czwartek, 8 sierpnia 2013

ROZDZIAŁ VI

        Witam wszystkich bardzo serdecznie. Oczywiście dziękuję za komentarze, które zostawiają moi stali czytelnicy, ale mam nadzieję, że przybędzie nowych, którzy również pozostawią po sobie ślad swojej obecności :)
        Na wstępie małe wytłumaczenie, dlaczego notatka ukazuje się dzisiaj. Otóż jutro, dość wcześnie rano wyjeżdżam i przez parę dni nie będę miał dostępu do internetu. Zastanawiałem się czy nie umieścić notatki wieczorem, ale mógłbym nie zdążyć.
         Z góry przepraszam za wszystkie błędy interpunkcyjne. Sprawdzałem tekst po kilka razy, ale niestety obawiam się, że jeszcze przez długi czas będzie to moja słaba strona.
        Co do samego rozdziału. Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu :) Życzę wszystkim miłej lektury :)

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

            W śródmieściu, w jednym z mieszkań, przez cały dzień są zasłonięte okna. W środku ciemnego pomieszczenia, wysoki mężczyzna o szarych, krótko ostrzyżonych włosach od ponad dwóch godzin klęczy, wewnątrz namalowanego przez siebie, kręgu. Krąg ów posiada dodatkowo wpisany trójkąt równoboczny. Jego dłonie spoczywają na na dwóch z trzech miejsc, gdzie trójkąt styka się z okręgiem. Mężczyzna odziany w czarną szatę, ma otwarte oczy, jednak nie wie co się dzieje wokół niego. Myślami i duszą jest w zupełnie innym miejscu. Jego usta lekko drgają, wypowiadając bezdźwięcznie jedną i tą samą modlitwę, wzywającą tajemne bóstwo Jashina do przybycia i obdarowania swojego wiernego kapłana, siłą do odbycia kolejnej misji.
            Gdy rytuał przywołania dobiegł końca, mężczyzna wstał i opuścił krąg. Podszedł do stolika, który znajdował się pod ścianą. Był to jedyny element umeblowania w ciemnym pokoju. Na blacie, na czerwonym całunie leżała złożona brzytwa. Narzędzie swoim wyglądem było dziełem ludzkich rąk, bez żadnego udziału maszyn. Idealnie wykonane ostrze z najlepszej stali i rączka z kości słoniowej z wyrytymi różnymi symbolami. Mężczyzna wziął przedmiot i rozłożył, po czym wrócił do kręgu. Tym razem stał idealnie w centrum malowidła, wznosząc ostrze do góry tuż nad swoją głową.
            - Zbliża się czas, kiedy ten plugawy świat zostanie oczyszczony. Czciciele papierowych i blaszanych bożków zostaną ukarani za swoją pazerność. Gnie Jashina dosięgnie wszystkich, których jedyną motywacją są tylko dobra materialne.
            Mężczyzna ukląkł i podwinął rękaw swojego płaszcza, odsłaniając pomalowaną na czarno rękę z białym paskiem ciągnącym się wzdłuż całego przedramienia.
            - Wielki Jashinie! Proszę daj mi siły abym mógł dokończyć misji, którą mi powierzyłeś. Proszę cię o to ja twój kapłan, wykonawca bożego zamysłu. Jestem gotów spełnić twoją wolę, choćbym miał przypłacić to życiem. Na dowód mego oddania, przyjmij proszę ofiarę z mojego ciała.
            Stalowo-włosy chwycił mocniej brzytwę i jednym ruchem rozciął skórę lewego przedramienia. Krew zaczęła powoli skapywać na podłogę. Mieszała się  farbą, którą pokryta była skóra mężczyzny. Czuł silny ból w miejscu rozcięcia spowodowany rozcięciem i dostaniem się barwnika pod skórę. Jednak on nie zwracał na to uwagi. Stał patrząc jak u jego stup szkarłatna plama robi się coraz większa.
               - Kolejne dziecko wyznawców pieniądza nakarmi swą krwią wielkiego Jashina. A gdy ten będzie syty, zstąpi na ten nędzny świat. Wówczas wszystko utonie we krwi grzeszników.
               Mężczyzna wydobył chustkę z kieszeni swojego płaszcza i wytarł w nią ostrze brzytwy, po czym odłożył narzędzie na miejsce. Tą samą chustkę przyłożył do krwawiącej rany i stał jeszcze długi czas bez ruchu.
               Gdy ceremonia dobiegła końca, stalowo-włosy zdjął z siebie odświętny strój i udał się do łazienki obmywając dokładnie. Po pół godziny wyszedł. Krwawiące miejsce opatrzył i starannie zabandażował. Z pokoju rytualnego udał się do drugiego, mniejszego gdzie znajdowało się łóżko i szafa. Dobył eleganckie ubranie. Ciemne spodnie od garnituru, białą koszulę i do tego kamizelkę. Był teraz nie do poznania, zupełnie jakby to nie on przed chwilą, dokonywał samookaleczenia na środku pokoju. Przystojny i młodo wyglądający jak na swój wiek. Potrafił zahipnotyzować kobietę, co wykorzystywał bardzo skrzętnie. Jego ofiary zaś nie były świadome, że ich pasterz prowadzi je na rzeź.
               Mężczyzna wciągnął powietrze do płuc. Było ciężkie w oddychaniu, wręcz kwaśne, dodatkowo przesiąknięte zapachem krwi. Dodatkowo, duchota panująca w mieszkaniu, potęgowała to uczucie.
               - No pięknie znowu nabrudziłem. Jak ja tego nie lubię – rzekł do siebie i cicho westchnął. Jego głos zmienił się razem z jego wyglądem. Poprzednio brzmiał oschle, nie niósł z sobą żadnych emocjo. Teraz jego głos wydawał się normalny, jakby ludzki.
               Nałożywszy na siebie ciemną marynarkę, mężczyzna wyszedł z mieszkania i udał się w tylko sobie znanym kierunku.

* * *

               Naruto powolnym krokiem kierował się stronę swojego bloku. Jednak nie miał zamiaru wracać do znów pustego mieszkania. Nie jeden raz rozmyślał o tym, jak wspaniale mogłoby być, gdyby je z kimś dzielił. Z rodziną, albo w ogóle z kimś bliskim. Zauważył, że ostatnio myślał o tym coraz częściej. Zdawał sobie sprawę z tego, że słabnie psychicznie. Powinien przywyknąć do samotności. Poza wujkiem Jirayą nie miał nikogo, a jednak nie potrafił się z tym wszystkim pogodzić. O czym właściwie można myśleć w samotności jak nie o niej samej? Tylko ona jest realna w życiu, reszta to mrzonki i puste marzenia.
               Naruto, zajęty swoimi rozmyślaniami, nawet nie zauważył jak minął swój blok i znalazł się na jednym z podwórek. Zorientował się dopiero w momencie, gdy omal nie wpadł na jakiegoś dzieciaka, który biegł chodnikiem. Blondyn lekko zdezorientowany dopiero po dłuższej chwili załapał, gdzie się znajduje. Był na podwórku, w odległości jakieś pół przystanka dalej od swojego bloku.
               Zrezygnowany, postanowił usiąść na chwilę. Podszedł do placu zabaw, gdzie znajdowały się jedyne ławki w tym kwadracie i spoczął na jednej z nich. Przez jakiś czas obserwował grupkę dzieciaków, bawiących się w chowanego. Przypomniał sobie, jak sam się kiedyś, jeszcze na poprzednim osiedlu, bawił się z kolegami z podwórka w tą i wiele innych zabaw. Był to jedyny okres w jego życiu, który chętnie wspominał. Odchylił głowę do tyłu i spojrzał na lekko zachmurzone, powoli ciemniejące niebo. Zastanawiał się, co teraz robili jego koledzy z piaskownicy. Kontakt urwał się, wraz z ukończeniem szkoły podstawowej.
               Naruto podniósł głowę. Dzieciaki, które do tej pory bawiły niedaleko niego, pod nawoływaniem swoich rodziców zaczęły wracać do domów. Wpatrywał się teraz w pusty plac zabaw. Jego myśli znów zajmowała ciemnowłosa dziewczyna o białych oczach. Przez te dwa ostatnie lata, tylko ona potrafiła rozjaśnić ciemność, która go otaczała.
           
* * *
            Czarny Chevrolet kierował się w kierunku rogatek miasta, wioząc dwoje pasażerów, w swoim blaszanym brzuchu. Ciemnowłosa dziewczyna, opatulona w  czarną kurtkę, co chwila spoglądała na prowadzącego samochód szatyna. Ten sprawiał wrażenie wyraźnie niezadowolonego. W jego mniemaniu to miał być wspaniały wieczór. Oni razem, sami w domu. Im więcej o tym myślał, tym większa złość go ogarniała.
            - Hinata – odezwał się pierwszy.
           - T... tak? – dziewczyna poczuła się niepewnie, po raz pierwszy w jego obecności.
        - Możesz powiedzieć co robiłaś u Naruto? Byliśmy umówieni. Mogłaś chociaż zadzwonić – odrzekł z nutą pretensji w głosie.
            - P… przepraszam Kiba. Zawiozłam jego rzeczy, bo zostawił je wczoraj u mnie… - odrzekła drżącym głosem i z poczuciem winy.
            - Co takiego?! – Kiba omal nie puścił kierownicy, słysząc jej słowa.
           - Spotkałam go wczoraj, gdy rozbił się na rowerze. Ponieważ krwawił, zaprosiłam go do siebie. Potem przyszli moi rodzice i rozmawialiśmy. Gdy miał już wracać do siebie, zostawił swój plecak w przedpokoju. Chciałam mu go dzisiaj oddać i z tego wszystkiego zapomniałam o naszym spotkaniu.
            - W porządku. Nic się wielkiego nie stało, choć dziwie się tobie – odparł Kiba, już spokojnym tonem.
            - Nie rozumiem – Hinata spojrzała zdziwionym wzrokiem na przyjaciela, który z początku nerwowy, teraz spokojnie patrzył na drogę.
            - Dziwie się, że zadajesz się z kimś takim.
            - O co ci chodzi? – spytała zaskoczona dziewczyna.
            - Hinata – rzekł poważnym tonem - Ile to lat będzie, jak się znamy? Dwanaście?
            - No tak, całkiem sporo – odpowiedziała dziewczyna, ciągle nie wiedząc do czego Kiba zmierza.
            - Wiem, że chcesz być miła dla innych i w ogóle podziwiam to w tobie, ale musisz też coś zrozumieć. Na tym świecie są ludzie, którymi nie warto się aż tak przejmować. Kimś takim jest właśnie Naruto.
          - Kiba! – krzyknęła dziewczyna, jednak jej rozmówca zdawał się tego nie dosłyszeć.
            - Hinata zrozum to. Miejsce takich jak on jest właśnie w takim blokowisku z ludźmi jego pokroju. Twoje jest przy kimś lepszym, kimś z twoich kręgów.
            - Kiba… co ty mówisz? - rzekła cicho Hinata.
            - Tacy ludzie nigdy nic nie osiągną. Pchają się tam, gdzie nie ma dla nich miejsca. Myślą, że jak na przykład dostanie się jeden z drugim na dobrą uczelnie, to już chwycili Boga za nogi, że to im w czymś pomoże, ale się mylą. Swoim postępowaniem tylko burzą panujący porządek. Zabierają tylko miejsce na uczelni komuś kto bardziej na to zasługuje.
            - Błagam przestań… - Hinata ścisnęła nerwowo poły kurtki, która miała na sobie.
            - Te wszystkie napady, zbrodnie, kradzieże, wszystko to dlatego, że ludzie ci nie mogą pogodzić się z tym, że są jacy są.
            - Błagam…
            - Przez to, że nie potrafią zaakceptować swojej pozycji, uciekają się do przemocy. Okradając tych którzy coś mają, bo chcą im dorównać. Dlaczego biedny zabija i kradnie? Bo sądzi, że jak zdobędzie pieniądze to zaraz będzie o klasę społeczną wyżej. Prawda jest taka, że z tym się trzeba urodzić. Nie da się tego zdobyć.
            - Kiba…
            - Nie twierdzę, że Naruto też taki jest, ale mieszka z marginesem, żyje tam z nimi i niech się z nimi wiąże. Powinien to zaakceptować, jego miejsce jest tam…
            - Zatrzymaj się!! – wrzasnęła niespodziewanie Hinata.
            - Hinata o co chodzi? – Kiba z ogromnym zdziwieniem popatrzył na ciemnowłosą.
            - Zatrzymaj się powiedziałam!!
            - Ale…
            - Albo się zatrzymasz albo przyrzekam  że wyskoczę z tego cholernego auta!! – Wykrzyczała i chwyciła za klamkę od drzwi, chcąc pokazać, że wcale nie żartuje.
            Chłopak z całych sił nacisnął hamulec. Koła zapiszczały trąc o asfalt i po chwili samochód się zatrzymał. Hinata szybko otworzyła drzwi i wyskoczyła z auta jak oparzona. Na oczach oszołomionego chłopaka zaczęła iść w kierunku, skąd przyjechali. Kiba nie zastanawiając się długo wyskoczył z samochodu i pobiegł za nią.
            - Hinata o co chodzi? – chciał ją chwycić za rękę, ta jednak odwróciła się i odskoczyła od niego. Miała łzy w oczach i wściekłość wymalowaną na twarzy.
            - Zostaw mnie! Nie zbliżaj się do mnie! Nie chcę cię w ogóle widzieć!
            - Ale Hinata, co ja takiego powiedziałem.
            - Kto dał ci prawo oceniać ludzi!? Kto?! Odpowiedz mi!!
            - Ale Hinata… - Kiba patrzył na dziewczynę i był coraz bardziej przerażony. Pierwszy raz widział ją w takim stanie. Nigdy nie przypuszczał, że ona kiedykolwiek tak wybuchnie.
            - Mam gdzieś twoją teorię a wiesz dlaczego?! Bo ktoś kogo znam i cenię jest właśnie z tego marginesu i uwierz mi!! Jest milion razy bardziej wartościowym człowiekiem niż ty, czy inni tobie podobni!!
            - Hinata…
            - Tak właśnie myślę!! I co powiesz na to?! Zadaję się, z jak ty to mówisz marginesem!! I co też nim jestem?! Też nazwiesz mnie śmieciem społecznym?! Gdzie jest moje miejsce?! Jak śmiesz mi w ogóle prawić kazania na ten temat?! W moich oczach jesteś już nikim!! Zostaw mnie!! Nie chcę cię widzieć!!
            Dziewczyna wykrzyczała ostatnie słowa z istną furią, paraliżując chłopaka, który nigdy jej takiej nie widział. Hinata odwróciła się i odeszła szybkim krokiem, zostawiając zszokowanego Kibę. Z oczu leciały jej łzy, których nie starała się hamować. Chciała płakać, chciała wypłukać z siebie te wszystkie złe emocje. W pewnej chwili jej chód zamienił się w trucht, a łzy spływały coraz mocniej po policzkach.

* * *

            Po pół godziny marszu, zmęczona dotarła z powrotem na osiedle Kyubyego, gdzie mieszkał Naruto. Była zapłakana i skołowana. Ciągle nie mogła uwierzyć w to, co się przed chwilą stało. Jej przyjaciel, którego znała tyle lat, okazał się kimś tak zepsutym. Nie chciała go widzieć, nie tylko za to co mówił o jej ukochanym, ale także dlatego, że te słowa po części trafiły w nią. Kocha Naruto, chce być częścią jego świata, a Kiba ten świat bezprawnie deptał.
            Szła, potykając się co chwilę o nierówno położone płytki chodnika. Nie wiedziała właściwie dokąd zmierza. Chciała do domu, albo do ukochanego. gdziekolwiek byleby być przy kimś, by móc się wyżalić.
            Chcąc skrócić sobie drogę, weszła na jakieś podwórko znajdujące się między blokami i jak się okazało szybko tego pożałowała. Na ławkach, okalających plac zabaw, siedziało kilka młodych osób w mniej więcej jej wieku. Dwóch chłopaków i jedna dziewczyna. Wszyscy byli ubrani w szare, lekko podarte stroje. Jeden z nich miał zabandażowaną głowę, stał lekko przygarbiony, tyłem do Hinaty, opierając się o ławkę. Drugi z chłopaków był nieco wyższy, o ciemnych włosach postawionych na sztorc. Dziewczyna z kruczoczarnymi długimi włosami stała obok bruneta. Oboje byli zwróceni twarzami do zabandażowanego osobnika i o czymś dyskutowali, dopóki nie dostrzegli Hinaty.
            - Hej Dosu, zobacz kto nam się tu zaplątał. Chyba zgubiła drogę – odparł ciemnowłosy chłopak z szyderczym uśmiechem na ustach.
            Hinata znieruchomiała. Zabandażowany chłopak spojrzał w jej kierunku i dziewczyna dostrzegła teraz, że jego bandaże zakrywają większą część twarzy, odsłaniając tylko prawe oko i jego okolice.
            - Panienko nie pomyliłaś drogi? – spytał podchodząc wolnym krokiem do Hinaty. Ta stała sparaliżowana strachem. Pozostała dwójka również się do niej zbliżała.
            - Chłopaki szkoda czasu na gadkę. Przytrzymajcie ją, a ja przetrzepię jej kieszonki – wtrąciła ich towarzyszka.
            - Kin! Ty to zawsze zepsujesz zabawę – odparł zawadiacko brunet.
            - Ja chcę tylko kasę Zaku, a potem rób sobie z nią co chcesz, jak taki niewyżyty jesteś.
            Ten, którego nazywali Dosu podszedł do Hinaty pierwszy  Patrzyła na niego przerażonymi, białymi oczyma. Chciała uciekać, ale strach paraliżował ją niemiłosiernie. Chciała krzyczeć, ale głos uwiązł jej w gardle. Dosu chwycił ją mocno za przedramię i wykręcił jej rękę, jednak bardzo szybko poluzował uścisk i dosłownie odleciał od dziewczyny na odległość metra.
            - Dosu!! – krzyknęli jego kompani i spojrzeli na Hinatę. W miejscu gdzie stała, znajdowała się teraz druga postać. Blond włosy chłopak w pomarańczowo-czarnym stroju, spoglądający na nich wzrokiem mordercy.
            - N… Naruto – Hinata ledwo wypowiadała słowa. Ciągle była przerażona.
            - Jak jesteście tacy mądrzy to spróbujcie z kimś mocniejszym. Na początek ze mną.
            Napastnicy nie zdążyli jeszcze nic powiedzieć, a Naruto już był przy Zaku i silnym prostym lewej ręki, trafił chłopaka prosto w nos. Blondyn czuł jak pod naporem jego pięści, kruszy się delikatna chrząstka jego rywala, ale nie cofał ręki tylko skręcił dodatkowo biodrem, aby siła ciosu była jeszcze silniejsza.
            Brunet upadł na ziemię, trzymając się za złamany nos i brocząc krwią. Naruto z kolei odwrócił się w stronę drugiego z nich. Ten już wstawał z ziemi, będąc dalej lekko oszołomionym, jednak potężne kopnięcie w boczną część kolana, spowodowało jego złamanie. Dosu znów udpadł na ziemię. Krzycząc i zwijając się z bólu, złorzeczył wszystkiemu na czym świat stoi.  Załapał za bolące kolano, które okazało się wygięte w zupełnie inną stronę, niż matka natura przewidziała.
            Gdy Naruto odwrócił się w kierunku ich towarzyszki, spostrzegł że tej już dawno nie było. Nie namyślając się długo, podszedł do Hinaty i złapawszy za rękę pociągnął za sobą.
            - Chodźmy niech się sami sobą zajmą – rzucił do dziewczyny z uśmiechem, po czym oboje pobiegli w stronę bloku chłopaka.

* * *
            Po paru minutach byli już w mieszkaniu Naruto. Hinacie każdy oddech przychodził z trudem. Dodatkowo drżała mając w pamięci jeszcze nie tak dawny incydent. Naruto zaprowadził ją do pokoju i posadził na jednym z foteli, klęcząc przy niej. Chciał już wstać i pójść po coś dla dziewczyny, lecz ona chwyciła go szybko za rękę, prosząc aby nigdzie nie odchodził. Nie chciała być teraz sama nawet przez chwilę. Chłopak ukląkł znów przy dziewczynie i delikatnie ścisnął jej drobną dłoń.
Hinata podkuliła nogi i ciągle nie mogła przestać się trząść. Naruto nie wiedząc co ma zrobić, usiadł na oparciu obok niej i przytulił do siebie. Dziewczyna nie stawiała oporu. Przeciwnie, przylgnęła do chłopaka układając swoją głowę na jego piersi, nie puszczając jego dłoni. Siedzieli tak przez dłuższy czas. Hinata powoli się uspokajała, z każdą chwilą jej oddech się normował i już nie drżała tak mocno.
Naruto czuł jej ciepło na swoim ciele. Nie potrafił tego opisać, ale było to coś co chciałby, aby trwało jak najdłużej. Jej przyjemny zapach doszedł do jego nozdrzy, delikatna skóra jej dłoni ogrzewała jego dłoń. Ona z kolej czuła się bezpieczna, słysząc jak bije jego serce. Jego oddech; spokojny i równomierny działał na nią kojąco.
            Gdy Naruto poczuł, że dziewczyna już się całkowicie uspokoiła, odsunął się trochę od niej, mimo że wcale nie miał na to ochoty. Popatrzył na nią i w końcu wstał. Zabrał ją ze sobą do kuchni i zaczął przyrządzać coś do jedzenia dla ich dwójki.
Dziewczyna stała w milczeniu, patrząc na jego poczynania. Miała wyraźnie zmęczone oczy. Ciągle opatulona w jego kurtkę sprawiała wrażenie, autentycznie bezbronnej i kruchej istoty. Naruto spoglądał na nią od czasu do czasu. Chciał ją jeszcze raz przytulić i poczuć jej ciepło, ale zamiast tego podszedł do niej i złapał za rękę i delikatnie ścisnął. Długo patrzył w jej białe przestraszone oczy.
- Nic ci tu nie grozi – wyszeptał w końcu i uśmiechnął się ciepło.
- Nie boję się. Nie jak jesteś w pobliżu – odparła nieśmiało.
Chłopak zaczerwienił się lekko
- Powiedz mi co ty właściwie tutaj robiłaś? Myślałem, że jedziesz z Kibą. – Spytał znów po dłuższe chwili.
Dziewczyna odwróciła głowę, nie chciał żeby dostrzegł w jej oczach z wolna powstające łzy.
- Nie chciałam z nim jechać. Pokłóciliśmy się.
- Jak to?
- Powiedział coś, czego mu nie zapomnę.
- Obraził cię?! – W Naruto zawrzało.
- Nie, nie obraził... w każdym razie nie mnie – tą drugą część dodała bardzo cicho, ale chłopak mimo to usłyszał. Uznawszy, że dziewczyna nie chce o tym rozmawiać, nie wypytywał o nic więcej. Chciał ją pocieszyć w jakiś sposób.
- Nie przejmuj się. Pogodzicie się i znów będziecie razem – odparł w końcu, ale te ostatnie słowa przyszły mu z trudem.
- Ale... ale my nigdy nie byliśmy razem – Hinata popatrzyła na niego z lekkim  zdumieniem w oczach.
- Nie… nie wiedziałem, przepraszam – blondyn poczuł jakby kamień spadł mu z serca. Nie miał pojęcia czemu tak jest, ale słowa dziewczyny sprawiły, że poczuł ulgę.
- To jest... był mój przyjaciel... ale nikt poza tym.
Naruto przełknął ślinę, chciał coś powiedzieć, ale dziewczyna go ubiegła.
- Kocham kogoś innego...
Chłopak znów poczuł jak jakiś głaz, tym razem o wiele cięższy, spada na jego serce. Momentalnie spochmurniał, ale nie dał tego znać po sobie.
- Ten ktoś jest wielkim szczęściarzem… - rzekł z całych sił ukrywając powoli rodzący się smutek w jego sercu.
- Tak... chyba tak... – Hinata posmutniała, wypowiadając te słowa i spuściła wzrok.
Dlaczego nie mam odwagi mu powiedzieć? Dlaczego?!
- Chodźmy do pokoju. Zjesz coś, a potem cię odwiozę do domu.
- Dobrze...
Zabrali jedzenie, które przyrządził chłopak i usadowili się wygodnie na łóżku. Naruto włączył jakiś film na swojej konsoli i parę godzin miło spędzili, oglądając, a później trochę jeszcze rozmawiając. Potem zabrał ze sobą dziewczynę i swoim starym Suzuki odwiózł ją do domu.
Po około pół godziny byli już na miejscu. Naruto przekręcił kluczyk w stacyjce i motor momentalnie zgasł. Hinata zdjęła kask i pożegnawszy się z chłopakiem, poszła w kierunku domu. Stanęła w progu drzwi i odwróciła głowę. Naruto jeszcze stał przez chwilę z podniesioną szybką od kasku i spoglądał za nią. Pomachał do niej na pożegnanie i odpalił silnik. Dziewczyna zdążyła odwzajemnić gest, zanim motocykl z blondynem w siodle, ruszył w drogę powrotną.
Gdy Naruto wrócił do swojego mieszkania, było już późno. Wszedłszy do środka i zamknął drzwi. Odłożył kask na półkę – drugi zostawił dziewczynie, jakby zechciała kiedyś się z nim znów przejechać – i stanął w progu swojego pokoju. Było już ciemno. Jedyne uliczne światło z latarń przedzierało się przez okna, oświetlając nieznacznie pomieszczenie. Oparł się o framugę i smutnym wzrokiem patrzył w ciemność. Nie miał siły na nic. Czuł się beznadziejnie. Miał w pamięci jej ciepły dotyk i delikatny zapach, a potem słowa „Kocham kogoś innego...”.
           Podszedł do swojego łóżka i zwaliwszy się na niego, nawet się nie zorientował jak był już w objęciach Morfeusza.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

         Co prawda rozdział trochę krótszy niż ostatnie dwa rozdziały, ale mam nadzieję, że treść zrekompensuje długość.
        Faktycznie Naruto nie do końca przypomina tego z mangi. Był to zabieg konieczny, podczas którego lekkiej przemiany doznał jego charakter. wzorowałem się trochę na postaci Minato, kreując swoją wersję Naruto. Podejrzewam, że właśnie taki będzie chłopak za parę lat :D
        A jeżeli chcecie wiedzieć, co postanowił Kiba? Czy Hinata ma rywalkę? A także jeśli pragniecie poznać nową postać. Zapraszam do następnego rozdziału, który (jeśli znów nic mi nagle nie wyskoczy) pojawi się tradycyjnie, z piątku na sobotę w przyszłym tygodniu :)

Pozdrawiam!!

10 komentarzy:

  1. Nie No, jesteś Bogiem! Strasznie podoba mi się Naruto w twoim wydaniu, ale wątpię aby w M&A był podobny do Minato. Naruciak to rozwydżony bachor 4ever!
    I strasznie lubię teraz Hinatę przypomina trochę tą z Road to ninja. I jak się sprzeciwiła Kibie…

    Posiadasz, że będzie miała rywalkę? Nie mogę się doczekać ;)

    Pozdrawiam i czekam na rozdział

    PS: jestem stara Minnou/Miku

    OdpowiedzUsuń
  2. Po pierwsze byłam pierwsza Mikinnou , ale komentarz mi zerzarło! A był taaki długi...
    Już zakochałam się w obecnym Naruto bo jest podobny do Minasia!! A ja mam nadzieje, że M&A będzie jak Minato :D
    Hinatka moja kochana brawo za powstawienie się Kibie!
    Hidan ty dupku! Spróbuj tylko dojść do Hinaty a ci rozwalę czachę siekierą :D
    A będzię miała rywalkę? uuuuuuuuuu......To czekam na nią.
    I też na nową postać :D
    Czekam na next'a z niecierpliwością, życzę dużo weny i udanych wakacji

    OdpowiedzUsuń
  3. super czekam na następny rozdział!!! ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. LOVE IT! Dwa słowa na ten rozdział. Bardzo mi się podobało jak Hinata wyskoczyła na Kibe - Cudo ;). Nie mogę się doczekać kiedy będzie wiadome kto jest rywalką Hinaty - pierdolnięta zdzira:D I jak zwykle Naruto nie spostrzegł się, że Hinata kocha go :D Ach ten dureń :P Czekam na kolejną notkę z niecierpliwością :)
    Pozdrawiam i udanych wakacji. :)

    Ps. Sorka za słownictwo :D :D :D :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejo ;) Nawet nie wiesz jak sie ciesze, ze notatka jest tak wczesnie :D Juz nie moglam sie doczekac :)) A teraz moje przemyslenia na temat rozdzialu: Pomyslalam przez chwile,ze te morderstwa sa sprawka Akatsuki, a teraz jestem 100% pewna. Coz.. Niezla z nich sekta. Bardziej mi sie podobal moment jak Hinata postawila sie Kibie. Ja tam mysle, ze on postanowil zemscic sie na Naruto i odzyskac Hinate(mimo wszystko). Najlepszy moment to oczywiscie NaruHina. Po prostu czytalam kilka razy, bo to bylo takie slodkie *.* Glupi Naruto, bo nie zrozumial, ze to o niego chodzi -,- I jestem ciekawa, kim jest rywalka Hinaty. Jak sie domyslam to bedzie wlasnie ta nowa postac ^.^ Super bedzie poczytac, jak Hinata robi sie zazdosna :) I pewnie ta dziewczyna jest przyjaciolka z dziecinstwa naszego glownego bohatera. No to [ Mam cicha nadzieje,ze znowu cos ci wypadnie i kolejny rozdzial bedzie szybciej *.*] pozdrawiam i zycze weny!!! :-D

    OdpowiedzUsuń
  6. Notka jest po prostu świetna. Cieszę się że Hinata postawiła się Kibie... ale pewnie Kiba nie odpuści sobie tak szybko z Hinaty. Z chęcią poznam rywalkę Hinaty, mam nadzieję że nie namiesza za dużo między Naruto i Hinato... a Hidan niech się nie zbliża do Hinaty. Mam nadzieję że szybko wstawisz następną notkę. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Masz naprawdę wspaniałego bloga. Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
  8. Przyznam szczerze, że na początku myślałam, że będzie to nieco sielankowa historia, problemy nastolatków, życie, imprezy, miłość itd... Ale ty mnie miło zaskoczyłeś! Watek Akatsuki, w którym pojawił się Hidan cholernie mnie zainteresował. Aż ci zazdroszczę tego pomysłu, bo jest po prostu świetny! Nie mogę się doczekać jak się rozwiąże jego sprawa, a tym bardziej jaki wpływ będzie miała jego osoba na dotychczasowych bohaterów?
    A teraz przechodząc do Naruto i Hinaty. Już zaczyna coś iskrzyć, jednak wysyłają sobie sprzeczne sygnały, choćby przykładem słowa Hinaty "kocham kogoś innego.." . Oczywiste, że w takim wypadku Naru nie pomyślał o sobie tylko o kimś innym, zawsze tak jest. xD
    Mam nadzieję, że niedługo któreś z nich odważy się na wyznanie swoich uczuć.
    Ciszę się też, że Hinata postawiła się Kibie. Jedynie ich wieloletnia przyjaźń może na tym ucierpieć nad czym ubolewam, bo należę do osób sentymentalnych i nie lubię kończyć jakiś znajomości. Liczę na to, że Inuzuka przejrzy na oczy i może nawet zaprzyjaźni się z Uzumakim?
    Jestem niesamowicie ciekawa twoich pomysłów!
    Co do błędów, to zauważyłam kilka powtórzeń i literówek, jednak jakoś bardzo w czytaniu mi to nie przeszkadzało. :3
    Korzystając z okazji chcę cię zaprosić na nowy rozdział na swoim blogu:
    sasuke-i-erin.blog.pl
    Pozdrawiam serdecznie i czekam z niecierpliwością na nowy rozdział. ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. No to teraz ja :D Bardzo mi się podobało, szczególnie ten pierwszy wątek :D I ty się bałeś, że ci akatsuki mogą nie wyjść... proszę cię :P co prawda,dopiero pierwsza postać, ale jaka epicka ;D Kolejne również będą mega - ja to wiem!
    Kilka literówek, ale nawet najlepszym się zdarzają :) Poza tym zauważyłam poprawę w przecinkach ;D tych pojawiających się z zasady - bardzo mnie to cieszy xD Wiem, że jestem upierdliwa z tymi przecinkami xD
    Teraz notka, nie powiem, uwielbiam Hidana xD Ten jego masochizm, te religie xD no i fajnie opisałeś te jego obrzędy i w ogóle ;D Jakiś dramat się szykuje, czyżby kolejną ofiary Jashina była nasza ciemnowłosa bohaterka ;>?
    I to wprowadzenie do przeszłości Naru, bardzo fajny pomysł :) Czyli nie od zawsze był typem samotnika :D
    Potem to już tylko lepiej :) Hinata bardzo ładnie naskoczyła na Kibę, jakież to spektakularne, jeszcze z liścia by mu dała to by było kwintesencją xD ale no, Kiba naprawdę przegiął z tym marginesem :/ na serio, nie cierpię takich ludzi :/ Uważają, że są jacyś lepsi, bo mają pieniądze :/
    No i moja ulubiona urocza scena NaruHina, masakra jak mi jest ciepło na sercu, gdy o nich piszesz ;D ale "kocham kogoś innego" boże, serio?! Jak mogłeś wprowadzić blondyna w taki znaczący błąd! >.< Naprawdę... bardzo nie ładnie :P
    No to czekam z niecierpliwością na next :)
    Życzę wewny i pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudowne. Wybacz że nie komentuje wszystkich rozdziałów ale tak mnie to wciągnęło że prę na przód ^^

    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń