sobota, 13 września 2014

ROZDZIAŁ LXI

      Witam bardzo serdecznie :) Troszkę później niż zwykle (małe wyjście ze znajomymi), ale mam nadzieję, że treść zrekompensuje wam czekanie :)
       Bez zbędnego przeciągania. Zapraszam do lektury! :)
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
             Następnego dnia Naruto pożegnawszy Hinatę i jej rodziców, postanowił wrócić do siebie. Taka przynajmniej była oficjalna wersja. Musiał udać się do znów do starych magazynów, gdzie zostawił swój motor. Nie miał specjalnej ochoty tam wracać, jednak perspektywa utraty jedynego środka transportu, była o wiele silniejsza. Gdy tylko wrócił na swoje osiedle, udał się na najbliższy postój taksówek, gdzie wsiadł do pierwszej lepszej taryfy. Taksówkarz – mężczyzna w średnim wieku, był wyraźnie zadowolony, nie tyle z samego kursu, co faktu, że wreszcie może z kimś porozmawiać.
            Naruto wprost przeciwnie, chciał jak najszybciej dojechać na miejsce, zabrać motor i wrócić do siebie. Przede wszystkim chciał to wszystko zrobić w ciszy, aby móc spokojnie przemyśleć jeszcze raz to wszystko, gdyż ciągle nie dawało mu spokoju, co takiego wymyślił Shikamaru. Kierowca nawijał niczym katarynka podczas przedstawienia. Jak nie o przetwornicy, to o pracy silnika, jak nie o tym, to jeszcze o czymś innym. Chłopak przytulił głowę do szyby i ograniczał swój udział w tej rozmowie do absolutnego minimum, co wcale nie zniechęciło taksówkarza.
            Minęli właśnie las i na horyzoncie pojawiły się już znane Naruto magazyny. Chłopak polecił taksówkarzowi, aby ten zatrzymał się, po czym uiściwszy opłatę udał się dalej drogą, zostawiając za sobą kierowcę zawiedzionego faktem, że stracił słuchacza.
            Zima w całym mieście trwała najlepsze, a tutaj na obrzeżach, jej skutki odczuwało się podwójnie. Naruto brodził w śniegu, zachodząc w głowę, jakim cudem on niby tym motorem ma wrócić. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że nie ma kasku. Tak na dobrą sprawę, nie miał pojęcia gdzie jest. W szpitalu, poza dokumentami miał tylko klucze do domu i właśnie do motoru. Zakląwszy pod nosem, przyspieszył kroku.
            - Teraz to na pewno albo rozbije głowę albo mnie psy złapią – pomyślał i puścił wiązankę kilku mało przyjemnych słów.
            Po kilkunastu minutach dotarł na miejsce. Ku jego uciesze motor stał, tam gdzie go zostawił. Szybko jednak jego entuzjazm opadł, te kilka dni gdy tutaj stał, śnieg przysypał go niemal do połowy i istniało ryzyko, że nie odpali. Chłopak westchnął ciężko i podszedł bliżej. Podkręcił kranikiem od baku, aby benzyna lała się swobodnie do gaźników silnika. Korzystając z chwili, rozejrzał się dookoła. Miejsce, które jeszcze nie tak dawno omal nie stało się świadkiem tragedii, teraz w świetle dnia, nie było już takie straszne. Jednak mimo to, Naruto czuł nie pokój i chciał jak najszybciej opuścić to miejsce, które było straszne samo w sobie i do tego te wspomnienia.
            Paliwo powoli spływało gumowym wężykiem. Naruto postanowił jeszcze chwilę odczekać, toteż aby zabić czas, postanowił przejść się kilka kroków po placu, na którym się znajdował. Nie zdążył jednak dać trzech kroków, gdy nagle potknął się i straciwszy równowagę upadł na zaspę śniegu, która złagodziła upadek.
            Klnąc pod nosem, po raz kolejny tego dnia, szybko wstał i otrzepawszy się, podszedł do niewielkiego wybrzuszenia, o które zawadził nogą. Miał już kopnąć to coś, przez co upadł, jednak na białym puchu mignęła mu czarna plama. Ostrożnie nogą odsypał nieco śniegu i ku jego uciesze, okazało się, że potknął się o swój własny kask. Widocznie musiał go tutaj rzucić, gdy pobiegł szukać Hinaty. Zadowolony podniósł go z ziemi i otrzepał ze śniegu. Podszedł znów do motoru. Wyglądało na to, że gaźniki były pełne, toteż przekręcił kranik na normalny tryb poboru paliwa. Miał już wsiadać, gdy jeszcze ostatni raz obejrzał się za siebie. Puste budynki z szarej betonowej płyty, znów wydały mu się straszne. Nieprzyjemne uczucie ogarnęło chłopaka. Czym prędzej wsiadł na motor, włożył klucz do stacyjki i uruchomił zapłon. Przez chwilę silnik się dusił, po czym zawył pełną mocą. Naruto odetchnął z ulgą i założywszy kask, zmienił bieg i ruszył przed siebie, przebijając się przez grubą warstwę śniegu.

* * *

            Niedługo po tym jak Naruto wyszedł od Hinaty, dziewczynę nawiedził nowy gość. Tym razem była to Sakura, która przyjechała prosto od Sasuke. Haruno była wyraźnie przybita i o ile przed ciemnowłosym starała się tego nie okazywać, to przy przyjaciółce nie ukrywała już swoich emocji.
            - Hinata, możemy porozmawiać? – spytała, gdy tylko weszła do domu.
            - Sakura, co się stało? Oczywiście, wejdź.
            Haruno nic nie odparła, tylko zdjęła swój płaszcz oraz buty, po czym udała się z Hinatą na górę. Tam młoda Hyuga nie zdążyła jeszcze nic powiedzieć, a Sakura rozpłakała się.
            - Sakura! – Hinata podeszła do przyjaciółki i chwyciła za rękę – co się stało?
            - Sasuke…
            - Co z nim? – serce Hinaty zabiło mocniej. Czyżby coś się stało?
            - Sasuke chce pomóc policji w tym śledztwie – wydusiła Sakura przez łzy – on i Naruto, chcą się w to wpakować.
            Za tymi słowami, po pokoju rozeszła się kolejna fala płaczu. Hinata doprowadziła Sakurę do krzesła, na którym ją posadziła.
            - Oni… oni chcą w tym wziąć udział! Hinata! Zrób coś, błagam!
            Ciemnowłosa patrzyła zszokowana na przyjaciółkę. Zawsze to było tak, że to ona płakała, a Sakura ją pocieszała i dodawała sił. Dziś jednak, to Haruno była tą, która potrzebuje wsparcia. Hinata poczuła ukłucie w sercu. Słowa przyjaciółki dźwięczały jej w głowie. Naruto i Sasuke ryzykują życie. Ta myśl powoli docierała także i do niej. Hyuga usiadła na łóżku, na wprost przyjaciółki. Chciała coś powiedzieć, jednak głos uwiązł jej w gardle. Była bezsilna. Nie mogła nic powiedzieć. Jeszcze nie doszła do ładu ze sobą.
            - Hinata… ja się boję… - rzekła cicho Sakura, ciągle nie mogąc powstrzymać łez – jak coś im się stanie, jak Sasuke… ja nie wiem co zrobię…
            - Sakura… nie mów tak…
            - Boję się o nich! Na początku myślałam, że to nie do końca dzieje się naprawdę, że to jakiś sen albo coś. Ale teraz powoli to do mnie dociera. Ja… naprawdę się boję…
            - Wierzę ci Sakura – Hinata spuściła głowę – ja także się boję…
            - Błagam, porozmawiaj z Naruto, odwiedź go od tego pomysłu – Sakura podniosła wzrok na przyjaciółkę.
            Hinata również spojrzała na Sakurę, której zielone oczy spozierały błagalnym gestem. Czuła się bezsilna.
            - Nie mogę…
            - Jak to nie możesz?! Musisz! Hinata błagam cię!
            - On mnie nie posłucha…
            - Posłucha! Jak mu każesz, to on to zrobi i jeszcze przekona Sasuke, ze to głupota!
            - To nie jest głupota…
            - Hinata!
            Hyuga wstała i przeszła kilka kroków po pokoju.
            - Rozmawiałam z nim o tym – rzekł cicho, stojąc bokiem do Sakury – widziałam w jego oczach strach…
            - No widzisz! Też się boi! Ja wiem, że Sasuke także, ale nie przyzna się…
            - Ale wiem, że to nie tylko strach, przed tym co mają zrobić. Naruto boi się także tego, co może się stać, jeśli nie pomogą policji.
            - Jak to? – Sakura spojrzała uważnie na Hinatę, która, cały czas stała obok ze spuszczoną głową.
            - Co będzie jeśli się wyda, że oni znają całą tajemnicę? To jest zorganizowana grupa. To nie są pierwsi lepsi z ulicy. Wodzili policję za nos przez tyle czasu. A co jeśli zachcą znów zaatakować? Jeżeli…
            Hinacie zadrżał głos.
            - Jeżeli oni w jakiś sposób dowiedzą się, że chłopcy znają ich tajemnice… co wtedy?
          - Mogą odejść stamtąd! – Sakura zerwała się z krzesła – odejść i pieprznąć to wszystko.
            - Wiem, że mogą, ale to nie jest rozwiązanie!
            - Hinata…
            - Zrozum Sakura… ci ludzie wyrządzili wiele złego. Naruto i Sasuke  są teraz jedynymi, którzy są w stanie pomóc policji. Myślisz, że się o nich nie boję?
            Hinata odwróciła się w kierunku przyjaciółki.
            - Boję się, bardziej niż myślisz, ale także boję się myśleć, co będzie, jeśli policji nie uda się wsadzić tych bandziorów do więzienia. Kto wie, do czego oni są zdolni. Kto wie kogo jeszcze skrzywdzą. Myślę, że Naruto właśnie tego się boi, nie o siebie, ale o innych których mogą skrzywdzić. Póki są na wolności, mogą wszystko. Naruto i Sasuke wzięli na swoje barki olbrzymi ciężar.
            - Ale dlaczego? Dlaczego oni?
            - Zrobili to bo nas kochają!
            Sakura poczuła jak słowa przyjaciółki trafiają w czuły punkt.
            - Chcą nas bronić. Naruto jest taki, że on za każdym przyjacielem, pójdzie w ogień. Myślę, że Sasuke pomimo swojego zachowania, jest taki sam. Myślę, że on się boi nie o to co jemu zrobią, ale o to co mogą zrobić tobie. On cię chce chronić.
            Ciemnowłosa spojrzała w stronę okna, które znajdowało się po lewej stronie.
            - Tak przynajmniej uważam. Dlatego wiem, że nie odwiodę Naruto od tego pomysłu, choć bardzo bym chciała – w oczach ciemnowłosej pojawiły się łzy – bardzo bym chciała, żeby to się skończyło.
            Przez długi czas panowała cisza. Sakura stała wpatrzona na Hinatę. Podziwiała ją, jej siłę. Tyle ostatnimi czasy wycierpiała, a mimo to potrafi dźwigać ten ciężar. Sakura poczuła, że jej wstyd. Powinna po tym wszystkim wspierać przyjaciółkę, a zamiast tego przychodzi tu się wypłakiwać i szukać pocieszenia.
            Obie dziewczyny usiadły na łóżku i poprzez rozmowę próbowały choć na chwilę zapomnieć o tym wszystkim.

* * *

            Tuż przed wejściem na uczelnie Naruto trafił na Kibę, który był akurat w towarzystwie Saia i Shino. Inuzuka w pierwszej chwili nie dostrzegł blondyna, gdyż stał odwrócony do niego plecami. Aburame dał mu dyskretny znak, że Uzumaki stoi za nim, toteż szybko się odwrócił i przywitał blondyna.
            - Siemasz Naru – podszedł do blondyna i wyciągnął dłoń – dobrze cię widzieć zdrowego.
            - Cześć – Naruto w pierwszej chwili niepewnie spojrzał na Inuzukę, jednak szybko się zreflektował i odwzajemnił uścisk, po czym wszedł do budynku.
            - Coś się zmieniło? – spytał Shino, gdy tylko Kiba do nich wrócił.
            - Co takiego miało się zmienić? – Kiba zdawał się nie rozumieć pytania.
            - Shino chyba chodziło o to, że jak na wasze ostatnie spotkanie, Naruto zareagował dzisiaj zaskakująco łagodnie na twój widok – dodał spokojnie Sai, rozglądając się jednocześnie na boki.
            - Wszystko się zmienia – odparł spokojnie Kiba.
            - To prawda – rzekł Shino – pytanie na jak długo?
            - Ej o co ci chodzi? Znowu masz jakieś problemy? – Inuzuka poczuł się urażony uwagą przyjaciela.
            - Zwyczajnie jestem ciekaw, skąd taka nagła zmiana nastawienia, zarówno z twojej jak i jego strony.
            - To się nie interesuj – Kiba wyraźnie rozdrażniony odwrócił się i oddalił od przyjaciół.
            Sporo się wydarzyło w jego życiu ostatnimi czasy, ale obiecał, że nie wspomni nikomu ani słowem o zabójcy i o tropie, na który wpadł Naruto. Dlatego też postanowił udać oburzenie. Może kiedyś się chłopaki wszystkiego dowiedzą. A teraz niech ten mądrala Shino ma zagadkę.
            - Czasami za nim nie nadążam – odparł Sai, spoglądając za Kibą, który właśnie zniknął za drzwiami wejściowymi – najpierw się żre z Naruto, potem nie, potem tak, teraz znów nie. Co o tym myślisz?
            - Nic – odparł spokojnie Aburame i udał się w ślad za Kibą.
            - Dziwaki – pomyślał głośno Sai.
            Miał już się udać za pozostałymi, gdy dostrzegł w oddali Ino, która mimo grubego płaszcza, kusiła chłopaka zgrabną sylwetką. Ciemnowłosy natychmiast podbiegł do dziewczyny, chwycił rękę i romantycznie pocałował przegub jej dłoni, na co Ino zachichotała figlarnie.
            - Widzisz kurwa?! Dlaczego ty mnie tak nie witasz?!
            Sai dopiero teraz się zorientował, że Ino towarzyszą Sasuke i „przyklejona” do niego Sakura.
            - No masz kurwa – westchnął Sasuke – przecież przyjechał po ciebie.
            - I co myślisz, że tym nie zatrzymasz przy sobie!? Żądam romantyzmu! Masz mi okazywać uczucia!
            - No przecież trzymam cię za rękę.
            - Jesteś podły! Ja nie wiem… jak można być takim zimnym.
            - Bo jest zima. Zimą jest zimno.
            Sakura nic nie odpowiedziała tylko wywróciła oczami, po czym znów przylgnęła do Uchihy i na nowo zachowywała się tak, jakby ich odbyta przed chwilą rozmowa, nie miała miejsca.
            - Ciężki przypadek – westchnęła cicho Ina do Saia – grunt, że są szczęśliwi.
            - Nie inaczej moja najdroższa, ale nie sądzę, że bardziej niż my – mówiąc to po raz drugi ucałował dłoń swojej ukochanej, na co ta lekko się zarumieniła.

* * *

            - Pan Naruto! Cieszymy się, że wreszcie raczył pan się zjawić na moich zajęciach.
            Kobieta, z którą grupa blondyna miała mieć teraz zajęcia, popatrzyła na zwolnienie lekarskie, które jej wręczył. Przeczytała je kilka razy bardzo uważnie, od czasu do czasu pochrząkując. Naruto spoglądał na kobietę z coraz większą obawą. Wąsił, który delikatnie malował się jej pod nosem, poruszał się to w lewo to w prawo.
Kobieta w końcu oddała zwolnienie.
- Sokoro już pan stoi, to proszę napisać na tablicy twierdzenie Gilberta, które omawialiśmy na początku semestru – rzekła spokojnym tonem, w którym czuć było władzę.
- Ale pani doktor – rzekł niepewnie Naruto – ja przecież byłem w szpitalu.
- Wiem, widziałam zwolnienie. Ale z tego co wiem, to twierdzenie omawialiśmy zanim pan trafił do tego szpitala. Poza tym, leżąc w łóżku miał pan bardzo dużo czasu na powtarzanie. Jeńcy w obozach pracy, cierpieli o wiele gorsze katusze. W ten oto sposób „ulubiony” wykładowca całego roku zyskał przydomek „Pani Hitler”.

* * *

            - Stara nie wychodzi z formy – zadrwił Sasuke, gdy tylko Naruto wrócił do swojej ławki.
            Nie trzeba wspominać, że zaaferowany sprawą Akatsuki i Hidanem, nie miał czasu powtórzyć materiału i – ku chorej wręcz uciesze wykładowcy - poległ przy tablicy na całej linii.
            - Ją to chyba stworzyli w ramach jakiegoś nieudanego eksperymentu. Chcieli stworzyć super-człowieka, ale się coś popierdoliło i wyszła ona – warknął Naruto wściekły.
            - Pan Uchiha Sasuke – rozbrzmiał głos prowadzącej – pan na pewno będzie wiedział, nieco więcej niż pana kolega, zapraszam.
            - Kurwa mać – prychnął ciemnowłosy.

* * *
            Zajęcia dobiegły końca. Wszyscy studenci opuszczali żwawo budynek, tylko cztery osoby wlokły się w ogonie. Naruto, Sasuke, Shikamaru oraz Sakura. Trójka chłopaków miała jechać właśnie do pracy, co w żaden sposób nie napawało ich optymizmem. Każdy z nich szedł z duszą na ramieniu. Jednak życie w niewiedzy ma swoje dobre strony. Nie musisz się zbytnio martwić, bo nie masz czym.
            Sakura i Sasuke szli przodem. Za nimi człapak Naruto. Shikamaru, który był na samym końcu zrównał się po chwili z blondynem.
            - Cieszę się, że z Hinatą znowu ci się układa – powiedział półszeptem.
            Naruto popatrzył zdziwiony na Nare, który szukał czegoś w kieszeniach swojej kurtki.
            - Jak? Skąd wiesz?
            - Wróciłeś na zajęcia, a z tego co pamiętam byłeś na indywidualnym toku studiów. Do Kiby nie pałasz też zbytnią nienawiścią. Dobrze, że poszedł po rozum do głowy.
            Uzumaki otworzył szerzej oczy. Shikamru miał tą umiejętność, że potrafił czytać w ludziach, jak w otwartych księgach. Gdyby tylko wiedział, że to w dużej mierze za sprawą słów Nary, Kiba przyznał się Hinacie do kłamstwa. Ciemnowłosy chciał także porozmawiać o tym z samym Naruto. Widząc jednak, że blondyn znów jest taki jak dawniej, stwierdził że już nie musi.
            - Chociaż to się ułożyło – rzekł cicho Naruto – zostaje nam sprawa firmy.
            - Bądź spokojny – westchnął Nara, dobywszy z wewnętrznej kieszeni kurtki, paczkę papierosów – bądź spokojny. Masz te rzeczy, o które prosiłem?
            - Tak. Po co ci takie bzdety? To dobre dla kobiet, ale…
            - Zobaczysz. Mam pewien pomysł.
            Cała czwórka doszła do drzwi wejściowych. Shikamaru odpalił papierosa i zaciągnął się głęboko. Naruto o nic już nie pytał, bo wiedzieć, że Nara i tak mu niczego nie zdradzi.
            Shikamaru miał jakiś plan, lecz teraz zdawał się o tym nie myśleć.
            - Błagam was, bądźcie ostrożni – rzekła Sakura, niemal błagalnym tonem.
- Spoko, dzisiaj jeszcze nic nie robimy, tylko taki rekonesans – Naruto wyrwał się szybko z odpowiedzią.
- Wiem, ale mimo wszystko… ja i Hinata byśmy nie przeżyły, jakby coś się wam stało – mówiąc to, dziewczyna ścisnęła mocniej dłoń Sasuke, który stał w milczeniu.
- Shika, a czy Temari wie o tym, że nam pomagasz?
- Zgłupiałeś? – odparł Nara, wypuszczając kłąb dymu – żeby mi dupę truła?
- Martwiłaby się, tak jak ja z Hinatą zresztą.
Shikamaru westchnął ciężko.
- Wiem, że by się martwiła. Dlatego jej o tym nie mówiłem. Nie chcę, żeby zastanawiała się za każdym razem co się ze mną dzieje, gdy będę w pracy. Chcę jej oszczędzić zmartwień.
Sakura na słowa chłopaka uśmiechnęła się lekko. Shikamaru nie wyglądał na takiego, ale potrafił zatroszczyć się o najbliższych.
- Dobra, nie ma na co czekać, kończ peta i spadamy – rzekł Sasuke po dłuższej chwili.
Nara zaciągnął ostatniego bucha, rzucił niedopałek na śnieg i podszedł do samochodu. Sakura objęła Naruto i Sasuke za szyję, przyciskając ich do siebie.
- Może wariuję, ale mimo wszystko bądźcie ostrożni – po krótkiej chwili, dodała do Naruto – będę dzisiaj nocować u Hinaty, nie będzie sama.
Chłopak ucieszył się na tą myśl. Wiedział, że ciemnowłosa także to przeżywa, a ktoś z nią będzie.
Chłopcy wsiedli do samochodu, który zawarczał groźnie i po chwili sunął po zaśnieżonej ulicy.

* * *

            Na miejscu byli po ponad półgodzinnej jeździe. Ulice w jednej chwili, pokryła cienka warstwa lodu, przez co ruch na ulicach był spowolniony. Gdy auto Shikamaru wtoczyło się na parking. Chłopak jeszcze nie zdążył zatrzymać auta, gdy Naruto wyskoczył z niego z bojowym nastawieniem. Jako, że plac parkingu także był oblodzony, łatwo się domyśleć, że gdy tylko stopy blondyna zetknęły się z podłożem, chłopak runął na beton jak długi.
            - Zamiast wypisać, powinni cię wysłać na psychiatrię – Sasuke zjawił się chwile potem przy Naruto i pomógł mu wstać – możesz się nie wygłupiać?
            - Auć, to bolało – Naruto pocierał ręką obolałem pośladki.
            - Dość wygłupów, ruszaj się głąbie. Nie mam zamiaru cię taszczyć do budynku.
            Cała trójka weszła do środka i windą wjechała na jedenaste piętro. Naruto zaczął czuć lekki dyskomfort. W końcu jakiś czas go nie było, zaczną go wypytywać co i jak, a on wcale nie miał ochoty odpowiadać na jakiekolwiek pytania.
            - Sasuke…
            - Co jest?
            - A jak mnie zaczną wypytywać?
            Uchiha popatrzył zdziwiony na Naruto.
            - A niby kurwa o co?
            - No gdzie byłem albo coś…
            - Byłeś w szpitalu, miałeś wypadek. Poza tym kto niby miałby się pytać? Zachowuj się naturalnie i przestań pierdolić.
            Naruto wzruszył ramionami. Winda zatrzymała się i chłopcy wyszli na korytarz. Shikamaru miał już coś powiedzieć, gdy nagle usłyszeli kobiecy głos.
            - Naru!
            Shion szybkim ruchem podeszła do chłopców. Właściwie to podeszła do Naruto ignorując pozostałą dwójkę.
            - Co ci się stało? – spytała gdy tylko ujrzała pozostałości po bitwie z Hidanem, na twarzy Naruto.
            - Ja… no… Teges…wypadek miałem… - odparł niepewnie chłopak. Czuł jak język mu się plącze.
            - Jak to? Co się stało?! – Shion podeszła bliżej.
            - Nie interesuj się, bo kociej mordy dostaniesz – warknął Sasuke, którego obecność dziewczyny ostatnimi czasy zaczęła mocno denerwować.
            Shion prychnęła w kierunku Uchihy. Była jedną z nielicznych dziewczyn, których Sasuke nie pociągał. Uważała go za chama i gbura, czym chłopak w ogóle się nie przejmował.
            - A ty chodź kochasiu. Obiecałem HInacie, że będę cię miał na oku – dodał szybko i pociągnął Naruto za sobą ku uciesze tego drugiego.
            Białowłosa popatrzyła z nimi, a potem pytającym wzrokiem na Shikamaru, który do tej pory stał spokojnie i przyglądał się całej sytuacji.
            - Zeszli się i raczej nieprędko rozejdą – rzekł spokojnie i udał się za chłopakami, zostawiając zdezorientowaną dziewczynę za sobą.

* * *

            Obawy Naruto, jak się okazało, były bezpodstawne. Poza zwykłym cześć, mało kto zwrócił na niego większą uwagę. Tylko ci, którzy ostatnio balowali u niego na domowej imprezie, zagaili blondyna rozmową.
            Obaj siedli do pracy. Sasuke kończył swoją pracę z piątku. Naruto natomiast przypadło w udziale pomoc Shion. Dziewczyna prawie przez cały czas się nie odzywała, poza niektórymi uwagami dotyczącymi pracy. Słowa Shikamaru wyraźnie do niej trafiły, bo na samą myśl o tym westchnęła smutno.
            Naruto zachowywał się jak gdyby nigdy nic. Wertował dokumenty, przeglądał pocztę. Zachowywał się zupełnie tak, jakby do niczego między nimi nie doszło. Nawet jeśli był to zwykły pocałunek, to jednak było coś. Nie wiedziała jednak, że chłopak nie lekceważy ją dlatego, że taki ma charakter. Gdyby tylko wiedziała, że firma w której pracuje, jest prowadzona przez przestępców, to wszelkie romanse wyleciałyby jej z głowy.
            Uzumaki przez cały czas zastanawiał się jaki plan ma Shikamaru. Nara podczas ich ostatniej rozmowy, podobnie jak i teraz, był za spokojny. Nawet jak na niego, to opanowanie ciemnowłosego, Naruto wydało się nienaturalne.
            - Naruto… - z zamyślenia wyrwał go głos dziewczyny.
            - Słucham?
            - Cieszę się…
            Naruto popatrzył zdziwiony na dziewczynę.
            - …że zszedłeś się z Hinatą.
            - Aara… spoko – odparł z zakłopotaniem – nawet nie wiesz jaki jestem szczęśliwy z tego powodu.
            - Aha – Shion poczuła ukłucie w serce. A więc jednak.
            - No przynajmniej to zaczęło się układać…
            Naruto momentalnie ugryzł się w język. Omal nie powiedział za dużo, jednak na jego szczęście dziewczyna nie zwróciła na to uwagi. W tym właśnie momencie do pokoju, w którym pracowali, weszła atrakcyjna kobieta o fioletowych włosach i dość mocnym makijaży. Blondyn próbował sobie przypomnieć jak jej było na imię, ale żadną miarą mu się to nie udawało.
            - Witam wszystkich. Chciałam was prosić wszystkich na główną salę, gdzie zostanie wam obwieszczony ważny komunikat.
            Mówiąc to odwróciła się i opuściła pomieszczenie. Sasuke i Naruto spojrzeli na siebie i bez słowa ruszyli ze swoich miejsc.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
          Na dziś koniec. Piętno Akatsuki odciska się powoli na najbliższych naszych chłopców i pytanie czy starczy im wszystkim sił, aby to przetrwać. Następny rozdział tradycyjnie w sobotę za tydzień (20 września). Będzie on trochę innych niż kilkanaście ostatnich. Nasi przyjaciele pokażą w jaki sposób radzą sobie z tym ciężarem, który spadł na ich barki.
              Do zobaczenia za tydzień :)

6 komentarzy:

  1. Super rozdział :) Bardzo fajnie mi się czytało. Dobry był ten fragment na uczelni, Pani Hitler rzeczywiście sieje strach wśród studentów niczym jej imiennik wśród Żydów, skąd się biorą takie baby?
    Ciekawe co to za "komunikat", Akatsuki coś znowu kombinuje. Do tego Mówisz, że będzie trochę inny niż poprzednie.. Nie mogę się doczekać :D Jestem bardzo ciekawa co wymyśliłeś.
    Pozdrawiam i życzę weny. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem Fanem NaruHina heh cieszę się że się wkońcu pogodzili i są razem choć zdrugiej strony żal i szkoda mi Shion bo ona tez jest odpowiednia dla Naruto i na niego zasługuje heh :) chciałbym zobaczyć starcie Hinata VS Shion po tym wszystkim z akatsuki heh to tyle chap genialny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialnie !! Szczerze to spodziewałam się czegoś więcej po shion:-) Dobrze, że Hinata już tak nie panikuje jak na początku ... zadziwiłam się bardzo jak Sakura przyszła się do niej wypłakać . Rozdział bardzo mi się podobał i nie mogę doczekać się następnego. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jak zwykle genialny. Mi najbardziej podobał się moment z panią Hitler. Aż wracają wspomnienia ze szkoły.
    Jak zwykle nie mogę się doczekać nowego rozdziału
    Pozdrawiam Kuraj.

    P.S. zapraszam na nowy rozdział pieczecprzeznaczenia.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. Suuuper rozdzial :) czekam na na nastepny / Minika

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejka, jestem tu nowa, w sensie nadrabiam całą historie i raczej nie miałam zamiaru komentować ( no bo po co skoro to jeszcze nie koniec) ale kurde tak akcja... Z Shion... BOŻE JA CIE GOŚCIU UWIELBIAM ZA TO, NIE TRAWIE TEJ LASKI OD POCZĄTKU, A SASUKE ZGASIŁ DZIDE JEDNYM TEKSTEM XDDDDD SHIKAMARU TAK SAMO XDDDD NO CUDO PO PROSTY MUA

    OdpowiedzUsuń