piątek, 19 września 2014

ROZDZIAŁ LXII

      Witam kochani, na kolejnym - trochę eksperymentalnym - rozdziale naszej powieści. Czemu eksperymentalny? Ostatnimi czasy dużo się dzieje wokół Akatsuki, chciałem więc dać coś innego. Traktuję to jako trening i mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu.
       Zapraszam do lektury :)
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
       Wszyscy udali się głównym korytarzem do samego końca, gdzie znajdowały się masywne dwuskrzydłowe drzwi. Naruto od początku swojej „kariery” w Akatsuki zastanawiał się, co się za nim znajduje. Jak się okazało, było to wejście do olbrzymiej sali, która była niemal całkowicie pusta. Pod jedną ze ścian, na lewo od wejścia, znajdował się niewielki podest, na którym stało niemal całe kierownictwo firmy. Blondyn przeleciał wzrokiem po twarzach: Nagato, Kisame, Orochimaru, Akari i… Naruto przyjrzał się uważniej i dostrzegł jeszcze jedną postać, której nie rozpoznał. Dyskretnie szturchnął łokciem Sasuke, któremu następnie wskazał wysokiego mężczyznę o kasztanowych włosach i zimnym spojrzeniu. Stał obok Akari i spoglądał przed siebie beznamiętnym wzrokiem.
            - To chyba ten nowy – rzekł szeptem Naruto.
            - Najwidoczniej. Spędzili nas tutaj, tylko po to, aby nam o tym powiedzieć?
            Shikamru stał kilka kroków za nimi. Jego uwagę również zwrócił tajemniczy jegomość, którego szczupła sylwetka wyraźnie górowała na tle pozostałych członków zarządu.
            Gdy wszyscy byli już w środku, Konan zamknęła drzwi i dołączyła do reszty na podeście. Zapanowała cisza i lider wykorzystując tą chwilę, przemówił.
            - Witam wszystkich bardzo serdecznie. Dziękuję, że znaleźliście czas i zebraliście się tutaj w tak licznym gronie…
            - No jakbyśmy kurwa mieli jakieś wyjście – szepnął cicho Sasuke do Naruto, na co blondyn lekko się uśmiechnął – korpo-pierdolenie.
            - … jak zapewne wiecie, jeden z naszych najlepszych pracowników, filarów firmy, opuścił nasze szeregi. Kakuzu, bo o nim mowa rozpoczął nowy rozdział w swojej karierze…
            - Gryzie glebę, typowy awans w dół – Sasuke znów dał upust swoim myślom.
            Po sali rozszedł się jęk zawodu. Wszyscy jak jeden mąż wyrazili swoje ubolewanie nad utratą tak znakomitej jednostki, mimo że znakomita większość, nie wiedziała nawet, jak ich były szef logistyki wyglądał.
            - Ciężko jest zastąpić, takiego fachowca, jednak jako firma pretendująca do miana najlepszej, musi być gotowa na wszelkiego rodzaju ewentualności. Odszedł jeden człowiek i żeby utrzymać nas wysoki poziom, niezbędne jest zatrudnienie, kogoś kto spełni oczekiwania naszej firmy.
            - Będzie zabijał dwa razy więcej – prychnął Sasuke.
            - Pragnę poinformować, iż nasze poszukiwania udały się w stu procentach. Pragnę abyście poznali człowieka, który mamy nadzieję, wytyczy nowy szlak rozwoju naszej działalności…
            - Zaczniecie handlować dragami? – ironizował Uchiha.
            - Przed wami nowy szef logistyki Momochi Zabuza.
            Burza oklasków w jednej chwili wypełniła całe pomieszczenie. Wszyscy – poza trójką naszych znajomych – dali się ponieść ogólnie panującemu entuzjazmowi.
            - I czego się barany cieszycie? Zaraz wam wyrżną rodziny i się skończy – Sasuke westchnął cicho. Niechęć do Akatsuki rosła w nim z każdą chwilą.
            Uchiha wodził wzrokiem po kadrze kierowniczej i zatrzymał spojrzenie na jednej z osób. Orochimaru, który stał spokojnie, obserwował zebranych i Sasuke przez moment wydawało się, że ich spojrzenia się spotkały. Niewyraźny uśmiech zagościł na ustach mężczyzny. Uchiha poczuł dreszcze.
            Oklaski powoli cichły. Gdy znów zapanowała cisza, Zabuza wysunął się krok do przodu i przemówił.
            - Witam was bardzo serdecznie – głos jego był stanowczy – miło mi was wszystkich poznać. Jak już wiecie, będę zajmował się sprawami logistycznymi, tak więc osoby z działu zamówień, będą miały ze mną najwięcej zmartwień…
            Po sali rozszedł się śmiech.
            - Mam nadzieję, że nasza współpraca będzie owocna i, że zarówno mnie jak i wam przyniesie ona nie tylko sporo satysfakcji, ale korzyści. Jak to mówią, człowiek uczy się cale życie, więc mam nadzieję nabyć u was cenną wiedzą, a i może samemu uda mi się coś wam przekazać, jeśli się okaże, że jestem w stanie czymś was zaskoczyć.
            Znów rozległ się śmiech. Zarówno Naruto z Sasuke jak i Shikamaru już wiedzieli, że Zabuza „kupił” sobie tym krótkim przemówieniem, niemal całą widownię. Żeby tylko oni wszyscy znali prawdę. Nara zastanawiał się jakie inne funkcje Momochi będzie pełnić, poza tymi oficjalnymi.

* * *

            Zebranie dobiegło końca. Wszyscy zaczęli powoli opuszczać pomieszczenie i wracać na swoje stanowiska. Ogólne ożywienie, które towarzyszyło spotkaniu, szybko opadało i ludzie powoli wracali do swojej pracy. Sasuke korzystając z chwili podszedł do Shikamaru, któremu wręczył zwinięty banknot.
            - Brat prosił, żeby ci oddać.
            Shikamaru nic nie odpowiedział, tylko przyjął podarunek i schował do portfela. Zastanawiał się czemu Sasuke tak ryzykował i nie wręczył mu tego przed firmą, ale stwierdził, że nie ma sensu pytać. Miał teraz wszystko czego potrzebował.
            Naruto dochodził właśnie do drzwi swojego biura. Miał już je otworzyć, gdy nagle ujrzał znajomą postać. Shion stała dwa metry dalej i rozmawiała z jakąś dziewczyną. Chłopak szybko odwrócił wzrok. Poczuł się głupio z powodu zaistniałem sytuacji między nimi. Postanowił, że nie będzie do tego wracał. Dużo się wtedy wydarzyło, ale jeszcze więcej „niespodzianek” przed nim.
            - Nareszcie zmądrzałeś – głos Sasuke wyrwał go z zamyślenia.
            - Co? O co ci chodzi? – Naruto popatrzył zdziwiony na przyjaciela.
            - Wolę Hinatę jako twoją dziewczynę niż tą idiotkę – mówiąc to wskazał na białowłosą.
            - Wiadomo, że Hinacie żadna nie dorówna, ale czemu ty tak nie cierpisz Shion? Powiedz. Wkurwia cię to, że leci na mnie a nie na ciebie? – Mówiąc ostatnie zdanie, Naruto wyraźnie się zaśmiał.
            - Ty jednak jesteś pojebany – westchnął Sasuke i po chwili chłopcy weszli do swojego biura.
            Naruto nie zdążył jeszcze zacząć pracy, gdy nagle poczuł jak jego komórka wibruje mu w kieszeni. Szybko sięgnął telefon i spojrzawszy, że to Hinata odebrał połączenie.
            - Cześć myszka, co tam?
            - Dzwonię, bo pomyślałam… czy byś dzisiaj nie wpadł do mnie razem z Sasuke?
            - Z Sasuke? – głos Naruto wydał się zawiedziony – chętnie wpadnę, ale po co nam ten balast?
            Ostatnie słowa wypowiedział na tyle głośno, aby Uchiha go usłyszał. Ciemnowłosy podniósł wzrok i pokazał w kierunku Uzumakiego środkowy palec.
            - Nie bądź złośliwy! Sakura u mnie jest. Miała nocować, ale pomyślałyśmy, że moglibyście też wpaść. Hanabi dzisiaj nie ma i jej pokój jest wolny i tak…
            - A twoi rodzice nie będą źli, że im się pałętamy po domu?
            - Nie mów tak, nie będą.
            - W takim razie chętnie – głos Naruto wyraźnie się ożywił – kupimy chipsy, piwo i takie tam. Pogadam jeszcze z Sasuke.
            - Dobrze i coś słodkiego dla mnie – dziewczyna zaśmiała się do słuchawki – nie przeszkadzam ci już, pracuj grzecznie i… proszę uważajcie tam.
            - Będziemy, panuję nad wszystkim. Całuję cię.
            - Ja ciebie również, pa.
            Naruto rozłączył się i schował telefon do kieszeni. Z wesołą miną podszedł do Sasuke i obwieścił nowinę. Ciemnowłosy westchnął:
            - Nie dość, że widzę cię na wydziale i w pracy, to jeszcze podczas numerku z Sakurą będziesz mi się pałętał?
            - A ty myślisz, że ja nie mam co robić tylko…
            - Żartuję głąbie – Sasuke przybrał zamyślony wyraz, twarzy. Naruto był tym wyraźnie zdziwiony. Jak zawsze spodziewał się wymiany docinkami albo czymś w podobie. Zamiast tego na ustach Sasuke zagościł lekki uśmiech – spędzimy ten wieczór jak ludzie. Jestem za.
            Naruto nic nie odparł, tylko również się uśmiechnął, po czym wrócił do swojego biurka. Sasuke miał rację. Będzie to pierwszy wieczór od dłuższego czasu, który spędzą normalnie, ze swoimi bliskimi. Porozmawiają o pierdołach, porobią coś wesołego. Jednym słowem zapomną o tym wszystkim na tą jedną, krótką chwilę.

* * *

            Shikamaru bez zbędnych próśb zgodził się podwieźć dwójkę przyjaciół do domu Hinaty, gdzie czekały na nich dziewczyny. W czasie przeprawy przez miasto, którego ulice zalegały śnieg, między chłopcami długi czas panowała cisza, którą przerwał dopiero Sasuke.
            - Zakładam, że masz jakiś plan. Zdradzisz go nam? – spytał ciemnowłosy, nie odwracając głowy w kierunku swojego rozmówcy.
            - Rozważam kilka opcji, póki co nic pewnego, ale myślę że wiem jak się dostać do gabinetu Nagato – Nara wyraźnie zaakcentował imię lidera. Gdy tylko dowiedział się prawdy o nim jak i całej organizacji, obawiał się ich, jednak nie na tyle, aby siedzieć z założonymi rękoma.
            - Shika – Naruto, który siedział z tyłu, pochylił się do przodu, tak że jego głowa znalazła się miedzy siedzeniami, w których znajdowali się Sasuke i Shikamaru – powiedz mi w końcu po co ci te babskie rzeczy?
            - Dowiesz się w swoim czasie. Możliwe, że mi się przydadzą. Nie bądź upierdliwy.
            - Ehhh – Naruto westchnął i rozczarowany oparł się znów na siedzeniu.
            Blondyn spojrzał w prawo. Za szybą malował się widok miasta, które mimo godziny ósmej, zdradzało oznaki ożywienia. Przechodnie na przekór pogodzie, przebijali się przez śnieżne zaspy. Samochody sunęły po oblodzonych ulicach. Niech ta cholerna zima się już skończy – pomyślał Naruto. Sasuke i Shikamaru o czym rozmawiali, jednak Uzumaki wcale ich nie słyszał. Pogrążony w swoich myślach błądził wzrokiem po zmieniającym się krajobrazie. Umysł jego błądził między ich akcją w Akatsuki, a Hinatą, która czekała teraz na niego. Dziewczyna dochodziła do siebie, lecz powoli. Wiedział, że jeszcze sporo czasu musi upłynąć nim wszystko się unormuje.
            - Sasuke... – rzekł ledwo słyszalnym głosem blondyn.
            - Co tam? – ciemnowłosy odwrócił nieznacznie głowę i ujrzał jak Naruto siedzi wpatrzony w widok za oknem – Co chciałeś?
            - Nie, nic... tak po prostu... – rzekł znów cicho Naruto, nie odrywając wzroku od szyby.
            Sasuke nic nie odparł. Przez chwilę jeszcze wpatrywał się w przyjaciela, po czym znów skierował wzrok przed siebie. Normalnie ich rozmowa, skończyłaby się wymianą uszczypliwości. Teraz jednak, ani jeden, ani drugi nie mieli na to ochoty. Wiedział, że Uzumaki, podobnie jak on, przeżywa to wszystko. Może nawet bardziej.

* * *

            Po ponad pół godziny dojechali na miejsce. Chłopcy wysiedli z samochodu. Naruto pożegnał Shikamaru i skierował swoje kroki w kierunku furtki. Sasuke na chwilę przystanął. Spojrzał w kierunku Nara, który miał już wykręcać samochód i wracać do siebie.
            - Dzięki za podwózkę.
            - Nie ma za co.
            - Wierzę, że wiesz co robisz.
            - Ja również – Shikamaru uśmiechnął się nieznacznie pod nosem – do zobaczenia jutro.
            Nara zjechał z podjazdu i powoli ruszył w drogę powrotną. Sasuke natomiast podążył za Naruto, który otwierał właśnie furtkę.
Dziewczyny na ich widok od razu rzuciły się swoim wybrańcom na szyje. Sakura wparowała na Sasuke z taką siłą, że chłopak omal nie poleciał razem z nią na podłogę. Hinata była delikatniejsza w kwestii okazywania uczuć, lecz równie czuła co jej przyjaciółka.
            - Nareszcie Sasuke! Co tak długo? – spytała Sakura, gdy tylko pozwoliła ciemnowłosemu złapać oddech.
            - Jakbyś nie zauważała, śnieg wali z nieba jak pojebany...
            Nie dokończył, bo Haruno znów przylgnęła do niego całym ciałem. Po chuj ja się w ogóle odzywam, skoro ona i tak mnie nie słucha? – pomyślał z rozbawieniem.
            - Cieszę się, że udało się wam wcześniej wyrwać – rzekła Hinata.
            - Wykręciliśmy się, że jeszcze nie za dobrze się czuję po wypadku i pozwolono mi wyjść wcześniej. Shikamaru odbierał nadgodziny, a Sasuke... no właśnie Sasuke dlaczego pozwolili czy wyjść wcześniej?
            - Bo jestem zajebisty – prychnął ciemnowłosy.
            - Nie wiem w czym.
            - Shut up.
            - Przestańcie! – Sakura wtrąciła się w tą krótka wymianę zdań – zdejmować buty i zapraszam do środka.
            - Myślałem, że jesteśmy u Hinaty, a nie u ciebie – odparł spokojnie ciemnowłosy.
            - Tak, ale nie zmienia to faktu, że masz słuchać mnie.
            Naruto i Hinata zachichotali za plecami poirytowanego Sasuke. Gdy tylko chłopcy zostawili swoje kurtki i buty w przedpokoju, udali się za dziewczynami. Po drodze trafili na Hiashego, który postanowił przywitać gości.
            - Dobry wieczór – Naruto i Sasuke rzekli niemal jednocześnie.
            - Witam chłopcy – mężczyzna zdawał się emanować spokojem, jednak na jego twarzy malowała się troska. Naruto zdawało się, że Hiashi postarzał się o kilka lat.
            - Nie będziemy głośno tato – rzekła szybko Hinata.
            - Nie przejmujcie się nami – odparł mężczyzna z uśmiechem – mamy jeszcze trochę pracy z twoją mamą. Poza tym, kiedyś musicie się bawić.
            Hiashi czuł wyraźną ulgę. Zdawało się, że duża liczba osób pod jego dachem napawała go spokojem. Naruto przyglądał się uważnie mężczyźnie, który rozmawiał właśnie z Sasuke. Widział jak ta cała sytuacja wpływa na niego i wszystkich jego bliskich. Każdy starał się to dzielnie znosić mimo iż Akatsuki i jej działanie odcisnęły wyraźne piętno w życiu każdego, którego droga skrzyżowała się w jakiś sposób z organizacją. Mimowolnie napiął mięsnie twarzy i zacisnął pięści. Czuł, że wściekłość w nim narasta. Tkwiłby zapewne w tym stanie jeszcze długo, gdyby nie czyjaś ciepła dłoń, która obejmuje jego zaciśniętą pięść.
            Chłopak spojrzał w prawo i napotkał troskliwe spojrzenie Hinaty. Całe napięcie zaczęło z niego powoli uchodzić, a on sam czuł, że wraca do rzeczywistości. Rozmowa Sasuke z Hiashim stawała się coraz wyraźniejsza. Docierał do niego jej temat, którym okazały się studia.
            - Postaraj się o tym nie myśleć. Wiem, że to trudne, ale proszę... – rzekła cicho ciemnowłosa, tak że tylko on usłyszał.
            Blondyn nic nie odparł, tylko pokiwał głową. Dziewczyna miała rację. Musi dać odpocząć umysłowi, w przeciwnym razie zwariuje.
            Sasuke skończył rozmowę i Hiashi postanowił nie zatrzymywać więcej gości swojej córki. Cała czwórka udała się na górę, do pokoju Hinaty. Jak się na miejscu okazało, w czasie gdy chłopcy byli w pracy, dziewczyny postarały się o to, aby nastrój dzisiejszego wieczoru był jak najprzyjemniejszy. Na biurku ciemnowłosej stała tacka z kanapkami, ciastem, sokami oraz naczyniami i sztućcami, a za pół godziny miała być gotowa zapiekanka, którą przygotowała Sakura. Smakołyki oraz przyciemnione światło sprawiły, że cały stres powoli uchodził z chłopców. Naruto czuł jak powoli się uspokaja, a i Sasuke, który nie miał w zwyczaju okazywania emocji, czuł swego rodzaju ulgę.
            - O kurczę – rzekł Naruto, zachwycony tym widokiem – dziewczyny, jesteście wspaniałe.
            Hinata zaczerwieniła się lekko, a Sakura obdarowała blondyna uśmiechem.
            - To prawda... – dodał Sasuke, który sam siebie zaskoczył tym stwierdzeniem.
            Cała czwórka usadowiła się na kanapie. Chłopcy wzięli talerzyki do rąk, a dziewczyny nałożyły im kanapki i nalały ciepłej herbaty do kubków. Po chwili pokój wypełnił się rozmową i śmiechami. Sakura zaproponowała, żeby puścić jakąś muzykę, na co wszyscy przystali. Naruto pierwszy dopadł do kredensu, na którym znajdowała się wieża oraz półka z płytami. Cała trójka opowiedziała się za czymś żywym i wesołym, aby nie wywoływać smętnego nastroju, toteż Uzumaki po długich poszukiwaniach, pomijając takie zespoły jak: Red Hot Chili Peppers, Omega, The Animals i kilka innych klasyków, sięgnął po jedną z płyt. Wyjąwszy krążek z pudełka, otworzył szufladkę CD-ROMu, po czym wsunął płytę do środka. Mały silniczek wewnątrz urządzenia zawirował i po chwili z głośników dobyła się muzyka. Jak się okazało wybór padł na szanty – marynarskie pieśni, których Hinata bardzo lubiła słuchać w chwilach relaksu.
            Naruto z początku nie rozumiał fenomenu tej muzyki, jednak po przesłuchaniu kilku piosenek u dziewczyny, stał się ich wielkim fanem. Wesoła i rytmiczna melodia piosenki „Morza Psy” jeszcze bardziej poprawiła nastrój młodzieży. Sasuke tupał lekko i kiwał głową rytm melodii. Sakura i Naruto śpiewali razem z solistą, którego głos dobywał się z głośnika. Hinata natomiast dała się porwać tańcowi. Ruchy jej były płynne, idealnie współgrały z melodią, jakby miesiącami ćwiczyła kroki:
Był grudzień trzynastego,
W Plymouyth wielki dzień,
Golden Hind na morze dziś wypływa,
A z nim Elizabeth, Swan i Marigold.
Rozkazy wydała im królowa.

Płynęli do Egiptu,
Tak myślał każdy z nich,
Na morzu jednak prawda zabolała:
Armadę bić będziemy, Hiszpanom tylko śmierć,
Czekają na was perły, złoto, chwała.

            Szczególnie refren wszystkim przypadł do gustu, gdyż Sasuke zaczął pogwizdywać wesoło, a Naruto dołączył do tańczącej Hinaty ustępując jej znacznie w płynności i synchronizacji z melodią. Dziewczyna wykręcała piruety, rozłożyła ręce na boki i wirowała z taką gracją, że cała trójka momentami patrzyła w nią jak zahipnotyzowana.

Mówiono o nich: morza psy.
Na każdy rozkaz w morze szli,
Pod Elżbiety ręką zegną kark
Dla wielkiej chwały Brytanii.

Piosenka dobiegła końca. Zapanowała chwilę ciszy, podczas, której Naruto chwycił Hinatę w ramiona i uniósł w górę, obracając się wokół własnej osi. Z głośników zagrała druga piosenka, którą Naruto doskonale znał. Była to jedna z jego ulubionych szant. Odstawił Hinatę na ziemię i zaczął wyśpiewywać słowa piosenki. Głos miał czysty i tak jak Hinata brylowała przy poprzednim utworze w tańcu, tak Naruto teraz oczarował wszystkich swoimi wokalnymi umiejętnościami:

Hej, płyńmy z prądem rzeki tam, gdzie Liverpool
- Heave away, Santiano!
 Dookoła Hornu, przez Frisco Bay.
 - Tam, gdzie strome zbocza Mexico!

REF

Więc! Heave away i w górę, w dół
- Heave away, Santiano!
Nie minie rok, powrócimy znów.
- Tam, gdzie strome zbocza Mexico!

            Najspokojniejszy dotąd Sasuke, także dawał się coraz bardziej ponosić nastrojowi. Zamknął oczy i również zaczął cicho nucić słowa. Sakura gdy tylko to ujrzała, a potem usłyszała wpadła w zachwyt. Naruto dodał kilka prostych ruchów w rytm piosenki, a Hinata znów dała się porwać tańcowi.
            Zabawa ich trwała dobrą godzinę i zapewne nie przerwali by jej gdyby nie opadli na podłogę ze zmęczenia. Mimo, że oddychali ciężko, czuli ulgę i radność z tego wspólnie spędzonego czasu. Pierwszy wstał Sasuke i podszedł do biurka skąd wrócił z butelką wina czterema kieliszkami. Cała czwórka usadowiła się wygodnie po turecku na dywanie. Z głośników dobywała się teraz muzyka lat 60-tych, a dokładnie „Dom wschodzącego słońca” The Aninamls. Każdy wziął po kieliszku i gdy tylko Naruto uporał się z korkiem, nalał wszystkim czerwonego płynu.
            - Za co pijemy? – spytała Hinata, biorąc kieliszek do ręki.
            - Może za nas? – zasugerowała nieśmiało Sakura.
            - Naruto... – Sasuke spojrzał na przyjaciela – zarządź jakiś toast.
            Wszyscy skierowali wzrok na blondyna. Chłopak powolnym ruchem wziął kieliszek do ręki i przez chwilę kręcił nim delikatnie, tak że wino lekko obmywało brzegi naczynia. Po chwili przestał i nieznacznie podniósł go do góry.
            - Wypijmy za przyjaźń.

* * *

            Po niecałej godzinie pusta butelka po winie stała na biurku. Chłopcy zaproponowali, że kupią druga i przy okazji wyrzucą śmieci, a dziewczyny w tym czasie sprzątnęły talerze. Gdy wyszli, Naruto wyrzucił do kubła pod domem, worek ze śmieciami. Mimo, że było po dziesiątej wieczór, rodzice Hinaty jeszcze nie spali, tylko oglądali w salonie jakiś film. Każdy odreagowywał na swój sposób. Chłopak odniósł wrażenie, że śmiechy i odgłosy zabawy, które dobywają się z pokoju Hinaty, wcale nie przeszkadzają dorosłym, a wprost przeciwnie. Słysząc, że ich córka znów się śmieje, czują, że ciężki kamień, który gniótł ich serce, powoli zaczął kruszeć.
            Chłopcy szli powoli chodnikiem wzdłuż, którego ciągnął się rząd domków. Śnieżyca ustała i śnieg leżący na chodniku, skrzypiał pod butami. Sasuke spojrzał w górę. Nad całym miastem rozpościerało się bezchmurne niebo usiane gwiazdami. Jasna poświata księżyca rozświetlała drogę.
            - Będzie przymrozek jutro – rzekł cicho Sasuke.
            - Boisz się, że się przeziębisz? Skąd wiesz?
            - Gdy w zimową noc niebo jest bezchmurne, to następnego dnia będzie przymrozek.
            - Trudno się mówi – Naruto wzruszył ramionami – nie ważne co będzie jutro. Ciesz się tym co jest teraz.
            - Cieszę.
            Naruto popatrzył na przyjaciela, który wydawał się zamyślony.
            - Cieszę. Dawno nie czułem takiego spokoju jak dzisiaj.
            - Sasuke, czy ty się rozklejasz? – zachichotał Naruto.
            - Spierdalaj.
            - Żartowałem – blondyn znów się zaśmiał, po czym dodał – to po prostu do ciebie nie podobne, tak się rozczulać.
            - To nie jest kwestia rozczulenia. Pewne rzeczy docierają do człowieka z czasem.
            Naruto przybrał zdziwiony wyraz twarzy, jednak nie zdążył nic powiedzieć, gdyż Sasuke kontynuował.
            - Do tej pory mieszkałem tylko z bratem i mieliśmy siebie na wzajem. Rodziców już prawie w ogóle nie pamiętam. Dlatego też, gdy wtedy pierwszy raz ujrzałem go w firmie i podsłuchałem jego rozmowę... nie wiedziałem co z tym zrobić. Dopiero, jak powiedział mi całą prawdę, że nie jest w to zamieszany, poczułem ulgę. Zrozumiałem jednak coś jeszcze. Gdy jeszcze nie znałem prawdy i stał na przeciwko mnie, byłem gotów rzucić się na niego. Pokonać go i ruszyć za tobą.
            - Sasuke...
            - Bo zrozumiałem, że Sakura, Ty, Hinata także jesteście mi bliscy. Tak samo jak mój brat. I jeśli miałbym stracić to wszystko, to pierw rzuciłbym wszystkie siły jakie tylko mam, aby to ratować.
            Naruto uśmiechnął się na słowa przyjaciela. Tego wieczoru także i on poczuł, że ma wszystko czego mu potrzeba do szczęścia. Ma przyjaciół, których nie pozwoli nikomu skrzywdzić. Chęć ochrony najbliższych jest w nim tak wielka, że rozpala jego serce żywym ogniem.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
           To koniec na dziś. Dałem odpocząć naszym bohaterom, którzy w moim opowiadaniu są w końcu tylko ludźmi i bez takiego spokojniejszego dnia, byłoby im ciężko dalej funkcjonować. Za tydzień, ale nie bójcie się, wrócimy na właściwe tory już wkrótce. 
          Kolejny rozdział już 27 września (kalendarzowa jesień zbliża się wielkimi krokami :( ), a w nim: Nasi bohaterowie próbują, póki co, spokojnie żyć z całym swoim balastem na barkach. Czy im się to uda? Następny rozdział, również będzie spokojny, ale... no właśnie, to ale powoli się zbliża :)
           Dziękuję wszystkim, którzy do tej pory komentowali moją powieść i oczywiście do zobaczenia za tydzień :) 

6 komentarzy:

  1. Rozdział strasznie mnie wciągnął hehe... dobrze, że Shion dała spokój Naruto :D. Sasuke w twoim opowiadaniu coraz bardziej mnie zadziwia... No nic pozostaje mi czekać na następny. Pozdrawiam i życzę weny :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet tym wymyslonym osobom przydaje się trochę wypoczynku :) strasznie mnie ciekawi co wymyślił Shikamaru. Na prawdę fajny rozdział nie mogę się doczekać następnego :) pozdrawiam cieplutko i życzę dużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Superrrrr.....rozdział zresztą co tu dużo mówić masz talent chłopie ciekawi mi jedno czy ten pocałunek Naruciaka i Shino Ujrzy światło dzienne i czy Hinata się dowie ? :) Wspaniały pomysł z tym małym melanżem :) Pozdro życzę dużoooo dużooo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jak zawsze mi sie podobał. Najlepsze były komentarze Sasuke na przemowie Nagato.
    Pozdrawiam i życze duuuużo weny!

    OdpowiedzUsuń
  5. więcej sasusaku!
    nie wiem dlaczego, ale chętnie poczytałabym o jakimś trójkącie xd

    OdpowiedzUsuń
  6. Twój blog był pierwszym który czytałam i nie ukrywając najlepszym. Oddział świetny! Mam nadzieje, że napiszesz (specjalnie dla mnie xd) rozdział (podobny do tego) o jakiejś imprezie tylko z Shikamaru, Temari itd :) Weny!
    P.S. Zapraszam na mojego bloga (dopiero zaczynam xd) zainspirowałeś mnie :D
    https://milosny-odwyk.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń