sobota, 13 lipca 2013

ROZDZIAŁ I

         Pierwszy października dla wszystkich studentów uniwersytetu Konoha, oczywiście dla tych którzy nie musieli podchodzić do egzaminów w sesji poprawkowej, oznaczał koniec wakacji i początek kolejnej serii wykładów. Dla Naruto było to jednak czymś gorszym. Nie chodziło tutaj o uczęszczanie na zajęcia. Lubił się uczyć, zwłaszcza matematyki dlatego taki też kierunek obrał na studiach. Lubił zdobywać wiedzę, jednak poza nauką nie miał tu nic. Żadnych bliskich przyjaciół a tylko paru znajomych. Nie był całkiem wyobcowany, ale był jednym z tych studentów, któremu możliwość studiowania, a dokładnie możliwość opłacenia czesnego, zapewniało stypendium motywacyjne. Był jedną z nielicznych osób, którym rodzice nie finansowali studiów. Nie był więc jednym z „nich”, człowiekiem z wyższych sfer a jedynie prostym elementem plebsu, który aspirował do miana szlachcica.
         Rodzice Naruta nie żyli już od prawie 20 lat. Matka jego zmarła podczas porodu, ojciec natomiast rok później w wypadku samochodowym. Chłopak mieszkał po ich śmierci mieszkał u przyszywanego wujka, natomiast po osiągnięciu pełnoletniości, wrócił do mieszkania swoich rodziców. Nie zabawił jednak tam długo i zamienił rodzinne mieszkanie na skromniejszą kawalerkę, która w pełni odpowiadała jego potrzebom. Dodatkowe pieniądze, które otrzymał z tytułu zamiany mieszkań pozwoliły mu na opłacenie pierwszego semestru studiów. Później, znalazłszy pracę na budowie i otrzymawszy stypendium, nie musiał się zbytnio martwić o gotówkę, tym bardziej że nie miał dużych wymagań. Jednym słowem wystarczało na to czego potrzebował i był w stanie odkładać co miesiąc niewielką sumkę na przyszłość, która w jego mniemaniu nie malowała się ona w jaskrawych kolorach. Studia, praca, dom, sen, od czasu do czasu wyjście na miasto, ale za każdym razem czekał go powrót do czterech, pustych ścian gdzie nikt na niego nie czekał.
           Raz na pół roku, przyjeżdżał do niego wujek Jiraya, który  gdy chłopak wyprowadził się od niego, przeprowadził się do Stanów, gdzie prowadził niewielką firmę usługową, wynajmującą kierowców i samochody. Wielokrotnie namawiał Naruto, aby ten przyjechał do niego na stałe, jednakże chłopakowi niespecjalnie odpowiadał ten pomysł. Sam nie wiedział dlaczego, po prostu chciał zostać tutaj gdzie jest teraz.

* * *

             Pierwszymi zajęciami w tym semestrze, był wykład z analizy matematycznej prowadzony przez profesora Sarutobiego. Profesor cieszył się opinią sympatycznego i energicznego, jak na swój wiek, a jednocześnie darzonym był przez studentów i innych wykładowców szacunkiem ze względu na wiedzę jak i stanowisko dziekana d.s. studenckich na wydziale.
             Naruto siedział jak zawsze w jednym z ostatnich rzędów, nie za daleko aby słyszeć co mówi wykładowca. Przed nim siedziały dziewczyny, z którymi zamieniał troszkę więcej słów niż zwykłe „cześć” Sakura, Ino oraz Hinata. Dwa miejsca dalej obok niego siedziało dwóch chłopaków, leniwy Shikamaru który sprawiał wrażenie wiecznie zmęczonego oraz Chouji. Naruto czasem zastanawiał się czy widział kiedykolwiek tego drugiego nie będącego w trakcie konsumpcji czegokolwiek. Obok nich siedział, a raczej leżał na ławce Kiba, którego pies szalał po terenie kampusu. Normalnie nie można wprowadzać zwierząt, ale rodzice Inuzuki zasponsorowali budowę parku między budynkami wydziału, więc chłopak cieszył się troszkę większą ilością przywilejów niż pozostali. Dalej, dwaj kompani Kiby; Aburame Shino wiecznie poważny noszący ciemne okulary chłopak oraz ciemnowłosy Sai z nienaturalnie bladą skórą. O ile dwaj pierwsi wspomniany chłopcy byli nastawieni do Naruto, może nie przyjacielsko ale zdarzyło im się wyjść razem na miasto, o tyle pozostała trójka odnosiła się do niego z jawną niechęcią. Nie wiadomo czemu obrali sobie blondyna za obiekt docinek. Może przez jego status materialny a może z nudów, w każdym razie nie raz doszło omal do bójki pomiędzy jednym z nich a Naruto.
            Blondyn wodził oczami po sali i spojrzał w tyłu. Dostrzegł ciemnowłosego chłopaka o czarnych oczach, którego wzrok był co prawda skierowany na wykładowcę, ale wydawał się nieobecny, pogrążony tylko w sobie znanych odmętach myśli. Podobnie jak Naruto nie miał rodziców. Krążą domysły, że jego rodzice zostali zamordowani w ich mieszkaniu przez włamywacza, ale to tylko plotki. Gdyby chcieć opisać relację Naruto z Sasuke, bo tak nazywał się ciemnowłosy chłopak, ciężko byłoby znaleźć jakąkolwiek definicję. Z jednej strony rywalizowali, a właściwie Naruto miał go za swojego rywala. Zazdrościł Sasuke, że ten zawsze był lepszy a także to że cieszył się dużym szacunkiem innych i był uwielbiany przez wszystkie dziewczyny na roku, podczas gdy on sam uważany był przez większość spychany za margines. Sasuke jednak zdawał się nie przejmować innymi, nawet rzadko kiedy z kimkolwiek rozmawiał. Właściwie można powiedzieć, że traktował innych jak powietrze. 
              Drugą stronę medalu ich znajomości stanowiło to dziwne porozumienie, w którym jeden rozumiał drugiego. Obaj nie mieli rodziców i czuli się osamotnieni. Raz wyniknęła ciekawa sytuacja, Sasuke nazwał Kibę żałosnym śmieciem, nadmiernie przytulanym przez rodziców, tylko dlatego że ten szydził z blondyna przy dziewczynach, którym chciał w ten sposób zaimponować. Łatwo się domyśleć, że wprawił tym w osłupienie wszystkich zgromadzonych jak i samego zainteresowanego.
              Naruto powiedział, kiedyś w geście podziękowania, że obaj są podobni pod pewnymi względami i tego czego nie pojmują inni oni są w stanie zrozumieć dlatego traktuje Sasuke jak przyjaciela. Ciemnowłosy nic wtedy nie odpowiedział, ale w duchu był wdzięczny blondynowi za te słowa.
             Wykład dobiegł końca i wszyscy udali się na przerwę przed kolejnymi zajęciami. Naruto usiadł spokojnie pod drzwiami Sali i przeglądał zeszyt z notatkami, podczas gdy inni żywo dyskutowali o zakończonych niedawno wakacjach:
- To jak dziewczyny minęło wam lato? – Kiba rozpoczął z entuzjazmem.
- No już po niestety, musiałam wrócić z Grecji a szkoda. Podczas gdy tutaj powoli będzie nastawała zima, tam ciągle będzie ciepło. – Odparła rużo-włosa dziewczyna ubrana w ciemno-różową spódniczkę i białą koszulę.
- Oj Sakura Ty to zawsze masz ciekawe wycieczki. Mnie rodzice jak zwykle zabierają w jakieś góry, gdzie jest pełno śniegu. – Odparła jej koleżanka o jasnych, długich włosach zawiązanych w koński ogon.
- Ino, Ino jakoś na facebooku nie sprawiasz wrażenia zasmuconej. Nie ma dnia żebyś nie wstawiała nowych zdjęć z górskich szlaków – zaśmiał się Kiba – A Ty Hinata, gdzie byłaś? – szatyn skierował wzrok na ciemnowłosą dziewczynę, ubraną podobnie jak Sakura, tyle że jej spódniczka była koloru granatowego a na szyi miała przewiązaną chustę tej samej barwy.
- Ja…ja…właściwie tylko nad jeziorem byłam – opowiedziała niepewnie, błądząc nieśmiało swoimi białymi oczami po wszystkich znajomych.
- Oj Hinatka mówisz jakbyś się miała czego wstydzić – Kiba podszedł do dziewczyny, objął ramieniem i zwrócił się do pozostałych – niektórzy pewnie nigdzie nie wyjeżdżają tylko siedzą w tym zakurzonym mieście – mówiąc to spojrzał z wyższością na Naruta, który zdawał się nie zwracać uwagi na słowa szatyna co go lekko zirytowało.
- Sasuke! – krzyknęła nagle wesoło Sakura, Naruto podniósł głowę znad zeszytu – A ty jak spędziłeś wakacje?
      Co on takiego ma, że inne dziewczyny chodzą za nim jak po sznurku? – Pomyślał lekko zirytowany Naruto. Tak, ich relacje były skomplikowane, przeplatały się w nich wszystkie możliwe emocje: złość, szacunek, chęć bycia lepszym, przyjaźń, istny miszmasz relacji międzyludzkich.
            Ciemnowłosy spojrzał tylko na różowo-włosą i wzruszywszy ramionami usiadł obok Naruta.
- No co jest z wami chłopaki?! – Włączył się Kiba – No chcecie powiedzieć, że całe wakacje siedzieliście w mieście?
- Niegrzecznie jest nie odpowiadać na zadane pytanie, zwłaszcza kobiecie – wtrącił, milczący do tej pory Shino.
- A więc jej odpowiedz – odrzekł z sarkazmem Naruto, którego duet Kiba-Shino wybitnie irytował.
- Niegrzecznie jest także odzywać się nie proszonym – Shino kontynuował swoje pouczenia spokojnym tonem.
- Więc mnie ucisz jeśli masz z tym jakiś problem – Naruto wstał odłożywszy zeszyt, spojrzał na Shino przeszywając wzrokiem swoich niebieskich oczu.
- Ho ho! Może się łaskawie uspokoisz nie zapominasz się?! – Kiba z dużą pewnością siebie ale i z irytacją w głosie rzucił w stronę blondyna – Nie zapominaj, że jesteś wśród ludzi z wyższych sfer i takie zachowanie z ulicy zachowaj dla swoich znajomych lumpów, z którymi dzielisz podwórko.
- Kiba?! – krzyknęła nagle, cicha do tej pory Hinata.
- O co chodzi? – spytał zdezorientowany Kiba.
- Dlaczego tak mówisz?
- No ale to prawda, przecież w blokowiskach tylko tacy żyją. A z resztą, dlaczego go bronisz?
- No bo, no bo…- Hinata z trudem przełknęła ślinę. Spuściła wzrok na podłogę rumieniąc się niemal niezauważalnie.
             Hinata? – Sakura jako jedyna zauważyła rumieniec i spojrzała potem na Naruto, który stał spokojnie czekając na rozwój wydarzeń.
- Jeżeli nie macie nic więcej konstruktywnego do powiedzenia, to pozwolicie że wejdę do sali – Blondyn wziął swój zeszyt i torbę i udał się do pomieszczenia zajmując miejsce w ławce. Zaraz za nim podążył Sasuke, który usiadł obok blondyna.
- Idiota – warknął pod nosem rozzłoszczony Kiba, na którego Hinata spojrzała chłodno, co nie uszło jego uwadze – No i co się dąsasz? Nie mów, ci na nim zależy. Zależy?
             Hinata znów spuściła głowę czerwieniąc się jeszcze bardziej niż poprzednio, nie potrafiła odpowiedzieć. Gdy Kiba już miał powtórzyć pytanie, wtrąciła się Sakura.
- Oj nie męcz już, jak ty potrafisz być namolny. Chodźmy lepiej do środka zaraz pan Iruka przyjdzie. – Mówiąc to spojrzała na Hinatę uśmiechając się do niej przyjaźnie. Ta skinęła lekko głową z wdzięcznością w oczach.
            Czyżby Naruto wpadł ci w oko? – Pomyślała Sakura i zaśmiała się w duchu.
            Lubiła Hinatę, uważała ją za swoją przyjaciółkę i strasznie denerwowało ją że ten zadufany w sobie Kiba się przy niej ciągle kręci. Ale co mogła zrobić. Znali się z Hinatą, podobnie jak z Shino i Saiem, jeszcze z podstawówki, poza tym jest dorosła i sama dobiera sobie znajomych.
       Wchodząc do Sali popatrzyła na blondyna. Właściwie nie wiedziała czemu większość traktuje go w dość nieprzyjazny sposób. Jest nawet zabawny i miły, no może poza momentami kiedy bawi się w tą głupią rywalizację z Sasuke. Nie licząc jednak tego ostatniego, Naruto wydawał się  sensownym kandydatem dla Hinaty.
            Wszyscy zasiedli na swoich miejscach i zaraz po tym do klasy wszedł doktor Iruka, który prowadził konwersatorium z Algebry.

6 komentarzy:

  1. Oj, oj no to zaczynam ci słodzić! :) Przeczytałam i bardzo, ale to bardzo mi się spodobało, po pierwsze bo to NaruHina, a po drugie, że są czasy współczesne :) Fajnie, że cię zainspirowałam, wierzę, że nie zepsujesz tej historii jak ja (teraz nie mogę zaprzestać komediowych wątków...) tak, śmiało ci powiem, że masz mnie jako stałą czytelniczkę swoich wypocin, więc powodzenia!
    No to zacznę cię oceniać - trzeba :P Jednak za dobrze piszesz, aby dostać opiernicz :) Bardzo płynnie i fajne opisy, jak i dialogi :) Podziwiam cię, że takie ładne opisy tworzysz :)
    Jednak wyczaiłam trzy błędy, przytoczę je jakbyś chciała poprawić :)
    1) "Chłopak mieszkał po ich śmierci mieszkał u przyszywanego wujka" <- powtórzenie słowa 'mieszkał' :)
    2) "usiadł obok Naruta" <- tutaj nie odmieniamy, japońskie imiona rzadko tego potrzebują :P
    3) "Odparła rużo-włosa dziewczyna ubrana w ciemno-różową spódniczkę i białą koszulę" <- no tutaj chodzi o włosy :)
    Ale ze wszystkim idzie się domyślić :) Przecinki wstawiasz dobrze, ale tam gdzie powinny być według zasad o nich zapominasz xD
    No a teraz fabuła ;D Uniwersytet, zawsze jest liceum, a fajnie wyrobić bohaterów na ciut doroślejszych ;D fajnie, ciekawią mnie twoje pomysły ;D No i mieszkają w domach prywatnych/blokach - super ;D też tak mogłam zrobić, a nie męczyć się z akademikiem - hehe, teraz będę ci zazdrościć pomysłów xD Szkoda, że uśmierciłaś rodziców Naru i jeszcze wychowywał się pod skrzydłami Jirayi - okrutnie postąpiłaś xD Kiba jako taki arogancki dupek? Pasuję do niego xD ach zaciekawiłaś mnie, co wykombinuję Sakura? Zabawi się w swatkę między NaruHina? :)
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział :) Pisz szybko ^^
    Życzę weny i pozdrawiam gorąco :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmmm... Zaczne od tego, ze uwielbiam NaruHina i nie moglabym przeoczyc zadnego blogu z ta para :) Piszesz bardzo ciekawie, ale niestety jest duzo błędów. Niektore z nich sa prawie niezauwazalne, a inne wrecz "rażą" w oczy. Jednak mimo wszystko to Twoj pierwszy blog i nie chce Cie zniechecac ^,^ Czekam na next i pozdrawiam goraco ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Dopiero dziś zaczelam czytać, ale bardzo mi się podoba. Jest kilka błędów, ale im więcej będziesz pisała, tym mniej będziesz je popełniała :)

    OdpowiedzUsuń
  4. 1 rozdział za mna i jestem zachwycona :) ide czytac dalej .. xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Zakochałam się! *-* Normalnie się zakochałam. W opowiadaniu, Naruto... Tylko Kiba to wredzioch. Zgaduję, że raczej na razie nie odegra dobrej roli w opku, prawda? Plus jeszcze jedna z moich ulubionych par w Naruto, czyli NaruHina, oraz dobry pomysł, a to daje WYBUCHOWĄ mieszankę, w dobrym sensie oczywiście. Jest kilka błędów, ale z czasem one znikną. No cóż lecę dalej czytać, a Tobie życzę weny, weny i jeszcze raz weny! Wspominałam już, że kocham tego typu opowiadania? Tak? No bo ja je taak bardzo kocham! Serio
    Och i zapraszam do mnie http://maly-szczegol.blogspot.com
    Scara

    OdpowiedzUsuń
  6. Cześć, pewnie już tutaj nie wchodzisz, ale tylko chciałam ci dać znać, że po tych 10 latach dalej myślę ciepło o tej historii :) jak pierwszy raz to czytałam byłam jeszcze w podstawówce a teraz już w wieku bohaterów haha

    OdpowiedzUsuń