sobota, 22 lutego 2014

ROZDZIAŁ XXXV

      Witam wszystkich w ten ciepły jak na luty wieczór. Przed nami kolejna część naszej opowieści. Prezentowany dzisiaj rozdział, jest - można powiedzieć - nieco przełomowym, gdyż stanowi małe preludium do kolejnych wydarzeń. Tak więc zapraszam serdecznie do lektury :)

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Pierwsze promienie słońca zaczęły wpadać do pokoju ciemnowłosej dziewczyny. Mimo to Hinata nie mogła się dobudzić i na dodatek miała silne bóle głowy. Najchętniej przeleżałaby ten dzień w łóżku i pewnie by to zrobiła, gdyby nie fakt, że umówiła się dziś z Naruto. Niechętnie wstała z ciepłej pościeli i jej ciało przeszły dreszcze. Było jej strasznie zimno. Podeszła do kaloryfera, który odkręcony był na maksymalne ogrzewanie. Założyła ciepłe bambosze i zabrała swoje ubranie, po czym udała się do łazienki, licząc na to, że ciepły prysznic ją rozgrzeje.
Ciepłe strumienie wody opadały na jej ciało, powoli wybudzając z letargu, w jakim się znajdowała. Nie miała bladego pojęcia, skąd u niej takie słabe samopoczucie, i ta noc, te dziwne sny. Może była przemęczona?
W końcu wyszła z łazienki i odświeżona oraz ubrana zeszła do kuchni. Na dole zorientowała się, że jest już dziesiąta. Rodzice już dawno byli w pracy, a Hanabi w szkole. Ciemnowłosa przyrządziła sobie lekkie śniadanie, składające się z płatków i mleka, jednak ledwo co je skończyła.
Gdy tylko zmyła naczynia, miała już udać się na górę i przygotować do wyjścia, gdy nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Hinata ziewając jeszcze, podeszła do nich i bez zastanowienia otworzyła je. W tym momencie jej oczom ukazała się zmierzwiona blond czupryna i znajomy ciepły uśmiech.
- Cześć słońce – przywitał się ciepło Naruto – nie przeszkadzam?
Hinata dopiero teraz dostrzegła, że chłopak trzyma w ręku bukiet jej ulubionych białych róż, który nieśmiało wysunął przed siebie.
- To dla Ciebie. Przepraszam za wczoraj. Głupio wyszło… nie chciałem, żeby się tak to potoczyło. W ogóle dziwny dzień był wczoraj i…
Nie dokończył, gdyż poczuł jak dziewczyna natychmiast przylgnęła do niego i objęła tak mocno jak tylko potrafiła.
- To ja przepraszam, że cię tak zostawiłam… masz rację, to był dziwny dzień.
Wolną ręką blondyn przytulił do siebie dziewczynę. Jej ciepło rozeszło się teraz po jego ciele. Po chwili oboje weszli do domu. Hinata wzięła kwiaty od chłopaka i odwdzięczywszy się pocałunkiem, zaniosła je do kuchni i ustawiła w wazonie. Naruto w tym czasie położył plecak na ziemi i ściągnął wierzchnie ubranie. Dziewczyna akurat wróciła, gdy Naruto ściągał buty i po chwili oboje udali się na górę, do pokoju dziewczyny. Tam Hinata znów przylgnęła do blondyna. Czuła jego ciepło, bicie jego serca i za nic nie chciała się od niego uwalniać, jednak po chwili szybko odchyliła głowę.
- Co ze mnie za gospodyni. Nawet ci nic do picia nie zaproponowałam.
- Dziękuję Hinata, nie chcę mi się pić – odparł chłopak uśmiechając się i pociągnął dziewczynę na łóżko.
Teraz dostrzegł, że było ono pościelone, co nie pasowało do Hinaty, która w domowych sprawach potrafiła być pedantką.
- No proszę, moje słońce niedawno wstało, co? – zaśmiał się cicho Naruto, opatulając ich oboje kołdrą.
- No wiem, ale tak mi się spać wczoraj chciało. W ogóle dzisiaj ledwo się dobudziłam. Teraz też trochę taka śnięta jestem.
- Znam jeden sposób, aby cię rozbudzić – Na twarzy blondyna zagościł duży uśmiech.
Hinata otworzyła szerzej oczy i poczerwieniała. Serce zabiło jej mocniej, tak z rana? W sumie czemu nie?
- Spacer po świeżym powietrzu – dodał szybko blondyn widząc, jak ciemnowłosa czerwienieje.
- Spacer…?
- Tak, a coś ty myślała? – odparł z poważną miną chłopak.
- No ja… no wiesz.
- Najpierw spacer kochanie, a potem, kto wie – dodał szybko chłopak i rzucił się na dziewczynę, tak że teraz leżała na plecach, a twarz Naruto, znajdowała się tuż nad jej licem. Po chwili ich usta złączyły się w romantycznym pocałunku i po dłuższym czasie takiej przyjemności, oboje zeszli na dół, gdzie ubrali szybko swoje kurtki i wyszli dwór.
Zimne powietrze od razu uderzyło w twarz Hinatę, zabierając całkowicie pozostałości porannego złego samopoczucia. Czuła jak siły jej wracają i ból głowy także ustąpił. Od razu poczuła się lepiej, co nie umknęło uwadze Naruto.
- Miałem rację, że świeże powietrze dobrze ci zrobi.
- Oj tak – przytaknęła dziewczyna – jeszcze rano czułam się naprawdę fatalnie. Bałam się, że mnie jakaś paskuda wzięła wczoraj, jak wracałam. Niedługo sesja i w ogóle…
- No tak sesja – Naruto zamyślił się – ja tutaj już licencjatem żyję, a tu jeszcze te pomniejsze egzaminy trzeba pozdawać.
- Kto jak to, ale ty dasz radę – odparła dziewczyna przylegając do blondyna.
- Nie wiem, mam nadzieję, że tak.
Oboje szli wtuleni w siebie, a pogoda jakby specjalnie na tę okazję uspokoiła się i zimowa aura złagodniała, chcąc urozmaicić dwójce zakochanych ten czas, który mieli dla siebie. Niestety, czy to figiel losu, czy sprawka złych sił, które rywalizowały z dobrymi o ludzki los, coś sprawiło, że akurat tym samym momencie pewna postać wyszła na wprost naszej dwójce. Stalowe włosy połyskiwały lekko w złotym słońcu. Czerwone oczy świdrowały znajome sylwetki już z daleka, a usta drgały wypowiadając bezdźwięczne słowa.
Hidan, który już nie ma co ukrywać, za jeden ze swoich celów obrał sobie Hinatę, stał się istnym cieniem dziewczyny. W każdej wolnej chwili, starał się być jak najbliżej dziewczyny. Tak naprawdę miał już dziesiątki okazji, aby ją zabić bez świadków i bez ryzyka wpadki. Jashiniscie jednak nie chodziło bynajmniej o pospolite zabójstwo. Ciemnowłosa miała być ofiarą, złożoną na ołtarzu jego Pana. Jednak o ile miejsce poświęcenia zostało już wybrane, o tyle czas jeszcze nie. Teraz bowiem Jashin, chciał swojego sługę poddać testowi wiary. Testowi, o którym nie będziemy już mówić, jako że jest on czytelnikowi doskonale znany.
Stalowo-włosy, który obserwował dom dziewczyny, zwrócił uwagę na blondyna, który kręcił się przy niej. Wiedział, że będą z nim problemy, przeczuwał to od ich pierwszego spotkania. Chłopak mu nie ufał i Hidan o tym wiedział. Mógłby go zabić w każdej chwili, ale za to jego Pan by go ukarał. Chłopak wychował się w biednej dzielnicy, bez rodziców – skąd Hidan o tym wie? Pieniądz w dzisiejszym świecie ma wielką władzę, a sąsiedzi blondyna, także chwytają się wszelkiego sposobu, aby zarobić dodatkowy grosz. Blondyn nie był jego celem. To był przedstawiciel tych, których Jashin ma zbawić.
Hidan spokojnym krokiem zmierzał na spotkanie parze. W pewnej chwili, gdy Jashinista był już bliskiej odległości, Naruto poznał go niemal od razu i zimny dreszcz przeszedł blondynowi po plecach. Hinata w pierwszym momencie nie poznała, dopiero gdy Hidan podszedł bliżej, dziewczyna zaskoczona przywitała się ze znajomym.
- Ojej! Hidan! Witaj. Nie poznałam cię – rzekła dziewczyna.
- Będę bogaty – zaśmiał się stalowo-włosy – witajcie kochani, co to? Wagarujemy?
- Nie, dziś nie mamy zajęć i postanowiliśmy się spotkać, bo Naruto później jedzie do pracy.
Hidan spojrzał teraz na blondyna z większą uwaga. Blondyn wbił w niego swoje niebieskie oczy, a jego twarz momentalnie spoważniała. Ciągle nie mógł zrozumieć, co to za dziwne uczucie mu towarzyszy, gdy ten człowiek jest obok.
Jashinista uśmiechnął się tajemniczo do chłopaka i jego czerwone oczy zdawały się przeszywać blondyna na wskroś. Tej próby spojrzeń Naruto nie podołał i po chwili odwrócił wzrok na bok. Znów nieprzyjemne, tym razem silniejsze dreszcze przeszły chłopakowi po plecach. Teraz Hidan wiedział na pewno, że ma przewagę.
- Kto by pomyślał – rzekł w końcu Hidan, patrząc w górę – taka ładna pogoda, a mimo to chłodno, pozwolicie że się trochę rozgrzeję?
Oboje popatrzyli na mężczyznę z lekkim zdziwieniem. Hidan w tym czasie rozpiął lekko płaszcz i zza jego klapy wyjął niewielkiej wielkości termos. Jednym ruchem ręki odkręcił zewnętrzną pokrywkę, która robiła za kubek, a po chwili nacisnął przycisk na samym wierzchołku naczynia i przechylił go na bok. Po chwili parujący, gorący napój zapełnił kubek. Hidan upił z niego dwa łyki.
- Od razu lepiej – rzekł radośnie – oj przepraszam, gdzie moje maniery, może macie ochotę. Przepraszam, że z jednego kubka, od razu mówię, że nie jestem nosicielem żadnych chorób – Mówiąc to wysunął naczynie z napojem do przodu, podając je parze.
- Ja dziękuję – odparł spokojnie Naruto, znów wbijając wzrok w mężczyznę.
- Właściwie trochę zmarzłam, ale czy to nie będzie kłopot? – spytała nieśmiało Hinata.
- Haha, no nie żartuj, mam pełny termos, poza tym mieszkam niedaleko jak wiesz, więc zamarznięcie na kość mi chyba nie grozi – zaśmiał się Hidan i podał kubek ciemnowłosej – tylko ostrożnie, gorąca.
Hinata upiła kilka mniejszych łyków i przyjemne ciepło zaczęło się jej rozchodzić po ciele. Napój z każdym łykiem smakował jej coraz bardziej, toteż po chwili wypiła cały kubek. Poczuła, że niemal natychmiast wróciły jej wszystkie siły.
- Dziękuję Hidan, tego mi było potrzeba – powiedziała dziewczyna oddając mężczyźnie jego własność.
- Zawsze do usług. Na pewno się nie skusisz… Naruto? – mężczyzna zwrócił się tym razem do chłopaka, który nieprzerwanie mu się przyglądał.
- Na pewno, dziękuję – odrzekł szorstko chłopak.
- Naruto! – Hinata zganiła blondyna.
- O co chodzi? – spytał lekko zdezorientowany chłopak.
- Mógłbyś być miły dla Hidana, zwłaszcza, że on dla ciebie jest – rzekła stanowczo dziewczyna.
- Hinata, no co ty daj mu spokój – zaśmiał się Hidan – nic się takiego nie stało, zazdrośni chłopcy tak mają – mówiąc to, twarz mężczyzny przybrała szyderczy grymas.
- Zamkniesz się wreszcie?! – Dziwne uczucie, które nie opuszczało Naruto, kumulowało w sobie coraz większe pokłady niepewności, które w takich sytuacjach, pobudzają umysł, a ten z kolej zaczyna działać na zwiększonych obrotach. Duża dawka adrenaliny, wywołana niepewnością, stanowi mieszankę wybuchową, która w pewnym momencie znajduje swoje ujście. Tłumiona, powoduje po pewnym czasie stany lękowe.
Taki wybuch miał miejsce u Naruto, który dał krok do przodu i szybkim ruchem chwycił zaskoczonego Hidana za poły płaszcza.
- Naruto! Co ty robisz?! Puść go! – Hinata w pewnej chwili, równie zszokowana co mężczyzna, chwyciła swojego ukochanego za rękę i próbowała odciągnąć go od Hidana – puść go słyszysz?!
- Ej koleś spokojnie! O co ci chodzi?! – krzyczał Hidan, starając się jednocześnie nie stracić równowagi i nie upuścić termosu.
- Więc się odwal łaskawie – warknął blondyn i potrząsnął mężczyzną lekko.
Hinacie w końcu udało się odciągnąć blondyna. Podczas tej szarpaniny, Naruto zahaczył palcami o metalowy łańcuszek, który Hidan miał na szyi. Zapięcie puściło i po chwili naszyjnik leżał na śniegu pod nogami mężczyzny.
Przez chwilę panowała niezręczna cisza. Hinata trzymała Naruto, który oddychał szybko i nieregularnie. Ręce mu się trzęsły. Wzrok nie schodził z twarzy Hidana. Ten o dziwo nic nie odparł, uśmiechnął się jedynie pod nosem i schylił po leżący na ziemi łańcuszek. Blondyn powoli się uspokajał. Strzał adrenalin ustępował i nieznacznie rozjaśniał umysł chłopaka, który dopiero teraz zauważył w dłoni mężczyzny srebrny wisiorek. Przedstawiał on dwie figury geometryczne, trójkąt wpisany w koło. Prosty, niby nic nie znaczący symbol, zdawał się zaabsorbować całą uwagę chłopaka.
- Naruto?! Co się z tobą dzieje?! – Hinata krzykiem starała dotrzeć do blondyna – zobacz co narobiłeś!
Naruto nie od razu zrozumiał, o co dziewczynie chodzi, toteż tylko spojrzał na nią, jednak nic nie odpowiedział.
- Przepraszam Hidan za to – ciemnowłosa zwróciła się do mężczyzny – nie wiem co się z nim dzieje ostatnio.
- Nie, spokojnie – odparł spokojnie mężczyzna – nic się nie stało, ten wisiorek nie ma dla mnie specjalnej wartości, od jedna z wielu chińskich produkcji.
- Mimo wszystko przepraszam – Hinata ukłoniła się Hidanowi – naprawdę mi przykro.
- Nic się nie stało – odparł mężczyzna z uśmiechem i znów spojrzał na Naruto – naprawdę nic…
Blondyn aż zacisnął pięści i gdyby nie to, że Hinata złapała go pod rękę, rzuciłby się na Hidana ponownie. Ciemnowłosa trzymała kurczowo chłopaka, a w jej umyśle mieszało się uczucie strachu i złości. Bała się, że Naruto zaraz wywoła bójkę i była na niego zła o to.
Hidan jakby nigdy nic, poprawił płaszcz, który miał na sobie, schował termos z herbatą i zwrócił się do dziewczyny:
- No nic, na mnie już czas, obiecałem mojej miłej, że jej pomogę w porządkach skoro mam wolne – rzekł i lekko się ukłonił dziewczynie – trzymajcie się ciepło moi drodzy.
Po tych słowach stalowo-włosy odwrócił się i spokojnie oddalił, zostawiając parę samą. Gdy tylko zniknął za najbliższym zakrętem, Hinata puściła Naruto, który najwyraźniej się uspokoił.
- Możesz mi powiedzieć, co to miało znaczyć?! – Krzyknęła Hinata, zaskakując tym nie tylko blondyna, ale i siebie.
- Już ci mówiłem nie podoba mi się ten gość – odparł Naruto, jednak głos mu drżał i czuł się dość niezręcznie.
- Co ci się nie podoba?! Że mam znajomych? Przecież słyszałeś ma dziewczynę, mieszka z nią! Dobrze rozumiem, chcesz pokazać, że ty też jesteś zazdrosny i chcesz się odegrać za tą wczorajszą scenę, ale na miłość boską…
- To nie jest zazdrość – odparł spokojnie chłopak.
- Nie?! To w takim razie jak to nazwać?! Wywołujesz bójkę na ulicach z gościem, którego nie znasz i o którego nawet nie jesteś zazdrosny?! Możesz mi łaskawie powiedzieć zatem, o co ci chodzi?
- Po prostu mi się ten gość nie podoba! – rzekł tym razem stanowczo chłopak – nie ufam mu, nie wiem czemu, nie umiem wyjaśnić! – Naruto przerwał na chwilę i wziął kilka głębszych oddechów – po prostu wolałbym, gdybyś się z nim nie widywała.
- Nie masz prawa mi mówić z kim się mam widywać! – Hinata czuła jak w niej się gotuje.
- Nie mówię ci! Ale w tym wypadku mogłabyś mi chociaż zaufać!
Hinata nic nie odparła. Oboje stali wpatrzeni w siebie, a między nimi panowała głucha cisza. Jedynie lekki wiaterek od czasu do czasu przerywał swoim świstem ten bezgłos.
- Dobra, nie ważne – odparł już spokojnie chłopak – zapomnij proszę o tym, przepraszam…
Hinata, która na chwilę opuściła wzrok, wzięła kilka głębszych oddechów.
-… nie chciałem, żeby tak wyszło…
- Przestań – dziewczyna nie podnosiła wzroku.
- Hinata…
- Lepiej będzie jak już sobie pójdziesz – rzekła cicho dziewczyna.
Naruto otworzył szerzej oczy i wielkie zdumienie wymalowało mu się na twarzy.
- Hinata, ale…
- Nie. Naruto, po prostu chcę być dzisiaj sama… proszę idź już…
Naruto nic nie odpowiedział, tylko westchnął ciężko. Nigdy by nie przypuszczał, że jakakolwiek jego rozmowa z Hinatą skończy się w taki sposób.
- Nie chcę abyśmy się kłócili, a wiem, że jak zostaniesz to na pewno coś sobie jeszcze powiemy, a… - dziewczyna podniosła wzrok i teraz Naruto ujrzał, że oczy dziewczyny, są niczym szklane kulki – nie chcę się z tobą kłócić. Kocham cię i boli mnie to, co się stało ostatnio. Dlatego proszę, idź już. Spotkamy się jutro, a dziś chcę pobyć sama.
- Rozumiem… - Naruto poczuł jak olbrzymia gula ścisnęło mu gardło, a jego samego ogarnęły wyrzuty. Mieli spędzić wspólnie przyjemne chwile, a zrobił głupią awanturę gościowi, którego faktycznie nie zna.
Dziewczyna podeszła do chłopaka i wtuliła się delikatnie w niego, po czym delikatnie pocałowała.
- Do zobaczenia Naruś – rzekła i nim chłopak zdążył cokolwiek odpowiedzieć, dziewczyna odwróciła się i zaczęła odchodzić powolnym krokiem.

* * *

Szła coraz szybszym krokiem do swojego domu. W oczach pojawiały się jej łzy. Nie wiedziała za bardzo co się dzieje. Ostatnie kilkanaście minut pamięta jak przez mgłę. Najpierw olbrzymia euforia, potem nagłe przebiegunowanie i beznadziejność zagościła w jej umyśle.
Dotarła do swojego domu, drżącymi rękoma znalazła klucze, które brzęczały w kieszeni. Otworzyła furtkę, potem drzwi i już po chwili stała w przedpokoju. Było ciepło, jednak dziewczyna trzęsła się niczym osika. Zdjęła buty i kurtkę i szybko pobiegła na górę. Będąc już w swoim pokoju, opatuliła się w koc i położyła na łóżku. Jej ciało co chwila przeszywały dreszcze. Czuła się fatalnie, jednak nie odczuwała dolegliwości fizycznych tak mocno, jak psychicznych. Niepokój przeradzający się momentami w lęk, co i rusz nawiedzał jej umysł. Jej oddech był nierówny, serce łopotało w piersi. Co chwila zmieniała pozycję na łóżku. Nagle temperatura w pomieszczeniu jakby wzrosła i dziewczynie zaczęło się robić gorąco. Odrzuciła koc, jednak wciąż czuła, że jej duszno. Miała wrażenie, że leży w saunie. Zamknęła oczy i starała się uspokoić, jednak ciało dawało znaczne sygnały, że coś jest nie tak. Ciemnowłosa wierciła się, przewracała, zmieniała pozycję aż w końcu zmęczona pogrążyła się w głębokim śnie.

* * *

            - Ile można na ciebie czekać? Kto to był? – Kakuzu wyglądał na wyraźnie poirytowanego tym, że jego towarzysz nie dość, że się spóźnij, to wcale nie poczuwał się do tego, aby przeprosić za zwłokę.
            - Nikt, tak jak wszyscy złożeni w ofierze Jashinowi, niedługo jej egzystencja zostanie zakończona…
            - Dobrze rozumiem, ale po diabła gadasz z nią i z tym jej chłoptasiem? Jeszcze sobie kłopotów narobisz. A jak cię złapią? Jego trzeba będzie także sprzątnąć.
            - Nie ma mowy! – rzekła stanowczo Hidan, czym zdziwił Kakuzu.
            - A to niby dlaczego?
            - To jest ten, dla których Jashin tu przyjdzie i wynagrodzi za swój purytanizm.
            - Co proszę? Myślałem, że Jashin chce ofiar z ludzi.
            - Z bogatych ludzi, a gdy zejdzie na ziemię wynagrodzi biednych za ich męki i cierpienia życia w ubóstwie…
            Podczas gdy Hidan się produkował, Kakuzu stwierdził, że nie ma zamiaru słuchać dalej tego bełkotu. Zapuścił silnik i po chwili dwójka mężczyzn, jechała w stronę centrum.

* * *

            Naruto w marnym nastroju jechał tego dnia do pracy. Najchętniej zostałby w domu. Te parę ostatnich dni między nim, a Hinatą w ogóle nie może zaliczyć do szczęśliwych. Gdy tak analizował w drodze do pracy te ich kłótnie i uznał, że właściwie były one o nic, poczuł złość na siebie. Głupie sprzeczki, przez które zamiast spędzić mile czas, musieli obejść się bez siebie.
            Im dłużej o tym myślał, tym coraz częściej mózg znudzony tą monotonią, schodził powoli na inne tory. Naruto nawet nie zauważył, jak po jego głowie zamiast przemyślenia samych kłótni, pojawiają się wspomnienia dotyczące samego zachowania dziewczyny i dziwnego symbolu na naszyjniku Hidana. Faktycznie dziewczyna zachowywała się jakoś dziwnie, nigdy nie widział jej takiej pobudzonej i ten symbol. Chłopak miał to dziwne wrażenie, że gdzieś go już widział, jednak nie mógł sobie przypomnieć gdzie.
            Tak zamyślona omal nie przegapił po raz kolejny swojego przystanku. Szybko zerwał się ze swojego miejsca i wysiadł w ostatniej chwili, gdy drzwi pojazdu właśnie się zamykały. Stojąc tak na przystanku, niemal natychmiast poczuł powiew zimnego powietrza. Chłopak schował głowę w kołnierz płaszcza i zrezygnowany udał się w kierunku biurowca.

* * *

            Naruto wszedł do pokoju, w którym pracował. Był jednak tak zamyślona, że omal nie wpadł na Shion, która właśnie wychodziła. W ostatniej chwili dziewczyna uskoczyła i popatrzyła zdziwiona na blondyna.
            - Hej Naruto, czy coś się stało?
            Chłopak odwrócił się w kierunku dziewczyny i przez moment wpatrywał się w nią pustym wzrokiem. Dopiero po chwili dotarło do niego na kogo spogląda.
            - Cześć Shion. Nie nic…. Zamyśliłem się tylko – mówiąc to, położył swój plecak przy biurku i odwiesił płaszcz na krzesło.
            Białowłosa przyglądała się przez chwilę Naruto, po czym wyszła z pomieszczenia.
            Przez niemal cały ten czas w pracy, Naruto sprawiał wrażenie nieobecnego. Wykonywał machinalnie swoje obowiązki od czasu do czasu bazgrząc coś na kartce papieru, która leżała na jego biurku.
            - Te Picasso, bo dziurę w stole wyrysujesz – Naruto usłyszał znajomy głos za swoimi plecami. Zadarł najdalej jak tylko umiał głowę do tyłu i ujrzał Sasuke, który wpatrywał się w niego.
            - Co jest? – spytał zaskoczony blondyn.
            - Koniec pracy, chyba że robisz nadgodziny.
            - Mowy nie ma.
            - To rusz swój jędrny tyłeczek i chodź, Shikamaru już pewnie czeka na dole.

            Po tych słowach ciemnowłosy zabrał swoje rzeczy i wyszedł z pokoju. Naruto dopiero teraz zorientował się, że wszyscy wokoło powoli szykowali się do wyjścia. Miał już wstać gdy spojrzał jeszcze raz na rysunek, który pieczołowicie robił przez bite cztery godziny. Był mocno zdziwiony, gdyż sądził, że rysuje jakieś figury bez żadnego logicznego sensu. Tym czasem naszkicowany ołówkiem szkic, przedstawiał, symbol, o którym Naryto myślał od momentu rozstania się z Hinata. Trójkąt równoboczny wpisany w okrąg.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------

        I tak oto dotrwaliście do końca dzisiejszego rozdziału. Mam nadzieję, że wywołał u was pozytywne odczucia :)
         Dziękuję rip LunarBird CLH za ciągłe poprawki i wyłapywanie błędów. Jest to naprawdę pomocne i mimo iż przedtem nie pisałem bezpośrednio, to doceniam wkład w jaki ma w moją pracę :) 
           Niestety jest tak, że dysponuję małą ilością czasu. Staram się aby rozdziały były regularnie co tydzień, więc trzy do czterech dni poświęcam na pisanie i  bardzo mało czasu, bo tylko piątek wieczór zostaje mi na poprawki. Zatem wszelkie błędy nie są z niedbalstwa. Ciężko sprawdza się swój tekst w krótkim czasie. Mógłbym oczywiście przeciągać termin wydawania rozdziałów, ale bez takie wewnętrznego postanowienia obawiam się, że kolejne notki wychodziłyby bardzo rzadko, co nie byłby fair w stosunku do moich czytelników. Niemniej staram się pracować nad błędami.
            Zapraszam oczywiście na kolejny rozdział za tydzień 1 marca, w którym: Hidan i Kakuzu zmierzają do swojej ofiary, jak to się skończy? Kim jest tajemniczy mężczyzna, który zjawi się w mieszkaniu dziennikarki? Czy Hinata zachowuje się dziwnie? O czym dowiedział się Kiba?
           O tym wszystkim już w następnym rozdziale za tydzień :) Do zobaczenia! :)

6 komentarzy:

  1. Głupia Hinata nie domyśla się, że ZAWSZE gdy coś bierze od Hidana to dziwnie się czuje ? A Hidan czasem też nie jest bogaty ? Czemu Sb nie złoży w ofierze ? XDD
    Czo takiego Kiba się dowiedzał ?! Coś o znaku Jashin'a czy Hidan'a ;0;
    Czekam na nast rozdziau.
    Pozdro~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "A Hidan czasem też nie jest bogaty ? Czemu Sb nie złoży w ofierze ? XDD"

      Było wyjaśnione. Jest bogaty, ale nie korzysta z tego majątku. Pobiera z konta wyłącznie tyle, ile mu trzeba na proste życie.

      Usuń
  2. Witam czytam twojego bloga od 2 miesięcy lecz dopiero teraz dodaje komentarz. Twoja opowieść jest po prostu niesamowita. czyta się to z zafascynowaniem... nigdy nie czytałem nic lepszego. Co do błędów kaźdy je popełnia i zawsze przyda sie ktoś kto je porawi. wiem jak to jest mieć mało czasu..... ale fakt że postawiłeś sobie ultimatum i je przestrzegasz jest naprawdę zadowalający (bynajmniej dla tych co czekają na kolejny odcinek xD). Oooo.. ale sie rozpisałem :) mam nadzieje że cie nie zanudziłem. Na koniec życze weny i dalszego dążenia do wypełnienia stawionego sobie ultimatum.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna robota ! Niesamowite opowiadanie. Ile rozdziałów przewidujesz ?

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej. Rozdział świetny! Znowu miałam ciary na plecach... Jak można brać od kogoś obcego cos do picia nie kumam Hinaty. Ciekawe jak szybko Naruto zorietuje sie jaki znak miał na wisiorku Hidan. Nie moge sie doczekać następnego rozdziału. Pozdrawiam i życzę duuużo weny ~żelka

    OdpowiedzUsuń
  5. fajna notka ale mnie ten skur hidan denerwuje kuzwa a shion jeszcze bardziej weź ich spiknij i bedzie mniej problemow :D i wogole widze ze hidana załatwi naruto bo dopasuje fakty zanim hidan zabije hinate czekam na next i wiecej akcji mniej kłótni :d

    OdpowiedzUsuń