sobota, 19 lipca 2014

ROZDZIAŁ LIII

     Witajcie kochani po dłuższej przerwie, na piątej części naszej powieści. Trochę mi zeszło na tym urlopie, ale niestety, wszystko co dobre szybko się kończy :) Powracamy do naszych bohaterów, akurat w rocznicę naszego bloga :)
     Nie przeciągając zatem dłużej, zapraszam do lektury!
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nie wiedział skąd nagle wzięło się to ostre światło, chociaż to nie jego źródło go teraz zajmowało. Nurtujące było pytanie; gdzie się znajduje? Gdy będzie już znał odpowiedź, wtedy zastanowi się nad źródłem oświetlenia. Jednak dziwna sprawa z tym światłem. Na pozór wydawałoby się, że to słońce wiszące nad jego głową, jednak nie… to światło jest jakieś mocniejsze. Razi nawet przez zamknięte oczy. Stał, a może siedział, może nawet leżał, sam nie wiedział w jakiej dokładnie pozycji się znajduje.
            Z trudem otworzył oczy, ale natychmiast po tym je zamknął. Fala światła, która w nie uderzyła, sprawiła ból tak silny, że chłopak chwycił się za głowę. Miejsce gdzie znajdowała się potylica, zapulsowało nieprzyjemnie, jednak mimo to, nie wydał z siebie ani słowa.
            Po jakimś czasie ból ustąpił i znów lawirował, gdzieś… no właśnie… gdzie? W pewnej chwili światło jakby przygasło. Nie było już tak silne. Postanowił zaryzykować i znów otworzyć oczy. Z trudem podnosił ciężkie powieki, promienie powoli docierały do jego źrenic, rażąc je, ale już nie z taką siłą. Miał wrażenie, że patrzy w tarcze zachodzącego słońca. Rozejrzał się dookoła, starając się rozeznać w położeniu. Światło nie miało swojego źródła. Dochodziło z każdej strony. On sam natomiast, nie znajdował się w żadnym konkretnym miejscu. Unosił się gdziekolwiek był, nie mając za bardzo wpływu na przemieszczanie się. Z resztą po co miałby to robić. Gdzie nie spojrzeć – światłość i nic więcej.
Nagle jego uszu doszedł dziwny dźwięk. Pojedyncze piknięcie. Po nim nastała chwila ciszy i znów piknięcie. Znów cisza i znów piknięcie i tak cały czas. Zaczął nerwowo rozglądać się po bezkresnej przestrzeni, jednak źródła owego dźwięku nie udało mu się zlokalizować. Chciał krzyknąć, jednak głos odmawiał mu posłuszeństwa, natomiast myśli, które formułował, słyszał niezwykle wyraźnie. Zupełnie jakby ktoś stał obok i dosłownie wypowiadał na głos słowa, które tworzył jego umysł.
            - Gdzie ja jestem? Co jest? Słyszę siebie? Hej! Jest tu kto!?
            Odpowiedziała głucha cisza. Wykonał kilka ruchów rękoma i nogami w nadziei, że uda mu się przemieścić. Nawet jeśli mu się to udało, nie miało to sensu. Bo niby dokąd miałby się udać?
            Dryfował niczym łódź pozbawiona sternika, niesiona przez wodę. Cały czas to światło go raziło. Zamknął oczy, jednak nie pomogło. Promienie przebijały się przez powieki. Dodatkowo ten dźwięk, nieustannie wbijał się w jego głowę niczym szpilka. Czuł, że zaraz oszaleje.
            Czas w miejscu, w którym się znajdował, zdawał się mieć tutaj inna miarę. Bo w końcu ile się tutaj znajdował? Czym się kierować?
            Nagle jasna aura zniknęła. Całe otoczenie spowił mrok. Światło, które tak go drażniło, nagle znikło, pozostawiając go w całkowitych ciemnościach. Tylko dźwięk pozostał.
Pik… pik… pik…

* * *

            Czy To był sen? Czy w ogóle zasnął? Nie znał odpowiedzi na to pytanie. Światło znów się pojawiło, rozjaśniając ze wszystkich stron jego postać i znów ten przeklęty dźwięk. Do blasku można się przyzwyczaić, bo ten jak już pokazano, znika na jakiś czas. Znów poczuł ból z tyłu głowy. Chwycił się za to miejsce i zacisnął zęby. Nie był tak silny jak wczoraj, jednak czuł jakby coś wwiercało mu się w głowę.
            Po paru minutach – jeśli można tu się posługiwać jakimikolwiek jednostkami czasu – ból ów minął. Zaraz po tym poczuł coś na piersi. Jakby ją lekko przygniotło, ale nie przeszkadzało w oddychaniu. Zaraz po tym rozeszło się po jego ciele przyjemne ciepło. Odetchnął głębiej i poczuł dziwnie znajomych zapach, jednak nie mógł sobie przypomnieć skąd go zna.
            Światło znów zgasło, jednak delikatny ucisk na klatce pozostał. Co dziwne, wcale mu to nie przeszkadzało. Przeciwnie, dawało ukojenie.
            I ten przeklęty dźwięk.
            Pik… pik… pik…

* * *

            Otworzył oczy i w pierwszej chwili się przestraszył. Światło, które go do tej pory wyrywało ze snu, teraz się nie pojawiało. Z początku myślał, że stracił wzrok. Potem przypomniał sobie, że ostatnim razem, gdy światło znikło on pogrążył się w całkowitych ciemnościach. Co jednak mogło się takiego stać, że owego blasku nie było? Jego uszu znów docierało pikanie. Tego się chyba nigdy nie pozbędzie. Westchnął i poczuł coś dziwnego. Uścisku na klatce nie było. Dreszcze przeszły po plecach. Nie wiedział czemu, ale przeraziło go to bardziej niż brak światła. Oddech mu przyspieszył i jego nozdrza znów poczuły tę przyjemną woń. Po paru minutach uspokoił się i wdychał powietrze, starając sobie przypomnieć, skąd go zna.
            - To lawenda?
            Tak to na pewno lawenda, ale skąd ona tutaj?
            - Naruto…
            Cichy przyjemny głos rozbrzmiał w jego głowie. Głos kobiecy. Zaraz po tym kolejne fala ciepła rozeszła się po jego ciele. Kto? Kto go woła? Skąd ta osoba zna jego imię?
            - …przepraszam…
            Znów zabrzmiał ten głos. Jego właścicielka, zdawała się cierpieć. Przeprasza? Za co? Czy ona płacze? Co się dzieje do diabła?
            Chciał coś powiedzieć, dodać kobiecie otuchy. Nie musi przepraszać, ale niech zostanie przy nim. Jednak nie potrafił wydobyć z siebie ani słowa.

* * *

            Światło znów zapłonęło niespodziewanie silnym blaskiem. Jeśli posługiwać, się znanymi terminami i uznać owe światło za słońce, to chyba już trzeci dzień znajdował się w tym miejscu. Odetchnął głębiej, jednak lawendowy zapach, gdzieś się ulotnił. Tajemniczego dotyku na piersiach także nie czuł. Nastawił uszu, jednak znów jedyne co usłyszał to ten cholerny dźwięk. Miał ochotę rzucić czymś w źródło tego dźwięku.
Świadomość swojego położenia zdawała się coraz bardziej wyraźniejsza. Powoli zaczął rozumieć, że miejsce, w którym jest, nie jest realne. Może się to wydać błahe z punktu widzenia czytelnika, jednak Naruto do tej pory nie do końca zdawał sobie sprawy ze swojego położenia.
            Blondyn tkwił w zawieszeniu, oglądając swoje ręce, nogi, dotykając twarzy, głowy. Powędrował dłonią na potylicę, w miejsce gdzie kilka razy poczuł silny ból, starając się wykryć co było jego źródłem, jednak na nic nie trafił. Wspomniany ból zniknął równie nagle jak się pojawił. Przyjrzał się swojemu ubiorowi, na który składały się jego ulubione, lekko powycierane dżinsy, czarno-pomarańczowa bluza i ciemno-brązowe buty. Przez chwilę zastanawiał się skąd ma ten strój. Zwłaszcza buty. Pamiętał, że była zima i na pewno w nich nie chodził. Bardziej nadawały się na wiosenne spacery niż zimowe tułaczki po śniegu.
            Światło nagle znikło. Naruto miał już zamknąć oczy, gdy nagle poczuł ten przyjemny zapach. I to ciepło, które tym razem swoje źródło miało na jego ustach. Przyjemne dreszcze przeszły chłopakowi po plecach. Dwa palce przyłożył delikatnie do warg. Skąd to przyjemne uczucie?
            Przez dłuższy czas tkwił w tej ciemności. Był tak skupiony na sobie i na tym przyjemnym doznaniu, że pierwszy raz jego uszu nie dochodził ten irytujący dźwięk. Zamknął oczy i płytkim spokojnym oddechami delektował się przyjemną wonią lawendy, która dochodziła do jego nozdrzy.

* * *

            Powoli otwierał oczy. W pierwszej chwili miał wrażenie, że śni. Do tej pory otaczały go na przemian, dwie przeciwstawne zjawiska; światłość i mrok. Teraz, co prawda również ciemność, jednak dało się poznać jakieś linie, zakrzywienia, kształty. Obraz był rozmazany, ale wiedział, że coś się zmieniło. Chciał poruszyć ręką i nagle zdał sobie sprawę, że nie dryfuje gdzieś po przestrzeni, a leży na czymś miękkim. Dodatkowo jego ręka była unieruchomiona, czymś co na niej leżało. Poruszył nieznacznie głową i poczuł nieznaczny ból w okolicach potylicy. Dokładnie w tym samym miejscu co poprzednio, jednak już nie tak silny. Skrzywił się lekko i wziął głębszy oddech. Ten zapach, ten przyjemny zapach, dalej go czuł. Chciał wziąć głębszy oddech, gdy nagle poczuł jak coś uciska jego klatkę piersiową. Nie boleśnie, ale jakby na niej coś leżało. Spuścił wzrok i ujrzał ciemny, kształt na swojej piersi. Obraz jednak był na tyle rozmazany, że nie mógł się zorientować co to takiego. Ponieważ prawa ręką, była unieruchomiona, starał się podnieść lewą. Ta okazała się wolna. Uniósł ją do twarzy i parokrotnie przetarł oczy. Obraz nieznacznie się poprawiał, choć jeszcze nie na tyle, aby wiedzieć gdzie jest. Gdzieś z miejsca, które znajdowało się za jego głową, dochodziło światło. Niezbyt jasne, jakby księżycowe. W pewnej chwili skrzywił się po raz drugi na dobrze sobie znany dźwięk.
            - Kurwa, nigdy się od tego nie uwolnię.
            Tym razem jednak miał wrażenie, że jest wstanie w mniejszym bądź większym stopniu, zlokalizować źródło dźwięku. Przezwyciężając ból, zadarł głowę do góry na tyle na ile umiał.
            - A to co takiego?
            Wzrok jego natrafił pierw na okno, a potem powędrował niżej, na prostokątny kształt przez, który przechodziła zielona linia z dużą nierównością co kilka centymetrów. Za każdym razem, gdy pojawiała się nowa nierówność, dało się słyszeć piknięcie.
            Naruto Powoli składał rozbite kawałki świadomości w jedną całość, dzięki czemu powoli kształtował obraz swojego nowego położenia. Znów rozejrzał się dookoła. Wzrok wyostrzył się jeszcze bardziej i dostosował do panujących warunków. Po prawe stronie dostrzegł coś co przypominało łóżko szpitalne, szafkę i parawan. Po lewej stronie znajdowała się ściana pod którą leżał.
            - Szpital? Jestem w szpitalu?
            Podniósł nieznacznie głowę i ciężar spoczywający na jego piersi, znów dał o sobie znać. Przyjrzał się uważniej i po chwili zmiarkował, że ktoś przy nim leży na jednym łóżku. Głowa tej osoby spoczywa na jego piersi i trochę na ręce. Ból znów przeszył głowę chłopaka, która opadła na poduszkę. W oczach pociemniało i Naruto zapadł w sen.

* * *

            Światło delikatnie przebijało się przez jego powieki, jednak nie z taką siłą, jak dotychczas. Powoli otworzył oczy, gotowy na kolejną falę blasku, która miała go za chwilę uderzyć. O dziwo jednak, zamiast jednolitej jasnej przestrzeni ujrzał to samo – tak mu się przynajmniej wydawało – pomieszczenie. To co wcześniej widział niezbyt wyraźnie, teraz prezentowało się w pełnej ostrości. Okazało się, że faktycznie po jego prawej stronie stoi łóżko, szafka, nawet parawan. Prawą ręką chciał przetrzeć zaspane jeszcze powieki i zdał sobie dopiero teraz sprawę, że jest wolna. Podniósł lekko głowę i zorientował się, że nikt nie leży obok niego. W ogóle ktoś leżał? Może to kolejny omam.
            - Nareszcie się obudziłeś.
            Uszu Naruto dobiegł znajomy dźwięk. Zadarł nieznacznie głowę i dostrzegł znajomą postać, która siedziała obok niego, na krześle.
            - S…Sasuke…
            Blondyn ciągle miał wrażenie, że śni. Starał sobie przypomnieć, gdzie jest i jak się tu znalazł, ale silny ból dawał o sobie znać.
            - Jak się czujesz? – spytał spokojnie ciemnowłosy.
            - Chyba dobrze… - odparł niepewnie Uzumaki – powiedz mi… jesteś prawdziwy?
            Sasuke otworzył szerzej oczy ze zdziwienie, po czym parsknął śmiechem.
            - Czy gdybym nie był prawdziwy, zrobiłbym to?
            Uchiha wyciągnął rękę i palcem pstryknął Naruto w nos. Blondyn skrzywił się i szybko odsunął głowę, drapiąc się po miejscu, w które Sasuke go pacnął.
            - Nawet wyimaginowany, jesteś wkurwiający.
            - Cieszę się, że się dobrze czujesz.
            - Ja też… ale wolałbym wiedzieć, gdzie jestem
            - W szpitalu. Przez trzy dni byłeś w śpiączce.
            - Kurwa… co się stało?
            - Nie pamiętasz?
            - Za każdym razem, gdy staram sobie coś przypomnieć, boli mnie głowa.
            - Lekarz mówił, że może nastąpić chwilowa amnezja. Nie ma co się dziwić. Głowę to miałeś nieźle rozbitą.
            - Co takiego?
            Naruto wyciągnął ręce, które następnie powędrowały do głowy. Pod dłońmi poczuł delikatny dotyk jakiegoś materiału, który był owinięty wokół czoła i potylicy. Dodatkowo przy lewym łuku brwiowym miał plaster, który także nie wiedział skąd się wziął.
            - Ładnie cię ten dupek urządził. Pomyśleć, że parę minut później i…
            - Zaraz, chwila – Naruto popatrzył na przyjaciela – kto taki?
            - Naprawdę nie pamiętasz?
            - Pamiętam kurwa, tylko postanowiłem sobie pograć z tobą w kalambury!
            - Dobra już spokojnie nie unoś się – Sasuke przysunął się bliżej przyjaciela – powiedz mi ostatnią rzecz jaką sobie przypominasz.
            - Ostatnią rzecz… - Naruto rzekł bardziej do siebie niż do Sasuke. Skierował wzrok do góry, gdzie biały sufit zdobiły nieliczne bruzdy, świadczące o tym, że malarz nie do końca przyłożył się do swojej roboty. Oczy jego były teraz skupione. Naruto zmuszał umysł do pracy na najwyższych obrotach. Z każdą kolejną chwilą ból nasilał się coraz bardziej, ale czuł, że musi wiedzieć co się stało.
            - Pamiętam… - zaczął po dłuższej chwili – rozmawialiśmy, na klatce u mnie… ja, ty, Kiba. Coś się wtedy stało.
            - No wybiegłeś jak oszalały. Przyznam, że napędziłeś nam stracha. A dalej?
            - Motor… jechałem nim… po chuj ja go wziąłem w ten śnieg? Wiem, że udałem się w stronę magazynów…
            Sasuke słuchał uważnie przyjaciela. On już z grubsza wiedział co miało miejsce. Mógł powiedzieć przyjacielowi, jednak podczas gdy Naruto był jeszcze w śpiączce, lekarz wspomniał o możliwości wystąpienia czasowej amnezji i zalecił, aby stymulować umysł pacjenta do wysiłku i samodzielnego przypomnienia sobie wszystkiego co miało miejsce przed wypadkiem. Jeśli się powiedzie, znaczy to, że nie wystąpiły żadne komplikacje.
            - Hidan… on tam był – Naruto zadrżał głos, na samą myśl o Jashiniście – Sasuke on… on… to morderca!
            - Wiem, spokojnie – Sasuke podniósł rękę w uspokajającym geście – policja się nim zajęła już.
            Naruto popatrzył pytająco na przyjaciela.
            - Wszystkiego dowiesz się w swoim czasie. Póki co ty musisz sobie przypomnieć, co działo się dalej.
            Naruto wziął kilka głębszych oddechów. Czuł jak w jego umyśle kolejne kawałki, składają się w spójną całość. Powoli przypominał sobie rajd na magazyny, poszukiwania odpowiedniego budynku, walkę z Hidanem i…
            - Hinata! – blondyn momentalnie podniósł się z łóżka.
            Sasuke, który do tej pory siedział obok, zerwał się z krzesła i chwycił przyjaciela, aby ten nie wstawał z łóżka.
            - Leż kurwa!
            - Ale Hinata! Co z nią?!
            - Nic jej nie jest!
            Naruto przestał się szarpać i znów się położył. Przypomniał sobie walkę, to jak Hidan posłał Hinatę na ziemię jednym uderzeniem. Jak sam się z nim zmierzył i… przegrał. Serce zabiło mu szybciej. Znów przypomniał sobie dwa potężne ciosy, które pozbawiły go przytomności.
            - Co z nią?! Sasuke! – Naruto czuł jak serce wali mu niczym oszalałem. Nie wiedział co z nią.
            - Nic jej nie jest. Uspokój się do cholery! – Sasuke usiadł z powrotem na krześle.
            - Ale… wtedy…. Powalił mnie i… i…
            - Hinata ma się dobrze. Poleżała trzy dni na toksykologii ale nic jej nie będzie.
            - Na czym?
            - Toksykologia, taki oddział od zatruć.
            - No kurwa co ty? A myślałem, że to oddział gier i zabaw. Dlaczego na toksyno… czymś tam?
            - Okazało się, że ten psychol faszerował ją jakimś gównem. Czymś podobnym do pigułki gwałtu.
            - Co kurwa?! – Naruto znów zerwał się z miejsca.
            - Uspokój się. Nie znam się dokładnie na tym, w każdym razie na tyle na ile udało im się to zidentyfikować, to coś działa na człowieka w ten sposób, że ten staje się podatny na sugestie innych ludzi i ma wahania nastrojów. Tak samo jak ta pigułka gwałtu, tylko że podobno słabsze.
            Naruto w milczeniu słuchał przyjaciela. Jego pamięć co chwila przywoływała teraz kolejne karty wspomnień, na których Hidan częstował ich oboje herbatą, cukierkami. Ciarki go przeszły na myśl o tym, że to coś mogło być nafaszerowane czymś takim.
            - To wtedy…
            - Co wtedy? – Sasuke popatrzył zdziwiony na przyjaciela.
            Naruto opowiedział, jak wielokrotnie gdy spotykali Hidana, ten podtykał im coś pod nos. Jak Hinata chętnie to przyjmowała, jak potem zaczęła się dziwnie zachowywać. Blondyn dopiero teraz powiązał jej dziwnie zachowanie z działaniem narkotyku.
            - Ale, zaraz… skoro ona tu jest i ja tu jestem, a Hidanem…
            - … zajęła się policja.
            - Właśnie – Naruto podrapał się po blond czuprynie – mam spory mętlik w głowie, czuję że mnie sporo ominęło.
            - Nawet całkiem sporo.
            - To może byś mi pokrótce opowiedział co i jak?
            Sasuke podniósł się z krzesła i przeciągnął leniwie.
            - Chętnie ci opowiem, ale innym razem.
            - Jak innym razem? – Spytał Naruto z oburzeniem w głosie.
            - Bo teraz musisz porozmawiać z kimś innym.
            - Z kim mianowicie?
            Sasuke nic nie odparł tylko kiwnął głową, wskazując miejsce, które znajdowało się przed nim. Naruto odwrócił głowę i ujrzał w drzwiach ciemnowłosą dziewczynę, ubraną w szpitalną piżamę. Stała tuż przy framudze. Jej białe oczy były wpatrzone w podłogę. Głowa była nieznacznie pochylona. Wyraźnie chciała unikać spojrzenia innych ludzi. Wyglądała jak mała dziewczynka, która nabroiła i teraz boi się przyznać do tego.
            - Hinata… - Naruto wyszeptał jej imię, jednak ona zdawała się to usłyszeć, gdyż drgnęła nieznacznie.
            - Zostawiam was – rzekł spokojnie Sasuke i skierował się ku wyjściu, dodając na koniec – wpadnę jutro, to pogadamy i wszystko ci opowiem.
            Naruto nic nie odpowiedział, tylko kiwnął głową, po czym znów skierował wzrok na Hinatę.
            Dziewczyna zrobiła nieśmiało kilka kroków do przodu i usiadła na tym samym krześle, na którym jeszcze przed chwilą siedział Sasuke.
            - Jak się czujesz Naruto? – spytała cicho dziewczyna. Jej wzrok był skierowany w klatkę piersiową chłopaka.
            - Nie najgorzej – Naruto podniósł się i wysilił na uśmiech, jednak miał wrażenie, że wyszedł on dość sztucznie.
            Siedział wpatrzony w dziewczynę. Nie mógł uwierzyć, że po tym wszystkim są tutaj obok siebie, że udało im się przeżyć. Wtedy w tym magazynie bał się tylko o jedno. O to aby ten bandzior nie zrobił jej krzywdy.
            Hinata podniosła nieznacznie wzrok, jednak gdy napotkała spojrzenie Naruto, szybko go spuściła z powrotem.
            - Aż tak strasznie wyglądam? – spytał Naruto żartobliwym tonem.
            Hinata pokręciła głową i zacisnęła dłonie. Blondyn obrócił się na łóżku i siedział teraz na wprost dziewczyny, opuszczając nogi na dół. Dopiero po chwili zmiarkował, że jest ubrany w piżamę, najprawdopodobniej szpitalną, a jego ubranie leży złożone na szafce obok łóżka.
            Naruto nieznacznie nachylił się w kierunku dziewczyny. Jego nos znajdował się teraz na wysokości jej czoła. Znów poczuł ten przyjemny zapach i przypomniał sobie, skąd go kojarzy. Ulubiony szampon Hinaty miał w sobie ekstrakt z lawendy. Pamiętał, że zawsze lubił ten zapach.
            - Hinata, popatrz na mnie – rzekł cicho, a jego głos był ciepły i przyjemny.
            Dziewczyna podniosła nieznacznie wzrok. Teraz dopiero Naruto dojrzał, że w jej oczach tworzą się łzy, które delikatnie spływają po policzkach.
            - Hinata…
            - To moja wina… - wyszeptała.
            - Nie twoja.
            - Moja – nieznacznie podniosła głos – byłam uparta. Mogłam cię posłuchać. Powinnam nawet. A zamiast tego… Słuchałam wszystkich, wszystkich dookoła, tylko nie najważniejszej dla mnie osoby. Gdybym choć raz cię posłuchała, nie doszłoby do tego. Nie siedzielibyśmy teraz w szpitalu. On by cię nie zranił. Bylibyśmy dalej razem i…
            - A nie jesteśmy razem?
            - Jak możemy być? Po tym co ci powiedziałam?
            - Byłaś pod wpływem narkotyku, Sasuke mi powiedział.
            - To nie ma znaczenia. Nie usprawiedliwia mnie to. Powinnam była uważać, słuchać, a nie się głupio upierać przy swoim. Gdybym tylko…
            - Kocham cię…
            Hinata zamilkła i podniosła głowę. Z jej białych oczu płynęły łzy. Serce biło jej teraz tak mocno, że blondyn miał wrażenie iż słyszy je bardo wyraźnie. Spojrzenie dziewczyny spotkało ciepły błękit jego oczu, błękit który tak bardzo kochała.
            Naruto chciał powtórzyć te dwa najważniejsze słowa, gdy nagle dziewczyna wtuliła się w niego, przyciskając swoją głowę do jego piersi. Blondyn poczuł znów przyjemne ciepło, które rozchodzi się po jego ciele, od serca po resztę. Uniósł nieznacznie ręce i objąwszy dziewczynę, przytulił ją do siebie jeszcze bardziej. W tej chwili zdał sobie sprawę, jak bardzo brakowało mu jej ciepła. Przycisnął swoją twarz do jej głowy. Palcami rozczesywał jej ciemne, długie włosy i po raz pierwszy od dłuższego czasu poczuł ulgę. Jedynie czego się teraz bał, to tego, że to kolejny omam, z którego zaraz się obudzi.
            - Naruto…
            - Słucham?
            - Kocham cię…
            - Wiem… tak jak ja ciebie słońce…
            - Wybacz mi kiedyś. Nie musi być teraz, ale…
            - Nie mam czego ci wybaczać.
            - Ale…
            - Żadnych ale – Naruto nieznacznie odsunął dziewczynę od siebie. Znów spojrzał w jej oczy i rzekł, tym razem ciszej – nie mam czego ci wybaczać.
            Siedzieli wpatrzeni w siebie. Naruto trzymał Hinatę w rękach i powolnym ruchem zbliżył swoją twarz do jej. Po chwili ich usta spotkały się ze sobą. Pocałunek, z początku nieśmiały, jakby był ich pierwszym, z każdą kolejną chwilą stawał się coraz bardziej czuły i namiętny. Oboje rozkoszowali się tą wspólną chwilą. Dwa stęsknione serce znów się połączyły.

* * *

            - Naprawdę niczego nie pamiętałeś? – spytała Hinata, która siedziała teraz obok Naruto, wtulona w jego ramię.
            - Przez jakiś czas była czysta kartka. Jak rozmawiałem z Sasuke, to mi się coś niecoś zaczynało przypominać, ale to tak przez mgłę. Gdzieś to się tam w podświadomości kotłuje. Zachodzę tylko w głowę, co się działo po tym jak straciłem przytomność.
            Naruto popatrzył na Hinatę, mając nadzieję, że dziewczyna wypełni białą plamę w tej historii. Jednak ku swojemu rozczarowaniu, pomylił się.
            - Niestety, nie bardzo wiem.
            - Jak to? Ty też?
            - Nie wiem jak to wyjaśnić. Chyba przez ten narkotyk. Nie pamiętam w ogóle momentu jak on mnie tam zabrał. Przypominam sobie tylko jak się pokłóciłam z Kibą…
            - Pokłóciłaś się? – Naruto spojrzał z zaciekawieniem na Hinatę.
            - Tak… - ciemnowłosa ściszyła głos – po tym, jak przyznał się, że wymyślił całą tą historię z tym pobiciem. Kazałam mu się wynosić. Później pamiętam tylko, że wyszła z domu i…
            Naruto pogładził dziewczynę po twarzy, czując jej zdenerwowanie.
            - Później pamiętam, jak się ocknęłam związana w tym magazynie. To spojrzenie – Hinata zadrżała – to było straszne. To nie był człowiek, ale jakaś bestia.
            - Spokojnie… - Naruto przytulił mocniej dziewczynę – podobno policja się nim zajęła.
            Hinata nic nie podpowiedziała. Przez chwilę siedzieli w milczeniu. Oboje zdawali sobie sprawę, że minie trochę czasu, zanim będą mieli ochotę na poznawanie nowych ludzi.
            - Wiem, że z nim walczyłeś, ale dalszych wydarzeń nie potrafię sobie przypomnieć.
            Gdy tak rozmawiali, nagle do pokoju chłopaka weszła pielęgniarka. Naruto przyjrzał się jej uważnie. Na oko miała nieco ponad trzydzieści lat, ciemne włosy, szczupła, można powiedzieć, że jedna z tych, która nie narzeka na brak adoratorów. Twarz jej od razu pokazywała, że ma się do czynienia z osobą pogodną i sympatyczną
            - Tak przypuszczałam, że znów się tutaj zabunkrowałaś – rzekła z uśmiechem kobieta.
            Naruto zdziwiony popatrzył na Hinatę, która się delikatnie zarumieniła.
            - Jesteś jedynym pacjentem w tym szpitalu, który ma osobistą pielęgniarkę – kobieta zwróciła się tym razem do Naruto.
            - Tak? – chłopak był wyraźnie zmieszany, nie bardzo jeszcze rozumiejąc, o co tej kobiecie chodzi.
            - Tak, tak – pielęgniarka podeszła bliżej i westchnęła lekko – siedziała przy tobie w każdej wolnej chwili, raz ją nakryłam nawet, jak została na noc. Miałam ją obudzić, bo nie wolno oficjalnie pacjentom z różnych bloków przebywać razem, ale… wyglądaliście razem ta uroczo.
            Wypowiadając ostatnie słowa, kobieta zachichotała. Twarz Hinaty poczerwieniała jeszcze bardziej, co oczywiście nie uszło uwadze kobiety.
            - Nie masz się czego wstydzić moja droga – rzekła spokojnym głosem – miłość to piękna rzecz. Ale, ale, byłabym z tego rozmarzenia zapomniała. Rozmawiałam z lekarzem i powiedział, że prawdopodobnie jutro będziemy cię mogli wypisać. Dzisiaj jeszcze przeprowadzimy kilka szybkich badań, ale to już ci pan doktor opowie. A, no i najważniejsze, przyszli twoim rodzice, są tutaj ze mną.
            Mówiąc to kobieta odwróciła się i podeszła do drzwi wejściowych. Po chwili wróciła, a zza jej pleców wyłoniła się matka i ojciec Hinaty. Naruto, gdy tylko ich ujrzał wstał i przywitał małżeństwo.
            - Dzień dobry państwu.
            - Witaj chłopcze – odparła ciepło matka dziewczyny.
            - Jak się czujesz Naruto? – spytał Hiashi, gdy tylko przywitał się z córką.
            - Nie najgorzej, dziękuję. Chociaż pewnie jeszcze spędzę tu trochę czasu.
            - Najważniejsze, że wam obojgu nic nie jest – odparł mężczyzna i podsunął małżonce krzesło a sam usiadł na taborecie obok niej – cieszę się, że zbudziłeś się z tej śpiączki. Martwiliśmy się wszyscy o ciebie.
            Naruto poczuł dziwną falę ciepła, która trafiła do jego serca. Słowa mężczyzny, wywarły na nim tak silne wrażenie, że tylko wyznanie miłości ze strony Hinaty było w stanie to uczucie przewyższyć. W jednej chwili zdał sobie sprawę, że już nie tylko ciemnowłosa, ale także i jej rodzice, dostrzegają go. Nie w taki sposób, jak dostrzega się znajomych, ale jak kogoś o kogo się martwi i kogo los nie jest obojętny.
            - Gdy nam pielęgniarka powiedziała, że się obudziłeś, ogromny kamień spadł nam z serca – dodała kobieta.
            Słowa matki dziewczyny, wydawały się znajdować odzwierciedlenie w ich spojrzeniach. Ogromna ulga malowała się na ich twarzach, jakby ktoś zdjął z ich barków ogromny ciężar. Jednak mimo to, nie uszło uwadze blondyna, że wyglądali także na zmęczonych.
            - Nie potrafimy także wyrazić słowami wdzięczności za to, że uratowałeś naszą córkę.
            Naruto spojrzał na Hinatę, która siedziała obok. Wzrok miała spuszczony. Chłopak doskonale wiedział, że ciągle się za to wszystko obwinia. Wyciągnął prawą rękę i przykrył swoją dłonią jej palce, delikatnie je chwytając. Hinata podniosła wzrok na chłopaka, w którego oczach malowała się czułość.
            - To nic… zrobiłbym to jeszcze raz…
            Hinata słysząc te słowa, zadrżał i nieznacznie się uśmiechnęła. Ostatnie kilka dni były dla niej najgorszymi w życiu. Nie dość, że przechodziła katusze spowodowane działaniem narkotyku, to jeszcze przez swoją dziecięcą wręcz naiwność, naraziła siebie, a co najważniejsze osobę, którą kocha, na ogromne niebezpieczeństwo.
Gdy obudziła się w szpitalu i gdy w pełni dotarło do niej co się stało, serce jej rozdzierał ból i poczucie wstydu. Błagała niebo i ziemię, aby tylko Naruto przeżył. Chciała go przeprosić, za wszystko co mu zrobiła. Wiedziała, że to niewiele w porównaniu z tym co się stało, ale pragnęła tego z całego serca. Pragnęła także tego, aby Uzumaki jej nie znienawidził.
            Teraz siedziała obok ukochanego. Wybaczył, może nawet nigdy nie czuł urazy, poczucie winy jednak jeszcze rozsadzało jej serce.
            - Nie mówmy, o tym – odparł spokojnie mężczyzna – co się stało, tego już nie zmienimy. Nie rańmy naszych serc złymi wspomnieniami. Najważniejsze, że jesteśmy tutaj wszyscy razem.
            - Razem – Naruto, to właśnie słowo najbardziej utkwiło z całej wypowiedzi.
            - Hinata kochanie – rzekła matka dziewczyny. Jej głos był przyjemnie ciepły – lekarz mówił, że prawdopodobnie jutro cię wypiszą, tak się cieszę.
            Kobieta usiadła obok córki i przytuliła. Hinata nie potrafiła hamować łez i kilka kropel spłynęło jej po policzkach. Hiashi przyglądał się temu z uśmiechem i zwrócił się do Naruto.
            - Zostawmy je same. Matka z córką czasem nadają na takich falach, których my mężczyźni nie rozumiemy.
            Naruto pokiwał głową i powoli wstał z łóżka. W pierwszej chwili zachwiał się. Nie rozchodzone mięśnie potrzebowały chwili, aby odzwyczaić się od leżenia. Gdy chłopak stał już pewnie skierował się razem z Hiashi do wyjścia.
            - Niedługo wrócę, nie idź nigdzie – zwrócił się do Hinaty, gdy był przy drzwiach. Ciemnowłosa pokiwała głową i chłopak udał się wraz z mężczyzną na spacer po szpitalnych korytarzach.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
       Koniec na dziś, ale nie koniec powieści :) Co do rozdziału stwierdziłem, stwierdziłem, że nie będę dłużej czekał na pogodzenie Hinaty i Naruto, a okazja ku temu była chyba najlepsza. Wystarczająco wycierpieli :)
       Chciałem wszystkim podziękować za to, że przez okrągły rok odwiedzaliście mojego bloga i komentowaliście. Wszystkie uwagi starałem się jak najlepiej wcielać w życie. Mam nadzieję, że progres w moim stylu jest. Liczę także na to, że będziecie dalej tutaj zaglądać :)
        Kolejny rozdział już za tydzień (25-26 lipiec), a w nim: Trochę normalności w życiu naszej dwójki. Naruto opowiada Hinacie swoją tajemnicę. Tajemniczy goście.
                   

10 komentarzy:

  1. Nareszcie są znowu razem ;D .... Tak się ciesze :) ...
    To już rok ?? Tak szybko to z leciało.... Znalazłam twojego bloga w sierpniu i od tamtej pory regularnie go czytam.... To jak piszesz porusza moje serce i sprawia że ciagle chce wiecej ...
    Z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały i dalsze losy bohaterów zwłaszcza NaruHina :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej aż sie popłakałam... Jakie to było słodkie i cudowne ahh... Chce wiecej i wiecej. Ciekawość mnie zżera kto pomógł Naruciakowi. Nie mogę sie doczekać następnego rozdziału. Pozdrawiam i życzę duuużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękny rozdział! Nie spodziewałem się czegoś takiego, jak przeskok o te kilka dni. Mam nadzieję, że w następnym będzie napisane, kto pokonał Hidana...Jednak po tych słowach Sasuke "Ładnie cię ten dupek urządził. Pomyśleć, że parę minut później i…" myślę, że to Itachi zajął się Hidanem.
    Coś mi mówi, że chodziło mu o to, że kilka minut później przyjechali by na miejsce i Naruto mógłby już nie żyć...Ale to tylko domysły ^^

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. MEGA SUPER EKSTRA GENIALNY CHAP GENIUSZ Z CIEBIE . Normalnie oskar ci się należy za całe opo heh cieszę się że wkońcu się pogodzili są razem NaruHina UWIELBIAM !!! Noi tak Naruto wybaczył Hinacie ale czy Hinata wybaczy Naruto jak się dowie o incydentach z Shion heh co będzie dobiero jak Shion odwiedzi Naruciaka w szpitalu konfrontacja ? heh będzie ciekawie NaruHina rządzi !!! Ciekawe czy wogóle do tego dojdzie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. kocham kocham i jeszcze raz kocham świetne opowiadanie Naruto i Hinata razem superrrrr.... a ta głupia Shino niech sie nie wpierdziela haha

    OdpowiedzUsuń
  6. Cud, miód i orzeszki do tego normalnie XD Rozdział świetny :) Nareszcie Naruto i Hinata razem :D Pięknie to wszystko napisałeś. Chociaż powiem Ci, że byłam z lekka zawiedziona, że nie przedstawiłeś co się działo w magazynie gdy Naruto stracił przytomność. Ale jak się okazało, że wszyscy są bezpieczni to kamień z serca mi spadł. Mimo to dręczą mnie pytania.. Jak złapali Hidana? Kto go złapał? Czy zginał połykając truciznę jak zapowiadał? Liczę na jakieś retrospekcje ;)
    Nie mogę się doczekać co przygotujesz w następnym rozdziale ;)
    Pozdrawiam i weny życzę <3

    OdpowiedzUsuń
  7. nie wiem czy popłakalam się ponieważ od czytania rozbolały mnie oczy czy może dlatego ,że ten rozdział był na prawdę super :D Z niecierpliwością czekam na następny rozdział i życze bardzo dużej weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo fajny rozdział :) Mam nadzieje, że w kolejnych będzie więcej ShikaTema :) No i może Ino ułoży się z Sai'm...

    OdpowiedzUsuń
  9. nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. ten był super. ciekawe co się stało po straceniu przytomności przez Naruto i jaki to on sekret ukrywa. ja zgaduje że po calej akcji w magazynie wparowali ta Sasek iKiba a potem dołączyli się Kakashi i Gai albo na odwrót.

    Pozdrawiam
    Rei Ryuu

    OdpowiedzUsuń
  10. Genialne. Po prostu dzieło sztuki. Nie, to więcej, to wspaniałe... Nie wiem jak to opisać.
    Super *///*

    Ja tu się spodziewałam walki na śmierć i życie, a tu... "Światłość, mrok..."

    Efekt zajebisty, że tak się wyrażę. ;)

    Muszę przyznać, że świetnie manewrujesz wątkami. Bardzo mi się to podoba. ^^

    Z utęsknieniem czekam na ciąg dalszy i wyjaśnianie, co się działo po tym, jak Naruciak stracił przytomność. Weny ;)

    OdpowiedzUsuń