sobota, 26 lipca 2014

ROZDZIAŁ LIV

     Witam serdecznie wszystkich, na kolejnym rozdziale naszej powieści. Jak już wiemy Naruto i Hinata, a zatem najważniejsi bohaterowie mają się dobrze i powoli dochodzą do siebie po ostatnich przeżyciach. O tym co dalej dowiemy się m.in. w dzisiejszej notce :)
     Zapraszam do lektury!
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
        Naruto miał w głowie istny mętlik. Liczba pytań rosła z każdą minutą. Szedł zamyślony, wpatrzony przed siebie. Nie mógł się doczekać chwili, gdy w końcu wszystko się wyjaśni.
            - Coś cię trapi Naruto? – z zadumy wyrwał go głos Hiashiego, który szedł obok. Blondyn nie odpowiedział w pierwszej chwili. Spojrzał nieobecnym wzrokiem na mężczyznę i dopiero po dłuższej chwili się odezwał.
            - To wszystko, jakoś tak szybko się potoczyło. Chciałbym bardzo wiedzieć, co się stało, od momentu gdy straciłem przytomność.
            - Domyślam się, że nie jest ci z tym łatwo. Prawdę mówiąc, my też nie wiemy za dużo – Hiashi westchnął i dopiero po chwili wznowił wypowiedź – Tamtego dnia gdy policja do nas zadzwoniła, było około jedenastej wieczór, a może nawet po jedenastej. Powiedzieli, że Hinata została zabrana do szpitala na oddział toksykologii. Zdenerwowany, nawet nie skończyłem wysłuchiwać, co dzwoniący do mnie funkcjonariusz, miał do powiedzenia. Rzuciłem słuchawką, wsiadłem w samochód i po pół godzinie byłem na miejscu, akurat moją córkę nieprzytomną podłączali do kroplówki.
            Hiashi zatrzymał się. Na jego zawsze spokojnej twarzy, widać było teraz troskę. Naruto nic się nie odzywał, tylko dyskretnie przyglądał się mężczyźnie.
            - Dopiero po jakimś czasie, dowiedziałem się gdzie ją znaleźli i co jej dolega. Wspomnieli także o tym, że oprócz niej przywieziono także ciebie i że znajdujesz się na urazówce.
            - Nie musi pan o tym mówić, jeśli pan nie chce – przerwał szybko Naruto widząc, jak Hiashiemu z trudem przychodzi wydobywanie z siebie słów.
            - To nic… po prostu, to wszystko stało się tak nagle. Jesteś u siebie w ciepłym domu i nagle jeden telefon burzy cały spokój – Hiashi oparł się rękoma o parapet i stojąc plecami do chłopaka, kontynuował – Zadzwoniłem do małżonki i opowiedziałem jak wygląda sytuacja. Szybko wsiadła w taksówkę i przyjechała. Wtedy w szpitalu zjawił człowiek podający się za inspektora policji, nazywał się… takie nietypowe imię. Hatake? Tak chyba Hatake, który opowiedział mi wszystko co wiedział albo raczej co mógł w tej sprawie powiedzieć. Dowiedzieliśmy się, że jakiś człowiek podał Hinacie narkotyk i potem zwabił do tego magazynu. Powiedział, że obaj walczyliście.
            Naruto odetchnął głęboko. Nareszcie powoli zaczęło się wszystko wyjaśniać.
            - A jak nas znaleźli? Przecież to miejsce od lat jest nie odwiedzane, pozostawione samemu sobie.
            - Podobno ktoś dzwonił na policję z informacją, że coś się dzieje w starych magazynach. Na szczęście jeden z patroli policyjnych jechał akurat główną trasą, która prowadziła do tego miejsca, patrolując osiedle.
            - Sasuke, uratowałeś nam tyłki – rzekł Naruto cicho.
            - Kto taki? – mężczyzna odwrócił się do chłopaka przodem.
            - Sasuke, mój przyjaciel ze studiów. To ja go prosiłem, żeby dał znać policji i skierował ich tam.
            - Jak to? – Hiashi popatrzył zdziwiony na Naruto – Skąd wiedziałeś?
            Naruto, najlepiej jak potrafił, a że nie był dobrym mówcą, to co jakiś czas gubił wątek, opowiedział Hiashiemu wszystko po kolei. Spotkanie z Hidanem, dziwne zachowanie Hinaty, to jak skojarzył, że Hidan jest tym zabójcą, o którym mówią w mediach od miesięcy, o pościgu, o walce. Z każdym kolejnym słowem czuł, jak pozbywa się wielkiego balastu, który od dłuższego czasu mu ciążył.
Gdy skończył, Hiashi sprawiał wrażenie, jakby miał za chwilę upaść. Przez długi czas nie odzywał się ani słowem. W jego głowie kłębiły się różne myśli, a także odpowiedzi na pytania, które on także posiadał. W jednej chwili zrozumiał wszystko. To czemu jego córka nagle była taka chorowita. Rozumiał także to, dlaczego na każde jego pytanie zwieszała głos i stawała się zamyślona. Tutaj na toksykologii, gdy narkotyk przestał działać, zaczęła rozumieć co się stało i obwiniała się przez cały ten czas. Rozumiał także dlaczego inspektor, który przyszedł do nich do szpitala, poprosił o jak najgłębszą dyskrecję w tej sprawie.
- Hinata wie już z kim miała do czynienia? – spytał Naruto.
- Tak. Obudziła się gdy policjant był u nas i przekazywał nam to, co ja teraz przekazałem tobie.
Naruto pokiwał głową.
- Proszę jej nie winić – rzekł chłopak po dłuższej chwili.
Hiashi popatrzył na chłopaka, który sprawiał wrażenie zamyślonego. Pierwszy raz od dłuższego czasu na jego ustach zagościł niewielki uśmiech.
- Nie obwiniam jej. Mimo, że jest dorosła i powinna była rozumieć pewne rzeczy, nie będę jej prawił kazań. Człowiek uczy się na błędach. Jej błąd był ogromny i omal nie pozbawił was życia, jednak wiem, że coś takiego mogło przytrafić się każdemu. Chwila nieuwagi. Nie mogę oczekiwać, że moja córka zamknie się na ludzi i nie będzie nikogo poznawała. Wierzę jednak, że teraz będzie ostrożniejsza. Najważniejsze, że wam obojgu już nic nie zagraża.
Chłopak uśmiechnął się na słowa mężczyzny. Ból w potylicy dał osobie nieznacznie znać, jednak on nie zwracał teraz na to uwagi. W tym momencie czuł, że lżej mu się zrobiło na duszy. Przeszłości się nie zmieni, ale teraz najważniejsza była przyszłość.

* * *

            Rodzice dziewczyny jeszcze godzinę spędzili w szpitalu. Gdy opuścili budynek, Naruto i Hinata, którzy ich odprowadzili do wyjścia, odczuwali ulgę. Bynajmniej nie z fakty, że wizytacja dobiegła końca. Oboje tą wizytą wnieśli dużo spokoju do życia dwójki zakochanych, którzy ostatnio sporo przeżyli. Tak przynajmniej czuła Hinata. Naruto wiedział jednak, że to jeszcze nie koniec. Dalej nie wie co się dokładnie stało i co ważniejsze, nawet jeśli zabójcą zajęła się policja, to pozostała kwestia Akatsuki. Blondyn wyraźnie się skrzywił na samą myśl o firmie. Dodatkowo był zły na Sasuke, który zostawił go na cały dzień bez wyjaśnień.
            - Naruto… stało się coś?
            Uzumaki momentalnie wrócił do rzeczywistości. Spojrzał na Hinatę, która patrzyła na niego pytającym spojrzeniem. Jej ciemne włosy idealnie rysowały się na jej białej koszuli nocnej. Widać było nawet pojedynczą nitkę. Chłopak znów poznawał swoją ukochaną, już nie zmęczoną, z podkrążonymi oczami, ale pełną życia dziewczynę. Na myśl o tym, że tak niewiele brakowało, a by ją stracił, serce zabiło mocniej i zacisnął mocniej dłoń wokół jej drobnych palców.
            - Nic takiego. Zamyśliłem się – odparł spokojnie.
            - Kłamiesz.
            - Przysięgam, że nie, po prostu powoli do mnie to wszystko dociera i…
            - Nie kłam… przecież widzę – Hinata zatrzymała się i wpatrywała w Naruto. Znała go na tyle dobrze, że wiedziała, gdy coś go trapi. I tym razem się nie pomyliła.
            Blondyn popatrzył na nią zdumiony. Nie mógł się nadziwić, jak Hinata szybko dochodziła do siebie. Omal nie zabita, faszerowana prochami, sprawiała wrażenie osoby opanowanej. Nie wiedział, że cały ten spokój wynikał bardziej ze zmęczenia niż z dojścia do siebie. Owszem po wizycie rodziców, Hinata poczuła się o wiele lepiej, jednak trzy ostatnie noce, które spędziła szpitalu stanowiło pasmo nieprzerwanych koszmarów, które co chwila wybudzały ją ze snu. Lekarz, który ją leczył, zezwolił na jej wypisanie, ale zalecił monitorowanie jej stanu. Minie trochę czasu, nim ciemnowłosa całkowicie dojdzie do siebie. Wielce zatem prawdopodobne, że pomagając Naruto w jego problemach, poza oczywistym faktem jej miłości do niego, kierowała nią także chęć zajęcia umysłu czymś, co pozwoli jej zapomnieć o tym wszystkim.
            - Jeśli nie chcesz mówić, nie musisz, ale chciałabym ci jakoś pomóc. Po tym wszystkim co zrobiłam…
            - Nie mów tak.
            Hinata zamilkła.
            - Nie obwiniaj się. Jesteś dobrą osobą, a taki ktoś jak Hidan to wykorzystał. Nie ty go stworzyłaś, nie ty mu kazałaś to zrobić. Chciałaś w nim widzieć dobrego człowieka, bo sama taka jesteś i za to cię kocham. Dlatego proszę, nie obwiniaj się, bo nie masz o co.
            Dziewczyna nic nie odparła, tylko nieznacznie spuściła głowę. W głębi serca była szczęśliwa, słysząc te słowa od niego.
            - Martwi mnie jednak coś innego.
            - Co takiego? – Hinata podniosła wzrok.
            - Chodźmy do mnie, opowiem ci wszystko.
            Gdy tylko oboje wrócili do pokoju chłopaka. Naruto zamknął drzwi i usadowiwszy się obok dziewczyny na łóżku opowiedział całą przygodę z Akatsuki i bratem Sasuke. Opowiadał wolno, przez cały czas wpatrując się w podłogę. Nie trzeba wspominać, o tym jak wielkie zdziwienie malowało się na twarzy Hinaty.
            Chłopak skończył opowieść, na tym jak wraz z Sasuke spotkali Kibę, który nakierował go na magazyny.
            - To… to… to wszystko niemożliwe. To straszne!
            Hinata zerwała się z łóżka.
            - Przecież to całe Akatsuki, to prawdziwa organizacja przestępcza! Trzeba coś zrobić!
            - Wiem, ale nie bardzo wiem co.
            - Jak to co?! Naruto, trzeba zawiadomić policję!
            - Myśleliśmy o tym, ale zostaje jeszcze brat Sasuke.
            Hinata zamilkła, ale zamiast usiąść, zaczęła nerwowo chodzić po pokoju.
            - Gdy tylko Sasuke jutro wpadnie w odwiedziny, to wyduszę z niego wszelkie zeznania i przy okazji obmyślimy co zrobić.
            - Naruto, ty chyba żartujesz?! – Ciemnowłosa popatrzyła na chłopaka z zaskoczenie i jakby przerażeniem.
            - Nie bardzo rozumiem?
            - Chcecie się tym zająć wy?!
            - Póki co nie przychodzi mi nic innego do głowy. Może udałoby się nakłonić Sasuke do złożenia zeznań. Przy okazji wspomniałoby się sędziemu o tych fałszywych fakturach. No kurcze nie wiem – blondyn położył się na plecach i wyciągnął na łóżku – mam w głowie taki mętlik, że szok.
            - Nie pozwolę ci na to! – Hinata energicznym krokiem podeszła do łóżka, na którym leżał chłopak.
            - Co? Dlaczego?
            - Jeszcze się pytasz?! – dziewczyna była teraz wyraźnie zła – omal cię nie straciłam! Gdy dowiedziałam się, że leżysz w szpitalu, to myślałam, ze to tylko zły sen. Koszmar, z którego chciałam się jak najszybciej obudzić!
            Naruto wstał i zbliżył się do Hinaty, która lekko drżała.
            - Dlaczego? Dlaczego? Wiem, że trzeba z tym coś zrobić, ale dlaczego ty?
            Chłopak nic nie odpowiedział tylko objął dziewczynę i przycisnął do siebie. Czuł jak drży. Wiedział, że łzy zaczynają jej płynąć po policzkach. Ręką gładził ją po głowie. Starał się ją uspokoić. Jemu też nie uśmiechało się to wszystko. Najchętniej zabrałby gdzieś Hinatę na długi wyjazd we dwoje i rozkoszował się beztroskim życiem. Jednak tego dnia uzmysłowił sobie, że nie można tego tak zostawić.
            - Przepraszam – rzekł cicho – nie chciałem, abyś się przeze mnie denerwowała.
            Hinata nic nie odpowiedziała, tylko mocniej przylgnęła do chłopaka, oplatając swoje drobne ręce wokół jego szyj.
            - Ale zrozum, że nie mogę tego tak zostawić. Najchętniej pieprznąłbym to wszystko w diabły, ale skoro już się wplątałem w ten bajzel, to chce zakończyć tą sprawę raz na zawsze.
            - Dlaczego nie możesz odpuścić?
            Naruto chwycił Hinatę delikatnie za ramiona i popatrzył jej w oczy. Dziewczyna pierwszy raz widziała, go tak skupionego. Chciała coś powiedzieć, ale widząc powagę z jaką na nią spogląda, powstrzymała się.
            - Hinata – zaczął po dłuższej chwili – gdy się dowiedziałem, że jesteś sam na sam z tym mordercą, w jednej chwili poczułem, że cały mój świat zaraz runie. Nigdy tak się nie bałem jak wtedy. Tak bardzo bałem się, że cię stracę właśnie. Omal nie zabił cię gość, którego wynajęła firma, w której ja pracuję. Nie wiem dlaczego to zrobili, co nimi kierowało, to nie ma znaczenia. Ich działania mogły dosięgnąć każdego, padło na nas, ale równie dobrze mogli to być nasi przyjaciele. A kto wie czy jeśli nic nie zrobimy, to oni znów nie zrobią czegoś takiego.
            Dziewczyna nic nie mówiła. Dalej bała się o ukochanego, ale w głębi duszy wiedziała, że ma rację. Zgadzała się z nim w stu procentach. Mimo to jakaś część niej, w dalszym ciągu pragnęła, aby ktoś innym się tym zajął.
            - Nie naprawię całego świata, ale jeśli mam szansę chociaż małą jego cząstkę zmienić, muszę ją wykorzystać.
            Hinata spuściła wzrok i nic nie mówiąc, wtuliła się w chłopaka. Przyjemne ciepło rozeszło się po ciele Naruto. Z każdą kolejną chwilą zdawał sobie coraz bardziej sprawę z tego, jak bardzo mu tego brakowało.

* * *

            Następnego dnia Hinata szykowała się do wyjścia. Badanie przeprowadzone poprzedniego wieczoru, nie wykazały obecności toksyny w organizmie, toteż dziewczyna mogła być wypisana z zastrzeżeniem, aby za trzy dni zgłosiła się na badanie kontrolne. Naruto, jak tylko dowiedział się o tym, że Hinata opuszcza szpital, omal nie wyskoczył z piżamy. Lekarz, który doglądał jego stanu z trudem utrzymał go w łóżku grożąc, że jeśli chłopak się zaraz nie uspokoi, to każe go przewiązać pasami. Blondyn zły na cały świat, siedział na łóżku, natomiast Hinata, która była obok pocieszała go, obiecując, że będzie go codziennie odwiedzać. Jak się potem dowiedziała od lekarza, chłopak ma być wypisany za trzy dni. Przetrzymali by go dłużej, ale obawiali się, że wtedy będzie sprawiał zbyt dużo problemów, dlatego też postanowili przyspieszyć ten proces z zastrzeżeniem, że przez kolejne dwa tygodnie będzie się zgłaszał na kontrole.
            Ciemnowłosa mierzwiła blond włosy ukochanego, któremu powoli mijał zły nastrój. Czekała na ojca, który obiecał ją odebrać ze szpitala.
            - Ja tu zwariuję.
            - Nie zwariujesz. Będę cię odwiedzać – odparła dziewczyna i pocałowała blondyna w policzek.
            - Zwariuję tu bez Ramen. Mam dość tej szpitalnej breji. We wszystkim marchewka. W zupie, w ziemniakach, w mięsie. Aż dziw bierze, że nie ma jej w herbacie.
            - Nie bądź marudny – Hinata skarciła Naruto – wiesz, że to dla twojego dobra.
            Chłopak westchnął ciężko i położył się na łóżku, kładąc głowę na udzie dziewczyny.
            - Jak stąd wyjdę, to zabiorę cię na Ramen, a potem się spiję.
            Hinata zachichotała cicho.
            - Sam się spijesz?
            - Tak.
            - A co ja wtedy będę robiła?
            - Będziesz mnie pilnować, żebym nic sobie nie zrobił.
            - Ciekawa propozycja, ale myślę, że poprzestaniemy na jedzeniu.
            Gdy tak rozmawiali, w pewnej chwili rozległo się pukanie do drzwi i nie czekając, do pokoju wszedł – jak się okazało – Sasuke. Chyba przyszedł tu prosto z uczelni, bo wlókł za sobą plecak.
            - Siemasz Narus, cześć Hinata – przywitał się Uchiha – jak się miewacie?
            - Cześć – blondyn podniósł się z łóżka i podszedł do przyjaciela – całkiem, całkiem. Hinata dzisiaj wychodzi ze szpitala, a ja tu będę kwitł jeszcze parę dni.
            - Przynajmniej spokój będzie na osiedlu – odparł ironicznie Sasuke.
            - Pierdol się.
            - Przyjemności odłóżmy na bok, przyszedłem pogadać – Sasuke przybrał nagle poważny wyraz twarzy.
            - W sumie jest o czym. Chciałbym w końcu wiedzieć, co się stało takiego, że zamiast gryźć glebę, jestem tutaj.
            - Właśnie między innymi po to tu jestem. Chciałbym, jednak byście wpierw kogoś poznali.
            Naruto i Hinata spojrzeli na siebie, zdziwionym wzrokiem, a potem na Sasuke, który się cofnął w kierunku drzwi.
            - Zapraszam – rzekł ciemnowłosy, wyraźnie do kogoś, kto stał przed wejściem do sali.
            Po chwili w pomieszczeniu znalazło się dwóch mężczyzn. Obaj byli wysocy i szczupli. Jeden miał charakterystyczną twarz, którą zdobiły grube, czarne brwi oraz śnieżnobiały uśmiech. Fryzura także przykuwała uwagę. Krótko obcięte włosy, podkreślały owalny kształt czaszki przybyłego osobnika. Drugi był jeszcze dziwniejszy. Miał siwe włosy postawione na sztorc i czarne, lekko przymrużone oczy. Przez lewy łuk brwiowy przechodziła lekko widoczna blizna. Reszty twarzy blondyn nie widział, gdyż mężczyzna miał na sobie maskę, charakterystyczną zwłaszcza dla mieszkańców dużych, japońskich metropolii, które chroniły od smogu. Po co jednak, temu gościowi maska tutaj, w Konoha? Tego Naruto nie potrafił zrozumieć.
            - Witajcie kochani! – odparł żywo, człowiek z krzaczastymi brwiami, wyciągając rękę do przodu z kciukiem uniesionym do góry – Jak się miewacie?! Młodość aż kipi z was!
            Naruto z wielkim niedowierzaniem przyglądał się wariatowi, który właśnie prężył się w jego pokoju niczym paw. Szybko przyciągnął Sasuke do siebie z wyraźnymi pretensjami w głosie.
            - Stary coś ty mi tu kurwa sprowadził. Z którego wariatkowa nawiali ci geriartrycy?
            - Nie należysz do zbyt uprzejmych – odparł spokojnym głosem, mężczyzna z siwymi włosami, który zdawał się być całkowitym przeciwieństwem tego pierwszego. Przynajmniej w kwestii charakterologicznej.
            - Ty idioto – rzekł Sasuke – przyprowadziłem ich, ponieważ to między innymi dzięki nim żyjesz.
            - Naprawdę? – Naruto znów przyjrzał się obu przybyłym i miał wrażenie, że mętlik, który do tej pory kłębił mu się w głowie, rozrósł się do kolosalnych wręcz rozmiarów.
            Hinata, która do tej pory siedziała na łóżku, wstała i zaciekawiona podeszła bliżej.
            - Witam panów – odparła, delikatnie się ukłoniwszy – jestem Hyuga Hinata. Nie wiem czy dobrze zrozumiałam. To panowie nas uratowali?
            Mężczyzna o siwych włosach, zdawał się uśmiechnąć do dziewczyny.
            - Witaj panienko. Jestem Hatake Kakashi, a to – wskazał na człowieka z wielkimi brwiami – Maito Gai. Miło cię poznać. Spotkaliśmy się już, ale okoliczności nie sprzyjały poznaniu się.
            - Jak to? Spotkaliśmy się już? – Hinata była teraz równie zdumiona co Naruto.
            - Tak. W starych magazynach. Spokojnie zaraz wam wszystko wyjaśnimy, ale czekamy na jeszcze jedną osobę, która nam pomaga.
            - Chcecie powiedzieć, że jest ktoś jeszcze? To wszystko jakieś pokręcone – Naruto podrapał się po głowie. Miał wrażenie, że zaraz eksploduje z niecierpliwości.
            Nagle drzwi do sali otworzyły się i stanął w nich człowiek, na widok którego Naruto nogi ugięły się w kolanach.
            - Itachi!!
            Hinata pamiętając to, co jej opowiedział Naruto, cofnęła się pół kroku.
            - Cześć Naruto, jak się miewasz? – Spytał spokojnie starszy Uchiha, zupełnie tak jakby nic się nie stało.
            - Ty jeszcze się pytasz?! Pracujesz z tymi bandziorami i…
            Nie dokończył, gdyż nagle poczuł jak ktoś zakrywa mu usta dłonią. Sasuke, który stał obok doskoczył do przyjaciela, starając się go uciszyć.
            - Nie drzyj puchy baranie. Właśnie na niego czekaliśmy.
            Naruto przestał się szarpać, natomiast Sasuke czując, że blondyn się uspokoił, odjął rękę od jego twarzy.
            - Jak? Przecież on… ja pierdole!
            - Nie ma co się dziwić, że jesteś taki skołowany – odparł spokojne Itachi – Sasuke mi opowiedział wszystko o waszych odkryciach. Jak rozumiem Hinata także wszystko już wie.
            Naruto odwrócił się w kierunku dziewczyny, która stała za jego plecami, po czym znów zwrócił się do Itackiego.
            - Tak. Wczoraj jej powiedziałem wszystko.
            - W porządku – Itachi westchnął cicho i usiadł na jednym z krzeseł.
            Kakashi i Gai, którzy do tej pory przyglądali się wszystkiemu usadowili się na łóżku, które stało puste po przeciwległej stronie sali. Sasuke upewniwszy się, że drzwi do pomieszczenia, w którym się znajdowali, są zamknięte, podszedł do okna oparł się o parapet. Naruto z kolei wraz z Hinatą usadowili się na łóżku blondyna.
            - Zacznijmy po kolei. Pragnę jednak, aby to co zostanie tu powiedziane, nie opuściło ścian tego pokoju – zaczął Itachi, a jego głos przybrał poważny ton.
            Naruto i Hinata popatrzyli na siebie i kiwnęli porozumiewawczo głowami.
– Domyślam się, że już się poznaliście. Hatake Kakashi i Maito Gai pracują w policji. O tym jednak, że tu są wie tylko kilka osób. W tym teraz i wy. Zostali tutaj przysłani właśnie w celu ujęcia mordercy.
- Póki co wszystko jasne. Jednak bardziej mnie ciekawi, jak jest w tym wszystkim twoja rola? – Naruto wyraźnie się niecierpliwił, za co skarciła go Hinata.
- Daj mu mówić.
- Dobrze, przepraszam.
Itachi kontynuował.
- Moją rolą była infiltracja Akatsuki. Gdy zaczęliśmy podejrzewać, że firma ta ma związek z tymi morderstwami, zostało mi powierzone zadanie, aby przeniknąć w struktury organizacji i dowiedzieć się jak najwięcej.
- Czegoś nie rozumiem – Naruto znów przerwał – z tego co wiem, to cała policja w mieście szukała Hidana. Potrzebne więc było wsparcie z zewnątrz?
Mówiąc to Naruto wskazał głową w kierunku mężczyzn, którzy spokojnie przysłuchiwali się rozmowie.
- Dobre pytanie. I na nie chętnie odpowiem. Otóż w policji pracuje kret. Nie byle jaki z resztą. Nie jest on pierwszym lepszym krawężnikiem, ale zajmuje wysokie stanowisko w policji i ma wgląd we wszystkie działania policji Konoha. Dlatego też komendant postanowił ściągnąć posiłki z zewnątrz. On także miał swój udział w rozpracowaniu kreta.
- Skoro komendant wiedział, to dlaczego go po prostu nie zamknął? – Naruto kolejne pytania cisnęły się na usta.
- Po pierwsze, trzeba mieć dowody. Komendant miał tylko przypuszczenia. Każda nominacja na wyższe stanowisko w policji Konoha, musi być zaakceptowana przez niego osobiście. Nasz potencjalny kret dostał nominację z zewnątrz, co do tej pory nie miało miejsca. Gdy próbował się czegoś dowiedzieć w tej sprawie, dostał telefon z góry, że ma wykonać polecenie, bez zadawania zbędnych pytań. Od tego momentu też był pod uważną obserwacją. Podejrzenia te się wzmogły, gdy nagle kolejne dowody rzeczowe w sprawie zabójstw, które mogły jakoś naprowadzić policję na trop ginęły, a dostęp do przechowalni ma tylko kilka osób, w tym nasz kret. Gdy przeniknąłem do Akatsuki, stało się jasne, że to ich szpieg krąży w szeregach policji i że to członkowie tej firmy stoją za tymi zabójstwami.
- Tak z ciekawości – zaczął nieśmiało Naruto – jak nazywa się ten cały szpieg?
- Zetsu.
- Zetsu? – Hinata przybrała zamyślony wyraz twarzy – kojarzę to nazwisko.
- Jest inspektorem i jednym z bezpośrednich podwładnych komendanta. Stąd też ma dostęp do wszelkich danych.
- To się robi coraz bardziej poplątane. Po co Akatsuki wynajmowało zabójcę?
Itachi przeszedł się kilka kroków w jedną i drugą stronę. Naruto i Hinata patrzyli na niego, oczekując w napięciu odpowiedzi. Starszy z Uchiha zatrzymał się obok brata i również, tak jak on, oparł się o parapet. Omiótł spojrzeniem zebranych i powrócił do swojej opowieści.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
         Na dziś koniec, który zapewne wielu przewidywało oraz ucieszy fanów Itachiego, który okazał się nie być tym złym. Rozdział trochę dla odprężenia, przed następnym, który ukaże się już za tydzień w sobotę (2 sierpnia), a w nim: Co wydarzyło się w starych magazynach? Jak Naruto i Hinata uniknęli śmierci z rąk Hidana? A na koniec coś dla fanów Itachiego właśnie, który będzie jedną z głównych postaci w tej części: w jaki sposób brat Sasuke przeniknął do Akatsuki.
        To wszystko już za tydzień! Rozdział gotowy czeka na swoją kolei, a ja lecę tworzyć nowe :)
        Do zobaczenia za tydzień!! :)

10 komentarzy:

  1. uff ulżyło mi że itachi im pomógł rozdział miły i dobry jak zawsze życzę weny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. ja tu czytam i myślę że zaraz się wszystkiego dowiem ale nie! koniec rozdziału! ale po za tym rozdział jak zawsze świetny. nie wiem co napisać dalej bo jestem zmęczona.

    pozdrawiam
    Rei Ryuu

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zawsze super rozdział. Można było sie spodziewać że Itaś jest po dobrej stronie bardzo mnie to cieszy :) nie mogę sie doczekać kolejnego rozdziału. Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czy mi się zdaje czy ten rozdział jakiś krótszy był? Tak mi się go dobrze czytało, że nawet nie zauważyłam, a już koniec ;( Świetny rozdział :D Jak to dobrze, że Itachi jest tym dobrym:) bo po tym spotkaniu w domu Sasuke gdy wyjechał z gadką "Macie poważne kłopoty" nie byłam pewna co jego intencji, był wtedy straszny. Cieszę się, że teraz dowiemy się co zdarzyło się w magazynach :) I co będzie z Naruto i Sasuke? Gdy są wtajemniczeni będą pewnie teraz pracować żeby zdemaskować działania Akatsuki.
    Nie mogę się doczekać co będzie dalej ^^ i jak wyglądało zajście w magazynach.
    Czekam na ciąg dalszy. Pozdrawiam i życzę weny :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział jest po prostu genialny.
    Cieszę się że jednak Itachi nie jest taki zły, jak się wcześniej wydawało.
    Także wreszcie poznajemy historie o Itachim i nie tylko... czekam już na dalszą część.

    Pozdrawiam i życzę weny oraz czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dawno mnie tu nie było, ale zawsze czytałam notki, tylko ich nie komentowałam zazwyczaj, za co przepraszam.
    Rozdział krótszy niż zwykle, ale zawsze sa takie długie, więc można Ci to wybaczyć.
    Lubię Twojego bloga, bo jest mało autorów, którzy prowadzą bloga do samego końca. Do tego tak ciekawie.
    Minus jest taki, że nie znoszę NaruHina, ale daję jakoś radę.
    Brakuje tu stanowczo SasuSaku, od paru rozdziałów nic z nimi nie było, a szkoda, bo to najlepszy paring w Naruto.
    No nic jak czekać na nowy rozdział.
    Pozdrawiam.
    ~Evelin.

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział genialny, nic dodać nic ująć. Szkoda, że troszkę krótszy, ale wybaczam ci, bo z każdą linijką denerwowałam się co będzie dalej Xd W końcu poznajemy historię Itachiego. Fajnie, fajnie ^^
    Pozdrawiam i czekam na kolejną notkę.

    Ps. Jeśli jesteś zainteresowany, zapraszam na nowy rozdział, który już jest szóstym :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. "Naruto, najlepiej jak potrafił, a że nie był dobrym mówcą, to co jakiś czas gubił wątek, opowiedział Hiashiemu wszystko po kolei."

    Wolałabym jakbyś napisał:

    "Naruto, najlepiej jak potrafił, opowiedział Hiashiemu, wszystko po kolei, ale, ponieważ nie był dobrym mówcą, to co jakiś czas gubił wątek."

    Rozdział super :) Mam nadzieje, że te wyjaśnienia ie będą zbyt długie... Czekam na kolejny rozdział. :)
    /HiNaru

    OdpowiedzUsuń
  10. Doskonały rozdział. Rażących błędów brak (poza tym wytkniętym ci w komencie powyżej przez Anonimowego), a poza tym upał wykańcza mnie tak,że i tak by mi się nie chciało ich szukać.

    Rola Itachiego trochę przewidywalna ale takie już uroki bazowania na postaciach z mangi czy anime. Jest też mały zgrzyt,bo nie zauważyłem dotychczas najmniejszej nawet wzmianki ze strony Kakashiego i Gaia odnośnie kogoś, z kim pracują - nawet gdy rozmawiali sam na sam. Co za tym idzie gdy tak sobie jakby nigdy nic wychodzi Itachi i stwierdza,że jest tajniakiem i rozpracowuje Akatsuki, a Kakashi i Gai tajemniczym sposobem o tym doskonale wiedzą - to sprawia to wrażenie manewru nazywanego w slangu fanów "asspull".

    Możesz odpowiedzieć,że w anime też to samo było i masz rację. W mandze jednak nie było ani jednej sceny prywatnej rozmowy postaci znających prawdę o Itachim do czasu gdy wszystko się wydało - Kishimoto zadbał więc, by po prostu nie było okazji do przekazania żadnych wskazówek czytelnikowi.

    Hinata dochodzi do siebie, co udowodniła wyciągając bardzo sprawnie z Naruto całą prawdę o Akatsuki. Naruto z kolei udało się wytłumaczyć przed nią ze swojej skłonności do odgrywania bohatera. Bardzo mi się podobała ich rozmowa.

    Historia się rozkręca, bo już wiemy, że Zetsu miał plecy gdzieś znacznie wyżej, daleko powyżej stanowiska komendanta (Tobi/Obito? Madara?), co powinno gwarantować całkiem sporo rozdziałów zanim historia dobiegnie końca. Jest tu wprawdzie lapsus, bowiem powstaje pytanie jakim niby cudem ktoś tak wysoko umocowany nie zauważył udziału w sprawie Gaia i Kakashiego skoro już były wskazówki, że komendant coś podejrzewa. Ale to zapewne wyjaśnisz.

    W każdym razie czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń