Jako, że drugi rozdział miałem już gotowy, po drobnych poprawkach postanowiłem zamieścić go jeszcze dzisiaj. Każdy kolejny postaram się dodawać w miarę regularnie w soboty - ewentualnie w niedziele. Rozdział dedykowany Soli - Chan, która zainspirowała mnie swoją twórczością oraz KaraElza13 dzięki której staram się zwracać większą uwagę na błędy. Praktyka czyni mistrza - tak przynajmniej mówią :)
Co do fabuły, postanowiłem poeksperymentować. Zmieszałem świat Naruta z naszym realnym, wplatając w niego od czasu do czasu własne doświadczenia życiowe. Soli-Chan - długo zastanawiałem się czy uśmiercać rodziców Naru czy też nie, ale w końcu zdecydowałem się na tą pierwszą opcję. Obawiałem się, że w przeciwieństwie do ciebie, mógłbym to po prostu zepsuć :)
A teraz zapraszam do lektury :)
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Zajęcia minęły pod znakiem rywalizacji pomiędzy
Naruto i Sasuke której motyw przewodni stanowił wynik; kto częściej zgłosi się
do rozwiązania zadań na tablicy. Wygrał Sasuke, przy ogólnym zadowoleniu
dziewczyn, stosunkiem 14 do 12 co lekko rozzłościło blondyna.
Wybiła
godzina 16 obwieszczająca koniec wykłądów i wszyscy powoli rozchodzili się do swoich domów. Sasuke, który
mieszkał niedaleko Naruto, szedł właśnie na swój przystanek. Blondyn zaś został
w szkolnym kampusie na stołówce. Za niecałą godzinę szedł do pracy, więc nie
opłacało mu się wracać do domu. Jadł obiad i zaraz po tym szedł na pobliską budowę, gdzie załadowywał gruz lub rozładowywał materiały budowlane. Praca była ciężka ale
lubił ją. Pozwalała mu się wyżyć i zapomnieć o pustym mieszkaniu.
Trzy
przyjaciółki szły powolnym krokiem na pobliski parking, gdzie swój samochód zaparkowała jedna z nich - Ino. Jako że Sakura i Hinata mieszkały po drodze, zaoferowała im podwózkę do
domu.
- W sumie to na wydział warto wrócić tylko
dla Sasuke – zaczęła rozpromieniona Sakura
- No Sakurcia nie przesadzaj przecież
wykształcenie tez jest ważne – odparła żartobliwie Ino – ale to prawda
najprzystojniejszy chłopak na całej uczelni.
- Naruto też nie jest brzydki i do tego miły
– rzekła ledwo słyszalnym głosem Hinata. Obie dziewczyny popatrzyły na nią ze
zdziwieniem po czym Sakura odparła wesoło.
- Oj, Hinatka chyba czuje mięte do naszego
blondyna.
- Faktem jest, że wyprzystojniał nawet przez
te wakacje i w ogóle ma w sobie coś tajemniczego – zawtórowała Ino – ale
daleko mu do Sasuke.
Hinata zaczerwieniona nic nie odpowiedziała,
właściwie żałowała że się odezwała i modliła się teraz w duchu, aby dziewczyny nie
drążyły więcej tematu.
- Tak w ogóle Hinata – kontynuowała Sakura –
to ty chyba do Naruto... tak na poważnie co?
Hinata otworzyła szeroko oczy ze zdumienia,
a jej twarz pokrył jeszcze większy rumieniec. Ściskała przy tym nerwowo teczkę swoimi
drobnymi dłońmi. Była tak zakłopotana, że nie była w stanie nic
powiedzieć.
- Hinatka kochanie ty na poważnie? – tym
razem Ino spojrzała znacząco na koleżankę – Pasujecie, jakby to ująć... –
dziewczyna zamyśliła się na chwilę – Jak plus do minusa, ale jak to mówią,
przeciwieństwa się przyciągają. Właściwie to już od jakiegoś czasu widzę, że
zachowujesz się przy nim bardzo nieśmiało. Ogólnie jesteś skryta dziewczyna ale
gdy on się pojawia w pobliżu to mam wrażenie, że za chwilę albo zemdlejesz albo
schowasz się pod ziemią.
Sakura zaśmiała się na tą drobną uwagę
- Oj nie dokuczaj jej. Ale Hinatka powiedz
nam tak szczerze, bo sama przyznasz, że to zaskakujące. Ty jako jedyna nie
zwracasz uwagi na Sasuke, tylko na Naruto. Zdradzisz nam tajemnicę? Czym cię
urzekł?
- Ja..ja właściwie... – Hinata z trudem przełykała
ślinę i popatrzyła przez chwilę na niebo, które było wyjątkowo bezchmurne tego
dnia, takie niebieskie, jak jego oczy – właściwie nie wiem.
- Jak to nie wiesz?! – Sakura aż się zatrzymała wypowiadając te słowa – no przecież musi być w nim coś, co cię pociąga.
- To trudno, tak powiedzieć – odparła Hinata
tym razem trochę pewniej – Ma coś takiego w sobie ciepłego, co sprawia że
człowiek wierzy mu jak tylko go zobaczy. Ja sama czasem czuję, że mogłabym mu
powiedzieć wszystko, zdradzić największą tajemnicę a on nie rozpowiedział by
jej. Nigdy. Podoba mi się w nim także jego siła. Jest sam, większość traktuje
go jak wyrzutka, a mimo to on dalej robi swoje, jakby te wszystkie uwagi i słowa
spływały po nim... - Hinata ściszyła głos – znam go dwa lata, zawsze potrafił
mi pomóc w nauce czy zagadnąć do mnie, a ja nigdy nie miałam tej odwagi by go
wesprzeć...
Dziewczyny słuchały uważnie słów
ciemnowłosej
- Myślę, że się mylisz – pierwsza odparła
Sakura – nie raz pokazałaś, że stoisz po jego stronie, choćby dzisiaj.
Postawiłaś się Kibie.
- Pewnie jest zły na mnie za to – odparła smutno
Hinata.
- Oj daj spokój. Lubię Kibe ale czasem
przesadza. Uważa się za niewiadomo kogo, tylko dlatego, że jego rodzice są
mecenasami naszej uczelni.
- Dobra dziewczyny, może będziemy tą rozmowę
kontynuować wieczorem kiedy wpadniecie do mnie. Pamiętacie? Dzisiaj nasz babski
wieczór.
- Zgoda! – odparły obie koleżanki, a Sakura
dodała – poza tym już późno obiecałam mamie jeszcze pomóc w sprzątaniu przed
wyjściem.
Dziewczyny wznowiły krok w kierunku
samochodu i po kilku chwilach odjechały.
* * *
Dzisiaj
Hinata powiedziała, o Naruto więcej niż kiedykolwiek przedtem. Zupełnie tak
jakby go znała. W jednym jednak się pomyliła. Ten jego spokój na uwagi był
tylko pozorny. Niewzruszony na zewnątrz, w środku miotały nim nieopisane
emocje. Samotność, będąca znaczącym elementem jego życia, której negatywne
działanie potęgowały te wszystkie kąśliwe uwagi innych pod jego adresem. Wszystko to sprawiało
że chłopak nie raz miał ochotę rzucić wszystko i wyjechać. A ostatnio myślał o
tym coraz częściej. Właściwie po co miał tu siedzieć? Jest na trzecim roku,
najwyżej zrobi tylko licencjat i wyjedzie. Sprzeda przedtem mieszkanie, z którym
i tak nie jest w żaden sposób emocjonalnie związany, zabierze ze sobą najpotrzebniejsze rzeczy i
zacznie żyć na nowo gdzieś indziej.
Siedział
tak na stołówce pochłaniając trzecią porcję jego ulubionego dania, jakim było Ramen
i rozmyślał. Spojrzał na jakąś grupkę kilkoro studentów, która siedziała przy
sąsiednim stoliku. Rozmawiali, śmiali się. Wszyscy pewnie poznali się tutaj
albo i wcześniej a on? Podsumowując swoje znajomości:
Shikamaru i Chouji - czasem z nimi pogadał
ale oni trzymali się razem i nie byli zainteresowani jakimikolwiek
znajomościami poza Temari, do której niemrawo uderzał Shika.
Sasuke - jak już było wspomniane, ciężko zdefiniować
te relacje.
Sakura - Naruto podkochiwał się w niej na
pierwszym roku ale dość szybko pojął, że nie ma szans u niej.
Ino - w miarę w porządku ale gdyby chłopak zniknął,
nawet by nie zauważyła.
Cała reszta - mówiąc wprost, nie lubiła go.
Gdyby nie obawa o to, że wyleci z uczelni, na którą dostał się z dużym trudem,
obił by parę pysków i byłby pewnie spokój ale to nie liceum. Zgraja cholernych,
dupków... nagle jego myśli jakby się urwały. Przez chwilę patrzył w kierunku
drzwi wejściowych, gdzie stała dziewczyna o ciemnych włosach. W pierwszej
chwili skojarzyła mu się z jego koleżanką z grupy - Hinatą. Jendak to nie była ona. Patrzył jeszcze tak przez
chwilę. Co prawda widział tylko te ciemne włosy ale oczami wyobraźni dostrzegał właśnie Hinatę. Jedyną
osobę, która w ciągu tych dwóch lat nie traktowała go jak kogoś gorszego. Parę
razy pomógł jej w nauce. Nie rozmawiali zbyt dużo ale miło wspomina te
pogawędki. Dziewczyna choć nieśmiała, wydała mu się interesującą osobą i miała cudowny uśmiech. Naruto
oparłszy się bardziej na krześle, spojrzał w górę na sufit z przywieszonymi
wiatraczkami, które wolno się kręciły dając przyjemny, chłodny wietrzyk.
Oj
Hinata, jak ty tutaj nie pasujesz.
* * *
Gdzieś
w centrum miasta - Kiba, Shino i Sai siedzieli w jednym z pubów, sącząc chłodne
beczkowe piwo. Przez większość czasu rozmawiali zarówno o wakacjach jak i o
planowanych imprezach. Dokładnie, to mówił Kiba podczas gdy Sai i Shino od
czasu do czasu kiwali głowami na znak aprobaty lub odpowiadali krótkimi
słowami.
- No wiecie co panowie? Nie jesteście
dzisiaj zbyt rozmowni.
- Ciężko powiedzieć cokolwiek, gdy Twoje
usta nieustannie wyrzucają potoki słów. Podejrzewam, że więcej Ci wyparowało
tego piwa z kufla niż sam wypiłeś – odparł z poważną miną Sai.
- Co?! Twierdzisz, że za dużo gadam!? A może
jeszcze powiesz, że bez sensu!? – Kiba aż się zagotował ze złości.
- Skąd to taki żarcik – uśmiechnął się Sai i
pociągnął solidny łyk piwa.
- Szkoda Sai, że te twoje suchary nikogo nie
bawią – odparł zirytowany Kiba.
- Mów za siebie – Shino wtrącił się do
rozmowy.
- O pan zabawny się odezwał, przecież ty się
nigdy nie śmiejesz. W ogóle czasem się zastanawiam czy Tobie jakiś drutów do
ust nie przyspawali, że ciągle masz tą skwaszoną minę.
- Nie śmieję się bo nie lubię.
- Dobra nie ważne – machnął ręką szatyn,
uznawszy że dalsza dyskusja do niczego nie doprowadzi – powiedzcie lepiej czy
słyszeliście coś o nowo otwartym klubie u nas w mieście. Podobno dzieciarnia
nie ma tam wstępu i dobrze.
- Tak, ale wstęp trochę kosztuje – odparł
Sai
- Z tym to nie ma problemu. Ważne żeby
plebsu nie było. Może byśmy się wybrali jakąś większą grupą, zaprosilibyśmy
dziewczyny. W końcu to ostatni rok licencjatu i moglibyśmy się zabawić trochę
przed egzaminami.
- Jestem za – odrzekł spokojnie Shino,
sącząc swoje piwo przez słomkę.
Czy
on nie zdaje sobie sprawy, że wygląda komicznie z tą rurką w ustach? Jak baba – pomyślał Kiba, spoglądając na swojego
kolegę, ale nic się nie odezwał.
- Kiedy planujesz wyjście? – spytał Sai.
- Piątek to chyba dobry termin. Mamy mało
zajęć, no a jeśli będzie w porządku to zawsze można poprawić w sobotę – dumny z
siebie Kiba szczerzył się od ucha do ucha na myśl od dobrej zabawie.
- A kogo zabieramy?
- No jak to kogo? Jasne że dziewczyny plus
resztę naszej grupy. No poza jednym elementem.
- Naruto? – wtrącił niespodziewanie Shino.
- Dokładnie!
- Właściwie za co go tak nie cierpisz? – spytał
z zaciekawieniem Sai – owszem bywa irytujący, ale ty go wręcz nienawidzisz.
Kiba zamyślił się na chwilę po czym odparł z
poważną miną.
- Nie chodzi konkretnie o niego. Po prostu
uważam, że każdy ma przypisane swoje miejsce w świecie. My jesteśmy tu gdzie
jesteśmy bo to nasze miejsce, a pozostali niech się trzymają swoich stopni w hierarchii
społecznej. Gdy za dużo ludzi chce się wspiąć na wyższe szczeble drabiny, ta w
pewnym momencie się łamie i tworzy się chaos. Naruto jest jednym z takich
ludzi. Za wszelką cenę chce się wspinać i nie może zrozumieć, że przez swoje
zacietrzewienie burzy naturalny porządek.
Przyjaciele popatrzyli na szatyna
przysłuchując się jego słowom. Sai uznał, że to dość ciekawy pogląd, choć gdyby
sam był spytany co o tym sądzi nie potrafiłby odpowiedzieć. Nie lubił biedoty
ale nie wiedział dokładnie czemu. Shino był natomiast zwolennikiem „ogródka”,
czyli nie interesują mnie inni dopóty, dopóki nie wchodzą na mój teren. Pogląd
trochę zbliżony do filozofii Kiby, jednak bardziej na skalę lokalną aniżeli
globalną.
- O ile twoje postrzegania świata wydaje się
ciekawe, o tyle pewne osoby mogą się z tobą nie zgodzić – Sai z poważną miną
spoglądał na kolegę.
- A któż to taki? – zapytał zdziwiony Kiba -
przecież wszyscy w naszej grupie traktują go przynajmniej jak powietrze, to
naturalne i zrozumiałe. Słabsze jednostki, w tym wypadku słabsze materialnie,
muszą zostać pokonane w środowisku, które nie jest ich naturalnym. Więc pytam
kto niby, miałby się ze mną nie zgadzać?
- Hinata – odparł krótko Sai.
Kiba zamilkł a jego twarz spochmurniała. W
jednej chwili przypomniał sobie dzisiejsze zajście przed zajęciami. Gdy
ciemnowłosa dziewczyna stanęła po stronie blondyna.
- Odkąd sięgam pamięcią, to zawsze
spoglądała na niego przychylnym okiem. Jego status społeczny nie stanowił dla
niej przeszkody, aby wspólnie uczyli się po zajęciach.
- Co takiego?! – niemalże wrzasnął Kiba.
Słowa Saia zdawało się działały na niego niczym płachta na byka.
- No przecież nie raz widziałem jak Naruto
tłumaczył jej jakieś zadania w bibliotece.
Twarz Kiby jeszcze bardziej posępniała. Gdyby
to on teraz decydował o pogodzie, miasto w jednej chwili zalałaby potężna
ulewa. Hinata jego koleżanka jeszcze z podstawówki, zawsze uważał że jest
przeznaczona tylko dla niego, a ona wolała spędzać czas z tym, tym…marginesem.
- Nie znam się na dziewczynach, ale jej
spojrzenie zmienia się gdy on jest w pobliżu – kontynuował Sai.
- Co masz na myśli? – spytał zirytowany
Kiba.
- Gdy patrzy na któregokolwiek z nas, jej
oczy są normalne, jednak gdy patrzy na niego… cóż... są inne, bardziej żywe, maluje
się na nich cała paleta uczuć…
- Dość tego! – wrzasnął Kiba i wstał tak
szybko, że przewrócił krzesło, na który przed chwilą siedział, po czym szybkim
krokiem wyszedł z lokalu, zostawiając oszołomionych przyjaciół samych.
Cholerny
element, ani nie spojrzysz jak się rozpanoszy i zabiera wszystko co twoje – tylko ta jedna myśl towarzyszyła Kibie
podczas powrotu do domu.
Zaczęłam czytać i spłonęłam czerwienią... jesteś chłopakiem... a ja się zwracałam do ciebie, jak do kobiety... chyba się zakopię pod ziemią ze wstydu... Przepraszam!
OdpowiedzUsuńAle wiesz... rzadko się zdarza mi czytać blogi chłopaków, którzy tak dobrze piszą :) Te rozbudowane opisy, których nawet ja bym nie potrafiła tak dobrze napisać - brawo :) :) Ale uświadamiam, że wiele razy zapominałeś o przecinkach, głównie w miejscach, gdzie winny być z zasady :)
Bardzo dziękuję za dedykację, choć chyba za zmianę ci płci na nią nie zasłużyłam :P Mówisz doświadczenia życiowe, no takie są najlepsze jest ten realizm - podoba mi się ta droga :D A ja ożywiłam rodziców Naruto głównie po to, by było zabawnie, więc wcale moja wersja nie jest godna przykładu :P
No to przechodząc do rzeczy, babskie rozmowy są głównie fajne, ale jak się nie ma wspólnego obiektu westchnień, jak Hinata, to jest ciężko (fajnie to pokazałeś :) ) ciekawe czy dziewczyny pomogą jej jakoś w związku z tym ;D
Ten drugi wątek z przemyśleniami Naruto bardzo mi się podobał, fajny pomysł na streszczenie jego zażyłości z kolegami ^^ no i to stwierdzenie na końcu o tego niedopasowaniu Hinaty mi się strasznie spodobało :)
No i pogawędka w kawiarni chłopaków, przykre, że takie puste snoby istnieją w społeczeństwie :/ Bycie wyalienowanym przez sytuację finansową - jakie to żałosne. Nie lubię Inuzuki, śmieć jeden -.- no, on też by mnie nie lubił, bo jestem marginesem xD Zresztą no wkurza mnie takie podejście do ludzi, może jeszcze nakierujesz ich na prostą drogę :)
No to ja czekam z niecierpliwością na następny rozdział :)
Życzę weny i pozdrawiam :)
I przepraszam!
PS: Polecam zareklamowanie się na katalogach (u mnie w linkach są chyba cztery strony) fajnie by było, gdyby historia trafiła do szerszej publiczności :)
Dziękuję oczywiście za ciepłe słowa. Mam nadzieję, że przez to nie popadnę w przesadne samouwielbienie i nie obniżę lotów. Niemniej bardzo miło czytać takie komentarze :)
OdpowiedzUsuńSoli - chan, nawet nie zauważyłem, dopiero teraz przeczytałem drugi raz twój komentarz :P Ale spoko dedykacja jak najbardziej aktualna ;)
Pozdrawiam
Ohayo! Wpadłam na twojego bloga z czystej ciekawości, widzę, że coraz więcej jest opowiadań, w których bohaterowie Naruto żyją w świecie współczesnym. Szczerze mi samej zaczyna coś świtać o właśnie takiej tematyce bloga, chodź to oczywiście nic pewnego. ;D
OdpowiedzUsuńPrzechodząc do rozdziału, to jestem pełna podziwu. Trafiłam na bloga który preferuje wysoki poziom, a takie lubię. :3 Szczerze mówiąc, to coraz częściej zdarza się, że kiedy opowiadanie pisze właśnie chłopak jest ono dopracowane i na wysokim poziomie. Zauważyłam, że dziewczyny często piszą coś tak " na odwal", co nie jest faje.
Cóż, tak zmieniając temat bardzo podoba mi się twój styl pisania, widać, że nie masz problemów z dialogami ( ja zawsze się z tym cholerstwem męczę... -,-), a opisy też idą ci nie gorzej. Błędów jakiś rażących nie zauważyłam, jedynie brak przecinków w niektórych miejscach, a tak uważam, że jest okej. :3
Chciałabym, żebyś informował mnie o nowych notkach, bo lubię być na bieżąco, co niestety nie zawsze mi się udaje. ;c Tak więc jeśli nie byłoby problemu to informuj mnie na moim blogu. ;D Przy okazji zapraszam również do siebie, mam nadzieję, że historia przypadnie do gustu: sasuke-i-erin.blog.pl
Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo weny. :)
swiwtnie ja po prostu uwielbiam naruhine :D a toje opowiadanie jest najlepsze, jak na razie ;)
OdpowiedzUsuń