A teraz zapraszam do lektury
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Podczas gdy na dworze szalała śnieżyca rodem
z syberyjskich opowieści, Zetsu tą późną porą, rozkoszował się ciepłem swojego
gabinetu w komendzie głównej policji. Odkąd Hidan zaczął zabijać w Konoha,
wypełniając zlecenia Akatsuki, miał dużo pracy. Dochodzenie szło pełną parą i
trzeba było robić wszystko, ażeby mylić tropy; fałszować dokumenty, zacierać
ślady. Nagato za to mu właśnie płacił, i pomyśleć, że jeszcze niedawno był
tylko inspektorem sumiennie wypełniającym swoje obowiązki za psie pieniądze.
Teraz pełni tą samą funkcję, ale raz że pieniądze większe, a robota z
policyjnego punktu widzenia, partaczona była aż miło. Oczywiście Zetsu nie
pozostawiał po sobie śladów, ale nie raz miał ochotę wprost wyśmiać wszystkich
z komendy, za to jak łatwo dają się wodzić za nos. I pomyśleć, że wystarczyły
do tego tylko dwie osoby, on i jego dobry znajomy, Itachi z którym pracuje już
ładnych kilka lat. To właśnie z Uchihą, Zetsu miał się dziś spotkać.
Ciemnowłosy obiecał mu jakieś ważne informacje. Niestety nie mogli za bardzo
rozmawiać przez telefon. Teraz Zetsu jest praktycznie sam na komendzie. Kilku
posterunkowych kręci się gdzieś tam na dole, ale to zwykłe, nic nie znaczące
pionki.
Mężczyzna
o zielonych włosach siedział spokojnie w swoim fotelu, patrząc za okno.
Ponieważ był sam, nie robił nic co związane by było ze śledztwem. Wiedział, że
wszelkie dokumentacje i dowody są dokładnie sprawdzane wieczorem, spisywane i
archiwizowane i że teraz jedyną osobą, która ma do nich dostęp to właśnie on.
Dlatego też wszelka próba fałszerstwa czy zniszczenia dowodów, wiązałaby się z
natychmiastową wpadką. Toteż siedział spokojnie i czekał na kolejną dogodną
chwilę.
Jedynym źródłem światła w jego gabinecie,
była mała lampka stojąca na biurku. Nie lubił tych wstrętnych jarzeniówek,
które aż wypalały oczy.
Nagle
rozległo się ciche pukanie do drzwi. Zetsu nie musiał otwierać, aby wiedzieć,
że to Itachi. Bo któż by inny.
-
Wejść – rzucił spokojnym głosem zielonowłosy.
Drzwi
otworzyły się i do środka weszła szczupła sylwetka mężczyzny z czarnymi
włosami, upiętymi z tyłu w kitę.
-
Witaj Itachi. W czym mogę ci pomóc? – co prawda byli umówieni i byli także sami
na posterunku, ale ostrożność w najdrobniejszych detalach przede wszystkim.
Spodziewasz się kogoś? Bardzo dobrze, ale zwracaj się do niego w tonie
służbowym. Nakryto was jak rozmawiacie? Konsultujecie postępowanie w śledztwie,
itd. Należy mieć zawsze gotową odpowiedź.
Itachi,
gdy tylko wszedł, zamknął za sobą drzwi i podszedł do biurka, przy którym
siedział Zetsu. Usiadł na krześle i spod połów płaszcza wyjął dość grubą,
tekturową teczkę.
-
Witam Zetsu, chciałem przedyskutować pewną sprawę dotyczącą śledztwa – mówiąc
to podał teczkę komisarzowi.
Ten
wziął ją od Uchihy i otworzywszy, zaczął uważnie przeglądać zawartość. Jak się
okazało, Itachi zdobył informacje o drugim oddziale do walki z Hidanem,
utworzonym przez komendanta, o którym zdawało się, nikt miał nie wiedzieć.
Teczka zawierała personalia policjantów, prowadzących śledztwo i ich postępy.
Było ich dwóch, ale żaden z nich nie był Zetsu znany.
-
Ktoś spoza? – spytał po dłuższej chwili komisarz.
-
Na to wygląda. Nie są mi znani – odparł krótko Itachi.
-
Czyli komendant nie ufa nikomu – Zetsu znacznie zniżył głos – nie doceniałem
tego starego lisa, ale nie wie biedak, kogo ma u siebie – Zetsu wyszczerzył
zęby i popatrzył z uznaniem na Itackiego – dobra robota, to znacznie ułatwi nam
pracę.
-
Cieszę się. Mam nadzieję, że dzięki temu spowolnimy śledztwo albo i uniemożliwimy.
-
Wiemy kto działa. Teraz pozostaje tylko ich znaleźć i śledzić każdy krok. Ale
wszystko w swoim czasie.
-
W takim razie odmeldowuję się – rzekł Itachi z uśmiechem na ustach.
-
W porządku – odparł Zetsu normalnym głosem. Wstał i uścisnął Itachiemu rękę.
Po
chwili Uchiha zniknął z pokoju i Zetsu znów był sam. Przez chwilę przeglądał
jeszcze papiery, po czym schował je do swojej walizki z podwójnym dnem.
* * *
-
Już pan wychodzi komisarzu? – spytał starszy policjant, siedzący w portierni,
gdy dostrzegł zbliżającego się Itackiego.
-
Tak, wpadłem na chwilę bo znów zapomniałem kluczy od mieszkania – odparł wesoło
Itachi, potrząsając pękiem kluczy – a mój brat dzisiaj u swojej dziewczyny
nocuje, więc wolałbym mu nie przeszkadzać, ściągając na drugi koniec miasta.
-
Hahaha jasna sprawa – zaśmiał się policjant i wcisnął przycisk pod biurkiem.
Zamek od drzwi zabrzęczał i Itachi pchnąwszy je, znalazł się po chwili na
zewnątrz. Śnieżyca rozszalała się na dobre, jednak Itachi zdawał się jej nie
dostrzegać. Wykonał zadanie to najważniejsze, jednak nie wydawał się zbytnio
szczęśliwy z tego powodu. Snuł się po chodniku, niczym widmo tego miasta,
kierując się w stronę swojego domu. Wpatrywał się w jakiś niewidzialny punkt
przed sobą, który przemieszczał się razem z nim.
Wybacz mi Sasuke…
* * *
Dochodziła
ósma gdy Naruto obudził się z przyjemnego snu. Rozejrzał się po pokoju, do którego
powoli wpadały promienie budzącego się słońca. Hinata wtulona w niego, trwała
natomiast w najlepsze w swoim śnie. Chłopak pocałował delikatnie ciemnowłosą w
czoło i jak tylko umiał najdelikatniej, wstał z łóżka. Jeszcze zaspanym krokiem
udał się do kuchni, gdzie przemył twarz. Nie lubił spać długo, już
wystarczająco się wsypał za czasów podstawówki i liceum. Gdy był już całkowicie
rozbudzony wyjrzał przez okno. Śnieżyca ustała, jednak niebo dalej było spowite
chmurami i wielce prawdopodobne, że wkrótce obłoki te spadną na ziemię pod
postacią kolejnej nawałnicy.
Blondyn
zaczął robić obojgu śniadanie, po czym wrócił do pokoju i położył talerze na
stole. Hinata dalej spała, dlatego jej kanapki przykrył pokrywką od garnka. Gdy
ułożył już wszystko na stole, wyjął z szafki jakąś książkę, usiadł na podłodze
przy łóżku – lubił to miejsce, gdyż jak twierdził na podłodze można przybierać
różne pozycje do czytania - i zaczął studiować lekturę. Nie minęło, jednak pół
godziny gdy, siedząc plecami oparty o krawędź łóżka, poczuł delikatną rękę,
która otaczała jego szyję i czuły pocałunek złożony na jego skroni.
-
Cześć kochanie – rzekła cicho Hinata – jak ci się chce tak wcześnie wstawać?
-
Cześć słońce – odparł i pocałował dziewczynę w usta – wiesz przecież, że nie
lubię spać do późna.
-
Ja za to lubię – rzekła i nakryła się bardziej kołdrą, mimo że w pokoju było
ciepło.
Naruto
odłożył książkę na bok i odchylił głowę w tyłu, kładąc ją na łóżku.
-
Jakoś nie mam ochoty iść dzisiaj na uczelnię – westchnął.
-
Nie żartuj. Co będziesz robić? – spytała zaciekawiona Hinata.
-
Spędzę ten dzień z tobą – chłopak uśmiechnął się do dziewczyny.
-
Jeszcze ci się nie znudziłam?
-
Nigdy...
Blondyn
poczuł znów delikatną dłoń dziewczyny, głaszczącą jego potarganą czuprynę.
-
Możemy nie iść dzisiaj jeśli chcesz. Ja też nie mam ochoty iść. Mamy
proseminarium, ale my już oddaliśmy nasze referaty.
-
Prawda – odparł blondyn szczerząc się od ucha do ucha – więc postanowione.
Naruto
wstał z podłogi i odłożył książkę na stół
-
Hinata pomożesz mi?
-
Oczywiście, a w czym mianowicie?
-
No bo jutro mam im wytłumaczyć ten przedmiot, chciałem im jakieś zadania wybrać
do zrobienia, ale nie za bardzo wiem jakie i...
-
Co ty gadasz? Przecież jak mnie uczyłeś, potrafiłeś dobrać i materiał i
zadania. Mało tego, potrafiłeś to naprawdę dobrze wytłumaczyć. Nie tym się
przejmujesz prawda?
Naruto
stał przez chwilę i milczał siląc się na uśmiech.
-
Naruto – Hinata wstała z łóżka i podeszła do chłopaka i spojrzała mu w oczy –
nikt ci tam złego słowa nie powie, nawet jak się pomylisz. Tego się obawiasz
prawda?
Chłopak
nic nie odpowiedział tylko spuścił wzrok. Czuł to, te dwa ostatnie lata dały mu
w kość. Miał teraz okazję, aby inni dojrzeli w nim kogoś ambitnego, zdolnego,
co sprawi że zmienią podejście do niego. Komuś może się to wydać błahym powodem
do zmartwień, ale dla niego znaczyło to wiele.
-
Jasne, że ci pomogę ale chodź teraz zjemy. Poza tym, skoro namówiłeś mnie na
wagary, to jesteś mi winny randkę.
Naruto
podniósł wzrok na Hinatę. Czuł teraz ogromną ulgę, wywoływaną jej słowami. Ona jest niesamowita.
- Randkę powiadasz? – blondyn zrobił zamyśloną minę – coś
wymyślimy – dodał radośnie.
Resztę
dnia spędzili na nauce i wspólnie spędzonych chwilach. Mieszkanie chłopaka
wypełnione było ciepłem, nie tylko tym płynącym metalowymi rurami, ale ciepłem
dwóch serc, które się odnalazły i wspólnie dzielą każdą chwilę. Jednak ktoś
obserwował te dwa serca. Ktoś stał teraz na tym zimnie pod blokiem i spoglądał
w górę. Nie wiedział dokładnie, w które okno patrzeć, ale aura tej osoby miała
wkrótce zmrozić to ciepło na górze.
* * *
Gdy
Sasuke wrócił do domu, była godzina dwudziesta. Po nocy spędzonej z Sakurą czuł
dziwne ciepło na sercu, którego nigdy wcześniej nie doświadczał. Był z dwoma
dziewczynami przed Haruno, ale żadna nie sprawiła, że jego chłodne serce
stawało się cieplejsze.
Był
naprawdę w dobrym humorze. Przez całą drogę od dziewczyny uśmiechał się lekko
pod nosem. Stwierdził nawet, że zamiast na zajęcia pójdą do kina, a potem na
wspólny obiad. Dziewczyna była wniebowzięta, a i Sasuke dobrze się bawił w jej
towarzystwie. Trzeba jednak kiedyś pojawić się w domu, więc odprowadził Sakurę
pod same drzwi i po czułym pożegnaniu, udał się w drogę powrotną.
W
przedpokoju stały ułożone niedbale buty Itachiego. Chyba już od dłuższego czasu
jest w domu ponieważ zarówno obuwie jak i wykładzina pod nimi jest sucha.
Pewnie wrócił późną nocą, ale gdzie on jest? Sasuke wszedł dalej, do dużego
pokoju i ujrzał śpiącego na kanapie brata. Wyglądał na zdrowo wycieńczonego,
nawet nie przebrał się do snu tylko leżał w ubraniu na kanapie. Ciemnowłosy
podszedł do pawlacza, który znajdował się w przedpokoju i wyjął z niego duży
koc. Wrócił do pokoju i przykrył brata pledem, po czym wyszedł po cichu
zamykając za sobą drzwi.
Taki
widok jest ostatnio dość częsty. Itachi rzadko bywał w domu, a jak już to
przeważnie spał. Ostatnio jakby trochę częściej się pojawiał w domu i był
bardziej obecny, ale to trwało tylko chwilę. Sasuke siedział przez chwilę w
ciemnym pokoju, po czym wyjął z szuflady konsolę, podłączył do telewizora i
zaczął grać.
* * *
Następnego
dnia po zajęciach, grupa studentów zebrała się w umówionej wcześniej sali.
Mieli przygotowywać się do kolejnych zaliczeń ze statystyki. Wszyscy mieli
ponure miny, a w samym pomieszczeniu panowała grobowa cisza. Do sali wszedł
Naruto wraz z Hinatą, na których wszyscy skierowali wzrok. Chłopak w pierwszej
chwili, nie miał ochoty spozierać na nich, jednak przemógł się i dojrzał coś
dziwnego. Do tej pory zawsze widział u tych ludzi pogardę. Gdyby mogli to by go
uśmiercili samym wyrokiem. Teraz ich spojrzenia były inne, w miejsce pogardy
weszło coś innego, jakby poczucie wstydu?
Naruto
nie zareagował jednak na to, tylko spokojnie skierował swoje kroki ku tablicy. Ciemnowłosa
zaś usiadła w pierwszej ławce na wprost niego. Nie musiała pobierać nauk, ale
chciała być przy nim, aby dodać mu otuchy.
Blondyn
położył swój plecak na jednym z krzeseł i usiadł na ławce obok Hinaty.
Przeleciał wzrokiem po zebranych, było ich około dwudziestu. Wszyscy mieli
skupione, poważne miny.
-
No dobra to powiedzcie mi po kolei co umiecie, abym wiedział od czego zacząć –
rzekł w końcu.
* * *
Korepetycje
u Naruto dobiegły końca. Wszyscy powoli opuszczali salę. Trochę nieśmiało,
jednak każdy czy to spojrzeniem czy cichym szeptem, dziękował chłopakowi za
poświęcony czas. Gdy wyszła ostatnia osoba, Naruto odetchnął z ulgą. Hinata
podeszła do blondyna i pocałowała.
-
Mój ty nauczycielu, zasłużyłeś na nagrodę – rzekła z uśmiechem
-
Skoro tak twierdzisz, to nie mam nic przeciw. Jak to nagroda? – spytał również
się uśmiechając.
-
Sakura pisała do mnie zaraz po zajęciach i powiedziała, że razem z Sasuke idą
dzisiaj na miasto poszaleć i że jeśli mamy ochotę, to możemy pójść z nimi, jak
tylko skończysz wykładać.
-
No chętnie, ale wolałbym pojechać do domu, zostawić plecak, przebrać się i…
-
Oj nie marudź. Sakura nas podwiezie, a plecaki zostawimy w jej aucie –
przerwała żywo dziewczyna i pociągnęła blondyna za sobą – dałam jej znać, że
będziemy czekać o dziewiętnastej przed wydziałem. Chodź, niech nie czekają na
nas.
Mówiąc
to, przyspieszała kroku, a Naruto nic nie odpowiadając poszedł za ciemnowłosą.
Sakura
i Sasuke czekali już w samochodzie dziewczyny pod uczelnią. Chłopak spoglądał
spokojnie przez okno, w kierunku wyjścia z budynku wydziału. Sakura natomiast,
jak to ona niecierpliwiła się na myśl o imprezie.
-
No co z nimi? – rzekła nerwowo – Niech już idą.
-
Spokojnie przecież jeszcze nie ma siódmej – odparł spokojnie chłopak, nie
odwracając głowy.
-
No to co? Chcę już jechać.
-
No więc jedź.
-
O rety, ale ty jesteś dziwak czasami. Tak w ogóle mógłbyś sobie zrobić prawo
jazdy.
Sasuke
popatrzył zdumiony na dziewczynę i spytał krótko:
-
Po cholerę?
-
No a co ty myślisz? Że będę cię tak wozić? Co to w ogóle ma znaczyć, żeby
dziewczyna miała wozić faceta?
-
Po pierwsze – odparł spokojnie – tak właśnie uważam, a po drugie, chciałyście
równouprawnień, więc siedź teraz cicho.
-
Ty chamie, to nie jest równouprawnienie, lecz odbieranie głosu kobiecie.
-
Nie, to jest prośba o chwilę ciszy, a teraz milcz kobieto.
Sakura
już miała wybuchnąć, jak to miała w swoim zwyczaju, gdy nagle zjawili się ich
przyjaciele, którzy od razu wpakowali się do auta na tylnie siedzenie.
-
Cześć wam! – krzyknął Naruto na powitanie.
-
Już się widzieliśmy cymbale – odparł chłodno Sasuke.
-
Zamknij się, nie mówię do ciebie tylko do Sakury – odgryzł się blondyn.
-
To po cholerę gadasz w liczbie mnogiej? Masz wyimaginowanych przyjaciół?
-
Tak swoją rękę – warknął Naruto.
-
W takim razie po co ci Hinata?
-
Sasuke! – krzyknęła zawstydzona Hyuga.
-
Boże, jak dzieci. Gdy skończycie i dorośniecie dajcie znać – Sakura aż warknęła
i całe towarzystwo zamilkło. Dziewczyny tylko westchnęły ciężko i samochód
powoli ruszył w kierunku centrum.
* * *
Droga
na główną, imprezową ulicę miasta zimą wydawała się ciągnąc w nieskończoność.
Dodatkowo podróż samochodem „umilały” „inteligentne rozmowy” Naruto i Sasuke.
Chłopaki co chwila wyzywali się od idiotów, cymbałów, ciot itp. Hinata
próbowała na początku ich uspokoić, ale po pewnym czasie zrezygnowała i
położyła głowę na ramieniu blondyna, modląc się o koniec tej trasy. Sakura o
dziwo wykazała się anielską cierpliwością w stosunku do chłopaków. Więcej krwi
zdawali się jej napsuć kierowcy, co chwila zajeżdżający jej drogę. Zachowanie
Naruto i Sasuke skomentowała tylko jednym zdanie:
-
Nigdzie z wami więcej nie jadę.
Różowo-włosa
zaparkowała samochód na najbliższym parkingu i resztę drogi przeszli na
piechotę. Było już ciemno i zimno, jednak pomimo niskiej temperatury tłumy
ludzi spacerowały po ulicy, szukając jakieś lokalu dla siebie.
Czwórka
przyjaciół stwierdziła, że dla nich najlepszym miejscem będzie klub „Ichiraku”.
Był to chyba jeden z nielicznych lokali, gdzie dzieciarnia nie miała wstępu i
można było zarówno spokojnie potańczyć na wielkim parkiecie, jak i porozmawiać
na piętrze, który robił za bar.
Gdy
tylko weszli do środka, chłopcy wzięli od swoich kobiet okrycia i zanieśli je
do szatni. Jak się okazało Sakura i Sasuke także potraktowali dzisiaj wyjście
na miasto jako całkowity spontan i nie przywiązali zbytnio uwago do swojego
stroju. Dziewczyna, która zwykle zakładała na takie okazje koszulkę na
ramiączkach, obcisłe spodnie i stosowała odpowiedni makijaż, dziś była
niezwykle naturalna w swojej różowej spódnicy i białym swetrze, co zdaniem
Uchihy dawało jej prawdziwego uroku. Sam był ubrany podobnie jak Naruto, w
ciemne dżinsy i koszula. Ciemnowłosy miał na sobie dodatkowo ciemny sweter,
podczas gdy Naruto czarną marynarkę. Hinata ubrana w jasne spodnie, oraz
granatową bluzkę z dekoltem „łódką”, przykuwała uwagę zebranych w lokalu
mężczyzn.
Gdy
chłopcy wrócili do dziewczyn, cała czwórka udała się od razu na piętro.
Ponieważ była dość wczesna pora, toteż w klubie nie było jeszcze wiele
balowiczów i bez trudu znaleźli dla siebie wolny stolik. Zamówili po drinku,
prócz Sakury, która będąc kierowcą poprosiła o sok i spędzili tak dłuższy czas
gawędząc wesoło. Naruto i Sasuke rozmawiali ze sobą, tym razem bez żadnych
wyzwisk i złośliwości.
-
Wy jesteście dziwni – rzekła Sakura.
-
My czyli kto? – spytał zdziwiony Sasuke.
-
No ty i Naruto. Raz się żrecie jak psy, a zaraz potem rozmawiacie jak starzy
znajomi.
-
Bo my geje tak mamy – odparł wesoło Naruto, wyszczerzając rząd białych zębów.
-
Mów za siebie cioto – odparł chłodno Sasuke.
-
Misiu no nie złość się i tak wiem, że mnie kochasz – odparł blondyn, którego
ton głosu przybrał zabawne brzmienie.
-
Kocham to ci nakopać po ryju.
-
Pierdol się.
-
Matko z córką, Hinata jak ty z nim wytrzymujesz? Bo ja to tego tutaj mam ochotę
zabić.
Hinata
lekko poczerwieniała i spojrzała z zakłopotaniem na swojego ukochanego.
-
No ja… no ma jakieś tam zalety – odparła cicho.
-
Co znaczy jakieś? Chcesz mi powiedzieć, że nie umiesz ich wymienić? – odparł z
naburmuszoną miną blondyn.
Hinata
zaśmiała się cicho i objęła chłopaka.
-
Masz ich tak dużo, że trudno je zliczyć po prostu – dodała cicho.
-
Bo nie ma tak małej liczby, która by określiła ich ilość – dodał Sasuke
chichocząc, za co został skarcony przez Sakurę.
-
Idź lepiej kup nam wszystkim po drinku – rzekła surowo.
-
Że niby z jakiej racji?
-
Z takiej, że cię proszę – rzekła Sakura surowym tonem – chyba nie chcesz aby mi
było przykro?
-
Ehhh… - Sasuke nic więcej nie odparł, tylko wstał i zaczął się kierować w
stronę baru, gdzie sprzedawano drinki.
-
Pantoflarz – krzyknął za nim Naruto z wesołą miną.
-
Kochanie, a może byś mu tak pomógł je przynieść? – spytała Hinata spoglądając
na blondyna.
-
Ale dlaczego? – spytał zdziwiony.
-
Bo cię proszę, chyba nie chcesz…
-
Dobrze, już dobrze idę – rzekł zrezygnowany blondyn. Wstał od stolika,
pocałował na odchodne Hinatę i poszedł za przyjacielem.
Podczas
gdy dziewczyny rozmawiały przy stoliku, chłopcy stali przy barze i czekali na
zamówione drinki. Sasuke rozglądał się spokojnie po wnętrzu. Coraz więcej ludzi
przybywało i powoli zapełniało kolejne stoliki. Również na dole parkiet zaczął
być okupywany przez coraz więcej ludzi. Naruto siedział na wysokim stołku,
podrygując w rytm muzyki.
-
No i co się tak gibasz? Zaraz wrócisz do swojej pani i potańczycie – rzekł
Sasuke z uśmiechem, spoglądając na przyjaciele, którego energia wręcz
rozpierała.
-
A nie wiem. Tak jakoś – odparł wesoło blondyn – po prostu jestem szczęśliwy.
Sasuke
nic nie odpowiedział, tylko pokiwał znacząco głową i uśmiechnął się pod nosem.
Barman nalał ostatniego drinka i przyjaciele wrócili do dziewczyn, które żywo
dyskutowały.
-
Możemy przeszkodzić? – spytał wesoło Naruto i chwycił Hinatę za rękę –
zatańczysz?
Dziewczyna
uśmiechnęła się i niemal natychmiast wstała od stolika. Naruto zostawił swoją
marynarkę i po chwili para tańczyła na parkiecie. Sakura przyglądała się im z
góry. Cieszyła się szczęście przyjaciółki.
-
Popatrz Sasuke, i pomyśleć, że jeszcze niedawno ta dwójka snuła się po uczelni.
Każde swoimi ścieżkami, a teraz…
-
Pomyśleć, że było blisko, aby nic z tego nie wyszło – odparł spokojnie Sasuke,
sącząc drinka.
-
Jak to? Co ty gadasz? – Sakura popatrzyła zdziwiona na ciemnowłosego.
-
Pamiętasz imprezę u Kiby? Tą, na którą zaproszony został Naruto?
-
No pamiętam, aczkolwiek wolałabym nie. Nie byłeś wtedy zbyt miły dla mnie –
odparła Sakura ze złą miną – chociaż po niej zaczęliśmy być razem, więc jest na
zero.
-
Nie o to chodzi.
Sakura
znów spojrzała zdziwiona na chłopaka. Ten upił łyka i opowiedział powoli o tym,
co Kiba tak naprawdę zaplanował. Dziewczyna słuchała, a z każdą kolejną minutą
jej oczy robiły się coraz większe ze zdziwienia. W końcu Sasuke skończył
opowiadać.
-
Łajza! – warknęła Sakura – wiedziałam, że z niego dupek, ale żeby aż tak?
-
Mówiłem ci. Niektórzy się nie zmieniają, bo po prostu nie chcą.
Podczas
gdy Sasuke i Sakura tak rozmawiali, nasza para bawiła się w najlepsze. Szybkie
kawałki przeplatały się z wolnymi. Paru przedstawicieli płci męskie, próbowało
odbić Hinatę, jednak piorunujące spojrzenie Naruto i groźby śmiercią,
skutecznie zniechęcały lowelasów. Dziewczyna bawiła się w najlepsze, ale po
dłuższym czasie zaczęła odczuwać zmęczenie.
-
Oj Naruto, usiądźmy na chwilę – rzekła zdyszana dziewczyna – skąd ty masz tyle
sił?
-
Człowiek szczęśliwy tak ma – rzekł wesoło chłopak i poprowadził dziewczynę do
ławek, które okalały parkiet, na których siedziało kilka osób, równie
zmęczonych tańcem.
-
Chcesz coś pić? – spytał uprzejmie.
-
Wody, jakbym mogła prosić – odparła, ciągle dysząc dziewczyna.
-
Woda raz, się robi – rzucił wesoło i popędził na górę do baru, gdzie jak się
okazało, była spora kolejka.
Hinata
w tym czasie zbierała siły na kolejne tańce, gdy nagle zobaczyła butelkę z wodą
przy swojej twarzy. Wzięła ją do ręki i podziękowała:
-
Dziękuję Naru… - ciemnowłosa podniosła wzrok i znieruchomiała. Przed nią nie
stał Naruto, a przystojny mężczyzna o stalowych włosach, zaczesanych do tyłu.
Jego czerwone oczy spoglądały przyjaźnie na dziewczynę.
-
Przepraszam jeśli cię przestraszyłem. Widzę jednak, że taniec dał ci się we
znaki, toteż pomyślałem, że tobie to przyda się bardziej – rzekł mężczyzna
wskazując ręką na butelkę. Miał ciepły przyjemny głos – mam nadzieję, że mi
wybaczysz, wiem że jesteś tutaj ze swoim mężczyzną, więc uprzedzam że nie jest
to próba podrywu – dodał z uśmiechem.
Hinacie
ów mężczyzna wydał się bardzo sympatyczny. Odwzajemniła uśmiech i odparła:
-
Dziękuję. Nic się nie stało, a ma pan rację, jestem trochę spragniona.
-
Dajmy spokój z tym „panem” postarzasz mnie – odparł mężczyzna śmiejąc się przy
tym – jestem Hidan bardzo mi miło – wyciągnął rękę do Hinaty.
-
Hinata również mi miło – odparła dziewczyna i odwzajemniła uścisk.
Przez
chwilę rozmawiali i patrząc na nich z boku wydawało się, że mężczyzna
zafascynował ciemnowłosą. Po paru minutach jednak, Hidan pożegnał się z
dziewczyną i udał się w tylko sobie znanym kierunku. W tym czasie wrócił Naruto
z wodą dla dziewczyny. Spojrzał zdziwiony, że dziewczyna ma już jedną.
-
Ej, a skąd masz wodę? Jest tu jakiś bar na dole? – spytał blondyn rozglądając
się w około.
-
Ah nie… to… od znajomego – odparła Hinata, jednak ostatnie słowo zabrzmiało
niepewnie.
Naruto
o nic więcej nie pytał. Hinata szybko dodała, że czuje się jakby miała nogi z
waty. Sądząc, że to zmęczenie tańcem oboje wrócili na górę do swojego stolika.
* * *
Z nocnego klubu wychodziło kilka
osób. Wśród nich stalowo-włosy mężczyzna, odziany w czarny płaszcz. Zaczął prószyć
drobny śnieg, jednak on nie zwracał na to uwagi. Wiedział, że zbliża się
kolejny, ważny dla niego moment. Kolejna ofiara zostanie złożona na ołtarzu
Jashina, ale jeszcze nie teraz. On będzie wiedział gdy nadejdzie odpowiedni
czas.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
W ten oto sposób, kończymy kolejny rozdział. Pierwsze spotkanie Hidana z naszymi bohaterami i możecie mi wierzyć, że nie ostatnie ;)
Następny rozdział 16 listopada (sobota) a w nim: coś dla fanów naszego Jashinisty. Hidan - narodziny samozwańczego mesjasza.
Pozdrawiam gorąco :)
Kurde. Też chce tak pisać!
OdpowiedzUsuńMasz talent i to będę w kółko mówiła! Nie ma zmiłuj
Itachi śpiący na kanapie? To musiał być ciekawy widok.
Czyli już mają teczkę? Jestem ciekawa co wymyślą.
Hidan... Ty! Czemu Hidan chce dorwać się do Hinaty?! Niech no tylko coś jej spróbuje zrobić a będzie martwy! Sakurze może robić co chce Ale nie Hinacie!
Kłutnie Sasuke z Naruto the best!
Czekam do soboty na ciąg dalszy bo mnie ciekawość zżera !
Pozdro :*
Brawo, brawo i jeszcze raz brawo. Jestes pierwsza osoba w ktorej opowiadaniu troche polubilem Sakure. Tak sie zastanawiam dlaczego Hidan chce dorwac Hinate, a nie np. Ino lub Tayuye. Hinata i Sakura(ale on juz mniej) nie wywyzszaja sie z powodu pieniedzy. No chyba, ze o czyms nie wiemy.
OdpowiedzUsuńCo do notki do:
-Itachi na kanapie. To moglo dziwnie wygladac
-Uczenie innych przez blondyna. Zastanawia mnie czy wsrod uczniow jest Kiba.
-Klotnie Naru-Sasu sa niezle.
-Pozniej rozmowa w barze tez niezla
-Hidan, niech spada od Hinaty.
Czekam do soboty na next'a, bo ciekawe mogą być losy Hidana.
Wiem dziwny komentarz.
Komentarz raczej krótki, bo lecę oglądać anime =^.^=
OdpowiedzUsuńFajny rozdział. Tylko to wieczne "kochanie", "słońce" itd. przyprawiają mnie o mdłości. ZA SŁODKIE ;-;
Aczkolwiek, chciałabym tańczyć z takim Naruto *-*
Hidan... Hidan... On to umie wszystko spieprzyć xd Chociaż jeszcze nie wiem co tym razem, ale jestem pewna, że coś się stanie.
Pozdrawiam i WENY!
Lubie to ! ;d
OdpowiedzUsuńnie przeszadzaj z ;,,słońce,, ,,kochanie,, itp ; ))
powiem Ci tyle masz talent do pisania. Mam nadzieje że dasz rade napisać to do końca ;)
OdpowiedzUsuńHidan, sukinsynie - kara cię nie minie! ;)
OdpowiedzUsuń