Witam wszystkich na kolejnym rozdziale naszej powieści. Udało mi się szybciej sprawdzić, dlatego daję go już parę godzin wcześniej.
Bez zbędnego przeciągania. Zapraszam do lektury :)
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ponieważ autobus, którym jechała nasza para zakochanych, zakopał się w drodze do domu chłopaka, Naruto i Hinata postanowili ostatnie cztery przystanki przejść na piechotę. Niebo było całe zasnute chmurami, z których nieustannie prószył śnieg. Oboje szli nie odśnieżonym chodnikiem, co jakiś czas pokonując niewielkie zaspy odgarniętego puchu, jednak zdawało się, że im to nie przeszkadza. Gdy dotarli na miejsce była godzina osiemnasta z minutami. Weszli do mieszkania i zdjęli z siebie wierzchnie okrycie. Nie zapalali jednak światła. Światło latarń odbijające się na zewnątrz od śniegu, wpadało do mieszkania nieznacznie oświetlając pomieszczenie. Naruto wszedł do pokoju, prowadząc za rękę Hinatę i posadził ją na łóżku. Uklęknął przed dziewczyną i złożył na jej ustach pocałunek, która ona odwzajemniła. Położyła swoje dłonie na jego ramionach i drobnymi palcami delikatnie oplotła jego szyję. Trwali w tym pocałunku dłuższą chwilę, lecz oni zdawali się nie liczyć tego czasu. Cieszyli się sobą, jak tylko potrafili najlepiej.
W
końcu Naruto odchylił nieznacznie głowę i popatrzył Hinacie, w jej białe oczy.
Blask dopływający z ulicy odbijał się w jej ciepłym spojrzeniu. Dla niego była
najpiękniejszą istotą na ziemi. Chłopak po chwili wstał i podszedł do stołu.
Dziewczyna dopiero teraz dostrzegła, że jest on nieznacznie wystawiony na
środek pokoju, a zamiast foteli stoją przy nim dwa krzesła. Jedno od ich
strony, a drugie po przeciwległej. Stół pokryty białym obrusem, trzymał na
swoim blacie komplet talerzy i sztućców, dla dwóch osób. Po środku stały dwie
świece, które chłopak właśnie zapalał i dwa kieliszki do wina.
Hinata
widząc to uśmiechnęła się ciepło. Wstała cicho z łóżka i podeszła do chłopaka,
obejmując go w pasie. Głowę położyła na jego ramieniu i delikatnie pocałowała blondyna
w szyję. Naruto przeszły przyjemne ciarki po plecach. Gdy obie świece już
płonęły, rozświetlając drobnymi płomieniami pokój, Naruto odwrócił się do
dziewczyny i pocałował ją w czoło, przytulając do siebie. Gestem ręki wskazał odsunięte
lekko krzesło, na którym dziewczyna usiadła. Sam udał się do kuchni, gdzie
wkładał jakieś danie do piekarnika i nastawił budzik na czterdzieści minut. Z
lodówki wyjął jeszcze wino, które wczoraj specjalnie kupił na tę okazję i
wrócił do Hinaty.
Oboje
siedzieli teraz przy stole popijali powoli karmazynowy napój i rozmawiali,
śmiejąc się przy tym od czasu do czasu. Przez ostatnie dwa miesiące wiele się o
sobie dowiedzieli i jak się okazało, mają ze sobą sporo wspólnych tematów.
Nawet ich światopoglądy nieznacznie tylko odbiegały od siebie. Dzięki temu każdy
kto ich widział, odnosił słuszne wrażenie, że doskonale się dogadują. Dodatkowo
ich odmienne charaktery; on porywczy, ona spokojna, on otwarty, ona nieśmiała.
To sprawiało, że doskonale się uzupełniali.
W
końcu zadzwonił budzik i Naruto udał się do kuchni. Hinata chciała mu pomóc,
jednak on odparł iż sobie poradzi. Po chwili wrócił i gotowym daniem, jednym z
nielicznych które chłopak potrafił przyrządzić: Lasagne, które jak się okazało,
bardzo przypadło do gustu dziewczynie, za co został potem obdarowany pocałunkiem.
Gdy skończyli posiłek, tym razem Hinata wstała i zaniosła naczynia do kuchni.
Chciała pozmywać, aby tak podziękować za pyszną kolację, ale chłopak ją
odciągnął od zlewu i zaprowadził z powrotem do pokoju, gdzie siedzieli teraz na
łóżku przy blasku świec, pijąc wino i zasłuchując się w jednej z płyt blondyna.
Hinata wtuliła się między nogi chłopaka i ułożyła swoją głowę na jego piersi.
Ten oparł się plecami o poduszkę, która oddzielała go od ściany.
-
Kochanie – rzekła cicho Hinata – tak się zawsze zastanawiałam...
-
Nad czym słońce? – spytał równie cicho chłopak.
-
Nie, nic już zapomniał – odparła i pocałowała chłopaka w policzek.
-
Powiedz proszę. Przecież widzę, że chcesz o coś spytać, więc pytaj śmiało, nie
mam nic do ukrycia – rzekł ciepło Naruto, gładząc dziewczynę po policzku.
Dziewczyna
wahała się jeszcze przez chwilę, ale słysząc jego ciepły głos postanowiła, że
spyta.
-
Bo widzisz. Zastanawiałam się zawsze, co takiego porabiałeś zanim się
poznaliśmy. Wiem, że to głupie, ale jestem ciekawa po prostu.
-
To nie jest głupie, skąd taki pomysł? – odparł z uśmiechem chłopak i wypił łyk
wina z kieliszka – po prostu nigdy nie uważałem swojego życia, na tyle
interesujące, aby o nim opowiadać. Naprawdę chcesz to usłyszeć?
-
Tak – odparła zdecydowanym tonem – i niczego nie ukrywaj.
-
Jesteś pewna?
-
Tak samo jak tego, że cię kocham.
-
No dobrze więc, ale ostrzegam, nie spodziewaj się fajerwerków.
Naruto
poprawił się na poduszce na której leżał. Przytulił do siebie dziewczynę i
zaczął swoją opowieść.
* * *
Ze
swojego dzieciństwa po jakimś czasie nie pamięta się zbyt dużo. Wiele wspomnień
się zaciera. Stare są wypierane przez nowe. Pierwszym wspomnieniem, które
Naruto zachował, to jedna z jego zabaw z kolegami na podwórku. Mieszkał wtedy
blisko śródmieścia, na osiedlu Hachibiego. Jest to ta część, w której znajdują
się najstarsze bloki w mieście. Tam właśnie młody Uzumaki spędził dzieciństwo.
Mieszkał wraz z wujkiem Jiraya, który przeprowadził się do chłopaka po ty jak
zmarli rodzice blondyna. Mógł go co prawda przygarnąć do siebie i zabrać do
stanów, jednak nie było pewności, jak to się wszystko ułoży. Gdy biznes Jirayi
raczkował, w podobnej fazie wzrostu był Naruto. Mężczyzna nie chciał narażać,
małego dziecka na długą i żmudną podróż. Kierował rozwojem firmy zza granicy, a
pomagał mu w tym jego najstarszy syn. Żona Jirayi, nie wiadomo co teraz robiła.
Rozstali się pół roku przed śmiercią matki blondyna i zaraz potem kobieta
zniknęła z życia Jirayi, nie utrzymując kontaktu, ani z nim, ani ze swoimi
synami, którzy wyjechali do Stanów. Starszy jak już wspomnieliśmy pomagał
prowadzić biznes ojca. Młodszy otworzył swój własny sklep z zagranicznymi
produktami. Ponieważ na miejscu było mnóstwo emigrantów z jego kraju, zawsze
miał spory ruch, dzięki czemu jego sklepik dobrze prosperował.
Tak
więc mały Naruto dorastał pod okiem swojego wujka. W wieku siedmiu lat poszedł
do pobliskiej szkoły podstawowej. Tam układało mu się różnie, zarówno z ocenami,
jak relacjami z innymi. O ile takie przedmioty jak matematyka, historia czy w-f
nie przysparzały mu trudności, o tyle chemia, geografia lub fizyka już tak. Z
początku, nie lubił się z nikim z klasy. Wdawał się w liczne bójki, jednak z
biegiem czasu wzajemna niechęć chłopców do siebie, przeradzała się w
przyjaźnie. Po ośmiu latach Naruto skończył szkołę podstawową i rozpoczął naukę
w liceum.
W
tym miejscu doznał poważnego rozczarowania. Hucznie promowana szkoła na wielu
targach, oferująca Bóg wie co, okazała się niczym nie wyróżniającą się placówką
edukacyjną. Podobnie jak w szkole podstawowej, tutaj też z nauką bywało różnie.
Różnie się także układały jego relacje z innymi, choć były one bardziej na
plus. Tutaj także poznał swoją, jak wtedy mu się wydawało, wielką miłość. Była
z jego klasy i jedną z tych osób, które poznał jako pierwsze. Ona wtedy była z
jakimś chłopakiem ze starszego rocznika, a Naruto z początku nie myślał o tym,
aby posunąć tą znajomość dalej. Miała ciemne blond włosy do ramion. Szczupła,
smukła dziewczyna, ubierała się dość ekstrawagancko. Czasem potrafiła przyjść
ubrana niczym choinka, by innym razem, zjawić się w szkole w czarnym stroju
wampirzycy. Naruto bardzo lubił z nią przebywać.
Poznali
się na jednej z przerw. Dziewczyna przygotowywała na korytarzu plakat,
obwieszczający zlot fanów komiksów. Ponieważ Naruto bardzo je uwielbiał – do
dziś z resztą – postanowił podpatrzeć poczynania dziewczyny. Ta, będąc
pochłonięta pracą, zdawało się że nie dostrzega chłopaka, toteż blondyn bez
krępacji podszedł bliżej.
-
Cześć! – rzuciła dziewczyna, podnosząc wzrok na Naruto i uśmiechając się wesoło
– co tam? Podoba ci się plakat? – spytała i pokazała mu prawie skończone
dzieło.
-
Nawet bardzo – odparł zakłopotany Naruto – gdzie ta wystawa będzie?
-
W…właśnie! Nie dodałam tej informacji na plakacie – rzekła dziewczyna i rzuciła
się do nanoszenia poprawki – organizowana będzie w domu kultury, niedaleko
naszej szkoły. W przyszły piątek o osiemnastej. Wpadniesz?
-
Pewnie! Uwielbiam komiksy, choć wujek twierdzi, że powinienem z nich wyrosnąć.
-
To tak jak moi rodzice, ale ja się nie przejmuję. Po co mam na siłę rezygnować
z czegoś co lubię?
-
A jaki jest twój ulubiony bohater? – spytał Naruto, przysiadając się do
dziewczyny.
Rozmawiali
tak wesoło przez cała przerwę, aż dzwonek obwieścił początek lekcji. Spotkali
się jeszcze później po szkole i wrócili do przerwanego tematu o bohaterach z
kolorowych stron.
* * *
Mijały
kolejne dni, a Naruto powoli zaprzyjaźniał się z Sijui, bo tak było na imię
dziewczynie. Jak się okazało, niedawno zerwała ze swoim chłopakiem, jednak nie
mówiła dlaczego. Naruto, mimo to nie myślał o podrywie. Traktował ją jak swoją
siostrę, a ona jego jak brata. Nie raz można było ich spotkać, razem siedzących
na korytarzu podczas przerwy lub okienka między zajęciami.
W
między czasie naszemu blondynowi spodobała się pewna dziewczyna o ciemnych
rudych włosach i żółtych oczach Karui. Sijui z kolei zaczęła się spotykać z ich
wspólnym kolegą z klasy Higą Natsume. Był to niepozorny chłopak z bujną
czupryną włosów, a jego szare oczy skrywały się za cienkimi okularami. Patrząc
na niego i Sijui każdy zadawał sobie pytanie: co taka super laska, robi z takim
leszczem? Ponieważ Naruto coraz więcej czasu poświęcał na umawianie się z Karui,
jego relacje z przyjaciółką nieco się rozluźniły.
Blondyn
poznał dziewczynę podczas jednych zajęć z matematyki, kiedy spóźniwszy się na
lekcję zmuszony był usiąść na ostatnim wolnym miejscy. Traf chciał, że było to
akurat obok Karui. Przez całą lekcję chłopak co jakiś czas był zagadywany przez
dziewczynę o pomoc w zadaniu, a ten chętnie się zgadzał. Później rozmawiali
jeszcze trochę po lekcjach. Okazało się także, że łączy ich także wspólna droga
do domu. Naruto mieszkał tylko o jeden przystanek dalej od dziewczyny, więc
zawsze wracali razem dużo rozmawiając. Karui była nietypową dziewczyną. Jej
rodzice mieszkali w Sunie, a tutaj mieszkała tylko u swojej babci. W weekendy
wracała natomiast do rodziców. Interesowała się fotografią i do tego miała
nieco inne podejście do życia. Twierdziła, że należy chwytać dzień i nie
planować zbyt wiele na przód, a żyć spontanicznie. Naruto co prawda nie był
pedantem, planującym od deski do deski, ale też nie lubił pozostawiać zbyt
wiele przypadkowi.
Jak
to bywa wśród młodych, w pewnej chwili Naruto zdał sobie sprawę, że dziewczyna
mu się po prostu podoba. Z początku nie zwracał na to uwagi, ale z każdym dniem
widział w dziewczynie coś więcej niż tylko koleżankę. Z początku nie wiedział
za bardzo jak i czy w ogóle się z tym ujawnić. Wiedział, że dziewczyna nie lubi
szablonowego podejścia, dlatego jeśli miał coś zrobić, musiało to być
nietypowe. Przez długi czas myślał o tym, aż wpadł na pewien pomysł. Postanowił
napisać list, ale nie zwykłym językiem, a pisany wierszem. Pewnego dnia,
wróciwszy ze szkoły, pożyczył laptopa od swojego wujka, na którym w edytorze
tekstu, korzystając ze specjalnej czcionki, napisał czterozwrotkowy wiersz, w
którym dość nietypowo opisywał swoje uczucia dziewczynie. Wydrukował go potem
na specjalnie kupionym na tę okazje zielonym papierze i złożywszy na trzy
części, schował do kremowej koperty, którą starannie zakleił.
Z
wręczeniem koperty postanowił poczekać na odpowiedni moment. Gdy wracali w
piątek razem do domu, upewniwszy się że nikt z klasy nie idzie z nimi, wyjął z
kieszeni kurtki kopertę i wręczył zdumionej dziewczynie. Z jednym tylko
zastrzeżeniem, aby przeczytała dopiero wtedy, gdy ta będzie sama w pociągu do
Suny. Po tych słowach chłopak szybko się oddalił zostawiając zdumioną dziewczynę
samą.
Prze
cały weekend Naruto myślał o dziewczynie. Czy przeczytała? Co sobie pomyślała?
Najgorszą torturą było to wyczekiwanie i to, że nie dzwoniła. Naruto już parę
razy chwycił za telefon, ale stwierdził, że wytrzyma.
Przyszedł
wreszcie, pierwszy raz wyczekiwany przez chłopaka poniedziałek. W szkole zjawił
się wcześniej niż zwykle. Karui już była, lecz przez cały dzień nie odzywała się
do chłopaka poza zwykłym „cześć”. Lekcja wlokły się w nieskończoność. Naruto w
ogóle nie mógł się skupić, na treści przekazywanej przez nauczycieli. Gdy
nadszedł koniec zajęć, blondyn zauważył że dziewczyna szybko opuszcza budynek
szkoły, toteż wziąwszy kurtkę z szatni i pobiegł za nią.
-
Hej Karui – rzekł gdy tylko dogonił dziewczynę.
-
Hej - Odparła patrząc na chłopaka jak gdyby nigdy nic.
-
Czytałaś – spytał, a serce omal nie wyskoczyło mu z piersi.
-
Tak – odparła krótko.
-
I co sądzisz?
Dziewczyna
zatrzymała się i chwilę popatrzyła na Naruto.
-
Nie zbliżaj się do świata, którego nie rozumiesz – odparła szybko i odeszła,
pozostawiając zszokowanego Naruto samego ze swoimi myślami.
* * *
Naruto
przerwał na chwilę i popatrzył na dziewczynę. Przez chwilę obawiał się, że
powiedział za dużo. W końcu dziewczyny, z resztą chłopaki również, nie lubią
słuchać o byłych miłościach swoich partnerów. Hinata jednak była spokojna.
Spoglądała swoimi śnieżnobiałymi oczami na blondyna, który nie wiedział za
bardzo, jak odebrać jej wyraz twarzy.
-
Kochałeś ją? – spytała nagle.
Naruto
przez dłuższy czas nic nie mówił. Nie przez to, że nie chciał odpowiadać, ale
dlatego, że nie za bardzo wiedział, co ma powiedzieć. Kiedyś myślał, że tak
właśnie wygląda miłość, ale ile miał wtedy lat? Siedemnaście? Wydawać by się
mogło, że taki człowiek wie już wystarczająco dużo o miłości, ale nic bardziej
mylnego. Wtedy myślał, że to faktycznie to, teraz wiedział, że dziewczyna po
prostu mu się podobała, ale nic poza tym.
-
Nie kochałem – odpowiedział w końcu, zgodnie z prawdą.
Hinata
nic nie odpowiedziała, tylko pocałowała chłopaka delikatnie i wstała z łóżka.
Podeszła do stołu, z którego wzięła butelkę z winem i wróciła do blondyna.
Nalała im jeszcze po kieliszku i usadowiła się z powrotem, wtulając w swojego
ukochanego.
-
Opowiedz mi coś o swoim wujku. Prawie nic o nim nie mówisz.
-
Wujek Jiraya – rzekł chłopak bardziej do siebie niż do Hinaty – co prawda
mieszkałem z nim ładnych kilka lat, ale średnio go znałem. Był bardzo
zapracowany. Tutaj zajmował się mną, a tam swoją firmą.
* * *
Jiraya
zapisał się w pamięci Naruto jako człowiek dobry, choć mający czasami dziwne
pomysły. Był wysokim, dobrze zbudowanym mężczyzną z długimi siwymi włosami. Gdy
przyjmował blondyna pod swoje skrzydła, miał już ponad czterdzieści lat. W
gronie swoich znajomych był lubianym i szanowany. Nie stronił co prawda od
alkoholu, ale nigdy nie widziano go pijanym. Był silnym człowiekiem, jednak
potrafił mieć gołębie serce. Najważniejszymi wartościami dla niego były
przyjaźń i miłość i te nauki wpajał młodemu Uzumakiemu. Dlatego pewnie też tak
bardzo przeżył rozstanie ze swoją żoną i prawdopodobnie gdyby nie obecność jego
dwóch synów, nie wyszedłby nigdy z dołka, w którym się znalazł. Z czasem wujek
całkowicie się podniósł i postanowił zacząć wszystko od nowa.
Jiraya miał tylko jedną zasadnicza wadę. Od
czasu rozstania, przejawiał zbyt duże zainteresowanie kobietami, mimo iż w
ogóle się na nich nie znał. Nie raz, gdy Naruto był już starszy, wstydził się
za swojego wujka, który idąc ulicą oglądał się za zgrabną dziewczyną i
pogwizdywał. Kończyło się to zwykle wymownym spojrzeniem molestowanej kobiety,
choć zdarzały się przypadki, gdy mężczyzna dostał z klasycznego liścia. Raz
nawet zdarzyła się sytuacja, że Jiraya chciał pomóc jakieś kobiecie, której
wypadła torba z zakupami, pozbierać rozrzucone rzeczy. Gdy zbliżał się do
niewiasty w potrzebie, potknął się o wystającą płytkę chodnikową i poleciał tak
niefortunnie, że wylądował głową w obfitym biuście kobiety. Skończyło się to
nie tylko wrzaskiem i serią ciosów rozwścieczonej kobiety, ale wizytą na
posterunku i tylko cudem nie doszło do oskarżenia Jiyrai o molestowanie.
Policjant przesłuchujący wujka, okazał się na szczęście wyrozumiały i skończyło
się tylko na pouczeniu. Kazał także Naruto pilnować wujka, aby ten nie robił
więcej głupstw.
Mężczyzna zajmował się młodym Naruto do
czasu drugiej liceum. Wówczas to jego firma w Stanach ugruntowała swoją pozycję
na rynku i wyraźnie się rozrosła, toteż nie było już możliwości, aby kierować
nią tak jak do tej pory zza granicy. Nie mógł też zostawić wszystkiego na
głowie syna. Na szczęście Naruto szybko wydoroślał i rozumiał sytuację, więc
wujek, mimo iż z pewnymi oporami, wyjechał pozostawiając blondynowi trochę
środków na życie. Obiecał także wspomóc chłopaka finansowo, gdyby ten
zdecydował się kontynuować naukę na studiach.
Naruto skończył liceum i jak już wiadomo
poszedł na studia. Gdy osiągnął pełnoletniość, mieszkanie w którym mieszkał,
przeszło całkowicie na jego własność mocą prawną i mógł nim dysponować na swój
sposób. Pierwszą samodzielną decyzją jaką podjął, była sprzedaż kwatery i kupno
kawalerki, w której mieszka obecnie. Dzięki tej wymianie, zarobił sporo grosza
i mógł stanąć na własnych nogach. Ponieważ jest dumny nie pozwolił wujkowi na
wspieranie go finansowo.
Wraz z rozpoczęciem studiów na wydziale
matematyki, Naruto znalazł pracę na budowie u pana Tazuny, a dalsza część jest
już znana czytelnikowi.
* * *
Naruto
skończył swoje opowiadanie i znów spojrzał na Hinatę. Sądził, że dziewczyna już
śpi, gdyż była taka spokojna. Ona jednak patrzyła na chłopaka swoimi białymi
oczyma. Przez całą opowieść słuchała go bardzo uważnie. Ona naprawdę chciała,
poznać jego historię. Poczuł się dziwnie, do tej pory żył sam i miał wrażenie,
że tak już będzie. Jego życie przeminie i nikt nawet tego nie zauważy. Nie
pozostawi żadnych wspomnień o sobie. Teraz miał, dla kogo pisać kolejne
rozdziały swojej opowieści i nie będą one już takie smutne.
Hinata
odwróciła głowę od chłopaka i popatrzyła w kierunku kredensu. Po chwili wstała,
a blondyn przyglądał się jej z zaciekawieniem. Podeszła do mebla i zatrzymała
się przy półce, na której stała znana jej już fotografia, przedstawiająca
rodziców Naruto. Blask świec nie dawał idealnego światła, jednak dziewczyna
wiedziała, że patrzą na nią dwie uśmiechnięte postacie. Nie znała ich, ale
wiedziała, że musieli to być wspaniali ludzie. Ta jedna fotografia ma w sobie
więcej uczuć niż niejeden człowiek. Hinata wzięła zdjęcie do ręki i wróciła do
chłopaka. Usadowiła się obok blondyna i przez chwilę patrzyła na zdjęcie.
Naruto siedział przy niej, ale nic się nie odzywał. Był cichy, zupełnie jak nie
on. Spoglądał jedynie na fotografię, którą trzymała dziewczyna.
-
Powiedziałeś kiedyś, że nie wiele o nich wiesz – rzekła cicho Hinata – Nie
chciałbyś się dowiedzieć jacy byli?
-
Chciałbym, ale... – Naruto spuścił wzrok.
Hinata
popatrzyła na chłopaka, ale nic nie mówiła, nie poganiała go z odpowiedzią.
-
... boję się, że jak ich poznam, dowiem się, jacy byli, to będzie mi ich
jeszcze bardziej brakować, a już teraz boli, gdy o nich myślę. Gdy widzę jak
inni się cieszą życiem rodzinnym, jak spędzają razem święta, wspólnie się bawią…
– Naruto podniósł znów wzrok na
fotografie, którą wziął od dziewczyny – boje się, że gdy dowiem się jak
wspaniałymi byli ludźmi, to ból związany z tym, że ich tu nie ma, będzie zbyt
duży, aby sobie z tym poradzić.
-
Przepraszam nie wiedziałam.
-
Za co przepraszasz? – spytał zdziwiony chłopak.
-
Mieliśmy spędzić miły wieczór, a kazałam ci rozgrzebywać przeszłość. Powinnam
się domyśleć, że nie jest ci z tym łatwo.
-
Nie mów tak – odparł żywo chłopak - jesteś pierwszą osobą, której o tym
wszystkim mówię. Nawet nie masz pojęcia, jak mi teraz lżej. Przez całe życie
dusiłem to wszystko w sobie. Nie jest łatwo, jeśli nie możesz się z nikim
podzielić, nawet najmniejszą pierdołą.
Mówiąc
to uśmiechnął się szczerze do dziewczyny. Długi jeszcze czas siedzieli tak na
łóżku, oświetleni blaskiem świec i rozmawiali. Każdy kto by ich zobaczył,
uznałby że to typowa nudna para i nie zrozumiałby, jak wielkie szczęście dają
sobie nawzajem.
Było
już długo po północy, gdy Hinatę zaczął ogarniać sen. Świece już się prawie
całkowicie wypaliły, ale Naruto postanowił nie zapalać światła.
-
Rety jak mi się spać nagle zachciało – rzekła dziewczyna, ziewając lekko –
kochanie mogę się obmyć w twojej łazience prawda?
-
Nie, nie możesz – Naruto wywrócił oczami. Ciemnowłosa była już u niego tyle
razy, a ona jeszcze się czasem krępuje, poruszać swobodnie po mieszkaniu – ale
możesz za to natrzeć się śniegiem z parapetu, podobno pobudza – dodał śmiejąc
się złośliwie.
-
Podlec z ciebie – odrzekła Hinata z naburmuszoną miną, ale szybko zmieniła ją
na uśmiech i udała się do łazienki.
Gdy
dziewczyna brała prysznic, Naruto pościelił dla nich łóżko i usiadł na brzegu
wpatrując się w płomień świecy. Prawdą jest, że jeszcze nikomu nie opowiadał o
tym co robił. Teraz miał okazję, mógł jej powiedzieć wszystko, ale mimo to
postanowił, pewnych wątków nie rozwijać do końca. To była w końcu przeszłość i
nie chciał nią sprawiać przykrości Hinacie.
* * *
Po
rozstaniu się z Karui, Naruto cały następny dzień zastanawiał się, co zrobić.
Nie może przecież tego tak zostawić. Co ona mogła mieć na myśli? A może chciała
sprawdzić jego reakcje? Naruto analizował każdy możliwy scenariusz. W końcu
następnego dnia, podszedł do dziewczyny po lekcjach
-
Cześć. Możemy pogadać? – spytał poważnym tonem.
-
Cześć. Jasne Naruto – odparła dziewczyna, znów jak gdyby nigdy nic.
-
Dlaczego sądzisz, że nie znam się na świecie miłości i romantyzmu, który
opisałem w liście do ciebie?
Dziewczyna
zrobiła wielkie zdziwione oczy i popatrzyła na chłopaka.
-
Ale jak to? Przecież myślałam, że...
-
Sądziłaś, że to list dla ciebie? Poniekąd miałaś rację – odparł spokojnie
chłopak – uznałem, że jesteś jedyną osobą, która jest w stanie odczytać ten
list doszukując się w nim głębszego sensu. Jesteś z zamiłowania fotografem,
więc masz duszę artysty. Potrafisz dostrzec to, co dla innych jest niewidoczne.
Dałem ci ten list nie tylko, aby wyznać ci to, co czuję, ale także abyś oceniła
jego wartość literacką.
Dziewczyna
uśmiechnęła się tajemniczo. Naruto szukał wszelkich sposobów, aby ją zaskoczyć
i chyba mu się to udało. Wiedział, że ona lubi nieprzewidziane sytuacje, a on
jej to dawał.
-
Co do świata, o którym mówiłaś – kontynuował – wspominałaś, że mam się nie
zbliżać do niego. Rozumiem, że chodzi o ciebie, ale nie wiem dlaczego mi
zabraniasz.
-
Nie zabraniam, tylko ostrzegam – odparła dziewczyna, której twarz znów
przybrała normalny wyraz – możesz się pokaleczyć, nie jestem taka jak inne.
Dlatego lepiej trzymaj się ode mnie z daleka.
Powiedziawszy
to odwróciła się i odeszła powolnym krokiem. Naruto stał zdziwiony i patrzył za
nią. Jego spojrzenie wyrażało smutek.
Naruto
widywał się potem z dziewczyną jeszcze w szkole aż do matury, ale nigdy nie
zamienili już ani słowa.
Od
tego wydarzenia minęły trzy miesiące. W tym czasie odżyły stosunki Naruto z
Sijui, która była dalej w związku z Higą, jednak zdawała się nie być
szczęśliwa. Chłopak był miły owszem, ale był także maminsynkiem i do tego
chorobliwie zazdrosnym o swoją dziewczynę. Potrafił jej robić awanturę o
każdego chłopaka, z którym gadała i aż dziw bierze, że pozwalał się jej widywać
z Naruto.
Jak
to bywa w takich właśnie sytuacjach, gdy spotykają się dwa serca, gdzie jedno
zranione, drugie nieszczęśliwe mimo, że zajęte, Naruto i Sijui zaczęli się zbliżać
ku sobie. Bronili się przed tym jak mogli, lecz w pewnej chwili uczucie to
zrobiło się zbyt silne, żeby je ignorować. Nawet nie wiadomo, jak to się
zaczęło. Spotykali się po lekcjach, a czasem gdy Higa jechał do babci na wieś,
także w weekendy. Żadne z nich nie wyznało drugiej osobie swoich uczuć, jednak
podświadomie wiedzieli, że chcą być razem. Sijui za każdym razem rozpalała
nadzieje Naruto na wspólny związek, mówiąc że zerwie z Higą, by następnego dnia
iść ze swoim chłopakiem za rękę przez korytarz z uśmiechem na ustach. Jednak
był to uśmiech przez łzy i trwał on tylko przez pierwsze pół godziny, potem
przychodziła kolejna kłótnia i jeszcze kolejna. Znów były łzy i tak długi czas.
Pewnego
dnia, kiedy Naruto mieszkał już dawno sam, wraz z Sijui postanowił, że zrobią
sobie wagary. Niestety pogoda, mimo iż była późna wiosna, nie dopisywała i nie
bardzo wiedzieli gdzie się wybrać. W końcu zdecydowali się udać do domu
chłopaka. Tam obejrzeli film, a potem dziewczyna zaproponowała, że zagrają w
karty. Jak łatwo się domyśleć, najpopularniejszą grą wśród młodzieży, był wtedy
poker w wersji dla dorosłych. Rozgrywka była długa i dość wyrównana, a z każdym
rozdaniem, któreś z nich pozbywało się jakiejś części garderoby. Po pewnym
czasie Naruto nie miał na sobie nic, dziewczyna zaś tylko dolną część bielizny.
Przez chwilę siedzieli w takich „strojach”. blondyn widząc, że dziewczyna drży
z zimna, wziął z szafy koc i klęknąwszy przy Sijui przykrył ją dokładnie. Miał
już wstać, gdy dziewczyna chwyciła go za rękę i opatuliła pledem, jednocześnie
przylegając swoim ciałem do niego. Naruto poczuł jej ciepłe ciało. Piersi dziewczyny
przylegały do jego torsu. Ramiona jej trzymały koc, opatulając ich. Blondyn
przez chwilę się wahał, ale postanowił zaryzykować i pocałował dziewczynę
namiętnie w usta. Ona się nie sprzeciwiła, tylko oddała pocałunek z równą
namiętnością. Po chwili oboje, leżeli na łóżku. Ręce każdego z nich wędrowały
po ciele partnera, zadając dodatkowe pieszczoty. Dziewczyna poczuła jak jego męskość
twardnieje i zaczęła się nią delikatnie bawić. Naruto czując jej ciepłą dłoń,
wsunął swoją rękę pod jej bieliznę i delikatnie pieścił.
Pieszczoty
ich zdawały się nie mieć końca i w pewnej chwili, gdy zdawało się, że dojdzie
do zbliżenia, Sijui niespodziewanie rozpłakała się. Wprawiła tym Naruto w
osłupienie i wielki szok. Dziewczyna leżała teraz obok chłopaka i płakała.
Blondyn zaś wiedział czemu. Była przecież z innym i zdradziła go. Miała zerwać,
ale tego nie zrobiła. Kochała tego całego Higę, a mimo to zdradziła.
Dziewczyna
płakała jeszcze przez jakiś czas, a Naruto przytulił ją do siebie i tak leżeli.
W końcu wstali i ubrali się. Panowała między nimi niezręczna cisza. Sijui
postanowiła, że wróci już do domu. Poprosiła żeby Naruto ją odprowadził, na co
ten przystał.
Oboje
szli w milczeniu ulicami osiedla, w ogóle nie rozmawiając. Naruto był pogrążony
w myślach. Pierwszy raz w swoim życiu życzył komuś źle. Pragnął, aby Sijui
zerwała z tym przeklętym Higą i wtedy byliby razem. Nie poznawał się, ale nie
interesowało go to teraz.
W
pewnej chwili poczuł ciepła dłoń, ściskającą jego rękę. Sijui przylgnęła do
niego i położyła głowę na jego ramieniu.
-
Zerwę z nim. Jeszcze dzisiaj. Zerwę bo chcę być z tobą.
Naruto
nie mógł uwierzyć własnym uszom. Czyżby jego modlitwy zostały tak szybko
wysłuchane? Będzie z nią, już jutro będą razem. Poczuł ja serce zabiło mu
mocniej. Chciał krzyczeć z radości, ale postanowił, że wstrzyma się z tym do
jutra.
Dotarli
na przystanek i czekali na autobus dziewczyny. Znów rozmawiali ze sobą, ale już
nie jak przyjaciele, a jak para. Gdy autobus podjechał, dziewczyna pożegnała
czule chłopaka i po chwili siedziała już w pojeździe. Odjechała, machając
jeszcze szczęśliwemu blondynowi na pożegnanie.
Przez
resztę dnia Naruto chodził uśmiechnięty od ucha do ucha. To już jutro usłyszy
od niej wspaniałą nowinę. Dobrze, że go nikt nie widział, bo prawdopodobnie
uznałby za naćpanego. Naruto tak się mniej więcej czuł, był upojony tą
dziewczyną i jej słowami.
* * *
Następnego
dnia Naruto wcześniej niż zwykle zjawił się w szkolę. Był szczęśliwy, zaraz
spotka się ze swoją ukochaną. Zaraz wejdzie do szkoły i tym razem nie będzie z
tym Higą, a sama. Wtedy do niej podejdzie i ją pocałuje. Na oczach wszystkich,
niech wszyscy wiedzą. Nie obchodziło go nic, nawet to że ich widok zaboli Higę.
Dochodziła
ósma. Naruto nerwowo spoglądał na drzwi wejściowe szkoły. Jego koledzy
zastanawiali się o co chodzi i próbowali się dowiedzieć, ale on im tylko
odpowiadał „później”. W końcu dali za wygraną, sądząc że to jeden z kolejnych
jego głupich pomysłów.
Drzwi
się co chwila otwierały i kolejne pojedyncze osoby wchodziły do budynku szkoły.
No gdzie ona jest? Naruto zaczął się
niecierpliwić, gdy nagle dostrzegł, jak Sijui wchodzi do szkoły. Miał już do
niej podbiec, gdy nagle się zatrzymał i stanął jak wryty. Tuż za dziewczyną
wszedł rozczochrany Higa, który śmiał się wesoło do dziewczyny. Obdarował ją
namiętnym pocałunkiem, po czym wziął ich kurtki i udał się z nimi do szatni.
Gdy
zniknął na schodach, dziewczyna nieśmiało podeszła do będącego cięgle w szoku blondyna.
Popatrzyła w jego niebieskie, duże oczy i przez chwilę nic nie mówiła. Naruto
drżały usta i ledwo wydobywał z siebie słowa.
-
Dlaczego? Myślałem, że…
-
Przepraszam – odpowiedziała cicho dziewczyna – nie mogłam – spuściła głowę.
Stali
tak przez chwilę, gdy nagle zjawił się obok nich uśmiechnięty Higa.
-
Cześć Naruto, nie idziesz na lekcje? – spytał wesoło i nie czekając na
odpowiedź, wziął dziewczynę za rękę i po chwili oboje pobiegli do sali.
Dziewczyna jeszcze raz spojrzała na Naruto i dostrzegła, że jego niebieskie
zdziwione do tej pory oczy, były teraz pełne smutku.
* * *
Nikt nigdy mnie tak nie zranił jak ty. Tak
jej później powiedział, gdy usiłowała z nim porozmawiać. Czego się spodziewała?
Że on nagle zapomni o wszystkim? Że będzie tak jak dawniej? Zamiast jednak
zrozumieć go, ona słysząc jego słowa, odparła jedynie, że jedynie co widzi to
koniec ich przyjaźni. Naruto nie wiedział, czy jej smutek był szczery czy nie.
Nie interesowało go już to. To była ich ostatnia rozmowa. Do końca szkoły, nie
odezwali się już do siebie ani słowem.
* * *
Naruto
siedział teraz w na wpół ciemnym pokoju. Jak długą drogę przeszedł od tego
czasu. Dziś było to tylko przykre wspomnienie, nie pozostawiające śladu. Wtedy
był to ból nie do opisania. Chłopak, który miał okazję pierwszy raz zaznać
miłości, zamiast niej otrzymał silny cios.
Zamknął
oczy. Szum wody w łazience ustał. Karui,
Sijui, tamto osiedle, mieszkanie po rodzicach. To wszystko było przeszłością,
która jest już na szczęście za nim. Akurat otworzył oczy, gdy Hinata weszła do
pokoju owinięta jednym ręcznikiem, drugim wycierając mokre włosy. Patrzył przez
chwilę na ciemnowłosą, to była jego teraźniejszość i przyszłość. Gdyby wtedy
wiedział, że ją spotka, ale warunkiem jest przeżycie tego wszystkiego jeszcze
raz, zgodziłby się bez wahania. Kochał Hinatę prawdziwą miłością i teraz tylko
ona się dla niego liczyła.
Wstał
z łóżka i podszedł do dziewczyny, która starała się jak najdokładniej wysuszyć
swoje włosy. Ciemne, mokre końcówki przylegały do jej ciała. Naruto zbliżył się
na odległość paru centymetrów.
-
Kocham cię Hinata – rzekł cicho, patrząc jej w oczy.
Hinata
popatrzyła czule na chłopaka i chciała już odpowiedzieć, gdy poczuła nagle jego
ciepłe usta na swoich. Naruto objął dziewczynę, a ta odrzuciła ręcznik, którym
suszyła włosy i przylgnęła do niego.
Długo nie rozłączali się od siebie. W końcu Naruto odchylił nieznacznie
głowę i położył ją na jej ramieniu, tak że ich skronie się spotkały. Hinata
czuła przez ręcznik i ubranie jak mocno bije jego serce. Gładziła jego blond
czuprynę, ale nic nie mówiła. Uśmiechała się tylko ciepło. Znała go. Wiedziała,
że ona zawsze może na nim polegać, ale że są też takie chwile kiedy on
potrzebuje jej bardziej. Kiedy chce poczuć jej miłość i bliskość. Kocha go i
niezależnie od okoliczności, chce zawsze być przy nim, zwłaszcza gdy on będzie
jej potrzebował.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak oto koniec na dziś moi drodzy. Postanowiłem, że zapoznam was trochę z historią naszego ulubieńca. Przyznam wam, że jest to drugi rozdział (pierwszym był rozdział poświęcony imprezie u Kiby), który zajął mi kupę czasu, aby ta historia nie była zbyt banalna.
Jak zawsze dziękuję za wasze komentarze i to, że tak licznym gronem mnie odwiedzacie :D
Następny odcinek już za tydzień 8-9 listopada (piątek lub sobota) a w nim: Zetsu i Itachi i ich spotkanie na komisariacie. O co chodzi? Naruto w roli nauczyciela. Na sam deser; spontaniczne wyjście na imprezę czwórki naszych bohaterów. Jak się ona skończy?
O tym wszystkim w następnym rozdziale :):):)
Pozdrawiam gorąco :*
Jak cukierkowo, aż się miło na serduchu robi. Możesz spodziewać się komentarza z wypisanymi błędami, ale to później, bo teraz czas mnie goni. Widzę znaczną poprawę w pisaniu, gratulacje. Rozwijasz się z opisami, co się ceni, a dialogi w większości są przemyślane. Radzę ci jeszcze popracować nad przejściami w fabule i trochę dokładniejszymi historiami innych bohaterów. Pozdrawiam i życzę weny. Dis.
OdpowiedzUsuńSwietna notka. Teraz zastanawia mnie kim sa synowie Ji i jego była żona. Pojawia sie te posatcie. Co do synow, czy to nie Nagato i Yahiko? Chcialbym tez retrosy Hinaty, bo to moze tez byc ciekawe. Czyzbys chcial wprowadzic w nastepnej notce jakas nowa ofiare Hidana? Od pocztaku watku z Itachim zastanawia mnie jedna rzecz, a minaowicie czy jest on skorumpowanym glina, czy robi za szpiega? Przepraszam za taki komentearz, ale lubie robic przypuszczenia.
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdzial ;d
OdpowiedzUsuńWitaj!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :)
Powiem Ci szczerze, że zawsze kiedy widzę jakieś opowiadanie w której Naruto nie jest z Hinatą to nawet nie zaczynam czytać ale tym razem tak nie było, ponieważ to w jaki sposób to opisałeś był po prostu świetny! Pewnie dlatego, że cały czas czułam, że to przeszłość i że Naruto kocha Hinatę :3
Wiesz co by było meeega?
Gdyby Sijui pojawiła się w Twoim opowiadaniu w czasie teraźniejszym :D
kurcze, co ten Hidan planuje? :D
Pozdrawiam i życzę weny!