piątek, 1 listopada 2013

ROZDZIAŁ XX

               Witam wszystkich na kolejnym rozdziale naszej powieści. Udało mi się szybciej sprawdzić, dlatego daję go już parę godzin wcześniej.
              Bez zbędnego przeciągania. Zapraszam do lektury :)  
  -----------------------------------------------------------------------------------------------------------
             Ponieważ autobus, którym jechała nasza para zakochanych, zakopał się w drodze do domu chłopaka, Naruto i Hinata postanowili ostatnie cztery przystanki przejść na piechotę. Niebo było całe zasnute chmurami, z których nieustannie prószył śnieg. Oboje szli nie odśnieżonym chodnikiem, co jakiś czas pokonując niewielkie zaspy odgarniętego puchu, jednak zdawało się, że im to nie przeszkadza. Gdy dotarli na miejsce była godzina osiemnasta z minutami. Weszli do mieszkania i zdjęli z siebie wierzchnie okrycie. Nie zapalali jednak światła. Światło latarń odbijające się na zewnątrz od śniegu, wpadało do mieszkania nieznacznie oświetlając pomieszczenie. Naruto wszedł do pokoju, prowadząc za rękę Hinatę i posadził ją na łóżku. Uklęknął przed dziewczyną i złożył na jej ustach pocałunek, która ona odwzajemniła. Położyła swoje dłonie na jego ramionach i drobnymi palcami delikatnie oplotła jego szyję. Trwali w tym pocałunku dłuższą chwilę, lecz oni zdawali się nie liczyć tego czasu. Cieszyli się sobą, jak tylko potrafili najlepiej.
                W końcu Naruto odchylił nieznacznie głowę i popatrzył Hinacie, w jej białe oczy. Blask dopływający z ulicy odbijał się w jej ciepłym spojrzeniu. Dla niego była najpiękniejszą istotą na ziemi. Chłopak po chwili wstał i podszedł do stołu. Dziewczyna dopiero teraz dostrzegła, że jest on nieznacznie wystawiony na środek pokoju, a zamiast foteli stoją przy nim dwa krzesła. Jedno od ich strony, a drugie po przeciwległej. Stół pokryty białym obrusem, trzymał na swoim blacie komplet talerzy i sztućców, dla dwóch osób. Po środku stały dwie świece, które chłopak właśnie zapalał i dwa kieliszki do wina.
            Hinata widząc to uśmiechnęła się ciepło. Wstała cicho z łóżka i podeszła do chłopaka, obejmując go w pasie. Głowę położyła na jego ramieniu i delikatnie pocałowała blondyna w szyję. Naruto przeszły przyjemne ciarki po plecach. Gdy obie świece już płonęły, rozświetlając drobnymi płomieniami pokój, Naruto odwrócił się do dziewczyny i pocałował ją w czoło, przytulając do siebie. Gestem ręki wskazał odsunięte lekko krzesło, na którym dziewczyna usiadła. Sam udał się do kuchni, gdzie wkładał jakieś danie do piekarnika i nastawił budzik na czterdzieści minut. Z lodówki wyjął jeszcze wino, które wczoraj specjalnie kupił na tę okazję i wrócił do Hinaty.
            Oboje siedzieli teraz przy stole popijali powoli karmazynowy napój i rozmawiali, śmiejąc się przy tym od czasu do czasu. Przez ostatnie dwa miesiące wiele się o sobie dowiedzieli i jak się okazało, mają ze sobą sporo wspólnych tematów. Nawet ich światopoglądy nieznacznie tylko odbiegały od siebie. Dzięki temu każdy kto ich widział, odnosił słuszne wrażenie, że doskonale się dogadują. Dodatkowo ich odmienne charaktery; on porywczy, ona spokojna, on otwarty, ona nieśmiała. To sprawiało, że doskonale się uzupełniali.
            W końcu zadzwonił budzik i Naruto udał się do kuchni. Hinata chciała mu pomóc, jednak on odparł iż sobie poradzi. Po chwili wrócił i gotowym daniem, jednym z nielicznych które chłopak potrafił przyrządzić: Lasagne, które jak się okazało, bardzo przypadło do gustu dziewczynie, za co został potem obdarowany pocałunkiem. Gdy skończyli posiłek, tym razem Hinata wstała i zaniosła naczynia do kuchni. Chciała pozmywać, aby tak podziękować za pyszną kolację, ale chłopak ją odciągnął od zlewu i zaprowadził z powrotem do pokoju, gdzie siedzieli teraz na łóżku przy blasku świec, pijąc wino i zasłuchując się w jednej z płyt blondyna. Hinata wtuliła się między nogi chłopaka i ułożyła swoją głowę na jego piersi. Ten oparł się plecami o poduszkę, która oddzielała go od ściany.
            - Kochanie – rzekła cicho Hinata – tak się zawsze zastanawiałam...
            - Nad czym słońce? – spytał równie cicho chłopak.
            - Nie, nic już zapomniał – odparła i pocałowała chłopaka w policzek.
            - Powiedz proszę. Przecież widzę, że chcesz o coś spytać, więc pytaj śmiało, nie mam nic do ukrycia – rzekł ciepło Naruto, gładząc dziewczynę po policzku.
            Dziewczyna wahała się jeszcze przez chwilę, ale słysząc jego ciepły głos postanowiła, że spyta.
            - Bo widzisz. Zastanawiałam się zawsze, co takiego porabiałeś zanim się poznaliśmy. Wiem, że to głupie, ale jestem ciekawa po prostu.
            - To nie jest głupie, skąd taki pomysł? – odparł z uśmiechem chłopak i wypił łyk wina z kieliszka – po prostu nigdy nie uważałem swojego życia, na tyle interesujące, aby o nim opowiadać. Naprawdę chcesz to usłyszeć?
            - Tak – odparła zdecydowanym tonem – i niczego nie ukrywaj.
            - Jesteś pewna?
            - Tak samo jak tego, że cię kocham.
            - No dobrze więc, ale ostrzegam, nie spodziewaj się fajerwerków.
            Naruto poprawił się na poduszce na której leżał. Przytulił do siebie dziewczynę i zaczął swoją opowieść.

* * *

            Ze swojego dzieciństwa po jakimś czasie nie pamięta się zbyt dużo. Wiele wspomnień się zaciera. Stare są wypierane przez nowe. Pierwszym wspomnieniem, które Naruto zachował, to jedna z jego zabaw z kolegami na podwórku. Mieszkał wtedy blisko śródmieścia, na osiedlu Hachibiego. Jest to ta część, w której znajdują się najstarsze bloki w mieście. Tam właśnie młody Uzumaki spędził dzieciństwo. Mieszkał wraz z wujkiem Jiraya, który przeprowadził się do chłopaka po ty jak zmarli rodzice blondyna. Mógł go co prawda przygarnąć do siebie i zabrać do stanów, jednak nie było pewności, jak to się wszystko ułoży. Gdy biznes Jirayi raczkował, w podobnej fazie wzrostu był Naruto. Mężczyzna nie chciał narażać, małego dziecka na długą i żmudną podróż. Kierował rozwojem firmy zza granicy, a pomagał mu w tym jego najstarszy syn. Żona Jirayi, nie wiadomo co teraz robiła. Rozstali się pół roku przed śmiercią matki blondyna i zaraz potem kobieta zniknęła z życia Jirayi, nie utrzymując kontaktu, ani z nim, ani ze swoimi synami, którzy wyjechali do Stanów. Starszy jak już wspomnieliśmy pomagał prowadzić biznes ojca. Młodszy otworzył swój własny sklep z zagranicznymi produktami. Ponieważ na miejscu było mnóstwo emigrantów z jego kraju, zawsze miał spory ruch, dzięki czemu jego sklepik dobrze prosperował.
            Tak więc mały Naruto dorastał pod okiem swojego wujka. W wieku siedmiu lat poszedł do pobliskiej szkoły podstawowej. Tam układało mu się różnie, zarówno z ocenami, jak relacjami z innymi. O ile takie przedmioty jak matematyka, historia czy w-f nie przysparzały mu trudności, o tyle chemia, geografia lub fizyka już tak. Z początku, nie lubił się z nikim z klasy. Wdawał się w liczne bójki, jednak z biegiem czasu wzajemna niechęć chłopców do siebie, przeradzała się w przyjaźnie. Po ośmiu latach Naruto skończył szkołę podstawową i rozpoczął naukę w liceum.
            W tym miejscu doznał poważnego rozczarowania. Hucznie promowana szkoła na wielu targach, oferująca Bóg wie co, okazała się niczym nie wyróżniającą się placówką edukacyjną. Podobnie jak w szkole podstawowej, tutaj też z nauką bywało różnie. Różnie się także układały jego relacje z innymi, choć były one bardziej na plus. Tutaj także poznał swoją, jak wtedy mu się wydawało, wielką miłość. Była z jego klasy i jedną z tych osób, które poznał jako pierwsze. Ona wtedy była z jakimś chłopakiem ze starszego rocznika, a Naruto z początku nie myślał o tym, aby posunąć tą znajomość dalej. Miała ciemne blond włosy do ramion. Szczupła, smukła dziewczyna, ubierała się dość ekstrawagancko. Czasem potrafiła przyjść ubrana niczym choinka, by innym razem, zjawić się w szkole w czarnym stroju wampirzycy. Naruto bardzo lubił z nią przebywać.
            Poznali się na jednej z przerw. Dziewczyna przygotowywała na korytarzu plakat, obwieszczający zlot fanów komiksów. Ponieważ Naruto bardzo je uwielbiał – do dziś z resztą – postanowił podpatrzeć poczynania dziewczyny. Ta, będąc pochłonięta pracą, zdawało się że nie dostrzega chłopaka, toteż blondyn bez krępacji podszedł bliżej.
            - Cześć! – rzuciła dziewczyna, podnosząc wzrok na Naruto i uśmiechając się wesoło – co tam? Podoba ci się plakat? – spytała i pokazała mu prawie skończone dzieło.
            - Nawet bardzo – odparł zakłopotany Naruto – gdzie ta wystawa będzie?
            - W…właśnie! Nie dodałam tej informacji na plakacie – rzekła dziewczyna i rzuciła się do nanoszenia poprawki – organizowana będzie w domu kultury, niedaleko naszej szkoły. W przyszły piątek o osiemnastej. Wpadniesz?
            - Pewnie! Uwielbiam komiksy, choć wujek twierdzi, że powinienem z nich wyrosnąć.
            - To tak jak moi rodzice, ale ja się nie przejmuję. Po co mam na siłę rezygnować z czegoś co lubię?
            - A jaki jest twój ulubiony bohater? – spytał Naruto, przysiadając się do dziewczyny.
            Rozmawiali tak wesoło przez cała przerwę, aż dzwonek obwieścił początek lekcji. Spotkali się jeszcze później po szkole i wrócili do przerwanego tematu o bohaterach z kolorowych stron.

* * *

            Mijały kolejne dni, a Naruto powoli zaprzyjaźniał się z Sijui, bo tak było na imię dziewczynie. Jak się okazało, niedawno zerwała ze swoim chłopakiem, jednak nie mówiła dlaczego. Naruto, mimo to nie myślał o podrywie. Traktował ją jak swoją siostrę, a ona jego jak brata. Nie raz można było ich spotkać, razem siedzących na korytarzu podczas przerwy lub okienka między zajęciami.
            W między czasie naszemu blondynowi spodobała się pewna dziewczyna o ciemnych rudych włosach i żółtych oczach Karui. Sijui z kolei zaczęła się spotykać z ich wspólnym kolegą z klasy Higą Natsume. Był to niepozorny chłopak z bujną czupryną włosów, a jego szare oczy skrywały się za cienkimi okularami. Patrząc na niego i Sijui każdy zadawał sobie pytanie: co taka super laska, robi z takim leszczem? Ponieważ Naruto coraz więcej czasu poświęcał na umawianie się z Karui, jego relacje z przyjaciółką nieco się rozluźniły.
            Blondyn poznał dziewczynę podczas jednych zajęć z matematyki, kiedy spóźniwszy się na lekcję zmuszony był usiąść na ostatnim wolnym miejscy. Traf chciał, że było to akurat obok Karui. Przez całą lekcję chłopak co jakiś czas był zagadywany przez dziewczynę o pomoc w zadaniu, a ten chętnie się zgadzał. Później rozmawiali jeszcze trochę po lekcjach. Okazało się także, że łączy ich także wspólna droga do domu. Naruto mieszkał tylko o jeden przystanek dalej od dziewczyny, więc zawsze wracali razem dużo rozmawiając. Karui była nietypową dziewczyną. Jej rodzice mieszkali w Sunie, a tutaj mieszkała tylko u swojej babci. W weekendy wracała natomiast do rodziców. Interesowała się fotografią i do tego miała nieco inne podejście do życia. Twierdziła, że należy chwytać dzień i nie planować zbyt wiele na przód, a żyć spontanicznie. Naruto co prawda nie był pedantem, planującym od deski do deski, ale też nie lubił pozostawiać zbyt wiele przypadkowi.
            Jak to bywa wśród młodych, w pewnej chwili Naruto zdał sobie sprawę, że dziewczyna mu się po prostu podoba. Z początku nie zwracał na to uwagi, ale z każdym dniem widział w dziewczynie coś więcej niż tylko koleżankę. Z początku nie wiedział za bardzo jak i czy w ogóle się z tym ujawnić. Wiedział, że dziewczyna nie lubi szablonowego podejścia, dlatego jeśli miał coś zrobić, musiało to być nietypowe. Przez długi czas myślał o tym, aż wpadł na pewien pomysł. Postanowił napisać list, ale nie zwykłym językiem, a pisany wierszem. Pewnego dnia, wróciwszy ze szkoły, pożyczył laptopa od swojego wujka, na którym w edytorze tekstu, korzystając ze specjalnej czcionki, napisał czterozwrotkowy wiersz, w którym dość nietypowo opisywał swoje uczucia dziewczynie. Wydrukował go potem na specjalnie kupionym na tę okazje zielonym papierze i złożywszy na trzy części, schował do kremowej koperty, którą starannie zakleił.
            Z wręczeniem koperty postanowił poczekać na odpowiedni moment. Gdy wracali w piątek razem do domu, upewniwszy się że nikt z klasy nie idzie z nimi, wyjął z kieszeni kurtki kopertę i wręczył zdumionej dziewczynie. Z jednym tylko zastrzeżeniem, aby przeczytała dopiero wtedy, gdy ta będzie sama w pociągu do Suny. Po tych słowach chłopak szybko się oddalił zostawiając zdumioną dziewczynę samą.
            Prze cały weekend Naruto myślał o dziewczynie. Czy przeczytała? Co sobie pomyślała? Najgorszą torturą było to wyczekiwanie i to, że nie dzwoniła. Naruto już parę razy chwycił za telefon, ale stwierdził, że wytrzyma.
            Przyszedł wreszcie, pierwszy raz wyczekiwany przez chłopaka poniedziałek. W szkole zjawił się wcześniej niż zwykle. Karui już była, lecz przez cały dzień nie odzywała się do chłopaka poza zwykłym „cześć”. Lekcja wlokły się w nieskończoność. Naruto w ogóle nie mógł się skupić, na treści przekazywanej przez nauczycieli. Gdy nadszedł koniec zajęć, blondyn zauważył że dziewczyna szybko opuszcza budynek szkoły, toteż wziąwszy kurtkę z szatni i pobiegł za nią.
            - Hej Karui – rzekł gdy tylko dogonił dziewczynę.
            - Hej - Odparła patrząc na chłopaka jak gdyby nigdy nic.
            - Czytałaś – spytał, a serce omal nie wyskoczyło mu z piersi.
            - Tak – odparła krótko.
            - I co sądzisz?
            Dziewczyna zatrzymała się i chwilę popatrzyła na Naruto.
            - Nie zbliżaj się do świata, którego nie rozumiesz – odparła szybko i odeszła, pozostawiając zszokowanego Naruto samego ze swoimi myślami.

* * *

            Naruto przerwał na chwilę i popatrzył na dziewczynę. Przez chwilę obawiał się, że powiedział za dużo. W końcu dziewczyny, z resztą chłopaki również, nie lubią słuchać o byłych miłościach swoich partnerów. Hinata jednak była spokojna. Spoglądała swoimi śnieżnobiałymi oczami na blondyna, który nie wiedział za bardzo, jak odebrać jej wyraz twarzy.
            - Kochałeś ją? – spytała nagle.
            Naruto przez dłuższy czas nic nie mówił. Nie przez to, że nie chciał odpowiadać, ale dlatego, że nie za bardzo wiedział, co ma powiedzieć. Kiedyś myślał, że tak właśnie wygląda miłość, ale ile miał wtedy lat? Siedemnaście? Wydawać by się mogło, że taki człowiek wie już wystarczająco dużo o miłości, ale nic bardziej mylnego. Wtedy myślał, że to faktycznie to, teraz wiedział, że dziewczyna po prostu mu się podobała, ale nic poza tym.
            - Nie kochałem – odpowiedział w końcu, zgodnie z prawdą.
            Hinata nic nie odpowiedziała, tylko pocałowała chłopaka delikatnie i wstała z łóżka. Podeszła do stołu, z którego wzięła butelkę z winem i wróciła do blondyna. Nalała im jeszcze po kieliszku i usadowiła się z powrotem, wtulając w swojego ukochanego.
            - Opowiedz mi coś o swoim wujku. Prawie nic o nim nie mówisz.
            - Wujek Jiraya – rzekł chłopak bardziej do siebie niż do Hinaty – co prawda mieszkałem z nim ładnych kilka lat, ale średnio go znałem. Był bardzo zapracowany. Tutaj zajmował się mną, a tam swoją firmą.

* * *

            Jiraya zapisał się w pamięci Naruto jako człowiek dobry, choć mający czasami dziwne pomysły. Był wysokim, dobrze zbudowanym mężczyzną z długimi siwymi włosami. Gdy przyjmował blondyna pod swoje skrzydła, miał już ponad czterdzieści lat. W gronie swoich znajomych był lubianym i szanowany. Nie stronił co prawda od alkoholu, ale nigdy nie widziano go pijanym. Był silnym człowiekiem, jednak potrafił mieć gołębie serce. Najważniejszymi wartościami dla niego były przyjaźń i miłość i te nauki wpajał młodemu Uzumakiemu. Dlatego pewnie też tak bardzo przeżył rozstanie ze swoją żoną i prawdopodobnie gdyby nie obecność jego dwóch synów, nie wyszedłby nigdy z dołka, w którym się znalazł. Z czasem wujek całkowicie się podniósł i postanowił zacząć wszystko od nowa.
Jiraya miał tylko jedną zasadnicza wadę. Od czasu rozstania, przejawiał zbyt duże zainteresowanie kobietami, mimo iż w ogóle się na nich nie znał. Nie raz, gdy Naruto był już starszy, wstydził się za swojego wujka, który idąc ulicą oglądał się za zgrabną dziewczyną i pogwizdywał. Kończyło się to zwykle wymownym spojrzeniem molestowanej kobiety, choć zdarzały się przypadki, gdy mężczyzna dostał z klasycznego liścia. Raz nawet zdarzyła się sytuacja, że Jiraya chciał pomóc jakieś kobiecie, której wypadła torba z zakupami, pozbierać rozrzucone rzeczy. Gdy zbliżał się do niewiasty w potrzebie, potknął się o wystającą płytkę chodnikową i poleciał tak niefortunnie, że wylądował głową w obfitym biuście kobiety. Skończyło się to nie tylko wrzaskiem i serią ciosów rozwścieczonej kobiety, ale wizytą na posterunku i tylko cudem nie doszło do oskarżenia Jiyrai o molestowanie. Policjant przesłuchujący wujka, okazał się na szczęście wyrozumiały i skończyło się tylko na pouczeniu. Kazał także Naruto pilnować wujka, aby ten nie robił więcej głupstw.
Mężczyzna zajmował się młodym Naruto do czasu drugiej liceum. Wówczas to jego firma w Stanach ugruntowała swoją pozycję na rynku i wyraźnie się rozrosła, toteż nie było już możliwości, aby kierować nią tak jak do tej pory zza granicy. Nie mógł też zostawić wszystkiego na głowie syna. Na szczęście Naruto szybko wydoroślał i rozumiał sytuację, więc wujek, mimo iż z pewnymi oporami, wyjechał pozostawiając blondynowi trochę środków na życie. Obiecał także wspomóc chłopaka finansowo, gdyby ten zdecydował się kontynuować naukę na studiach.
Naruto skończył liceum i jak już wiadomo poszedł na studia. Gdy osiągnął pełnoletniość, mieszkanie w którym mieszkał, przeszło całkowicie na jego własność mocą prawną i mógł nim dysponować na swój sposób. Pierwszą samodzielną decyzją jaką podjął, była sprzedaż kwatery i kupno kawalerki, w której mieszka obecnie. Dzięki tej wymianie, zarobił sporo grosza i mógł stanąć na własnych nogach. Ponieważ jest dumny nie pozwolił wujkowi na wspieranie go finansowo.
Wraz z rozpoczęciem studiów na wydziale matematyki, Naruto znalazł pracę na budowie u pana Tazuny, a dalsza część jest już znana czytelnikowi.

* * *

            Naruto skończył swoje opowiadanie i znów spojrzał na Hinatę. Sądził, że dziewczyna już śpi, gdyż była taka spokojna. Ona jednak patrzyła na chłopaka swoimi białymi oczyma. Przez całą opowieść słuchała go bardzo uważnie. Ona naprawdę chciała, poznać jego historię. Poczuł się dziwnie, do tej pory żył sam i miał wrażenie, że tak już będzie. Jego życie przeminie i nikt nawet tego nie zauważy. Nie pozostawi żadnych wspomnień o sobie. Teraz miał, dla kogo pisać kolejne rozdziały swojej opowieści i nie będą one już takie smutne.
            Hinata odwróciła głowę od chłopaka i popatrzyła w kierunku kredensu. Po chwili wstała, a blondyn przyglądał się jej z zaciekawieniem. Podeszła do mebla i zatrzymała się przy półce, na której stała znana jej już fotografia, przedstawiająca rodziców Naruto. Blask świec nie dawał idealnego światła, jednak dziewczyna wiedziała, że patrzą na nią dwie uśmiechnięte postacie. Nie znała ich, ale wiedziała, że musieli to być wspaniali ludzie. Ta jedna fotografia ma w sobie więcej uczuć niż niejeden człowiek. Hinata wzięła zdjęcie do ręki i wróciła do chłopaka. Usadowiła się obok blondyna i przez chwilę patrzyła na zdjęcie. Naruto siedział przy niej, ale nic się nie odzywał. Był cichy, zupełnie jak nie on. Spoglądał jedynie na fotografię, którą trzymała dziewczyna.
            - Powiedziałeś kiedyś, że nie wiele o nich wiesz – rzekła cicho Hinata – Nie chciałbyś się dowiedzieć jacy byli?
            - Chciałbym, ale... – Naruto spuścił wzrok.
            Hinata popatrzyła na chłopaka, ale nic nie mówiła, nie poganiała go z odpowiedzią.
            - ... boję się, że jak ich poznam, dowiem się, jacy byli, to będzie mi ich jeszcze bardziej brakować, a już teraz boli, gdy o nich myślę. Gdy widzę jak inni się cieszą życiem rodzinnym, jak spędzają razem święta, wspólnie się bawią… – Naruto  podniósł znów wzrok na fotografie, którą wziął od dziewczyny – boje się, że gdy dowiem się jak wspaniałymi byli ludźmi, to ból związany z tym, że ich tu nie ma, będzie zbyt duży, aby sobie z tym poradzić.
            - Przepraszam nie wiedziałam.
            - Za co przepraszasz? – spytał zdziwiony chłopak.
            - Mieliśmy spędzić miły wieczór, a kazałam ci rozgrzebywać przeszłość. Powinnam się domyśleć, że nie jest ci z tym łatwo.
            - Nie mów tak – odparł żywo chłopak - jesteś pierwszą osobą, której o tym wszystkim mówię. Nawet nie masz pojęcia, jak mi teraz lżej. Przez całe życie dusiłem to wszystko w sobie. Nie jest łatwo, jeśli nie możesz się z nikim podzielić, nawet najmniejszą pierdołą.
            Mówiąc to uśmiechnął się szczerze do dziewczyny. Długi jeszcze czas siedzieli tak na łóżku, oświetleni blaskiem świec i rozmawiali. Każdy kto by ich zobaczył, uznałby że to typowa nudna para i nie zrozumiałby, jak wielkie szczęście dają sobie nawzajem.
            Było już długo po północy, gdy Hinatę zaczął ogarniać sen. Świece już się prawie całkowicie wypaliły, ale Naruto postanowił nie zapalać światła.
            - Rety jak mi się spać nagle zachciało – rzekła dziewczyna, ziewając lekko – kochanie mogę się obmyć w twojej łazience prawda?
            - Nie, nie możesz – Naruto wywrócił oczami. Ciemnowłosa była już u niego tyle razy, a ona jeszcze się czasem krępuje, poruszać swobodnie po mieszkaniu – ale możesz za to natrzeć się śniegiem z parapetu, podobno pobudza – dodał śmiejąc się złośliwie.
            - Podlec z ciebie – odrzekła Hinata z naburmuszoną miną, ale szybko zmieniła ją na uśmiech i udała się do łazienki.
            Gdy dziewczyna brała prysznic, Naruto pościelił dla nich łóżko i usiadł na brzegu wpatrując się w płomień świecy. Prawdą jest, że jeszcze nikomu nie opowiadał o tym co robił. Teraz miał okazję, mógł jej powiedzieć wszystko, ale mimo to postanowił, pewnych wątków nie rozwijać do końca. To była w końcu przeszłość i nie chciał nią sprawiać przykrości Hinacie.

* * *

            Po rozstaniu się z Karui, Naruto cały następny dzień zastanawiał się, co zrobić. Nie może przecież tego tak zostawić. Co ona mogła mieć na myśli? A może chciała sprawdzić jego reakcje? Naruto analizował każdy możliwy scenariusz. W końcu następnego dnia, podszedł do dziewczyny po lekcjach
            - Cześć. Możemy pogadać? – spytał poważnym tonem.
            - Cześć. Jasne Naruto – odparła dziewczyna, znów jak gdyby nigdy nic.
            - Dlaczego sądzisz, że nie znam się na świecie miłości i romantyzmu, który opisałem w liście do ciebie?
            Dziewczyna zrobiła wielkie zdziwione oczy i popatrzyła na chłopaka.
            - Ale jak to? Przecież myślałam, że...
            - Sądziłaś, że to list dla ciebie? Poniekąd miałaś rację – odparł spokojnie chłopak – uznałem, że jesteś jedyną osobą, która jest w stanie odczytać ten list doszukując się w nim głębszego sensu. Jesteś z zamiłowania fotografem, więc masz duszę artysty. Potrafisz dostrzec to, co dla innych jest niewidoczne. Dałem ci ten list nie tylko, aby wyznać ci to, co czuję, ale także abyś oceniła jego wartość literacką.
            Dziewczyna uśmiechnęła się tajemniczo. Naruto szukał wszelkich sposobów, aby ją zaskoczyć i chyba mu się to udało. Wiedział, że ona lubi nieprzewidziane sytuacje, a on jej to dawał.
            - Co do świata, o którym mówiłaś – kontynuował – wspominałaś, że mam się nie zbliżać do niego. Rozumiem, że chodzi o ciebie, ale nie wiem dlaczego mi zabraniasz.
            - Nie zabraniam, tylko ostrzegam – odparła dziewczyna, której twarz znów przybrała normalny wyraz – możesz się pokaleczyć, nie jestem taka jak inne. Dlatego lepiej trzymaj się ode mnie z daleka.
            Powiedziawszy to odwróciła się i odeszła powolnym krokiem. Naruto stał zdziwiony i patrzył za nią. Jego spojrzenie wyrażało smutek.
            Naruto widywał się potem z dziewczyną jeszcze w szkole aż do matury, ale nigdy nie zamienili już ani słowa.
            Od tego wydarzenia minęły trzy miesiące. W tym czasie odżyły stosunki Naruto z Sijui, która była dalej w związku z Higą, jednak zdawała się nie być szczęśliwa. Chłopak był miły owszem, ale był także maminsynkiem i do tego chorobliwie zazdrosnym o swoją dziewczynę. Potrafił jej robić awanturę o każdego chłopaka, z którym gadała i aż dziw bierze, że pozwalał się jej widywać z Naruto.
            Jak to bywa w takich właśnie sytuacjach, gdy spotykają się dwa serca, gdzie jedno zranione, drugie nieszczęśliwe mimo, że zajęte, Naruto i Sijui zaczęli się zbliżać ku sobie. Bronili się przed tym jak mogli, lecz w pewnej chwili uczucie to zrobiło się zbyt silne, żeby je ignorować. Nawet nie wiadomo, jak to się zaczęło. Spotykali się po lekcjach, a czasem gdy Higa jechał do babci na wieś, także w weekendy. Żadne z nich nie wyznało drugiej osobie swoich uczuć, jednak podświadomie wiedzieli, że chcą być razem. Sijui za każdym razem rozpalała nadzieje Naruto na wspólny związek, mówiąc że zerwie z Higą, by następnego dnia iść ze swoim chłopakiem za rękę przez korytarz z uśmiechem na ustach. Jednak był to uśmiech przez łzy i trwał on tylko przez pierwsze pół godziny, potem przychodziła kolejna kłótnia i jeszcze kolejna. Znów były łzy i tak długi czas.
            Pewnego dnia, kiedy Naruto mieszkał już dawno sam, wraz z Sijui postanowił, że zrobią sobie wagary. Niestety pogoda, mimo iż była późna wiosna, nie dopisywała i nie bardzo wiedzieli gdzie się wybrać. W końcu zdecydowali się udać do domu chłopaka. Tam obejrzeli film, a potem dziewczyna zaproponowała, że zagrają w karty. Jak łatwo się domyśleć, najpopularniejszą grą wśród młodzieży, był wtedy poker w wersji dla dorosłych. Rozgrywka była długa i dość wyrównana, a z każdym rozdaniem, któreś z nich pozbywało się jakiejś części garderoby. Po pewnym czasie Naruto nie miał na sobie nic, dziewczyna zaś tylko dolną część bielizny. Przez chwilę siedzieli w takich „strojach”. blondyn widząc, że dziewczyna drży z zimna, wziął z szafy koc i klęknąwszy przy Sijui przykrył ją dokładnie. Miał już wstać, gdy dziewczyna chwyciła go za rękę i opatuliła pledem, jednocześnie przylegając swoim ciałem do niego. Naruto poczuł jej ciepłe ciało. Piersi dziewczyny przylegały do jego torsu. Ramiona jej trzymały koc, opatulając ich. Blondyn przez chwilę się wahał, ale postanowił zaryzykować i pocałował dziewczynę namiętnie w usta. Ona się nie sprzeciwiła, tylko oddała pocałunek z równą namiętnością. Po chwili oboje, leżeli na łóżku. Ręce każdego z nich wędrowały po ciele partnera, zadając dodatkowe pieszczoty. Dziewczyna poczuła jak jego męskość twardnieje i zaczęła się nią delikatnie bawić. Naruto czując jej ciepłą dłoń, wsunął swoją rękę pod jej bieliznę i delikatnie pieścił.
            Pieszczoty ich zdawały się nie mieć końca i w pewnej chwili, gdy zdawało się, że dojdzie do zbliżenia, Sijui niespodziewanie rozpłakała się. Wprawiła tym Naruto w osłupienie i wielki szok. Dziewczyna leżała teraz obok chłopaka i płakała. Blondyn zaś wiedział czemu. Była przecież z innym i zdradziła go. Miała zerwać, ale tego nie zrobiła. Kochała tego całego Higę, a mimo to zdradziła.
            Dziewczyna płakała jeszcze przez jakiś czas, a Naruto przytulił ją do siebie i tak leżeli. W końcu wstali i ubrali się. Panowała między nimi niezręczna cisza. Sijui postanowiła, że wróci już do domu. Poprosiła żeby Naruto ją odprowadził, na co ten przystał.
            Oboje szli w milczeniu ulicami osiedla, w ogóle nie rozmawiając. Naruto był pogrążony w myślach. Pierwszy raz w swoim życiu życzył komuś źle. Pragnął, aby Sijui zerwała z tym przeklętym Higą i wtedy byliby razem. Nie poznawał się, ale nie interesowało go to teraz.
            W pewnej chwili poczuł ciepła dłoń, ściskającą jego rękę. Sijui przylgnęła do niego i położyła głowę na jego ramieniu.
            - Zerwę z nim. Jeszcze dzisiaj. Zerwę bo chcę być z tobą.
            Naruto nie mógł uwierzyć własnym uszom. Czyżby jego modlitwy zostały tak szybko wysłuchane? Będzie z nią, już jutro będą razem. Poczuł ja serce zabiło mu mocniej. Chciał krzyczeć z radości, ale postanowił, że wstrzyma się z tym do jutra.
            Dotarli na przystanek i czekali na autobus dziewczyny. Znów rozmawiali ze sobą, ale już nie jak przyjaciele, a jak para. Gdy autobus podjechał, dziewczyna pożegnała czule chłopaka i po chwili siedziała już w pojeździe. Odjechała, machając jeszcze szczęśliwemu blondynowi na pożegnanie.
            Przez resztę dnia Naruto chodził uśmiechnięty od ucha do ucha. To już jutro usłyszy od niej wspaniałą nowinę. Dobrze, że go nikt nie widział, bo prawdopodobnie uznałby za naćpanego. Naruto tak się mniej więcej czuł, był upojony tą dziewczyną i jej słowami.

* * *

            Następnego dnia Naruto wcześniej niż zwykle zjawił się w szkolę. Był szczęśliwy, zaraz spotka się ze swoją ukochaną. Zaraz wejdzie do szkoły i tym razem nie będzie z tym Higą, a sama. Wtedy do niej podejdzie i ją pocałuje. Na oczach wszystkich, niech wszyscy wiedzą. Nie obchodziło go nic, nawet to że ich widok zaboli Higę.
            Dochodziła ósma. Naruto nerwowo spoglądał na drzwi wejściowe szkoły. Jego koledzy zastanawiali się o co chodzi i próbowali się dowiedzieć, ale on im tylko odpowiadał „później”. W końcu dali za wygraną, sądząc że to jeden z kolejnych jego głupich pomysłów.
            Drzwi się co chwila otwierały i kolejne pojedyncze osoby wchodziły do budynku szkoły. No gdzie ona jest? Naruto zaczął się niecierpliwić, gdy nagle dostrzegł, jak Sijui wchodzi do szkoły. Miał już do niej podbiec, gdy nagle się zatrzymał i stanął jak wryty. Tuż za dziewczyną wszedł rozczochrany Higa, który śmiał się wesoło do dziewczyny. Obdarował ją namiętnym pocałunkiem, po czym wziął ich kurtki i udał się z nimi do szatni.
            Gdy zniknął na schodach, dziewczyna nieśmiało podeszła do będącego cięgle w szoku blondyna. Popatrzyła w jego niebieskie, duże oczy i przez chwilę nic nie mówiła. Naruto drżały usta i ledwo wydobywał z siebie słowa.
            - Dlaczego? Myślałem, że…
            - Przepraszam – odpowiedziała cicho dziewczyna – nie mogłam – spuściła głowę.
            Stali tak przez chwilę, gdy nagle zjawił się obok nich uśmiechnięty Higa.
            - Cześć Naruto, nie idziesz na lekcje? – spytał wesoło i nie czekając na odpowiedź, wziął dziewczynę za rękę i po chwili oboje pobiegli do sali. Dziewczyna jeszcze raz spojrzała na Naruto i dostrzegła, że jego niebieskie zdziwione do tej pory oczy, były teraz pełne smutku.

* * *

            Nikt nigdy mnie tak nie zranił jak ty. Tak jej później powiedział, gdy usiłowała z nim porozmawiać. Czego się spodziewała? Że on nagle zapomni o wszystkim? Że będzie tak jak dawniej? Zamiast jednak zrozumieć go, ona słysząc jego słowa, odparła jedynie, że jedynie co widzi to koniec ich przyjaźni. Naruto nie wiedział, czy jej smutek był szczery czy nie. Nie interesowało go już to. To była ich ostatnia rozmowa. Do końca szkoły, nie odezwali się już do siebie ani słowem.

* * *

            Naruto siedział teraz w na wpół ciemnym pokoju. Jak długą drogę przeszedł od tego czasu. Dziś było to tylko przykre wspomnienie, nie pozostawiające śladu. Wtedy był to ból nie do opisania. Chłopak, który miał okazję pierwszy raz zaznać miłości, zamiast niej otrzymał silny cios.
            Zamknął oczy. Szum wody w łazience ustał.  Karui, Sijui, tamto osiedle, mieszkanie po rodzicach. To wszystko było przeszłością, która jest już na szczęście za nim. Akurat otworzył oczy, gdy Hinata weszła do pokoju owinięta jednym ręcznikiem, drugim wycierając mokre włosy. Patrzył przez chwilę na ciemnowłosą, to była jego teraźniejszość i przyszłość. Gdyby wtedy wiedział, że ją spotka, ale warunkiem jest przeżycie tego wszystkiego jeszcze raz, zgodziłby się bez wahania. Kochał Hinatę prawdziwą miłością i teraz tylko ona się dla niego liczyła.
            Wstał z łóżka i podszedł do dziewczyny, która starała się jak najdokładniej wysuszyć swoje włosy. Ciemne, mokre końcówki przylegały do jej ciała. Naruto zbliżył się na odległość paru centymetrów.
            - Kocham cię Hinata – rzekł cicho, patrząc jej w oczy.

            Hinata popatrzyła czule na chłopaka i chciała już odpowiedzieć, gdy poczuła nagle jego ciepłe usta na swoich. Naruto objął dziewczynę, a ta odrzuciła ręcznik, którym suszyła włosy i przylgnęła do niego.  Długo nie rozłączali się od siebie. W końcu Naruto odchylił nieznacznie głowę i położył ją na jej ramieniu, tak że ich skronie się spotkały. Hinata czuła przez ręcznik i ubranie jak mocno bije jego serce. Gładziła jego blond czuprynę, ale nic nie mówiła. Uśmiechała się tylko ciepło. Znała go. Wiedziała, że ona zawsze może na nim polegać, ale że są też takie chwile kiedy on potrzebuje jej bardziej. Kiedy chce poczuć jej miłość i bliskość. Kocha go i niezależnie od okoliczności, chce zawsze być przy nim, zwłaszcza gdy on będzie jej potrzebował.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
             Tak oto koniec na dziś moi drodzy. Postanowiłem, że zapoznam was trochę z historią naszego ulubieńca. Przyznam wam, że jest to drugi rozdział (pierwszym był rozdział poświęcony imprezie u Kiby), który zajął mi kupę czasu, aby ta historia nie była zbyt banalna.
            Jak zawsze dziękuję za wasze komentarze i to, że tak licznym gronem mnie odwiedzacie :D
                 Następny odcinek już za tydzień 8-9 listopada (piątek lub sobota) a w nim: Zetsu i Itachi i ich spotkanie na komisariacie. O co chodzi? Naruto w roli nauczyciela. Na sam deser; spontaniczne wyjście na imprezę czwórki naszych bohaterów. Jak się ona skończy?
                O tym wszystkim w następnym rozdziale :):):)
               Pozdrawiam gorąco :* 

4 komentarze:

  1. Jak cukierkowo, aż się miło na serduchu robi. Możesz spodziewać się komentarza z wypisanymi błędami, ale to później, bo teraz czas mnie goni. Widzę znaczną poprawę w pisaniu, gratulacje. Rozwijasz się z opisami, co się ceni, a dialogi w większości są przemyślane. Radzę ci jeszcze popracować nad przejściami w fabule i trochę dokładniejszymi historiami innych bohaterów. Pozdrawiam i życzę weny. Dis.

    OdpowiedzUsuń
  2. Swietna notka. Teraz zastanawia mnie kim sa synowie Ji i jego była żona. Pojawia sie te posatcie. Co do synow, czy to nie Nagato i Yahiko? Chcialbym tez retrosy Hinaty, bo to moze tez byc ciekawe. Czyzbys chcial wprowadzic w nastepnej notce jakas nowa ofiare Hidana? Od pocztaku watku z Itachim zastanawia mnie jedna rzecz, a minaowicie czy jest on skorumpowanym glina, czy robi za szpiega? Przepraszam za taki komentearz, ale lubie robic przypuszczenia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebisty rozdzial ;d

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj!
    Świetny rozdział :)
    Powiem Ci szczerze, że zawsze kiedy widzę jakieś opowiadanie w której Naruto nie jest z Hinatą to nawet nie zaczynam czytać ale tym razem tak nie było, ponieważ to w jaki sposób to opisałeś był po prostu świetny! Pewnie dlatego, że cały czas czułam, że to przeszłość i że Naruto kocha Hinatę :3
    Wiesz co by było meeega?
    Gdyby Sijui pojawiła się w Twoim opowiadaniu w czasie teraźniejszym :D
    kurcze, co ten Hidan planuje? :D
    Pozdrawiam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń