Witam, przed wami kolejny rozdział powiastki. Co tu dużo mówić, trochę dłuższa niż zwykle, a to znaczy że trochę będzie się działo. Mam nadzieję, że robię postępy i redukuję swoje błędy.
Życzę przyjemnej lektury :)
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Promienie sobotniego słońca powoli wdzierały
się do pokoju Hinaty. Obudzona dziewczyna spojrzała swoimi białymi oczyma na
zegarek stojący na stoliku obok. Była godzina ósma. W nocy długo nie mogła
zasnąć. Rozpamiętywała ostatnią rozmowę z Sasuke i była z tego powodu trochę
niewyspana. Pomimo tego wstała szybko i przebrawszy się w codzienne ubranie, zeszła na dół do salonu, gdzie jej rodzice jedli akurat śniadanie.
- Dzień dobry – powiedziała cicho.
- Dzień dobry skarbie – odparła ciepło matka
dziewczyny.
- Dzień dobry – przywitaj się ojciec
dopijając poranna kawę.
- Może zjesz z nami? – spytała matka.
- Nie dziękuję, nie jestem głodna. Spieszę
się trochę – odparła dziewczyna zakładając buty. Chciała spotkać się dzisiaj z
Sakurą i porozmawiać… poradzić się. Sama nie wiedziała, po co. Czuła że musi.
Wybiegła
z domu i skierowała swoje kroki w stronę domu przyjaciółki. Po drodze cały czas
wspominała słowa Sasuke. Powiedzieć Naruto o tym co do niego czuje? Ale ona nie
potrafiła tak wprost, mówić o tym co czuje. Na pewno nie z taką łatwością.
Po pół godzinie była na miejscu. Zadzwoniła
do drzwi i po chwili ukazała się w nich mama Sakury.
- Dzień dobry. Jest może Sakura?
- Witaj skarbie. Oczywiście, że jest, zaraz
ją zawołam. Wejdź proszę – wykonała zapraszający gest i Hinata weszła do
środka. Kobieta skierowała się do pokoju córki. – Trochę zabalowali wczoraj,
dlatego pewnie jeszcze śpi – dodała kobieta z uśmiechem – Sakura! Kochanie!
Hinata przyszła!
Ciemnowłosa weszła do salonu i usiadła na
krześle, czekając na koleżankę. Po chwili zjawiła się Sakura z mocnymi śladami
wczorajszej imprezy na twarzy: podkrążone oczy, rozczochrane włosy i zmarnowany
stan umysłu.
- Witaj, Sakura! – rzuciła żywo Hinata.
- Błagam, nie tak głośno – ledwo wykrztusiła
z siebie przyjaciółka. – Chodźmy mnie.
Po chwili obie dziewczyny siedziały na łóżku
Sakury. Dokładniej mówiąc to Hinata siedziała, Sakura leżała żywiąc nadzieję,
że wizyta koleżanki będzie krótka.
- No więc, co się stało, że mnie tak
brutalnie budzisz?
Hinata siedziała przez dłuższą chwilę w
milczeniu patrząc przed siebie.
- No więc? – zniecierpliwiona Sakura
ponowiła pytanie. – Powiesz w końcu?
- Wtedy na parkingu… - zaczęła nieśmiało
Hinata. – Miałaś rację…
- No jasne, że miałam! A właściwie z czym?
- Ja się chyba zakochałam… - powiedziała niemalże
szeptem ciemnowłosa.
Sakura momentalnie otrzeźwiała.
- Zaraz, chcesz mi powiedzieć, że ty…
- Zakochałam się w Naruto.
Sakura w pierwszej chwili myślała, że
jeszcze śpi.
- Przepraszam, czy możesz powtórzyć?
- Kocham go, po prostu kocham – odparła
Hinata z całą stanowczością.
- Hinata... – Sakura nie wiedziała, co
powiedzieć. – Ja nie sądziłam, że aż tak! Owszem, domyślałam się, że ty coś do
niego… ale nie przypuszczałam, że w takim stopniu.
- Szczerze, to ja też nie przypuszczałam.
Uświadomiłam to sobie dopiero wczoraj, po... - Hinata ugryzła się w język. Nie
chciała, żeby wydało się, że to po rozmowie z Sasuke jej uczucia stały się dla
niej samej tak oczywiste. – Po zajęciach jakoś tak samo przyszło.
- No rozumiem. Mówiłaś, że też nie
przypuszczałaś, że to aż tak silne uczucie. Możesz mi to wyjaśnić?
Hinata lekko się zarumieniła i nerwowo
popatrzyła przed siebie.
- No bo... ja już w nim… znaczy on mnie się
już wcześniej podobał, tak od połowy pierwszego roku.
- No to sporo czasu minęło. Jak to się w
ogóle zaczęło?
- Na początku podobało mi się jego ciepłe
spojrzenie i podejście do ludzi. Potem, gdy inni zaczęli być dla niego podli,
on... nie załamywał się. Nie dawał po sobie poznać, że go to rusza. Cały czas
robił swoje, a jeszcze jak się dowiedziałam, że nie ma rodziców… – Hinata
wyraźnie posmutniała. - Z tym wszystkim musi się zmagać całkiem sam, a mimo to
ma w sobie dużo dobroci. To widać w jego oczach.
- Zaraz – przerwała nagle Sakura. – Skąd
wiesz, że nie ma rodziców?
- Widziałam go kiedyś na cmentarzu. Na tym
samym gdzie leży pochowana moja babcia. Stał dłuższy czas nad jakimś grobem, po
czym odszedł. Wtedy podeszłam, przeczytałam nazwiska i daty na kamieniu i się
domyśliłam.
Sakura pokiwała głową. Przypomniała sobie w
jaki sposób ona dowiedziała się o tym. Na pierwszym roku, gdy chciała umówić się
z Sasuke. Sądziła, że zwróci jego uwagę, gdy zrobi jak inni: ponabija się z
Naruto, rzuci kąśliwa uwagę pod jego adresem. Wydawało się przecież, że Sasuke
nie cierpi blondyna. Ale gdy tylko zaczęła on odrzekł coś, co pamięta do
dzisiaj:
Bogate
bachory nigdy nie doceniają tego co mają, nie poczują jak trudno osiągnąć pewne
rzeczy bez pomocy innych. Mają się za lepszych, ale każdy z nich pozostawiony
samemu sobie bez rodziców, bez majątku zginąłby na ulicy pierwszego dnia.
Człowieka poznaje się po tym, jak umie sobie radzić właśnie w takich
sytuacjach. Naruto daje radę od ponad 20 lat. Jak długo ty byś wytrzymała? Jesteś
taka jak inni. Żałosna.
Słowa te trafiły ją wtedy niczym piorun. Do
dziś wywołują u niej poczucie wstydu. W niczym nie jest lepsza od Naruto, ale
wtedy chciała pokazać, że jest i to kosztem kogoś, kto jeszcze parę dni
wcześniej wyznał jej uczucia.
Sakura jeszcze dłuższą chwilę tkwiła w
zadumie, dopiero słowa Hinaty wyrwały ja z tego stanu.
- Sakura... myślisz, że on zauważy kogoś
takiego jak ja?
- Co ty mówisz? – spytała zszokowana Haruno
– przecież jesteś osobą, z którą chyba najwięcej rozmawia, na uczelni.
- No ja wiem, ale czy zobaczy kogoś więcej
niż tylko przyjaciółkę, której pomaga z zadaniami.
- Moja droga – Sakura przysunęła się do
koleżanki i objęła ją ramieniem – to już nasza w tym głowa.
- N... nasza?
- Oczywiście! Ty się o to postarasz, a ja ci
w tym pomogę – odparła z uśmiechem Sakura – uwierz mi, jeśli miałby kogoś
pokochać to tylko ciebie.
Hinata
uśmiechnęła się na słowa koleżanki i popatrzyła przez okno. Czuła dziwne ciepło
na sercu, a za każdym razem gdy widziała niebieskie niebo, miała wrażenie jakby
patrzyła mu w oczy.
* * *
Naruto wracał z porannej przebieżki. Po drodze
spotkał Konohomaru, który wyglądał na poobijanego.
- Co ci się stało młody?
- Pobiłem się wczoraj w szkole – chłopak
wyglądał na mocno wkurzonego.
- O pannę żeś się pobił? – zaśmiał się
Naruto.
- Tak jakby. Dwóm frajerom nie podoba się,
że rozmawiam z jedną dziewczyną, no to im dosunąłem. Uwierz mi wyglądają o
wiele gorzej niż ja – odparł juz tym razem z uśmiechem.
- Domyślam się, ale może wyhamuj, chociaż do
końca zajęć – odparł z poważną miną Naruto – po lekcjach, jak chcesz, mogę ci
pomóc.
- Dzięki szefie, wiedziałem że jesteś spoko
gość.
Jeszcze chwilę pogadali, po czym Naruto wrócił
do mieszkania. Jednak nie zabawił w nim długo. Postanowił przejechać się
rowerem na drugi kraniec miasta na osiedle Tobiramy. Była to ładna okolica, nie
tylko ze względu na estetyczne i bogato wyglądające domy. Lubił tamtejsze parki
z torami dla rowerów, fontannami. Jednym słowem, krajobraz żywcem wyjęty z
literatury klasycznej prawiącej o bogatych ludziach, mieszkających w
eleganckich domostwach.
Spakował do swojego plecaka, zrobione
naprędce kanapki oraz wodę, po czym zszedł do piwnicy skąd wytaszczył swojego
dwukołowca.
* * *
Jechał
już dobre pół godziny i powoli zbliżał się do osiedla domków jednorodzinnych.
Była to niewielka dzielnica, której ludziom w niej mieszkającym, powodziło się
w życiu. Nie tylko domy, ale całe otoczenie; parki, place zabaw. Wszystko to
sprawiało wrażenie, jakby jego dzielnica, a ta w której aktualnie się znajduje,
były dwoma różnymi nawet nie miastami, ale krajami. Jechał tak jakiś czas
podziwiając okolicę. Nie mógł się nadziwić jak tutaj cicho.
Przejechał jeszcze kawałek aż dotarł do
skrzyżowania dwóch uliczek. Ponieważ nic nie nadjeżdżało, nie zatrzymywał się.
Nie wiadomo jednak skąd, tuż obok niego
wyłoniło się nagle czerwone, sportowe auto, jadące z dużą prędkością w jego
stronę. Naruto odruchowo nacisnął na hamulce i tylko dzięki temu samochód nie
wjechał w niego, a przejechał dosłownie kilka milimetrów przed chłopakiem. Na
nieszczęście, Naruto jechał z taką szybkością, że gdy zadziałały przednie
hamulce, tylnia część roweru podniosła się do góry wyrzucając blondyna z
siodełka. Naruto przeleciał przez kierownicę i dość mocno upadł na chodnik. Udało
mu się rękoma zamortyzować upadek, nie na tyle jednak aby uchronić głowę przed
uderzeniem o krawężnik.
Leżał
tak przez kilka minut. Z rozciętej skroni leciała strużka krwi, a zdarty łokieć
szczypał nieprzyjemnie. Powoli podnosił się z chodnika, jednak przychodziło mu
to z trudem. Na dodatek okazało się, że jego biodro także ucierpiało, uderzając
o krawężnik.
W końcu wstał na nogi, ale czuł jak świat
wiruje wokół niego. Podniósł swój rower i tak oparty o niego szedł powolnym
krokiem, szukając jakiejś ławki gdzie mógłby usiąść. Żadnej jak na złość nie
było. Słońce mimo, że już była jesień, grzało niemiłosiernie chłopaka. Plecak
ciążył coraz bardziej. W końcu zdjął go i położył na ziemi, postawił rower na
stopce, a sam usiadł obok opierając się plecami o latarnię. W głowie ciągle mu
wirowało, krew delikatnie spływała po policzku i szyi na koszulkę, zmieniając
jej żółty kolor na czerwony. Przymknął na chwilę oczy, ale wirowanie w głowie nie
ustawało.
- Boże co ci się stało?! – Jakiś kobiecy
głos, zadzwonił mu w uszach. Otworzył oczy i ujrzał jakąś ciemną postać o
długich włosach. Niestety światło słoneczne padało akurat zza pleców dziewczyny,
toteż nie mógł dostrzec kto to jest. Postać uklękła przy nim, wyjęła coś z
torebki i przyłożyła do rany chłopaka. Później kilkoma ruchami, wytarła mu krew
z twarzy.
- Możesz wstać? – spytała po dłuższej
chwili.
- Tak… chyba tak – odparł i powoli zebrał
się z chodnika. Biodro aż go zapiekło, a w głowie znów mocniej zawirowało. Mimo
to zdołał ustać na nogach. Wziął plecak i przewiesił przez kierownicę roweru.
Chciał już podziękować dziewczynie i odejść ale ta chwyciła go za rękę.
Odwrócił się do niej i dopiero teraz ją poznał.
- Hinata. A co ty tu robisz?
- Mieszkam niedaleko. Co ci się stało?
- Mały wypadek z samochodem.
- Potrącił cię?! – niemalże krzyknęła.
- Na szczęście w porę wyhamowałem, przynajmniej
miałem okazję na poważnie przetestować hamulce – zażartował siląc się na
uśmiech. W tym momencie biodro zabolało jeszcze mocniej i wyraźnie przysiadł na
bolącej nodze. Dziewczyna chwyciła go pod rękę i zaczęła prowadzić ze sobą.
- Dokąd idziemy?
- Do mnie, przecież nie pojedziesz w tym
stanie.
- Nie, naprawdę – opierał się – nie chcę
sprawiać kłopotu. Potrzebuję chwilę posiedzieć, nie pierwszy raz mi się jakiś
wypadek przecież przytrafia.
- Przecież ty ledwo idziesz!
- To nic. Poza tym nie mieszkam jakoś strasznie
daleko.
- Gdzie mieszkasz? Gdzieś tutaj?
- Na ulicy Hashiramy.
- Przecież to drugi koniec miasta! Mowy nie
ma, żebyś teraz wracał sam! – dziewczyna wzmocniła uścisk na jego ramieniu i
chłopak chcąc nie chcąc poszedł z nią.
Do
domu Hinaty dotarli po około dziesięciu minutach. Naruto rzucił okiem na
posiadłość. Ładna w klasycznym stylu, z resztą jak większość domów tutaj.
Zatrzymał się przed bramą.
- Twoim rodzice pewnie będą mieli coś
przeciw.
- Nie, nie będą. A nawet jeśli, jesteś moim gościem.
- Ach tak – rzekł cicho chłopak. Spojrzał
jeszcze raz na dom. Czuł się dziwnie. Ostatnim czasy tyle razy słyszał, że jest
kimś gorszym, że nawet nie zauważył jak sam zaczynał w to wierzyć.
Naruto
zostawił rower przed domem tuż przy schodach. Wziął tylko plecak i wszedł z
dziewczyną do środka. Wnętrze domu również było urządzone w klasycznym stylu.
Wszędzie można było dojrzeć dużo pamiątek z różnych rejonów kraju. Katany, obrazy,
a gdy przeszli do salonu w jednym kącie ujrzał gablotę z czerwoną samurajską
zbroją. Przeszli przez elegancki salon do kręconych schodów prowadzących na
górę. Idąc korytarzem udali się prosto do łazienki. Hinata wzięła od chłopaka
plecak i położyła przy drzwiach a jego samego posadziła na drewnianym
taborecie. Następnie postawiła przed nim drewnianą miskę, wzięła słuchawkę od
prysznica i zaczęła napuszczać wody do miednicy. Gdy miska była pełna,
wyłączyła wodę i potem wyjęła z apteczki nad umywalką kawałek gazy, który
następnie zamoczyła w wodzie. Usiadła obok Naruto i zaczęła przemywać mu rany
na łokciu oraz skroni. Potem obmyła mu delikatnie twarz. Następnie wstała i
znów podeszła do apteczki, z której tym razem wyjęła opatrunki, nożyczki oraz wodę
utlenioną i wróciła do niego.
- Będzie szczypało – odrzekła i polała
chłopakowi krwawiące miejsca woda utlenioną. Naruto lekko syknął i wykrzywił
twarz, ale nie minęła chwila a miał już opatrzone obie rany.
- Dziękuję – rzekł nieśmiało chłopak.
- Nie ma za co – Hinata lekko się
zarumieniła i odłożyła rzeczy na miejsce. Naruto w tym czasie, chcąc jej jakoś
pomóc wylał wodę i odłożył miednicę na miejsce.
- Jeszcze raz dziękuję Hinata, ale naprawdę
nie musiałaś. Trochę mi głupio teraz.
- Na prawdę nie ma za co. Dlaczego miałoby
ci być głupio?
- Bo ci narobiłem kłopotu i nabrudziłem sobą...
- Przestań! – krzyknęła dziewczyna.
Natychmiast, zdając sobie sprawę z tego co zrobiła, cofnęła się i zakryła usta.
Naruto patrzył na nią oszołomiony.
- Chciałam powiedzieć... – zaczęła bardzo
nieśmiało – to znaczny... dlaczego tak powiedziałeś?
Naruto spuścił głowę, popatrzył na swoje
bose nogi i podłogę, na której stał. Sam nie wierzył, że tak powiedział. Nigdy
się tym nie przejmował kim jest, że nigdy nie zaznał luksusów, a mimo to czuł
się źle, stojąc tak przed nią.
- Bez powodu. Tak po prostu jest, że są
ludzie lepsi i gorsi. Ja nie powinienem tu być. Twoim rodzice będą źli, że
zapraszasz kogoś takiego jak ja.
Hinacie
zaszkliły się oczy. Patrzyła z niedowierzaniem na chłopaka. Ten sam Naruto,
który zawsze miał taką siłę, stał przed nią mówiąc takie rzeczy. Zawsze
zastanawiała się co on robi z tymi wszystkimi złymi emocjami, które się w nim
kumulują. Teraz wiedziała. Trzymał je w sobie, a one powoli zabijały jego
pewność siebie. Chciała coś zrobić, powiedzieć, ale nie wiedziała za bardzo co.
Była zła na ludzi, że są tacy podli, a także na siebie, że nie ma tyle siły aby
powiedzieć mu coś, co by go podtrzymało na duchu.
- Pójdę już, dziękuję jeszcze raz. Jesteś
wyjątkowa.
Wziął plecak i wyszedłszy z łazienki,
skierował się do schodów, prowadzących na dół.
Zatrzymaj
go. Powiedz coś idiotko!
W pewnej chwili z dołu dało się słyszeć
dźwięk zamykanych drzwi i kroki.
- Hinata! Hanabi! Jest ktoś w domu? – zabrzmiał
damski głos.
Naruto zatrzymał się tuż przed stopniami
schodów. Dostrzegł jak Hinata go wymija, odpowiadając na zawołanie.
- Tak mamo już jestem, wróciłam przed
chwilą.
- A wiesz może czyj jest ten rower, który
stoi przed domem? – odezwał się, tym razem męski głos.
Naruto zamarł na chwilę. Zapomniał zupełnie,
że zostawił go przed wejściem
- A to rower Naruto – Hinata zeszła do
rodziców.
- Kogo?
- Naruto mojego kolegi ze studiów.
- A już pamiętam. To ten miły młodzieniec,
który ci pomagał w nauce?
Mówiła
im o mnie? No nieźle, pewnie wyobrażają sobie o mnie niewiadomo co. Zaczną
wypytywać o wszystko i wyjdzie, że ich
córka zamiast u jakiegoś bogatego zalotnika pobiera nauki u zwykłego
mieszczucha.
- Tak ten sam. Naruto, proszę możesz zejść,
chciałam cię przedstawić.
Chłopak przełknął nerwowo ślinę i powolnym
krokiem zszedł po schodach. Starał się ramiączką od plecaka ukryć plamę krwi,
którą miał na koszuli, jednak szło mu to niezdarnie.
- Dzień dobru państwu. Nazywam się Uzumaki
Naruto i jestem kolegą Hinaty ze studiów – odparł chłopak gdy tylko zszedł i
ukłonił się jak nakazywała etykieta.
- Dzień dobry młodzieńcze jestem Hiashi
Hyuga, a to moja małżonka Haysha Hyuga – odpowiedział pan domu i oboje rodzice
również się ukłonili.
- O boże czy to krew?! – krzyknęła nagle
kobieta, spoglądając na chłopaka. Dopiero teraz dostrzegła, że Naruto ma
opatrunek na głowie. Uzumaki zbladł, poczuł jak ogarnia go wstyd.
- Ach... to... tak, przepraszam najmocniej
za mój strój. Jechałem na rowerze i jakieś auto zajechało mi drogę. Potem
znalazła mnie Hinata i tak trafiliśmy tutaj. Jeszcze raz przepraszam – odparł
nerwowo chłopak i złożył niski ukłon.
- Ależ chłopcze, nie masz za co przepraszać.
Mam nadzieję że to nic poważnego. Może zadzwonimy do lekarza, żeby to obejrzał.
Albo chociaż poinformujemy twoich rodziców, aby po ciebie przyjechali.
Naruto posmutniał, co nie umknęło uwadze
Hiashiego.
- Czy coś się stało?
- Nie... absolutnie... dziękuję bardzo, ale
proszę się nie kłopotać. Poradzę sobie. To nic wielkiego.
Hinata stała z boku i przyglądała się całej
sytuacji. Na słowa ojca o rodzicach Naruto, lekko zadrżała. Obawiała się jak
zareaguje chłopak, w końcu to pewnie nie było dla niego łatwe. Do pewnych rzeczy po prostu nie można przywyknąć.
- Jak sobie życzysz chłopcze, ale bądź
spokojny nie wyganiamy cię. Przeciwnie, sporo dobrego o tobie słyszeliśmy i
chcielibyśmy cię poznać.
- Ależ kochanie. Zero w tobie empatii, nie
widzisz jaki jest zestresowany? – wtrąciła nagle kobieta - Na pewno mu tak
niezręcznie stać przed tobą i spowiadać się ze swojego życia, zwłaszcza że
jeszcze przed chwilą miał wypadek. – rzekła uśmiechając się ciepło w kierunku
blondyna.
- Masz rację, gdzie moje maniery – zaśmiał
się mężczyzna – Chłopcze może zechcesz się rozgościć, wziąć kąpiel? Moja córka
zaraz znajdzie dla ciebie coś na przebranie. Mam tyle rzeczy, a wielu z nich
nie noszę.
- Ale... ale ja na prawdę nie chcę sprawiać
kłopotu – Naruto aż się zaczerwienił, gdy usłyszał propozycję ojca Hinaty.
- To naprawdę żaden kłopot. Przyjaciele
naszej córki zawsze są mile widziani. Hinata zajmij się proszę Naruto.
- Tak ojcze – odparła cicha do tej pory
dziewczyna i pociągnęła chłopaka za sobą.
Po niespełna pół godziny, Naruto siedział w
salonie ubrany w strój Hiashiego, który o dziwo leżał na nim jak ulał. Ciemne
zamszowe spodnie i biała koszula z krótkim rękawem, zapinana na guziki, dodawały
mu uroku.
Siedzieli
tak dobre kilka godzin rozmawiając na różne tematy. Hiashi był niezmiernie
zadowolony, że wreszcie znalazł rozmówcę na tematy historyczne, którymi chłopak
bardzo się interesował. Szczególnie okres wojny rosyjsko-japońskiej oraz
okupacji terenów chińskich przez Japonię.
Hinata z każdą kolejną chwilą pozbywała się
po trochu kamienia, który jej ciążył na sercu. Bała się, że Naruto nie dogada
się z jej ojcem, ale na szczęście było zupełnie na odwrót. Później matka
dziewczyny przygotowała obiad, do którego dołączyła młodsza siostra Hinaty,
Hanabi. Chłopak zauważył, że obie dziewczyny były bardzo podobne do siebie poza
pewnymi szczegółami. Hanabi miała nieco jaśniejsze włosy i była niezwykle
otwartą i energiczną osobą.
Naruto czas minął w przyjemnej atmosferze. Nie
chciał jednak nadużywać gościnności, toteż postanowił wrócić do domu. Spytał jedynie,
czy może zostawić rower do następnej wizyty, na co ojciec dziewczyn zgodził
się bez najmniejszych zastrzeżeń. Gdy chłopak pożegnał się już z domownikami i wyszedł
na przystanek, Hiashi podszedł do Hinaty i położył rękę na jej ramieniu.
- Interesujący młodzieniec, zastanawia mnie
tylko jedno.
- Co takiego ojcze?
- Podczas rozmowy ani razu nie wspomniał o
swoich rodzinach.
Hinata spojrzała smutno w stronę okna
- On nie ma rodziców, tato.
Hiashi stał w milczeniu przez dłuższą chwila
patrząc na drzwi wejściowe domu.
- Rozumiem.
* * *
Sakura wstała z łóżka, zaraz tylko jak
Hinata od niej wyszła. Ciągle była oszołomiona wyznaniem przyjaciółki, co
prawda domyślała się tego i owego, ale mimo wszystko, nie wiedziała że aż tak
sprawy się mają. Pozbierała ubranie, które porozrzucała wczoraj po powrocie z
imprezy i udała się do łazienki. Wykonawszy poranną toaletę, zjadła śniadanie i
postanowiła zrobić sobie samotny wypad na miasto. Zawsze towarzyszyły jej Ino
lub Hinata, ale dziś poczuła że chce być sama i przemyśleć parę rzeczy.
Może to wpływ porannej wizyty ciemnowłosej, a może coś innego. Czuła,
że ona też musi zebrać się na odwagę i przestać bawić się z Sasuke w podchody,
a zacząć działać.
Sakura była typem dziewczyny, która nie
lubiła czekać na samodzielny rozwój wydarzeń. W sprawach sercowych jest
całkowitym przeciwieństwem Hinaty. Potrzebowała jednak planu, a samo obmyślenie
go wydawało się znacznie trudniejsze niż wykonanie. Bo jak właściwie miała
przekonać Sasuke do siebie?
Ciuchy
odpadają, ekstra makijaż też, jego nie kręcą takie rzeczy. Co w ogóle go kręci?
– Tajemniczość tego
chłopaka ani trochę nie dawała jej spokoju.
Wiele razy widziała, jak dziewczyny jawnie i
jak się potem okazało nieskutecznie, wyznawały wprost swoje jawne
zainteresowanie nim. On natomiast zbywał je zwykłym prychnięciem lub po prostu
ignorował.
Zaraz
a może to jest to? Każda, która odkrywała się przed nim, dostawała kosza. Może
z nim trzeba inaczej? Rozmawiać, ale nie kokietować - przynajmniej nie jawnie. Zainteresować,
ale samemu nie zdradzać zainteresowania. Jeżeli to się nie sprawdzi to chyba
zacznę wątpić w swoją kobiecość albo w jego męskość.
Gdy
szła na autobus do centrum, dostrzegła szybko mknący samochód. Pojazd właśnie
wyjeżdżał zza skrzyżowania i omal nie zaliczył dachowania przy skręcaniu w uliczkę,
którą szła, po czym przemknął szybko obok niej.
Pewnie
jakiś głupi dzieciak sąsiadów dostał nową maszynkę i chce ją wypróbować.
Większość facetów to jednak niedojrzali chłopcy – pomyślała.
Szybko przeszła na drugą stronę ulicy, gdzie
znajdował się przystanek. Autobus przyjechał po paru minutach i dziewczyna
zmierzała do śródmieścia.
Jechała
niecałe dwadzieścia minut. Gdy wysiadła, skierowała swoje kroki do jedynej chyba atrakcji w tej części miasta, galerii
handlowej. Krążyła po niej od sklepu do sklepu dobre dwie godziny, jednak nie
znalazła nic co przykułoby jej uwagę. Dużo wyprzedaży zorganizowano
jednocześnie w tym miesiącu. Praktycznie
w każdym sklepie jakaś przecena, jednak gdyby się tak przyjrzeć, to mimo iż w
sklepowym asortymencie było wszystko, tak naprawdę nie można było znaleźć nic
godnego uwagi.
W całej galerii na ponad sto różnych
sklepów, około dziewięćdziesięciu to były sklepy firmowe z przeróżnymi
ubraniami lub akcesoriami do garderoby. W pozostałej liczbie zawierały się dwa
sklepy z elektroniką, księgarnia i parę sklepów sportowych.
Dziewczyna postanowiła udać się do
księgarni, gdzie liczyła znaleźć chociaż coś ciekawego do poczytania. Jak tylko
weszła, okazało się, że lepiej nie mogła wybrać i to nie ze względu na bogatą
ofertę lektur. To co ujrzała było czymś o wiele lepszym. Przy jednej z półek, a
dokładnie przy książkach o tematyce astronomicznej stał jej ciemnowłosy
wybranek i przeglądał jakąś pozycję. Zielone dziewczyny oczy aż się zaświeciły na jego
widok. Przez chwilę zastanawiała się czy podejść czy też lepiej nie. A jeśli by
się zdecydowała, to co miała powiedzieć i w jaki sposób? Może spróbuje potraktować
go sposobem, który dzisiaj wpadł jej do głowy?
Serce jej na chwilę zamarło. Stała
nieruchomo i patrzyła jak Sasuke odkłada jedną książkę i bierze drugą, którą
zaczyna dokładnie przeglądać. A co jeśli uzna ją za nienormalną albo zniechęci
go swoim zachowaniem? Nie sposób opisać jaka bitwa toczyła się właśnie w jej
głowie, jednak wreszcie zdecydowała.
A
co tam raz się żyje. Akurat
stał sam, toteż postanowiła wykorzystać nadarzającą się okazję. Dyskretnie
zbliżyła się do chłopaka, który zdawał się jej nie zauważać.
- Witaj Sasuke. Co za zbieg okoliczności –
przywitała się.
- Witaj – odparł beznamiętnie ledwo
odrywając wzrok od książki.
- Co słychać u ciebie?
- W porządku.
- Widzę, że pasjonujesz się Hawkingiem –
odparła spoglądając ukradkiem na książkę, sama się trochę interesowała jego
teorią powstania wszechświata, więc cieszyła się że ma jakiś punkt zaczepienia.
-
Owszem.
-
Mogę ci coś polecić?
-
Jeśli musisz.
-
„Wielki projekt” myślę że to cię zainteresuje. Napisał ją z Leonardem
Mlodinowem. Jest trochę inna niż wydane do tej pory. Porusza w niej kwestię
istnienia Boga. Twierdzi że takowy wcale nie musiał stwarzać świata. Ba, że
nawet jeśli by istniał, cały wszechświat powstałby bez jego udziału. Tezę swoją
popiera naukowymi dowodami, wytrącając w ten sposób oręż z rąk teologów.
Chłopak
popatrzył na nią z lekkim zaciekawieniem.
-
No proszę, zaskoczyłaś mnie – odparł z tajemniczym uśmiechem Sasuke – myślałem,
że tak jak inni polecisz mi „krótką historię czasu” i na tym skończy się twoja
znajomość, a tu taka niespodzianka.
-
No widzisz. Potrafię zaskoczyć – odparła chłodno dziewczyna, której słowa
bruneta dodały otuchy – chętnie bym wymieniła z tobą poglądy na ten temat, ale
nie chcę ci przeszkadzać. Pewnie masz już inne plany.
Po
tych słowach odwróciła się i powoli odchodziła, jednak w myślach błagała tylko
aby ją zatrzymał.
Przeszła
już kilka metrów w stronę wyjścia i z każdym krokiem traciła nadzieję. Jednak
go zniechęciła. A może po prostu ona go nie interesuje. W końcu tyle dziewczyn
dookoła, czemu akurat miałby wybrać ją.
-
Zaczekaj.
Sakura
stanęła, a serce po raz kolejny zabiło jej mocniej.
Spokojnie, tylko zachować spokój, jeszcze
nic się nie wydarzyło.
Odwróciła się, nadludzkim wysiłkiem powstrzymując drżenie.
-
Chciałeś coś? – odparła chłodno.
-
Właściwie byłem ciekaw czyjejś opinii o tej książce. Czytałem ją, ale do tej
pory nie miałem okazji z nikim porozmawiać na jej temat. Chciałem spytać co ty
o niej sądzisz – odparł beznamiętnie jednak z lekkim uśmiechem.
-
Chętnie, ale nie sądzisz, że tutaj nie za bardzo jest jak rozmawiać? Ale może
jeśli zaprosisz mnie na kawę… - odparła modląc się w duchu aby nie zemdlała.
Teraz wiem jak się czuje Hinata. Jak ona to
wytrzymuje?
- Niech będzie – odparł spokojnie i
ruszył wolnym krokiem – To jak? Idziesz? – odwrócił głowę w kierunku
dziewczyny. Sakura szybkim krokiem podeszła do chłopaka. Udało się, może to
jeszcze nie ta wymarzona randka, ale wreszcie ją zauważył.
Szli tak razem, wyglądali prawie jak para. Zdecydowali,
że zamienią hałaśliwą galerie handlową na cichą kawiarnię.
* * *
Gdy
Naruto wrócił do domu, zapadał już wieczór. Nawet nie zauważył kiedy ten czas
mu tak szybko zleciał. Pierwszy raz dzień nie wlókł się tak niemiłosiernie
długo.
Zaraz
po wejściu, udał się do łazienki, gdzie wrzucił zakrwawioną koszulkę wraz ze
spodenkami do kosza z brudną bielizną. Następnie przebrał się w zwykłe domowe
ubranie, a to które dostał od Hiashiego złożył starannie i odłożył na półkę.
Patrzył na nie i czuł dziwne ciepło na sercu. Nie chodziło o samą odzież, ale o
to jak ci ludzie go traktowali. Każdy nowobogacki odnosił się do niego z
arogancją pogardą. Rodzice Hinaty byli wyjątkowi. Zafascynowali go, wyróżniali
się na tle innych z kręgu bogatych i wpływowych. A może byli mili bo myśleli,
że on należy do ich świata? Ale Hinata wie kim jest, a mimo to bije od niej
dużo dobroci, skierowanej właśnie na niego.
Potrząsnął
gwałtownie głową. Złapał się na tym, że o niej myśli. Nie wiedział dlaczego,
ale każda myśl o niej sprawiała że robiło mu się cieplej na sercu. Lubił ją
nawet bardzo, ale nie bardzo potrafił zdefiniować jak nazwać to co czuje do
niej.
Cholera co jest ze mną? O czym ja
myślę? Głupoty jakieś.
Sięgnął
z półki jakąś książkę. Położył się na łóżku i zaczął czytać, ale nie potrafił
skupić się choćby na jednej linijce. Myśli krążyły mu wokół ciemnowłosej, która
jak sam zauważył, fascynowała go od już w połowie drugiego roku. Usiadł i
odłożywszy lekturę spojrzał przez okno, które było na wprost niego.
Tutaj mam ładny widok na las, ale z drugiej
strony już same bloki. Bloki, wszędzie te szare bloki a ona tam w swoim pałacu.
Nie to nie ma sensu ona chce być po prostu miła. Przecież nie spojrzy na kogoś
takiego jak ja. Poza tym Kiba się przy niej kręci, wydają się szczęśliwi.
Chłopak
wstał z łóżka, wziął klucze od mieszkania i wyszedł na dwór, jednak po krótkim
spacerze biodro dało o sobie znać i usiadł na ławce pod jedną z klatek.
Rozsiadłszy się wygodnie obserwował ludzi, snujących się leniwie chodnikami.
Wydawali się szczęśliwi. Nie mieli dużo, a mimo to nie przeszkadzało im to się
uśmiechać. Naruto popatrzył w niebo.
Mnie tu dobrze, ale jej już niekoniecznie, a tylko tyle mogę dać.
Siedział tak jeszcze około godziny sam ze swoimi myślami, po czym wrócił do domu i
położywszy się od razu zasnął.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jeśli to czytacie, znaczy że przetrwaliście i nie żałujecie straconego czasu :P
Co do następnego rozdziału, to ciężko mi powiedzieć jak to będzie ponieważ, prawdopodobnie wyjadę na kilka dni. W związku z tym możliwe terminy ukazania się rozdziału to: czwartek, sobota lub dopiero poniedziałek :)
A co w następnym rozdziale? Powiem tylko, że niespodzianka z pierwszych stron gazet. Co prawda mała bo mała, ale z czasem rozwiniemy temat :)
Pozdrawiam gorąco :)
Hiashi się uśmiecha…? ._.
OdpowiedzUsuńDa fuq?! Ominął mnie nowy odcinek "Szczęśliwy Tata"?
Powiem, że krótkie, ale długie było. Bo ja chcę więęęęęęceeej…
Szczerze mówiąc, Sakura w tym rozdziale jest nawet znośna xD Pokazuje swój "genius"…
Konohamaru się pobił? O dziewczynę? Owwwww… ;3 How sweat… Mam nadzieję, że o Hanabi. Bo młoda Hyuuga miże być z Kibą (TAAAK!) lub z Konohamaru (Spiknij go z Moegi).
Powiem ci, że rozmów dziewczyn opisywać nie umiesz xD Po prostu u cb jest jak w telenowelach xDDD Ja z moją przyjaciółka za każdym razem hejty gadamy xP
Ale szacun… Sasuke sam zaprosił Sakurę xD Ale to nie zmienia faktu, że jest psychicznym emo i ulizanym dupkiem! >.<
Więc kończę ten bezsensowny komentarz i życzę weny. Ja niestety nie będę mogła czytać, bo wyjeżdżam na dwa tygodnie… ;C
Już myślałam, że Hiashi będzie nie miły ;) Cieszę się że zrobiłaś rodziców Hinaty takich dobrych i ciepłych ;] Aż mi się na sercu lepiej zrobiło :) Będę czekac na kolejny rozdział z utęsknieniem ;*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny ^^
No już nie mogę się doczekać następnej części tego opowiadania:D Będę twoim zagorzałym czytelnikiem;p Masz bardzo ciekawy pomysł na to opowiadanie, który po prostu wciąga:D I muszę cię bardzo pochwalić za styl pisania. Po prostu potrafisz to robić. Czytałam już wiele blogów i niestety... większość jest pisana strasznie i po prostu nie da się tego czytać choć czasem pomysł opowiadania jest całkiem całkiem. Na szczęście ty masz ten dar że potrafisz pisać i wciągnąć czytelnika:D A i kocham twoich bohaterów:D!
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobało :) czekam na następną ;D
OdpowiedzUsuńCiesze się,że już jest nowy rozdział.
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemnie się go czytało, chociaż jest znacznie za krótki.
Nie sądziłem, że rodzice Hinaty będą takimi ciepłymi ludźmi, spodziewałem się surowego ojca i wspaniałej matki a tu proszę.
Tak patrząc na nich pewnie będą cenić Naruto za to jak sobie daje rade w życiu i wspiera ich córe w nauce.
Co do Sakury, w końcu zmieniła podejście do Sasuke, więc coś się zmieni między nimi. Ciekawi mnie czy Kiba dowie się o wizycie Naruto u Hinaty i czy nie będzie jakiejś bójki z NAruto.
Twój rodział skłonił mnie do walki z lenistwem i wiecie się za swojego bloga.
Ohayo. :-) Rozdział bardzo mi się podobał, długość też odpowiednia, chodź tak się wciągnęłam, że nie obraziłabym się ze jeszcze dłuższy.
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się, że zrobisz z rodziców Hinaty takich miłych ludzi, jakoś jej ojciec mi do takich ludzi nie pasuje, ale w sumie miło, że tak polubili Naruto. Denerwuje mnie bardzo ten podział na lepszych i gorszych, jestem tego totalną przeciwniczką, dlatego Sasuke należą się brawa za to co powiedział do Sakury, kiedy ta dogryzała Naruto.
Nie jestem jakąś wielbicielką SasuSaku, ale jestem ciekawa jak dalej rozwiniesz ich znajomość, o jak na razie Sakura sprawia wrażenie znośnej i całkiem fanej. Nawet idzie ją polubić. :D
Konohamaru bił się o dziewczynę, sama nie wiem czemu, ale to słodkie. :p Pasowałby do Hanabi, dlatego mam cichą nadzieję, że to właśnie o nią chodzi.
Strasznie mnie zacikawiłeś tą małą zapowiedzią kolejnego rozdziału, tak więc nie mogę się go już doczkać. Pisz szbko i życzę ci dużo weny. :D
Daj mój drogi Akasiów!!! Tobi is a good boy!!! I niech będzie z nimi Nagato, bo bez niego to nie to samo...
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału do super. Długość idealna dla mnie....
Sama bym chciała pisać na taką długość....
No to teraz ja :D Czekałeś? :P Nie no, przecież widzę, że czytelników ci nie brakuję - co mnie cieszy, bo twoje opowiadanie na to w stu procentach zasługuję :D :D
OdpowiedzUsuńRozdział, jak zawsze na poziomie, to że był dłuższy jeszcze bardziej cieszył moje oczy ^^ Uprzedzam, że nie wiem jaki wyjdzie ten komentarz, bo jest tak gorąco, że aż mózg się topi :P No, ale przejdę do rzeczy ;)
Otóż tak, jak dla mnie dobrze opisujesz babskie rozmowy :P Nie wszystkie dziewczyny jedynie zachwycają się swoimi paznokciami xD wydaję mi się, że Sakura jakoś tak nie bardzo interesowała się problemami miłosnymi Hinaty, ale to pewnie przez moją antysympatię do niej xD No, ale zaoferowała jej pomoc – a to źle xD przyjaciele nie nadają się do pomocy w takich sprawach xD lepiej gdy tylko obserwują xD
Konohamaru pobił się o dziewczynę xD Romantyzm XXI wieku xD laska jest jego xD nie no żart xD Ciekawe czy przygruchasz mu Moegi czy Hanabi, bo nie wiem jak tobie, ale mi bardziej do niego pasuję Hanabi :P ale ty tu rządzisz, decyduj xD może potem skrytyk… znaczy pochwalę :P :P
Ta scenka z wypadkiem na rowerze świetna :D I jejku, jak widzę NaruHina to po prostu cieplej mi na sercu :D Nawet w takie upały mi to nie przeszkadza xD Fajnie, że zrobiłeś rodziców Hinaty dobrymi ;D To takie oryginalne, bo Hiashi to zawsze ten surowy xD No i tak fajnie wyszło, że Naruto tak się krępuje swojego pochodzenia, a Hinata jak gdyby nigdy nic przedstawia go rodzicom i w ogóle ;D Super! Tak się śmiałam, jak Naru się ubrał w ciuchy Hiashiego xD znaczy ty to jeszcze normalnie przedstawiłeś, a w mojej głowie to wyglądało… no pisząc to zdanie się śmieję xD
Sakura no nie powiem miała dobry plan na zainteresowanie xD Taki typowo kobiecy xD Zresztą zdanie na temat książki o wiarze, cóż ja się nie wypowiem bo jestem niewierząca, ale fajny temat xD Tylko tak doradzę nie rozwijać wątku religii, bo znajdą się jacyś „obrońcy krzyża”, którzy nie mają dystansu do pewnych rzeczy ;) Szybko się ze sobą umówili, ale to tylko książki – chociaż wiadomo, każda dziewczyna sobie za dużo wyobraża :P
Przemyślenia Naruto na temat Hinaty, och chyba coś już zaczyna iskrzyć ;D
Czekam z niecierpliwością na następny rozdział ;D
Życzę weny i pozdrawiam ciepło ;D
Droga pani, chciałbym zwrócić pani uwagę, że temat religii nie dlatego jest śliski, że "znajdą się jacyś „obrońcy krzyża”, którzy nie mają dystansu do pewnych rzeczy". Równie dobrze może znaleźć się wojujący, ateistyczny fanatyk, który nie ma dystansu do pewnych rzeczy. Osoby mające ekstremalne poglądy i nie umiejące podejść do dyskusji z dystansem zdarzają się, zapewniam, PO OBU STRONACH tego sporu.
UsuńJest pewien powód dla którego moderowanie działu religijnego na forach wymaga naprawdę ogromnych umiejętności z uwagi na bardzo wysoką, że tak powiem, temperaturę dyskusji. Wiem coś o tym, kiedyś byłem modem takiego działu. I zapewniam, fanatycy byli PO OBU STRONACH i w obu przypadkach bywali tak samo nieznośni.
Następnym razem powymieniam ci błędy - ot tak, lubię je wytykać. Rozdział w porównaniu do poprzednich jest niebywale dobry. Nie przeważają tutaj dialogi i pojawiły się szersze opisy, tak jak radziłam albo myślałam, że radzę. Co do rozmowy Sakury z HInatą, tak jak ktoś pisał, wyszło sztucznie. To samo tyczy się wykreowanego tutaj Sasuke. Ni skąd, ni zowąd zaczął używać głowy w innym celu niż zazwyczaj, doradzanie w sprawach miłosnych i nagłe wyznania z własnej strony. Rozumiem, iż chciałeś, aby wyszedł on na: miłego, romantycznego, rozsądnego i, o dziwo, przyjacielskiego chłopaka, ale zbyt szybko pokazałeś jego cały, "nowy" charakter przez co wyszło tak, jak z dialogiem. Jeszcze jedna sprawa. Mianowicie chodzi o blondaska - po jednym spotkaniu zaczyna się zakochiwać. Czy to, aby trochę niezbyt naciągane? Oczywiście rozwój całego opowiadania zależy od tego w ilu rozdziałach chcesz się zmieścić, jeśli jest ich mało; za cztery kończymy, to jak najbardziej wszystko jest tak, jak być powinno. Jeżeli natomiast chcesz ciągnąć przez kilkanaście postów radzę zwolnić trochę fabularnie. Ruszyć powoli, ale niezbyt wolno, aby nie znudzić. Jedyną postacią, która nie pozostała zmienna jest Hinata - taka, jaka była w anime, mniej-więcej pozostaje i tu. Tak jak pisałam wcześniej zaczynasz przywiązywać większą wagę do opisów i wszystko rozbudowujesz, jednakowoż nie wychodzą ci kobiece kwestie, może, dlatego że jesteśmy trudne w zrozumieniu? Nie będę słodzić, bo od tego masz innych czytelników. Ja po prostu powiem co mi przeszkadza licząc jednocześnie na to, że zostanie to poprawione przy następnej okazji. Patrząc na to, co było wcześniej, a na to - widać znaczne postępy. Życzę ci weny i, aby cię ona nie opuściła w połowie historii, którą tworzysz.
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, jedynie co mi się tak bardzo nie podobało, to ta rozmowa Hinaty z Sakurą, tak jakby sztucznie, ale rozumiem, że chciałeś, żeby Sakura wiedziała. Bardzo podobał mi się ojciec Hinaty *_* Notka jest dłuższa niż są poprzednie, gdy czytałam, zauważyłam również, że zacząłeś bardziej wszystko opisywać, co mi się tak zajebiście spodobało ^_^ Tak samo wypadek na rowerze, świetne <3 I Konohamaru pobił się o dziewczynę, ahh ten romantyzm xD Cieszę się, że twoich czytelników przybywa, zasługujesz.
OdpowiedzUsuńCóż,na koniec życzę dużo weny i serdecznie pozdrawiam :)
Zapraszam serdecznie na rozdział 1 :3
OdpowiedzUsuńnaruto-school-stories.blog.pl
ja troche nie rozumiem. wszkole przy naruto sie rumini, a wy tym to mowila normalnie.
OdpowiedzUsuńdoskonale sobie poradziłeś z tematem, na którym miażdżąca większość fanfików wykłada się na obie łopatki - to znaczy z charakterem Hiashiego Hyuugi. jest spokojny, stanowczy i czuje się, że potrafi być surowy dla córek jeśli tylko uzna to za konieczne. A jednocześnie bez najmniejszego wysiłku poradził sobie z Naruto nie znając go wcale. Z miejsca zorientował się w popełnionej przez siebie gafie nawet nie wiedząc, co powiedział nie tak - i więcej do tego tematu nie wracał. A pytanie jakie zadał Hinacie było proste i śmiertelnie precyzyjne, w punkt. Udało ci się bardzo dobrze oddać prawdopodobny charakter Hiashiego Hyuugi.
OdpowiedzUsuńChoć swoją drogą - Naruto bez swojej super regeneracji? I bez swojego tiku werbalnego? Naruto oczytany w historii Japonii? Trochę to dziwne, przyznaję...
Super *o*
OdpowiedzUsuńAle prosze - nie pisz ciągle: ciemnowłosa, różowowłosa, jasnowłosy itp itd ok? :)