piątek, 16 sierpnia 2013

ROZDZIAŁ VIII

Witajcie. Po ostatniej, moim zdaniem słabej notce, postanowiłem was trochę rozpieścić. Następne już będą lepsze, taki mały kryzysik mi się przydarzył :P Cóż mogę powiedzieć, w miarę szybko poszło i mam nadzieję, że się wam spodoba :D
Życzę miłej lektury
----------------------------------------------------------------------------------------------------
W pokoju rozległ się dzwonek telefonu. Naruto akurat grał na konsoli. Miał dzisiaj wolne w pracy, gdyż szef czekał na jakieś większe zamówienie materiałów budowlanych, które mają przyjść dopiero jutro. Pogoda, zaraz po jego powrocie z uczelni, całkowicie się zepsuła, więc o spacerze po pobliskim parku także nie było mowy. Naruto wstał i podszedł do stolika, na którym wibrowała komórka. Spojrzał na wyświetlacz, aby zobaczyć kto dzwonił
Hinata?
Podniósł telefon. Przez chwilę się wahał, po czym odebrał połączenie.
- Halo, no cześć Hinata.
- W… witaj Naruto. Nie przeszkadzam? Może zadzwonię później?
- Nie żartuj, nigdy nie przeszkadzasz – czy on to naprawdę powiedział?
- Chciałam tylko spytać, czy znajdziesz może czas i pomógł byś mi w nauce do tego kolokwium z rachunku.
- Pewnie. Nie ma problemu, powiedz tylko kiedy ci pasuje – chłopak uśmiechnął się w duchu. Posiedzą trochę razem.
- To może jutro? Po proseminarium?
- W porządku. To jutro wpadniemy do ciebie lub do mnie, tylko weź swoje materiały.
- Dobrze, to do zobaczenia jutro.
- No trzymaj się.
Rozłączył się z dziewczyną i patrzył na telefon, którego wyświetlacz powoli gasł. Jutro się z nią zobaczy. Dzisiaj nie zamienili ani słowa, myślał że dziewczyna nie chce z nim już rozmawiać, ale jednak zadzwoniła. Mimo, że tylko po to, aby jej pomóc, to i tak się cieszył. Lubił z nią przebywać, a ostatnio bardziej niż kiedykolwiek przedtem. Przez resztę dnia łapał się co jakiś czas na tym, że myśli o niej.

* * *

Po powrocie do domu, Hinata długo rozmyślała o dzisiejszej scenie pod biblioteką. Na myśl o tej dziewczynie, która mogła jej odebrać Naruto…
Ale ja wariuję. Przecież on pewnie podoba się także paru innym dziewczynom i w cale to nie oznacza, że musi się z nimi wiązać. Weź się w garść Hinata.
Usiadła przy swoim biurku i usiłowała skupić się na nauce, jednak jej myśli zamiast przy rozkładzie normalnym oraz dystrybuantach, krążyły wokół rudowłosej dziewczyny.
A jeśli ona naprawdę zacznie do niego uderzać? Ja zwariuję zaraz!
Zostawiła materiały do nauki na biurku i zaczęła chodzić nerwowo po pokoju. Analizowała wszystko po kilka razy. Ostatnie spotkanie z blondynem, słowa rudowłosej, znajdując na przemian argumenty ją uspokajające i na odwrót, przyprawiające o niepokój. Nie wytrzymała w końcu i chwyciła za telefon. Drżącymi rękoma wybrała numer i zadzwoniła. Przez chwilę nikt nie odebrał. Hinata błagała w myślach aby jednak ktoś odezwał się w słuchawce.
- Halo Hinata?
- Cześć Sakura, nie przeszkadzam? – odpowiedziała szybko Hinata.
            - Nie, w porządku. A co tam u ciebie?
            - Przyjedź proszę…
            - Hinata stało się coś? – głos Sakury przybrał poważnego tonu.
            - Jeszcze nie, ale potrzebuję twojej pomocy… - czuła się bezsilna. Potrzebowała kogoś, komu może się wyżalić i poprosić o radę.
            - Już jadę Hinata, ale proszę nie rób nic głupiego – odparła zatroskanym głosem Sakura.
            - Za późno, właśnie chyba zrobiłam.
            - Za dziesięć minut będę.
            Czas wlókł się niemiłosiernie. Każda minuta, gdy czekała na Sakurę, wydawała się jej nieludzką torturą. Czuła, że jeszcze trochę, a zbiegnie na dół i wykrzyczy wszystko rodzicom i siostrze co czuje, mimo że nie będzie to miało wielkiego sensu, ponieważ oni nie znają sprawy tak jak Sakura. Ale może poczułaby się lepiej?
            Zabrzmiał dzwonek do drzwi. Hinata niczym oparzona wyskoczyła ze swojego pokoju, przebiegła obok zdezorientowanej siostry i zbiegłszy po schodach dopadła do drzwi.
            - Sakura... witaj – przywitała koleżankę, ciężko dysząc.
            - Cześć Hinata, biegałaś?
            - Tak znaczy nie, nie ważne wchodź – chwyciła koleżankę za rękę i pociągnęła. Sakura zanim się zorientowała była już w pokoju Hinaty.
            - To musi być naprawdę poważne. Hinata ty drżysz?
            - Po prostu już nie wiem co robić – odparła ciemnowłosa zamykając drzwi do pokoju.
            - Dobrze więc – Sakura ściągnęła kurtkę, którą przewiesiła przez oparcie krzesła, po czym usiadła na łóżku.
            Hinata stała ciągle przy drzwiach, przyciskając ręce do piersi. Wyglądała na poważnie zmartwioną, dlatego Sakura postanowiła nie czekać.
            - Hinata! Usiądź, bo zaczynam się martwić i opowiedz mi dokładnie co się stało.
            Dziewczyna podeszła do łóżka i usiadła obok przyjaciółki. Wzięła głęboki oddech i zaczęła opowiadać. Po mniej więcej pół godziny Sakura wiedziała już o kłótni z Kibą, o pobycie u Naruto i o dziewczynie spod biblioteki. Różowo-włosa siedziała dość długo, analizując całą opowiedzianą jej historię. Twarz jej przybrała poważną minę, co sprawiało że Hinata coraz bardziej się niepokoiła.
            - Dość poważnie to wygląda – odrzekła wreszcie Sakura – powiem szczerze. Kiba to dupek. Wiem, wiem, ja też byłam nie w porządku w stosunku do Naruto, ale mnie on po prostu irytował swoim zachowaniem. Nienawiść do kogoś i to za takie coś? – Sakura aż wykrzywiła usta, jakby ugryzła coś gorzkiego.
            Hinata nic nie odpowiedziała. Patrzyła na przyjaciółkę w milczeniu, starając się uspokoić oddech.
            - Druga sprawa. Niestety, ale gdybym na miejscu Naruto coś takiego usłyszała, wywnioskowałabym, że jesteś z kimś i to na poważnie, ale to nie koniec – Sakura usadowiła się wygodniej na łóżku – można twoje słowa odebrać w dwójnasób. Oczywiście nie ulega wątpliwości, że ktokolwiek by je usłyszał stwierdziłby, że z kim się umawiasz jednak… - tutaj przerwała aby złapać oddech – zakładam, że wypowiadałaś te słowa raczej ze smutkiem w głosie odwracając przy tym wzrok prawda?
            - Zgadza się - Odparła Hinata, która posmutniała jeszcze bardziej na wspomnienie tego zdarzenia.
            - Rozumiem. Teraz uważaj. Ktoś emocjonalnie zaangażowany w relacjach z tobą, w ogóle każdy człowiek czujący coś więcej niż tylko przyjaźń do drugiej osoby, po usłyszeniu takich słów, zwątpiłby.
            - Nie bardzo rozumiem – Hinata otworzyła szeroko oczy ze zdumienia.
            - Człowiek zakochany wielu rzeczy nie dostrzega. Słyszy słowa, ale rozumie tylko ich jawną treść. Nie stara się jednak, dokopać drugiego dna, przez co nie dostrzega także mowy ciała, która tym słowom towarzyszy. Mówiąc wprost, ktoś taki z miejsca zakłada, że kogoś masz i kropka.
            Hinata przełknęła z trudem ślinę.
            - W drugim wypadku – kontynuowała Sakura – to znaczy, gdy ktoś nie jest zaangażowany emocjonalnie, zwraca uwagę na więcej szczegółów. Słyszy słowa, ale także widzi gesty. Teraz najważniejsze, gdybym cię nie znała i usłyszała coś takiego od ciebie, to pomyślałabym sobie „ona z kimś jest”, ale twoje gesty, sposób wypowiedzi nasunęłyby mi jeszcze inną myśl „nie wydaje się jednak być szczęśliwa. Zupełnie jakby była z kimś bo boi się być sama, albo planuje się rozstać, co łatwe nigdy nie jest”. Tutaj zostajesz odebrana jako wrażliwa i wierna dziewczyna, której związek wisi na włosku.
            Hinata przysłuchiwała się z uwagą koleżance. Wciąż nie mogła pojąc, o co jej chodzi, ale bała się odezwać.
            - Pytanie teraz, do którego z tych dwóch przypadków odnieść można Naruto. Jeżeli do pierwszego, co prawda jest to mała szansa, ale zawsze trzeba dać ten jeden procent, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że odpuści i stanie się łatwą ofiarą dla tej laski spod biblioteki. W innym razie, czeka cię jeszcze sporo pracy, aby go w sobie rozkochać i wcale nie ma pewności, że to się uda. W każdym razie musisz działać i to szybko. Nie przejmowałabym się aż tak tą dziewczyną. Owszem spoglądała na niego i tak dalej, ale raz że się prawie w ogóle nie znają, bo Naruto raczej nie utrzymuje kontaktów z pozostałymi ludźmi na roku. Po drugie nie wiadomo, czy ta lalunia jest w jego typie. Po trzecie, do zakochania się było nie było, potrzebne są jakieś sprzyjające okoliczności, a jak już wspomniałam nie widziałam aby kiedykolwiek rozmawiali. Musiałoby się nie wiadomo co stać, aby nagle zaczęli się spotykać.
            Hinata miała już mętlik w głowie. Sama nie wiedziała co ma o tym wszystkim sądzić. Działać szybko, ale co mogła zrobić? Nie była tak odważna, aby od tak wyznać mu miłość.
            - Widzę, że nie wiesz za bardzo co zrobić – odparła z lekkim uśmiechem Sakura – ale nie bój się? Od czego masz mnie?
            Hinata popatrzyła na koleżankę ze zdziwieniem.
            - Słuchaj. Pomysł jest prosty, wręcz banalny, ale sama z niego skorzystałam.
            - To znaczy, co zrobiłaś?
            - Umówiłam się z Sasuke.
            - Co zrobiłaś?! – Hinata była zszokowana tą wiadomością.
            - Później ci wszystko opowiem, w każdym razie nie będzie to randka, a wspólna nauka, tyle że nie w bibliotece a u mnie.
            - Zgodził się?
            - No musiałam dokonać pewnych zabiegów, ale tak. Zrób to samo z Naruto. Sasuke kazał mi na początku poprosić o pomoc naszego kochanego Uzumakiego, więc skłamałam że umówił się już z tobą. Ale nikt nie powiedział, że to kłamstwo nie może być tylko kłamstwem pozornym. Spotkacie się, on wpadnie do ciebie albo ty do niego, pobędziecie razem. Pomyśl! Będziesz go miała przy sobie, więc żadna lafirynda się do niego nie zbliży, no i jest szansa, że okoliczności będą sprzyjające na rozwinięcie tej znajomości.
            Sakura rozejrzała się po pokoju, po czym wstała i podeszła do biurka, które znajdowało się pod oknem. Wzięła z niego telefon komórkowy Hinaty. Ciemnowłosa patrzyła na nią ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy. Sakura przeglądała chwilę coś w komórce po czym odparła
            - No znalazłam. Teraz moja droga zadzwonisz do niego i po prosisz o korepetycje.
            - Że co?! – Hinata zerwała się z łóżka i chciała zabrać przyjaciółce telefon, ale ta przytrzymała ją jedną ręką a drugą wykonała połączenie. Po czym oddała komórkę właścicielce.
            - Teraz nie ma odwrotu. Zobaczy, że dzwoniłaś i nawet jak teraz odrzucisz połączenie to on oddzwoni.
            Hinata stała jak zamurowana z komórką w ręku, a Sakura przyglądała się z uwagą koleżance. W końcu chłopak odebrał telefon
            - Halo? No cześć Hinata.

* * *

            Następnego dnia, miało się odbyć proseminarium. Nie cała grupa była obecna ponieważ część ze studentów, zaliczyła przedmiot w poprzednim roku. W sali siedziało tylko kilka osób; Naruto, Hinata, Shino, Chouji oraz Kiba z Saiem. Naruto siedział w przedostatniej ławce, zaraz przed dwoma ostatnimi z wymienionych. Przed nim siedział Shikamaru, sprawiający wrażenie niewyspanego oraz Chouji pałaszujący drugą paczkę chipsów w przeciągu ostatnich dziesięciu minut.
            Gdzie on to mieści? – Naruto nie mógł wyjść z podziwu, ile człowiek może w sobie pomieścić.
            W tym samym rzędzie co Naruto, parę miejsc dalej siedziała Hinata, która zerkała co jakiś czas ukradkiem na blondyna.
            Kiba spojrzał na zegarek, do rozpoczęcia zajęć było jeszcze trochę czasu. Lepszej okazji nie będzie. Chciał zaprosić wszystkich na imprezę u siebie, łącznie z Naruto. Musiał to dobrze rozegrać, aby nie wzbudzić podejrzeń blondyna i przekonać innych, szczególnie Hinatę, że czuje się podle tak traktując „kolegę” z grupy.
            Sai patrzył spokojnie na przyjaciela. Wiedział doskonale co ten szykuje i widział jego skupienie.
            Zaraz się zacznie przedstawienie – Pomyślał.
            - Kochani! – Kiba wstał nagle ze swojego miejsce i wyszedł na środek sali. Wszyscy skierowali na niego swoje spojrzenia, prócz Naruto.
            - Słuchajcie, jak wiadomo za niecały rok mamy egzaminy licencjackie, a to oznacza wytężoną naukę i mało czasu na imprezy. Dlatego chciałem was wszystkich zaprosić do siebie na imprezę w tą sobotę i jeszcze trochę poszaleć zanim zabierzemy się za przygotowywanie do egzaminu.
            Wszyscy, poza Naruto i Hinatą przystali na propozycję. Kiba spodziewał się tego.
            Druga faza planu.
Kiba podszedł do blondyna i stanął przed jego ławką. Naruto podniósł skupiony wzrok na szatyna. W jego mniemaniu coś się świeciło. Bójka? Nie bez sensu. Więc co?
            - Naruto mam nadzieję, że również się zjawisz.
            Wszyscy spojrzeli zszokowani na Kibę, a Naruto omal nie spadł z krzesła gdy to usłyszał. Wszyscy popatrzyli po sobie, ale nikt poza Kibą i Sai’em nie wiedzieli o co chodzi.
            - Tak wiem, wydaje się wam to dziwne. W sumie też się sobie dziwię. – Kiba zamknął oczy i wziął głęboki oddech – dziwię się sobie bo, przez dwa lata byłem… ekhm – zakaszlał – wiadomo, nie darzyłem cię sympatią. Przez długi czas traktowałem cię jak kogoś gorszego. Jest to powszechne na naszej uczelni, ci bogatsi pogardzają biedniejszymi, jednak nie usprawiedliwia mnie to. Zachowałem się po prostu jak menda.
            Wszyscy, łącznie z Naruto, nie dowierzali swoim uszom. Ten Kiba, którego blondyn nie raz miał ochotę zmasakrować, za te wszystkie słowa pogardy, teraz mówił coś takiego?
            Brawo Kiba. Wydaje się że ich kupiłeś. Naruto co zrobisz? Uściśniesz wyciągniętą rękę czy nie? – Sai z coraz większym zainteresowaniem przyglądał się tej scenie.
            Naruto wstał. Zdawało się, że jego niebieskie oczy świdrowały Kibę na wylot, że zaraz rzuci się na szatyna z pięściami, uważając to z żart z jego osoby. Nic takiego nie miało miejsca. Stał i milczał.
            - Masz prawo mi nie wierzyć, ale moje intencje są szczere. Moja dobra przyjaciółka uświadomiła mi dwa dni temu coś bardzo ważnego. Zadal mi pytanie, kim jestem, że oceniam innych? – wypowiadając te słowa, Kiba spojrzał w kierunku zszokowanej Hinaty.
            Dziewczyna nie wiedziała co ma powiedzieć. Była tak samo zaskoczona jak inni. Spoglądała to na Naruto to na Kibę.
            - Straciłem dwa lata na nienawiści i boję się, że także przyjaciółkę. Nie cofnę tego co zrobiłem, ale chciałbym to naprawić. Dlatego Naruto proszę cię tutaj przed wszystkimi, abyś także przyszedł. Nie musisz mi od razu wybaczać, ale naprawdę sprawisz mi swoją obecnością wielką radość. – po tych słowach wyciągnął rękę w kierunku blondyna.
            Naruto cały czas patrzył na Kibę. Starał się nie zdradzać żadnych emocji, jednak szok jakiego doznał, nie bardzo mu to ułatwiał.
            Wszyscy czekali w milczeniu, spoglądając na nich. Każdy był ciekaw jak to się potoczy dalej.
            Blondyn zbierał myśli. Przypomniał sobie ten dzień, gdy uratował Hinatę. Jak opowiedziała mu o kłótni z Kiba – więc to o to chodziło – pamiętał jej smutek. Przyjaźniła się z Kibą tyle czasu, ale stanęła po jego stronie. Zawsze była dobra, chciała ze wszystkimi żyć w zgodzie – Hinata. Wiem ile znaczy dla ciebie przyjaźń, wiem jak bardzo cierpisz z powodu tej kłótni, której jestem przedmiotem. Czuje się winny temu. – nieznacznie zmrużył oczy. Starał się uspokoić oddech – robię to dla ciebie… Hinata.
            Naruto wyciągnął rękę i uścisnął dłoń szatynowi. W klasie panowała nieludzka cisza. Zdawać by się mogło, że nawet oddechy ustały.
            A więc jednak. – Sai, do tej pory niewzruszony, był teraz naprawdę zdziwiony takim obrotem spraw. Nie przypuszczał, że Kibie się uda… a przynajmniej, że przyjdzie mu to z taką łatwością - Nie… to nie ty Kiba go przekonałeś. On naprawdę chce pojednania. Ale dlaczego?
            Hinata patrzyła i nie mogła uwierzyć, jej przyjaciel i jej ukochany. Nie są już wrogami. Gdyby nie obecność innych ludzi pewnie by się rozpłakała ze szczęścia.
            Do sali weszła pani doktor prowadząca. Wszyscy usiedli w swoich ławkach. Rozpoczęły się zajęcia.

* * *

            Hinata i Naruto udali się do domu dziewczyny. Mieli razem przygotowywać się do kolokwium. Szli razem na przystanek, rozmawiając o czymś. Jednak o czym, tego Kiba już nie słyszał. Stał z poważną miną przed wydziałem. Sai usiadł na schodach i spoglądał na przyjaciela, którego twarz powoli przyozdabiał złowieszczy uśmiech.
* * *

            - Shikamaru, czyli to znaczy, że ta wojna między Naruto i Kibą to naprawdę zakończona? – Chouji patrzył pytającym wzrokiem na kolegę, pałaszując paczkę chipsów o smaku papryki.
            - Nie wiem – odparł cicho Shikamaru, dotąd sprawiający wrażenie pozbawionego energii, teraz miał skupioną minę – twój ruch – powiedział przesuwając srebrnego generała (Figura stosowana w japońskich szachach: Shōgi, przyp.)
            - No przecież się pogodzili. Twój ruch.
            - Tak. Otworzył się, wysunął Króla – odpowiedział Shikamaru, bardziej do siebie niż do Choujiego.
            - Mów jaśniej.
            - Czasami, żeby pokonać przeciwnika, trzeba się otworzyć. Wystawiasz Króla, dajesz w ten sposób przeciwnikowi do zrozumienia, że nie masz pomysłu na dalszą grę. Twój ruch.
            - No dobrze, ale jest ryzyko, że Król zostanie zbity.
            - Owszem, dlatego trzeba wpierw odpowiednio rozstawić pozostałe pionki. Zaplanować kilka ruchów na przód. Przeciwnik widzi jednak osamotnionego króla i podejmuje na niego atak.
            - Co dalej? Twój ruch.
            - Gra toczy się dalej. Teraz albo oponent zorientuje się, że to pułapka i w porę zareaguje albo Król zbity. Koniec gry.
            - Ehh Shikamaru, znowu wygrałeś.
            Ciemnowłosy chłopak nic nie odpowiedział. Poprawił gumkę którą miał związane włosy. Matka już od dwóch miesięcy marudzi mu aby poszedł do fryzjera, ale on jakoś nie miał ochoty. Chouji patrzył na kolegę, nie wiedząc co ma o tym myśleć.
            - Uważasz, że to pułapka? Że Kiba coś kombinuje? Przecież życie to nie szachy – odparł w końcu
            - Dlatego nie do końca wiem co o tym myśleć.
            Shikamaru rozłożył się na ławce, na której siedzieli i oddał się swojemu ulubionemu zajęciu; obserwowaniu chmur.  Wydawać by się mogło, że zaraz zaśnie, jednak jego myśli były dokładnie skupione na dzisiejszym wydarzeniu.
            Chouji siedział obok przyjaciela kończąc swoją paczkę chipsów. Jego zdaniem, „wojna domowa” w ich grupie wreszcie się skończyła. Tak naprawdę nic nie miał do Naruto, chłopak był mu po prostu obojętny. Kiby także nie darzył jakąś wielką sympatią. Grubawy chłopak miał po prostu spokojną naturę i nie lubił konfliktów w swoim otoczeniu.

* * *

            Dwoje studentów wysiadało właśnie z autobusu. Ciemnowłosa dziewczyna wydawała się szczęśliwa i uśmiechnięta. Szła obok blondyna, który był mocno zamyślony. Nie chciał jednak psuć dziewczynie humoru, dlatego wysilił się na ciepły uśmiech. Weszli do domu i od razu skierowali się na górę do pokoju Hinaty. Gdy byli już w pomieszczeniu, dziewczyna zamknęła drzwi i wyciągnęła z szafki podręcznik. Naruto natomiast wyjął z plecaka swoje notatki. Rozplanował naukę na dwie godziny, gdyż sądził, że tyle wystarczy na początek, poza tym musiał jeszcze iść później do pracy.
            - No dobra Hinata, to zacznijmy od tego ile pamiętasz – zaczął blondyn.
            - Na pewno kombinatoryka, wariancja, ogólnie podstawy. Problem zaczyna się przy wykazywaniu gęstości (proszę o wybaczenie za przytaczanie trudnych, wręcz niezrozumiałych terminów matematycznych :P), dystrybuanty niby umiem, ale to zależy od zadanego zadania.
            - W takim razie zaczniemy od małej powtórki, abyś wpadła w rytm. Potem będzie ci łatwiej.
            - Dobrze – przytaknęła Hinata.
Siedzieli tak, nieco ponad dwie godziny. Na szczęście Hinata była bystrą uczennicą, toteż szybko opanowywała materiał, wykładany przez chłopaka.

* * *

            Sakura również pobierała nauki u swojego „prywatnego nauczyciela”. Z początku szło jej to trochę topornie, ale po pewnym czasie załapała. Sasuke spokojnie objaśniał kolejne zadania, zwracając dziewczynie uwagę na to, aby starała się nie spieszyć, bo robi wtedy za dużo głupich błędów.
            Po godzinie postanowili zrobić sobie przerwę. Sakura zaproponowała chłopakowi herbaty, na co ten przystał. Gdy była w kuchni i przygotowywała dzbanek z naparem, postanowiła że zadzwoni do Ino. Dawno nie rozmawiały z powodu choroby, której blondynka nabawiła się po ostatniej imprezie. Wzięła do ręki telefon i usiadłszy na kuchennym blacie, miała już wybrać numer do przyjaciółki, gdy komórka zawibrowała w jej ręku. To Ino dzwoniła. Sakura odebrała połączenie i już miała się przywitać gdy usłyszała w słuchawce podekscytowany głos koleżanki.
            - Nie uwierzysz!! Padniesz jak ci powiem!!
            Sakura odsunęła słuchawkę od ucha. Stanowczo za dużo decybeli biło w tym momencie od aparatu. Gdy słychać było, że Ino się uspokoiła, wznowiła rozmowę.
            - Dobrze skoro już nie krzyczysz, powiedz o co chodzi.
            - Naruto i Kiba…
            - Co? Pobili się w końcu?
            - Pogodzili się!
            Sakura omal nie upuściła telefonu. W tej chwili odezwał się gwizdek czajnika, obwieszczając, że woda się zagotowała. Dziewczyna szybko wyłączyła płytę pod naczyniem i zaparzyła herbatę rozmawiając jednocześnie z Ino.
            - Ty żartujesz prawda?
            - Ani trochę. Sai mi właśnie powiedział, jak był u mnie.
            - Sai? A co on robił u ciebie?!
            - No jak to co?! Odwiedził mnie. W każdym razie, jest impreza organizowana u Kiby w tą sobotę. Zaprosił wszystkich nawet naszego blondyna.
            Sakura wciąż nie mogła uwierzyć w to co słyszy. Była gotowa na wszelkie warianty, bójka na ręce, noże, kije, ale nie to.
            - Słuchaj Sakura, ja to nie wiem czy się zjawię. Nawet jak się wykuruję, to wolałabym nie szaleć, ale obiecaj że zdasz mi relację z imprezy.
            - Co? Tak oczywiście… a kiedy wracasz na uczelnie?
            - W poniedziałek. Słyszałam, że się kolokwium szykuje za dwa tygodnie. Mam teraz sporo wolnego czasu to się uczę, choć z zatkanym nosem trochę ciężko.
            - To zdrowiej szybko, bo tęsknimy za tobą. Poza tym pomożesz mi swatać Hinatę z Naruto.
            - No proszę a jednak! – dziewczyna zaśmiała się do słuchawki – nie ma sprawy, będzie trochę zabawy przy tym no i zapiszemy sobie dobry uczynek. Dobra, kończę i wracam do nauki. Buziaki Sakurcia.
            - Buziaki! Pa!
            Sakura rozłączyła się z koleżanką. Stała jeszcze przez chwilę w kuchni analizując to co usłyszała, po czym wzięła szklanki i zaniosła je do pokoju. Gdy wchodziła do pokoju, Sasuke akurat przeglądał podręcznik z zadaniami.
            - No dobra to teraz możemy…
            - Nie uwierzysz. Naruto i Kiba się pogodzili.
            Sasuke popatrzył zdziwiony na dziewczynę. Nie dał po sobie poznać, ale zaskoczyła go ta informacja. Sakura usiadła przy nim na krześle i opowiedziała mu przebieg rozmowy z Ino.
            - I co o tym sądzisz? – zapytała gdy skończyła opowiadać
            - Nic – odparł beznamiętnie.
            - Jak to nic?! No przecież pogodzili się! To tak, jakby nagle ryby zaczęły mówić.
            - Jak tam uważasz, ale mnie to nie interesuje. To ich problemy.
            - No wiesz co?! Czy ciebie w ogóle cokolwiek interesuje?!
            - Tak. Zbliżające się kolokwium.
            Sakura zmarszczyła czoło niczym dziecko, któremu wyłączono ulubioną bajkę i zabrała się do rozwiązywania zadań.
            Co za dziwak, doprawdy co ja w nim widzę?!
            Sasuke poza uwagami dotyczącymi zdań, nie mówił nic. Patrzył pustym wzrokiem przed siebie. Wydawać by się mogło, że nie myśli o niczym, jednak każdy kto go znał, wiedział że teraz analizuje. Od początku do końca rozważa zdobyte dane, wyciąga wnioski. Stara się ułożyć układankę w jedną całość. Wiedziałby o tym każdy kto go zna. Problem w tym, że  takich ludzi nie było za wiele.

* * *

            Hinata zrobiła kolejne zadanie i zadowolona z siebie oddała zeszyt blondynowi. Ten przejrzał dokładnie i pogratulował dziewczynie kolejnego bezbłędnego rozwiązania.
            - Dobra Hinata starczy na dzisiaj i tak sporo wytrzymałaś ze mną.
            - Nie mów tak – odparła cicho rumieniąc się.
            - No dobrze nie będę – uśmiechnął się do dziewczyny i podrapał po głowie – pora na mnie. Mam jeszcze pracę za godzinę. Czy mój rower dalej jest u ciebie?
            - T… tak ale chyba nie nim jechać?
            - A dlaczego nie? Będę szybciej niż autobusem.
            - No bo widzisz… - Bała się o niego. Pamiętała jak ostatnio znalazła go po wypadku, a ślad na jego skroni jeszcze dokładniej jej o tym przypominał.
            - Spokojnie. Będę uważał – odparł bez namysłu, zupełnie jakby czytał w jej myślach – poza tym samemu wolę jeździć rowerem właśnie.
            - A mogę pojechać z tobą? – spytała i zaraz ugryzła się w język – co ja gadam?! Mam nadzieję, że potraktuje to jako żart albo lepiej żeby  w ogóle nie usłyszał.
            Naruto jednak słyszał. Z początku był zaskoczony, jednak zaraz po tym zrobiło mu się ciepłota sercu. Bardzo chciał spędzić z nią jeszcze trochę czasu, choć sam nie wiedział czemu.
            - Jeśli chcesz, to nie widzę problemu – odparł uśmiechając się do dziewczyny.
            - N… naprawdę?
            - Naprawdę. Szef jest w porządku, a i jego żona bardzo sympatyczna, więc nie powinni mieć nic przeciwko jak usiądziesz i popatrzysz jak pracujemy. Poznasz też moich kumpli przy okazji. Tylko czy nie będzie ci się tam nudzić?
            - Nie będzie. Wezmę ze sobą podręcznik, to się pouczę trochę.
            - Podziwiam, że też jeszcze ci się chce – zaśmiał się chłopak, na co dziewczyna odpowiedziała rumieńcem.
            Co ja robię? – pomyślała.
            - No to chodźmy jak mamy iść, tylko weź kurtkę, żeby ci chłodno nie było.
            - Dobrze.
            Po kilku minutach czekali na przystanku na autobus. Oboje zadowoleni, że spędzą ze sobą jeszcze trochę czasu.

* * *

            Na budowę, gdzie pracował Naruto, dotarli kwadrans przed czasem. Weszli na teren placu i Hinata od razu dostrzegła dwóch młodzieńców idących w ich stronę. Jeden, niższy o czerwonych niemal włosach z dziwnym tatuażem na skroni i podkrążonymi oczami. Był bardzo szczupły, niemalże chudy a rysy jego twarzy były jak u gimnazjalisty. Drugi nieco wyższy, o szatynowych włosach z oczu bardzo podobny do pierwszego. Obaj podeszli i przywitali się z blondynem
            - Siemasz Naruto, co to za urocza osoba ci dziś towarzyszy? – spytał szatyn z uśmiechem.
            - Pozwólcie, że przedstawię – odparł chłopak i ukłonił się wskazując na Hinatę – to jest Hinata moja przyjaciółka ze studiów.
            Hinata kiwnęła głową na powitanie a chłopcy przedstawili się.
- Witaj Hinata, jestem Kankuro a to mój młodszy brat Gaara. Miło cię poznać.
            - Cześć – odparł cicho czerwono-włosy chłopak.
            - Naruto nie miałeś więcej takich ładnych koleżanek? Od razu byłoby milej w pracy – zaśmiał się Kankuro.
            - Tak ładnych to nie, ale rozejrzę się – odparł blondyn i w jednej chwili skamieniał – Że co ja powiedziałem?! – ze strachem w oczach spojrzał na Hinatę, która stała cała czerwona.    
            Chłopaki popatrzyli na nich i wybuchnęli śmiechem. Po chwili zjawił się przy nich jakiś starszy człowiek. Na oko miał około sześćdziesiątki. Siwizna całkowicie pokryła jego czuprynę. Miał okulary na nosie i kozią bródkę. Jak na swój wiek wyglądał na silnego człowieka, wyrobionego przez lata ciężkiej pracy.
            - Witam chłopcy. Co tu tak wesoło?
            - Dzień dobry panie Tazuna – odparli wszyscy trzej.
            - A któż to? – mężczyzna popatrzył na Hinatę, przecierając szkła okularów.
            - A to towarzyszka Naruto – wyrwał się Kankuro – chcieliśmy aby przyprowadził nam też jakieś ładne dziewczyny, ale stwierdził że tak ładnych już nie ma – chłopak znów się zaśmiał, a Naruto wraz z Hinatą pokryli się po raz kolejny kolorem czerwieni.
            - Haha no rozumiem. No dobra chłopcy czas do pracy, jest dzisiaj duża partia towaru do rozładunku i piasku. Naruto idź się przebrać i pomóż Kankuro wyładowywać budulec, a Ty Gaara zrzucisz piasek z ciężarówki. Popsuł się podnośnik w wywrotce i trzeba rozładowywać ręcznie.
            - Tak jest! – Odparli wesoło chórem.
            Naruto pobiegł do jednego z pobliskich baraków, gdzie zmienił strój na roboczy i potem dołączył do szatyna.
            - A ty panienki jeśli chcesz możesz zostać, tylko ich nie zagaduj za bardzo – jakbyś zmarzła albo chciała herbaty to w moim baraku, jest przenośna kuchenka turystyczna. Możesz śmiało korzystać, jakbyś czegoś potrzebowała to będę obok w pracowni, muszę nanieść poprawki na plany.
            - Dziękuję bardzo – Hinata ukłoniła się, a Tazuna tylko się uśmiechnął i odszedł zostawiając dziewczynę. Ciemnowłosa usiadła pod jedną z przenośnych latarni, która stała nieopodal wyciągnęła notatki i zaczęła powtarzać jeszcze raz dzisiejszy materiał.

* * *

             Chłopcy skończyli pracę po czterech godzinach. W tym czasie Hinata powtórzyła cały materiał i porozmawiała trochę z Tazuną, który przyszedł zobaczyć poczynania swoich pracowników. Następnie udała się wraz z nimi do stołówki pracowniczej, gdzie została poczęstowana przez Naruto kanapkami i herbatą z termosu.
            - Ostatni rok licencjatu – zaczął Kankuro – co planujesz potem?
            - Szczerze to nie wiem – odparł blondyn – może pójdę na magisterkę a może nie – ugryzł kawałek chleba i połknąwszy dodał – wujek ciągnie mnie do Stanów.
            Hinata spojrzała na chłopaka i jakby lekko posmutniała.
            - Ja to się dziwię tobie. Masz okazję to jedź. Tutaj i tak najwyżej zostaniesz copywriterem za najniższą krajową. Coś cię tu trzyma?
            - Niby nic – Naruto przeciągnął się na krześle. Hinata spuściła głowę i poczuła jak coś ją ściska w gardle – chociaż nie wiem. Były momenty, że chciałem rzucić to wszystko i wyjechać, ale z drugiej strony coś mi mówi, żeby jeszcze trochę tu posiedzieć.
            - A ty Hinata co planujesz? – spytał cichy do tej pory Gaara.
            Hinata była trochę zaskoczona pytaniem.
            - Właściwie się nie zastanawiałam. Na pewno chcę skończyć magisterskie.
            - No, no ambitnie – odparł z podziwem Kankuro – ja się nie nadaje do pracy z dzieciakami, nie mam cierpliwości.
            - A wy co studiujecie? – spytała nieśmiało Hinata.
            - My? – Gaara i Kankuro popatrzyli na siebie – nic nie studiujemy. Obaj skończyliśmy technikum budowlane i pracujemy w swoim zawodzie. Ale nasza siostra studiuje. Powinnaś ją znać skoro jesteś razem z Naruto na roku.
            - Temari – dodał szybko blondyn.
            - Temari? Ta Temari? Ta, która w katedrze analizy zespolonej cieszy się dobrą opinią u naszego dziekana?
            - Ta sama – odparł z uśmiechem Naruto.
            - Fajne byłby postudiować, ale to drogi luksus. Poza tym ja bym nie mógł jak ten wariat tu – pokazał na Naruto – ja nie wiem czy on sypia w ogóle. Od rana uczelnia, a potem tyra tutaj jak dziki wół – Kankuro pociągnął łyk herbaty – był plan, żeby Gaara poszedł na studia, ale gdy Temari zaczęła to ledwo żeśmy w trójkę uzbierali na jej czesne. Teraz ma stypendium, więc jest łatwiej, ale na początku to była rzeźnia.
            - Przepraszam nie wiedziałam – odparła smutno Hinata.
            - Za co przepraszasz? To nie twoja wina, tak po prostu działa ten świat. Poza tym też nie ma się czym chwalić. Dziewczyna nie miałaby życia, jakby się dowiedzieli że ciuła każdy grosz. Silna jest, to fakt ale niech się spokojnie uczy.
            - Spoko, mam na nią oko jakby coś się działo wsadzi się palec w gałę albo pięść w szczękę i po sprawie – zaśmiał się Naruto.
            - Prawdziwy przyjaciel Hinata, lepszego nie znajdziesz. Chłopak ma złote serce – odparł Kankuro.
            - Tak i twardą dupę – dodał wesoło blondyn i cała czwórka zaczęła się śmiać.
 Siedzieli tak jeszcze przez jakiś czas, po czym zaczęli się powoli zbierać do domu. Gaara i Kankuro wynajmowali niewielkie mieszkanie, 3 przystanki dalej więc poszli na piechotę. Naruto odprowadził Hinatę na przystanek i upewniwszy się, że wsiadła wracał powoli do siebie. Nie wiedząc czemu poprosił dziewczynę aby ta napisała mu jak będzie w domu.

* * *

            Hinata jechała autobusem. Była wesoła, bo spędziła czas ze swoim ukochanym i poznała sympatycznych ludzi. Czuła, że zaczęła poznawać świat, do tej pory dla niej nieznany. Inny niż jej, o wiele ciekawszy. Świat, w którym ludzie cieszą się tym co mają, w którym szanuje się ludzką pracę. Naruto pokazał jej, że na świecie, pod podłogą bogatych salonów, żyją ludzie dla których takie rzeczy jak; przyjaźń, oddanie, miłość są największymi wartościami. Nie dającymi się przeliczyć na żadne pieniądze. Była mu za to wdzięczna i czuła, że kocha go teraz bardziej niż kiedykolwiek przedtem. Był dla niej tym wszystkim, czego brakowało w jej świecie.

* * *
            Naruto wrócił do mieszkania. Za oknem było już ciemno. Udał się do łazienki i wziął prysznic, spłukując z siebie trudy dzisiejszego dnia. Gdy wyszedł z łazienki naszła go ochota na muzykę. Pogrzebał w swojej płytotece i wydobył jeden ze swoich ulubionych krążków. Włożył płytę do czytnika w laptopie i po chwili pokój wypełniła piosenka LED Zeppelin – Stairway to heaven. Gdy zasłuchiwał się w piosence, zabrzmiał sygnał w jego telefonie. Ktoś wysłał mu SMS-a. Wziął telefon do ręki i odczytał nadawcę. To była Hinata. Wcisnął klawisz aby odczytać wiadomość

„Wróciłam cała i bezpieczna mam nadzieję, że ty też. Dziękuję za dzisiaj, śpij dobrze Całusy :*”

            Naruto przeczytał wiadomość jeszcze parę razy. Czuł jak robi mu się ciepło na sercu a usta same się uśmiechają. Wybrał opcję „odpowiedz”

„No to oboje jesteśmy bezpieczni teraz :D ja również dziękuję i słodkich snów”


            Wysłał wiadomość po czym przebrał się w piżamę i położył łóżku. Płyta spokojnie grała w odtwarzaczu, a on nie zauważył kiedy zasnął.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
             No i tak kolejny rozdział za nami. Trochę się sprawy posunęły na przód i zobaczymy co z tego będzie.
                     W następnym rozdziale: Na pewno większy surpise :P Przygotowania do imprezy. Podejrzenia Sasuke, Hinata staje oko w oko z Tayuya i na zakończenie, znów niespodzianka. Będzie się działo ;)
                     Do zobaczenia za tydzień :)

10 komentarzy:

  1. Czemu Naruto się zgodził co? Ale jak dla Hinatki to ja rozumiem... Rozdział boski i czekam na next'a
    Sorry, że krótko, ale idę spać

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm… Takie romansidło wyszło. A może to przez ból głowy?
    Rozdział fajny, ale krótki.

    Pozdrawiam ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Siema, fajnie piszesz. Lubię czytać twoje notki jak chcę się rozerwać :P Dużo weny życzę !

    OdpowiedzUsuń
  4. Gomene, miałam spore zaległości, ale już wszystko pięknie nadrobione. :3
    Akcja rozwija się coraz bardziej. Hinata mnie zaskoczyła swoją propozycją pojechania do pracy z Naruto. Ale podobało mi się i było słodko. :3 Oni już do siebie zaczynają coś czuć, a co najważniejsze zdają sobie z tego sprawę, a nikt pierwszy się nie odwazy wyznać swoich uczuć.
    Chyba największym zaskoczeniem było pogodzenie się z Kibą. Jestem bardzo ciekawa tej imprezy, bo coś czuję, że wcale tak słodko nie będzie. Już się nie mogę doczekać co ty tam szykujesz. ;D
    zyczę ci dużo weny, chodź i tak ci jej chyba nie brakuje. ;D Pozdrawiam gorąco i zapraszam na rozdział 2 na naruto-school-stories.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. To czas na mój komentarz, musisz się przyzwyczaić do tego, że się spóźniam xD bo dni kiedy mam taką wenę na pisanie komentarzy to ostatnio rzadkość, a byle jakiego ci nie napiszę xD w każdym razie świetna notka :)
    To tak podoba mi się ta kolejność w jaki przedstawiłeś to umówienie się na wspólną naukę, troszkęzaciekawiasz i troszkę dezorientujesz xD rozmowa z Sakurą a właściwie sama jej analiza, scenariusze były takie książkowe xD za mało spontanu - do Saku pasują takie cukierkowe historie :P
    No ta pułapka Kiby na Naruto zapowiada się interesująco :) oby Naru pozostał podejrzliwy co do nagłej przemiany Kiby i na imprezie wszystko poszło wbrew jego zamiarom :> jak widać wszyscy są podejrzliwi xD biedny Inuzuka nie cieszy się dobrą oceną xD ale wiesz co, bardzo mi się podoba jak napisałeś rozmowe naszego geniusza, aż myślę jaka to by była epicka historia jakbyś napisał coś w świecie ninja :D taktyki godne Shikamaru xD Sasuke swoim zachowaniem odtrąca Sakurę no chyba nie myślała, że zacznie z nią plotkować no proszę xD
    NaruHina - kolejny raz mi cieplutko na sercu gdy o nich czytam xd niech już będą razem xD no, no Hinata była na budowie i nikt ją nie podrywał, nie podgwizdywał i w ogóle... widać, że akcja nie dzieję się w Polsce xD
    Widać, że masz jakieś plany do Temari :> moja druga ulubiona kobieca postać z tejże mangi xD no co tu kryć? Czekam z niecierpliwością na następny rozdział :D
    Życzę dużo weny i pozdrawiam gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurczę nie wiem co napisać...Po prostu jestem zaskoczona, że to twoje pierwsze opowiadanie, naprawdę zaskoczona. Moje pierwsze opowiadanie było istną masakrą, ale to pewnie dlatego, że nawet teraz jesteś starszy ode mnie bardziej doświadczony życiowo. To właśnie odbija się w twoim opowiadaniu.
    Kiedy zobaczyłam temat przyznam szczerze, że oczekiwałam banału, ale nie znalazłam nic z niego. Opowiadanie jest prowadzone świetnie począwszy od opisów, nie za krótkich i nie za długich, a skończywszy na uczuciach bohaterów, a w szczególności Naruto i Sasuke. Uważam, że lepiej jeśli dziewczyny opisują uczucia kobiet, a ty jako chłopak potrafisz idealnie zrozumieć uczucia Naruto i to też doskonale widać :)
    Jestem też zaskoczona, że w miarę dobrze wychodzą ci te babskie razmowy, zupełnie jakby jakaś dziewczyna podpowiadałaby ci parę rzeczy :D
    A Naruhina? Uwielbiam ich więź w tym opowiadaniu, można powiedzieć, że jest nieopisana i ma w sobie coś urokliwego co tylko zachęca czytelnika do czytania dalej. Nie uważam też, że akcja dzieje się za szybko, wszystko jest w jak najlepszym porządku, po za tym, że Kiba to %@$%*#^) działa mi na nerwy i to porządnie ;d No ale cóż musi być ktoś kto psuje szyki inaczej byłoby zbyt kolorowo :)
    Opowiadanie wciąga, kiedy już poczujesz klimat to po prostu nie sposób się od niego uwolnić, jak ja, która czytała twoje opowiadanie do trzeciej w nocy, nawet nie zauważając która jest godzina XD I tak jak mówiłeś, w którymś rozdziale na pewno nie był to czas stracony :)
    Jestem pewna, że będę tu zaglądać często i odliczać dni do następnego rozdziału :) Dziękuję za mile spędzony czas :) Pozdrawiam i życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. naruto-silajego-milosci.blog.onet.pl zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  8. Hejka!
    Wybacz że tak późno dodaję ten komentarz, ale mam ostatnio masę pracy. np. Szkoła (tak, tak szkoła w wakacje, taki urok szkoły muzycznej ;( ) czy godzinny dojazd do niej.
    Rozdział świetny, Sakura i te jej rozmyślania...
    No z niecierpliwością czekam na rozwinięcie się akcji.
    Aki

    OdpowiedzUsuń
  9. Swietne jak zawsze, ale wiesz co mnie cieszy ze powili para naruhina sie do siebie zblizaja, a nie jak w nie ktorych. Wiec dla mnie to jeat plus.
    -dawid

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział świetny! Jestem nową czytelniczką, bardzo ciekawe opowiadanie... Naruto ma bardzo dobry gust muzyczny, Led Zeppelin to jeden z moich ulubionych zespołów :D wielki plus za to :* - Wiki

    OdpowiedzUsuń