sobota, 1 lutego 2014

ROZDZIAŁ XXXII

      Witam wszystkich zarówno nowych, jak i stałych czytelników, na nowym rozdziale naszej powieści. Co tu dużo mówić, dziś dużo NaruHina i troszkę kolejnej intrygi Akatsuki.
    Zapraszam do lektury :)
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Prawie godzinę trwała podróż Naruto przez całe miasto, zanim dojechał środkami komunikacji miejskiej na osiedle, gdzie mieszkała Hinata. Po drodze jego autobus zaliczył; zakopanie się w śniegu, poślizg, który omal nie zakończył się kraksą oraz gigantyczny korek na jednej z głównych ulic.
            Przemarznięty i zmęczony szedł szybkim krokiem, chcąc jak najszybciej znaleźć się przy ukochanej. Powoli mijał kolejne domy i jak na złość, na tych kilku ostatnich metrach, złapała go nawałnica śnieżna. Biednemu zawsze wiatr w oczy. Chcąc osłonić oczy przed wiatrem i śniegiem zasłonił je ręką, ograniczając sobie znacznie w ten sposób widoczność. Dodatkowo ulica była słabo oświetlona, aby blask latarni nie przeszkadzał za bardzo mieszkańcom domów, toteż blondyn nie zauważył auta zaparkowanego na chodniku, na które po chwili wpadł. Uderzywszy kolanem, chłopak zasyczał i zaklął pod nosem. Jazda autobusem, nawałnica i jeszcze ten cholerny wehikuł sprawiły, że w chłopaku zawrzało i silnym kopniakiem przyłożył w błotnik auta, który aż zatrzeszczał.
            Nauczy się kurwa parkować debil. Pomyślał chłopak i już miał odejść, gdy nagle z samochodu wyskoczył jakiś mężczyzna. Przez sypiący śnieg i ograniczoną ilość światła, blondyn nie był w stanie przyjrzeć się postaci, która go dopadła. Poczuł jak ów postać łapie go za klapę płaszcza i nieznacznie przyciąga do siebie. Naruto odruchowo podniósł gardę i był gotowy na sparowanie i ewentualne oddanie ciosu, jednak mężczyzna tylko go trzymał. Nawet się nie odzywał. Blondyn po chwili opuścił gardę i popatrzył na nieznajomego, lekko mrużąc oczy. Mężczyzna miał krótkie włosy kolory stali zaczesane do tyłu i czerwone oczy, które wpatrywały się w chłopaka, przewiercając go jakby na wylot. W pierwszej chwili Naruto poczuł, jak po jego plecach przebiega dreszcz pod wpływem tego spojrzenia. Zimniejszego niż powietrze dookoła. Przez chwilę obaj stali wpatrując się w siebie nawzajem, po czym mężczyzna puścił chłopaka i lekko odepchnął, po czym wrócił do samochodu. Zaraz po tym zawarczał silnik samochodu i pojazd odjechał, zostawiając oszołomionego blondyna w tyle.

* * *

            Hinata, która rozwiązywała właśnie kolejne zadanie, na dźwięk dzwonka do drzwi zostawiła naukę i zeszła na dół. Tam w przedpokoju Naruto, któremu otworzył ojciec dziewczyny, zdejmował właśnie płaszcz i buty.
            - Naru! – zawołała ucieszona dziewczyna i podbiegła do chłopaka, dając mu szybkiego całusa w usta. Zarumieniła się przy tym bo właśnie uświadomiła sobie, że jej ojciec stoi obok. Mężczyzna tylko się uśmiechnął i wrócił do salonu, zostawiając młodych samych.
            - Hinata – zaczął blondyn szczękając zębami – nie wychodź, tam jest Syberia.
            - Nie planuję i ty też nigdzie nie idziesz – odparła wesoło dziewczyna i gdy tylko Naruto był już w stroju domowym, pociągnęła go za sobą do kuchni – chodź zrobię ci coś ciepłego do picia, chyba że do jedzenia też chcesz.
            - Nie, ale herbaty to chętnie, cały dzban najlepiej – odparł i usiadł na krześle, najbliżej kaloryfera.
            - Biedaku, współczuję ci – powiedziała Hinata i pocałowała chłopaka – mnie się poszczęściło.
            - Szybko miałaś autobus?
            - Nie, znajomy mnie podwiózł – odparła bez namysłu dziewczyna, wyjmując z szafy kubki i włączając czajnik.
            - Kiba?
            - Nie, nie znasz, poznałam go na imprezie… - ciemnowłosa zamilkła, właśnie zdała sobie sprawę z tego, co powiedziała.
            Dziewczyna popatrzyła na Naruto, który lekko zmarszczył czoło.
            - Kolega tak?
            - Kolega tylko – dziewczyna sprawiała wrażenie zakłopotanej – mieszka niedaleko, ale naprawdę widzieliśmy się tylko parę razy i tak wyszło, że przejeżdżał wtedy.
            Naruto pokiwał głową, ale jego mina świadczyła o tym, że nie był zbytnio zadowolony.
            - Kochanie chyba nie jesteś zazdrosny? – zapytała nieśmiało dziewczyna.
            - Przystojny…? – spytał Naruto z powagą na twarzy.
            - Naruto, co to za pytanie?! – Hinata wyglądała równie na poważną i coraz bardziej zakłopotaną.
            - Żartuję tylko – odparł blondyn, tym razem z uśmiechem na twarzy – w sumie miałaś szczęście, bo jazda autobusem tutaj do przyjemności nie należy.
            Hinacie jakby spadł kamień z serca i również się uśmiechnęła.
            - Głuptas jesteś wiesz?
            - Dlaczego niby? – spytał zdziwiony chłopak.
            - Jak możesz być zazdrosny?
            - Tak jakoś wyszło – blondyn wzruszył ramionami i odwrócił wzrok w kierunku okna, za którym panowała ciemność. Mógł to ukryć przed nią, ale nie przed sobą. Poczuł przez moment maleńkie ukłucie zazdrości. Może to przez to, co przeszedł kiedyś z dziewczynami, może przez coś innego. Ważne jednak, że poczuł.
            Hinata jakby czytając w jego myślach, podeszła do blondyna i usiadła mu na kolanach.
            - Nie musisz być zazdrosny, kocham tylko ciebie – powiedziała poważnym głosem, po czym już mnie poważnym dodała – poza tym nie jestem jakąś super laską, o którą inni by się zabijali.
            - Żartujesz?! Jakbym chciał wpieprzyć każdemu, kto się z tobą ogląda, to bym musiał pół Konohy wyrżnąć w pień.
            - Kłamiesz.
            - Daję słowo, że to najszczersza prawda.
            - Dlaczego akurat pół? – spytała zadziornie dziewczyna.
            - Bo drugą połowę stanowią kobiety – odparł wesoło blondyn.
            Dziewczyna zaśmiała się i pocałowała chłopaka. Akurat zagotowała się woda w czajniku, toteż ciemnowłosa wstała i zalała wrzątkiem herbatę i wraz z kubkami udali się na górę do pokoju dziewczyny.

* * *

            Nim zaczęli naukę, Naruto przejrzał dokładnie zagadnienia na egzamin, które miała dziewczyna. Nie było tak źle, jak myślał, że będzie. Połowę materiału znał zarówno w teorii jak i praktyce, dlatego zostało mu jedynie wyuczenie się drugiej połowy. Stwierdził, że dzisiaj będą powtarzali temat, który im obojgu sprawia najwięcej trudności „Równania różniczkowe”.
            - Że też na trzecim roku musieli przywalić czymś takim, jakby nie mogli tego zostawić na magisterskie studia – żalił się blondyn starając się wraz z dziewczyną rozwiązać jedno z zadań. Nie był to przedmiot zbytnio lubiany przez oboje. Raz, że był trudny, a dwa prowadzący zajęcia samą swoją obecnością sprawiał, że cała życiowa energia uchodziła z człowieka.
            Oboje usadowili się na łóżku dziewczyny i każde z nich na swój sposób, usiłowało znaleźć rozwiązanie. W końcu Naruto osiągnął cel i zdawało się, że zrozumiał sens zadania. Aby to potwierdzić, spróbował swojej metody jeszcze na kilku przykładach i za każdym razem udawało mu się, otrzymać poprawny wynik. Podzieliwszy się swoimi radami z Hinatą, obserwował teraz jak ciemnowłosa radzi sobie z kolejnymi zadaniami. Stwierdził, że nie będzie dalej przerabiał sam następnego działu, tylko poczeka na nią. W ten sposób każde z zagadnień będą mogli przerobić wspólnie i w razie wątpliwości, jedno drugiemu wyjaśni co i jak.
            Podczas gdy Hinata rozwiązywała kolejne zadanie, blondyn siedział obok niej i mimowolnie odwrócił głowę. Jego wzrok zatrzymał się na przeciwległej ścianie, gdzie wisiało duże Kakemono, przedstawiające samotnego rybaka siedzącego nad brzegiem rzeki albo jeziora i łowiącego ryby. W tle malowały się białe chmury, które unosiły się nad drugim brzegiem wody. Może to zmęczenie po całym dniu, może coś innego, poczuł jak ów obraz sprawia, że powoli oddala się w krainę marzeń. Teraz on był rybakiem i siedział spokojnie nad brzegiem wody. Panowała ciepła słoneczna pogoda, a delikatny wiaterek czesał jego blond czuprynę.
            Gdy tkwił tak w zamyśleniu, usłyszał jak wibruje jego telefon, który leżał na biurku obok łóżka. Odruchowo sięgnął po komórkę i nie patrząc na wyświetlacz odebrał.
            - Słucham – rzekł cicho, jakby jeszcze tkwił w zamyśleniu.
            - Hej Naruś tu Shion – usłyszał znajomy głos dziewczyny.
            Ponieważ w pokoju panowała cisza i dodatkowo chłopak miał ustawioną głośność w komórce na wysoki poziom, toteż Hinata, która siedziała obok, słyszała co mówi rozmówczyni jej ukochanego.
            - Tak tylko dzwonię, aby spytać jak się miewasz i czy dotarłeś do domu?
            - Tak, dziękuje w miarę normalnie, ale trochę mi to zajęło – odparł chłopak i jakby całkowicie powrócił z krainy marzeń.
            - No to dobrze, ja też dość długo wracałam. Korki są w całym mieście. Co tam porabiasz?
            Hinata, przestała rozwiązywać zadanie i nieznacznie odwróciła głowę w kierunku chłopaka, który jednak tego nie dostrzegł.
            - Nic specjalnego. Uczę się.
            - Hehe no dobra to nie przeszkadzam. W takim razie trzymaj się ciepło do jutra.
            - Dzięki ty również.
            - Słodki buziaki dla ciebie paaa.
            - Cześć.
            Naruto rozłączył się i odłożył komórkę z powrotem na miejsce, po czym spojrzał na wpatrzoną w niego Hinatę.
            - Co tam Słońce? Zrobiłaś już? – spytał i chciał już pocałować dziewczynę, gdy ta odwróciła nagle wzrok.
            - Hej…co tam? Mam ci w czymś pomóc?
            - Nie – odpowiedziała krótko dziewczyna.
            Naruto popatrzył zdziwiony na ciemnowłosą.
            - Kochanie jak masz problem z tym zadaniem to powiedz, przecież…
            - Nie mam problemu, poradzę sobie – odparła dziewczyna oschłym tonem.
            Blondyn miał coraz bardziej zdziwioną minę. Hinata była ewidentnie zła, tylko o co?
            - Stało się coś? – spytał niepewnie blondyn.
            - Nie, nic.
            - No to w czym problem?
            - W niczym.
            Chłopak poczuł lekkie poirytowanie i zaskoczenie. Takiej Hinaty jeszcze nie widział i nie miał zielonego pojęcia, o co mogło jej chodzić.
            - Powiesz w czym problem czy będziesz się tak boczyć na mnie?
            - Rób jak chcesz.
            - Hinata! – chłopak nieznacznie podniósł głos, ale to wystarczyło, aby ciemnowłosa znów na niego spojrzała – o co ci chodzi? Zrobiłem coś nie tak?
            Dziewczyna wpatrywała się przez chwilę w zdumionego blondyna i jakby zdała sobie sprawę z tego co właśnie zrobiła.
            - Ja…przepraszam – rzekła cicho już spokojnym głosem i nieśmiało spuściła wzrok.
            - Hinata… - blondyn przysunął się do dziewczyny i położywszy się obok niej, objął ją ramieniem.
            Ciemnowłosa nie podnosiła wzroku. Jej serce biło teraz jakby mocniej. Czuła się źle z powodu zaistniałem sytuacji. Naruto z kolei jakby powoli rozumiał o co mogło jej chodzić, ale nie chciał niepotrzebnie zaczynać tematu, aby nie sprawić dziewczynie przykrości.
            - Przepraszam Naru, po prostu…tak jakoś…jak ta dziewczyna zaczęła tak gadać… - Zaczęła Hinata, jednak nie potrafiła wyrazić słowami tego co czuje.
            - Chodzi ci o Shion? – Spytał Naruto. Tak właśnie zaczął podejrzewać, ale stwierdził, że nie da po sobie poznać, że się domyślił – to tylko kumpela z pracy ona taka jest dla każdego – odparł chłopak, głaszcząc dziewczynę po głowie.
            - Wydaje się sympatyczna – rzekła cicho Hinata.
            - Jest miła, nie ma co ukrywać, ale możesz mi wierzyć, że z każdym tak gada – odparł Naruto już spokojniejszym głosem – nawet dla Sasuke – dodał po chwili z uśmiechem.
            Hinata jakby się lekko uśmiechnęła i wtuliła się w swojego ukochanego.
            - Przepraszam, nie powinnam tak zareagować. Po prostu nie chcę cię stracić i tak jakoś…
            - Nie stracisz, nie musisz się bać. Nigdzie się nie wybieram, a już na pewno nie bez ciebie. Pochlebia mi, że taka wspaniała dziewczyna jak ty, jest o mnie zazdrosna – mówiąc to pocałował dziewczynę w czoło.
            - Ale podła jestem, robię ci awantury, a przecież nie tak dawno sam mogłeś mieć powody, aby być zazdrosnym.
            - W takim razie jest jeden do jednego. Zapomnijmy o tym i wracajmy do nauki, jeszcze trochę tego jest, a potem udowodnię ci, że to ciebie kocham i tylko ciebie – mówiąc to Naruto zrobił zadziorną minę.
            Hinata zarumieniła się na jego słowa i uśmiechnęła. Obdarowała ukochanego namiętnym pocałunkiem i po chwili oboje wrócili do nauki.

 * * *

            Nagła chęć spotkania zaskoczyła do tej pory, tak niewzruszonego człowieka jakim był Hidan. Stalowo-włosy czekał w swoim samochodzie na jednym z parkingów niestrzeżonych w centrum miasta. Miał mętlik w głowie. Nii Yugito, chciał ją zabić. Pragnął tego tam bardzo, że w pierwszej chwili, gdy Kakuzu powiedział mu, aby się wstrzymał wpadł w niepohamowany gniew. Jak można czekać, gdy taki grzesznik chodzi po ziemi. Jashinista prawdopodobnie nie przystałby na to, gdyby nie stanowczy ton Kakuzu i słowa, które podchodziły pod groźbę. Nie bał się najemnika, ale Hidan, mimo swojej natury dalej był człowiekiem. I tak jak każdy człowiek, był ciekawy.
            Stalowo-włosy siedział w zupełnej ciszy, bębniąc opuszkami palców o kierownicę. Z każdą kolejną minutą niecierpliwił się coraz bardziej. Zawsze czekał na Kakuzu, jednak tylko dziś czuł nerwy z tym związane. Hidan spojrzał na zegarek, w telefonie. Dochodziła godzina jedenasta wieczór. Lada chwila powinien się zjawić.
            Nagle Jashinista usłyszał jak ktoś otwiera tylnie drzwi jego samochodu i wsiada, szybko je za sobą zamykając. Hidan odruchowo się odwrócił i ujrzał twarz zdyszanego towarzysza. Miał na sobie ten sam czarny kapelusz, na którym powoli topniał śnieg i biały szal, który go szczelnie opatulał.
            - No więc? Mów – zaczął Hidan, dając wyraźnie do zrozumienia, że nie podoba mu się to, iż musi czekać.
            Kakuzu popatrzył na stalowo-włosego, wzrokiem pełnym zdenerwowania. Miał dość tego świra, ale co zrobić.
            - Chciałem, abyś się wstrzymał, na parę dni – zaczął spokojnie Kakuzu.
            - To wiem. Ale po co? Na co mam czekać?
            - Jak chcesz to zrobić?
            - Jak to jak? – spytał Hidan mocno zdziwionym głosem - Tak jak zawsze!
            - Rozumiem…
            Kakuzu milczał przez chwilę i wyglądał przez boczną szybę samochodu, jakby zbierał myśli.
            - Tylko po to chciałeś mnie zobaczyć? – Hidan wydawał się coraz bardziej zirytowany, całą tą sytuacją.
            - Nie myślałeś o tym, aby zrobić coś jeszcze?
            - To znaczy?
            - Zostawić wiadomość…
            Hidan otworzył szerzej oczy i popatrzył na Kakuzu, który nie odrywał wzroku od widoku za oknem.
            - Jaką wiadomość? O co chodzi?
            - Słuchaj – zaczął znów spokojnie Kakuzu, spoglądając tym razem na Hidana – Zabijesz Nii i co dalej?
            - Jak to co?! Poniesie w ten sposób zasłużoną karę!
            - Zgadza się, ale uważasz, że Nii jest jedyną, która ma takie zdanie o Jashinie?
            - Nie, ale ich też spotka kara.
            - Jaka kara? Znajdziesz wszystkich w książce telefonicznej i będziesz wyżynać po kolei?
            Hidan milczał. Nie bardzo rozumiał jeszcze o co chodzi najemnikowi. W ogóle co za głupie pytanie, jasne że Jashin ich ukarze.
            - Hidan. Jeżeli zabijesz Nii i nie zrobisz nic więcej, to będzie to po prostu kolejna ofiara fanatycznego wariata. Ale nic poza tym. A teraz pomyśl o ostrzeżeniu, które zostawiasz dla innych bluźnierców, za to, że sprzeniewierzyli się Jashinowi – Kakuzu starał się dobierać idealnie słowa. Za wszelką cenę chciał unikać sformułowań „twój Bóg”. Hidan to świr, wiadomo czy nie weźmie go za heretyka, gdy zacznie właśnie tak mówić? – Zabij Nii i zostaw wiadomość, adresowaną do każdego, kto śmie chociażby źle pomyśleć o Jashinie.
            Stalowo-włosy słuchał uważnie, a z każdym kolejnym słowem jego oczy robiły się coraz większe.
            - Uwierz mi znam się na tym – kontynuował Kakuzu – każdego rodzaju pogróżka, nawet niepozorna z początku, zostawia swój ślad w psychice człowieka. Zasiewa ziarno niepokoju w duszy, które szybko kiełkuje, tym bardziej, że o tym zabójstwie będzie dość głośno przez długi czas. Ludzie, do których kierowałbyś swoje słowa, byliby codziennie bombardowani informacjami o tobie i twoich ofiarach. Strach, że mogę podzielić ich los, będzie w pewnym momencie ogromny. Po co mają czekać do przybycia Jashina czy też śmierć? Niech cierpią już teraz, niech żyją w strachu. Niech to będzie przedsmak tego co ich czeka.
            Ostatnie słowa Kakuzu wymówił z taką pasją i polotem, że osoba postronna, obserwująca tą dwójkę w samochodzie, mogłaby odnieść wrażenie, że to nie stalowo-włosy, a właśnie ten gentleman w czarnym kapeluszu i białym szaliku, jest tym słynnym już na cały kraj zabójcą.
            Hidanowi jeszcze przez dobrych kilka minut, słowa najemnika dźwięczały w uszach. Pomysł Kakuzu, wydał się Jashiniście genialnym w swojej prostocie. Z początku był zły na towarzysza, teraz nie żałował, że go posłuchał. Na jego, z początku zdziwionej twarzy, powoli zaczął gościć złowieszczy uśmiech. Czerwone oczy znów zapłonęły złowróżbnym blaskiem. Takiego wydanie Hidana, Kakuzu momentami się obawiał. Jeden czort wie do czego on jest zdolny, gdy jest w tym swoim dziwnym stanie upojenia.
            Kakuzu miał już ochotę zakończyć tą rozmowę, ale musiał jeszcze omówić termin zabójstwa. Termin, jak to zabawnie brzmi – pomyślał Kakuzu – jakbyśmy zamawiali wizytę u lekarza. Kakuzu czuł, że już dawno wyzbył się zwykłych ludzkich odruchów, a śmierć drugiej osoby czy to z jego ręki czy też nie, traktował jak coś naturalnego. Jednak jeśli on uważał siebie za wyzbytego z uczuć, to jaką bestią musiał być ten, który siedział przed nim?

* * *

            Hinatę powoli ogarniało zmęczenia. Powtórzyła dziś z Naruto więcej niż zaplanowali. Blondyn również wyglądał na zmęczonego i oboje żałowali teraz, że jutro znów muszą się udać na zajęcia. Dodatkowo Naruto miał jeszcze pracę. Na samą myśl chłopak westchnął ciężko i pokręcił ze zrezygnowaniem głową. Dopiero zaczął, a już miał dość. Pracował już wcześnie i to ciężej, na budowie, jednak tam było inaczej. Nie czuł żadnej presji, podczas pracy mógł pogadać z Gaarą i Kankuro. Dodatkowo, trafiały się dni, że mieli wolne, gdyż pan Tazuna czekał na przykład na materiały albo pogoda nie dopisywała. Tutaj nie ma zmiłuj. Trzeba robić i nie ma miejsca na przekleństwa jak na budowie czy złośliwe żarty. Jednak wszystkie te minusy nie miały znaczenia dla Uzumakiego. Pomimo tak napiętego grafika w tygodniu, był szczęśliwy. Czuł, że los dał mu wreszcie karty, którymi może spokojnie grać dalej. Miał pracę, a tego obawiał się najbardziej. Odkąd wujek wyjechał, sam musiał się martwić o swoją przyszłość, a w tym kraju nie jawiła się ona w jaskrawych barwach, zwłaszcza dla młodych i niedoświadczonych w pracy.
            Ciemnowłosa popatrzyła na swojego ukochanego i czule zmierzwiła jego blond czuprynę.
            - Może starczy na dziś? Zamiast tego coś zjemy i obejrzymy, chyba że wolisz spać – powiedziała nieśmiało Hinata.
            Naruto uśmiechnął się do ukochanej i pokiwał głową na znak zgody. Po chwili oboje byli na dole w kuchni. Było już po północy, mimo to domownicy jeszcze nie spali. Matka dziewczyny siedziała w kuchni przy laptopie i pisała coś w skupieniu. Gdy młodzi weszli do pomieszczenia, popatrzyła na nich i czule się uśmiechnęła.
            - A co wy jeszcze nie śpicie?
            - Kochanie przecież to nie są dzieci, które muszą iść spać przed dwudziestą drugą – odparł spokojnie  Hiashi, który stał przy bufecie i popijał herbatę.
            - Nawet nie wiedziałem, że to już ta godzina – odparł Naruto, spojrzawszy na ścienny zegar – trochę nam zeszło na tej nauce co Hinata?
            Ciemnowłosa pokiwała głową, na co Hiashi zareagował uśmiechem. Przygotowując lekką kolację, młodzi porozmawiali jeszcze przez chwilę z rodzicami dziewczyny po czym wrócili na górę. Kobieta spojrzała tylko za nimi i zwróciła się cicho do męża.
            - Nie wiem czemu, ale poczułam, że nasz dom, teraz jest naprawdę pełny.
            - Masz rację kochanie – odparł równie cicho Hiashi i dopił swoją herbatę – Naruto Uzumaki, naprawdę ciekawy z niego chłopak.
            Mężczyzna wymył swój kubek i odstawił na suszarce do naczyń.
            - Kochanie, ty także nie siedź za długo. Jutro też jest dzień – zwrócił się do żony.
            Kobieta uśmiechnęła się ciepło do męża. Wklepała jeszcze kilka komend na komputerze, po czym zamknęła klapę laptopa i udała się za Hiashim do sypialni.

* * *

            - Naruto, no co ty? Opuść mnie – rzekła cicho Hinata, śmiejąc się przy tym.
            Blondyn, odziany jedynie w spodnie od piżamy, trzymał swoją ukochaną na rękach. Ciemnowłosa ubrana w strój Ewy, to opierała się to obdarowywała ukochanego pocałunkami. W końcu Naruto postawił dziewczynę na podłodze.
            - No i widzisz jak się zmęczyłeś? Nosisz taki ciężar i omal zawału nie dostałeś – zaśmiała się dziewczyna, ubierając koszulę nocną.
            - Ty chyba nie wiesz co to prawdziwy ciężar – odparł wesoło chłopak.
            - Wiem, wiem, nie musisz kłamać. Trochę mnie dużo…
            - Tak, ale ja lubię jak cię jest dużo – odparł chłopak z zadziorną miną i delikatnie objął dziewczynę od tyłu, tak że jego ręce znalazły się na jej piersiach.
            Dziewczyna poczuła przyjemny dreszcz, na plecach. Pomyśleć, że kiedyś wstydziła się tak bardzo, że nie potrafiła z nim normalnie rozmawiać.
            Przez chwilę jeszcze się powygłupiali, aż w końcu oboje udali się do łazienki umyć zęby. Hinata wróciła po chwili do pokoju. Miała już się położyć, gdy usłyszała, jak telefon Naruto, który leżał na biurku, zawibrował nagle. SMS o tej porze? – pomyślała Hinata i nie wiedzieć czemu, poczuła nieprzyjemne gorąco. Podeszła do biurka i spojrzała na komórkę, na której wyświetlaczu, widniał jeszcze komunikat o odebranej wiadomości. To pewnie reklama – pomyślała dziewczyna, ale coś jej mówiło, że to coś innego. Stała tak wpatrzona w wyświetlacz, który po chwili zgasł. Znów fala nieprzyjemnego ciepła przeszła przez jej ciało. Mimowolnie wyciągnęła rękę i wcisnęła jakiś przycisk na komórce. Ekran znów rozbłysnął ukazując powiadomienie o nowej wiadomości. Co ja robię?! – skarciła się w myślach dziewczyna, jednak niepokój, który ją ogarnął, był silniejszy. Spojrzała w kierunku drzwi wejściowych do pokoju. Naruto chyba ciągle jest w łazience. Znów skierowała wzrok na komórkę i szybkim ruchem wcisnęła przycisk „odbierz”. Poczuła jak serce zabiło jej mocniej, ale wiedziała, że już nie ma odwrotu. Co mu powie? Że wcisnęła przypadkiem? Najwyżej usunie wiadomość. Znów spojrzała w kierunku drzwi i upewniwszy się, że Naruto nie nadchodzi, nachyliła się nad komórką i jak tylko przeczytała, kto jest jej nadawcą, serce jej zadrżało. Shion. Zadziałało to niczym kamyczek, który porusza całą lawinę. Ciemnowłosa zeszła wzrokiem niżej. Robiła źle i wiedziała o tym. A jej samopoczucie pogorszyło się jeszcze bardziej, gdy przeczytała wiadomość.
„Cześć przystojniaku. Szkoda, że dziś wcześniej wyszedłeś. Z twoimi kumplami nie pracuje się tak fajnie jak z tobą. Słodkich snów :*”
            Hinata jeszcze dwa razy przeczytała wiadomość, zanim wyświetlacz znów zgasł. Nagle usłyszała, jak Naruto wychodzi z łazienki i rozmawiał jeszcze przez chwilę z Hanabi na korytarzu. Ciemnowłosa szybkim ruchem chwyciła komórkę i drżącymi palcami, starała się trafić w odpowiednie klawisze. Na szczęście w porę udało się jej skasować wiadomość. Gdy blondyn wszedł do pokoju, odkładała właśnie telefon na miejsce.
            - Hej Hinata, co robisz?
            Dziewczyna omal nie podskoczyła, a serce prawie wystrzeliło z jej piersi.
            - N…Naruto ja… - odparła nieśmiało dziewczyna, unikając przy tym jego spojrzenia – ja chciałam – spojrzała za siebie, na komórkę blondyna, którą szybko wzięła do ręki – chciałam budzik ustawić, ale nie wiem jak to u Ciebie działa – odparła szybko.
            Naruto uśmiechnął się i podszedł do dziewczyny.
            - Spoko, to stary model i niestety nie jest łatwy w obsłudze. Już dawno miałem kupić nowy. Popatrz, tutaj trzeba wejść i… – odparł spokojnym głosem i pokazywał dziewczynie odpowiednie funkcje.
            Blondyn odłożył komórkę z powrotem na biurko i oboje ułożyli się do snu. Hinata przylgnęła plecami do swojego ukochanego, który ją objął, jednak mimo iż czuła jego bliskość, ciągle myślała o tej dziewczynie z pracy. Ufała mu całym sercem. Kochali się, a mimo to czuła się źle. Zarówno przez treść wiadomości, jak i wyrzuty sumienia, że grzebiąc w prywatności Naruto, przeczytała ją.
            - Naruto… - rzekła cicho, niemal szeptem.
            - Słucham?
            - Kochasz mnie? Spytała, starając się ukryć smutek w głosie.
            - Bardzo mocno słońce – odparł i pocałował dziewczynę delikatnie w głowę.
            Po chwili Naruto spał już snem sprawiedliwego. Hinata z kolei jeszcze przez jakiś czas leżała sam na sam ze swoimi myślami, zanim również usnęła.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
         Koniec kolejnego rozdziału. Mam nadzieję, że przypadło wam do gustu. Między Naruto i Hinatą mały konflikt, szybko zażegnany. Czy będzie z tego coś więcej? Zobaczymy.
        Kolejny rozdział 8 lutego (sobota), a w nim: Ciąg dalszy rozterek Hinaty. Nasza para spotyka Hidana - co z tego wyniknie? Relacje Naruto - Hinata, czy zawsze będą takie idealne? A to wszystko tylko wstęp do kolejnych wydarzeń.
      Do zobaczenia za tydzień :)

10 komentarzy:

  1. Pierwsza ! Biorę się za czytanie ! ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytałam ! Popieram Hidan'a, Nii powinna zapłacić krwią, za bycie heretykiem ! Szkoda, że Naruto jak kopnął w auto Hidan'a to jakaś część tego samochodu nie odpadła xD Dziwne, ale ja też tak czułam jak matka Hinaty :D uuuu Hinata zazdrooosna ! Ciekawe kiedy Naruto się o tym dowie i czy będzie jakaś większa kłótnia ^^ Ale.. ale... Shion serio powinna współpracować z Hidan'em. Mieliby wtedy wzajemne korzyści. Rozdział z dobrą ilością śmiesznych momentów :P Hiashi coś mi nie pasuje, we wszystkich opowiadaniach był "zły" i nie chciał by Hinata była z Naruto. ...ale serio ? Naruto poszedł na kierunek matematyczny i te sprawy, niby mądry c'nie, a tu nie mógł się domyślić o co chodzi Hinacie xD Takie trochę sprzeczne z logiką, no ale cóż ... Naruto... . . . To Naruto !
      Czekam na następny rozdział !
      Pozdrawiam ! <3
      i idę spać ~( '.')~

      Usuń
    2. eee tam nie powinna Shion współpracować z Hidanem to by wszystko zniszczyło wbrew pozorą to też jest fajna postać Shion :)

      Usuń
    3. po za tym przeczytałem juz wiele opo takich w których Shion grała taką jak sugerujesz Juli więc to by było nudne powtarzać znowu to samo

      Usuń
  2. Ach, w końcu dużo NaruHina, jak dobrze! Naruto jaki agresywny dla tego auta. Hidan go nie zabił? Jakaś nowość. Szkoda trochę tej kłótni Hinaty z Naruciakiem... Notka ogólnie bardzo ładnie napisana, spodobała mi się. Czekam na next. Przy okazji, zapraszam Cię do mnie na bloga. Dopiero się rozwija, ale notki będą wstawiane co 2-3 dni. Z góry przepraszam za spam. http://naruxhina-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pewnością będę obserwować ^^
      Dzięki za następny blog do czytania <3

      Usuń
  3. STRAAASZNIE INTERESUJĄCY ROZDZIAŁ, JAK DLA MNIE JEDEN Z LEPSZYCH W TWOIM OPOWIADANIU. Jak na początku Naruto spotkał Hidana to myślałam że zaraz się pokłócą albo nawet pobiją ^^ Jak potem Hinata mówiła Naruto o Hidanie to tak mi się chciało śmiać, nie wiem czemu. A potem jak Shion zadzwoniła ... Nie dziwie się Hinacie że tak wybuchnęła, szczególnie po tym co usłyszała od Sasuke, i że przeczytała tego SMS' a. Ja na jej miejscu też byłabym ciekawa od kogo jest i jakiej jest treści.
    Plan Kakuzu jest świetny. Hidan ma swoją ofiarę i przy okazji Akatsuki wydają się nie być zaangażowani w te morderstwa (nie wiem czy poprawnie to zdanie napisałam ',' ).
    Jestem straaaaasznie ciekawa jak przebiegnie spotkanie Naruto i Hinaty z Hidanem. Czekam ze zniecierpliwieniem na następny rozdział (7 dni czekania ... -,- )
    Zostawiam Ci dziś najdłuższy komentarz jaki w życiu napisałam. Sama siebie nie poznaję :O
    Pozdrawiam, życzę duuużo weny i miłego tygodnia :D

    OdpowiedzUsuń
  4. NaruHina love forever Hinata miażdży Shion i tyle opo nawet spoko ( oby się to tylko szczęśliwie skończyło heh)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ohayo!
    Strasznie Cię przepraszam, że nie skomentowałam Twojej wcześniejszej notki ale miałam istne urwanie głowy. Oczywiście w jednej wolnej chwili przeczytałam rozdział i jakoś tak głupio wyszło, że komentuję dopiero teraz.
    Strasznie się cieszę, że akcja zaczyna stopniowo się rozkręcać. Serio się przeraziłam jak Hinata wsiadła do samochodu Hidana ale całe szczęście dane jej było tym razem z niego wysiąść :D
    Irytuje mnie Shion, ale wiem też, że gdyby nie ona to wątek NaruHina mógłby być nieco zbyt mdły, więc świetnie, że jest i mam nadzieję, że jeszcze trochę namiesza. ;) Nie dziwię się Hinacie, że jest zazdrosna. Takie esemesy, dla każdego byłyby sygnałem, że coś jest nie tak. Rozumiem też jej wstyd, że przeglądała jego wiadomości, ale jestem pewna, że Naruto nic sobie nie robi z Shion i jej zalotów. Mam do Ciebie małą, maluteńką prośbę. Może w przyszłości dodasz do rozdziału jakiś trochę bardziej rozbudowany wątek ShikaTema? :3 Nie ukrywam, że mam na nich ostatnio fazę ale oczywiście NaruHina forever :D
    Pozdrawiam i życzę weeenyyyy!

    OdpowiedzUsuń
  6. Wygląda na to, że albo poważnie się poprawiłeś, drogi autorze, albo też mi po 8 godzinach pracy mózg wysiada i dlatego błędów nie dostrzegam.

    Scena zazdrości w wykonaniu Hinaty genialnie ci wyszła. A było ci o tyle trudno, że nie mamy w mandze ani jednej takiej sceny, więc musiałeś to wymyślić całkiem od zera. Udało ci się nie wyjść zbytnio out of character i za to wielkie brawa.

    SMS od Shion do Naruto i to co zrobiła Hinata może nieźle namieszać. Hinata z jednej strony postąpiła nie fair, z drugiej ciężko ją winić biorąc pod uwagę sytuację. A może po prostu moja była dziewczyna (która była niebywale zazdrosna) przyzwyczaiła mnie do takich rzeczy. Naruto jest w niebywałym wręcz stopniu ślepy na to co odwala Shion, ale to w końcu tylko Naruto XD Ten typ tak ma.

    Spotkanie Naruto i Hidana - napięcie skoczyło tak, że bałem się, żeby mi nie uszkodziło kompa XD Kolejny dobry pomysł z twojej strony.

    Ogólnie wyszło ci świetnie, tak trzymaj.

    OdpowiedzUsuń