sobota, 14 czerwca 2014

ROZDZIAŁ L

    Witam serdecznie wszystkich czytelników :) Przed nami 50 (!) rozdział naszej powieści. Przyznam szczerze, że nie sądziłem, że aż tyle tego wyjdzie. Gdy zacząłem pisać opowiadanie, planowałem góra 20 notek, a tutaj 50 i zapewniam, że na tym nie skończymy :) Mam nadzieję, że dotychczasowe rozdziały, przypadły wam do gustu. Starałem się jak najlepiej stosować do waszych wskazówek i sugestii, mając nadzieję, że robię przy tym postępy.
    Akcja dalej idzie naprzód i... nie chcąc psuć przyjemności czytania, zakończę właśnie w tym miejscu :)
    Zapraszam do lektury!
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hinata zaczynała przepisywać notatki z drugiego zeszytu. Kiba w tym czasie siedział obok dziewczyny i niby przyglądając się swoim bazgrołom, rozpamiętywał dzisiejszy dzień, który już teraz można powiedzieć, nie należał do najprzyjemniejszych.
            Inuzuka, jak co dzień zjawił się na uczelni w towarzystwie dwójki swoich nieodłącznych przyjaciół: Saia i Shino. O ile relacje między nimi były dalej przyjacielskie, o tyle reszta znajomych z grupy, znacząco odsunęła się od szatyna. Kiba z początku nie zdawał sobie tego sprawy, w końcu Sasuke nigdy go nie lubił z wzajemnością. Z Sakurą także miał raczej poprawne stosunki, ale nigdy jakieś wyjątkowo zażyłe. Cała reszta ferajny natomiast… najprościej mówiąc, ze wszystkimi – poza wcześniej wspomnianym Sake i Shino - był na stopie koleżeńskiej, ale nic ponadto. Toteż nie zorientował się szatyn, że niski poziom uczuć, którym obdarzali go inni studenci z roku, jeszcze bardziej się obniżył.
            Wszystko zaczęło się podczas okienka między zajęciami. Cała grupa plus Temari, zebrała się w jednej z sal, która służyła na co dzień za palarnię. Shikamaru, zaraz gdy tylko przekroczył prób pomieszczenia, dobył papierosa z kieszeni swojej bluzy. Odpaliwszy go i wziąwszy kilka głębszych buchów usiadł na ławce przy oknie, nie chcąc innym psuć powietrza. Temari, która nie znosiła zapachu papierosów usiadła z resztą ekipy i po chwili pokój wypełnił się odgłosami rozmów.
            Przeróżne tematy poruszano. Sakura, Temari i Ino żywo omawiały nowe ciuchy blondynki. Różowowłosa w głębi duszy była wściekła na siebie, że sama nie skusiła się na bluzkę, w której Ino paradowała teraz niczym gwiazda. Sai, Shino i Kiba jak zwykle pochłonięci byli swoimi sprawami. Tym razem tematem ich zażyłej dyskusji było RPG fabularne, któremu w ostatnim czasie oddawali się z namiętnością. Jednym słowem każda pomniejsza grupa, która się wytworzyła, miała jakiś swój temat przewodni w dyskusji.
            Shikamaru, który spokojnie popalał papierosa i wydmuchiwał dym przez niewielką szczelinę uchylonego okna, przyglądał się uważnie trzyosobowej grupie. Nara powoli analizował wszystko po kolei, a ponieważ podczas palenia myślało mu się najlepiej, toteż zaraz tylko gdy skończył jednego papierosa, zaraz odpalił następnego, czym wywołał lekki gnie u Temari.
            - Mógłbyś przestać wreszcie palić? Nie możesz rzucić tego gówna? – rzekła poirytowana dziewczyna.
            - Rzuciłbym, gdyby to nie było takie upierdliwe – odparł spokojnie chłopak, puszczając kółka z dymu.
            - A niby co w tym takiego upierdliwego?
            - No wiesz, głód nikotynowy, nie masz co zrobić z rękoma i takie tam.
            Dziewczyna nic nie odparła, tylko wywróciła oczami i wróciła do rozmowy z dziewczynami. Shikamaru natomiast, zaczął na nowo swoje rozważania. W pewnej chwili, niespodziewanie zwrócił się do Kiby.
            - Jak głowa Kiba?
            Wszyscy przerwali rozmowę i nagle w pokoju zapanowała cisza. Kiba spojrzał zdziwiony na młodego Narę, który przyglądał mu się z uwagą.
            - Nie rozumiem – odparł szatyn.
            - Twoje siniaki – Shikamru kiwnął głową, jakby wskazywał na coś – widzę, że prawie całkiem zniknęły, tylko rozcięcie zostało.
            - A to… - Inuzuka odruchowo przejechał delikatnie dłonią po szwach – lepiej, dzięki, że pytasz.
            - Tak się zastanawiam… - Shikamru wziął głębszy oddech – tego dnia kiedy się pobiliście… widziałem się z Naruto wcześniej.
            Kiba poczuł jak ciarki przechodzą mu po plecach. O co mu chodzi?
            - Podobno imprezowaliście – odparł w końcu szatyn.
            - Tak zgadza się, ale nie o tym myślę.
            Shikamaru zaciągnął się papierosem. Wszyscy siedzieli i czekali w skupieniu, jakby za chwilę miało się coś wydarzyć.
            - Przed tą imprezą – zaczął wreszcie Shikamaru – Coś się wydarzyło, co nie daje mi spokoju.
            - Co takiego? – Kiba miał skupioną minę. Czuł jak wzrok Shikamaru wypala mu duszę.
            - Mówisz, że Naruto najpierw parę razy przywalił ci z pięściami w szczękę, ty upadłeś i zaczął kopać?
            - Tak, tak było. Tak jak wtedy powiedział.
            - Rozumiem – Shikamaru wstał i powolnym krokiem zaczął zbliżać się w kierunku drzwi, w których się zatrzymał – Naruto przed tą imprezą, jak to on z resztą, nie za bardzo uważał gdzie stawia nogi. Była wtedy okropna ślizgawica i jak łatwo przewidzieć, tak jak stał, tak się wypierdolił. Dziwnym trafem upadł wtedy w taki sposób, że z zdarł sobie skórę z rąk, zgadnij z jakiej części.
            - Skąd mam wiedzieć?! – Kiba ledwo się pohamował, żeby nie wstać.
            - Na kostkach.
            Wszyscy spojrzeli po sobie, a po chwili oczy zebranych przeskoczyły na Kibe i potem na Shikamaru.
            - Mniejsza, jednak o to – kontynuował Shikamaru – Powiedziałeś wtedy, że Naruto uderzył cię kilka razy w twarz? Gdzie dokładnie?
            - Kurwa człowieku! O co ci chodzi?! – Kiba nie wytrzymał i zerwał się z miejsca – co to kurwa za pytania?!
            - Dlaczego się denerwujesz? – spytał spokojnie Shikamaru.
            - Bo mnie wkurwiają te pytania?!
            - A to jakaś tajemnica?
            - A po chuj ci to?!
            - Tak z ciekawości pytam.
            - W nos! Zadowolony? Przywalił mi prosto w nos! – mówiąc to Kiba dał krok w przód i pokazał palcem na okolice nosa – cud, że mi go nie złamał! Zadowolony?!
            Shikamaru nic nie odparł. Zgasił o ścianę niedopałek papierosa, który następnie rzucił niedbale do kosza i odwrócił się w kierunku wyjścia. Zanim jednak wyszedł, wypowiedział ostatnie zdanie.
            - Rany, które Naruto miał na rękach nie powstają od uderzeniu w nos – po tych słowach Nara opuścił palarnie, zostawiając oszołomionego Kibę i resztę grupy.

* * *

            Łatwo się domyślić, że zaraz po tym Kiba poczuł się mocno przygnieciony przez spojrzenia pozostałych zebranych w pokoju. Toteż długo się nie zastanawiając, chwycił swój plecak i szybkim krokiem opuścił palarnie. Za plecami słyszał, jak powoli rozbrzmiewa zażarta dyskusja. Głupek, kurwa, debil! – rugał się w myślach – Niepotrzebnie wyszedłem, dałem nogę, równie dobrze mogłem stanąć na środku i przyznać się do winy, teraz na pewno się domyślają. Był wściekły zarówno na siebie jak i na Shikamaru. Kurwa mać! Po chuj zaczynał tą gadkę, chuj mu do tego!
            Inuzuka wyszedł na główny korytarz i zaczął rozglądać się nerwowo. No i po chuj ja go szukam? Znajdę go i co? Wpierdolę mu? Wściekły szatyn zamachnął się i z całych sił rzucił plecakiem o podłogę. Głuchy łomot rozszedł się po całym korytarzu, zwracając uwagę pojedynczych studentów, którzy teraz patrzyli na Kibę. Chłopak zaklął pod nosem i podniósł plecak z ziemi.
            - Po co niszczyć dobry plecak? – usłyszał za plecami znajomy głos.
            Kiba odwrócił się w jednej chwili i dojrzał jak Shikamaru stoi spokojnie, z rękoma w kieszeniach.
            - Odpierdol się ode mnie! – wrzasnął Kiba – czego chcesz?!
            - Nie drzyj się, nie jestem głuchy – Shikamaru leniwie się przeciągnął i podszedł do szatyna – słuchaj, jest to dość upierdliwe, ale mamy do pogadania.
            - Mało ci jeszcze kurwa? Nie mamy o czym gadać! – odparł nerwowo Inuzuka.
            - Mamy, choć wierz mi, że ja również nie mam na to ochoty.
            - No więc po chuj chcesz gadać?! Najpierw odwalasz tą szopkę, a teraz…
            - Sam jesteś sobie winien – Shikamaru podniósł nieznacznie głos – ale nie mam ochoty drążyć tego tematu. Chcę pogadać o czymś innym.
            Kiba nic nie odpowiedział. Czuł jak emocje powoli z niego uchodzą. Zastanawiał się czego ten pajac może od niego chcieć.
            - Normalnie spytałbym Naruto, ale sądzę, że ty będziesz się lepiej orientował w sytuacji. Chodzi o Hinatę.
            Kiba otworzył szerzej oczy i przyglądał się zdziwiony Shikamaru.
            - Hinatę? A po cholerę ci ona?
            - Było nie było, jesteś teraz najbliżej niej. Może będziesz w stanie mi powiedzieć co się z nią dzieje?
            Inuzuka w pierwszej chwili zdawał się nie bardzo rozumieć pytania.
            - Jak, co się dzieje? A co się ma dziać?
            - Kurwa, ale to upierdliwe. Mówię tylko, że Hinata nie do końca zachowuje się, tak jakby była sobą. Nie potrafię dokładnie tego ująć. Coś z nią jest nie tak. Jest jakby nieobecna, ciągle ostatnio choruje. Pomyślałem, że coś wiesz.
            - Nawet jeśli, to co cię to interesuje?
            - Moje motywy nie są teraz ważne. Możesz odpowiedzieć na moje pytanie?
            Kiba długi czas milczał. Z początku nie miał ochoty na żadną rozmowę z Shikamaru, jednak z każdą kolejną minutą sam zaczął się nad tym zastanawiać. Faktycznie Hinata zachowywała się ostatnio bardzo dziwnie. Te jej choroby, nagłe zmiany nastrojów. Skoro taki lamus jak Shika to zauważył, to znaczy, że coś jest na rzeczy.
            Niechętnie, ale jednak w końcu Inuzuka opowiedział ciemnowłosemu o swoich spostrzeżeniach. Opowiedział jak był świadkiem sceny, w której uczestniczył on i siostra Hinaty, o jej huśtawkach nastrojów. Wspomniał także o jej znajomym i o niemiłym wrażeniu, jakie na nim wywarł.
            - Znajomy? – Shikamaru wydał się jakby zamyślony.
            - Tak. Taki dryblas, na oko około trzydziestki. Hidan czy jakoś tak.
            - Rozumiem.
            - Znasz go? – spytał podejrzliwie Kiba.
            - Niestety nie, ale Naruto coś o nim wspominał. Długo go Hinata zna?
            - Nie mam pojęcia, miesiąc może dwa.
            - Jak myślisz, od jak dawna Hinata się tak zachowuje?
            - Jakiś miesiąc – odparł niepewnie Kiba. Tak mu się wydawało.
            - Rozumiem.
            - Możesz powiedzieć, do czego zmierzasz? – spytał szatyn lekko poirytowany zachowaniem Shikamaru. Nie lubił jak inni mieli przed nim jakieś tajemnice.
            - To może znaczyć wszystko albo nic. Mam prośbę.
            - Zapowiada się ciekawie – prychnął Kiba – co to za prośba?
            - Chcę żebyś miał oko na Hinatę – głos Shikamaru przybrał teraz tak poważny ton, aż Kibie przeszły ciarki po plecach – na razie to nic pewnego, ale coś mi się nie podoba. W każdym razie ty jej pilnuj, a ja pogadam z Naruto.
            Szatyn poczuł kolejną falę dreszczy. To wszystko nie wróży nic dobrego. Normalnie olałby sprawę i kazał Shikamaru iść do diabła, jednak w tym wypadku coś było na rzeczy. Inuzuka przypomniał sobie spotkanie z tym całym Hidanem i wspomnienie to nie należy do najprzyjemniejszych. Może Nara miał rację i ten świr ma jakiś związek z dziwnym zachowanie Hinaty?
            - Rozumiem, że chciałeś pogadać – rzekł po dłuższej chwili szatyn – ale dlaczego odstawiłeś tą szopkę przy wszystkich z tymi śladami?
            - Nawet nie starasz się już ukryć, że zmyśliłeś całą tą historyjkę, prawda?
            - Może, ale po co to było? Jak chciałeś pogadać, wystarczyło podejść.
            Shikamaru westchnął ciężko i odparł.
            - Mało już zła wyrządziłeś? To i tak kiedyś wyjdzie. Co prawda Naruto jest mi obojętny, ale nie zasłużył na taki los. Hinata z resztą też nie.
            Po tych słowach Shikamaru wyminął Kibę i oddalił się powolnym krokiem.

* * *

            - Kiba, Kiba…
            Inuzuka wyrwany z zamyślenia na dźwięk swojego imienia, rozejrzał się nerwowo po pokoju. Hinata przyglądała mu się ze zdziwieniem.
            - Kiba… stało się coś? – spytała z troską w głosie.
            - Nie, wszystko w porządku, zamyśliłem się – odparł chłopak z ulgą w głosie.
            - Na pewno, wyglądasz na zmęczonego, może się zaraziłeś ode mnie?
            - Nie, naprawdę wszystko dobrze, trochę mi się pić chce tylko.
            - O rety! – Hinata poderwała się z miejsca – zapomniałam, przecież siedzisz u mnie tyle czasu, a ja ci nic nie zaproponowała, wybacz już lecę do kuchni.
            Kiba nie zdążył jeszcze nic odpowiedzieć, gdy Hinata zniknęła w drzwiach i słychać było tylko jej kroki, gdy zbiegała po schodach na dół. Inuzuka siedział sam w pokoju ze swoimi myślami, ciągle wracając do dzisiejszej rozmowy z Shikamaru. Ten dupek miał rację. Rację we wszystkim! Kłamstwo kiedyś wyjdzie na jaw. Dwie osoby cierpią przez jego chorą zazdrość i na dodatek ten siwus, kręcący się obok Hinaty. Szatyn powoli zaczął zdawać sobie sprawę, ze swojego beznadziejnego położenia. Chłopak spojrzał w kierunku drzwi. Hinata pewnie jeszcze siedziała w kuchni. Modlił się w duchu, aby siedziała tam jak najdłużej, chcąc odwlec to co nieuniknione.
            Z głębi korytarza zaczęły dobiegać odgłosy kroków. Po chwili do pokoju weszła Hinata, trzymając dwa kubki w rękach. Kiba wstał i pomógł dziewczynie z naczyniami. Gdy oboje znów siedzieli przy biurku, Hinatę zaczęły przechodzić dreszcze, z początku starała się nie zwracać na to uwagi, jednak po chwili wstała i podeszła do szafy, z której wyjęła grubą, czarno-pomarańczową bluzę, którą nałożyła na siebie.
            - Zimno coś się nagle zrobiło – rzekła dziewczyna.
            Kiba, wyczulony na zachowanie dziewczyny, przyjrzał się jej uważnie. Faktycznie, ręce jej drżały, jednak na czole pojawiały się krople potu. Głos także miała jakiś inny. Co się dzieje do cholery? – zastanawiał się chłopak. Gdy dziewczyna usiadła obok, Inuzuka zwrócił uwagę, na bluzę którą miała na sobie ciemnowłosa.
            - Fajna bluza, ale czy nie za duży rozmiar kupiłaś?
            - Co? A to… to nie moja, tylko Naruto. Pożyczył mi ją kiedyś, jak złapała nas burza. Miał ją później odebrać, ale… zapomniał.
            Hinata wyraźnie posmutniała. Kiba znów poczuł jak targają nim wyrzuty. Przez ostatnie kilka dni bił się ze swoimi myślami. Za każdym razem, gdy zdecydował się przyznać do kłamstwa, zaraz pojawiał się strach. Strach przed gniewem, przed tym, że wyjdzie na skończonego dupka i zawsze kończył swoje rozważania na tym, że jednak się nie przyzna.
            Teraz jednak, gdy widział przygnębioną przyjaciółkę, wiedząc, że on jest sprawcą jej samopoczucia, czuł jak w nim także wzbiera smutek. Wszystko było dobrze, a on to zepsuł. W tej chwili, poczucie winy i wstydu, brało powoli górę nad strachem. W końcu strach stał się tak mały, przy owym uczuciu, że Kiba przestał go odczuwać.
            - Hinata… - rzekł cicho chłopak – muszę ci coś powiedzieć.

* * *

            Tego dnia Naruto i Sasuke postanowili spotkać się w domu Uchihy i jeszcze raz wszystko omówić. Nie trzeba wspominać o tym, że z każdą kolejną minutą sprawa wyglądała na coraz bardziej skomplikowaną. Uzumaki z początku czuł pewne obiekcje co do miejsca spotkania. W końcu jeśli Itachi jest w to wszystko zamieszany, to czy niebezpieczniej byłoby się spotkać u niego?
            Sasuke doskonale rozumiał obawy Naruto. Ostatnimi czasy on sam czuł się obco pod swoim własnym dachem, jednak jakaś część braterskiej miłości nie dopuszczała do niego myśli, że Itachi mógł być zamieszany w te morderstwa. Mimo, że był świadkiem rozmowy swojego brata z szefem tej szajki, ciągle powtarzał sobie, że może jest jakieś logiczne wytłumaczenie tego wszystkiego.
Kolejnym powodem, dla którego spotkali się dziś w domu Sasuke, był fakt, że to ciągłe wychodzenie młodego Uchihy z domu może wzbudzić podejrzenia u brata. W sytuacjach niebezpiecznych ludzki umysł działa w stanie podwyższonej gotowości, kierując poczynaniami ludzkimi tak, aby w jak najnaturalniejszy sposób, przejść obok niebezpieczeństwa, bez wywoływania podejrzeń. Toteż pod pretekstem wspólnej gry na konsoli, Naruto i Sasuke postanowili wziąć wolne w pracy i faktycznie, do czasu wyjścia Itackiego z domu, chłopaki siedzieli na podłodze wgapieni w telewizor.
            Gdy starszy z braci Uchiha wyszedł z mieszkania, chłopcy upewniwszy się, że odjechał, wrócili do prawdziwego powodu spotkania. Blondyn wyjął jeszcze raz z plecaka teczki z dokumentami. Podczas gdy chłopak układał je na podłodze, Sasuke udał się do pokoju brata, z którego wrócił, również z jakąś teczką. Gdy Naruto przyjrzał się jej uważniej, dostrzegł napis „Akta sprawy…” i momentalnie znieruchomiał.
            - Sasuke – rzekł drżącym głosem, pokazując palcem akta – co… co to jest?
            - Akta sprawy zabójstwa Nii Yugito.
            - Nii Yugito? To ta dziennikarka?
            - Tak, ta sama.
            - Skąd to masz?
            - Znalazłem u Itackiego.
            - Chcesz powiedzieć, że to są akta policyjne? Twój brat się tym zajmuje?
            - Wygląda na to, że tak. Widziałem tą teczkę już wcześniej, ale twierdził wtedy, że to akta zwykłego napadu – Sasuke usiadł obok Uzumakiego, rozwiązał teczkę i zaczął wyjmować jej zawartość – przypomniałem sobie o niej, po tym zdarzeniu w firmie i postanowiłem się temu przyjrzeć dokładniej. Popatrz.
            Sasuke podał blondynowi zdjęcia. Naruto przez chwilę studiował je uważnie, pamiętał, że podobne zdjęcia pokazywali w wiadomościach. W pewnej chwili chłopak zatrzymał się na jednym ze zdjęć, które oglądał długi czas.
            - Co, żeś się tak zapatrzył? – spytał zdziwiony Sasuke.
            - Ten symbol – odparł Naruto drżącym głosem.
            - Tak, ten świr go wszędzie zostawia.
            - Nie o to chodzi. Ja go znam… mam wrażenie, że już go gdzieś widziałem.
            - Pewnie w telewizji albo gazetach. Sporo go ostatnio – Sasuke wzruszył ramionami.
            - Nie, to nie to. Kurwa, już od paru dni to za mną chodzi i nie mogę sobie przypomnieć, gdzie go widziałem.
            - Wydaje ci się. Mówię ci, że najpewniej w telewizji go zobaczyłeś, bo niby gdzie indzie? Chyba, że spotkałeś tego świta osobiście – dodał, na wpół ironicznie Sasuke.
            - Bardzo zabawne – Naruto machnął ręką i oparł się plecami o łóżko – tak w ogóle to głodny jestem.
            - Ja pierdole, czy ty nie masz poważniejszych zmartwień?
            - No co? Cały dzień nic nie jadłem.
            - I może mam ci jeszcze kanapkę zrobić?
            - No wiesz, w końcu jestem twoim gościem.
            Sasuke nic nie odpowiedział, tylko machnął ręką i udał się do kuchni. Za nim Naruto, któremu na myśl o strawie poprawił się humor. Ciemnowłosy podszedł do lodówki i spojrzał z ironią na przyjaciela, który usadowił się wygodnie przy stole, z miną mówiącą „nakarm mnie”. Chłopak otworzył lodówkę i przez chwilę stał wpatrzony w jej wnętrze.
            - Kurwa, zapomniałem zakupy zrobić z tego wszystkiego.
            - No! Co jest?! Gdzie jedzenie?
            - W sklepie kurwa, ruszaj dupę. Przejdziemy się na zakupy i przy okazji obgadamy jeszcze całą sprawę.
            Naruto wyraźnie zawiedziony, niechętnie wstał od stołu.
            - Wiesz co? Zanim się wybierzemy, chodźmy jeszcze do mnie – rzekł Naruto, gdy chłopcy się zbierali do wyjścia.
            - A po co?
            - Zostawiłem portfel w domu. Pójdziemy po niego, to przy okazji ja też coś do domu kupię, bo u mnie w lodówce tylko światło. No chyba, że chcesz mnie zasponsorować.
            - Pierdol się.
            - Tak właśnie myślałem – odparł radośnie blondyn i po chwili przyjaciele byli w drodze do mieszkania Uzumakiego.
            Właśnie rozpętała się zawieja śnieżna. Biały pył szalał w powietrzu, oślepiając każdego, kto zdecydował się teraz wyjść z domu. Sasuke co chwila puszczał soczystą wiązankę, pod adresem pogody.
            Naruto również czuł te wątpliwe pieszczoty ze strony pogody, jednak powstrzymywał się od tego typu uwag. W pewnym momencie wichura przybrała na sile i mimo, że do domu Naruto było dosłownie kilkanaście metrów, chłopcy postanowili się skryć w jednej z parceli, której ściany chroniły ich przed nieprzyjemnym zimnem.
            Naruto, który stał u wyjścia z parceli i z obojętną miną patrzył przed siebie. Sasuke stał obok chłopaka i z takim samym wyrazem na twarzy patrzył na podłogę. Każdy z nich myślał o czym innym.
            Blondyn przez cały ten czas wspominał Hinatę. Serce przyspieszało swoje bicie za każdym razem, gdy o niej myślał, a umysł zanurzał się w kadzi pełnej smutku. Często gdy był sam, wracał myślami do wspólnie spędzonych chwil, które stanowiły najpiękniejsze momenty w jego życiu, aby następnie wspomnieć bolesne rozstanie. Za każdym razem, gdy przypominał sobie ostatnie słowa, które do niej skierował, doznawał silnego ukłucie w sercu.
Tamtego dnia, czuł żal i zawód. Kochał ją całym sercem, a ona stanęła przeciwko niemu. Z drugiej jednak strony starał sobie wytłumaczyć jej zachowanie. Kiba to jej przyjaciel, w ogóle Hinata miała bardzo niewielu znajomych, dlatego tak bardzo starała się pielęgnować to, co miała. Chciała tak dobrze, że w pewnym momencie poczuła, że ma związane ręce. Obie bliskie jej  osoby stanęły po dwóch, przeciwnych stronach. Wszystko się pokomplikowało. Na dodatek ten Hidan. Gość zjawił się tak nagle.
            Myśli Naruto mimowolnie schodziły z postaci stalowowłosego na coś innego. Coś co od paru dni nie dawało mu spokoju. Dziwny symbol, który widział parę dni temu w telewizji i który widnieje w dokumentach, które Sasuke zwędził bratu. Uzumaki starał się ze wszystkich sił, przypomnieć sobie, gdzie ów symbol widział, jednak w tym miejscu napotykał czarną dziurę.
            Podczas gdy Naruto główkował na owym symbolem, Sasuke tonął w swoich własnych myślach. Przed oczami miał wyraźny obraz jego brata, który właśnie rozmawia z dyrektorem „Akatsuki”. Ciemnowłosy przywołał w pamięci idealnie przebieg rozmowy jego brata z szefem szajki. Tak szajki. Z każdą kolejną minutą do Sasuke docierał fakt, że nie można inaczej nazwać tej całej bandy inaczej, jak organizacją przestępczą. Zamieszanie w morderstwa, fałszowanie faktur.
            Ciemnowłosy podniósł głowę do góry i wziął głęboki oddech. Sprawy się naprawdę pokomplikowały.
            - Chyba trochę się uspokoiło – głos Naruto wyrwał ciemnowłosego z zamyślenia.
            Faktycznie, wichura jakby zelżała toteż, chłopcy ruszyli w kierunku bloku Naruto. Blondyn przez chwilę szukał kluczy po kieszeniach spodni i kurtki, aż w końcu znalazłszy je, otworzył drzwi i oba zaczęli powoli wchodzić po schodach na górę.
            Gdy pokonywali ostatnie pół piętro, Naruto podniósł wzrok i momentalnie znieruchomiał. Sasuke, który szedł za nim, wpadł na blondyna i chłopcy omal nie stoczyli się ze schodów.
            - Jak ty łazisz ośle? – spytał poirytowany Uchiha.
            Naruto nic nie odpowiedział, tylko z ogromnym zdziwieniem wymalowanym na twarzy wpatrywał się w postać, która stała przed drzwiami do jego mieszkania, i której obecność bardzo go zaskoczyła.
            - Co ty tutaj robisz?!

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
           To już koniec na dziś. Zastanawiałem się nad rolą Shikamaru w tym rozdziale i przyznam, że wprowadzałem wszystko w momencie pisania tego rozdziału. Czy udział Nary będzie znaczący? O tym się przekonamy już niedługo.
                Następny rozdział tradycyjnie w sobotę (21 czerwca), a w nim: Ciąg dalszy rozmowy Kiby z Hinatą, jaki będzie jej finał? Kiba znów w roli głównej: jakiego dokonał odkrycia? Kogo Naruto i Sasuke spotkali? To oraz jeszcze sporo akcji, która popchnie fabułę jeszcze dalej, już za tydzień !!
             Do zobaczenia !! :)

10 komentarzy:

  1. Ej no wes... Musiałeś w tym monecie skończyć? przecież mnie ciekawość zeżre do następnej soboty kto tam był... Chce juz następny rozdział... Shika rozwalił mnie tą rozmową w palarni (uwielbiam go za to) idę spać bo najwyższy czas dobranoc. Pozdrawiam i życzę weny. (Umrę z ciekawości do następnego tyg)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. >przecież mnie ciekawość zeżre do następnej soboty kto tam był...

      Najpewniej Shikamaru. Albo może wyjdzie na jaw, że Kakashi i Jiraya się znali i to Kakashi będzie czekał na Naruto.

      Raczej nie ma sensu, żeby to był Hidan, bo Naruto już nie jest z Hinatą, a więc nie jest dla Hidana przeszkodą (a przynajmniej tak sobie kombinował Hidan ostatnio).

      Reakcja Naruto może też sugerować, że Jiraya wrócił z USA. Możliwe nawet, że wyjdzie na jaw jakiś większy sekret odnośnie przeszłości Naruto. Może jego rodzice byli w rzeczywistości agentami CIA i rozpracowywali Akatsuki? XD

      Wielu rzeczy o rzeczywistości opisywanej nadal nie wiemy, włącznie z realiami politycznymi. Autor może nawet zagrać nam na nosie i zrobić z Minato kopię pułkownika Ryszarda Kuklińskiego XD

      Usuń
  2. ale bomba ja chce jeszcze więcej

    OdpowiedzUsuń
  3. >gdy skończył jednego papierosa, zaraz odpalił następnego,
    >czym wywołał lekki gnie u Temari.

    gniew

    Poza tą jedną literówką nie dostrzegłem poważniejszych błędów.

    Akcja się rozwija. Shikamaru prawdopodobnie obczaił co się dzieje z Hinatą i powiązał to z Hidanem. Naruto jest o krok od odkrycia, kim w rzeczywistości jest Hidan. Na dodatek Shikamaru ma porozmawiać o tym z Naruto, co umożliwi powiązanie wszystkich faktów w spójną całość. Ciekawie się zapowiada.

    Pozostaje tylko pytanie jakim cudem Naruto i Sasuke dotrą do Kakashiego. Bo że dotrą prędzej czy później to jest raczej oczywiste, małe mieliby szanse z Hidanem i Akatsuki bez wsparcia profesjonalisty.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne! Shikamaru najlepszy :) tak rozpracować Kibę, nareszcie się przyzna Hinacie. Ciekawe jak ona zareaguje? Jest pod wpływem tych prochów, więc nie wiadomo co może zrobić, ale cokolwiek by to było niech Kiba nie odstępuje jej na krok!
    W takim momencie skończyć?! I tydzień będę się głowiła kto taki odwiedził Naru. Shion? Shikamaru? Sam Kiba? Ech, okrutny jesteś. Ale napięcie budować potrafisz ;)
    Nie mogę się doczekać wyjaśnień :D Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej!
    Wiesz nie mogę uwierzyć, że to już 50 rozdziałów ;D Gratuluję ci wytrzymałości i podziwiam,bo twój blog jest chyba jednym z najbardziej aktywnych. Piszesz rozdziały z wyprzedzeniem? Ja kiedyś pisałam z wyprzedzeniem o 10 i więcej, ale jak czas mijał i nie miałam kiedy pisać bardzo szybko zapasy się wyczerpały XD
    Bardzo podobał mi się "wykład" Shikamaru, choć uważam, że jak na niego był zbyt oschły. (a i zauważyłam taką niezgodność bo napisałeś, że zdarł skórę na rękach, a dokładniej na kostkach. Ręce nie mają kostek tylko nadgarstki xd)
    Rozdział bardzo mi się podobał i choć rzadko komentuje (właściwie ostatnio to w ogóle) to wiedz, że czytam :D
    Powodzenia w dalszym pisaniu i żebyś nie przestawał.
    Na deserek dużo Chakry i niech Rukh będą z tobą ^_^
    Aki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej!

      Dziękuję bardzo :)

      W tekście chodziło o kostki własnie, ta część dłoni gdy zaciśniesz pięść i którą bijesz ludzi :P Chodzilo o efekt, aby Naruto ręce wyglądaly właśnie jak po walce.
      Co do rozdziałów, to mam napisane 5-6 do przodu. Niektóre piszę ta spontana (tak jak rozdział 13), a niektóre mam w głowie znacznie wczesniej (dwa następne rozdziały miały już swój "szkielet" ponad trzy miesiące temu). Choć na poczatku też miałem 10, ale wiadomo, że z czasem róznie bywa :)

      Pozdrawiam Mibu :)

      Usuń
  6. Tak myślę...do Naruto pewno zawitał Shika, bo jak powiedział "ja pogadam z Naruto" Ale, jak wiemy, nie można mieć pewności...
    Kiba w końcu ma zamiar powiedzieć Hinacie prawdę, ciekawe, co z tego wyniknie.
    Już nie mogę się doczekać soboty, pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Na początku gratulacje za 50 rozdziałów ;) I miejmy nadzieję, że będzie drugie tyle, bo opowiadanie jest wyjątkowe i bardzo wciągające :)
    Rozdział jak zwykle boski. Jestem ciekawa co wyniknie z tej rozmowy Kiby i Hinaty ;p nie mogę się już doczekać następnej notki :)
    Pozdrawiam i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny blog i opowiadanie, czekam na więcej :3

    OdpowiedzUsuń