Witam wszystkich. Znów wcześniej niż zwykle. Niestety dopadło mnie jakieś choróbsko, więc z racji nadmiaru czasu, siedzę w domu i piszę kolejne rozdziały, a mogę was zapewnić, że trochę się tego nazbierało :)
Co do dzisiejszej notki. Nie będzie ona powalająca, jednak chciałem zrobić wstęp do czegoś grubszego, co szykuje się w następnych. Mam więc nadzieję, że wybaczycie mi obniżenie nieco lotów. Sama treść, może się wam wydać trywialna, ale uwierzcie mi, jest to autentyczna scena z życia :D
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
W jednej z kawiarni, których pełno było w
mieście, siedział pewien elegancko ubrany mężczyzna i wolno popijał herbatę.
Miał dwadzieścia siedem lat. Krótkie włosy koloru stali, zaczesane do tyłu i
przygładzone niewielką ilością żelu. Oczy koloru purpury miały tajemniczy wyraz.
Gdyby popatrzeć na niego z boku, sprawiał wrażenie zamyślonego. Ubrany był
ciemny garnitur, białą koszulę i krawat tej samej barwy co oczy. Czekał na
kogoś.
Ludzie
zebrani w kawiarni gorąco dyskutowali. Właściciel sieci sklepów
„Fashion&Elegant” wycofuje się z branży. Podobno gdy śmierć jego córki, została
odkryta przez policję, załamał się kompletnie. Akcjonariusze, gdy tylko
dowiedzieli się o jego fatalnym stanie, zaczęli wycofywać swoje akcje, które
leciały w dół. Podobno kupiła je jakaś organizacja, zajmująca się handlem. Ale
jak na razie, to tylko niepotwierdzone plotki.
Zabrzmiał
dźwięk dzwonka przyczepionego do drzwi, obwieszczając, że albo ktoś opuścił
lokal albo wstąpił do środka. Mężczyzna, który właśnie wszedł, miał na sobie
ciemny garnitur, skrojony idealnie na miarę. To co od razu rzucało się w oczy
to równie ciemny szal, który owijał jego twarz od linii nosa w dół. Na głowie nosił
elegancki czarny kapelusz. Gość podszedł do stolika, przy którym siedział,
stalowo-włosy i bez słowa przysiadł się do niego.
-
Miło cię znów widzieć Hidan – rzekł przybyły mężczyzna, gdy tylko kelner
przyjął zamówienie.
-
Witaj Kakuzu – odparł beznamiętnie stalowo-włosy, biorąc łyk herbaty – masz to
o co prosiłem?
-
Zgadza się – w tym momencie podszedł
kelner, z zamówioną przez Kakuzu kawą. Podał filiżankę i spytał czy może w
czymś jeszcze służyć. Gdy dowiedział się, że póki co klienci mają wszystko
czego im potrzeba, oddalił się.
Kakuzu
wyjął z wewnętrznej kieszeni marynarki jakieś zdjęcie oraz zapisaną kartkę i
podał ją rozmówcy. Hidan wziął fotografie i przyjrzał się osobie, która na niej
była. Potem przeczytał uważnie informację z kartki.
-
Masz dziwny fetysz – rzucił z lekką pogardą Kakuzu – ale póki dobrze płacisz,
nie interesuje mnie to – dodał. Hidan nic nie odpowiedział tylko schował
zdjęcie z notatką do kieszeni.
Parszywy głupcze. Przez takich jak ty
brzydzę się chodzić po tym świecie. Ale już niedługo rytuał oczyszczenia
dosięgnie i ciebie. – Hidan gardził Kakuzu, ale potrzebował kogoś do
pomocy. Kogoś kto zdobywał informacje, o bogatych potomkach tego miasta. Kim
są, gdzie przebywają, z kim się zadają. Były to informacje niezbędne do
zaplanowania kolejnego porwania. A do ich zdobycia, zdaniem Hidana, nikt jak
ten opatulony szalikiem mężczyzna, nie nadawał się do tego lepiej.
Kakuzu
był najemnikiem, dla którego jedyną wartością były pieniądze. Specjalizował się
w kradzieżach, włamaniach, porwaniach czy też zabójstwach. Jego pracodawcą był
każdy, kto potrafił dobrze zapłacił. Nie było ważne, czy kogoś szanował czy nie.
Najważniejsze, aby ten ktoś miał pieniądze. Hidan je miał i to dużo, dlatego
mimo iż Kakuzu uważał go za chorego psychicznie szaleńca, przyjmował kolejne
zlecenia. Jak się potem okaże, najemnik zarabiał na Hidanie podwójnie, ale o
tym później.
Kakuzu
dopił swoją kawę, bez pożegnania wstał od stolika i wyszedł z kawiarni,
kierując się w tylko sobie znanym kierunku.
Hidan
siedział jeszcze długi czas popijając herbatę. Wyjął z kieszeni marynarki małą
książkę przypominającą do złudzenia biblię i zaczął czytać. Jego usta powoli
wykrzywiały się w złowieszczym uśmiechu
* * *
Naruto
ze snu wyrwał odgłos budzika. Chłopak podniósł się lekko na rękach i wyłączył
wyjące ustrojstwo. Dopiero po paru chwilach zorientował się, iż spał w ubraniu.
Przypomniał sobie znów wczorajszy wieczór, po czym wstał i poszedł do łazienki
wziąć prysznic. Woda obmywała go ciepłym strumieniem. Stojąc w kabinie oparł
się rękoma o ścianę. Jedna i ta sama myśl nie dawała mu ciągle spokoju.
Dlaczego
ja się tak przejmuję, przecież nie jesteśmy razem, a zachowuję się jakby była
moja dziewczyną, jakbym był… zazdrosny?
Czy
to właśnie zazdrość? Tak się nazywało to uczucie? Ten ból w sercu na myśl, że
ktoś inny ją przytula? Nie jest z nią, ale mógłby...mógłby, lecz ona może mieć
każdego i właśnie kogoś ma.
Chłopak
otrząsnął się z zamyślenia, wyszedł spod natrysku i przyszykował się do wyjścia
na uczelnie. Po niespełna pietnastu minutach był już w autobusie, siedział przy
oknie i obserwował zmieniający się za szybą obraz.
* * *
Słońce
pomarańczowym blaskiem rozświetlało pokój ciemnowłosej dziewczyny, która już od
jakiegoś czasu nie spała. Myśli jej krążyły wokół pewnego niebieskookiego
blondyna. Była wczoraj z nim tak blisko i nie wyznała mu tego co czuje.
Jestem
głupia. To mało powiedziane. Zamiast wyznać mu uczucia, powiedziałam że kogoś
kocham i teraz sądzi pewnie, że z kimś jestem.
Hinata
wstała, lecz nie miała ochoty iść dzisiaj na zajęcia. Nie miała odwagi spojrzeć
mu w oczy, nie dlatego, że się bała, ale przez ból jaki czuła. Powiedziała mu
prosto w oczy, że KOGOŚ kocha zamiast JEGO. Jesteś głupia Hinata, głupia!!
Przebrała
się i zeszła na dół, gdzie byli już jej rodzice szykujący się właśnie do
wyjścia. Nie mówiła im o wczorajszych wypadkach z Kibą i bandziorami na
osiedlu. Powiedziała tylko, że była u Naruto, że razem się uczyli i że ją potem
odwiózł. Wyglądali na zadowolonych z tego faktu. Jednak nie wiedzieli jak
bardzo chciała wyrzucić z siebie prawdę.
Nie
byłam u niego żeby się uczyć. Napadli mnie, a on mnie uratował. Potem był przy
mnie cały ten czas gdy go potrzebowałam. Mógł ze mną zrobić co chciał, a zachował się wspaniale. Chciałam mu wyznać miłość, a zamiast tego powiedziałam coś, przez co on myśli,
że jestem z kimś innym!! Teraz jestem pewna, że on nie wykona żadnego kroku w
moją stronę, dla niego jestem dziewczyną zajętą!!
- Hinata kochanie, czy coś się stało? –
zapytała nagle zatroskana matka – jakichś wypieków dostałaś i masz szklane
oczy.
- Nie wszystko dobrze mamo, po prostu jestem
trochę niewyspana – odparła zdezorientowana Hinata.
- No dobrze, jak uważasz, ale jakby co to znasz
numer do doktor Tsunade?
- Tak znam, ale nic mi nie jest, naprawdę. Muszę
się przygotować do wyjścia.
- Dobrze. My wychodzimy wcześniej bo chcemy
jeszcze podwieźć Habani do szkoły i porozmawiać z jej wychowawcą. Podobno
pobiła jakiegoś chłopaka z klasy.
- Słucham?! – spytała zszokowana Hinata.
- Jesteście jak woda i ogień – matka
uśmiechnęła się do córki i wyszła razem z mężem.
Hanabi
zawsze była porywcza, ciekawe o co poszło?
Ciemnowłosa, gdy tylko rodzice wyszli, udała
się do kuchni. Zjadła lekkie śniadanie i wyszła z domu kierując się na
przystanek autobusowy.
* * *
Wszyscy
z grupy dotarli już na uczelnię. Ponieważ do rozpoczęcia zajęć było jeszcze
trochę czasu, studenci urozmaicali sobie czas oczekiwania na rozmowach ze
współtowarzyszami. W swoim stałym składzie Kiba, Shino i Sai siedzieli na końcu
sali. Pierwszy z nich miał posępną minę i był całkowicie nieobecny, podczas gdy
jego dwaj koledzy o czymś rozmawiali. Patrzył jedynie przed siebie, na
blond-włosą czuprynę chłopaka, którego od wczoraj nienawidził całym sercem.
Naruto nieświadomy negatywnej aury
rozpostartej nad nim, siedział spokojnie obok Sasuke, przeglądając jakieś pismo
sportowe, które kupił po drodze na uczelnie. Brunet co chwilę zerkał co czyta chłopak,
a ten dostrzegłszy to przesunął gazetę tak, aby Uchiha mógł lepiej widzieć.
Sakura, Ino i Hinata również siedziały w stałym składzie i rozmawiały o swoich sprawach. Dokładniej to rozmawiały Sakura i Ino, wspominając
piątkową imprezę, Hinata z kolei siedziała i co chwila spoglądała na Naruto.
W końcu rozpoczęły się zajęcia. Chcąc
oszczędzić czytelnikowi nudnych wykładów na temat metod stochastycznych,
analizy matematycznej czy też topologii ogólnej, pominiemy ich szczegółowy
przebieg. Jedynym godnym odnotowania zdarzeniem jest fakt, że prowadzący pierwsze
zajęcia, postanowił zrobić kolokwium mające na celu, powtórzenie całego materiału
z rachunku prawdopodobieństwa. Jak to ujął
„Chcę sprawdzić
czy wiedza z was nie ulotniła się przez wakacje. Ocena z tego kolokwium, będzie
mieć znaczący wpływ na ocenę końcową”
Naruto i Sasuke nie przejmowali się tym
zbytnio. Lubili ten przedmiot a nauka jego przychodziła im z łatwością. Reszta
grupy, przyjęła tą informację z mieszanymi uczuciami. Shikamaru jak zwykle
stwierdził, że coś takiego jest upierdliwym utrudnianiem jego i tak już
żałosnej egzystencji.
Po
skończonych zajęciach młodzież zaczęła się powoli rozchodzić. Przez cały dzień
Kiba nie odezwał się do swoich przyjaciół, czym bardzo wszystkich zdziwił.
Zwykle rozwrzeszczany, głośny a dziś cichy jak mysz. Podobnie jak Hinata,
jednak ona prawie zawsze taka była, więc nikt nie dostrzegł smutku jaki miała w
oczach za każdym razem, gdy patrzyła na swojego wybranka.
Naruto z kolei wydawał się jak zawsze,
wesoły i rozgadany, jednak pod tą maską wesołka krył się również smutek. Sam
nie rozumiał czemu. Jakby nie mógł albo nie chciał dopuszczać do siebie myśli,
że powoli ale sukcesywnie zakochiwał się w Hinacie. Nie znał tego uczucia, gdyż
go nigdy nie doświadczył. Dwa lata tematu chodził za Sakurą, jednak jak sam potem
stwierdził, było to zwykłe zauroczenie. Choć parę miesięcy musiało minąć, nim
to zrozumiał.
Blondyn
szedł powolnym krokiem w kierunku przystanku. Właśnie mijał bibliotekę swojej
uczelni, pod którą, na ławce siedziała grupka dziewczyn, rozmawiających o czymś.
Gdy przechodził obok nich, niewiasty umilkły. Nie zwrócił na to uwagi, bo
akurat miał na uszach słuchawki i pochłonięty był swoją muzyką.
- W sumie fajny chłopaczek z niego – rzekła jedna
z dziewczyn.
- Znasz go? – spytała druga.
- Tak. Jest na moim roku, ale w innej
grupie. Zabawny chłopak i inteligentny.
Dostał stypendium rektora.
- No, no inteligencik - pokiwała trzecia –
ale masz rację niezły, niezły. Dlaczego
się za niego nie zabierzesz?
- A właściwie nie wiem. Od czasów tego
maminsynka Kidomaru nie miałam jakoś ochoty na zabawy w związki – mówiąc to,
spojrzała chciwym okiem na Naruto.
- Koleżanki zaśmiały się i po chwili wróciły
do przerwanej rozmowy.
Naruto
nie słyszał tego wszystkiego, ale Hinata która szła za nim owszem. Kierowała
się właśnie w stronę biblioteki i chcąc nie chcąc doszły do jej uszu słowa
dziewczyn. Serce zabiło jej mocniej i jakby zdała sobie sprawę, że jeśli czegoś
nie zrobi to go straci na rzecz innej. Znała ta dziewczynę, która mówiła o
Naruto. Nazywała się chyba Tayuya. Energiczna, o sportowej sylwetce i
ciemno-rudych włosach, nieznacznie niższa od Hinaty. Chłopaki oglądali się za
nią, ale ta jak sama twierdziła, woli poczekać na coś godnego uwagi. Wydaje
się, że coś takiego znalazła, gdyż Tayuya jeszcze przez jakiś czas wodziła
wzrokiem za blondynem. Hinata stała i tylko się temu przyglądała. Pewnie jakby
była Sakurą, wbiłaby tą rudą szmatę w ziemię razem z tą ławką, ale musiała
poradzić sobie inaczej. Tylko jak? Z mętlikiem w głowie weszła do budynku i krążyła
tak dłuższy szukając jednego podręcznika i starając się nie myśleć o tej
dziewczynie.
* * *
Sasuke
odwrócił się, słysząc jak ktoś go woła. Dostrzegł jak Sakura, szybkim krokiem
szła w jego stronę. Chłopak przystanął i czekał spokojnie, zastanawiając się
czego dziewczyna może teraz chcieć od niego. Sakura z kolei szła pewnie z
podniesioną głową.
Muszę być twarda, musze być twarda i obym
nie palnęła nic głupiego.
- Hej Sasuke! Przepraszam, że tak cię
nagabuję ale mam prośbę.
- Zamieniam się w słuch – odparł spokojnie
chłopak.
- No bo widzisz, jest to kolokwium, a rachunek
prawdopodobieństwa to moja pięta Achillesa. Pomyślałam, ze mógłbyś mi pomóc w
nauce. Wy z Naruto poruszacie się po tym tak swobodnie.
- To czemu jego nie poprosisz?
- No bo on pewnie będzie uczył Hinatę.
Widziałam jak szła z nim, więc już go pewnie poprosiła o pomoc, a ja nie lubię
uczyć się w grupie.
- Naruto i Hinata... – Sasuke odparł cicho i
uśmiechnął się odwracając jednocześnie głowę.
- No więc jak będzie? – spytała Saukra
spokojnym acz stanowczym głosem.
- Niech będzie. Podaj mi swój adres to
wpadnę do Ciebie.
- Dobrze, już, chwilka – Sakura wyjęła ze
swojej teczki zeszyt, z którego wyrwała kartkę papieru i długopisem z bocznej
kieszonki napisała na niej swój adres i podała chłopakowi.
- Zaczynamy jutro z rana. – odparł, biorąc
kartkę od dziewczyny i chowając do kieszeni – powiedzmy ósma rano.
- Rano? – spytała zszokowana dziewczyna.
- Tak rano, jutro mamy tylko proseminarium,
na które z tego co wiem, ani ty ani ja nie musimy chodzić, bo zaliczyliśmy je
na poprzednim roku.
- No, tak... zapomniałam, ale tak wcześnie?
– skrzywiła się Sakura
- Ósma rano, albo idź poproś Naruto.
– W takim razie do zobaczenia jutro –
odpowiedziała szybko i wyminąwszy chłopaka poszła na parking.
- Na razie – odparł chłopak uśmiechając się
pod nosem.
Sakura
szła na parking, napięta niczym struna. Bała się wykonywać zbędne ruchy, żeby
się broń Boże nie potknąć, nie wywrócić i nie ośmieszyć na jego oczach. Już za
chwilę będzie w swoim aucie. Sięga do torebki po kluczyki, ręce się jej trzęsą.
Ledwo trafia do zamka, otwiera drzwi i wsiada do środka. Dopiero teraz wzięła głęboki
oddech.
Matko i córko! Czy naprawdę faceci są tego
warci?! Jestem twarda, ale przy nim to ja po prostu wymiękam, przecież on by
mógłby jednym spojrzeniem zamrozić mamuta.
Dziewczyna
siedziała jeszcze przez chwilę w samochodzie, po czym włączyła silnik i
odjechała
* * *
-
Kiba możesz przestać się dąsać? – Shino z wyraźnie zniecierpliwionym głosem,
zwrócił się do szatyna.
-
No właśnie. Masz jakiś problem to powiedz. Jak ci tak bardzo przeszkadzamy, to
możemy sobie pójść – dodał od siebie Sai.
-
To nie chodzi o was – odparł w końcu zrezygnowany Inuzuka.
-
No to w czym problem? Stałeś się nie do zniesienia – rzekł Shino. Przez ciemne
okulary, które nosił, nie można było dojrzeć jego oczu, jednak łatwo się
domyśleć, że wyrażały zirytowanie ich właściciela.
Kiba
nic nie odpowiedział, tylko wskazał głową w kierunku Hinaty, która szła powoli
do biblioteki.
-
Uhu coś nie za bardzo? – rzekła Sai spoglądając za ciemnowłosą.
-
Gorzej – odparł zrezygnowany Kiba.
-
Może wstąpimy do pizzerii, która jest za rogiem? – zaproponował Sai – opowiesz
nam i przy okazji…
-
Cicho! – krzyknął nagle Kiba.
-
Ale…
-
Cicho mówię… popatrzcie.
Wszyscy
trzej patrzyli teraz w kierunku Hinaty i dziewczyn znajdujących się obok na
ławce. Sai i Shino patrzyli na młodą Hyuga, nie za bardzo rozumiejąc o co
chodzi ich przyjacielowi. Szatyn jednak skierował wzrok nie na ciemnowłosą, a
na trzy dziewczyny siedzące obok. Dokładnie jedna z nich zwróciła jego uwagę. Rudowłosa,
która co chwilę spoglądała na oddalającego się blondyna. Nie będziemy
rozpisywać się już nad treścią ich rozmowy jako, że jest ona czytelnikowi
bardzo dobrze znana. Kiba, a po chwili także jego dwaj towarzysze, również wiedzieli
o czym rozmawiały.
-
No! Może jeszcze nie wszystko stracone. Ja to mam fart jednak – uśmiechnął się
do siebie Kiba.
-
Ta dziewczyna, ona nie jest z naszego roku? – spytał Sai – Nie wiedziałem, że
jakakolwiek lubi tego całego Naruto.
-
Ja też nie wiedziałem ale to bez znaczenia. To jest Tayuya, znam ją trochę. Mieszkała
kiedyś w mojej okolicy, a potem przeniosła się gdzieś do apartamentów w
centrum, ale nie pytajcie dlaczego bo sam nie wiem. Zresztą to nie ważne.
-
Zgaduję, że znaczenie ma to, że pożera wzrokiem twojego rywala? – Shino po
chwili milczenia zabrał głos.
-
Ktoś taki jak on nie jest godny nazywać się moim rywalem, ale tak, to może się
udać – rzekł Kiba bardziej do siebie niż do przyjaciół – zaczekajcie tu chwilę.
Zostawiwszy
kolegów samych, podszedł do dziewczyn i zaczął rozmowę. Można była odnieść
wrażenie, że ta którą nazywał Tayuya, faktycznie była mu znana, gdyż rozmawiali
swobodnie, śmiejąc się wesoło. Po chwili Kiba odszedł z nią na chwilę na bok,
prawdopodobnie po to, aby koleżanki nie słyszały o czym rozmawiają.
Trwało to jakiś czas. Shino i Sai usiedli na niewysokim murku, okalającym bibliotekę
i spoglądali ukradkiem na przyjaciela. Po kilku minutach spostrzegli, że szatyn żegna się z dziewczyną i podąża w ich
kierunku.
- W porządku. Pierwszy etap zakończony.
Przynęta już jest teraz czas zarzucić haczyk.
* * *
Oczywiście nie trudno się było jego kolegom
domyśleć co zaplanował Kiba. Podczas rozmowy z Tayuya, chciał wybadać czy
Naruto naprawdę wpadł jej w oko, czy tylko tak się za nim oglądała. Dziewczyna
dowiedziawszy się, że Kiba dobrze zna blondyna, otwarcie odpowiedziała, że
„interesujący z niego obiekt”. Wtedy szatyn przystąpił do działania. Poinformował
koleżankę, że planuje zorganizować u siebie imprezę i spytał czy dziewczyna nie
przyszłaby na nią. Przekonywał ją, że zależałoby mu aby się zjawiła. Pluł sobie
w brodę, za to że kontakt im się urwał po jej przeprowadzce i że ta impreza
mogłaby być także dobrym przyczynkiem do jej odnowienia. Nie omieszkał
wspomnieć także, iż postara się także nakłonić Naruto na wizytę. Był skłonny
znieść tego obdartusa u siebie, byleby tylko plan się udał.
Wspomniał też, że wokół blondyna kręci się taka
jedna. Wyraził zatroskanie tym faktem, bo wie że Naruto widuje się z nią z
litości, a takie związki zawsze kończą się fatalnie dla obu stron.
Tayuya nieświadoma prawdziwych intencji Kiby,
ku jego uciesze, wyjątkowo szybko przystała na propozycję. Jak się okazało od
dwóch lat z nikim się nie spotykała, a nie chciała się wiązać z byle kim. Wolała
„sprawdzony towar”.
- No dobra wszystko pięknie, ale powiedz mi
właściwie Kiba. Co ci się nagle stało, że tak zaczęło ci zależeć na Hiacie? –
spytał Shino z nieukrywanym zaciekawieniem.
- Shino, przecież wiesz, że od dawna mi na
niej zależało i powiem ci więcej - Kiba popatrzył z powagą na przyjaciela - Niewiele brakowało, żebyśmy byli razem. Ona jednak
zaczęła oglądać się za tym przybłędą. Ona jest po prostu moja, jak wszystko co
mi się podoba.
- Jak na razie, to Hinata jest bardziej Naruto niż
twoja – dodał Sai z ironią w głosie. Kiba jednak zdawał się nie zwracać uwagi
na uszczypliwy ton kolegi.
- Spokojnie. Wspomniałem Tatyuy także i o Hinacie,
że się przy nim kręci, a on bardziej zadaje się z nią z litości aniżeli z sympatii.
Powiedziałem, jej że jeśli chce go zdobyć, musi mu to okazać, a najlepiej niech
zrobi to przy Hinacie. Zdobędzie go i wykosi przy okazji konkurencję. Hinata
natomiast zrozumie, że Naruto nie jest jej wart…
- I gdy Naruto będzie obściskiwał się z inną
na oczach biednej Hinaty, której prawdopodobnie pęknie serce, wspaniałomyślnie
pojawisz się ty i zaoferujesz swoją przyjaźń – dokończył Sai.
- Uszczęśliwisz siebie i przy okazji
koleżankę Tayuye, jaki z ciebie wspaniały człowiek, aby tak upiec dwie
pieczenie na jednym ogniu – odparł ironicznie Shino.
- Nie obchodzi mnie, czy będzie z tym idiotą
czy nie. Ważne że sprzątnie z go z mojej drogi.
- Do celu dojdziesz po trupach prawda? –
spytał nagle Shino.
- O co ci chodzi? – Kiba popatrzył zdziwiony
na przyjaciela.
- Zranisz ją. Zniszczysz to uczucie, którym
darzy Naruto. A wszystko tylko po to, aby ostatecznie wylądowała w twoich
ramionach? – odparł spokojnie Aburame, spoglądając na przyjaciela zza swoich
ciemnych okularów.
- Shino co tobie? Od kiedy ty się tak
przejmujesz innymi?
- Nie przejmuję, są mi obojętni. Po prostu
zastanawia mnie, jak daleko może posunąć się człowiek dla osiągnięcia korzyści
– głos Shino był jakiś inny, jednak Kiba zdawał się tym nie przejmować.
- Aj do diabła z twoimi przemyśleniami. Myśl
sobie co chcesz. Niech tylko ta idiotka
nie nawali – pomyślał w duchu Kiba.
- Jedno mnie tylko zastanawia – rzekł Sai,
wyrywając Kibę z zamyślenia – W jaki sposób niby Naruto zjawi się na twojej
imprezie? Wątpię aby sam przyszedł, więc musiałbyś go najpierw ogłuszyć – dodał
z ironią w głosie.
- Spokojna twoja
rozczochrana – odrzekł Kiba, nie reagując na uszczypliwy ton wypowiedzi
przyjaciela – mam pewien pomysł.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak więc dotrwaliście do końca. Jak mówiłem fajerwerków nie ma (no może poza spotkaniem Hidana i Kakuzu, z którego o dziwo jestem zadowolony :P), więc mam nadzieje, że kolejne wam tą nudę zrekompensują :)
Dziękuję jak zawsze za wasze komentarze i mam nadzieję, że ten rozdział was nie zniechęci do mojego opowiadania :P
A jeżeli chcecie się dowiedzieć co zrobi Hinata? Usłyszeć co Kiba ma do powiedzenia? Co sądzą inni o tym wszystkim? O tym wszystkim w następnym rozdziale, który ukaże się w przeciągu tygodnia.
A teraz wracam się kurować ;(
Pozdrawiam gorąco!!!
Ta rozmowa między Kakuzu i Hidanem wyszła tak… tajemniczo xD
OdpowiedzUsuńHmm… Kiba to Debil, a Tayuya wredna zdzira. I przecież my dobrze wiemy, że ich spikniesz.
Była jedna wzmianka o HANABI, a napisałeś Habani. Serio? ._. Pobiła chłopaka? Czyżby Konohamaru?
Nie widzę tego, jak oni zaprowadzą na imprezę Naruciaka… :(
Pozdrawiam~
Wracaj szybko do zdrowia!! Nocia super. Ja tam fajerwerki widziałam przy SasuSaku. Kiba ty pieprzony dupku!!!! jak możesz coś takiego robić?! Naruto nie zgadzaj się!! Tak samo ty Hinata!!
OdpowiedzUsuńWracaj szybko do zdrowia.
OdpowiedzUsuńHidan sekciarz, bardzo ciekawy pomysł i szczerze trafiony pomysł. Hidan prawdopodobnie dużo namiesza w życiu Naruto np. porywając Hinate.
Co do Kiby, widać typowy człowiek myślący tylko o sobie, idący po trupach do celu, ale szczerze wątpię aby jego plan wyszedł po jego myśli i raczej pchnie Hinate w ręce Naruto.
Ale nie ma co pisać zbyt dużo o tym. Z niecierpliwością czekam na kolejny równie ciekawy i długi rozdział.
No to czas na mnie, póki jestem :P No to tak, rozdział świetny, jak zawsze ;D Nawet z chorobą nie tracisz werwy, jak ty to robisz? :) Jednak no dość sporo literówek zrobiłeś ;> i innych błędów, ale nie będę ci wypominać, bo jesteś chory, a mnie chory facet rozczula xD Nie mogę ci tego zrobić xD
OdpowiedzUsuńJednak fabuła trzyma poziom ^^ fetysz Hidana jest naprawdę rozbrajający, i wiesz nawet u ciebie wygląda, znaczy zapowiada się groźniej niż w samej mandze :P podoba mi się ten dramat, który chcesz wprowadzić :) :)
Tayuya jako rywalka Hinaty no może być ciekawie zważywszy na jej ostry temperament i cięte słownictwo (choć to drugie chyba nie, zauważyłam że nie bardzo wprowadzasz przekleństwa :P) w sumie opis Tayuyi bardziej mi się skojarzył z Karui xD
No Hinata, skoro uświadomiła sobie swoją słowną pomyłkę to śmiało powinna podbić do Naruto, ostatnio nawet stai się sobie bliscy xD ale ich losy pewnie będą pokomplikowane xD
Kiba to w ogóle zachowuje się jak śmieć -.- coś czuje, że jego przyjaciele się od niego odwrócą i chyba pierwszym z nich będzie Shino :)
No to z niecierpliwością czekam na rozwój wydarzeń :)
Życzę weny i pozdrawiam ciepło :) kuruj się :)