piątek, 29 listopada 2013

ROZDZIAŁ XXIV

        Witam wszystkich w kolejnym rozdziale naszej powieści. Nieco wcześniej (cała godzina), gdyż udało mi się wcześniej ze wszystkim obrobić :) Jak obiecałem sporo NaruHina i mała ciekawostka na koniec rozdziału.
       Zapraszam do lektury :)
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wigilia 20xx roku jest pierwszą, z którą pewien blond-włosy chłopak będzie miał ciepłe wspomnienia. Naruto dokonywał ostatnich poprawek w swoim wyglądzie przed wyjściem. Miał spędzić ten radosny czas z rodziną Hinaty i trochę się denerwował, aby nie dać plamy. Ciemne spodnie i biała koszula stanowiły podstawę jego garderoby. Jeszcze tylko płaszcz, szalik i może czapka. Już miał wychodzić, gdy cofnął się w ostatniej chwili do swojego pokoju i zabrał plecak, który leżał na łóżku. Był dzisiaj mocno napakowany, jednak tylko jego właściciel wiedział, co skrywa. Ostatnie ogarnięcie wzrokiem całego mieszkania:
            Chyba wszystko wziąłem, pomyślał i opuścił mieszkanie, które nie zaznało jeszcze wigilijnej atmosfery.
            Jak to w święta, autobusy nie kursowały zbyt często, toteż Naruto trochę się wystał zanim nadjechał, dodatkowo spóźniony pojazd. Przez całą drogę wyglądał przez okno i obserwował uliczny ruch. Ludzie elegancko ubrani, obładowani kolorowymi torbami pełnymi prezentów, podążali powolnym krokiem do swoich bliskich. Dla wielu z nich było to kolejne święto do odbębnienia, które trzeba potem odchorować przy pomocy kropel żołądkowych. Naruto jednak przeszedł przyjemny dreszcz. Spędzi te święta z bliską osobą. Co prawda, gdy mieszkał jeszcze z wujkiem, obchodzili wspólnie Wigilie, jednak chłopak pamięta to jak przez mgłę. Przyjeżdżała wtedy rodzina wujka i świętowali. Młody Uzumaki już wtedy czuł, że to jednak nie to samo co u jego kolegów.
            Do domu rodziny Hyuga dotarł niecałe dwadzieścia minut przed czasem. Prószył delikatny śnieżek, jednak mimo to, było ciepło, więc spora szansa, że za parę godzin, jeśli temperatura się utrzyma, to cała ta biała pierzyna zalegająca miasto, zamieni się w pluchę.
            Zapukał do drzwi i niemal natychmiast otworzyła mu ciemnowłosa dziewczyna, która od razu przytuliła go na powitanie.
            - Część słońce – rzekł radośnie Naruto i ucałował dziewczynę.
            - Cześć kochanie – Hinata odwzajemniła pocałunek i pociągnęła chłopaka do środka.
            Dopiero gdy wszedł do środka, dostrzegł, że Hinata paraduje w fartuchu, na którym tu i ówdzie widniały świeże plamy.
            - Rozgość się, a ja wracam do mamy, pomóc jej w ostatnich przygotowaniach.
            - Spoko poradzę sobie.
            Hinata dała szybkiego całusa chłopakowi i wróciła do kuchni. Naruto w tym czasie zdjął wierzchnie ubranie i dzierżąc w rękach swój plecak udał się dalej do salonu, gdzie Hiashi kończył ustawiać stół wigilijny.
            - Dzień dobry może panu pomóc – rzekł szybko chłopak.
            - Dzień dobry chłopcze, nie, nie trzeba, już skończyłem. Dziękuję – odparł spokojnie Hiashi.
            Naruto wszedł głębiej do salonu i ujrzał jak pod oknem stoi duża, pięknie przyozdobiona choinka. Soczysta zieleń świadczyła o tym, że jeszcze rano rosła spokojnie na plantacji pełnej takich drzewek. Kolorowe bombki i światełka komponowały się ze sobą idealnie, tworząc barwną tęczę, której blask potęgowały łańcuchy, którymi drzewko było obwieszone. Blondyn patrząc na choinkę, poczuł dziwne ciepło w środku. Przypominała mu to, czego zawsze zazdrościł innym rodzinom i że teraz ma z kim obchodzić święta.
            - Cześć szwagier! – Naruto poczuł lekkie puknięcie w plecy. Odwrócił się i ujrzał młodszą kopię swojej ukochanej.
            - Cześć Hanabi, a ty nie z Konohamaru?
            - Nie, dzisiaj jest u swoich dziadków. Jutro się widzimy, mam zaproszenie do niego do domu – odparła dziewczyna, szczerząc się od ucha do ucha, po czym zwróciła się do ojca – tato, o której będzie obiad?
            - Za niecały kwadrans – odparł spokojnie Hiashi, który uporawszy się ze stołem, usiadł w swoim ulubionym fotelu.
            - To mogę na chwilę zabrać Naruto? Mam sprawę do niego.
            Hiashi popatrzył zdziwiony na dziewczynę.
            - Ale dlaczego mnie o to pytasz, a nie Hinaty?
            - Bo ona nie ma teraz nic do gadania – odparła żywo dziewczyna.
            - Nie no, to ja może pomogę w kuchni... – odparł niepewnie blondyn.
            - One dadzą sobie radę, poza tym już kończą, chodź!
            Naruto, widząc że wszelki opór nie ma sensu, udał się z Hanabi na górę do jej pokoju. W pomieszczeniu panował lekki rozgardiasz. Kilka ubrań leżało na łóżku, plecak, z którego sterczą niedbale ksiązki, walał się po ziemi. Hanabi podeszła do monitora, stojącego na biurku na wprost drzwi i włączyła go. Na ekranie pojawiło się znane chłopakowi menu z PS3. Teraz dostrzegł, że pod czerwoną bluzką, stoi spokojnie konsola, a cichy szum, który się z niej dobywał, świadczył o tym że jest na chodzie.
            - Siostra wspominała, że lubisz grywać w Tekkena, a mi brakuje rywala – rzekła Hanabi odwracając się do Naruto – niestety moja siostra nie za bardzo się nadaje na przeciwnika dla mnie, dlatego rzucam tobie wyzwanie. Gramy do pięciu zwycięstw.
            Naruto z początku z poważną miną, gdy zorientował się o co młodszej z sióstr chodzi, zaśmiał się cicho pod nosem. Odstawił plecak w kąt, podszedł do dziewczyny i wziął jednego z padów.
            - Co ty bierzesz? – spytała zdziwiona dziewczyna – to zwykły pad, weź sobie jeden z tych – mówiąc to, wskazała blondynowi kilka padów, które sądząc po logo na ich, były specjalnie przeznaczone do Tekkena.
            - Nie potrzebuję, dam ci radę tym jednym – odparł zadziornie chłopak i usadowił się wygodnie na krześle.
            - Sam chciałeś, szykuj się! – rzuciła z entuzjazmem Hanabi i włączyła grę.
            Na ekranie zamigotała cała paleta kolorów i po chwili oboje ujrzeli plansze tytułową „Tekken 6”
            - Dobra to teraz pojedynek player v.s. player po pięć postaci każdy.
            - Naruto nic nie odparł, tylko kilkoma zręcznymi ruchami wybrał swoje postacie; Jin Kazama, Nina Williams, Hwoarang, Jun Kazama, Marshall Law.
            Hanabi popatrzyła na wybór Naruto i prychnęła lekko
            - Phi, rozwalę cię szybciej niż myślałam. To są zajebiste postacie; Feng Wei, Mokujin, Raven, Lee Chaolan, Bryan Fury.
            Naruto tylko uśmiechnął się pod nosem i rozpoczęła się walka. Oboje wpatrywali się w monitor jak zahipnotyzowani, operując padami i wykonując serie kombinacji, które miały przynieść sukces ich postaciom. Pierwsza walka Jin Kazama Naruto bez problemu pokonał Feng Wei. Dalej było nieco trudniej. Było już dwa zero i w trzeciej walce Raven pokonał Jina, a potem w czwartej Ninę. Przyszła kolej na Hwoaranga, ulubioną postać Naruto. Wszelkie kombinacje wykonywał z zamkniętymi oczami, więc bez problemu ku niezadowoleniu Hanabi, pokonał Ravena, Lee i Bryana. Ostateczny wynik pojedynku 5:2 dla Naruto.
            - Ejjj! – Jęknęła Hanabi – ale jak to?!
            Naruto nic nie odparł tylko uśmiechnął się zadziornie do dziewczyny i odłożył pada na miejsce.
            - Nie tak prędko, żądam rewanżu!
            - Innym razem – odparł spokojnie – pamiętaj, że to wygrani dyktują warunki.
            Hanabi chciała coś odpowiedzieć, gdy do pokoju weszła Hinata.
            - Tutaj się chowacie. Hanabi dlaczego mi absorbujesz chłopaka? – spytała wesoło.
            - Nie lubię go. Pokonał mnie w Tekkena – odparła z naburmuszoną miną Hanabi.
            - Sama chciałaś moja droga. Czasami mam wrażenie, że ty ciągle masz czternaście lat – rzekła spokojnie Hinata. Sama lubiła czasem pograć, ale żeby zaraz tak przeżywać? – dobra chodźcie na dół, wszystko już prawie gotowe.
            Hinata chwyciła Naruto za rękę i pociągnęła chłopaka za sobą na dół. Hanabi wyłączyła konsolę i udała się za nimi.


* * *


            Cała piątka zanim zasiadła do wigilijnego stołu, aby podtrzymać tradycję podzieliła się opłatkiem. Rodzice Hinaty życzyli dwójce zakochanych dużo szczęścia i powodzenie w życiu. Hanabi ojciec życzył większej powściągliwości i opanowania, co dziewczyna przyjęła westchnieniem. Gdy opłatek został podzielony, zasiedli do stołu, na którym na początek zagościła tradycyjnie zupa grzybowa, a potem kolejne dania. Tematem rozmów, jak to w przypadku opiekuńczych rodziców, były dalsze plany młodzieży co do edukacji i pracy. Później Hiashi rozpoczął swoje ulubione pogawędki o historii z Naruto. Często gdy blondyn przychodził do Hinaty, mężczyzna korzystał z okazji, gdy chłopak był sam i zagadywał go na różne tematy. Jak sam kiedyś stwierdził, z żadną z trzech kobiet nie może porozmawiać o tym, co było jego konikiem. Naruto również chętnie gaworzył z Hiashim. Pewnego razu Hinata z udawaną powagą w głosie, powiedziała chłopakowi, że jeszcze trochę, a ten będzie się częściej widywał z jej ojcem niż z nią. Oczywiście, jak to zwykle u Hinaty bywa, dziewczyna nie wytrzymała długo w poważnej pozie i wybuchła śmiechem.
            - Skarbie, może nie męcz chociaż w święta Naruto – rzekła kobieta, kręcąc z politowaniem głową.
            - No już kochanie kończymy, tylko chciałem wiedzieć, co Naruto myśli o operacji Barbarossa (operacja ataku Niemiec na Związek Radziecki w czasie drugiej wojny światowej przyp.).
            - Poznasz później, a teraz chodź pomożesz mi zanieść talerze do kuchni. No już szybko – rzekła stanowczo kobieta.
            Naruto pierwszy raz, odkąd widuje się z Hinatą, widział aby to matka dziewczyny, rozporządzała Hiashim. Zawsze myślał, że to on tu wszystko trzyma twardą ręką, jednak nie zawsze jak się okazuje.
            Rodzice zabrali część nakrycia do kuchni, a Naruto wraz z Hinatą donieśli resztę. Hanabi w tym czasie, korzystając z chwili, korespondowała sms-owo z Konohamaru, który wyrażał ubolewanie, że nie ma jej z nim, bo ma dla niej fajny prezent. Dziewczyna odpisała kilka ciepłych słów i tak w kółko.
            Cała czwórka uporała się niezwykle szybko ze zmywanie, toteż po kilku minutach wszystkie naczynia były już na swoich miejscach w kredensie. Domownicy wraz ze swoim gościem siedzieli teraz przy stole i popijając wino, rozmawiali tym razem na luźne tematy, choć Hiashi od czasu do czasu próbował wrócić do przerwanej rozmowy z Naruto.
            W pewnym momencie blondyn przeprosił wszystkich i wstał od stołu, po czym szybko udał się na górę, skąd wrócił ze swoim plecakiem. Wszyscy patrzyli na niego lekko zdziwieni.
            - Chciałem bardzo państwu podziękować za zaproszenie. Są to pierwsze święta tak radosne dla mnie, a ponieważ nie jestem urodzonym mówcą, dlatego mam nadzieję, że chociaż w ten sposób będę mógł wyrazić swoją wdzięczność.
Mówiąc to chłopak wyjął z niego zapakowane w kolorowy papier pakunki, które wręczył każdemu z osobna. Wszyscy byli mile zaskoczeni. Jako pierwszy odezwał się Hiashi.
- Naruto – mężczyzna pierwszy raz zwrócił się po imieniu do blondyna. Wstał i podszedł do chłopaka – uczyniłeś naszą córkę szczęśliwą. Przyznam szczerze, że odkąd jest z tobą, stała się zupełnie inną osobą, niezwykle radosną, dlatego zawsze będziesz w naszym domu mile widziany. Bardzo dziękujemy za twój wspaniały gest, jednak nie musiałeś, co prawda jesteście razem krótko, ale jesteś traktowany na równi z członkami rodziny Hyuga.
Zarówno Naruto i Hinata, która podeszła do blondyna, spojrzeli zdumieni na Hiashiego, u którego w nielicznych momentach gościł ciepły uśmiech. Matka ciemnowłosej wstała, zbliżyła się do naszej pary i przytuliła ich oboje z rodzicielską czułością. Hinatę jak córkę, a Naruto jak syna.
- Bardzo się cieszę, że jesteście razem - dajecie dużo dodatkowego ciepła temu domowi – mówiąc to ucałowała po rodzicielsko młodych ludzi.
Hinata jak zwykle w takich sytuacjach, oma się nie rozkleiła, a i Naruto poczuł, że od słów Hiashiego i gestu kobiety mięknie mu serce. Tak wspaniale nie czuł się nigdy.
Ojciec dziewczyn otrzymał grubą, książkę poświęconą drugiej wojnie światowej z czego niezwykle się ucieszył. Matka otrzymała również książkę poświęconą rodzimym artystom.
- Jaka wspaniała! Dziękuję – rzekła uradowana kobieta – skąd wiedziałeś?
- Mają państwo dużo obrazów w domu naszych artystów, a znając pani zmysł estetyczny zgaduję, że to właśnie pani wybierała malowidła.
Słysząc to Hiashi zaśmiał się serdecznie.
- Od razu widać, że Naruto to urodzony matematyk.
- Tak to prawda – zawtórowała mu żona.
Hanabi również była zadowolona ze swojego podarku. Najnowsza część „Soul Calibour’a”, której ojciec nie chciał jej kupić za jej zachowanie w szkole. Od razu podbiegła do swojego szwagra i uściskała serdecznie.
- Daruję ci tą wygraną w Tekkena – rzekła rozradowana i szybko pomknęła do swojego pokoju, zapewne odpalić swój prezent na konsoli.
Hiashi tylko pokręcił głową. Miał coś powiedzieć córce, ale w końcu są święta.
Hinata stała ze swoim prezentem w ręku, ale nie odpakowywała. Był to niewielki pakunek zawinięty w czerwono-granatowy papier, obwiązany czerwoną tasięmką. Naruto spojrzał na dziewczynę z lekkim zdziwieniem.
- Nie chcesz odpakować? – spytał cicho.
- Chcę, ale jak będziemy sami – odparła nieśmiało dziewczyna.
- Kochanie jaka ty nie śmiała – zachichotała matka dziewczyny, co ciemnowłosa przyjęła rumieńcem na twarzy – no już lećcie do siebie, nacieszyć się sobą – dodała i pociągnęła męża do siebie – a ty mój drogi mi pomożesz.
Hiashi wyraźnie zawiedziony, że nie będzie mógł nacieszyć się swoim prezentem – przynajmniej na razie – udał się za kobietą. W tym czasie młodzi udali się na górę.

* * *

            W pokoju ciemnowłosej, Hinata, gdy tylko zamknęła drzwi, przylgnęła do Naruto, który pogładził ją głowie.
            - Dziękuję, że przyszedłeś. Nawet nie wiesz jak mi zależało, aby spędzić święta z tobą – rzekła czule dziewczyna.
            - To chyba ja dziękuję tobie i twoim rodzicom. Pierwszy raz od wielu lat spędzam święta z bliskimi.
            Oboje usiedli na łóżku dziewczyny, opierając się o ścianę. W pokoju panował przyjemny półmrok. Dziewczyna przez jakiś czas przyglądała się prezentowi i odłożyła na biurko obok. Zanim Naruto zdążył coś powiedzieć wstała i podeszła do szafy z ubraniami, którą otworzyła i skąd wyjęła równie mały pakuneczek zawinięty w pomarańczowo czarny papier. Z tym przedmiotem wróciła do chłopaka.
            - Proszę kochanie, wesołych świąt – rzekła cicho rumieniąc się przy tym.
            Naruto spojrzał czule na dziewczynę i wyciągnął rękę, jednak nie prezent a delikatnie chwycił przedramię dziewczyny i przyciągnął ją do siebie. Dziewczyna straciła równowagę i upadła wprost na Naruto, który ją przytulił do siebie. Nie chcąc być dłużną Hinata szybko pchnęła blondyna i przewróciwszy go na plecy, położyła się na nim. Ich twarze były teraz bardzo blisko siebie, jej białe oczy znalazły jego błękit. Przez chwilę wpatrywali się w siebie, po czym dziewczyna delikatnie się nachyliła i obdarowała chłopaka namiętnym pocałunkiem. Jej ciemne włosy, opadły całkiem na dół, zasłaniając głowę Naruto i gdzieniegdzie łaskocząc po twarzy. Jemu jednak to nie przeszkadzało i oddawał każdy namiętny gest, którym obdarowywała go Hinata.
Zakochani na chwilę odkleili się od siebie. Hinata popatrzyła swoimi białymi oczami na blondyna. Na jej ustach gościł ciepły uśmiech, który chłopak tak kochał.
- Nie jesteś ciekaw co dostałeś? – spytała zalotnie ciemnowłosa.
- Trochę – odparł wesoło Naruto i przytulił dziewczynę – ale odpakuję pod warunkiem, że ty odpieczętujesz swój prezent.
- To zróbmy to jednocześnie – zaproponowała, na co Naruto przystał i od razu chwycił swój prezent dla Hinaty i podał dziewczynie.
Oboje powoli odwijali swoje prezenty. Pierwszy był Naruto, który znalazł pod warstwą papieru małe, podłużne pudełeczko, czarnego koloru. Chłopak otworzył wieczko i ujrzał nietypowy wisiorek. Zielony podłużny kamień przypominający kryształ, zaczepiony na rzemyku z dwoma mniejszymi szarymi kamyczkami, po jednym z każdej strony. Chłopak pamięta, że widział kiedyś właśnie ten wisiorek w jakimś sklepie i bardzo mu się wtedy spodobał, jednak cena była wtedy lekko zaporowa, szczególnie że kupił wtedy, ze znacznym wyprzedzeniem prezent dla Hinaty. Naruto wziął go do ręki i podziwiał z radością w swoich błękitnych oczach.
Hinata w tym czasie odpakowała swój prezent. Gwiazdkowy papier skrywał w swoim płacie granatowa apaszkę z wyszywanymi wzorami dalekiego wschodu. Ciemnowłosa niezwykle interesowała się tą tematyką, a dodatkowo kochała wszelkiego rodzaju apaszki i chusty, toteż podarunek sprawił jej radość. Gdy rozwinęła chustę, aby ją przymierzyć, z materiału wypadło niewielkie pudełeczko szarej barwy i opadło delikatnie na łóżko. Dziewczyna podniosła je lekko zaskoczona i przyglądając mu się przez chwilę, otworzyła. W środku znajdował się srebrny łańcuszek z niewielki medalionem w kształcie kółka, na którym był wygrawerowany japoński znak miłości oraz bransoleta, stanowiąca komplet wraz z wisiorkiem.
- Dziękuję… - rzekła cicho dziewczyna, na której twarzy gościł ciepły uśmiech.
Naruto spojrzał na ciemnowłosą i przysunął się bliżej do niej, składając na jej ustach pocałunek.
- To ja dziękuję kochanie. Trochę mi głupio teraz…
- Dlaczego?
- Bo mój prezent to taki pospolity przy twoim i w ogóle…
- Przestań – Hinata objęła Naruto i przycisnęła do siebie – wiesz, że ja nie lubię ekstrawaganckich rzeczy. Kocham cię i nie musisz mi nic kupować, no może poza kwiatkiem od czasu do czasu.
Naruto poczuł znów to ciepłe uczucie na sercu, popatrzył na dziewczynę, która nieznacznie się odsunęła i podwinęła włosy do góry, odsłaniając swoją śliczną długą szyję. Blondyn z początku zauroczony cudnym widokiem swojej dziewczyny, dopiero po chwili zorientował się, że ona chce, aby jej pomógł założyć naszyjnik. Chłopak wziął biżuterię do ręki i delikatnie zawinął ją na szyi dziewczyny, zapinając na zatrzask z tyłu. Hinata opuściła włosy i w tym momencie Naruto chwycił jej rękę. Pocałował delikatnie jej przegub i nałożył bransoletkę, która nie wiadomo kiedy znalazła się w jego dłoni.
- Wyglądasz ślicznie, jak zawsze – rzekł ciepło Naruto, co Hinata przyjęła kolejnym rumieńcem.
Blondyn chciał już założyć swój naszyjnik, gdy poczuł ciepłe dłonie dziewczyny na swoich. Rzemyk przeszedł z jego silnych rąk, do jej delikatnych i objąwszy chłopaka na wysokości szyi, zawiązała mocny supełek.
- Można powiedzieć, że jesteśmy naznaczeni, jak po ślubie – zaśmiał się chłopak.
- Ślu…ślubie? – Hinata poczerwieniała jeszcze bardziej i omal nie zemdlała, na co Naruto po raz kolejny się zaśmiał.
- Hinata no co ty? Nie będę cię przecież prosił o rękę, bez obaw – dodał po chwili, widząc zakłopotanie dziewczyny.
- Nie…? – u Hinaty zagościły mieszane uczucia. Byli krótko ze sobą, więc w tym momencie nie ma nawet mowy o tego typu pomysłach, ale jakoś dziwnie się poczuła, słysząc taką odpowiedź.
Długo jednak nie zaprzątała sobie tym głowy, bo do pokoju wpadła właśnie siostra Hinaty, obwieszczając, żeby zeszli na dół, bo matka właśnie podała ciasto.

* * *

            Cmentarz na obrzeżach Konoha w ten dzień świecił niemal pustkami. Gdzieniegdzie przewijały się pojedyncze osoby, które nie miały z kim spędzić, tego radosnego dnia i przychodzili na groby swoich bliskich. Część z nich przychodziła na chwilę, aby postać w ciszy, część siadała na ławkach i również oddawała się zadumie, jeszcze inni cicho rozmawiali ze zmarłymi sądząc, że ci im odpowiedzą.
            Dwie postacie ubrane w czarne płaszcze zimowe, podobnie jak inni, stały przy jednym z grobów. Mężczyzna o ciemno-ryduch włosach i fioletowych oczach oraz kobieta z fioletowymi włosami. Oboje stali w milczeniu. Od czasu do czasu mijali ich pojedynczy przechodnie, zajęci swoimi rozmyślaniami. Kobieta trzymała w rękach wiązankę.
Mężczyzna podszedł do grobu i schyliwszy się nad nim, kilkoma ruchami ręki, sprzątnął z niego cały śnieg. Jego ruchy były płynne i energiczne, twarz nie zdradzała żadnych emocjo. Spojrzenie miał równie zimne, jak wiatr, który delikatnie smagał ich twarze.
            Gdy skończył, wyprostował się, jednak jego oczy ciągle tkwiły utkwione w płycie nagrobnej. Kobieta podeszła bliżej.
            - Nagato…
            - Połóż kwiaty – odparł chłodno.
            Kobieta bez słowa sprzeciwu wypełniła polecenie. Serce jej drżało, czuła że łzy podchodzą jej do oczu. Od czasu śmierci ich przyjaciela, zmienił się nie do poznania. Stał się zimny, nieczuły, gardził nią. Ona to czuła, jednak mimo to dalej go kochała. On wolał jednak inną równie bezwzględną… Akari… czy to wszystko nie poszło już za daleko? Nawet się nie obejrzała a ten szalony wir wciągnął także ją. Kiedyś byli szczęśliwi, teraz liczyła się tylko zemsta. Wiedziała, że on tego pragnie, dla niego tu jest, to on ją trzyma. Wystarczy jedno jego słowo i to wszystko się zmieni. On jednak milczał, nic nie mówił, ale ona czekała i wierzyła, że w końcu powie coś, że zakończy ten szalony marsz ku zgubie. Ból, który nadszedł niespodziewanie, który został przyniesiony po stracie bliskiej osoby. Ból który ona teraz odczuwała, bo ona też straciła. Kocha go, przez to cierpi. Miłość przynosi ból, ból przynosi cierpienie, cierpienie przynosi nienawiść, a nienawiść śmierć. Z miłości do niego podążała w ramiona śmierci. Nie fizycznej, ale mentalnej, gdzie dusza ludzka zatraca się i oddaje samemu diabłu. To także śmierć bo mimo, że człowiek dalej żyje to dusza wypalona odchodzi w nicość i nic już tej pustki nie wypełnia. Zostaje tylko powłoka, a w środku nic… to nawet gorsze od śmierci.
            Nagato odwrócił wzrok od kamiennej płyty. Patrzył teraz na kobietę, która stała obok ze spuszczoną głową. Co czuł? Co o niej sądził? Nie ma takiego człowieka na ziemi, który by to odgadł. A może ona już dla niego nie istniała? Była tylko pustą skorupą bez żadnej wartości. Nie miała odwagi podnieść wzroku, nie chciała widzieć jego oczu, takich obcych.
            - Wracamy Konan – rzekł w końcu chłodno. Choć kobiecie zdawało się, że w tej zimnej skale, tli się jeszcze jakiś słaby płomień.
            Oboje powoli oddalali się od grobu, na którym spoczywała wiązanka białych róż, przeplatanych wstęgą. Zimny marmur skrywał pod sobą, ból i tajemnicę znaną tylko im, jedynie czarny napis obwieszcza nazwisko pochowanego. Nikomu jednak nic ono nie mówi

„Tu spoczywa Yahiko
Ur. 20 luty 19xx
Zm. 14 marca 20xx”

* * *

            Jashin nie uznaje świąt. Dla niego ludzkość jest stracona i nic tego nie zmieni. Liczy się tylko śmierć. Przelana krew bezbożników daje mu siłę. Tą krew przelewał jego najwierniejszy sługa. Prorok krwawego Boga, niósł nie słowo, a miecz, którym podrzynał gardła grzeszników.
            Hidan spędzał święta w swoim mieszkaniu. Nie oddawał się modlitwom. Korzystając ze zdobytej wiedzy, ulepszał swój narkotyk. To nim otumaniał ofiary, dzięki czemu stawały się uległe. Podrzucał tabletkę do drinku ofiary, gdzie szybko się rozpuszczała. Po jej spożyciu człowiek, traci kontrolę nad sobą. Nie mdleje ani nie traci przytomności. Wyłącza się zdrowy rozsądek i logiczne myślenie. Ofiara jest podatna na wszelkie sugestie. Dlatego też Hidan nigdy nie miał problemu z wyprowadzeniem ofiary z lokalu. Pozbawiona świadomości istota robiła wszystko, co zasugerował jej stalowo-włosy.
Był tylko jeden problem. Silny narkotyk rozkładał się niezwykle długo, nawet po tym jak przestaje działać, pozostaje długi czas w organizmie. U ostatniej z ofiar znaleziono ślady tej toksyny i gdyby nie interwencja Zetsu, który zniszczył wszelkie dowody w tej sprawie, kto wiem jakby to się dalej potoczyło. Każdy kolejny dowód, może przybliżyć policję do rozwiązania sprawy, nie można do tego dopuścić.
Hidan o tym wiedział. Kakuzu, kilka dni po ostatnim zabójstwie, zjawił się u niego w domu. Sprawa musi być naprawdę poważna, skoro spotkali się w cztery oczy, pomimo wcześniejszych ustaleń. Wyjaśnił mu wszystko i kazał Hidanowi coś z tym zrobić.

Stalowo-włosy od dwóch dni pracował nad nową formułą. Osłabienie narkotyku niwelowało szanse wykrycia, lecz każdy medal ma dwie strony. Słabszy nie działał już tak dobrze i musiał być co jakiś czas dozowany, aby zaczął działać. W końcu ofiara traciła powoli kontakt z otoczeniem, ale na to potrzeba czasu. Pierwsza dawka została ofierze zaaplikowana, jednak dopiero po czwartej umysł zacznie się wyłączać.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
           Na dziś to wszystko moi drodzy. Jak zawsze dziękuję za wasze komentarze i zapraszam jednocześnie na kolejny rozdział już za tydzień 7 Grudnia (sobota) a w nim:
Coś dla miłośników SasuSaku i ShikaTema czyli Wigilia w innych domach. Będzie coś także dla fanów Kakashiego: czy jego Wigilia jest równie tak radosna? O tym wszystkim już za tydzień, tak więc do zobaczenia! :)

5 komentarzy:

  1. *.* rozdział zajebisty! Przez Ciebie jeszcze bardziej nie umiem się doczekać Bożego Narodzenia xD I ile w nim było słodkości :P Aż rzygać się chce... ALE JA KOCHAM TAKIE RZECZY bez obaw :D :D :* Cóż jestem super śpiąca, więc teraz raczej nic więcej nie napisze xd To tyle...
    Pozdrawiam gorąco i całuski :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne, ale krotkie.

    Nie mow mi, ze Hinata jest juz w 1/4 w rekach Hidana i Jashina, bo wnioskuje, ze w tamtej wodzie byla jedna dawka. Co prawda mam pewne przypuszczenie, co do dalszej fabuly, ale nie bede ich zdradzal, bo moze zgadlem. Mam tylko nadzieje, ze przyszla pani Uzumaki/Namikaze nie spotka juz Jashinisty. Niech zaatakuje Karin. Niestety wiem, ze Hidan ma na celowniku Hinate, wiec pozostaje nadzieja na Happy End, ktory interpretuje na rozne sposoby, nie tylko i zyli dlugo i szczesliwie.

    Zycze weny, chakry, czy tm tego co potrzebujesz. Mi ostatnio akuret tego brakuje:(.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jak zawsze super! Mój bewzględny Nagato... Chodź lubię jak się uśmiecha, to taki wydaje się bardziej sexy<3
    NaruHina ... To było aż za słodkie!!
    Tekken?! Uwielbiam tę grę!
    Hiashi jak mój brat. Fanatyk historii....
    Będzie ślub?? czy nie będzie?
    Hidan niech się trzyma z dala od Hinaty! Lepiej niech się zajmie Sakurą.
    Życzę weny, dużo pomysłów i aby przybywało ci coraz więcej czytelników.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj jako osoba która czytała wiele ficków i jest miłośnikiem historii nieszablonowych, twój blog mnie wciągnął. Pomimo bohaterów którzy są już wykreowani, wkładasz w nich swój pomysł. Co rozwija całą fabułę i nie nudzi samymi opisami miłosnymi. Wątek kryminalny jak' najbardziej pasuje do tych historii miłosnych. Śmiem stwierdzić że własnie to nadaje twojemu blogowi charakteru samoistnego tworu. W który mogłabyś włożyć jakiekolwiek postacie by powstało coś dobrego. Czekam na dalszy rozwój twojego bloga. Długość jak na notki netowe jest naprawdę dobra i przede wszystkim wiesz kiedy skończyć. Zapraszam do siebie kocia-siec.blog.pl jest to historia nie związane z naruto aczkolwiek bd kreować swój nie powtarzalny klimat. Pisana jest w formie opowiadania głównego bohatera z wątkami narracji z innych miejsc czy bohaterów

    OdpowiedzUsuń
  5. Ohayo!
    Naruto w końcu doczekał się szczęśliwych świąt, faaajnie :D Zawsze kiedy kończę czytać Twoje noty robi mi się ogromny banan na twarzy, wspaniale opisujesz ich uczucia, tak jakbyś sam przeżywał coś podobnego :D
    Co do ogólnego zarysu fabuły to mam wrażenie, że ten post jest taką "ciszą przed burzą". Niby cicho, spokojnie, nic się nie dzieje ale jak już pierdzielnie piorun to na całego :D
    Nie mogę się doczekać aż akcja się rozkręci i wątek z Hidanem i Jashinem :D
    Weny!

    OdpowiedzUsuń