacerując tak jedną z uliczek, wzdłuż której porozstawiane były domki, wpadła na pomysł, że zrobi dziś niespodziankę Naruto i wpadnie do niego, gdy tylko ten skończy pracę. Chciała całkowicie wymazać z pamięci te ostatnie dni, które im minęły, na głupiej zazdrości i kłótniach. Na samą myśl o spotkanie z blondynem uśmiechnęła się do siebie i postanowiła wrócić do domu.
            Będąc już u siebie w pokoju, zaczęła grzebać w swojej szafie i nie zauważyła jak do pokoju, zakradła się jej siostra.
            - Cześć piękna! – krzyknęła radośnie Hanabi – widzę, że już lepiej się czujesz.
            Hinata momentalnie podskoczyła i szybko odwróciła się w kierunku siostry.
            - Hanabi! Ale mnie wystraszyłaś – odparła Hinata, po czym dodała szybko – myślałam, że jesteś w szkole.
            - Rodzice też tak myślą, więc niech tak zostanie – odparła spokojnie dziewczyna – jakoś nie miałam ochoty dzisiaj nigdzie iść.
            - Nie powinnaś wagarować – skarciła siostrę Hinata.
            - O, i kto to mówi? – odfuknęła Hanabi.
            - Ja jestem chora, mam zwolnienie.
            - Taka chora, ale po dworze to się pałętasz.
            - Oj dobrze, troszkę mi lepiej. Nieważne, zapomnę o twoich wagarach, jak mi pomożesz.
            - Jestem za. A w czym ci pomóc?
            - Szukam czegoś ładnego na przebranie, na wieczór…
            - Wybierasz się do Naruto, co? – na twarzy Hanabi zawitał zadziorny uśmiech – do szkoły to chora, ale do chłopaka to już nie.
            - Nie bądź wredna – odparła prawie błagalnym głosem ciemnowłosa.
            - Dobra, dobra, spoko, ale nie wiem czy się stresujesz. Do wieczora jeszcze kupa czasu.
            - Wiem, ale jakoś tak…ostatnio się trochę kłóciliśmy i…
            Hanabi nic nie odpowiedziała, tylko pokiwała ze zrozumieniem głową. Podeszła do siostry i pomogła jej w szukaniu, czegoś ładnego, ale nie nazbyt eleganckiego. W końcu, jak stwierdziła Hanabi, Naruto i tak to wszystko z niej zdejmie, więc nie trzeba się aż tak wysilać.
            Po długich, acz owocnych poszukiwaniach kreacji, na którą składały się ciemne dżinsy w jasnymi wyparciami na pośladkach oraz jasno-niebieska bluzka z dekoltem w łódeczkę, Hanabi stwierdziła, że misja zakończona i wróciła do siebie pograć trochę na konsoli. Hinata w tym czasie wzięła prysznic i jakoś urozmaicić sobie ten okres oczekiwania, toteż postanowiła, że przyłączy się do siostry.

* * *

            Naruto tego dnia był na zajęciach wyjątkowo niedysponowany. Nie mógł zasnąć poprzedniej nocy, dlatego też jego organizm właśnie teraz zaczął się domagać swojej porcji snu. Sasuke, który siedział obok niego, co chwila go poszturchiwał, aby uniemożliwić blondynowi stracenie jakiegokolwiek kontaktu z rzeczywistością.
            - Ty kretynie, ja wiem, że Sakura pierdoli czasem głupoty, ale żeby zaraz zasypiać na jej referacie?
            - Przepraszam... Sasu… ziew… ale jakoś nie mogłem spać w nocy i teraz mnie tak… ziew… zmogło – odparł Naruto, walcząc ze snem.
            - Czy ja panom aby nie przeszkadzam? – po sali rozszedł się cichy, ale surowy głos prowadzącej.
            - Nie pani doktor – Sasuke poderwał się z miejsca.
            - Panu może nie, ale za to pana koledze chyba tak – odparła spokojnie prowadząca.
            Sasuke popatrzył na przyjaciela, który siedział ze zwieszoną głową. Szybkim ruchem ręki chwycił blondyna za kołnierz bluzy i poderwał do góry.
            - W żadnym wypadku, on jest bardzo skupiony – szybko odpowiedział Sasuke i dodał pół szeptem do blondyna – obudź się debilu.
            Naruto, który na chwilę się wyłączył, odzyskał nagle kontakt z rzeczywistością i stał teraz równie wyprostowany jak Sasuke.
            - Doprawdy? Pan Naruto jest aż tak skupiony, że wpada w pewien rodzaj transu.
            - Jaaaa… – Naruto chciał coś odpowiedzieć, jednak nie potrafił znaleźć słów.
            - Pan Sasuke natomiast, jest tak zafascynowany wyższym stopniem wtajemniczenia swojego kolegi, że postanawia spytać o radę, co zrobić, aby ów stan osiągnąć?
            - Jaaa… - Sasuke podobnie ja przed chwilą blondyn, czuł ze całe słownictwo jakie posiadał, nagle gdzieś się ulotniło w jednej chwili.
            - Proponuje, abyście panowie poćwiczyli może swoje Zen na korytarzu, gdzie panują idealne ku temu wręcz warunki – odparła spokojnie prowadząca i groźnym wzrokiem prowadziła za dwójką chłopaków, aż ci wyszli z sali, po czym zwróciła się do młodej Haruno, która stała akurat obok i przedstawiała swój referat – proszę kontynuować pani Sakuro.
            - Świetnie kretynie, przez ciebie same problemy. Masz istny dar do pakowania się w kłopoty – Sasuke warczał na Naruto, gdy ci byli jak na korytarzu.
            - Przepraszam, naprawdę nie mogę ostatnio zasnąć w nocy – Naruto próbował się tłumaczyć – nie wiem czy to doba mi się przestawiła, czy co.
            - Mózg sobie przestaw – odparł poirytowany Sasuke – dobra nie ważne, w sumie to i dobrze. Nie miałem jakoś ochoty siedzieć u tej pani Hitler. Idziemy na piwo? Ja stawiam.
            - W sumie – Naruto przybrał poważną minę – czemu nie, co prawda jesteśmy jeszcze przed pracą, ale skoro taki sknera jak ty oferuje piwo, to grzechem byłoby odmówić.
            Mówiąc to blondyn zaśmiał się radośnie, na co Sasuke pokręcił tylko ze zrezygnowania głową.

* * *

            Na spożycie złocistego trunku chłopcy udali się do pobliskiej kawiarni. Kelnera obsługującego bufet wprawili w małe zdumienie swoim zamówieniem. W końcu nie było nawet jedenastej. O tej porze ludzie, w tym nawet studenci, zamawiali kawę tudzież herbatę, a nie piwo. Nic jednak nie mówiąc, kelner nalał po kuflu, a chłopcy spokojnie usiedli przy jednym ze stolików.
            - Z tym piwem to dobry pomysł – rzekł wesoło chłopak – rozjaśnia umysł.
            - Ja zawsze mam dobre pomysły – odparł spokojnie Sasuke, upijając łyka.
            - Ale ja mam lepszy.
            - Jaki? Kupujesz po dwa piwa?
            - Też dobra idea, ale mam lepszą – Naruto przysunął się do przyjaciela – co byś powiedział na imprezę dzisiaj wieczorem.
            Sasuke spojrzał zdziwiony na przyjaciela.
            - Impreza dzisiaj? Przecież jest wtorek, poza tym dziewczyny…
            - Nie, nie, nie – przerwał szybko Naruto – imprezę zrobimy u mnie, nawet nie musi być głośnej muzy, ale jakiś alkohol. Poza tym nie będziemy zabierać dziewczyn, ale weźmiemy co fajniejszych ludzi z pracy.
            - Zabawa integracyjna?
            - Dokładnie. Pracujemy już te kilka dni, może trochę dłużej, wypadałoby się jakoś zapoznać lepiej.
            - Faktycznie, po piwie twoje szare komórki jakby lepiej pracują – odparł ciemnowłosy po chwili zastanowienia – dobra wchodzę w to. Poinformuję Shikamaru?
            - Jasne, było nie było, pracuje z nami i nas wozi.
            - Dobra ogarnij tylko chatę, a alko już załatwię, potem się rozliczymy. Mam tylko nadzieję, że ktoś przyjdzie.
            - Nawet jeśli nie, to się najebiemy we dwójkę, możesz u mnie nocować, choć masz niedaleko.
            - To ja jednak wolę, żeby ktoś przyszedł.
            Chłopcy dopili piwo i szybkim krokiem opuścili lokal. Gdy szli na przystanek, Sasuke zastanawiał się przez chwilę, w jaki sposób dał się tak szybko namówić Naruto na tę imprezę. Może i on odczuwał trudy tej rutyny: dom – uczelnia – praca – dom i także miał ochotę się rozerwać w towarzystwie innych ludzi.

* * *
           
            Hinata nawet się nie zorientowała gdy nadszedł wieczór, tak była zajęta kolejnymi pojedynkami w „Tekkena” i „Soul Calibour”. Gdy spojrzała na zegarek dochodziła godzina ósma wieczór. Nie licząc przerwy na obiad, cały ten czas spędziła nad konsolą. W jednej chwili zrobiło się jej wstyd, gdyż wypomniała raz Naruto, że ten kilka godzin spędził z Sasuke przed konsolą, zamiast zająć się czymś pożytecznym. Tymczasem ona pobiła chyba wszelkie rekordy długodystansowych rozgrywek.
            Szybko zaprzestała rozgrywek i rzuciła się wraz z całym tobołkiem do łazienki gdzie przez następne pół godziny, dokonywała niezbędnym upiększeń. Gdy wyszła, spojrzała ostatni raz na swoje odbicie w lustrze. Upewniwszy się, że jest gotowa do wyjścia, nałożyła płaszcz, zabrała kilka swoich rzeczy i wybiegła z domu, zostawiając Hanabi samą. Dosłownie w tej samej minucie, w której zjawiła się na przystanku, nadjechał autobus, który podążał w stronę osiedla Kyubyego.
            Powinna być na miejscu, akurat zaraz po Naruto. Jeśliby się okazało, że jest za wcześniej, zaplanowała, że uda się do pobliskiej knajpki, niedaleko bloku chłopaka. Właściciel był dobrym znajomym Uzumakiego, a ostatnio i ona się z nim zaprzyjaźniła, więc zje coś i przy okazji może trochę pogada na miejscu. Brakowało jej przez te parę dni kontaktów z ludźmi, toteż cieszyła się, że upuściła wreszcie swoje cztery ściany.
            Autobus snuł się powoli zaśnieżonymi uliczkami. Dziewczyna wyjrzała za okno i dopiero teraz zorientowała się, że znów pada gęsty śnieg. Płatki śniegu sklejały się ze sobą jeszcze w powietrzu, tworząc większe, bezkształtne formy, które pokrywają niemalże każdy odkryty obszar. Na ulicach było spokojnie. Gdyby nie warkot silnika, którym jechała ciemnowłosa, człowiek słyszałby jedynie bicie swojego serca i skrzypienie śniegu pod nogami.
            Hinata patrzyła na ten widok jak zahipnotyzowana, tym bardziej, że kierowca albo zapomniał albo specjalnie nie włączył wewnętrznych świateł pojazdu, dzięki czemu dziewczyna miała idealny widok na to co działo się na zewnątrz.
            Ruch uliczny dawał o sobie znać dopiero kilka przystanków przed przystankiem, na którym miała wysiąść ciemnowłosa. Co chwila, jakieś pojedyncze auto przemykało pod oknem, przy którym siedziała dziewczyna. W końcu pojazd dotarł do ulicy Hashiramy. Hinata wysiadła na skrzyżowaniu z ulicą Madary i powoli skierowała się w kierunku bloku, w którym mieszkał Uzumaki. Zegarek w jej komórce pokazywał godzinę za dwadzieścia dziesiąta. Ciemnowłosa zaczęła się zastanawiać czy Naruto już wrócił gdy nagle dostrzegła, że jakiś samochód skręca na parking, który znajdował się pod blokiem blondyna. Jakby instynktownie udała się w ślad za samochodem, gdy nagle stanęła, a serce zabiło jej mocniej.
            Przez długi czas, nie mogła uwierzyć w to co widzi, jednak gdy dotarło do niej, że zmysły jej nie zawodzą, odwróciła się i zaczęła oddalać szybkim krokiem. Cały pogodny nastrój, który towarzyszył jej od samego rana, prysł nagle i w jej sercu znów zagościł smutek.
            - Hinata – usłyszała za swoimi plecami męski głos.
            Ciemnowłosa odwróciła się i ujrzała ciemną sylwetkę, która powoli się do niej zbliżała. Z początku nie poznała kto to był, gdyż światło z jednej z latarń, padało akurat zza pleców nieznajomego. Odruchowo przymrużyła oczy, chcąc się dokładniej przyjrzeć postaci.
            - Ja to mam szczęście do ciebie – odezwał się znów głos, którego barwa była ciepła i przyjazna.
            Mężczyzna jeszcze trochę zbliżył się do dziewczyny i dopiero teraz Hinata poznała.
            - Hidan! – ucieszyła się szczerze ciemnowłosa – miło cię widzieć, co tu porabiasz?
            - Wracam z pracy – odrzekł wesoło mężczyzna i przeciągnął się – akurat cię z obaczyłem, znaczy zobaczyłem znajomą postać – kontynuował – chciałem się upewnić czy to ty, toteż wysiadłem z auta, patrzę i to faktycznie ty. Ja to mam fart.
            Mówiąc ostatnie słowa Hidan uśmiechnął się przyjaźnie, po czym ziewnął szeroko.
            - Przepraszam, ale padnięty jestem trochę.
            - Nic nie szkodzi – odparła cicho dziewczyna.
            - A ty co tu porabiasz?
            - Ja… - Hinata przez moment zawahała się co odpowiedzieć – tak byłam na mieście i… mi się przedłużyło…właśnie wracam do domu.
            - Biedactwo, musiałaś zmarznąć…
            - Hidan…
            - Słucham – mężczyzna popatrzył na dziewczynę badawczo.
            - Nie… czy to nie byłby problem, gdybyś mnie podwiózł? Przepraszam, że tak pytam, pewnie ci się narzucam, ale faktycznie zimno mi trochę i…
            - Haha, spoko Hinatka nie ma problemu – odparł przyjaźnie Hidan – chciałem ci właściwie zaproponować, ale zastanawiałem się czy nie uznasz mnie za nachalnego.
            - Nie uznam… dziękuję – odparła cicho dziewczyna, której oczy spoglądały na zaśnieżony chodnik.
            Coś się działo. Hidan wiedział o tym. Nie miał pojęcia co i nie interesowało go to. Najważniejsze, że ma dziewczynę w garści. Ufa mu bezgranicznie toteż, tym łatwiej będzie ją zaprowadzić na miejsce rytuału. Mógłby to zrobić nawet teraz. Przy jej stanie zwiększona dawka narkotyku sprawi, że będzie posłuszna niczym dziecko, ale jeszcze nie jest gotowy. Dopiero co poświęcił Jashinowi kolejną ofiarę. Jednak on ma czas. Ma go pod dostatkiem.
            - Chodźmy zatem bo nas zasypie.
            Mówiąc to zaprowadził dziewczynę do samochodu, które stało kilka metrów za nimi. Gdyby Hinata nie była tak przejęta tym co widziała, może by się zorientowała, że ten samochód wcale się teraz nie zatrzymał, a stał tutaj już kilka dobrych minut. Zorientowałaby się, że go mijała, gdyby nie była tak zatopiona w swoich myślach.

* * *

            Naruto ze swoją wrodzoną gracją wparował do biura i nim wszyscy zorientowali się co się stało, obwieścił, że zaprasza wszystkich na domową imprezę. O dziwo, mimo iż tydzień dopiero się zaczynał, wszyscy przystali z radością na propozycję. Shikamaru, który o pomyśle dowiedział się w drodze do pracy, spytał dyskretnie czy będą dziewczyny. Sasuke poinformował go, że będą, ale nie ich co Nara przyjął z ulgą. Kochał Temari, ale czasem wolał nie czuć tego bata nad sobą.
            Dalszy dzień zleciał na umawianiu co kto przynosi. Zorganizowano wśród współpracowników przyjaciół zrzutkę, po czym trzy osoby udały się do sklepów, które znajdowały się niedaleko biurowca po zaopatrzenie. Nie wypada w końcu iść do kogoś z pustymi rękami, a tym bardziej na imprezę integracyjną.
            Shion, która także dorzuciła się do imprezy, pracowała właśnie z Naruto nad zestawieniem jakiejś większej sprzedaży.
            - Nie zdążyłam ci podziękować za zaproszenie – rzekła cicho dziewczyna, podczas gdy blondyn, porządkował kolejną teczkę.
            - Co ty mówisz? Nie masz za co – odparł radośnie blondyn – to był taki spontan, w końcu pracujemy razem, to czemu byśmy mieli się nie zintegrować?
            Dziewczyna nic nie odparła na to tylko odwzajemniła uśmiech. Na jej jasnych policzkach zagościł niewielki rumieniec. Naruto zauważył to i przez moment przyglądał się dziewczynie. Z tym rumieńcem i spojrzeniem, tak bardzo przypominała mu Hinatę. W pierwszej chwili chciał również zaprosić ciemnowłosą, ale potem stwierdził, że niech się wykuruje jeszcze tą jedną noc, a jutro jej wszystko wynagrodzi. Poza tym Sasuke postawił twardy warunek, że przyjdzie na imprezę jeśli ich dziewczyn nie będzie. Jak to stwierdził; Sakura znów narobi mu lipy, Temari nie da się Shikamru schlać, a Hinata raczej nie zostanie dobrą koleżanką Shion. Poza tym to impreza firmowa. Po dłuższym rozmyślaniu blondyn przyznał Uchiha rację.
            Powoli zbliżał się koniec pracy. Naruto i Sasuke dali każdemu kartkę z zapisanym adresem mieszkania blondyna. Część osób, która była samochodami, zaoferowała podwózkę, tym którzy dostali się do pracy komunikacją miejską. Jak zapewne czytelnik się już domyśla, Shion która dojeżdża do pracy autobusem, za namową Naruto, została dokooptowana do trójki przyjaciół.
            - A nie sprawi wam to kłopotu?
            - Mnie żadnego – odparł Naruto
            - Mnie też nie, w końcu to nie nasze auto – dodał spokojnie Sasuke.
            - A czyje? – spytała zdziwiona dziewczyna.
            - Shikamaru, ale spoko on zawsze ma na wszystko wyjebane – odparł ciągle spokojnym tonem Uchiha.
            Naruto i Shion popatrzyli zdziwieni na ciemnowłosego, który nic już nie powiedział, tylko skierował się powolnym krokiem w kierunku wyjścia. Blondyn zabrał tylko swoje rzeczy i wraz z dziewczyną również skierowali się do wyjścia.
            Shikamaru, który w ostatniej chwili dowiedział się o dodatkowym pasażerze, o dziwo nie protestował, a nawet odparł, że to żaden problem. Kazał Naruto siedzieć z przodu, toteż Sasuke zmuszony był dotrzymywać dziewczynie towarzystwa przez całą drogę.
            Śnieg padał coraz mocniej, toteż Shikamaru starał się nie przesadzać z prędkością. Zima po raz kolejny zaskoczyła obfitymi opadami drogowców, toteż były takie momenty, że po białe drodze, chłopak jechał naprawdę powoli. Nawet gdyby chciał przyspieszyć, byłoby to ciężkie, gdyż pojawiające się z rzadka pojazdy, również nie osiągały zawrotnych prędkości, co nie pozwalało na wzięcie rozpędu. Na szczęście o tej porze nie było korków toteż na miejsce dojechali w miarę szybko, jak na panujące warunki.
            Shikamaru skręcił na parking, który wskazał mu Naruto, z którego było kilka kroków do jego bloku. Gdy tylko Nara wyłączył silnik, Uzumaki oraz Sasuke wyskoczyli z auta. Blondyn leniwie się przeciągając pomógł wysiąść Shion z samochodu.
            - Tylko ostrożnie bo ślisko – rzekł podając dziewczynie rękę.
            - Dobrze, dziękujęęęę….
            Białowłosa nie dokończyła, gdy w momencie gdy po stawiła nogę na zamrożonym asfalcie, poślizgnęła się i odruchowo chwyciła pierwszej lepszej rzeczy, aby się złapać. Los chciał, że tą rzeczą był płaszcz Naruto, toteż po chwili oboje leżeli na ziemi. Dokładniej, to Shion leżała na ziemie, natomiast Naruto leżał na dziewczynie. Nim zorientował się co się stało, poczuł jak czyjaś ręką chwyta go za ramię i pomaga wstać.
            - Wstawaj głąbie, bo ją zgnieciesz – rzekł spokojnie Sasuke. Shikamaru w tym czasie pomagał podnieść się dziewczynie.
            - Dzięki, ale kolano czuję, że mi spuchnie – odparł blondyn, po czym zwrócił się do dziewczyny – nic ci nie jest? Przepraszam, nie zdążyłem zareagować i…
            - Nie, to ja przepraszam – szybko zaprotestowała Shion – odruch warunkowy, akurat byłaś pod ręką i cię chwyciłam za płaszcz.
            - Dobrze, że nie za co innego – szepnął Sasuke tak, że tylko Naruto go usłyszał.
            Blondyn popatrzył na przyjaciela i zgromił go spojrzeniem, na co Uchiha tylko się zaśmiał. Nic jednak nie odparł. Zaczął otrzepywać spodnie i dostrzegł, że ma na kostkach u dłoni krwawe ślady.
            - Szlag by jasny trafił, ja to zawsze jakoś dziwnie upadnę – zaczął jęczeć.
            - Co ci znowu jest? – spytał Sasuke.
            Naruto zrezygnowany podniósł dłonie wyżej, aby się im przyjrzeć. Kostki prawej dłoni były zdarte do krwi, dodatkowo czuł, że środkowy palec jest zwichnięty.
            - Do wesela się zagoi, nie marudź – odparł szybko Sasuke – chodźcie lepiej mi pomóc przenieść alkohol ode mnie z chaty.
            - Niech Shika pójdzie z tobą, ja w tym czasie zobaczę czy już ktoś na nas nie czeka.
            - Niech ci będzie obiboku, chodź Shikamaru – rzekł spokojnie Sasuke i wraz z Nara udali się do domu Uchihy.
            - My także chodźmy Shion – Naruto zwrócił się do dziewczyny i dodał z uśmiechem – tylko ostrożnie, bo drugiej gleby nie chciałbym zaliczyć.
            Białowłosa przytaknęła głową i ruszyła za chłopakiem. Czując jednak, jak nogi się jej rozjeżdżają na szybkim podłożu, szybko chwyciła się kurczowo ramienia chłopaka.

* * *

            - Nad czym tak myślisz Kiba? – Inuzukę z zamyślenia wyrwał głos Saia, który tego wieczoru był wyjątkowo rozmowny.
            - Hej ziemia do Kiby – chłopak nie dawał za wygraną. Miał już trochę w czubie, toteż prawdopodobnie to było powodem, jego rozwiązłego języka.
            - Nad niczym specjalnym, coś mi się przypomniało – odparł niechętnie Kiba.
            - Myślisz o tym co nam dzisiaj mówiłeś? – spytał spokojnie Shino, nie spoglądając na przyjaciela. Powoli popijał swoje piwo z sokiem imbirowym i wyglądał przez okno. Ciemne okulary, z którymi się nigdy się nie rozstawał odbijały w swoich szkłach światło latarni.
            Że też on cokolwiek w nich widzi, zwłaszcza o tej porze – pomyślał Kiba.
            - A więc mam rację? – kontynuował Shino
            - Jaką rację? W czym niby? – spytał lekko poirytowany Kiba.
            - Myślałeś o tym, że Hinata kłóci się z Naruto.
            - Co?! – Kiba omal nie parsknął śmiechem.
            Sai przyglądał się z zaciekawieniem przyjaciołom. Szykowała się kolejna interesująca dyskusja.
            - Swoją drogą – zaczął znów Shino – Hinata ostatnio zachowuje się dziwnie, nie uważacie?
            Obaj przyjaciele popatrzyli pytająco na Aburame.
            - Ostatnio sprawia wrażenie nieobecnej, zamyślonej i te jej kłótnie z Naruto.
            - Coś sugerujesz? – spytał Kiba, który nie bardzo rozumiał, do czego Shino zmierza.
            - Nie. Mówię po prostu, że to dziwne. Nie interesuje cię, o co chodzi?
            - A niby dlaczego? Są razem i tyle, pożarli się raz, wielkie mi co.
            Shino nic nie odparł, tylko upił znowu solidny łyk piwa. Kiba mógł zaprzeczać, ale faktycznie go to zastanawiało. On również zauważył, że Hinata ostatnio dziwnie się zachowuje. Dodatkowo rozmowa Sasuke z Sakurą, którą podsłuchał w stołówce, a której wszystkich szczegółów nie zdradził przyjaciołom.
            Chłopcy posiedzieli jeszcze niecałą godzinę po czym postanowili wrócić do swoich domów. Sai zabrał się z Shino i jego ojcem, która przyjechał po nich samochodem. Inuzuka postanowił, że wróci do domu taksówką. Pożegnawszy się z przyjaciółmi, szedł spokojnym krokiem po zaśnieżonym chodniku. Myśli jego znów powróciły do tego o czym rozmyślał w barze. Kłótnia Hinaty z Naruto. Nie był do tego jakoś emocjonalnie nastawiony. Jeszcze parę miesięcy temu na pewno by się ucieszył z takiego obrotu spraw. Teraz miał wrażenie, że jest mu to obojętne, choć gdzieś tam w głębi duszy, na samym dnie pod grubą warstwą popiołu, znów zaczęła tlić się iskra nadziei.
            Po kilkunastu minutach, Kiba zaczął się denerwować. Przeszedł już ładny kawałek drogi, jednak nigdzie nie mógł trafić na żaden postój taksówek.
            - Co za popierdolone osiedle – zaklął chłopak i wyjął z kieszeni komórkę, aby zamówić taryfę.
            - Masz jakiś problem cwelu? – głos, który rozległ się za plecami Kibu, sprawił, że Inuzuce przeszły ciarki po plecach.
            Szatyn odwrócił się w kierunku, skąd dobiegał głos. Jego oczom ukazało się dwóch chłopaków. Mimo niewyraźnego oświetlenia, widział ich bardzo wyraźnie. Jeden z nich miał długie blond włosy, zaczesane w kitę do tyłu, niebieskie oczy i niemal dziewczęcy wygląd. Drugi z nich skrywał twarz pod ciemnym kapturem i Kiba widział tylko czerwone oczy. Obaj byli mniej więcej wzrostu Kiby i tej samej postury.
            - Deidara – odezwał się spokojnie chłopak w kapturze – ten gówniarz ma coś do naszego osiedla.
            - Nie pierdol Tobi, tylko mu wyjebmy – odparł nerwowo blondyn i podszedł do Kiby.
            Inuzuka, który w tej chwili podjął decyzję o ucieczce, poczuł silne kopnięcie w wewnętrzną stronę uda i odruchowo chwycił bolący mięsień. Nie minęła sekunda, a nadszedł drugi cios, wymierzony prosto w jego twarz.
            - Tobi! Bijesz się jak ciota. Z kopa powinieneś mu wyjebać, a nie pięścią! – zrugał zakapturzonego blondyn.
            - Boli kurwa! – wrzasnął napastnik.
            - Dobrze ci tak, patrz jak to się robi – rzekł blondyn i wymierzył dwa silne kopnięcia. Jedno w brzuch drugie w twarz Inuzuki. Chłopak opadł na ziemie i jeszcze jeden koniak, tym razem wymierzony w jego twarz. Szatyn niemal natychmiast poczuł ciepły, słodki smak krwi na języku. Dodatkowo cios w brzuch był na tyle mocny, że pozbawił go całego powietrza w płucach. Chcąc nabrać nowej porcji tlenu, zakrztusił się krwią i zaczął kaszleć, wypluwając spore plamy purpurowej cieczy, które szybko wsiąkały w śnieg.
            - Dobra spadamy – rzekł wreszcie ten, który zwał się Tobi i zaczął odciągać towarzysza.
            - Zaczekaj, jeszcze parę razy go zdzielę. Zobacz jakie piękne malunki zostawia na śniegu. Prawdziwa sztuka – zachwycał się Deidara.
            Blondyn wymierzył jeszcze kilka kopniaków w głowę Kiby i dał się wreszcie odciągnąć koledze.
            Inuzuka przez jakiś czas leżał na chodniku i wypluwał kolejne plamy krwi. Dodatkowo dokuczał mu rozcięty łuk brwiowy, z którego także ciekła czerwona ciecz. Szczęście w nieszczęściu, że Kiba odpowiednio się zasłonił, a i napastnicy nie byli zbytnio natarczywi, toteż uderzenia nie były aż tak bolesne, jakby się mogły wydawać na pierwszy rzut oka. Po kilku minutach szatyn zaczął powoli wstawać na nogi. Trzymając się za bolący brzuch, szedł chwiejnym krokiem i usiadł na jednej z kamiennych ławek, które stały wzdłuż ulicy. Przez kolejne kilka minut starał się dojść do siebie. Wytarł śniegiem zakrwawione miejsca. W ustach ciągle górował smak krwi. Odruchowo sięgnął do kieszeni i ku swojemu wielkiemu zadowoleniu wyczuł komórkę. Dobrze, że mi jej nie zabrali – pomyślał. Drżącą ręką wyjął telefon i wybrał numer do jednej z sieci taksówek i już po chwili w uszach zadzwonił mu dźwięk dyspozytorki.
            - Konoha Taxi słucham?
            - Chciałbym…zamówić taksówkę… - odparł z trudem Kiba.
            - Na jaki adres?
            Inuzuka rozejrzał się po okolicy w nadziei, że znajdzie jakąś tabliczkę. Po chwili natrafił wzrokiem, na niebieską planszę z białym napisaem.
            - Halo? Na jaki adres ma przyjechać taksówa?
            - Ulica Madary 86.

* * *

            Impreza u Naruto trwała do godziny pierwszej. Wtedy to goście postanowili powoli rozchodzić się do swoich domów, w końcu następnego dnia znów trzeba było iść do pracy. Blondyn jako gospodarze co chwila, żegnał się ze swoimi gośćmi, z których każdy dziękował za świetną zabawę. Ostatnimi osobami, które wychodziły, była Shion i Sasuke. Shikamaru ulotnił się pół godziny wcześniej. Zostałby dłużej jednak z samego rana szedł na dyżur do pani Hitler w sprawie swojego referatu. Z miny ciemnowłosego można było odnieść wrażenie, że chłopak również bawił się naprawdę dobrze.
            Sasuke zaoferował, że wraz z Naruto odprowadzą Shion na najbliższy postój taksówek, na co dziewczyna chętnie przystała. Blondyn chciał zaprotestować, jednak Sasuke zagroził, że jeśli Naruto nie pójdzie z nim, to powie Hinacie, że zaprasza do domu obce dziewczyny. Z takim argumentem Uzumaki nie mógł polemizować, toteż po chwili cała trójka zmierzała ulicą Madary na taksówek. Po drodze rozmawiali wesoło na różne tematy. Co jakiś czas Sasuke i Shion wybuchali śmiechem od zabawnych historyjek opowiadanych przez Naruto. W pewnym momencie blondyn zatrzymał się nagle i zaklął pod nosem.
            - Szlag by to trafił.
            - Co jest? – Spytał zdziwiony Sasuke, który podszedł do przyjaciela.
            - Ubabrałem w czymś buty, ehh ja to zawsze mam pecha – odparł poirytowany Naruto, który wyjął stopę z brudnego śniegu.
            Sasuke miał już się odwrócić i iść dalej, gdy nagle usłyszał piskliwy głos dziewczyny.
            - To krew!!
            - Gdzie krew? – spytał zaskoczony Naruto.
            - To w co właśnie wszedłeś – odparł spokojnie Sasuke.
            Naruto spuścił wzrok i w niewyraźnym świetle jeszcze raz przyjrzał się purpurowej plamie.
            - Faktycznie i to świeża. Niedawno komuś spuścili tu wpierdol – odparł równie spokojnie blondyn – ehh co za osiedle…
            - To straszne! – krzyknęła Shion – jak wy możecie tak spokojnie o tym rozmawiać?
            - Mieszkamy tu jakiś czas, więc się przyzwyczailiśmy – odparł spokojnie Sasuke – chodźcie nie ma co czekać, tego kogoś na pewno pozbierali kumple albo sam się doczołgał do domu.
            Chłopcy wznowili krok. Shion, przez chwilę patrzyła z przestrachem na czerwoną plamę, przykrywaną powoli przez spadające płatki śniegu, po czym ruszyła za chłopcami.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
           Tym oto akcentem kończymy kolejny rozdział. Mam nadzieję, że spełnił wasze oczekiwania :)
        W jednym z komentarzy padło pytanie, jakim motorem jeździ Naruto. Odpowiadam, że jest to Suzuki GS 550M model Katana z 83 roku. Link do zdjęcia: http://www.marco-horner.de/pic/katana2.jpg
                Zdecydowałem się na to z dwóch powodów. Raz, że sam takim jeżdżę, a dwa jest to dość tani model, więc stać na niego chłopaka, który utrzymywał się z oszczędności i dorywczej pracy na budowie :) Choperów za bardzo nie lubię, a i ścigacze nie specjalnie mi odpowiadają. Jestem zwolennikiem klasyki, chociażby nasza rodzima produkcja z lat 60-tych Junak M-10 (kiedyś będzie mój) :)
               Następny rozdział tradycyjnie za tydzień 22 marca, a w nim: Czy Hinata wróci bezpiecznie do domu? Czy szykuje się kolejny, nudny dzień na uczelni? Kiba i jego nowy image, jak zareagują inni? To wszystko oraz dużo, dużo więcej, już za tydzień!!!!!
                 Do zobaczenia :)

6 komentarzy:

  1. Świetny rozdział!
    Wreszcie mój kochany Deidara!
    Znowu nie ma SasuSaku...
    No i jeszcze ta Shion, nie lubię jej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Udusze Naruciaka za tą imprezę... Hinate też że do nich nie podeszła i za to że pojechała z tym psycholem... Poniosło mnie chyba (norma:D) Rozdział jak zawsze super! Z niecierpliwością czekam na następny. Pozdrawiam. ~żelka

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj :)
    Znalazłam twój blog i stałam się twoim stałym fanem. Co tydzień oczekuje nowego rozdziału i co się wydarzy , bardzo dobrze piszesz :)
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział - Kasumi.

    Zapraszam również do siebie, chociaż nie jest tak dobry jak twój :)
    Dopiero zaczynam :)

    http://narutokun-bykasumi.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Extra rozdział nie mogę do czekać się kolejnego świetnie piszesz.
    Jestem ciekawa co też ten psychol kombinuje....

    OdpowiedzUsuń
  5. notka intrygująca. Impreza u Naruto w takim momencie. Gdyby wiedział że hinata ich widziała. Powolnym krokiem też zbliża sie czas w kturym hidan sprubuje zabić hinate. czekam z niecierpliwością na next. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. NaruHina rządzi mam nadzieje że wszystko się ułoży zwaszcza jestem ciekawy jak to dalej bedzie po tym co Hinata zobaczyła co do Kiby mam nadzieje że znowy sobie nie ubzdura za cel Hinaty bo to juz było i po drugie było by to nudne powtarzać to samo noi myślę że te dwa oprychy mu to myślenie wyperswadowali heh

    OdpowiedzUsuń